Znaki czasu (5): Z notatek pandemicznych
Wrzesień 2020W długich dziejach Kościoła bywały różne zjawiska chorobowe i epidemie. Choćby ta cholery, w XIX wieku, we Włoszech kiedy w Salzano posługiwał ks. Józef Sarto, późniejszy papież Pius X:
“…mieszkańcy Salzano dotąd jeszcze wspominają swego księdza proboszcza, jego miłosierdzie, gorliwość i dar wymowy Wzdłuż i wszerz przebiegał on swą obszerną parafię, nawiedzając ubogich i chorych. Dziesięć do dwunastu godzin dziennie na to przeznaczał. A cóż dopiero powiedzieć o jego poświęceniu podczas epidemii cholery, jaka nawiedziła parafię. Dwaj wikariusze zasłabli i nie mogli mu być pomocą, sam więc został na posterunku, dokonując cudów miłosierdzia. Ale też we dnie i w nocy był czynny, od ust własnych odejmował pożywienie, by je dać potrzebującym, długie godziny spędzał u łoża chorych; nie tylko duchową dawał im pomoc, ale i najniższe spełniał usługi, służąc im ze czcią jakby dzieciom królewskim. Bo czyż to nie były dzieci Jezusa Chrystusa, pieczy jego powierzone!
Umarłych podczas epidemii chowano poza osadą na cmentarzu dla cholerycznych, a choć to było daleko, ksiądz Sarto znalazł zawsze czas na towarzyszenie pogrzebom, które w nocy odbywano. Pewnego razu gdy pochód żałobny miał wyruszyć, okazało się, że jeden z ludzi, przeznaczonych do niesienia trumny, na odwagę tak gorliwie zaglądał do kieliszka, że nie mógł utrzymać się na nogach. Ksiądz Sarto oburzony do żywego, uchwycił go za ramię i odepchnął na stronę, mówiąc: »Idź precz! Niegodzien jesteś grzebać umarłych.« Pijak odszedł jak niepyszny, ale nikt go nie chciał zastąpić, tak wielką była obawa zarazy. Co tu począć? Nie namyślając się długo, ksiądz Sarto odmówił zwykłe modlitwy, a następnie jak był, w komży i stule, uchwycił za nosze i poniósł trumnę aż na cmentarz, po drodze odmawiając psalmy za umarłych.”
(fragment artykułu z Przewodnika Katolickiego z roku 1908)
“Jeszcze jako młody ksiądz w parafii Salzano, podczas wybuchu epidemii cholery w 1873 roku, Giuseppe Sarto był wsparciem i otuchą dla swoich wiernych. Pocieszał zrozpaczonych, pielęgnował chorych, chował umarłych, nie zważając zupełnie na własne bezpieczeństwo, myślał wyłącznie o swoich cierpiących parafianach. To współczucie wobec każdego bólu i smutku towarzyszyło mu przez całe życie. Nie bez przyczyny mawiano o nim, że „Ma największe serce ze wszystkich żyjących na tym świecie ludzi”. Już sam widok cierpienia poruszał go do łez, każda troska ciała i ducha budziła jego współczucie.”
“Z obawy przed zarażeniem umarli musieli być grzebani nocą i nikomu nie pozwalano uczestniczyć w pogrzebie. Zatroskany o to by z powodu lęku i pośpiechu chwili nie pojawiały się sytuacje nie okazywania należytego szacunku ofiarom zarazy, Don Giuseppe był zawsze na miejscu by dopilnować by wszystko było jak należy. Nie tylko odmawiał modlitwy i sprawował obrządki przepisane przez Kościół, ale zajmował miejsce jako osoba niosąca trumnę a nawet pomagał w kopaniu grobów.”
(Frances Alice Forbes: Św. Pius X)
Jak widać ks. Sarto nie pozamykał się przed potrzebującymi owcami w troskę o ochronę własną a zagrożenie było wówczas poważne. W ten sposób nawiązał do długiej tradycji choćby św. Karola Boromeusza – metropolity Mediolanu podczas wielkiej epidemii czy kapłanów posługujących podczas straszliwej czarnej śmierci.
Co innego duchowni czasów, najwyraźniej jeszcze straszliwszej, infekcji koronawirusowej. Jak zapisał KEP w liście na coroczny dzień papieski czy raczej dzień Jana Pawła II, przygotowanym we wrześniu 2020 r.:
“Dzisiaj jesteśmy (…) świadkami takiej kryzysowej sytuacji, wskutek której cierpią setki tysięcy ludzi na całym świecie, którzy zachorowali na Covid 19, doświadczając niejednokrotnie niewyobrażalnej traumy. (…) Współczujemy tym, którzy utracili swoich bliskich i przyjaciół lub też mierzą się ze skutkami poważnego kryzysu gospodarczego, lękając się o byt swoich rodzin.”
