V.R.S.
21,2 tys.

Od Asyżu do Abu Zabi i Domu Religii Abrahamicznych (3)

Duch Asyżu przed Asyżem cz. II

II. Papież Jan Paweł II przed Asyżem

Manifest programowy pontyfikatu Jana Pawła II


Pierwsza encyklika Jana Pawła II Redemptor hominis stanowiła zarysowanie programu jego pontyfikatu oraz zarazem podsumowanie ugruntowanego światopoglądu, z którym Karol Wojtyła pojawił się w Rzymie, zakorzenionego zwłaszcza w soborowym dokumencie Gaudium et spes, stanowiąc jego interpretację. Przyznaje to otwarcie sam Jan Paweł II w wywiadzie-rzece z V. Messorim (polski tytuł: Przekroczyć próg nadziei):
pierwsza Encyklika o ,,Odkupicielu człowieka” Redemptor hominis pojawiła się w parę miesięcy po moim wyborze w dniu 16 października 1978. Znaczy to, że jej treść przyniosłem właściwie z sobą. Musiałem tylko niejako przepisać z pamięci i doświadczenia to, czym żyłem u progu pontyfikatu. Podkreślam to, ponieważ Encyklika stanowi potwierdzenie z jednej strony tradycji szkół teologicznych, z których wyszedłem, z drugiej zaś stylu duszpasterstwa, do którego się odwołuję. Tajemnica Odkupienia jest tutaj widziana oczyma wielkiej odnowy człowieka i wszystkiego, co ludzkie. Tak jak to widział Sobór, zwłaszcza w Gaudium et spes.”

Po pierwsze, zatem jak wskazuje Redemptor hominis miał być to pontyfikat „nowego Adwentu” (por. poprzednia część), nowego „progu” i nowej, współczesnej „świadomości Kościoła” wcześniej nieznanej.
„Jan XXIII i Paweł VI stanowią etap, do którego bezpośrednio pragnę nawiązywać — próg, od którego wspólnie poniekąd z Janem Pawłem I zamierzam iść ku przyszłości, kierując się tym bezgranicznym zaufaniem oraz posłuszeństwem wobec Ducha, którego Chrystus Pan obiecał i zesłał swojemu Kościołowi (…) W głębokim zawierzeniu Duchowi Prawdy podejmuję bogate dziedzictwo współczesnych nam pontyfikatów. Jest to zaś dziedzictwo głęboko osadzone w tej świadomości Kościoła, której w mierze przedtem nieznanej przysłużył się Sobór Watykański II. (…)Tę to właśnie współczesną świadomość Kościoła uczynił Paweł VI pierwszym tematem swej podstawowej Encykliki (…)”

Elementem powyższego jest „nowa orientacja ekumeniczna”:
„A cóż powiedzieć o wszystkich poczynaniach, które wynikły z nowej orientacji ekumenicznej? Niezapomniany Papież Jan XXIII z całą ewangeliczną jasnością postawił sprawę zjednoczenia chrześcijan jako prostą konsekwencję woli samego naszego Mistrza Jezusa Chrystusa, wyrażonej tylokrotnie, a zwłaszcza w tych słowach modlitwy wypowiedzianej w Wieczerniku w przeddzień śmierci: „Proszę (…) aby wszyscy stanowili jedno (…) jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie” (J 17, 21; por. J 17, 11. 22 n.; 10, 16, Łk 9, 49 n. 54). Sobór Watykański II nadał temu zwarty kształt Dekretu o ekumenizmie.”


Owa nowa orientacja obejmuje też „zbliżenie z przedstawicielami innych religii, pozachrześcijańskich jako cel, do którego dąży się w dialogu, w spotkaniach, we wspólnej modlitwie, w odkrywaniu tych skarbów ludzkiej osobowości, których — jak dobrze wiemy — nie brak również wyznawcom tych religii”:
„“W inny sposób i w innej mierze należy odnieść to samo do działalności mającej na celu zbliżenie z przedstawicielami innych religii, pozachrześcijańskich, wyrażającej się w dialogu, w spotkaniach, we wspólnej modlitwie (łac. simul orando – alt.: modlitwa jednoczesna), w odkrywaniu tych skarbów ludzkiej osobowości, których — jak dobrze wiemy — nie brak również wyznawcom tych religii. A czy niejednokrotnie zdecydowane przekonania w wierze wyznawców religii pozachrześcijańskich (łac. firma persuasio non christianas religiones profitentium)
— będące również owocem Ducha Prawdy przekraczającego w swym działaniu widzialny obręb Mistycznego Ciała Chrystusa — nie mogłoby wprawić w zakłopotanie chrześcijan, tak nieraz zbyt skłonnych do powątpiewania w prawdy objawione przez Boga i głoszone przez Kościół””.
Widzimy tu ponownie tezę o działaniu Ducha Świętego w innych religiach, którego owocem, zdaniem Jana Pawła II, są „zdecydowane przekonania w wierze” wyznawców tych religii, zaś w kolejnych wypowiedziach (por. przemówienie z 22.12.1986 cytowane w pierwszej części) będzie nim także modlitwa obok siebie przywódców różnych religii w Asyżu.

