jili22
540

Drugie stworzenie Ducha Świętego: Nasz Pan Jezus Chrystus

Fragment „Traktatu o Duchu Świętym” autorstwa Mgr Gaume:

W Nowym Testamencie pierwszym stworzeniem Ducha Świętego jest Dziewica-Matka, drugim zaś jest Bóg-Człowiek. Zakon Odkupienia tego wymagał. O winnej kobiecie i mężczyźnie. Szatan utworzył Miasto Zła; przez jeden z tych harmonijnych kontrastów, tak częstych w dziełach nieskończonej mądrości, doskonale sprawiedliwej kobiety i mężczyzny, Duch Święty utworzy Miasto dobra. Znamy nową Ewę, pozostaje zbadać nowego Adama.

Przebóstwianie człowieka jest odwieczną myślą Boga. Satanizujący człowiek jest wieczną myślą o piekle. Przebóstwiać oznacza zjednoczyć; satanizować to dzielić: na tych dwóch przeciwległych biegunach balansuje świat moralny. Aby przebóstwić człowieka, stwórcze Słowo postanowiło hipostatycznie zjednoczyć naturę ludzką. Człowiek-Bóg, stanie się zasadą przebóstwionych pokoleń. Ale kto mu da tę ludzką naturę, której nie ma, a której potrzebuje? kto to zrobi, Człowiek-Bóg? Duchowi Świętemu zastrzeżone jest to arcydzieło. Bez wątpienia nie stwarza On boskości, lecz stwarza ludzkość i jednoczy ją w jedności personalnej z niestworzonym Słowem.

Stworzył go nie ze swojej substancji, co jest potwornie absurdalne, ale swoją mocą. Stworzył go z najczystszego, najświętszego ciała, z Dziewicy bez żadnej plamy grzechu, ani rzeczywistej, ani pierwotnej (S. Ambr., De Spir. Sancto, lib. II, c. v; Rupert., De Spirit.

Stworzył go, powtarzając cud stworzenia pierwszego Adama. Z dziewiczej i nieożywionej ziemi Bóg utworzył pierwszego przywódcę rodzaju ludzkiego. Z dziewiczego ciała żywej dziewicy Duch Święty tworzy drugie. Z Adama, dziewicy, Bóg stworzył dziewiczą Ewę: dlaczego Duch Święty nie mógł stworzyć dziewiczego mężczyzny z dziewicy? „Maryja – mówi św. Cyryl – „odwdzięcza się ludzkości. Ewa narodziła się z samego Adama: Słowo narodzi się z samej Maryi (Katech., XII). »

Powstaje najpiękniejszy z synów ludzkich. Przez trzydzieści lat żył, ignorowany przez świat, pod skrzydłami swojej matki i pod przewodnictwem Ducha Świętego. Nadszedł czas jego misji publicznej. Zstąpił z nieba, aby ponownie zjednoczyć człowieka z Bogiem, jego pierwszym obowiązkiem jest głoszenie pokuty; ponieważ pokuta jest jedynie powrotem człowieka do Boga. Aby autoryzować swoje lekcje, zaczyna od ogłoszenia się wielkim pokutnikiem świata. Na brzegach Jordanu Jan Chrzciciel werbuje tłumy pod sztandarem pokuty. Jezus tam idzie i na oczach wszystkich zgromadzonych grzeszników przyjmuje chrzest Janowy. Tutaj Duch Święty pojawia się ponownie. W tajemniczej postaci gołębicy zstępuje na Boga-Człowieka. Zasada jego życia naturalnego, przewodnik jego życia ukrytego, będzie inspiracją jego życia publicznego (S. Aug., De Trinit., lib. XV, c.XXVI).

Dlaczego Ten, który będzie świetlistym obłokiem w Taborze, językami ognia w Wieczerniku, gołębicą w Jordanie? W dziełach nieskończonej mądrości wszystko jest mądrością. To pytanie zaprzątało także najwyższe umysły chrześcijańskie Wschodu i Zachodu. „Gołąb został wybrany” – mówi św. Chryzostom – „jako symbol pojednania człowieka z Bogiem i powszechnego odrodzenia, którego Duch Święty dokona przez Jezusa Chrystusa. Umieszcza Nowy Testament obok Starego: figurę zastępuje rzeczywistość. Pierwsza gołębica z gałązką oliwną zwiastuje Noemu ustanie potopu; drugi, oparty na wielkiej ofierze świata, zapowiada rychły koniec potopu niegodziwości (In Gen.t ix, 12). »

W gołębicy Jordanu św. Bernard widzi nieskończoną słodycz Odkupiciela. Wyznaczają Go dwie najsłodsze istoty w stworzeniu: baranek i gołębica. Jan Chrzciciel nazywa go Barankiem Bożym, Agnus Dei. Nic lepiej nie pasowało do Baranka Bożego, niż gołębica. Czym baranek jest wśród czworonogów, tym gołąb jest wśród ptaków: w obu przypadkach suwerenna jest niewinność, suwerenna jest łagodność, suwerenna jest prostota. Cóż jest bardziej obcego wszelkiej złości niż baranek i gołębica (Serma I Epifanu)? W tym podwójnym symbolu objawia się misja Boga-Człowieka i całego ducha chrześcijaństwa.

Według Ruperta gołąb wskazuje na boskość Słowa, które stało się ciałem. „Dlaczego” – powiedział – „gołębica, a nie język ognia? Płomień lub inny Symbol może oznaczać częściowe wlanie Ducha Świętego, ale nie pełnię Jego darów. Teraz w Jezusie Chrystusie mieszka cieleśnie cała pełnia boskości (Kol. II, 9). Spoczywająca na nim cała gołębica, gołębica bez okaleczeń, pokazała, że we wcielonym Słowie nie brakuje łaski ducha siedmiokształtnego; że rzeczywiście był Ojcem adopcji, Głową wszystkich dzieci Bożych i wielkim Papieżem czasu i wieczności (De Spirit. Sancto, lib. I, ok. xx). »

Św. Tomasz odnajduje w gołębicy siedem przymiotów, które czynią ją doskonałym symbolem Ducha Świętego, zstępującego na Ochrzczonego z Jordanu. „Gołąb” – powiedział – „żyje w nurcie wód. Tam niczym w lustrze widzi unoszący się w powietrzu obraz jastrzębia i oddaje się bezpieczeństwu: darowi Mądrości. Wykazuje godny podziwu instynkt wyboru pomiędzy najlepszymi ziarnami pszenicy: dar nauki. Karmi młode innych ptaków: dar Rady. Nie rwie dziobem: dar Inteligencji. Ona nie ma tupetu: daru pobożności. Tworzy swoje gniazdo w szczelinach skał: dar Siły. Jęczy zamiast śpiewać: dar strachu (III s., q. 39, art. 6, corp).»

