V.R.S.

Znaki czasu (16): Z notatek pandemicznych

Styczeń-luty 2022

Intencja noworoczna na Rok Pański 2022 na prowadzonej stronie Drzewo Figowe brzmiała: Ut inimicos sanctae Ecclesiae humiliare digneris – Te rogamus, audi nos!
Obyś nieprzyjaciół Kościoła Świętego upokorzyć raczył.


Tymczasem w styczniu, „Kościół posoborowy” nad Wisłą obchodził Srebrne Gody Dnia Judaizmu, czyli jego XXV-te obchody pod hasłem: Moje myśli nie są myślami waszymi. Z tej okazji KAI informowała zamaskowanych posoborowian:
“Po raz pierwszy Dzień Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce obchodzono w 1998 r. w Warszawie. Od tego czasu centralne obchody odbywają się w największych polskich miastach, a równocześnie w wielu innych miejscowościach. Ustanowiony przez Episkopat Dzień Judaizmu ma pomóc katolikom w odkrywaniu judaistycznych korzeni chrześcijaństwa i przypominać, że antysemityzm jest grzechem. Ma przybliżać nauczanie Kościoła po II Soborze Watykańskim na temat Żydów i ich religii. Służy też posoborowemu wyjaśnianiu tekstów Pisma Świętego, które w przeszłości mogły być interpretowane w sposób antyjudaistyczny i antysemicki. Inicjatywa ma pomagać katolikom w odkrywaniu judaistycznych korzeni chrześcijaństwa, w pogłębianiu świadomości tego, że, jak przypominał Jan Paweł II, religia żydowska nie jest wobec katolicyzmu rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym, oraz że stosunek Kościoła katolickiego do judaizmu jest inny aniżeli do jakiejkolwiek innej religii, zaś wyznawców judaizmu można nazywać starszymi braćmi w wierze).”
Dużo bardziej zwięźle i bez owijania w bawełnę ujął kiedyś sprawę Jego Ekscelencja Cisło, mówiąc o “wielkiej sprawie dla naszego [tj. posoborowego] Kościoła ażeby nas nikt nie oskarżył o antysemityzm i dlatego tak razem się spotykamy.” Biskup Markowski od pielgrzymek śladami cadyków przyznał natomiast że z judaizmu i dialogu z judaizmem wyrabia “soki niezbędne do życia“.
Ze szczegółowego programu dostępnego w mediach można było się dowiedzieć, że XXV Dzień Judaizmu w wydaniu ogólnopolskim potrwa Dziesięć dni. Pod honorowym patronatem Muzeum Żydów Polskich “Polin”, długoletniego Metropolity Poznańskiego, Przewodniczącego KEP (a wcześniej przewodniczącego Komisji KEP ds. Dialogu z Judaizmem, konsultora Papieskiej Komisji ds. Religijnych Relacji z Żydami u Jana Pawła II), laureata Menory Dialogu (2007), projektodawcę uczynienia z Jana Pawła II Doktora Posoborowego Kościoła (co zakończyło się klapą nie z ważnych powodów doktrynalnych, lecz dlatego że czasy wojtyliańskie niebezpiecznie się dziś kojarzą z lawendowym eldorado i przestały być efektowne medialnie) i autora braterskich listów na Pesah – Ekscelencji Stanisława Gądeckiego. 18 stycznia w Poznaniu zapowiedziano hucpę: “„Dlaczego chrześcijanie potrzebują Żydów” – Arcybiskup Stanisław Gądecki zaprasza na spotkanie kleryków miasta Poznania”.