Religie pozachrześcijańskie, zdaniem Jana Pawła II, nie tylko zawierają w sobie „wielkie wartości duchowe” oraz elementy prawdy, są „wspaniałym dziedzictwem ducha ludzkiego”, ale są różnymi drogami w jednym kierunku tj. do Boga i są powiązane z „tajemnicą Chrystusa”:
“Dokument, jaki Sobór poświęcił religiom pozachrześcijańskim, jest przede wszystkim pełen głębokiego poszanowania dla wielkich wartości duchowych, owszem — dla pierwszeństwa tego, co duchowe, a co w życiu ludzkim wyraża się poprzez religię, a i kolei przez moralność, promieniując na całą kulturę.”
Są zatem w różnych religiach jakby refleksy jednej prawdy „semina Verbi”, które świadczą o tym, że na różnych wprawdzie drogach, ale przecież jakby w jednym kierunku postępuje to najgłębsze dążenie ducha ludzkiego, które wyraża się w szukaniu Boga — a zarazem w szukaniu poprzez dążenie do Boga — pełnego wymiaru człowieczeństwa, pełnego sensu życia ludzkiego. Osobną uwagę poświęcił Sobór religii Izraela, wspominając ogromne dziedzictwo duchowe wspólne chrześcijanom i Żydom. Odniósł się z szacunkiem do wyznawców Islamu, których wiara chętnie nawiązuje do Abrahama. Poprzez otwarcie, jakiego dokonał Sobór Watykański II, Kościół i wszyscy chrześcijanie mogli osiągnąć jeszcze pełniejszą świadomość tajemnicy Chrystusa.”

„Chrystus, Kościół i wszyscy chrześcijanie muszą odnaleźć to, co już ich łączy wcześniej, zanim dojrzeje pełne ich zjednoczenie. Jest to jedność apostolska i misyjna — misyjna i apostolska. W tej jedności zbliżamy się do całego wspaniałego dziedzictwa ducha ludzkiego, które wypowiedziało się we wszystkich religiach, jak o tym mówi Deklaracja Soboru Watykańskiego II”.


W Redemptor hominis Jan Paweł II rozwija też swoją ulubioną tezę z Gaudium et spes, że Objawienie Boże w Jezusie Chrystusie stanowiło objawienie człowieka jemu samemu, objawienie, które „na sposób ukryty” odnajdujemy w „każdej postaci prawdziwego humanizmu”, zaś sam Chrystus „jakoś” zjednoczył się z każdym człowiekiem:

Owo głębokie zdumienie wobec wartości i godności człowieka nazywa się Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną. Nazywa się też chrześcijaństwem. Stanowi o posłannictwie Kościoła w świecie — również, a może nawet szczególnie — „w świecie współczesnym”. Owo zdumienie, a zarazem przeświadczenie, pewność, która w swym głębokim korzeniu jest pewnością wiary, ale która w sposób ukryty ożywia każdą postać prawdziwego humanizmu — pozostają najściślej związane z Chrystusem.”
„Chodzi o człowieka „każdego” — każdy bowiem jest ogarnięty Tajemnicą Odkupienia, z każdym Chrystus w tej tajemnicy raz na zawsze się zjednoczył. (…)Przedmiotem tej troski [Kościół] jest człowiek w swojej jedynej i niepowtarzalnej rzeczywistości człowieczej, w której trwa niczym nienaruszony „obraz i podobieństwo” Boga samego (por. Rdz 1, 27). Na to właśnie wskazuje również Sobór, gdy mówiąc o tym podobieństwie przypomina, że człowiek jest „jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego”. Człowiek, tak jak jest „chciany” przez Boga, tak jak został przez Niego odwiecznie „wybrany”, powołany, przeznaczony do łaski i do chwały — to jest właśnie człowiek „każdy”, najbardziej „konkretny” i najbardziej „realny”: człowiek w całej pełni tajemnicy, która stała się jego udziałem w Jezusie Chrystusie, która nieustannie staje się udziałem każdego z tych czterech miliardów ludzi żyjących na naszej planecie, od chwili kiedy się poczynają pod sercem matki.””


