Slawek
4663

TRZECIE SŁOWO Z KRZYŻA

Niewiasto, oto syn Twój... Synu, oto Matka twoja..."

Pan uniósł nieco głowę, jak gdyby chciał uwolnić oczy od napływającej do nich krwi i spojrzeć jeszcze raz na dwie istoty, które tak miłował i które pozostawały przy nim jako Jego „dziedzictwo" - na Matkę oraz Jana, krewnego, przyjaciela, „syna"... Ten ostatni, jako najmłodszy i najczystszy z Apostołów, najłatwiej identyfikował się z Jezusem.
Właśnie Jan napisze później swoją „Ewangelię Miłości Bożej" i opowie o Maryi, Niewieście z Księgi Rodzaju, Matce Syna Bożego, „pełnej łaski", doskonałej współpracownicy, uczennicy i jednocześnie nauczycielce Pana Jezusa. O Maryi, naszej dobrej i miłującej Matce.
Jezus powiedział wtedy do mnie:
Gdy owego dnia przemawiałem na górze o Błogosławieństwach, Matka stała przede Mną, uważnie słuchając i ucząc się... Błogosławieni ubodzy w duchu... Błogosławieni czystego serca... Błogosławieni pokorni i prości... Błogosławieni, którzy cierpią i płaczą... Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was ( ... ) z Mego powodu... I myślałem o wszystkich ludziach, którzy zostaną nazwani błogosławionymi lub szczęśliwymi, przyjąwszy Maryję za wzór do naśladowania."
W tym momencie podeszła Ona do Krzyża, do którego przybito Syna, Ciało z Jej ciała. Wiedząc, że pozostało już niewiele czasu, Maryja powiedziała doń w głębi swojej duszy:
„Synu mój, Panie mój, zabierz Mnie ze sobą!"
Pan spojrzał na Matkę z niewysłowioną Miłością i bólem. Tam stała Ona, Niewiasta z Genezis - Księgi Rodzaju, z wesela w Kanie, z Apokalipsy... Niewiasta, która została przeznaczona, wybrana i ukształtowana, aby zostać Jego Matką na ziemi.
Spojrzenie Pana Jezusa narzucało wszystkim głęboki szacunek i prawdziwą pobożność względem Tego, który właśnie przeżywał cierpienia przepowiedziane przez Symeona w Świątyni, w dniu Ofiarowania... Miecz przenikał duszę Maryi!
Ukazawszy mi tę wizję, Pan powiedział:
Moja Matka od zawsze miała być Niewiastą, która swoimi cierpieniami pomoże Mi zbawić ludzi... Powinniście wiedzieć, że tamtego dnia, na godach w Kanie, gdy powiedziałem Jej, że nie nadeszła jeszcze Moja godzina, miałem na myśli chwilę, w której odejdę, a Ona będzie kontynuować Moje Dzieło w Kościele, który wyrośnie z Mego przebitego Boku.
Mój Ojciec uczynił Ją Matką Owocu” swojej Miłości, Ja zaś chciałem uczynić Ją Matką owocu Mojej Męki i Krzyża: Mojego Kościoła. Matką Kościoła oraz Matką tych, którzy wierzą w Moje Imię i są Dziećmi Bożymi.
Niewiasta, która odrzekła 'tak' Woli Ojca w chwili zwiastowania Mojego Wcielenia; której cale życie nie było niczym innym, niż odpowiedzią 'tak' na Boże zamiary, staje się od tej pory pierwszą Żniwiarką plonu, jaki wydało obumarłe ziarno pszenicy. Dlatego będzie chciała upodobnić się do Mnie, w Moim Miłosierdziu dla świata.
Kontemplując te chwile, Moja mała „Nicości”, pojmiesz łatwiej, że ludzkie cierpienie ma sens, gdy jest podbudowane miłością i dąży do wypełnienia Woli Bożej, a największy ból nie może zniszczyć, mimo swego natężenia, szczęścia w sercu tego, kto się umacnia w Miłości najwyższej.
Prawdziwe szczęście wyrasta z miłości do Boga oraz do ludzi. Z miłości, która jest darem z siebie, gdzie gotowi jesteśmy także ofiarować własne życie, aby spodobać się Ojcu.
Nadeszła Jej i Moja godzina - wracam do Ojca, Moja Matka miała jednak pozostać na ziemi i błagać tak, jak Ja to czyniłem, aby Moi uczniowie nie ulegli zatraceniu. Musiałem jej mówić, musiałem Jej powtarzać, że jest Ona Niewiastą z Księgi Rodzaju, że choć ból rozdziera Nasze Serca, Ja muszę odejść a Ona - pozostać, aby się spełniło słowo Pańskie 'Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę'.
Powiedz wszystkim Moim dzieciom, aby ukorzyły swe serca, rozmyślając o tej chwili, gdyż jest ona jedną z najdonioślejszych w historii zbawienia człowieka. Zaraz powierzam ludzkość Tej, która stanie się 'Pośredniczką' między człowiekiem a Mną.
Nadeszła pora Genezis, pora dopełnienia cudu rozpoczętego w Kanie. Oto chwila, w której mam poprosić Ją aby przyjęła Jana jako swego syna, a w nim, przyjęła jako swoje, wszystkie dzieci Boże, wszystkich Moich braci. Moja droga stała się Jej drogą i będzie Ona musiała wypić aż do ostatniej kropli gorzki kielich cierpienia: ofiarowuje swojego Syna, aby spełnić wolę Bożą i stać się Matką ludzkości. Ta zaś, reprezentowana przez Mój Kościół, będzie głosić Jej chwałę, która rozbłyśnie, gdy cały świat skłoni swe kolana przed Królową wszelkich cnót.
Jej Niepokalane Serce musi otworzyć się na Wolę Bożą, a Jej posłuszna Miłość - okazać się silniejszą, niż Jej pokorne cierpienie... Musi Ona pamiętać, że jest Niewiastą dnia wczorajszego, dzisiejszego i jutrzejszego - Starego Testamentu, Ewangelii i Apokalipsy.
Trzeba jej porodzić drugi raz:

