chemikus
4269

Drugi Sobór Watykański - pierwsze kroki reformatorów...

25 kwietnia 1964 Św. Kongregacja Obrzędów wydała dekret Quod actuosius et fructuosius, wprowadzający nową formułę przy udzielaniu Komunii Św. odtąd kapłan ma mówić. Corpus Christi ("Ciało Chrystusa"), a wierni odpowiadać. Amen. Zmiana jest uzasadniona pragnieniem, "a b y w i e r n i b a r d z i e j c z y n n i e i o w o c n i e u c z e s t n i c z y l i w O f i e r z e M s z y Ś w ., a w c z a s i e s a m e j K o m u n i i Ś w . w y z n a w a l i w i a r ę w N a j ś w i ę t s z ą T a j e m n i c ę E u c h a r y s t i i".

26 września 1964 Święta Kongregacja Obrzędów wydała instrukcję Inter Oecumenici - o n a l e ż n y m w y k o n y w a n i u K o n s t y t u c j i o Ś w i ę t e j L i t u r g i i, podpisaną przez kardynałów: Lercaro (Consilium) i Larraona (Kongregacja) - która została przygotowana przez Consilium, aby niektóre rzeczy już obecnie, zanim nastąpi reforma k s i ą g l i t u r g i c z n y c h, były wprowadzone w życie. Na liście reform, które miały wejść w życie od pierwszej niedzieli Wielkiego Postu 1965, znalazły się w odniesieniu do Mszy:

- celebrans nie odmawia prywatnie części wykonywanych przez lud lub scholę;

- w modlitwach u stopni ołtarza - opuszcza się Psalm 42 (Introi ad altare Dei);

- subdiakon nie trzyma już pateny we Mszy uroczystej;

- przy ołtarzu nie całuje się już dłoni celebransa, ani przedmiotów mu podawanych;

- kapłan odmawia głośno sekretę czyli "modlitwę nad darami";

- małe podniesienie ulega uproszczeniu, doksologię Per ipsum odmawia się głośno;

- wierni mogą śpiewać Pater noster razem z celebransem;

- kapłan odmawia głośno embolizm (modlitwę po Pater noster);

- zastąpienie dotychczasowej formuły przy Komunii św. słowami "Corpus Christi" oraz opuszczenie znaku krzyża Hostią nad głową komunikującego;

- opuszczenie ostatniej Ewangelii (Prolog Ewangelii św. Jana);

- zniesienie modlitw Leona XIII po Mszy (m.in. do św. Michała Archanioła);

- czytania (poza Ewangelią) mogą być odczytywane przez "odpowiedniego lektora lub ministranta, podczas gdy celebrans siedzi i słucha.

Instrukcja precyzuje, że we Mszach św. (...) z udziałem wiernych dopuszczenie języków narodowych może objąć:

- czytania i modlitwę powszechną

- śpiew części stałych (Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Agnus Dei) i antyfon oraz śpiewy międzylekcyjne

- aklamacje, pozdrowienia i dialogi formuły przy Komunii św. Modlitwę Pańską

- jednak mszały służące do użytku liturgicznego (...) winny zawierać także tekst łaciński

- duszpasterze winni pilnie czuwać nad tym, by wierni (...) umieli wspólnie recytować lub śpiewać także po łacinie części stałe Mszy św., które do nich należą.

Poza tym dokument upomina się o ustawienie ołtarza, które pozwoliłoby na odprawianie "twarzą do ludu", oraz nadaje Konferencjom Episkopatu realną władzę w dziedzinie liturgii (teoretycznie pod kontrolą Rzymu).
Instrukcja została zatwierdzona przez Papieża, a jej postanowienia wchodziły w życie 7 marca 1965.

(...)

