Edward7
1279

„Piąta kolumna" w Kościele

Fragment - atopolskawlasnie.com/…a/zatrute_zrodlo_masoneria.pdf

Katolicyzm liberalny jest jeszcze bardziej niebezpieczny niż komunizm; jest on w rzeczy samej „piątą kolumną" żydomasonerii w samym łonie Kościoła. Już w drugiej połowie XIX w. Pius IX twierdził, iż znacznie łatwiej jest
wykryć i pokonać jawnego nieprzyjaciela niż zamaskowanego masona, jakim w rzeczywistości jest katolik liberalny. W Liście Apostolskim z 6 marca 1873 r. skierowanym do koła św. Ambrożego w Mediolanie papież wyjaśnia, dlaczego tak bardzo trzeba mieć się na baczności przed katolikami-demokratami, przesiąkniętymi modernistycznymi poglądami: Ci ludzie są bardziej niebezpieczni i bardziej zgubni niż zdeklarowani wrogowie, gdyż niepostrzeżenie i z niezwykłą
konsekwencją postępują w swoich zamiarach. W rzeczywistości, trzymając się na granicy potępionych błędów, zachowują zewnętrzne pozory nieskazitelnej doktryny, a tym samym zjednują sobie nieroztropnych zwolenników pojednania (z masonerią) i zwodzą uczciwych ludzi, którzy, gdyby nie to, niezawodnie sprzeciwiliby się jawnym błędom.

Święty papież Pius X (1835-1914) potępił katolików-liberałów, demokratów chrześcijańskich, modernistów, uznając ich za najbardziej niebezpieczną klikę (...) usiłującą przywieść Kościół do ich sposobu myślenia. Poprzez przebiegłość i zakłamanie tego perfidnego liberalnego katolicyzmu, który z trudem utrzymując się na granicy potępionego błędu, usiłuje
zachowywać pozory systemu przestrzegającego najczystszej doktryny (...). Ksiądz ma za zadanie wykiyć ich przewrotne knowania. Liberalni katolicy są wilkami odzianymi w owcze skóry. Będą was nazywali papistami,
klerykałami, nieprzejednanymi wstecznikami; miejcie to sobie za honor! (Obecnie liberałowie traktują katolików walczących w obronie wiary jako sektę lub oskarżają o działania poza Kościołem - miejcie to sobie za honor!).
Następnie w encyklice Pascendi, ogłoszonej 8 września 1907 r. papież donosi, iż wrogowie dotarli do samego serca Kościoła, a wrogowie ci tym większym napawają strachem im bardziej się ukrywają. (...) Mówimy tu o znacznej liczbie księży (...). Oni to od środka knują zniszczenie Kościoła. Niebezpieczeństwo tkwi dziś niejako w samym łonie, w samych żyłach Kościoła (...), oni (moderniści) nie ugodzili w gałązki, lecz w sam korzeń, to znaczy w Wiarę. (Obecnie te słowa dotyczą nie tylko księży, ale i biskupów).

Porozumienie między żydomasonami i katolikami-liberałami umożliwiło wprowadzenie „konia trojańskiego" do Kościoła Chrystusowego. Pierwsze przejawy tych nowych dążeń sięgają 1920 r. Jezuita niemiecki P. Gruber miał wówczas styczność z wysokimi dygnitarzami masonerii. W ten sposób rozpoczęta została, ze strony katolickiej, potajemna kampania zbliżania. We
Francji to samo dzieło „pojednania" przedsięwziął ojciec Berteloot, także jezuita. Działania zmierzające do zbliżenia masonerii i Kościoła katolickiego za pontyfikatu Piusa XII pozostawały jednak nadal w stanie ukrytym. Co prawda ogień wyraźnie wzniecał się pod popiołem, jednakże moderniści zdawali sobie sprawę z tego, że ich wysiłki nie mają szans powodzenia, dopóki żyje Pius XII. Wraz z wyborem Jana XXIII nastąpiła jak gdyby eksplozja wzajemnych relacji. Wyraźnie odnosiło się wrażenie, iż chodzi o międzynarodową, metodycznie dowodzoną kampanię. W okresie poprzedzającym Sobór Watykański II (1962-1965), a zwłaszcza w czasie jego obrad, masoneria wciągnęła w swe szeregi najważniejszych biskupów i kardynałów pracujących w
Watykanie. Wynika to z listy zawierającej 124 nazwiska masonów-purpuratów, a ogłoszonej wkrótce po Soborze Watykańskim II w prasie włoskiej na podstawie Masonie Register ofltaly (Rejestr Masonów Włoskich). Rejestr ten
nie był kwestionowany przez osoby wymienione na jego listach. Z nich wynika, że większość dygnitarzy Kościoła katolickiego wstąpiła do masonerii w latach 1956-1960, a więc w przededniu Soboru Watykańskiego II. Stąd
pewna część ojców soborowych to masoni, działający niewątpliwie na soborze według konkretnych wskazówek lóż, do których przynależeli.