Patronat honorowy nad imprezami Wielodniowego Dnia Judaizmu obok Ekscelencji Gądeckiego i Rabina Szudricha objęli m.in. JE Markowski, wojewoda Michał Zieliński (PIS) oraz marszałek województwa Marek Woźniak (PO). Episkopat News przekazywało z kolei owcom słowa rabina Szudrycha: Widzę dwa wyzwania - pogłębienie i rozszerzenie dialogu katolików i wyznawców judaizmu oraz współpraca w przestrzeni społecznej. Serwis KEP episkopat.pl przekazał z kolei sentymentalne wspomnienia Ekscelencji Gądeckiego:
“25 lat temu (tj. w roku 1997) – po rozmowach, jakie prowadziłem z włoskimi organizatorami wizyty św. Jana Pawła w rzymskiej synagodze (13. kwietnia 1986) – wniosłem na sesję Konferencji Episkopatu projekt ustanowienia Ogólnopolskiego Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce, zwanego też Dniem Dialogu z Judaizmem. Projekt ten został przyjęty i Polska stała się drugim, po Włoszech, europejskim krajem, w którym zaczęto organizować takie obchody. Później do tej inicjatywy przyłączyły się m.in. Austria, Holandia i Szwajcaria. Pierwszy taki dzień obchodziliśmy centralnie w Krakowie (17.01.1998).
Ta znamienna wizyta św. Jana Pawła II w rzymskiej synagodze zwróciła wyraźniej uwagę Kościołowi na potrzebę przezwyciężeniem starych uprzedzeń i zbudowaniem podstaw do pełniejszego uznania tej „więzi” i „wspólnego duchowego dziedzictwa”, jakie istnieją między Żydami i chrześcijanami. (…)
Po pierwsze, wgłębiając się we własną tajemnicę, [posoborowy] Kościół Chrystusowy odkrywa więź łączącą go z judaizmem. Religia żydowska nie jest dla naszej [jakiej?] religii rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym. (…)
Sobór podkreślił, że nie można Żydom jako narodowi przypisywać żadnej dziedzicznej ani zbiorowej winy za to, co popełniono podczas męki Jezusa (Nostra aetate, 4). Nie można jej przypisać wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym ani Żydom dzisiejszym
[kierując się tą logiką, Żydzi nie powinni mieć do Niemców żadnych pretensji za tzw. Holokaust, bo nie wszyscy Niemcy ich zabijali – przyp. Wł.].
Trzeci punkt wypływa z drugiego. Niezależnie od tego, jaka jest świadomość Kościoła co do własnej tożsamości, „nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych, rzekomo na podstawie świętych Ksiąg” Starego czy Nowego Testamentu. Faktycznie, Kościół powiedział już w tym samym tekście Nostra aetate, jak również w konstytucji Lumen gentium (par. 6) – cytując tekst świętego Pawła z Listu do Rzymian (Rz 11,28-29) – że Żydzi „pozostają przedmiotem miłości Boga” [Św. Paweł to akurat napisał, że gałęzie zostały odcięte, ale kto by się dziś na katedrach Pismem Świętym przejmował – na szczęście ten sam Apostoł przestrzegł Kościół, pisząc do Galatów, przed zmianą Ewangelii, nawet gdyby zmieniający przedstawiał się jako anioł z nieba], który powołał ich „wezwaniem nieodwracalnym (por. św. Jan Paweł II, Przemówienie w Synagodze Większej w Rzymie – 13.04.1986). [oczywiście to wezwanie – do przyjęcia przez żydów Nowego i Wiecznego Przymierza nadal obowiązuje, natomiast JE Gądecki i towarzysze niestety przestali im je głosić, opowiadając takie dyrdymały jak cytowany tekst]