Pierwsze efekty "przegrzania" liturgii

Niedługo po wprowadzeniu języka polskiego do liturgii mszalnej dwaj księża - ks. Adam Boniecki MIC i o.Tomasz Pawłowski OP - prezentują na łamach "Tygodnika Powszechnego" reakcje studentów, którzy uczestniczyli w małych grupach we Mszach recytowanych, w których w większym niż powszechnie stopniu wprowadzono język polski. Po przytoczeniu szeregu entuzjastycznych opinii zatrzymują się w zakończeniu nad pewnym problemem:

Niemniej doświadczenia te dostarczyły ciekawego materiału do refleksji nad psychologią zmian języka w modlitwie liturgicznej. (...)

Teraz (w subiektywnym odczuciu uczestników) kapłan jeszcze bardziej się uaktywnił. Wprawdzie odmawia te same co dawniej teksty, ale zrozumiały język wywołuje wrażenie spiętrzenia aktywności. Wszystko dociera do słuchających, a ci właśnie jako słuchający przyjmują postawę bierną, przestającą "współpracować", jak to do tej pory czynili. Słuchanie stwarza dodatkowy problem: przy natłoku słów zrozumiałych w ich polskim brzmieniu odbiorca czuje, że nie jest w stanie uchwycić pełnej ich treści i głębi, zaledwie przez niego przeczuwanej. Ostatecznie widzi, że nie "nadąża" i czuje się zagubiony.


(...)

Nie zapominajcie o nas

Pierwsze postanowienia reformatorów wywołały nie tylko entuzjazm, ale i opory. Znany angielski pisarz katolicki, Evelyn Waugh pisał w liście do redaktora naczelnego "The Catholic Herald" z 7 sierpnia 1964:

Teraz jestem stary, lecz byłem młody, gdy przyjmowano mnie do Kościoła. Nie przyciągnął mnie wówczas wcale splendor największych uroczystości kościelnych, który mógł być dobrze podrobiony przez protestantów. Tym, co najbardziej pociągało mnie w zewnętrznych i widzialnych działaniach Kościoła, były czynności księdza i ministranta wykonywane podczas sprawowania cichej Mszy Św. Ksiądz przystępujący do ołtarza bez jednego spojrzenia, które miałoby ocenić, jak wielu bądź jak niewielu wiernych zgromadziło się na Mszy. Mistrz i jego czeladnik. Człowiek i zadanie, które tylko on był w stanie wykonać. To jest właśnie Msza, do której poznania i umiłowania dorastałem. Zaiste pozwólcie hałaśliwym mieć swoje "dialogi", ale nie pozwólcie też, abyśmy my którzy cenimy ciszę, byli kompletnie zapominani.

(...)

Staramy się mieć na uwadze wszystkich

Abp Heenan odpowiedział uprzejmym listem, w którym pisał m.in.:

Hierarchia znajduje się w trudnej sytuacji, (...) Większość z nas byłaby zadowolona mogąc opóźnić wprowadzanie zmian, ale "duch Soboru" przynagla nas do działania. (...) Ale niech Pan nie poddaje się rozpaczy. Zmiany nie są tak wielkie jak się wydają. Chociaż została już ustalona data wprowadzenia nowej liturgii, byłbym zdziwiony, gdyby wszyscy biskupi chcieli, aby wszystkie Msze każdego dnia były odprawiane w nowym rycie. Staramy się mieć na uwadze potrzeby wszystkich - zwolenników kultury "pop" i tradycjonalistów, miłośników rock'a i modernistów.

(...)

Abp Lefebvre: mimo wszystko - "aż tyle szczęśliwych reform!"

A jak wypowiadali się wówczas liderzy kościelnego "integryzmu" ?
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych, abp Marcel Lefebvre pisał nazajutrz po reformach z 1965 na łamach konserwatywnego pisma "Itineraires":