O traumie jaką zafundowali swoim wiernym sami luminarze, zamykając przed nimi kościoły na Wielki Tydzień na podstawie sprzecznych z Konstytucją, konkordatem i ustawą zasadniczą (nie mówiąc o Prawie Bożym) “wytycznych” rządu a potem każąc im zasłaniać twarz przed Bogiem maseczką oczywiście ani słowa. O prześladowaniach wiernych przez organy państwa również. A przepraszam, 29 września biskup Guzdek gromko wzywał z Jasnej Góry (por.):
“Dziękujmy Bogu za tych, którzy stawali i nadal stają w obronie godności i praw należnych stróżom naszego bezpieczeństwa (…) Szczególnie ważne są działania prawne oraz słowa wypowiadane w obronie funkcjonariuszy, którzy bywają napiętnowani i publicznie potępiani bez udowodnienia im popełnionej winy (…) jeśli tego zabraknie zło będzie się rozzuchwalać a przestępcy będą zachęcani do podnoszenia ręki na polskiego policjanta.”
„Czy wolno lekceważyć godność drugiego człowieka? Czy wolno bezkarnie niszczyć autorytet polskiej policji? Czy wolno rzucać obelgami i przekleństwami, tych którzy stoją na straży przestrzegania prawa? Czy wolno atakować bez żadnych konsekwencji tych, którzy z narażeniem życia i zdrowia przyczyniają się do naszego bezpieczeństwa? Czy można tolerować mowę nienawiści wobec funkcjonariuszy policji?”
Słowa znamienne, zwłaszcza w okresie, w którym reżim Zjednoczonej Nie-Prawicy usiłował przepchnąć przez Sejm projekt tzw. „Bezkarność Plus” przewidujący swoisty immunitet za przestępstwa kowidowe, dający carte blanche rozzuchwalonej władzy (por. np.)
Na pytania biskupa Guzdka warto było odpowiedzieć: “czy wolno lekceważyć godność drugiego człowieka?” – nie powinno się; dlatego używanie aparatu władzy do działań taką godność lekceważących, co więcej lekceważących tę godność w znaczeniu katolickim jako “godność dziecka Bożego”, czego przykłady mieliśmy w ostatnim okresie jest na gruncie Moralności i Wiary zbrodnią wołającą o pomstę do nieba. “Czy wolno bezkarnie niszczyć autorytet polskiej policji?” – nie powinno się; dlatego próba zagwarantowania bezkarności tym którzy używali tej formacji na wiosnę bieżącego roku sprzecznie z Prawem Bożym i prawem ludzkim jest dolaniem kolejnej sporej miary do przepełnionej już czary opisanej powyżej nieprawości. “Czy wolno rzucać obelgami i przekleństwami, tych którzy stoją na straży przestrzegania prawa?” – nie powinno się, dlatego prześladowane przez aparat przymusu osoby, które próbowały przeciwstawić się łamaniu prawa o dawno niespotykanym charakterze i skali, powinny być noszone na rękach, zaś Ekscelencja z kolegami już na starcie powinni zrobić wszystko by zapewnić im właściwą opiekę, także prawną – mówię tu m.in. o księżach, którym próbowano wciskać mandaty i nowy wynalazek (by odciąć Polaków od tradycyjnego w cywilizacji łacińskiej i tradycji polskiej prawa do sądu) – natychmiast wykonalne kary administracyjne za ignorowanie bezprawnych ograniczeń wolności kultu katolickiego w najświętszy okres roku liturgicznego; powinni też grzmieć przeciw takiemu haniebnemu procederowi. “Czy wolno atakować bez żadnych konsekwencji tych, którzy z narażeniem życia i zdrowia przyczyniają się do naszego bezpieczeństwa?” – mógłby Ekscelencja wyjaśnić słowo “bezpieczeństwo”, bo należałoby wykluczyć czy nie jest aby używane w znaczeniu, przed którym św. Paweł Apostoł przestrzegał Kościół w 1 Liście do Tesaloniczan (1 Tes 5,3) – to jest bezpieczeństwa, które obejmuje m.in. odcięcie od Boga w imię innych wartości i przyczyn doraźnych, wybieranych w ramach danej “mądrości etapu”. Na przykład “bezpieczeństwo publiczne” tak zwanego “zdrowia publicznego”.
“Czy można tolerować mowę nienawiści wobec funkcjonariuszy policji?” – nie znajdujemy określenia “mowa nienawiści'” w katolickim aparacie pojęciowym, który opiera się na zasadzie odniesienia w mowie do prawdy czyli uzgodnienia intelektu z obiektywną rzeczywistością: “tak – tak”, “nie – nie”, a nie do subiektywnych uczuć osoby mówiącej czy adresata jej słów; powinien Ks. Biskup wyjaśnić o co chodzi.
