Intronizacja- dlaczego jest odrzucana i nierozumiana.Jaki jest związek nieskromnych strojów, …
![](https://seedus6826.gloriatv.net/storage1/qibk1sh4u9eux9u2hy9o6k2uvthzc7v81zw08je.webp?scale=on&secure=DcITCdIoGcTb5Hsf6h6i8g&expires=1719868085)
docs.google.com/…/edit
Jaki jest związek Odrzucania Władzy Boga z:
-rozumnością: od początku
-niszczeniem kultur ludowych: od strony 36 do 58
-ideologiczno-językowymi przemianami- od strony 58 do 77
-kultem "Ducha Czasu" i własnej "Wolności"- od strony 77-84
-błędem Neutralności światopoglądowej i odrzuceniem wszechwpływowości i nadrzędności religii: 84-107
-Intronizacja 107-112
-złe obyczaje(profanacja ciał niewieścich przez zdarcie z nich skromnych sukienek, nieskromne tańce i obyczaje naszych czasów, błędne rozumienie miłości oblubieńczej, niedobra muzyka rock) od strony 112 do końca
Początek zamyśleń tu poczynionych.(O wychowaniu i jego wpływie na schematy myślowe, których chcąc nie chcąc używamy)
Człowiek od swego urodzenia uczy się widzieć i oceniać otaczającą go rzeczywistość. Ale czy można uczyć się widzieć i oceniać? Oczywiście, bo od sygnałów, które odebraliśmy już z otoczenia zależy, jak postrzeżemy następne. To, co nazwane i nowe będziemy widzieć, nazywać i osądzać w odniesieniu do do tego i niejako za pomocą tego, co już poznane. To, bez czego nie może zaistnieć poznanie- poznawcza konieczność układa się we wzory, które pozwalają podążać dalej w procesie poznawania... I te wzory są wtórne- niekonieczne- są konstruowane i przekazywane poprzez wychowanie.
Na przykładzie biblijnej opowieści o pierwszych rodzicach zauważyć możemy, że poznanie przez człowieka dobra i zła, ich ocena i wartościowanie opierają się na porównaniu do wcześniejszej znajomości tylko dobra. Wcześniej było tylko dobro, a teraz pojawiło się coś nowego, przeciwnego, niedobro- zło. Zło, które było przez Boga zabronione, choć nazwane, zło, przed którym Stwórca człowieka przestrzegał. Pierwej człowiek zawsze Boga słuchał i sprzeciwu wobec Jego Woli nie znał. Moment nieposłuszeństwa był ową nowością, stojącą w opozycji do całej wcześnieszej rzeczywistości.
I tak człowiek, który znał jedność, zgodę, poznał coś, co mianował w odniesieniu do wcześniejszych pojęć i wrażeń- niejednością, niezgodą. Mógł je dostrzec, bo miał zaszczepioną przez Boga intuicję znaczenia zawartego w słowie "Nie".
Adam i Ewa posiadali system wartości i zasad oparty zapewne na doświadczeniach rajskich- nieporównywalnie szczęśliwszych od ziemskich konsekwencji grzechu, od zmagania z trudem, ciérzpieniem i własną niedoskonałością. Dla nich ideałem i celem była rzeczywistość niebieska.
A dla ludzi następnych pokoleń, dla nas, co jest wzorem i celem? W odniesieniu do jakich wrażeń postrzegamy, nazywamy i oceniamy?
Nas wychowuje otoczenie. Wszystko, co nas spotyka, dotyka, frustruje, lub nie dziwi. Wszystko, co uznajemy za wzór, czego nie chcielibyśmy naśladować, albo czego nie zauważamy. Szczególnie silnie zapisuje się na kartach naszego życia doświadczenie pierwszych lat dzieciństwa i młodości, kiedy kształtują się podstawowe, pierwsze spośród wtórnych wzorce zachowania, myślenia, postrzegania i wartościowania. To one stanowią matryce, które przykładamy do większości przyszłych doświadczeń. To one zostały wchłonięte (zinternalizowane) w procesie wychowania, tak, że przez nie wchłaniać będziemy doświadczenia następne, nimi czerpać będziemy strumienie wrażeń przyszłych.