Widząc pośpiech - nietypowy dla Kościoła - z jakim we wszystkich krajach dokonuje się zastosowanie [Soboru], nie można uniknąć obawy, że pewne środki doprowadzą do rezultatów nieprzewidzianych i nieszczęsnych. To dzieje się z nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu, z nabożeństwem do Panny Maryi i świętych, których figury są wyrzucane z wielu kościołów, bez żadnej troski o elementarne duszpasterstwo i katechezę; z pięknem śpiewów łacińskich, usuwanych i do dziś nie zastąpionych melodiami równej klasy.
Czy jednak na podstawie tych konstatacji powinniśmy wnioskować, że należałoby zachować to wszystko bez zmiany? Sobór odpowiedział na to przecząco, z umiarem i roztropnością. Coś należało zreformować i odnaleźć. (...)
Jasne, że pierwsza część Mszy, utworzona dla pouczenia wiernych i zachęty, aby wyrazili swą wiarę, potrzebowała osiągnąć te cele w sposób wyrazistszy i - w pewnej mierze - bardziej zrozumiały. Moim skromnym zdaniem wydawały się pożyteczne dwie reformy idące w tym kierunku: po pierwsze, obrzędy tej pierwszej części i pewne tłumaczenia na język narodowy. Chodzi o to, aby kapłan zbliżył się do wiernych, wszedł w więź z nimi, modlił się i śpiewał z nimi, zatem aby wszedł na ambonę, wygłosił w ich języku narodowym czytania epistoły i Ewangelii; aby kapłan śpiewał Boskie melodie tradycyjne Kyrie, Gloria i Credo razem z wiernymi. Aż tyle szczęśliwych reform, które pozwolą odnaleźć tej pierwszej części Mszy jej prawdziwy cel. (...) Jednak argumenty na rzecz zachowania łaciny w częściach Mszy dokonujących się przy ołtarzu są takie, że można mieć nadzieję, iż niedługo zostaną postawione granice inwazji języka potocznego na ten skarb jedności, powszechności, w tym misterium, którego żaden język ludzki nie może wyrazić i pisać.


"Zyska liturgia, ale straci pobożność"?

Cytowaną wyżej publiczną wypowiedź abp Lefebvre'a można uznać za próbę przyjęcia za dobrą monetę umiarkowanych reform roku 1965. Zapewne inaczej patrzyło się na te sprawy przy założeniu, że tak ma wyglądać ostateczny wyraz reformy liturgicznej, a inaczej - myśląc, że to dopiero początek. Usytuowany w samym centrum wydarzeń kard. Ferdinando Antonelli, sekretarz Św. Kongregacji Obrzędów i członek Consilium, przewidywał zły ciąg dalszy. W swoim poufnym dzienniku zanotował po datą 30 kwietnia 1965:

Dzisiaj o 12.30 zakończyło się posiedzenie Consilium ad exsequendam Constitutionem. Było ono konstruktywne. Jednak nie podoba mi się duch, który panuje na Komisji. Zauważam ducha krytyki i niechęci do Stolicy Apostolskiej, który nie może przynieść dobrych skutków. Poza tym ten stan ducha charakteryzuje się zamiarem wprowadzenia racjonalizmu do liturgii, bez żadnej troski o prawdziwą pobożność. Obawiam się, że pewnego dnia trzeba będzie powiedzieć o całej tej reformie liturgii to samo, co mówiono o reformie hymnów za czasów Urbana VIII: accepit latinitas recessit piertas [zyskała łacina, odeszła pobożność]; a tutaj: accepit liturgia recessit devotio [zyskała liturgia, odeszło nabożeństwo]. Chciałbym się mylić.

--------------------------------------------------

Fragmenty zaczerpnięte z książki Pawła Milcarka
HISTORIA MSZY, Przewodnik po dziejach liturgii rzymskiej

Wyd. AA s.t.
31-101 Kraków, pl. Na Groblach 4
tel. 012 - 292-04-42
www.religijna.pl
chemikus
Zgodnie z życzeniem Ojca Świętego Benedykta XVI by podchodzić krytycznie także do Soboru Watykańskiego II publikujemy tę książkę w języku polskim . Tłum. RAM.
ks. dr Luigi Villa, Uwagi krytyczne o Vaticanum II część 2Więcej
Zgodnie z życzeniem Ojca Świętego Benedykta XVI by podchodzić krytycznie także do Soboru Watykańskiego II publikujemy tę książkę w języku polskim . Tłum. RAM.