Jak dalej mówił Ekscelencja:
“Jeśli nie staniemy po stronie stróżów prawa to czy oni staną po naszej stronie, gdy będzie zagrożone nasze zdrowie, życie lub mienie? A może wtedy odwrócą wzrok, aby nie widzieć ludzkiej krzywdy i nie podjąć interwencji i nie spotkać się z medialnym atakiem ludzi przewrotnych i złych” – niestety tymi słowami daje sam wyraz bardzo niskiej oceny formacji, której broni. Bo jeśli realizacja obowiązków stanu przez “stróżów prawa” ma być zależna od ich uczuć wobec tych, których bronią to sama zasada działania systemu takiej ochrony jest tu stawiana na głowie. Pomijam tu kolejny aspekt czyli empiryczne doświadczenia Polaków jak to jest naprawdę w konkretnych sprawach z tym “odwracaniem wzroku”, bo nie chcę generalizować zła jakie się w tego typu sprawach dzieje i odnosić go do policjantów “dobrej woli” – używając określenia Ekscelencji. Co do samej “dobrej woli” to rzeczywistość w bieżącym roku przypomniała nam prastary istotny praktyczny dylemat etyczny: jeżeli przełożony wzywa swojego podwładnego, którego zadaniem jest straż prawa do działań niegodnych, bezprawnych, godzących w podstawowe prawa i wolności, to jak powinien zachować się podwładny “dobrej woli”? Jeśli zaś chodzi o czyn niszczenia autorytetu to jest z tym podobnie jak z niszczeniem ludzkiego życia – zabijanie samego siebie, jak pisał św. Augustyn w Mieście Bożym, jest także zabójstwem.
Również w ostatnich dniach września 2020 ukazało się w przeciszewskiej KAI groteskowe podsumowanie ostatnich miesięcy w postaci artykułu Polski katolicyzm wobec epidemii koronawirusa (por.). Zacytujmy crème de la crème:
“Ograniczenie liczby osób uczestniczących w nabożeństwach stanowiło wyzwanie również z punktu widzenia prawnego. Artykuł 53 konstytucji Rzeczpospolitej stwierdza, że (1) każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii; (2) wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują. Ponadto (3) Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia, ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych. Zgodnie z tymi zasadami, organizacja praktyk religijnych należy do autonomicznej sfery wolności religijnej. Limity dotyczące praktyk religijnych nie były wyższe niż w innych miejscach takich jak sklepy czy restauracje. W niektórych przypadkach naruszanie limitu osób obecnych w kościołach skutkowało nakładaniem na proboszczów mandatów. “
To był rapsodyczny teatr absurdu w swoim apogeum. Bezprawie na gruncie prawa Bożego i ludzkiego nazwano “wyzwaniem”. Przemilczano że KEP z całym swoim aparatem pozostawił Kapłanów i wiernych bez obrony na pastwę bezprecedensowego ataku ze strony władz. Zdezerterował.
Pod koniec września 2020, jeszcze nie wiedząc o kolejnych projektowanych falach „epidemii”, podczas których miano m.in. zamknąć cmentarze na Dzień Zaduszny, opublikowałem do wykorzystania przez prześladowane owce tekst następującego apelu, odwołującego się do stosowanej przez hierarchów retoryki:
„Najprzewielebniejszy Księże Biskupie …,
W związku z komunikatami na drzwiach kościołów w diecezji Waszej Ekscelencji: “wstęp tylko w maseczce zasłaniającej nos i usta” (lub analogiczne) ośmielam się zwrócić do Najprzewielebniejszego Księdza Biskupa z prośbą jak niżej.
Ponieważ jestem człowiekiem grzesznym, małej wiary, dalekim od doskonałości w modlitwie, w przeciwieństwie do Wielebnego Duchowieństwa Diecezji kierowanej przez Księdza Biskupa nie potrafię modlić się w maseczce na twarzy. Maseczka zakłóca u mnie naturalny rytm oddechu, wspomagający modlitwę, rozprasza moje myśli, skupia je na obiekcie poślednim, innym niż Bóg, przeszkadza w rozmowie i nawiązaniu relacji z Bogiem.
Ponadto, z powodu ułomności fizycznej jestem zmuszony nosić szkła korekcyjne i wejście do kościoła w maseczce, zwłaszcza w porze jesienno-zimowej powoduje skupienie ciepłego oddechu w prześwicie nad maseczką i zaparowanie szkieł, co stanowi dodatkowe utrudnienie w skupieniu i modlitwie.
W rezultacie od wprowadzenia na terenie diecezji kierowanej przez Najprzewielebniejszego Księdza Biskupa obowiązku noszenia maseczek w kościołach cierpię z powodu mej niezdolności do modlitwy w maseczce, co prowadzi do letniości duchowej, regresu i kryzysu duchowego a niezdolności tej, mimo prób, nie jestem w stanie przezwyciężyć.
W związku z powyższym pokornie proszę, dla dobra mej grzesznej duszy, o dyspensę z obowiązku noszenia maseczki w kościołach diecezji Najprzewielebniejszego Księdza Biskupa,
z wyrazami szacunku”