ona
2327

Serce walczy dalej

Serce walczy dalej ks. Wojciech Parfianowicz Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 14/2015 | Ludzie. Bohater tej historii wstaje ze sterty trupów, aby po latach spotkać św. o. Pio. To nie jest „zwykła” opowieść …Więcej
Serce walczy dalej
ks. Wojciech Parfianowicz
Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 14/2015 |
Ludzie. Bohater tej historii wstaje ze sterty trupów, aby po latach spotkać św. o. Pio. To nie jest „zwykła” opowieść o koszmarze obozu koncentracyjnego, a jej epilog mógł wymyśleć tylko Pan Bóg.
Roman Konarzewski w oryginalnym pasiaku z Mauthausen
Jakaś kobieta w ludzkim odruchu dała im kilka ziemniaków i kawałek kurczaka. On wtedy poszedł nazbierać trochę szczawiu i z tego wszystkiego ugotowali zupę. Po 70 latach ciągle pamięta ten dzień, chwilę po wyzwoleniu. – To był 6 maja 1945 roku. Wreszcie zjedliśmy coś normalnego. To była nasza pierwsza wolnościowa zupa – wspomina Roman Konarzewski, więzień kilku obozów koncentracyjnych, od lat mieszkaniec Koszalina. Jednak od wolnościowej zupy do prawdziwej wolności musiało jeszcze upłynąć wiele lat.
Powrót niepożądany
W ręce Niemców wpadli w listopadzie 1943 roku. – Miałem wtedy 16 lat. Wzięli mnie, tatę, Adka i Stasia. Okazało się, że ktoś doniósł, że działaliśmy …Więcej
AstaV.
"Był rok 2001. – Wracaliśmy z synem wieczorem z kościoła. On, jak to mały chłopak, kopnął coś białego, co leżało na ziemi i wyglądało jak paczka po papierosach. Z pudełeczka wypadł jednak różaniec. Kiedy pochyliłam się, żeby go podnieść, wysypały się jeszcze trzy duże medaliki z o. Pio. Pomyślałam wtedy, że tacie ich nawet nie pokażę, bo jego to nie zainteresuje, tylko się zdenerwuje. On …Więcej
"Był rok 2001. – Wracaliśmy z synem wieczorem z kościoła. On, jak to mały chłopak, kopnął coś białego, co leżało na ziemi i wyglądało jak paczka po papierosach. Z pudełeczka wypadł jednak różaniec. Kiedy pochyliłam się, żeby go podnieść, wysypały się jeszcze trzy duże medaliki z o. Pio. Pomyślałam wtedy, że tacie ich nawet nie pokażę, bo jego to nie zainteresuje, tylko się zdenerwuje. On był wtedy ciągle daleko od Kościoła – opowiada Iwona. – Kiedy przyszłam do domu, pokazałam mu jednak te medaliki, a on złapał jeden z nich i powiedział: „Daj mi łańcuszek, żebym mógł go sobie powiesić na szyi!”. Stanęłam oniemiała. – Niecały tydzień po tym, jak tata założył medalik z o. Pio, postanowił pójść do spowiedzi... po ponad 40 latach. Trwa w łasce do dzisiaj – cieszy się Iwona. – Odbyłem spowiedź z całego życia. Dobrze, że trafiłem na wyrozumiałego księdza. Codziennie modlę się do o. Pio, dziękując mu za wszystko. W ogóle teraz nie potrafię żyć bez modlitwy. Całuję codziennie Jezusa na krzyżu. Chodzę do Komunii świętej. Nie boję się śmierci. Jestem na nią gotowy – mówi Roman Konarzewski, który... prawdziwie zmartwychwstał".
👏 Chwała Panu!
ona
Ludzie. Bohater tej historii wstaje ze sterty trupów, aby po latach spotkać św. o. Pio. To nie jest „zwykła” opowieść o koszmarze obozu koncentracyjnego, a jej epilog mógł wymyśleć tylko Pan Bóg. 👏