I tak – od 25-pięciu już lat – celem Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce jest niezmiennie wspólna modlitwa i refleksja nad związkiem istniejącym między obu religiami, rozwój dialogu chrześcijańsko-żydowskiego (…) Niestety, mimo upływu tych 25-ciu lat i wielkich wysiłków uczynionych z jednej i drugiej strony, daleko nam jeszcze do usunięcia wszystkich uprzedzeń i znalezienia odpowiedniego języka, aby ukazywać prawdziwe oblicze Żydów i judaizmu, jak też chrześcijan i chrześcijaństwa, i to na każdym poziomie mentalności, nauczania i przekazu. Dzisiaj dziękuję Panu Bogu za to, że inicjatywa ta nie umarła śmiercią naturalną, ale żyje i po 25-ciu latach, możemy obchodzić ten ogólnopolski dzień w Poznaniu dnia 17 stycznia. Droga ta pomogła nam katolikom – w oparciu o teksty biblijne i wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego Kościoła na temat dialogu katolicko-judaistycznego – w odkrywaniu judaistycznych korzeni chrześcijaństwa , w pogłębianiu świadomości tego, że nasz stosunek do judaizmu jest inny niż do jakiejkolwiek innej religii. Że budowanie wzajemnego braterstwa i formowanie właściwej mentalności wiernych wymaga Bożej pomocy, dlatego tak bardzo potrzeba nam modlitwy (…) Tak więc, dziękujmy Panu Bogu za wszelkie dobro, które jakie zrodziło się dzięki możliwościom stwarzanym przez Dzień Judaizmu. Bądźmy gotowi do pogłębienia dialogu w duchu lojalności i przyjaźni, z wzajemnym poszanowaniem naszych najgłębszych przekonań, w oparciu o te elementy Objawienia, które są dla nas wspólne jako „wielkie dziedzictwo duchowe” .
Nie tylko Ekscelencja Gądecki obchodził hucznie Srebrne Gody. „Archidiecezja Lubelska, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, a także Archidiecezjalne Centrum Dialogu Katolicko-Żydowskiego w Lublinie zorganizowały 17 stycznia – w jubileuszowy XXV Dzień Judaizmu w Kościele katolickim – spotkanie poświęcone relacjom chrześcijan i Żydów. W wydarzeniu, transmitowanym w internecie, wykład o żydowsko-katolickim dialogu wygłosił prof. Abraham Skórka – rabin gminy żydowskiej Benei Tikva w Buenos Aires. (…) W spotkaniu, w którym poza rabinem prof. Abrahamem Skórką udział wzięli również przedstawiciele gminy żydowskiej w Polsce, głos zabrał metropolita lubelski ks. dr hab. Stanisław Budzik. Arcybiskup przypomniał, że Dzień Judaizmu ma swoje korzenie m.in. w Soborze Watykańskim II, który otwierał Kościół katolicki na wielkie religie monoteistyczne, w tym na judaizm, a także w nauczaniu papieża Jana Pawła II i jego następców. “Celem Dnia Judaizmu jest m.in. pogłębienie świadomości judaistycznych korzeni chrześcijaństwa – spotkanie w duchu braterstwa i modlitwy z lokalną społecznością żydowską” – mówił abp Budzik. Gościem specjalnym tegorocznych obchodów Dnia Judaizmu w Archidiecezji Lubelskiej był rabin prof. Abraham Skórka, który wygłosił wykład pt. “The Jewish-Catholic dialogue 56 years after Nostra Aetate”. (źródło i całość)
Tymczasem w posoborowych kościołach zaordynowano lekturę listu z Domu Świętej Marty, w którym pisano o pozytywnych owocach pandemii:
“(…) chciałbym skorzystać z okazji, aby zastanowić się nad niektórymi trudnościami i szansami, jakich doświadczyły rodziny w czasie pandemii. Zwiększyła się na przykład ilość czasu spędzanego razem, co stanowiło wyjątkową okazję do pielęgnowania dialogu w rodzinie. Oczywiście wymaga to szczególnego ćwiczenia się w cierpliwości. Niełatwo być razem przez cały dzień, kiedy trzeba pracować, uczyć się, odpoczywać i spędzać czas w tym samym domu. Niech nie pokona was zmęczenie.”
Mimo tego KEP liczył straty. Ukazał się raport za 2021 Instytutu Statystyki Kościelnej za rok 2021 (por.). Oto jego fragmenty:
„Pandemia COVID-19 znacząco wpłynęła na skalę uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. oraz życie sakramentalne polskich katolików. (…) Wskaźnik dominicantes w 2021 r. wyniósł 28,3%, zaś communicantes 12,9% [dane na niedzielę 26.09.2021 a zatem w porze między „falami” generowanej sztucznie paniki – przyp. Wł.]”.