Zobaczmy, jak wszystkie te cechy boskiej gołębicy jaśnieją we wcielonym Słowie. Mieszka nad brzegami rzek Pisma Świętego, którego ma pełne zrozumienie. Tam widzi wszystkie przeszłe, obecne i przyszłe sztuczki wroga, a także sposoby ucieczki przed nimi: dar Mądrości. Z ogromnego skarbca boskich wyroczni wybiera z zadziwiającą trafnością precyzyjną broń przeciw każdej pokusie, a zwłaszcza zdania, które najlepiej odpowiadają okolicznościom miejsc, czasów i ludzi. Widzimy to w jego reakcjach udzielonych demonowi pustyni i lekarzom świątynnym. Widzimy to po głębokiej znajomości Pisma Świętego, która zadziwiła jego szczęśliwych słuchaczy: dar nauki.

Karmi cudzoziemców, czyli pogan, zastępując niewdzięcznych Żydów. Oświeca ich, dopuszcza do swego przymierza i napełnia swoimi łaskami: darem Rady. Daleki jest od naśladowania heretyka Ariusza, heretyka Pelagiusza, heretyka Lutra: drapieżnych ptaków o zakrzywionych dziobach, które atakując Pismo Święte, rozrywają je na kawałki interpretacjami prywatnego znaczenia; a resztki, które zabiorą, służą jako szmaty do ukrywania ich kłamstw, oszukiwania słabych i niszczenia dusz. On, uczeń gołębicy, rozumie Pismo Święte w jego prawdziwym znaczeniu; przyznaje to całkowicie i z każdego tekstu wydobywa promień światła, który ukazuje w jego osobie odkupieńcze Słowo rodzaju ludzkiego: dar Inteligencji.

On nie ma żółci. Nieskończona łagodność jego duszy staje się widoczna w przypowieściach o Samarytaninie, zagubionej owcy i synu marnotrawnym. On sam, praktykując swoją naukę, nie odpłaca złem za zło ani obelgą za zniewagę. Co powiedziałem ? to, czego nigdy nie widziano, o czym człowiek nigdy by nie marzył: modli się za swoich oprawców: dar pobożności. Swoje gniazdo zakłada na niewzruszonej skale zaufania Bogu, a swoje młode w ranach swego ukochanego ciała: podwójny azyl niedostępny dla węża. Wrogowie chcą go zrzucić ze szczytu góry: spokojnie przechodzi pośród nich. Zstępując w otchłań grobu, wychodzi pełen życia. Wszędzie na swojej drodze odstrasza demony, uzdrawia chorych, a w efekcie zakuwa w łańcuchy Szatana, Księcia tego świata: dar Siły.

Jego życie to długie westchnienie. Idzie pokornie aż do śmierci; doświadcza wszystkich okropności tego, na kolanach prosi o wybawienie od tego; otrzymuje pomoc anioła i wreszcie na krzyżu modli się i płacze, oddając swą duszę Ojcu: dar bojaźni (Rupert, ubi supra, ok. XXII).

Jednakże nowy Adam, ochrzczony i konfirmowany, zostaje wtajemniczony w swą wielką misję zdobywcy i ubrany w swą nieprzeniknioną zbroję. Pewny siebie może wyruszyć do bitwy. Duch Święty, który go ożywia, wypycha go na pustynię (jest to pustynia Arabia Petraea, za Morzem Martwym, niedaleko miejsc, w których Jan chrzcił).

Tam czeka na niego demon: obecni są Dawid i Goliat. Lucyfer używa wszelkich swoich sztuczek, aby pokonać lub przynajmniej poznać tę tajemniczą postać, której surowość go zadziwia i której świętość go niepokoi. Z bezużyteczności swoich ataków rozumie, że znalazł swojego pana. To pierwsze zwycięstwo Boga-człowieka, preludium do wszystkich pozostałych, wstrząsa murami Miasta Zła aż do fundamentów. Wkrótce, poprzez coraz większe wyłomy, jeńcy Szatana będą mogli uciec i zamieszkać w Mieście Dobra. Od tego momentu chrześcijaństwo postępuje naprzód, pogaństwo cofa się: rozpoczyna się historia czasów nowożytnych.

Zwycięskie dzieło, które zapoczątkował na pustyni, nowy Adam przychodzi, aby kontynuować w miejscach zamieszkałych. Zawsze pod przewodnictwem Ducha Świętego przemierza wieś, miasta i miasta. „Duch Pański” – powiedział sam – „nade mną. Uświęcił mnie przez swoje namaszczenie, abym ewangelizował ubogich; uzdrowić złamanych na duchu; aby ogłosić jeńcom ich wybawienie, a niewidomym odzyskanie wzroku; aby ulżyć uciśnionym i głosić rok łaski Pańskiej i dzień sprawiedliwości (Łk, IV, 14, 20). »

Dalej, podsumowując w dwóch słowach całą swoją misję, mówi: „Syn Człowieczy przyszedł, aby zniszczyć dzieła diabła (1 Joan., III, 8). »

Dziełem diabła jest Miasto Zła z jego instytucjami, prawami, miastami, armiami, cesarzami, filozofami, bogami, przesądami, błędami, nienawiścią, niewolnictwem, intelektualnym i moralnym hańby: Potężne miasto, którego stolicą była wówczas Rzym, władczyni świata.

