Unii Europejskiej brakuje ponad 2 bilionów euro, by do końca dekady wykonać niezbędnych zielonych inwestycji. Władze w Brukseli liczą, że część pieniędzy wysupła biznes. Ale dorzucić się będą musieli wszyscy Europejczycy, szykują się bowiem nowe podatki węglowe. Koszty całego eksperymentu klimatycznego mogą sięgnąć 45 bilionów euro do połowy wieku.
Jeśli Unia ma z powodzeniem przeprowadzić swój …Więcej
Unii Europejskiej brakuje ponad 2 bilionów euro, by do końca dekady wykonać niezbędnych zielonych inwestycji. Władze w Brukseli liczą, że część pieniędzy wysupła biznes. Ale dorzucić się będą musieli wszyscy Europejczycy, szykują się bowiem nowe podatki węglowe. Koszty całego eksperymentu klimatycznego mogą sięgnąć 45 bilionów euro do połowy wieku.

Jeśli Unia ma z powodzeniem przeprowadzić swój plan ratowania klimatu i na początek – czyli do 2030 roku - wypełnić cel, jaki sama sobie narzuciła czyli ograniczyć emisję CO2 o ponad połowę (w porównaniu do 1990 r.), to musi teraz przyśpieszyć inwestycje m.in. w odnawialne źródła energii i linie energetyczne. A to tradycyjnie oznacza wyższe wydatki i dodatkowe koszty, by sfinansować wszystkie projekty. Z raportu Instytutu Ekonomiki Klimatycznej (I4CE) wynika, że Bruksela ma lukę finansową w wysokości 406 miliardów euro, które są potrzebne (oprócz dotychczas wydawanych kwot), aby osiągnąć unijny cel klimatyczny na rok 2030. Jak podał portal Euractive, szef Departamentu Działań Klimatycznych KE Kurt Vandenberghe prezentując raport, zapowiedział, ze Unia będzie musiała „ograniczać emisję w trzykrotnie szybszym tempie niż w ciągu ostatnich 10–15 lat”. Jego zdaniem, w tej dekadzie kraje członkowskie powinny inwestować w sumie 1,2 biliona euro rocznie. Po 2030 roku jeszcze więcej.

Wszystko ma się zazielenić
O ile do tej pory polityka klimatyczna była kojarzona głównie z branżą energetyczną, która – jak w przypadku Polski, gdzie dominują elektrownie węglowe - musiała ponosić koszty podatku od emisji dwutlenku węgla, to w najbliższych latach odejmie praktycznie każdą dziedzinę życia. W imię idei, że „wszystko ma się zazielenić”, a wszyscy być eko – dekarbonizacja musi dokonać się także m.in. w transporcie drogowym, żegludze, lotnictwie czy budownictwie. Firmy z tych sektorów będą musiały kupować (jak energetyka i ciężki przemysł) uprawnienia do emisji CO2, będące formą para-podatku. Skutki tego nowego systemu (handlu emisjami - EU ETS2), który wejdzie w życie już w 2027 roku, odczują wszyscy.

• Linie lotnicze doliczą koszty z nim związane do ceny biletów lotniczych. Możliwe też, że „przy okazji” UE zakaże lotów krajowych (na tzw. krótkich dystansach).

• W tankowanym paliwie także będzie podatek węglowy, więc każdy właściciel samochodu spalinowego musi go zapłacić – na razie trudno ocenić, jak wysoki. Pojawiają się informacje, że wyniesie przynajmniej kilkanaście eurocentów za litr , ale być może nawet pół euro (czyli o 60 groszy do ponad 2 zł). Warto też pamiętać, że już w tym roku ma pojawić się podatek od nabycia auta, a za dwa lata – także od jego posiadania (a być może także od jego wagi lub objętości!).

• Prawdziwym wyzwaniem będzie jednak „podatek” od emisji CO2, który zapłaci każdy właściciel domu ogrzewanego węglem, gazem ziemnym i olejem opałowym, a także LPG. Już w 2027 roku będzie doliczany do każdej tony tego paliwa, a także do ceny dostarczanego ciepła do mieszkań i domów podłączonych do sieci ciepłowniczej.

• Nie jest też tajemnicą, że – choć Unia stawia na estryfikację „wszystkiego” - należy spodziewać się podwyżek cen energii elektrycznej w najbliższych latach, zwłaszcza że mamy w kraju energetykę węglową, która szybko nie zniknie, jeśli kraj ma mieć zapewnione bezpieczeństwo dostaw.

• Podatek węglowy, który już płacimy, będzie jeszcze wyższy, a poza tym Polska musi „uwolnić” ceny prądu.

Jak wysokie będą koszty transformacji i dekarbonizacji w przypadku Polski? Dotychczas tego nie oszacowano, podobnie jak obciążeń dla gospodarstw domowych.
wpolityce.pl

Brakuje ponad 400 mld euro. UE zażąda większych podatków?