Rok później, pod koniec grudnia 2022 wystąpił rzecznik KEP, opisując sytuację następująco (por.):
„Wiele osób przyzwyczaiło się do śledzenia życia Kościoła za pomocą internetu i już nie wróciło do praktyk w świątyniach. Kościół stał się dla niektórych instytucją usługową, z którą nie chcą mieć wiele wspólnego”
Z drugiej strony, ukazała się interesująca opinia ks. Olewińskiego na temat eksperymentalnej terapii genowej tak zwanej szczepionką:
“Nie ustaje dyskusja w temacie tzw. szczepionki, nazywanej słusznie experymentalnym preparatem. Używam liczby pojedynczej umownie dla preparatów pochodzących od różnych producentów, gdyż łączy je ten sam problem moralny, mianowicie związek z procederem tzw. aborcji. (…) Ograniczę się do skrótowego uporządkowania i wniosków.
Otóż moralna dopuszczalność owego preparatu jest uzasadniana następująco:
1. Związek preparatu z tzw. aborcją jest jedynie pośredni, tzn. preparat nie zawiera komórek dzieci zabitych w wyniku aborcji.
2. Wolno korzystać z czynu złego moralnie (takim jest aborcja), o ile nie ponosi się odpowiedzialności za ów czyn.
3. Sytuacja przymusu do przyjęcia owego preparatu zwalnia z odpowiedzialności za to przyjęcie oraz za implikacje moralne owego preparatu.
Na podstawie zasad katolickiej teologii moralnej, wyłożonej zarówno w tradycyjnych podręcznikach jak też przez św. Tomasza (zwłaszcza Summa Theologiae I-II q. 18) odpowiadam:
ad 1.
Sam fakt, że ów preparat nie zawiera komórek dzieci zabitych w wyniku tzw. aborcji, owszem osłabia związek, jednak go nie niweczy. Nie ulega wątpliwości, że tzw. aborcja jest promowana i dokonywana nie tylko w interesie – specyficznie i wąsko pojmowanym – danej kobiety (i osób powiązanych), lecz także w interesie branży tzw. medycznej i farmaceutycznej. Wszelka korzyść z danego zabicia dziecka stanowi o związku z owym zabiciem, o ile ta korzyść została z góry założona. W tym wypadku korzyść musiała zostać założona, skoro komórki do wyprowadzenia linii komórkowej w celu wyprodukowania preparatów zostały pobrane z żyjącego jeszcze dziecka, które wskutek tegoż pobrania zostało ostatecznie zabite. Zaś korzyść nie musi być rozumiana materialnie jako korzyść finansowa. Korzystaniem są także korzyści zdrowotne (w tym wypadku zresztą bardzo wątpliwe). Innymi słowy: jeśli ktoś korzysta z owego preparatu w celu własnym zdrowotnym, to ponosi także odpowiedzialność za procedurę, która doprowadziła do wyprodukowania tegoż preparatu.
ad 2.
Tutaj należy odróżnić. Jeśli np. korzystamy z kradzionego mienia nie wiedząc, że pochodzi ono z kradzieży, wówczas nie ponosimy odpowiedzialności moralnej (o to właśnie chodzi św. Tomaszowi, na którego się wielu powołuje). Jeśli natomiast wiemy o pochodzeniu z kradzieży, wówczas niemoralne jest korzystanie. Jedynie w sytuacji extremalnej, tzn. konieczności ratowania życia jest moralnie usprawiedliwione korzystanie z czynu złego bądź jego skutków, tzn. gdy brakuje innych środków czy sposobów ratowania życia. Podobnie jest z owym preparatem: wystarczy wiedzieć o choćby pośrednim związku z tzw. aborcją, by uznać jakiekolwiek korzystanie z niego za niemoralne. Gdyby nikt nie chciał, czy przynajmniej znaczna liczba osób nie chciała korzystać z tak powstałego preparatu, wówczas jego produkowanie byłoby przynajmniej mniej rentowne, co być może pobudziłoby sumienia także innych ludzi.
ad 3.