ks. dr Luigi Villa, Uwagi krytyczne o Vaticanum II część 2
Quas Primas
Masoni wiedzieli gdzie uderzyć! Papież, Benedykt XVI, w różnych wypowiedziach mawiał często: "Gdy upada LITURGIA upada też wiara." I tak jest. Dziś, wielu katolików, którzy przyznają się do tej wiary, praktycznie wierzy po protestancku!
----------------------------------------------------------------
"Teraz jestem stary, lecz byłem młody, gdy przyjmowano mnie do Kościoła. Nie przyciągnął mnie …Więcej
Masoni wiedzieli gdzie uderzyć! Papież, Benedykt XVI, w różnych wypowiedziach mawiał często: "Gdy upada LITURGIA upada też wiara." I tak jest. Dziś, wielu katolików, którzy przyznają się do tej wiary, praktycznie wierzy po protestancku!
----------------------------------------------------------------
"Teraz jestem stary, lecz byłem młody, gdy przyjmowano mnie do Kościoła. Nie przyciągnął mnie wówczas wcale splendor największych uroczystości kościelnych, który mógł być dobrze podrobiony przez protestantów. Tym, co najbardziej pociągało mnie w zewnętrznych i widzialnych działaniach Kościoła, były czynności księdza i ministranta wykonywane podczas sprawowania cichej Mszy Św. Ksiądz przystępujący do ołtarza bez jednego spojrzenia, które miałoby ocenić, jak wielu bądź jak niewielu wiernych zgromadziło się na Mszy. Mistrz i jego czeladnik. Człowiek i zadanie, które tylko on był w stanie wykonać. To jest właśnie Msza, do której poznania i umiłowania dorastałem. Zaiste pozwólcie hałaśliwym mieć swoje "dialogi", ale nie pozwólcie też, abyśmy my którzy cenimy ciszę, byli kompletnie zapominani."
Quas Primas
Super artykuł. 👍
chemikus
Pierwsze efekty "przegrzania" liturgii
Niedługo po wprowadzeniu języka polskiego do liturgii mszalnej dwaj księża - ks. Adam Boniecki MIC i o.Tomasz Pawłowski OP - prezentują na łamach "Tygodnika Powszechnego" reakcje studentów, którzy uczestniczyli w małych grupach we Mszach recytowanych, w których w większym niż powszechnie stopniu wprowadzono język polski. Po przytoczeniu szeregu entuzjastycznych …Więcej
Pierwsze efekty "przegrzania" liturgii

Niedługo po wprowadzeniu języka polskiego do liturgii mszalnej dwaj księża - ks. Adam Boniecki MIC i o.Tomasz Pawłowski OP - prezentują na łamach "Tygodnika Powszechnego" reakcje studentów, którzy uczestniczyli w małych grupach we Mszach recytowanych, w których w większym niż powszechnie stopniu wprowadzono język polski. Po przytoczeniu szeregu entuzjastycznych opinii zatrzymują się w zakończeniu nad pewnym problemem:

Niemniej doświadczenia te dostarczyły ciekawego materiału do refleksji nad psychologią zmian języka w modlitwie liturgicznej. (...)

Teraz (w subiektywnym odczuciu uczestników) kapłan jeszcze bardziej się uaktywnił. Wprawdzie odmawia te same co dawniej teksty, ale zrozumiały język wywołuje wrażenie spiętrzenia aktywności. Wszystko dociera do słuchających, a ci właśnie jako słuchający przyjmują postawę bierną, przestającą "współpracować", jak to do tej pory czynili. Słuchanie stwarza dodatkowy problem: przy natłoku słów zrozumiałych w ich polskim brzmieniu odbiorca czuje, że nie jest w stanie uchwycić pełnej ich treści i głębi, zaledwie przez niego przeczuwanej. Ostatecznie widzi, że nie "nadąża" i czuje się zagubiony.