Jeśli Unia ma z powodzeniem przeprowadzić swój plan ratowania klimatu i na początek wypełnić cel jaki sama sobie narzuciła, czyli ograniczyć …
Access Denied
Żaden problem, wydrukuje się.
Norah Sarah
Upsi
Norah Sarah udostępnia to
281
Unii Europejskiej brakuje ponad 2 bilionów euro, by do końca dekady wykonać niezbędnych zielonych inwestycji. Władze w Brukseli liczą, że część pieniędzy wysupła biznes. Ale dorzucić się będą musieli wszyscy Europejczycy, szykują się bowiem nowe podatki węglowe. Koszty całego eksperymentu klimatycznego mogą sięgnąć 45 bilionów euro do połowy wieku.
Jeśli Unia ma z powodzeniem przeprowadzić swój …Więcej
Unii Europejskiej brakuje ponad 2 bilionów euro, by do końca dekady wykonać niezbędnych zielonych inwestycji. Władze w Brukseli liczą, że część pieniędzy wysupła biznes. Ale dorzucić się będą musieli wszyscy Europejczycy, szykują się bowiem nowe podatki węglowe. Koszty całego eksperymentu klimatycznego mogą sięgnąć 45 bilionów euro do połowy wieku.

Jeśli Unia ma z powodzeniem przeprowadzić swój plan ratowania klimatu i na początek – czyli do 2030 roku - wypełnić cel, jaki sama sobie narzuciła czyli ograniczyć emisję CO2 o ponad połowę (w porównaniu do 1990 r.), to musi teraz przyśpieszyć inwestycje m.in. w odnawialne źródła energii i linie energetyczne. A to tradycyjnie oznacza wyższe wydatki i dodatkowe koszty, by sfinansować wszystkie projekty. Z raportu Instytutu Ekonomiki Klimatycznej (I4CE) wynika, że Bruksela ma lukę finansową w wysokości 406 miliardów euro, które są potrzebne (oprócz dotychczas wydawanych kwot), aby osiągnąć unijny cel klimatyczny na rok 2030. Jak podał portal Euractive, szef Departamentu Działań Klimatycznych KE Kurt Vandenberghe prezentując raport, zapowiedział, ze Unia będzie musiała „ograniczać emisję w trzykrotnie szybszym tempie niż w ciągu ostatnich 10–15 lat”. Jego zdaniem, w tej dekadzie kraje członkowskie powinny inwestować w sumie 1,2 biliona euro rocznie. Po 2030 roku jeszcze więcej.

Wszystko ma się zazielenić
O ile do tej pory polityka klimatyczna była kojarzona głównie z branżą energetyczną, która – jak w przypadku Polski, gdzie dominują elektrownie węglowe - musiała ponosić koszty podatku od emisji dwutlenku węgla, to w najbliższych latach odejmie praktycznie każdą dziedzinę życia. W imię idei, że „wszystko ma się zazielenić”, a wszyscy być eko – dekarbonizacja musi dokonać się także m.in. w transporcie drogowym, żegludze, lotnictwie czy budownictwie. Firmy z tych sektorów będą musiały kupować (jak energetyka i ciężki przemysł) uprawnienia do emisji CO2, będące formą para-podatku. Skutki tego nowego systemu (handlu emisjami - EU ETS2), który wejdzie w życie już w 2027 roku, odczują wszyscy.

• Linie lotnicze doliczą koszty z nim związane do ceny biletów lotniczych. Możliwe też, że „przy okazji” UE zakaże lotów krajowych (na tzw. krótkich dystansach).

• W tankowanym paliwie także będzie podatek węglowy, więc każdy właściciel samochodu spalinowego musi go zapłacić – na razie trudno ocenić, jak wysoki. Pojawiają się informacje, że wyniesie przynajmniej kilkanaście eurocentów za litr , ale być może nawet pół euro (czyli o 60 groszy do ponad 2 zł). Warto też pamiętać, że już w tym roku ma pojawić się podatek od nabycia auta, a za dwa lata – także od jego posiadania (a być może także od jego wagi lub objętości!).

• Prawdziwym wyzwaniem będzie jednak „podatek” od emisji CO2, który zapłaci każdy właściciel domu ogrzewanego węglem, gazem ziemnym i olejem opałowym, a także LPG. Już w 2027 roku będzie doliczany do każdej tony tego paliwa, a także do ceny dostarczanego ciepła do mieszkań i domów podłączonych do sieci ciepłowniczej.

• Nie jest też tajemnicą, że – choć Unia stawia na estryfikację „wszystkiego” - należy spodziewać się podwyżek cen energii elektrycznej w najbliższych latach, zwłaszcza że mamy w kraju energetykę węglową, która szybko nie zniknie, jeśli kraj ma mieć zapewnione bezpieczeństwo dostaw.

• Podatek węglowy, który już płacimy, będzie jeszcze wyższy, a poza tym Polska musi „uwolnić” ceny prądu.

Jak wysokie będą koszty transformacji i dekarbonizacji w przypadku Polski? Dotychczas tego nie oszacowano, podobnie jak obciążeń dla gospodarstw domowych.