Tylko wszechpotężny król Miasta Dobra może odnieść sukces w takim przedsięwzięciu. Tylko dzięki cudom o olśniewającym blasku i zwycięskiej autentyczności mogą upaść fortece szatana, zbudowane na prestiżu i chronione przez wyrocznie posiadające powszechną wiarę (patrz nasza broszura: CREED). Dlatego Duch cudów komunikuje się całkowicie ze Słowem wcielonym. Przez usta Izajasza On sam przepowiedział: „I spocznie na nim Duch Pański, duch mądrości i zrozumienia; duch rady i siły; ducha wiedzy i pobożności. I napełni go duch bojaźni Pańskiej (Iz. xi, 2). »

Z kolei wcielone Słowo przynosi Duchowi Świętemu całą chwałę powodzenia. Jeśli chrzci; jeśli wygania złe duchy, jeśli naucza prawdy, jeśli daje władzę odpuszczania grzechów, czyli jedną ręką obala Miasto Zła; a z drugiej strony buduje Miasto dobra, to w imieniu, mocą i jako zastępca Ducha Świętego (Mat., III, s; XIII, 18, itd., itd.).

Te właśnie cnoty, które w nim jaśnieją i które zachwycają ludzi, ma zaszczyt zawdzięczać Duchowi Świętemu i samemu być żywym wypełnieniem słów Izajasza: „Oto mój sługa, ja go wybrałem. On jest moim ukochanym. W Nim położyłem całe swoje samozadowolenie. Położę na nim ducha mojego i będzie głosił narodom sprawiedliwość. On nie będzie kwestionował; i nikt nie będzie słyszał Jego głosu w miejscach publicznych. Nie złamie trzciny na wpół złamanej. Nie zgasi wciąż dymiącego lontu, dopóki nie zapewni triumfu sprawiedliwości, a narody będą w nim pokładać nadzieję (Iz., XLI, 1, 6; Mat., IV, 1; XII, 18, 28). » Nadchodzi uroczysta godzina, kiedy musi odnieść ostatnie zwycięstwo i ocalić świat swoją boską krwią. Nowy Izaak, ofiara rodzaju ludzkiego, to Duch Święty, nowy Abraham, prowadzi go na Kalwarię i składa w ofierze. On umarł ; i Duch Święty zabiera go żywego z grobu (Hbr. IX, 14; Rzym., VIII, 11).

Czy powinniśmy bronić praw Ducha Świętego? zdaje się, że zapomniał o swoim. On sam wypowiedział takie zdanie: „Kto powie słowo przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone; lecz kto by to mówił przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu udzielone przebaczenie ani w tym świecie, ani w przyszłym (Mat. VII, 32). » Czy nadszedł czas, aby zrobić dla Niego miejsce w duszach? Nie waha się oddzielić od wszystkiego, co jest mu najdroższe na świecie, w obawie, że jego obecność stanie się przeszkodą dla absolutnego panowania Ducha Bożego. „Pożyteczne jest dla was, żebym poszedł” – powiedział swoim apostołom; bo jeśli nie odejdę, Duch Święty nie przyjdzie do was (Jan., XVI, 7). »

Czy to jest ta wielka misja, którą należy im powierzyć? Wyjaśnia im jej naturę i zakres, przekazuje im inwestyturę; ale ostrzega ich, że heroiczna siła, której potrzebują, aby to osiągnąć, zostanie im przekazana przez Ducha Świętego (Łk, XXIV, 46, 49). Wreszcie, blaknąc wciąż przed boskim Pocieszycielem, Mistrz, który zstąpił z nieba, oświadcza im formalnie, że pomimo trzech lat spędzonych w jego szkole, ich edukacja nie jest jeszcze zakończona. Duchowi Świętemu zarezerwowana jest chwała jego ukończenia i nauczenia ich wszystkiego, co powinni wiedzieć (Joan., XVI, 12, 13).

Takie były nauki i czyny Boga-Człowieka w odniesieniu do Ducha Świętego. Nigdy niebo i ziemia nie słyszały i nigdy nie usłyszą niczego tak wymownego na temat majestatu Ducha Świętego i konieczności Jego wpływu, czy to dla odrodzenia człowieka, czy dla utrzymania go w stanie odrodzenia.

Drugie stworzenie Ducha Świętego jest, podobnie jak pierwsze, arcydziełem nie do opisania. Syn Maryi wznosi się na taką wysokość, że przewyższa wszystko, co świat kiedykolwiek widział. Niewysłowiona mieszanina wdzięku i majestatu, łagodności i siły, prostoty i godności, stanowczości i protekcjonalności, spokoju i aktywności, mówi, a nikt nigdy nie mówił tak jak on. On rozkazuje i wszystko jest posłuszne. Słowem ucisza burze; z drugiej strony wygania sprzedawców ze świątyni lub demony z ciał opętanych. Naucza, mając swoją władzę, której nikt z nim nie dzieli. Jego preferencje są dla małych, biednych i uciskanych.

Swoimi śladami sieje cuda, a wszystkie jego cuda są dobrodziejstwami. Niezależnie od skruszonego przestępstwa, przebacza je z matczyną dobrocią. Taka jest świętość jego życia, że rzuca wyzwanie swoim najbardziej zaciekłym wrogom, aby znaleźli w nim cień winy. Milczy, gdy zostaje oskarżony; błogosławi, gdy jest znieważany. Niesprawiedliwie potępiony przez wrogów, żądny śmierci, wstrzymuje ich ciosy, udaremnia ich spiski i pozwala, aby burza wybuchła tylko w dniu i w sposób, który sam wyznaczył, dowodząc swojej boskości bardziej niezwyciężoną przez swoją śmierć niż przez swą śmierć. życie.

Ale celem Ducha Świętego nie jest tylko uczynienie ze Słowa wcielonego stworzenia wyjątkowego, godnego podziwu nieba i ziemi. Przede wszystkim pragnie urzeczywistnić w sobie człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu, takiego, jakim istniał od wieków w boskich myślach i jakim miał się kiedyś pojawić, aby przebóstwić wszystkich ludzi: jest to cudowne działanie, które spajając niższe stworzenie w jedną całość wyższe stworzenie, natura ludzka i boska, musiały wszystko przywrócić do jedności. Teraz ta deifikacja człowieka jest ostatnim słowem dzieł Bożych, ostatecznym celem Miasta Dobra (Kukurydza, okrążenie, w Agg.t II, 8).

„Na początku”, mówi uczony doktor Sepp, „człowiek, a przez niego przyroda, której był zarówno głową, jak i przedstawicielem, byli ściśle zjednoczeni z Bogiem. Zjednoczenie to trwało aż do chwili, gdy grzech odłączając człowieka od Stwórcy, pozbawił go jednocześnie władzy, którą otrzymał nad przyrodą. Jednak Bóg, aby naprawić swoje dzieło zmienione przez grzech, ponownie zbliżył się do stworzenia poprzez wcielenie.