Oto tylko niektóre nazwiska spośród 124 wymienionych na liście: Ablondi Alberto, bp Livorno; Abrech Pio, bp, członek Świetej Kongregacji Biskupów; Bea Augustyn, kard., Sekretarz Stanu za Jana XXIII i Pawła VI; Baggio
Sebastiano, kard., Prefekt Świętej Kongregacji Biskupów; Baldassarri S., bp Rawenny; Biffi F., Rektor Uniwersytetu Papieskiego; Bonicelli G., bp Albano; Bovone A., abp Świętego Offi- cium; Bugnini A., abp, reformator liturgii;
Casaroli A., kard., v-ce dziekan kolegium kardynalskiego; Dadagio L., abp Lero; D'Antonio E., abp Trivento; Del Monte A., bp Novary; llari A., opat; Lienart A., kard.; Mensa A., abp Vercelli; Pappalardo S., kard., abp Palermo; Pellegri- no M., kard., abp Turynu; Poletti U., kard.; Schierano M., bp Włoskich Sił Zbrojnych; Sensi M., bp Sardi; Suenes L., kard.; Villot J., kard.; Zanini L., nuncjusz itd.

Wielki Mistrz Najwyższej Rady Lóż Masońskich w Meksyku, Carlos Vazquez Rangel, w wywiadzie prasowym zamieszczonym w czasopiśmie „Procesjo" oświadczył, że w Watykanie pracują aż trzy loże masońskie rytu szkockiego, co potwierdziło katolickie czasopismo „The Athanasian", numer z 1 czerwca 1993 r. Nadto przypomnijmy, że podana powyżej lista masonów
w Watykanie odnosi się do okresu, w którym jeszcze obowiązywał poprzedni Kodeks Prawa Kanonicznego, kategorycznie zabraniający przynależności do masonerii wszystkim katolikom pod karą ekskomuniki. W czasie obrad Soboru Watykańskiego II masoneria miała zatem możliwości wpływania na redakcję
dokumentów soborowych, a także na reformę liturgii. Podczas soboru papież Jan XXIII bardzo serdecznie dialogował z anglikańskim Prymasem Geoffrey F. Fisherem, chociaż tenże był wybitnym masonem, a znaczna część duchowieństwa anglikańskiego przynależała i nadal przynależy do masonerii. Wyjątkowo serdeczna przyjaźń łączyła również papieża Jana XXIII z wybitnym masonem najwyższego stopnia, baronem Marsaudon, co niewątpliwie przyczyniło się do zbliżenia i współpracy Kościoła z masonerią.

Według ks. jezuity Michela Riquet'a po Soborze Watykańskim II nastąpiła nowa era stosunków między Kościołem i masonerią, którą nazwał „przejściem od wyklęcia do dialogu". Wielki Mistrz Masonerii Dupuy potwierdził, że Sobór Watykański II otworzył w sposób znaczący Kościół na świat. Wyjawił, iż odbył spotkanie sprawozdawcze, więcej niż serdeczne z Janem XXIII, i że Jan XXIII i Sobór Watykański II nadali niesłychany impuls do pracy nad poprawą i znacznym ociepleniem stosunków między Kościołem a masonerią. W latach 60. i 70. ten krąg „dialogujących" rozszerzył się i umożliwiał masonerii coraz większe przenikanie jej idei i osób do struktur katolickiego Kościoła.
Najbardziej spektakularny rezultat infiltracji „piątej kolumny" wnętrza Kościoła, miał miejsce 16 lipca 1974 r.
Chodziło o skromny dokument, opublikowany przez kard. Jana Króla, arcybiskupa Filadelfii i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Ameryki Północnej. Zawierał on m.in. takie punkty: 4. Zakaz przynależności do masonerii zostaje ograniczony do samych członków duchowieństwa i instytutów świeckich; 5. z tego wynika, że ekskomunika już więcej nie jest zalecana. Pociągnęło to za sobą groźne następstwa.