Sytuacja przymusu nie zwalnia z odpowiedzialności moralnej, choć może ją pomniejszyć. Nikt nie twierdzi np., że wykonywanie rozkazów nazistów jest usprawiedliwione przez sytuację przymusu instytucjonalnego. Oczywiście są sytuacje dramatyczne, gdy np. ojciec rodziny jest de facto zmuszany do przyjęcia owego preparatu pod groźbą utraty pracy i tym samym źródła utrzymania dla swojej rodziny. Jednak w obecnej sytuacji jest raczej brak rąk do pracy, nawet jeśli nie zawsze można znaleźć pracę w swoim zawodzie. Tym samym wybór nie jest na płaszczyźnie środków utrzymania albo ich braku, lecz na płaszczyźnie komfortu zawodowego i osobistego. Zresztą: gdyby katolicy – począwszy od służb medycznych aż po policję, sądownictwo i wojsko – zwarcie przeciwstali się tzw. reżimowi sanitarnemu, to by władza nie miała praktycznej możliwości jego exekwowania przynajmniej w Polsce.
Podsumowując:
Nie ma moralnego usprawiedliwienia ani dla promowania owego preparatu (nawet pomijając czysto medyczny aspekt jego skuteczności i skutków ubocznych), ani dla jego przyjmowania. Przedstawiciele Kościoła poddający się propagandzie ws. owego preparatu czy wręcz kolaborujący z nią nie tylko wykazują brak teologiczno-moralnej kompetencji, lecz dopuszczają się haniebnej zdrady odwiecznego nauczania Kościoła oraz Bożego Objawienia. Obowiązkiem każdego katolika jest:
– przeciwstawianie się stosowaniu owego preparatu na sobie i bliźnich,
– uświadamianie bliźnich pod względem zarówno medycznym i zdroworozsądkowym, jak też teologiczno-moralnym.”

(źródło i całość )
Na święto Matki Bożej Gromnicznej, 2 lutego Arcybiskup Gądecki w homilii uderzył tymczasem w mocne tony „luckiego” braterstwa:
“(…) Nasze dzisiejsze rozważanie – inspirując się encykliką Fratelli tutti – chciałbym poświęcić trzem kwestiom: a mianowicie brakowi powszechnego braterstwa w dzisiejszym świecie, następnie drogom prowadzącym do powszechnego braterstwa i w końcu braterstwu konsekrowanemu. Idzie w końcu o to, abyśmy w czasie, w jakim nam przyszło nam ożywili wśród wszystkich ludzi światowe pragnienie braterstwa. (…)
Sobór Watykański II w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym mówi o wspólnotowym charakterze powołania człowieka w planie Bożym: „Bóg troszczący się po ojcowsku o wszystko chciał, by wszyscy ludzie tworzyli jedną rodzinę i odnosili się wzajemnie do siebie w duchu braterskim. Wszyscy bowiem, stworzeni na obraz Boga […] powołani są do jednego i tego samego celu, to jest do Boga samego. […]. To podobieństwo [między jednością osób boskich a jednością synów Bożych zespolonych w prawdzie i miłości] ukazuje, że człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”.
