@Piotr Piotr
No właśnie oto chodzi.
Nauki ksiedza Dominika oparte są tylko na wizjach i objawieniach dlatego są nieprecyzyjne i niespójne teologicznie.

Heroicznosc cnót to uznanie że doszła do doskonałości np. w cierpliwosci a nie uznania jej wizji za naukę Kościoła.

Koza Nutria

nie manipuluj Ty - uznanie heroiczności cnót to przede wszystkim stwierdzenie czy kandydat na ołtarze zachował Wiarę Katolicką i czy treść objawień jest z nią zgodna

Koza Nutria

Bo ty powiesz akurat nie i tak ma być, wyginasz pojęcia wg swoich "zasad"
- sekciarstwo

@Tomasz Htl
Każdy ma. Problem w tym że to nie są wpadki okazjonalne lecz częste. Pozatym trzeba zdawać sobie sprawę że mówi się w autorytecie Kosciola Świętego. To ogromna odpowiedzialność za dusze i zbawienie innych. Książkę "Kacheritomene" ks. Chmielewski poprawiał 3 razy bo były niezgodności teologiczne.

Pozatym, niech mi pan wybaczy, ale samo stwierdzenie " chciałbym z nim "kiedys pomodlić sie na rozancu" jest niepokojące bo świadczy o tym że ks.Dominik jest swoistą gwiazda na co w Kościele Katolickim nie powinno być miejsca. Pozdrawiam.

@Robert Suchowski
Na mój aktualny stan wiedzy nikt nim nie manipuluje. Prosze nie myśleć że chce ks Dominika obrażać bo to nie mój zamiar absolutnie ...ale on nie jest sprawny intelektualnie a tym bardziej teologicznie. On poprostu nie wie czy cos jest zgodne czy nie z nauka Kościoła. Miał możliwość zrobienia doktoratu ale nie zrobił go z własnej winy ( nie będę mówić o szczegółach). Jedyne czego mu potrzeba to pokory i tego mu szczerze życzę.

Koza Nutria Obserwując ks. Dominika, widzę człowieka naładowanego emocjami; takiego ,,przeżywacza'', którego temperament mógłby wręcz zapalić monitor komputera. Brakuje mi czasem w jego przeżywactwie konkretnej treści, jasnego przesłania i treściwego podsumowania. Być może ma Pani rację; że może gdyby pokornie w swoich emocjach przyhamował, trochę się rozglądnął i coś poczytał; to mogło by to przynieść dobry efekt.

Odniosę się jeszcze do treści to głoszonej przez ks. Dominika.
Wojna i zabijanie to nie są żarty; to jest bardzo poważna sprawa. Człowiek na wojnie jest bardzo narażony na nienawiść wywołaną strachem czy chęcią odwetu, na znieczulicę spowodowaną obcowaniem ze śmiercią, na niewierność małżeńską (rozłąka z żoną).
Nie wiem na co on się tutaj konkretnie powołuje (jakieś objawienie ?), ale nie przekonuje mnie to co mówi. Owszem, można się też zdegenerować nie będąc na wojnie; ale to nie wymachiwanie szabelką może człowiekowi pomóc, tylko przemiana serca; modlitwa, praca nad sobą i pragnienie wszelkiego Dobra. Walka sprawiedliwa i narażanie swojego życia w szczytnym celu oczywiście są szlachetną motywacją, ale to wszystko musi być po katolicku poukładane.
Również pozdrawiam.