Wkrótce Konferencja Episkopatu Brazylii 12 marca 1975 r. oświadczyła: Wydaje się, iż można udzielić kredytu zaufania tym, którzy od dawna należeli do masonerii, a obecnie zaczęli spontanicznie ubiegać się 0 dopuszczenie do sakramentów. Jeszcze tego samego roku kard. Bran- dao Vilela przyjął zaproszenie odprawienia Mszy Bożonarodzeniowej dla loży Liberdade z San
Salvador de Bahia, a w tym samym miesiącu przyjął wysokie odznaczenie masońskie. Podobnie postąpił w
1976 r. kardynał Paulo Evaristo Arns, arcybiskup Rio de Janeiro. Natomiast Konferencja Episkopatu w Santo
Domingo w swej nocie z dnia 29 stycznia 1976 r. skierowanej do duchowieństwa stwierdziła, że nie istnieje
żadna sprzeczność, gdy ktoś jest katolikiem praktykującym (...) i jednocześnie członkiem stowarzyszenia masońskiego
bądź innego tego rodzaju...
W 1969 r. kard. Johann Willebrand, Przewodniczący Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan, podczas audiencji udzielonej członkom masońskiej organizacji Zakonu de Molaya, wyraził wdzięczność i zadowolenie, iż członkostwo w Zakonie łączy katolików, protestantów 1 żydów we współpracy dla dobra ludzkości. Choć nowy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku w kanonie 1374 stwierdza: Każdy kto jest członkiem stowarzyszenia spiskującego przeciw Kościołowi, słusznie podlega karze, to należy zaznaczyć, że powyższy tekst znacznie różni się od kanonu 2335 Kodeksu z 1917 r. W nowym surowość kary została wyraźnie złagodzona, wraz ze zniesieniem ekskomuniki, która wcześniej była nakładana ipso facto na każdego, ktokolwiek zapisywał się do masońskiej sekty. Ponadto słowo „masoneria" nie zostało nawet wspomniane! Wszystko to dowodzi, iż potępienia z lat 80. były czysto słowne i że żadne potępienie de facto nie miało miejsca. W rezultacie niemal wszyscy biskupi, którzy w latach 60. i 70. byli zaangażowani w dialog z masonerią, zostali w latach 80. nominowani na kardynałów, a ci z kolei, którzy już wtedy byli kardynałami, dalej nimi pozostali, sprawując bez przeszkód swoje funkcje; nie podlegając żadnym postępowaniom obciążającym!

Taktyka Szatana i jego sojuszników zawsze polegała na mieszaniu fałszu z prawdą, kąkolu z ziarnem; dokładnie
tak samo postępuje żydomasoneria, która obecnie przeniknęła aż do szczytów Kościoła i działa w nim w
charakterze „piątej kolumny". Wiemy też, że jeśli ona zostaje odkryta, masoneria pobudza „trzecią siłę", która
pod pozorem łagodzenia, miłości, pokoju i przebaczenia stara się nie dopuścić do jej usunięcia.


Przymykanie oczu na fakt infiltracji żydomasońskiej Kościoła z pewnością nie jest rzeczą rozsądną, gdyż Kościół nie broniony, jest Kościołem zdradzonym, a takim wydaje się być Kościół posoborowy. Dlatego Paweł VI mówił o samozagładzie Kościoła i o szatańskim dymie wnikającym do wnętrza Kościoła Bożego. Mając na uwadze rzeczywistość, w jakiej przyszło nam żyć, musimy dbać o to, aby nie ulec zwiedzeniu, by nie pomylić pola walki i sztandaru, aby czasem, będąc przekonani, że walczymy pod sztandarem Chrystusa, nie okazało się, że w rzeczywistości walczymy z Bogiem w szeregach Lucyfera.

Kąkol rodzi jeszcze więcej kąkolu
W czterdzieści lat po Soborze Watykańskim II katolicy coraz jaśniej zdają sobie sprawę, że Kościół - Łódź Piotrowa wpłynęła na obce morza, burzliwe i ciemne, nad którymi nie wznosi się słońce wiary. Proces infiltracji masońskiej Kościoła na przestrzeni minionych lat stale się pogłębia, zarówno w sferze obyczajów, jak też intelektualnej i duchowej. Wystarczy porównać dzisiejsze postępowanie katolików, ich przyzwolenie na każde zło moralne, na ordynarne słownictwo, na brak szacunku dla sakramentów świętych, dla krzyża i innych treści religijnych, z tym, które charakteryzowało ich postępowanie jeszcze w latach 70. i 80., a zobaczymy ogromną różnicę. Ostateczne zwycięstwo żydo- masonerii nad naszą wiarą i nad nami, niesione dziś nie na bagnetach, ale „obiektywem i piórem", zdaje się być bliskie. Tej sytuacji tragizmu dodaje fakt, że wielu pasterzy Kościoła zamiast bronić owiec, razem z przywódcami z żydomasonerii gnają je na pastwiska Asmodeusza.