Niewiasto, oto syn Twój... Synu, oto Matka twoja..."
Najświętsza Panna znów dochowuje posłuszeństwa. Św. Jan, płacząc, rzuca się w Jej ramiona, a Maryja, wycieńczona smutkiem, lecz jak zawsze pełna godności, Pani dostojna w swojej prostocie, która nie potrzebuje sztucznych upiększeń, łagodnie i spokojnie przygarnia św. Jana.
Wie Ona, że ma znowu porodzić. Wie, że będzie to o wiele boleśniejsze, niż poprzednio. Za pierwszym razem, powierzono Jej Syna Bożego, Świętego, Dziecię tak czyste, jak Ona sama, które przyniosło Jej radość, mądrość, uśmiech i błogosławieństwa w każdym z Jego pocałunków.
Dzięki drugiemu porodowi, stanie się Ona Matką całej ludzkości. Wielu jednak nie będzie Jej chciało za taką uznać i będą Ją obrażać; inni, atakując Kościół Jej Syna, będą nazywać Ją 'demonem', gdy tu i ówdzie zstąpi na ziemię, by odnaleźć zagubione owce umiłowane przez Dobrego Pasterza.
Po pierwszym porodzie, Jej młode i czułe ramiona przytuliły najpiękniejszą Istotę, którą obsypywała pocałunkami szczęśliwej Mamy. Teraz, mają one wziąć w objęcia martwego Syna, umęczonego i zbroczonego krwią dla zbawienia nędznych łudzi, którzy przez swoje grzechy doprowadzili Go do tego, co zapowiadało niegdyś proroctwo Izajasza.
Wiedząc to wszystko i widząc Syna w tym stanie, konającego; słysząc Go... jak zawsze dochowuje posłuszeństwa i zgadza się adoptować, jako swoje dzieci, wszystkich ludzi, także złoczyńców, prostytutki, ateistów, morderców, złodziei, kłamców, wszystkich, którzy stopniowo i przez cały czas swojego życia na ziemi, będą obrażać, negować Boga i walczyć przeciwko Niemu.
Przyjmuje nas, ludzi dawnych i obecnych czasów, a w ten sposób wydaje na świat Kościół swego Syna. Tak jak pewnego dnia Duch Święty złożył w Jej Najczystszym Łonie Słowo Przedwieczne, aby przynieść zbawienie światu, tak dziś, Syn składa w Jej Niepokalanym Sercu całą ludzkość, aby w tym świętym miejscu znalazł schronienie grzesznik, który chce dostąpić zbawienia.
Nie, zadanie powierzone Jej przez Pana nie jest łatwe i Maryja wie o tym. Bóg obsypał Ją darami, a teraz przyznał Jej dar bycia „Wszechmocą Błagającą". Ten dar, polegający na nieustannym wstawiennictwie, był i jest tajemnym kluczem, otwierającym Serce Jezusa Chrystusa.
Pan powiedział do mnie:
Matka wiedziała, że ma modlić się za każdego z was, wy zaś powinniście uczyć się od Niej... Będąc Dzieckiem, chodziłem za Nią, aby później to Ona poszła w Moje ślady. Nasza jedność była tak głęboka i doskonała, że Maryja znała wszystkie Moje uczucia i myśli, ponieważ w Moim Świętym Duchu, który Ją napełniał, wszystko Jej było wiadome. Przebywała Ona bowiem w Bogu a Bóg w Niej. Dlatego życie Maryi było ciche i pełne modlitwy.
Człowiek współczesny, napotykając trudności w swoim życiu, zastanawia się, waha lub dyskutuje, zamiast się modlić. Wielokrotnie, zbyt długie rozmyślanie o własnych problemach jest ucieczką w świat wyobraźni, podczas gdy prawdziwa modlitwa stanowi zawsze powrót do rzeczywistości.
Gdy Moja Matka znajdowała się w trudnej sytuacji, nie układała planów i nie szukała wyjścia, ale zaczynała się modlić. Dzięki temu mogła ofiarować siebie całkowicie, modlitwa i dar są bowiem nierozerwalnie ze sobą związane.
Modlitwa Maryi ma charakter daru, oczekiwanego od Niej przez Boga. Jest ona Jej najwyższym darem, najdoskonalszym sposobem ofiarowania się. Modlitwa przestaje być prawdziwa, czysta i chrześcijańska, jeśli nie jest sposobem ofiarowania siebie Bogu."