„Polega na tym, że Bóstwo, zjednoczywszy się z ludzkością, w osobie Jezusa Chrystusa, stało się centrum historii. To intymne zjednoczenie, raz osiągnięte w centrum, jest przekazywane poprzez ciągłe wylewanie się do wszystkich punktów obwodu, a to, co wydarzyło się raz w życiu Jezusa Chrystusa, odtwarza się i rozwija nieustannie w życiu ludzkości (Życie naszego Pana Jezusa Chrystusa , t. I, wstęp, 17, 18). »

Idąc za piękną myślą Klemensa Aleksandryjskiego, dopełnił się cały dramat historii, jako preludium w życiu Jezusa Chrystusa. Słowo, które raz wcieliło się w łonie Maryi, musi wcielać się każdego dnia, zarówno w człowieczeństwie, jak i w każdym człowieku z osobna. Również każdego dnia narodziny Słowa odtwarzają się w historii i w tym duchowym odrodzeniu, które nieustannie dokonuje się przez sakramenty, w których złożył On swoją łaskę.

Wynika z tego, że Nasz Pan Jezus Chrystus jest nie tylko największą postacią, ale także jedyną osobowością w historii. Zamiast być niczym lub małym, jest wszystkim: Omnia w omnibusie. Zamiast być mitem lub fałszerzem, jak ośmielili się powiedzieć głupi bluźniercy, jest rzeczywistością, do której zmierza cały starożytny świat; dom, z którego wszyscy nowi opuszczają. Do tego stopnia, że jeśli nasz Pan Jezus Chrystus, narodzony w stajence betlejemskiej i umarł na krzyżu Kalwarii, nie jest człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu, Człowiekiem-Bogiem, prawdziwym Bogiem, prawdziwym człowiekiem i zasadą powszechnego przebóstwienia, fałszywe od jednego krańca do drugiego są wszystkie starożytne tradycje i aspiracje, fałszywe wszystkie współczesne wierzenia; a życie rodzaju ludzkiego jest szaleństwem bez przejrzystych przerw, rozpoczętym sześć tysięcy lat temu i trwającym aż do wielkiej rozpaczy niewiary, dopóki ludzka pierś będzie oddychać na kuli ziemskiej.

Rzeczywiście, jeśli istnieje jeden bezsporny punkt w historii, jest nim fakt, że narody, nawet najbardziej prymitywne, bałwochwalcze, nigdy nie utraciły pamięci o pierwotnym upadku ani nadziei na odrodzenie. Ten podwójny dogmat ma swoją formułę w ofierze, nieustannie składanej we wszystkich częściach ziemi. Boski charakter, Zbawiciel i odrodziciel wszechświata, jest oczywistym obiektem wszystkich ich aspiracji.

Żyd widzi go w Noem, Abrahamie, Mojżeszu, Samsonie i dwudziestu innych, którzy go fotografują. Na próżno Duch zła usiłuje zmienić wśród pogan tradycyjny typ Pożądanych narodów. Może przysłonić pewne cechy, ale treść pozostanie. Widzimy nawet, że w chwili przyjścia Mesjasza cały świat bardziej niż kiedykolwiek czekał na wybawiciela. Mówimy cały świat, aby wyrazić wszystkie części, z których się składa: niebo, ziemię i piekło. Każdy na swój sposób musiał głosić powszechnego Odnowiciela i zgodnie ze słowami św. Pawła ugiąć kolano przed swoją godną uwielbienia osobą.

Ledwie się urodził, cała niebiańska milicja padła na twarz wokół jego kołyski i ogłosiła wypełnienie najbardziej upragnionej tajemnicy, pojednanie człowieka z Bogiem, chwałę w niebie i pokój na ziemi. Głos gwiazd łączy się z głosem aniołów. Nie mówimy o gwieździe, która prowadzi mędrców do Betlejem, mówimy o całym układzie planetarnym. Najbardziej uczone obliczenia astronomiczne stwierdzają, że gwiazdy przepowiedziały przyjście wcielonego Słowa; że rok szabatowy, rok przebaczenia i odnowy, został obliczony na podstawie ich obrotów i że gwiazdy odnawiały swój bieg za każdym razem, gdy ziemia odnawiała się w pokucie.

Uczeni niemieccy lekarze Sepp i Schuberr wykazali, że wszystkie ludy starożytności znały język gwiazd i wielkie wydarzenie, które zapowiadały. „Ale wszystkie te szczególne harmonie zmierzały w stronę bardziej ogólnej i wyższej harmonii w ruchu Urana, najwyższej i najbardziej odległej z planet. W roku narodzin naszego Pana Jezusa Chrystusa Uran, którego czas obrotu wokół Słońca obejmuje czas obrotu wszystkich innych planet, zakończył swój pięćdziesiąty obrót. Teraz możemy słusznie uważać rok Urana za jedyny prawdziwy i pełny rok układu planetarnego, ponieważ właśnie wtedy wszystkie gwiazdy, nawet te najbardziej odległe, rozpoczynają swój bieg na nowo.

" Dobrze ! właśnie w tym czasie, kiedy cały system planetarny zjednoczył się, obchodził swój pierwszy rok zadośćuczynienia i pojednania, wypełniły się wszystkie proroctwa, aniołowie niebios i mieszkańcy ziemi śpiewali, mieszając swoje głosy w harmonijnych koncertach sfer: Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli. Czas ten zbiegł się z końcem tygodnia roku szabatowego, w którym według starożytnej przepowiedni Bóg miał umocnić swoje przymierze ze swoim ludem.

„Podsumowując, w tym wielkim zegarze wszechświata, którego prymitywnym celem jest odmierzanie czasu, tryby i sprężyny zostały od początku tak rozmieszczone przez samego Stwórcę, że wszystkie były ze sobą powiązane w WIELKIEJ GODZINIE , GDZIE Bóg miał wydobyć na światło dzienne odwiecznie zaplanowany dzień przebaczenia i odnowy wszechświata. W wielkich proporcjach swego ogólnego porządku, jak również w układzie swych wewnętrznych harmonii, firmament obwieścił zatem Tego, przez kogo i dla kogo zostało stworzone gwiezdne niebo (Schuberr, Symbolika snów; wrzesień, Życie naszego Pana Jezusa Chrystus, t. II, 387 i nast.). » I tak w godzinie Jego Wcielenia aniołowie i gwiazdy zgięli przed nim kolana i rozpoznali w nim swojego autora: Omne genu flectatur coelestium.