Zdrada Jezusa Króla i Jego Kościoła szerzy się pośród najwyższej hierarchii. Ks. Gabriel Amorth, egzorcysta
Watykanu i diecezji rzymskiej, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, w
kwietniu 2010 r. podał do publicznej wiadomości, że w Stolicy Świętej działa sekta satanistów, do której należą
księża, biskupi oraz kardynałowie. We wrześniu tego samego roku dodał, że Watykan od dawna jest
infiltrowany przez satanizm, czego przejawem są kardynałowie, którzy nie wierzą w Jezusa i biskupi, którzy
są powiązani z Demonem.


W szeregach hierarchii Kościoła katolickiego znalazło się podstępem wielu żydomasonów, którzy są opętani
ideologią gnostycko-ka- balistyczną, charakteryzującą się nie tyle niewiarą w złego ducha, co przypisującą mu
ontologiczne dobro i boskość. Działają oni nie tylko w Watykanie, ale we wszystkich episkopatach, a im dalej od
Rzymu, tym sytuacja może bardziej się pogarszać. Dotyczy to także Polski, a ponieważ jest to temat
wstydliwy, na ogół się o nim milczy. Dlatego chcemy wyrazić wdzięczność ks. prof. Czesławowi Bartnikowi,
który w sposób szczery i lakoniczny stwierdza: Niektórzy biskupi i niektóre instytucje katolickie korzystają na
potęgę z pieniędzy masońskich. Większość stanowisk i godności kościelnych dla duchownych jest za pieniądze: z
góry albo z dołu. Najwyższe z nich są niemal zarezerwowane tylko dla związanych z Narodem wybranym.
Znane są też Polakom nazwiska tych purpuratów-rabinów, którzy szerzą destrukcję wśród
wierzących, a zwłaszcza z ogromną przewrotnością zwalczają działania podejmowane głównie przez
świeckich na rzecz uznania Pana Jezusa Królem Polski. Tym biskupom wtórują różne „autorytety moralne"
ustanowione już za czasów masona A. Struga oraz liczni duchowni, mający nieraz wielki wpływ na kształtowanie
świadomości, zwłaszcza ludzi młodych. Ograniczymy się tylko do wskazania przykładu ks. prof. Mieczysława
Malińskiego, wieloletniego opiekuna młodzieży akademickiej, bo postać ta jest egzemplarną ilustracją
obecności „konia trojańskiego" w Kościele w Polsce. Pomijając już fakt, że ks. Maliński został ogłoszony
tajnym współpracownikiem bezpieki, chcemy odnieść się do jego stwierdzeń gnostyckich i kabalistycznych, zawartych w książce mój alfabet, wydanej dzięki dotacji celowej Ministra Kultury w 2004 r. Wyłuszcza on w niej
gnostycką naukę o Jezusie: To nie znaczy, że Jezus ma wszystkie przymioty Boga-Absolutu. Wtedy byłby jakimś
monstrum, nie człowiekiem. A więc Jezus nie jest wszechmocny, ani wszechwiedzący, ani wszechobecny.
Nie jest absolutnym pięknem, miłosierdziem najwyższym, najwspanialszym, mądrością najgłębszą, dobrem nieskończonym, wolnością wszechogarniającą. Owszem, On uczestniczy w tych doskonałościach Boga, ale na miarę człowieczą. Jest najwspanialszym człowiekiem świata, jest uczestnikiem pełnym Bożej natury.