Spojrzałam znowu na Pana Jezusa i nasunęły mi się Słowa Psalmu 22,16-17: „Moje gardło suche jak skorupa, język mój przywiera do podniebienia, kładziesz mnie w prochu śmierci. Bo sfora psów mnie opada, osacza mnie zgraja złoczyńców. Przebodli ręce i nogi moje..."
Któraż matka, na tak okrutny widok ukrzyżowania jej syna, potrafiłaby udźwignąć swoje cierpienie? Widok Najświętszej Dziewicy budził moje ogromne współczucie, a moja miłość do Niej rosła coraz bardziej w szacunek i podziw. Pomyślałam, że Jej duch, mimo tak wielkiego bólu, zachował w sobie nadzieję we Wszechmoc Bożą, jednak człowieczeństwo Jej, cierpiało głęboko podczas tej straszliwej próby.
Przypomniałam sobie rozmyślanie z Drogi Krzyżowej, w którym zacytowano fragment „Pieśni nad Pieśniami": „Szukałam umiłowanego mej duszy, szukałam go, lecz nie znalazłam. Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, szukać będę ukochanego mej duszy. Szukałam go, lecz nie znalazłam. Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto. Czy widzieliście miłego duszy mej? zaledwie ich minęłam, znalazłam umiłowanego mej duszy."
Przyszły mi na myśl także słowa proroka Jeremiasza, który powiada: „Wszyscy, co drogą zdążacie, przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna do tej, która mnie przytłacza, którą doświadczył mnie Pan..." (Lm 1,12)
Kilka lat wcześniej, Pan Jezus, objawiając mi to, co dzieje się w czasie celebrowania Eucharystii, powiedział, że żadna matka nigdy nie karmiła dziecka swoim ciałem, On zaś, jako wyraz swej najwyższej miłości, ofiarował nam jako pokarm i napój, swoje Ciało i swoją Krew.
Teraz, kontemplując to Ciało, z którego zwisały płaty naderwanej skóry i mięśni, rozumiałam dokładnie, co chciał nam przekazać, a moje serce czuło się tak winne, że wolałam, aby przestało bić, gdyż wtedy przestałabym cierpieć na widok umęczonego Chrystusa. Wyobraźmy sobie, co mogła przeżywać w tym czasie Maryja!