A teraz pierwsza kwestia, czyli zjawiska, jakie sprzeciwiają się duchowi braterstwa. Do takich negatywnych zjawisk społecznych w wymiarze globalnym należy m.in. fałszywy sposób „otwarcia się na świat”, polegający na wyłącznym otwarciu się na własne interesy; na swobodzie inwestowania przez potęgi gospodarcze bez przeszkód we wszystkich krajach w celu narzucenia światu jednorodnego modelu kulturowego. Modelu, który pozornie zdaje się jednoczyć świat, a w rzeczywistości dzieli osoby i narody, bo „społeczeństwo coraz bardziej zglobalizowane zbliża nas do siebie, ale nie czyni nas braćmi” (por. FT, 12). (…) Ponownie rozprzestrzenia się pokusa tworzenia murów, murów w sercu, murów między narodami, aby uniemożliwić spotkanie z innymi kulturami i z innymi ludźmi (por. FT, 27). W niektórych krajach docelowych np. zjawiska migracyjne wywołują alarm i obawy, często są podsycane i wykorzystywane do celów politycznych, aby pogłębiać mentalność ksenofobiczną, zamkniętą i skupioną na sobie. Migrantów uważa się za niegodnych uczestnictwa w życiu społecznym i zapomina, że mają oni taką samą przyrodzoną godność, jak każda inna osoba (por. FT, 39). Jest rzeczą niedopuszczalną, by chrześcijanie podzielali tego rodzaju postawy, dopuszczając do tego, by pewne preferencje polityczne przeważały nad głębokimi przekonaniami własnej wiary. (…)
Do tych negatywnych zjawisk należy np. również zanik prawa do prywatności. W komunikacji cyfrowej dąży się do pokazania wszystkiego i wszystkich, a każda jednostka staje się obiektem spojrzeń, które – często anonimowo – rewidują, obnażają i rozpowszechniają. (…) W rezultacie powstają zamknięte kręgi, które ułatwiają rozpowszechnianie się fałszywych informacji, podsycają uprzedzenia oraz nienawiść (por. FT, 45). Z uwagi na te i wiele innych negatywnych zjawisk przeciwnych powszechnemu braterstwu, papież Franciszek ze smutkiem stwierdza: „zbyt długo pozostawaliśmy w stanie degradacji moralnej, drwiąc z etyki, dobroci, wierności, uczciwości. Nadeszła chwila, aby uznać, że to zniszczenie wszelkich podstaw życia społecznego prowadzi nas do wzajemnej konfrontacji, w imię obrony własnych interesów. Powróćmy do promowania dobra, abyśmy mogli wspólnie kroczyć w kierunku prawdziwego i integralnego rozwoju. Każde społeczeństwo potrzebuje zapewnienia przekazu wartości, bo jeśli tak się nie dzieje, przekazywany jest egoizm, obojętność, przemoc, korupcja w jej różnych formach, a ostatecznie życie zamknięte na wszelką transcendencję i ograniczone wyłącznie do indywidualnych korzyści (por. FT, 113). (…)
Dzisiaj żadne odizolowane państwo narodowe nie jest w stanie zapewnić dobra wspólnego swoim mieszkańcom (por. FT, 153). Aby się spotkać i pomóc sobie nawzajem potrzebujemy rozmowy; wytrwały i odważny dialog dyskretnie pomaga światu żyć lepiej (por. FT, 198). Pozwala zbliżać się do siebie, wyrażać swoje zdanie, słuchać jeden drugiego, poznawać się wzajemnie, starać się zrozumieć siebie nawzajem, szukać punktów styczności.