To, co zinternalizowane, staje się częścią człowieka, wrasta niejako w jego tożsamość i ją współdeterminuje. Pierwsze lata, kiedy sadzonki istnień ludzkich dorastają, są decydujące dla kształtu i kondycji przyszłego drzewa. Dlatego każdy dobry ogrodnik dba o takie kiełki, niewiele rózniące się od zwykłej trawy, które złamać, trwale uszkodzić może byle powiew, czy zając szukający przetrwania. I stara się by dorastająca była izolowana od czynników jej szkodzących. Broni przed tzw. zgorszeniem, jeślibyśmy mieli zejść na poziom sfery mentalnej człowieka. Taż mantalność znowu jest źródłem chęci, decyzji i działań…Być może to było przyczyną, dla której tradycyjne społeczeństwa dbały o dobry przykład dla swych dzieci i młodych, oraz o obronę przed jakimkolwiek złym wzorcem.# Te z nich, które opierały swoje istnienie o Chrystusowy Porządek, pomne być mogły na słowa, w których Zbawiciel mówił, że lepiéj uwiązać sobie kamień młyński u szyi i rzucić w przepaść morską, niż zgorszyć, czyli być powodem do grzechu dla jednego z maluczkich. Bo choć jesteśmy skażeni grzechem pierworodnym, to musimy dbać, by kolejne zła nie stawały się częścią nas. I pewnie właśnie dlatego, że wiele z tych zeł tkwi w naszej tożsamości, Chrystus wymaga od nas "zaparcia się samego siebie", "odrzucenia starego człowieka", "odrodzenia się na nowo"… "wyłupania oka", "odcięcia ręki i odrzucenia od siebie", jeśli są nam powodem do grzechu.
Ktoś może się tu sprzeciwić, twierdząc że jego życie nie jest wcale takie zniewolone i schematyczne. Ale przecież negatywny stosunek do schematu jest sam w sobie wchłoniętym przez człowieka w procesie wychowania s c h e m a t e m . Chcę tylko zaznaczyć, że w samych schematach nie ma niczego złego. Wręcz przeciwnie! Pomijając fakt, że są konieczne do normalnego funkcjonowania człowieka, pozwalają mu się rozwijać. Mają bowiem funkcję podobną wzorom w matematyce. Nie trzeba ich za każdym razem, od nowa konstruować, bo są już gotowe. Można zaczynać obliczenia od ich poziomu, z ich użyciem. (Dalej będę nazywał je m.in. oczywistościami, tym, co oczywiste.) Są one jak teorie naukowe, które pozwalają tworzyć następne, bardziej skomplikowane, by rozum ludzki postępował. Ważne jest oczywiście, żeby wzory te nie były u swych podstaw błędne, żeby były właściwie stosowane i by nie narzucono poprawnym etykiety głupich, czyli błędnych. Podobnie jest ze schematami zachowania, myślenia, oceniania, czy działania. Mogą być źle skonstruowane, przykładane do niewłaściwych rzeczywistości. Wiele z tych "teorii" to znane stereotypy.*
Błędy w teoriach podstawowych skutkują błędami w całej zbudowanej na nich nauce…Podobnie powstają błędy kulturowe. Bo schematy o których tu cały czas mówimy stanowią główne tworzywo kultury. Ale czy wolno nam mówić o błędach kulturowych? Przecież kultury uznaje się za różne, względne, komplementarne, a przy tym bezkrytycznie sądzi się, że ich elementów nie można poddawać krytyce, bo są relatywne moralnie. Jednakże tam, gdzie chcemy widzieć i widzimy komplementarność tkwi często sprzeczność. Ale tą dostrzegamy rzadko i wybiórczo. Bo chcąc ją zkrytykować musielibyśmy naruszyć zasady źle rozumianego relatywizmu kulturowego i nieingerowania w autonomiczność danej kultury, które są dla nas oczywistością nad którą się nie zastanawiamy, tylko jej używamy. Używamy tak jak wspomnianych wyżej wzorów, czy teorii, nie zastanawiając się, czy w tym jak je rozumiemy nie tkwią czasem jakieś błędy i sprzeczności.
Jeśli nawet dostrzeżemy sprzeczności, to nazywając je "innością" uznajemy, że powinny one istnieć obok siebie, że taka jest natura kultury. Nie zauważamy przy tem, że w większości kultur w historii istnieje poszukiwanie jednoznacznych kryteriów również w tych elementach, co do których istnieje niezgodność pomiędzy jednostkami, czy grupami. A zarówno osoby, jak i społeczności, ileby się dało tylko ich wydzielić, są nośnikami- każda z osobna- niepowtarzalnego splotu składników kulturowych, czyli osobnej kultury. Dotyczy to również jednostki, oraz całej ludzkiej populacji.