Taki sam hołd składają mu mieszkańcy ziemi. Pouczeni od początków swego narodu przez proroctwo Jakuba, które oznaczało przyjście wielkiego wyzwoliciela, w chwili, gdy berło zabrane domowi Judy będzie niesione przez cudzoziemca, Żydzi oczekują jego ponownego przybycia . Ich uszy są otwarte na wszystkich oszustów, którzy podając się za Mesjasza, obiecują uwolnić ich spod jarzma narodów: przywiązują się do nich z niespotykaną dotychczas łatwością (Dz.Ap. w. 36, 37 itd.). Historia potwierdza, że głównym motywem bezsensownej wojny, którą następnie toczyli przeciwko Rzymianom, była wyrocznia z Pisma Świętego, ogłaszająca, że w tym czasie w ich kraju pojawi się człowiek, który rozszerzy swoje panowanie na całą ziemię (Józef , De bell.judaico, lib. VI, ok. t., n., 4).

To oczekiwanie na rychłe przybycie Mesjasza nie było szczególne dla Żydów; podzielały to wszystkie narody świata. To musiało tak wyglądać; bez tego jak prorocy, poczynając od Jakuba, a kończąc na Aggeuszu, mogliby nazywać Mesjasza, Oczekującego Narodów, Pożądanego przez wszystkie narody (Rdz., XLIX, 10; Agg., II)?

Poganie zawdzięczali tę wiedzę o przyszłym Odkupicielu zarówno tradycji pierwotnej, jak i handlowi żydowskiemu, szerzonemu przez kilka stuleci w różnych krajach ziemi i w samym Rzymie. W tej stolicy świata nie byli wcale małą liczbą, ignorowani i pozbawieni wpływu, ale byli bardzo liczni. Zajmowali ważne stanowiska, a ich związek był taki, że wywierali wyraźny wpływ na zgromadzenia publiczne. „Wiecie” – powiedział Cyceron do rzymskich urzędników, błagając o Flaccusa – „jak wielka jest rzesza Żydów, jak bardzo są zjednoczeni, jaki wpływ mają na nasze zgromadzenia. Mówię cicho, tylko na tyle głośno, aby sędziowie mnie usłyszeli.Nie brakuje bowiem ludzi, którzy podburzają je przeciwko mnie i najlepszym obywatelom (Pro Flacco, nr 28). »

Oczywiście religia takiego ludu, przynajmniej w jej podstawowych dogmatach, nie mogła być ignorowana przez Rzymian: rozum to sugeruje i potwierdza to dwadzieścia świadectw historycznych (patrz doskonałe artykuły w Annales de phil. chrét., lata 1862-1863). , 1864). Na przykład Herod był gościem i szczególnym przyjacielem Asiniusa Pollio, do którego syna odnosi się czwarta ekloga Wergiliusza, w sensie dosłownym. Żyd Mikołaj z Damaszku, człowiek zręczny, któremu Herod powierzył opiekę nad swoimi sprawami, był w łaskach Augusta. Makrobiusz podaje, że August znał nawet prawo zabraniające Żydom jedzenia wieprzowiny. Wiemy jednak, że oczekiwanie na Mesjasza było podstawą religii mojżeszowej.

Gdy zbliża się nadejście Pożądanego Narodów, jaśniejsze światło rozprzestrzenia się po całym świecie: wygląda jak pierwsze promienie gwiazdy Jakuba. Ona się pojawi; a Wergiliusz, interpretator Sybilli z Kumae, śpiewa dworowi Augusta o rychłym przybyciu Syna Bożego, który zstępując z nieba, wymaże zbrodnie świata, zabije Węża i przywróci złoty wiek na Ziemia.

Do mówców i kapłanów Rzymu przyłączają się najpoważniejsi historycy. „Cały Wschód – pisze Swetoniusz – „rozbrzmiewał starożytną i stałą tradycją, której losy zadecydowały, że w tym czasie Judea wyda panów wszechświatowi (W Wespach, n. 4). » Tacyt jest nie mniej formalny. „Byliśmy – mówi – „powszechnie przekonani, że starożytne księgi kapłańskie zapowiadały, że w tym czasie zwycięży Wschód i że z Judei wyjdą władcy świata (Hist., lib. V, n. 3). ). »

To żarliwe oczekiwanie na Mesjasza można było znaleźć u wszystkich narodów, bez względu na to, jak bardzo zniekształcona była wśród nich pierwotna religia. Chińska tradycja, stara jak Konfucjusz, głosi, że na Zachodzie pojawi się Sprawiedliwy. Według drugiego Zoroastra, współczesnego Dariuszowi, synowi Hystaspesa i reformatorowi religii Persów: pewnego dnia powstanie człowiek, zwycięzca demonów, lekarz prawdy, odnowiciel sprawiedliwości na ziemi i książę pokoju . Porodzi go Dziewica bez skazy. Pojawienie się Świętego będzie sygnalizowane gwiazdą, której cudowny przemarsz doprowadzi jego wyznawców do miejsca jego narodzin (Schmidt, Redemption of the Human Race, s. 66-174).

Do naszych czasów herezja, a nawet niewiara uznawały i szanowały to jednomyślne porozumienie Wschodu i Zachodu. „Odwieczne tradycje”, mówi angielski uczony Maurycy, „wywodzące się od patriarchów i rozsiane po całym Wschodzie, dotyczące upadku człowieka i obietnicy przyszłego pośrednika, nauczyły cały pogański świat czekać na czas nadchodzącego Jezusa Chrystusa,pojawienie się wybitnej i świętej postaci (id. ubi supra). »

Bezbożny Volney używa tego samego języka: „Święte i mitologiczne tradycje z czasów poprzedzających zburzenie Jerozolimy rozpowszechniły w całej Azji dogmat doskonale analogiczny do dogmatu Żydów o Mesjaszu. Mówiono tylko o wielkim Pośredniku, o Sędzim Ostatecznym, o przyszłym Zbawicielu, który jako król, Bóg, zdobywca i prawodawca, miał przywrócić na ziemię złoty wiek, wybawić ją od imperium zła i przywrócić ludziom panowanie dobra, pokoju i szczęścia (Ruines, ok. xx, n. 13). »

Taka była powszechność i żywotność tej wiary, że zgodnie z tradycją żydowską zapisaną w Talmudzie i kilku innych starożytnych dziełach, duża liczba pogan udała się do Jerozolimy mniej więcej w czasie narodzin Jezusa Chrystusa, w aby zobaczyć Zbawiciela świata, kiedy przyszedł odkupić dom Jakuba (Talmud., ok. XI).