Dziś, widząc, jak kobiety poniżają się i depczą swoją godność, bezwstydnie pokazując swoje ciała pożądliwym męskim spojrzeniom...
Oglądając tyle młodych kobiet, chlubiących się swoimi nagimi zdjęciami, z zadowoleniem, że ich ciała, często doskonale piękne, zostały wybrane jak tani towar albo jak świeże mięso wiszące na hakach, sprzedawane na targowisku...
Czy nie przypomina się nam wtedy i czy chcemy wierzyć, że to ciało, jest ŚWIĄTYNIĄ I PRZYBYTKIEM DUCHA ŚWIĘTEGO?
Nasza miłość powinna skupiać się na czystości Maryi. Ta czy inna modelka nie powinna być wzorem dla naszych córek, ciało bowiem zmienia się w gnijącą padlinę, a nawet najpiękniejsza kobieta zestarzeje się i obróci w proch.
Wszystkie kobiety powinny obrać sobie za wzór Maryję, naśladować Jej czystość, Jej delikatne i szczere postępowanie, zawsze pełne kobiecości i skromności, która przysparza największej chwały stworzeniu Bożemu i nie zasmuca Ducha Świętego.
Niestety, wiele kobiet zmieniając się w istoty powodowane jedynie instynktem i chęcią uwodzenia, zachowuje się w sposób tak przesadny, że aż wulgarny, by w końcu urągać tej samej estetyce wyglądu, której rzekomo szuka.
Nie wolno nam być „kamieniami potknięcia się", gdyż pewnego dnia będziemy musieli zdać sprawę Bogu z każdego grzechu ludzi, którzy przez nas upadli. Większą bowiem winę ponosi ten, kto zachęca do grzechu, niż ten, kto grzeszy pod czyimś wpływem.
Niech Bóg ulituje się nad kobietami, którym nie zależy na szukaniu w Maryi, Pełnej Łaski, swojego wzoru do naśladowania.
„Ach! Wy, za których oddałem życie, macie teraz Matkę, do której możecie uciekać się we wszystkich potrzebach. Zjednoczyłem was najsilniejszymi więzami, oddając Mojej własnej Matce."

Catalina Rivas - "Z SYNAJU NA KALWARIĘ"
Inka
♥
Germen
„Niewiasto, oto syn Twój..
👏 👏 🙏 👍 🤗
Dużo miłości do Maryi, naszej Matki.
Engel44
👍 dzieki Slawek 😇
Slawek
Teraz, kontemplując to Ciało, z którego zwisały płaty naderwanej skóry i mięśni, rozumiałam dokładnie, co chciał nam przekazać, a moje serce czuło się tak winne, że wolałam, aby przestało bić, gdyż wtedy przestałabym cierpieć na widok umęczonego Chrystusa. Wyobraźmy sobie, co mogła przeżywać w tym czasie Maryja!