Modernizm – trucizna niszcząca Kościół. Uczucia i odczucia źródłem wiary ?

Moderniści uważają, że Boga nie można poznać rozumem, tylko przez wewnętrzne przeświadczenie, prywatne natchnienie i uczucie, co jest sprzeczne z odwieczną nauką Kościoła. Ich zdaniem, wiara spoczywa w podświadomości, w pewnym uczuciu wewnętrznym, które powstaje z potrzeby tego co Boskie. Wiara zatem ma swoją przyczynę wewnętrzną, subiektywną, opartą na uczuciu, które wytryskuje z ciemnych głębin podświadomości. W ten sposób ma rodzić się wszelka wiara, a zatem katolicyzm nie jest w tym wyjątkiem, stawia się go na równi ze wszystkimi innymi wierzeniami.

Efektem tego modernistycznego poglądu jest dzisiejszy ruch ekumeniczny, który „dialoguje” ze wszystkimi błędnymi wierzeniami „jak równy z równym”, stawiając „Chrystusa obok Beliara”. Dla modernisty formy życia religijnego powinny być żywotne, wręcz żywiołowe, efekciarskie (np. tzw. charyzmatyzm) i powinny żyć życiem uczucia religijnego, nieustannie się rozwijając, zmieniając się w miarę potrzeby oraz życiowo je sobie przyswajając. Formy dogmatyczne uważają więc moderniści za niestałe i chwiejne, nie przywiązują zatem do nich wielkiej wagi, a wręcz są one dla nich przeszkodą w „dialogu” z błędnowiercami. Stąd zuchwale zarzucają Kościołowi, że kroczył dotąd błędną drogą (do czasów Soboru Watykańskiego II), że nie potrafił odróżnić religijnej i moralnej siły dogmatu od jego zewnętrznej formy, oraz że dalej tzw. „tradycjonaliści”, trzymając się uparcie i bezmyślnie czczych formułek, samą wiarę narażają na zgubę.

Modernista uważa więc błędnie katolika wiernego Tradycji za „faryzeusza”, który nie kieruje się „sercem”, „miłosierdziem”, „tolerancją”, ale tkwi w skostniałych formułach, zasklepiony w dogmatach i regułach, które nie mają już przełożenia na „dzisiejsze czasy”. Taka modernistyczna, heretycka postawa, była stanowczo potępiana przez Magisterium Kościoła, lecz obecnie stała się dominująca wśród hierarchii, zainfekowanej modernizmem oraz ogłupionych wiernych.

www.fronda.pl/…/modernizm-truci…