Podsumowując, dwa fakty są pewne jak istnienie słońca.

Fakt pierwszy: aż do przyjścia wcielonego Słowa wszystkie narody ziemi czekały na wyzwoliciela.

Fakt drugi: od przyjścia naszego Pana to ogólne oczekiwanie ustało.

Co możemy z tego wyciągnąć? Albo że rodzaj ludzki, nauczony tradycjami swojej kolebki i wyroczniami proroków, mylił się oczekując wyzwoliciela i uznając naszego Pana Jezusa Chrystusa za takiego; lub że nasz Pan Jezus Chrystus jest naprawdę Pożądanym przez narody: nie ma środka. W ten sposób ziemia pochyla przed nim kolano i rozpoznaje w nim swego odkupiciela; Omne genu ftectatur terrestrium.

Samo piekło nie mogło pozostać obce przyjściu Mesjasza. Dla niego była to sprawa życia i śmierci. Ileż razy w Ewangelii widzimy duchy nieczyste, które nie tylko poddają się poleceniom Jezusa, ale także ogłaszają Go Synem Bożym! Jakkolwiek by to się nie powtarzało, ten indywidualny hołd nie wystarczył. Zanim odwieczne Słowo, żywe Słowo, zstąpiło na ziemię, aby pouczyć świat, demoniczne Słowo, Szatan i jego wyrocznie musieli milczeć. Konieczne było nawet, w drodze sprawiedliwego powrotu, aby ich ostatnie akcenty były uroczystą proklamacją boskości i przyjścia do. ziemi, Tego, który ich sprowadził do milczenia.

Na ten temat Plutarch w swojej książce Upadek wyroczni opowiada cudowną historię. Jest to dialog pomiędzy kilkoma rzymskimi filozofami, z których jeden wyraża się w następujący sposób: „Człowiek poważny i niezdolny do kłamstwa, Epithersus, ojciec retora Emilianusa, którego niektórzy z Was słyszeli, a który był moim rodakiem i moim mistrz gramatyki opowiedział, że odbył podróż do Włoch statkiem, który miał na pokładzie towary handlowe i wielu pasażerów.

„Pewnego wieczoru, gdy znajdowali się w pobliżu wysp Echinades (dziś Curzolari, Paros i Antiparos), wiatr ustał i statek został zepchnięty w pobliże wyspy Parée. Większość pasażerów jeszcze nie spała, a wielu piło po kolacji, gdy nagle z tej wyspy dał się słyszeć głos, jakby ktoś wołał Thamusa. Tak nazywał się pilot, który był Egipcjaninem, ale którego imię znało niewielu pasażerów. Wszyscy byli w szoku, a pilot nie reagował na ten głos, choć wołała go dwukrotnie. Jednakże odpowiedział na trzecie wołanie, a głos zawołał do niego: Gdy będziesz przechodził w pobliżu Palodes, ogłoś temu miejscu, że wielki Pan nie żyje.

„Wszyscy pasażerowie nie wiedzieli, co o tym myśleć i zastanawiali się, czy rozsądnie jest wykonać wydane przed chwilą polecenie, czy też nie lepiej nie zaprzątać sobie już tym głowy. Ale Thamus oświadczył, że gdyby wiał wiatr, przeszedłby obok Palodes, nic nie mówiąc; lecz jeśli, przeciwnie, pogoda była spokojna, mówił to, co słyszał. Teraz, gdy byli blisko Palodes, gdy pogoda była spokojna, a morze spokojne, Tamus, stanąwszy na rufie statku i zwracając się w stronę lądu, zawołał, jak usłyszał: Wielki Pan umarł (Pan, powszechny; wielki pan, wielki powszechny, Bóg bogów).

„Zaledwie wypowiedział te słowa, rozległo się westchnienie ogromnego tłumu. Ponieważ na statku było wielu pasażerów, wydarzenie to szybko stało się znane w Rzymie, gdzie stało się tematem wszelkich rozmów, do tego stopnia, że cesarz Tyberiusz wezwał na swój bok Tamusa. Sprawa ta wywarła nawet na jego umyśle takie wrażenie, że przeprowadził bardzo dokładne badania w związku z tym Panem, którego śmierć została ogłoszona (ok. XIII). »

Historia nie mówi, jaki był wynik badań imperialnych; lecz zgodnie z analogią faktów tradycja przypuszcza to na podstawie podstaw. Ich skutkiem było odnotowanie śmierci Tego, którego setnik z Kalwarii ogłosił Synem Bożym. „Głosy, o których mowa” – pisze doktor Sepp – „były tajemniczymi głosami natury, którymi piekielne moce posługiwały się, aby przekazać ludziom tę wiadomość, stanowiącą dla nich obiekt terroru. Śmierć Syna Bożego została ogłoszona na całej ziemi przez dziwne zjawiska (Katech. wytrwania, t. III. 155 i nast. wyd. 8.). Pogaństwo odczuło skutki tego wielkiego wydarzenia, nawet w jego najbardziej intymnych głębinach, w swoich wyroczniach.