"Z jakim przestajesz, takim się stajesz"
Jako ludzie należymy do ciasta społeczeństwa…kultury. Kwas złych wzorców, które kiedykolwiek miały z nami styczność, musiał zakwasić i nas, kiedy nie odparliśmy jego wpływu. A nie mogliśmy odpierać, jeśli nie mieliśmy pojęcia, że jest zły, szczególnie wtedy gdy byliśmy dziećmi i dopiero poznawaliśmy, co jest dobre, a co złe. A nie mieliśmy pojęcia, bo dawno temu ktoś rozpowszechnił tezę, że to, co złe wcale złe nie jest.
Tego zaś z kim przestajemy nie możemy sobie wybrać, kiedy jesteśmy dziećmi i automatycznie przestajemy z rodzicami, lub wychowawcami i takimi treściami i osobami jakie do nas docierają. Nie możemy sobie wybrać, póki nie znamy kryteriów wyboru środowiska, kryteriów potrzebnych do podejmowania decyzji. Tych kryteriów uczy nas otoczenie najczęściej od nas niezależne, z którym w pierwszych latach życia przestajemy. Uczy nas ono całego sposobu życia. Jeśli więc jego część chociażby kieruje się zasadami złymi, niezgodnymi z katolicyzmem, to i my będziemy mieli podobne klasyfikowanie rzeczywistości przeszczepione. Chyba że zostaniemy przestrzeżeni przed złymi wpływami- słowem i przykładem. Wtedy będziemy mogli albo odrzucić, albo przyjąć to, przed czym jesteśmy przestrzegani. Ale w człowieku jest coś takiego jak skłonność do złego, dlatego by skłonność owa się nie ujawniała należy unikać dobrowolnego spotkania ze złem. To trudne w sytuacji gdy owo zło wypełnia sprytnie szczeliny w niewątpliwym dobru, jest niezauważane i zakorzenia się w umysłach ludzi wchodząc najpierw na poziom ich podświadomości tak, że nie zauważają oni tej granicy, gdy to, co złe zaczyna im się wydawać dobre. Jeśli rodzice nie przestrzegają przed złem, którego sami nie widzą tam gdzie powinni, to dzieci przyjmą je nieświadome owego zła. Jeśli nawet rodzice będą przestrzegać dzieci, ale nie odgraniczą ich od przykładów błędów to skłonność do grzechu może coraz bardziej uaktywniać. Dziecko bowiem nie zdążyło jeszcze ustabilizować własnego systemu moralnego, bo cały czas stwarzają się jego podstawy. Poza tym na dziecko wpływa tzw. p r e s j a otoczenia , tak mocno determinująca zachowania dziecka, ale I dorosłych i to nie tylko ta zwana ś r o d ow i s k o w ą i s p o ł e c z n ą , ale poszerzona, p r e s j a k u l t u r o w a. Autorytet rodziców może więc powoli słabnąć i zanikać, jeśli konkurencję zrobi mu inny autorytet, serwujący przeciwne treści, szczególnie wtedy gdy jego oferta będzie atrakcyjna, pozornie dobra, kamuflująca zło, a przy tym wszechobecna. Dziecko nie odróżnia bowiem wielu kamuflaży. Czy nie przypopmina to dzisiejszej relacji: dziecko-rodzice-inni "wychowawcy"?
W stwarzaniu kręgosłupa moralnego dziecka biorą również udział te złe bodźce, przed którymi rodzice dzieci nie ukrywają. Nazwać je można inaczej zgorszeniem, złym przykładem. Obrona przed nim zaś jest cechą większości kultur tradycyjnych, którym kilka słów dalej poświęcę.
Jakie schematy kulturowe nabyliśmy na drodze wychowania? Które z nich są właściwe, a które błędne i dlaczego? Którym schematom narzuciliśmy krytyczną, a jednocześnie niesłuszną etykietę, by każdy kto ich użyje był bezrefleksyjnie piętnowany? Mam nadzieję, że odpowiedzi na te pytania zostaną tu choć w części zawarte. Celem tekstów jest weryfikacja powszechnych światopoglądów przez zbudowanie modelu pokazującego, co człowiek może wiedzieć o rzeczywistości i jak p o w i n i e n# w związku z tą wiedzą działać oceniać i myśleć.