Często myli się dialog z gorączkową wymianą opinii na portalach społecznościowych. W istocie są to tylko monologi, które rozwijają się równolegle, niekiedy narzucając się naszej uwadze za sprawą agresywnego tonu. Ich treść jest często oportunistyczna i sprzeczna sama w sobie (por. FT, 200). Nad otwartym i pełnym szacunku dialogiem, w którym dąży się do osiągnięcia syntezy, przeważa zwyczaj szybkiej dyskwalifikacji przeciwnika, poprzez przypisywanie mu upokarzających epitetów. Najgorsze jest to, że ten język stał się tak powszechny, iż na co dzień używają go prawie wszyscy (por. FT, 201). (…)
Bez otwarcia się na Boga Ojca wszystkich ludzi, nie może być solidnych i stabilnych przesłanek do apelu o braterstwo, bo rozum potrafi pojąć równość między ludźmi i ustanowić obywatelskie współżycie między nimi, ale nie jest zdolny ustanowić braterstwa (por. FT, 272). „Mocne przekonanie, że autentyczne nauki religii zachęcają nas do trwania zakorzenionymi w wartościach pokoju; do obrony wartości wzajemnego zrozumienia, braterstwa ludzkiego i harmonijnego współistnienia; do przywrócenia mądrości, sprawiedliwości i miłości; oraz do rozbudzenia świadomości religijnej wśród młodych ludzi, aby przyszłe pokolenia były chronione przed dominacją mentalności materialistycznej, myślenia oraz niebezpiecznej polityki, nieokiełznanej chciwości i obojętności, opierających się na prawie siły, a nie na sile prawa – mówi dokument z Abu Zabi (4.02.2019). (…)
Panie i Ojcze rodzaju ludzkiego, który stworzyłeś wszystkie istoty ludzkie z równą godnością, zaszczep w nasze serca ducha braterstwa.”

Tymczasem, wraz z atakiem Rosji na Ukrainę pod koniec lutego, maski zamieniono na chorągiewki i ogłoszono nowy pakiet „Bezkarność +”:
Pojawił się druk sejmowy nr 2069 ( Druk nr 2069 - Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ), w którym, w ustawie o wzniośle brzmiącym tytule: “o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa” znalazły się takie oto rewelacje:
“Art. 71. W ustawie z dnia 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych (Dz. U. z 2021 r. poz. 289) po art. 26 dodaje się art. 26a w brzmieniu:
„Art. 26a. 1. Nie popełnia przestępstwa sprawca, w szczególności pracownik samorządowy zatrudniony na podstawie wyboru, czynu zabronionego określonego w art. 231 § 1 lub 3 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz. U. z 2021 r. poz. 2345, 2045 i 2447) oraz nie stanowi naruszenia dyscypliny finansów publicznych czyn, jeżeli:
1) miał miejsce w czasie:
a) trwania wojny napastniczej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej lub działań zbrojnych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, terytorium państwa członkowskiego Unii Europejskiej, terytorium Państwa-Strony Traktatu Północnoatlantyckiego albo na terytorium innego państwa graniczącego z Rzecząpospolitą Polską lub okupacji na tych terytoriach lub
b) obowiązywania na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu klęski żywiołowej, stanu wyjątkowego albo stanu wojennego, lub
c) obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii, oraz
2) sprawca działał w celu:
a) ochrony życia lub zdrowia wielu osób lub
b) mienia wielkiej wartości, lub
c) dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury, oraz
3) korzyść uzyskana lub w sposób uzasadniony oczekiwana przewyższa negatywne skutki wynikające z naruszenia prawa przez sprawcę, oraz
4) uzyskanie korzyści lub jej uzasadnione oczekiwanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione, jeżeli czyn nie zostałby popełniony.”


Pandemia nagle wygasła, choć Polacy przylatujący do kraju pod koniec lutego , to jest w czasie, gdy przez granicę przewaliły się bez żadnej kontroli ponad 2 miliony Ukraińców, w znacznej części z niedotkniętej przez działania wojenne zachodniej Ukrainy, bez papierka lakmusowego czyli pseudo-testów na sok pomarańczowy ze zdumieniem w oczach lądowali na kwarantannach. A władza sanitarna trzymała jeszcze Polaków w niepewności, bo mniemany obowiązek zamaskowania w kościołach i innych miejscach zniesiono dopiero 28 marca, w momencie gdy jakiekolwiek „oboszczenia” sanitarne były już horrendalną kpiną z elektoratu.

Obchody Srebrnych Godów Dnia (czy raczej Dekady) Judaizmu w Poznaniu, styczeń 2022
31,5 tys.
V.R.S.

@rybiszon
A to nie jest kapelutek?

@rybiszon Na pierwszy rzut oka wygląda to na czapkę górniczą.

rybiszon

Co ta pani ma na głowie bom ciekaw ?