„Jako znak pojawiający się na niebie zwiastował wschodniemu sabaizmowi narodziny Zbawiciela; w ten sposób śmierć tego, który zstąpił do piekła, ogłaszana jest na Zachodzie przez wyrocznie piekielne czcicielom demonów, nawet w Rzymie, ich stolicy. I tak jak wtedy, gdy przybyli Mędrcy, Herod zebrał mędrców żydowskich, aby ich wypytywać o narodziny Mesjasza; tak więc Tyberiusz radzi się tutaj mędrców swego ludu w sprawie wieści o swojej śmierci. Wydarzenie to jest tym bardziej niezwykłe, że niedługo później do Rzymu, do pałacu cesarskiego, dotarła wieść Piłata o śmierci Jezusa (Sepp, t. I, 145, 146). »

Według Tertuliana raport ten zawierał w skrócie życie, cuda, mękę i śmierć naszego Pana. „Piłat” – powiedział w swoim sumieniu wielki apologeta chrześcijański – „napisał to wszystko o Chrystusie Tyberiuszowi, ówczesnemu cesarzowi. Od tego momentu cesarze uwierzyliby w Jezusa Chrystusa, gdyby Cezarowie nie byli niewolnikami stulecia lub gdyby chrześcijanie mogli być Cezarami. W każdym razie, gdy Tyberiusz dowiedział się od Palestyny faktów potwierdzających boskość Chrystusa, zaproponował senatowi umieszczenie go w randze bogów i sam oddał na niego swój głos. Senat, nie akceptując go, odrzucił jego wniosek. Cesarz nie ustępował swoim poglądom i groził gniewem tym, którzy oskarżają chrześcijan (Apol., v i Pamelii przypis 57 i 58). »

W ten sposób wypuszczanie ofiary, głoszenie swojej boskości, milczenie, ogłaszanie swojej śmierci, porzucenie, aby już nigdy nie powrócić do swoich świątyń i świętych gajów: oto czyny, przez które demony kłaniają się przed wcielonym Słowem i wyróżnienie dla zwycięzcy: Omne genu flectatur infernorum.

Od czasu przejścia na ziemię syna Marii wszystkie stulecia zginają przed nim kolana. Jego boska osobowość jest podstawą ich historii, samą przyczyną ich istnienia i ich imienia. Kiedy nastąpił upadek pogaństwa grecko-rzymskiego, pojawienie się w języku ludzkim wielkiego imienia Chrześcijanin, narodziny najpotężniejszego narodu na ziemi, narodu katolickiego, obalenie tyranii Cezara, zniesienie niewolnictwa? Kiedy z zachodniej ziemi zniknęły rozwody, poligamia, ucisk kobiet, legalne morderstwa dzieci i ofiary z ludzi? Wszystkie te pytania kieruj do ludzi, którzy tworzą elitę ludzkości: jednomyślnym głosem wymienią Jezusa Chrystusa, jego doktrynę i jego epokę.

Jeśli przejrzysz jeden po drugim wszystkie elementy współczesnej cywilizacji, nie znajdziesz ani jednego, który nie zakładałby wiary we wcielenie, czyli w życie; do cudów, do boskości, do śmierci, do zmartwychwstania, do pełnej historii naszego Pana. A współcześni Renanie ośmielają się twierdzić, że nigdy nie widzieliśmy cudów; w szczególności, że zmartwychwstanie osoby zmarłej jest faktem niemożliwym lub przynajmniej bez przykładu!

Pigmeje wątpiący, nie widzą, że sami są żywym potwierdzeniem tego cudu! Nie widzą, że nie mogą podać roku swoich urodzin, urodzin lub śmierci ojca, roku wydarzeń, o których opowiadają, które przyznają lub którym się sprzeciwiają, nie potwierdzając cudu, na którego istnienie głupio wpływają. zaprzeczyć! Bezsilni zaprzeczający, okłamujecie samych siebie; ale tylko tobie. Pomimo Waszych zaprzeczeń jest jasne jak słońce, że cała historia religijna, polityczna, społeczna i domowa współczesnego świata zaczyna się od zmartwychwstania zmarłego; i że cywilizacja europejska, podobnie jak wasze życie intelektualne, ma grobowiec na piedestale. Jeśli zatem Jezus Chrystus nie zmartwychwstanie, wszystko będzie fałszywe, a rodzaj ludzki oszaleje. Ale jeśli ludzkość jest szalona, udowodnij, że nie jesteś.

Tak więc oczekiwany i pożądany, wierzony i adorowany Bóg-Człowiek, Wcielone Słowo, drugie stworzenie Ducha Świętego w Nowym Testamencie, jest centrum, do którego wszystko prowadzi, paleniskiem, z którego wszystko pierdnie, faktem podstawowym na którym opiera się gmach rozumu i historii, która sama w swoim biegu jest jedynie rozwinięciem tego boskiego faktu. „Chrześcijaństwo posiada zatem wszystkie cechy objawienia centralnego, jedność, powszechność, prostotę i taką płodność, że osiemnaście wieków medytacji i badań nie było w stanie go wyczerpać i że nauka w miarę zagłębiania się w tę otchłań odkrywa nowe otchłań. To właśnie nadaje chrześcijaństwu piętno boskości, a jego przejawom doskonałości (Sepp, wstęp, 24). »

Ponieważ Wcielenie jest takie, jakie jest w planie Opatrzności, król Miasta Zła nie mógł nie podjąć, jak powiedzieliśmy, ostatnich wysiłków, aby zapobiec wierze w ten dogmat, niszczący jego imperium. Również podróbki, które mnożył, aby zdezorientować wiarę rodzaju ludzkiego w boskie macierzyństwo Dziewicy Dziewic, posługuje się nimi z zatrważającą umiejętnością, aby uniemożliwić narodom wiarę w boskość swego Syna.

Pouczony od początku świata wcielenia Słowa, zasięga rady i mówi: Aby ten Bóg-Człowiek nie został uznany za jedynego prawdziwego Boga, syna Dziewicy zawsze Dziewicy, symboliczną wyrocznię prawdy, wyzwoliciela i zbawiciela spośród ludzi wymyślmy mnóstwo bogów, między którymi będziemy dzielić różne jego cechy: bogowie widzialni, zrodzeni z bogiń i półbogów; mądrzy, potężni i dobrzy bogowie, którzy wydadzą wyrocznie, którzy ochronią ludzi, którzy wybawią ich od wrogów, którzy sprawią, że będą słuchani przez mądrych ludzi, których ludzie będą się bać, którzy będą służyć cesarzom; starzy bogowie, nowi bogowie i w takiej liczbie, że pomimo nieba będziemy panami ziemi (patrz D'Argentan, Grandeurs of the Holy Virgin, c. XXIV, §2, 431).

