„Katechezy przedmałżeńskie”.

Zdarzają się kobiety, które ważą nie więcej niż trzydzieści kilogramów, a przy tej wadze piersi brak. Nawet bez mastektomii klatka piersiowa nie zdradza wypukłości. Jeśli do tego pacjentka jest po chemii, nie ma kolczyków, ani piżamy w kolorze landrynek, wtedy wisząca nad łóżkiem karteczka z imieniem, wielokrotnie ratuje mi tyłek podczas próby zagajenia rozmowy, bo jak rozpocząć? Per Pan, czy per Pani?
Mycie pacjentki w łóżku. Często jest zbyt słaba, by siedzieć, nie mówiąc o prysznicu. Zasada dwóch ręczników. Jaśniejszy od pasa w górę, ciemniejszy od pasa w dół. Z gąbkami podobnie.
-Na boczek Pani Ewo, niech się Pani trzyma barierki.
Już nie było poczucia zawstydzenia, a przynajmniej się z tym nie zdradzała. Chyba po prostu nie miała siły się wstydzić. Kręgosłup, kość ogonowa, miednica, obojczyk- anatomię układu kostnego można opanować do perfekcji. Toaleta zawsze rano i według potrzeby w awaryjnych sytuacjach, np. wodnistej biegunki, która nie raz wymaga zmiany całej pościeli. Przekładanie znikającej w oczach kobiety- plecy-prawy bok- plecy- lewy bok- plecy, było dla niej jak surviwal. Zamiast balsamu, krem na odleżyny o intensywnym, nielubianym przeze mnie zapachu. Kości policzkowe podkreślone permanentnie, bez wizyty w salonie medycyny estetycznej- konturowanie twarzy cierpieniem. Po wszystkim oddychała ciężko, jak po wielokilometrowym maratonie i zasypiała, jak zasypia się po dniu pełnym wrażeń.
Niektórych mężów odznaczyłabym medalem. Przychodzili codziennie, całowali zapadnięte policzki, blade spierzchnięte usta, pozbawione włosów głowy. Patrzyłam ukradkiem, ale trochę bezczelnie, jak wygląda miłość. Nie ta z pierwszych stron gazet i durnych seriali. Nie ta, dopóki nie pojawi się lepszy model z miseczką D, dłuższymi nogami i fajniejszym tyłkiem. Nie ta, dopóki chemia pierwszej fascynacji nie minie, obnażając prozę życia codziennego. Ale wtedy, kiedy jest cholernie trudno, a ona już w niczym nie przypomina kobiety sprzed lat, nie przypomina kobiety sprzed roku, nie przypomina kobiety... Nie nosi już obrączki, bo ta pasowałaby prawie na bransoletkę. On przechowuje w sercu jak relikwię pierwsze randki, sukienkę ślubną w której wyglądała jak księżniczka, a on płakał ze wzruszenia, że trafiła mu się jak ślepej kurze ziarno najcudowniejsza kobieta na świecie. Jeszcze zapach jej świeżo umytych włosów, w które uwielbiał zanurzać twarz zasypiając.
Przykłady pięknych, choć trudnych, a do bólu prawdziwych historii miłosnych rejestrowanych w hospicjum, powinny być na katechezach przedmałżeńskich dla tych, którzy uparli się na kościelny bez świadomości, czym jest ta przysięga.
Mężczyzno, jeśli na wypadek wyniszczającej choroby swojej wybranki, nie wyobrażasz sobie zostać przy niej do końca, daruj sobie. Jeśli chcesz poślubić głównie jej piękne opakowanie, odwołaj salę, gości i powiedz jej, że ślubu nie będzie, bo nie dorosłeś do słów przysięgi małżeńskiej. Może bierzesz pod uwagę tylko fajne, przyjemne życie. Możesz jesteś młody, wysportowany i myślisz, że tak będzie już zawsze. Jeśli podczas jej choroby nie potrafiłbyś z wyrozumiałością odpuścić tematów łóżkowych, bo przecież „masz swoje potrzeby”, jeśli nie byłbyś gotowy zmienić jej pieluchy, umyć wyczerpanego chorobą ciała- daruj sobie małżeństwo. Kobieto, jeśli nie masz pewności, że gość, z którym chcesz spędzić życie, byłby z Tobą do końca, szczególnie jeśli koniec byłby średnio estetyczny, wiej kobieto, gdzie pieprz rośnie.
Kobieto, jeśli twój facet imponuje ci, bo testosteron aż kipi (i kipi również portfel), jeśli podnieca cię finasowanie tobie fajnych metek w galerii handlowej i nie wyobrażasz sobie, że mógłby poważnie zachorować, co znacznie obniżyłoby twój standard życia, daruj sobie małżeństwo. Jeśli nie wyobrażasz sobie być z nim zarówno w obecnym dostatku, jak i żyć od pierwszego do pierwszego licząc każdy grosz, daruj sobie. Jeśli długość tipsów uniemożliwia ci sprzątanie, to co dopiero opiekę nad niepełnosprawnym mężem, gdyby uległ wypadkowi. Mężczyzno, jeśli chcesz poślubić kobietę, której nie jesteś pewien, odwołaj ślub. Tak wiem, dziś zadbana, „zrobiona” od góry do dołu, jest jak budzące zazdrość wśród kumpli trofeum. Dziś imponuje ci jej otwartość na twoje fantazje w sypialni, szczególnie na dźwięk słowa „karta kredytowa”. To nie jest miłość.
„(…) ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.”

Marta Przybyła , wolontariuszka w hospicjach i więzieniach

Tu się ŻYJE aż do śmierci