Jezus przyszedł na świat, jak to sam powiedział: Aby
świadectwo dać prawdzie. Nie ma tu mowy o
odkupywaniu nas od grzechu przez Jego mękę i śmierć
jako zapłacie sprawiedliwości Boga za nasze grzechy. To
myślenie jest odwołaniem się do Starego Testamentu (...).
Pan Bóg nie potrzebuje ofiary męki i śmierci Jezusa, aby
nam grzechy nasze przebaczyć. On potrafi nam je
wybaczyć, bo jest nieskończenie miłosierny, kocha nas
jako swoje dzieci, niezależnie jakie byłyby nasze grzechy.
A nieco dalej głosi kabalistyczną, tajną naukę o szatanie:
A co z szatanami? Przecież tak jak ludzie są stworzeni
przez Boga. Jest więc w nich Boża iskra, iskra wolnej
woli, mądrości i dobra. Oni nie są bezwzględną negacją.
Gdyby Bóg chciał, w każdej chwili przestaliby istnieć, a
jednak podtrzymuje ich w istnieniu. (...) To oczywiście
nie będzie tak, że przyjdzie jakiś moment i nagle
potępieni ludzie i szatani znajdą się w niebie. To proces,
który już teraz się w nich dokonuje. Są to prawdziwe
rekolekcje piekielne. I myślę, że już są tacy nawróceni
szatani, którzy przeszli przez swoisty piekielny czyściec i
są zbawieni. Są tu wyłożone demoniczne zasady nowej
religii New Age, w której nie ma potrzeby uzyskiwania
przebaczenia na drodze sakramentalnej spowiedzi i w
ogóle przyjmowania jakichkolwiek sakramentów, bo jeśli
Jezus jest tylko człowiekiem, to Jego sakramenty są
zabobonną praktyką. Według zasad tej nowej religii -
promowanej przez ks. Malińskiego - wszyscy zasługują na
zbawienie, niezależnie od swego postępowania, a w
sefirotycznym niebie, tak jak teraz na ziemi, w jednej
wspólnocie będą katolicy, czarnoksiężnicy, masoni i
oczywiście szatani!

Tragiczną rzeczą jest, wobec tych i podobnych herezji, milczenie naszych pasterzy, którzy z obowiązku powinni
czuwać, aby przeciwnik nie zatruł „źródła wody żywej". Ponieważ milczą, zło nieposkromione staje się złem
dozwolonym i bezkarnie głoszonym na uczelniach kato- lickich i w seminariach. Żydomasoneria, aby osiągnąć
swój ostateczny cel, stara się zniszczyć społeczność chrześcijańską przez intelektualne i moralne psucie
młodzieży, poczynając od najmłodszych dzieci. Z jednej strony wpaja się im gnostycko-kabalistyczne przekonania
(tajną wiedzę) zawartą w bajkach, grach, powieściach, filmach i w całej „owsiakowej" pop-kulturze, z drugiej
strony poprzez systematyczne psucie obyczajów i uczenie niemoralności, chce się ich spętać i zniewolonych
przyprowadzić do tronu Baphometa. Żydomasonerii szczególnie zależy na rozwinięciu swej działalności i
psuciu poglądów w seminariach, bo jest świadoma, iż pewnego dnia młodzi seminarzyści zostaną księżmi,
biskupami, kardynałami, będą kierować i zarządzać Kościołem. Doszło już nawet do tego, że w niektórych
seminariach - jak stwierdza ks. prof. Czesław Bartnik klerykom wolno czytać z czasopism tylko „Gazetę
Wyborczą". Cóż, pokrewieństwo poglądów i krwi niektórych biskupów z jej naczelnym jest oczywiste.
Co mają zrobić owce przywykłe do słuchania swych pasterzy i podążania za nimi, kiedy przyszły takie czasy,
że pośród pasterzy pojawiły się wilki? Należy podążać za głosem Chrystusa i za tymi biskupami i kapłanami, którzy
pragną Jego Królestwa i Jego Chwały. Dlatego bacznie śledźmy poczynania naszych pasterzy, a szczególnie dążenie ich do zaprowadzenia panowania Pana Jezusa na polskiej ziemi, a znajdziemy odpowiedź. Trucizna z „zatrutego źródła" zmieszana została z „Wodą Żywą", płynie w żyłach Kościoła i nie ma ludzkiego sposobu, aby temu zapobiec.

Jest jednak ratunek w samym Bogu i On sam daje pouczenie, jak możemy zwyciężyć apokaliptyczną bestię. Wystarczy uznać Pana Jezusa Królem Polski, a On zgładzi ją tchnieniem ust swoich i swym przyjściem wniwecz obróci całe jej zwycięstwo (por. 2Tes 2,8). Amen!

Spełniło się proroctwo św.Franciszka z Asyżu: W czasie tego ucisku człowiek, wybrany nie kanonicznie, powstanie do pontyfikatu i swoją przebiegłością będzie się starał doprowadzić wielu do błędu i śmierci ... W tamtych czasach Jezus Chrystus nie pośle im prawdziwego pasterza, ale niszczyciel "
woj_tek udostępnia to
17