Z tej piekielnej rady wyszły niezliczone podróbki wielkiego Wyzwoliciela, nadziei rodzaju ludzkiego. Podróżuj przez historię świata pogańskiego, starożytnego i współczesnego, wszędzie znajdziesz zniekształcony typ Mesjasza, człowieka-Boga i odrodzenia wszystkich rzeczy. Hindus ofiarowuje ci to w Krysznie, wcieleniu Wisznou, który kieruje marszem gwiazd na firmamencie i który rodzi się wśród pasterzy. Oto on w Buddzie, który pod różnymi imionami jest jednocześnie Bogiem Chin, Tybetu i Syjamu. Narodził się z Dziewicy Królewskiej, która nie traci dziewictwa, rodząc go. W trosce o jego narodziny król kraju zabija wszystkie dzieci urodzone w tym samym czasie co on. Ale Budda, ocalony przez pasterzy, żyje tak jak oni na pustyni aż do trzydziestego roku życia. Wtedy rozpoczyna swoją misję, naucza ludzi, wyzwala ich od złych duchów, dokonuje cudów, gromadzi uczniów, pozostawia im swoją naukę i wstępuje do nieba. Zobaczmy to w Feridunie Persów, zdobywcy Zohaku, na którego ramionach zrodziły się dwa węże, które trzeba codziennie karmić mózgami dwóch ludzi.

„Wszystkie narody, spadkobiercy prymitywnych tradycji, wiedziały, że zło wkroczyło na świat przez węża; wiedzieli, że pewnego dnia starożytny smok musi zostać pokonany i że bóg zrodzony z kobiety musi zmiażdżyć mu głowę. Ponadto u wszystkich ludów starożytności znajdujemy odbicie tej boskiej tradycji w konkretnym micie, którego niuanse różnią się w zależności od czasu i miejsca, ale którego podstawa pozostaje ta sama.

„Apollo walczy z Pythonem; Horus przeciwko Tyfonowi, którego samo imię oznacza węża; Ormuzd przeciwko Arymanowi, wielkiemu wężowi, który daje kobiecie owoc, którego rozkoszowanie się uczyniło ją zbrodniczą wobec Boga; Ghrishna przeciwko smokowi Caliya-Nazie i złamał mu głowę. Thor wśród Niemców, Odyn wśród ludów Północy zwyciężają nad wielkim wężem, który niczym pas otacza ziemię. Wśród Tybetańczyków to Durga walczy z wężem. Wszystkie te cechy rozproszone w mitologiach różnych ludów, pogaństwo grecko-rzymskie zebrało w Heraklesie lub Herkulesie (D'Argentan, Grandeurs of the Holy Virgin, 25-27). »

Ten półbóg, wybawiciel ludzi, tępiciel potworów, jest synem Jowisza i śmiertelnej kobiety. Ledwo urodzony, zabija dwa węże wysłane, aby go pożreć. Kiedy dorośnie, udaje się do odosobnionego miejsca, widzi, że jest wystawiony na pokusę i decyduje się na cnotę. Obdarzony niezwykłą siłą fizyczną, poświęca się dobru ludzi, podróżuje po ziemi, karze niesprawiedliwość, niszczy złe zwierzęta, zapewnia wolność uciśnionym, dusi lwa nemejskiego, zabija hydrę lerneską, wyzwala Hesione, zstępuje do piekła i porywa opiekun Cerberus. Te i inne, nie mniej genialne wyczyny składają się na dwanaście prac Herkulesa, świętą liczbę, która reprezentuje uniwersalność korzyści, za które ludzkość jest wdzięczna bohaterskiemu półbogowi, który Herkules ostatecznie poddaje się w swojej walce o ludzkość; ale spośród płomieni stosu wzniesionego na szczycie góry Oeta wznosi się do niebiańskiej siedziby.

Dodajmy, że Herkules był głównym przedmiotem tajemnic greckich, w których nieustannie celebrowano jego narodziny, czyny i śmierć. Dodajmy jeszcze, że pod tą czy inną nazwą Herkules występuje wśród wszystkich ludów Wschodu i Zachodu: Candaule w Lidii, Bel w Syrii, Som w Egipcie, Melkart w Tyrze, Rama w Indiach, Ogmios w Galii. Jakże nie widzieć w tym uniwersalnym Herkulesie oszpeconego typu Pożądanego wszystkich narodów, który przechodzi swoją karierę jako wyzwoliciel i który oddaje swoje życie, aby odpokutować za grzechy świata (Szatan spopularyzował w Egipcie inną fałszywą Każdego roku przed ludem odbywał się uroczysty spektakl, oparty na życiu Ozyrysa. Bóg słońce rodzi się w postaci dziecka, gwiazda ogłasza swoje narodziny: Bóg dorasta i jest do tego zmuszony uciekać; ścigany przez dzikie zwierzęta; w końcu ulegając prześladowaniom, umiera. Następnie rozpoczyna się uroczysta żałoba; bóg słońca, wcześniej pozbawiony życia, zmartwychwstaje i świętuje się jego zmartwychwstanie. Zobacz także Plutarch.

W ten sposób walka, postacie i bohater walki można znaleźć na całej ziemi. Głęboko w tradycjach różnych ludów odkrywamy mniej lub bardziej zmieniony typ Mesjasza, jego dzieło i życie: zwiastowanie, narodziny dziewicy, prześladowanie Heroda, zwycięska walka z wężem, śmierć, zmartwychwstanie , wybawienie ludzkości i wstąpienie do nieba. Gdyby wszystkie te mity nie opierały się na wspólnej prawdzie; gdyby były jedynie owocem wyobraźni narodów, jak wytłumaczyć takie porozumienie pomiędzy wszystkimi narodami wszechświata i jaki byłby jego cel? Gdyby Lucyfer i ludzkość nie zostali poinformowani, jeden bardzo wyraźnie, drugi niejasno, że Odkupiciel pewnego dnia pojawi się w tych przebraniach, skąd by je zdobyli?

Gdzie jednak znajdziemy rzeczywistość historyczną, na której opierały się wszystkie te mity, jeśli nie w osobie Słowa wcielonego, które zmieniło oblicze świata za cenę swojej pracy i krwi? Jeśli cały wszechświat, powtarzamy, mylił się w swoich nadziejach przez cztery tysiące lat, a przez dwa tysiące lat mylił się w swojej wierze, co jest prawdą dla ludzkiego ducha?

zaczerpnięte ze znakomitego katolickiego bloga : le-petit-sacristain.blogspot.com