W konsekwencji: “Wszystkie drogi Kościoła prowadzą do człowieka. (…)Człowiek w całej prawdzie swego istnienia i bycia osobowego i zarazem „wspólnotowego”, i zarazem „społecznego” — w obrębie własnej rodziny, w obrębie tylu różnych społeczności, środowisk, w obrębie swojego narodu czy ludu (a może jeszcze tylko klanu lub szczepu), w obrębie całej ludzkości — ten człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa, jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła, drogą wyznaczoną przez samego Chrystusa (…)Ten człowiek jest drogą Kościoła — drogą, która prowadzi niejako u podstawy tych wszystkich dróg, jakimi Kościół kroczyć powinien, ponieważ człowiek — każdy bez wyjątku — został odkupiony przez Chrystusa, ponieważ z człowiekiem — każdym bez wyjątku — Chrystus jest w jakiś sposób zjednoczony (quia homo — omnis homo, nullo excepto — a Christo redemptus est; quia cum homine — cum omni homine, nullo excepto — Christus aliquo modo iunctus est), nawet gdyby człowiek nie zdawał sobie z tego sprawy”.

Teza iż z każdym człowiekiem bez wyjątku Chrystus jest w jakiś sposób zjednoczony jest oczywiście gołosłowna (przyjęcie natury ludzkiej nie oznacza w żaden sposób zjednoczenia z każdym bez wyjątku człowiekiem), ba przeciwna Objawieniu Bożemu, które choćby w Prologu Ewangelii św. Jana (J 1) wyraźnie odróżnia tych, którzy przyjęli Słowo i z Boga się narodzili, stając się dziećmi Bożymi od tych, którzy Słowa nie przyjęli. Oczywiście odkupieńcza misja Chrystusa oznacza, że zapłacił On okup za każdego człowieka, co sprawia, że każdy człowiek może skorzystać z tego okupu. Innymi słowy, każdy człowiek jest dzięki Chrystusowi przybranym dzieckiem Bożym, ale jedynie potencjalnie, natomiast nie aktualnie (faktycznie) – aktualizacja następuje przez przyjęcie Słowa i narodzenie z Boga przez Chrzest. Każdy człowiek może mieć zatem udział w tajemnicy Odkupienia, ale nie można powiedzieć że każdy człowiek ma go (aktualnie). Misją Kościoła nie jest zaś bycie jedynie wobec innych ludzi znakiem owego stanu potencjalnego i konserwacja tego stanu, lecz, zgodnie z nakazem Chrystusa (Mt 28, Mk 16), dążenie do jego aktualizacji w każdym człowieku poprzez nauczanie – głoszenie Ewangelii i przekazywanie łaski czyli Sakramenty Święte.
Jeżeli natomiast pominiemy powyższe, przeskoczymy nad ową potencjalnością tj. przyjmiemy że Chrystus przez Wcielenie zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem, że każdy człowiek jest przez Chrystusa odkupiony, oraz że Duch Święty działa w innych religiach (m.in. poprzez „zdecydowane przekonania w [błędnej] wierze” ich członków), dając ich członkom „w jakiś sposób” udział w „paschalnej tajemnicy” a także że religie owe zawierają elementy świętości i prawdy wymagające szacunku, wreszcie że istotą Ewangelii jest zdumienie nad godnością człowieka to otrzymujemy w ten sposób platformę do postulowanego zbliżenia z przedstawicielami innych religii.
Ich modlitwy uznaje się bowiem za kierowane do Boga, ich wierzenia i księgi za święte i zawierające elementy prawdy, ich wiarę za będącą w jakimś stopniu fundamentem jedności i braterstwa, ich wiernych za zjednoczonych w jakiś sposób z Chrystusem i przez Niego odkupionych.
Zarazem encyklika Redemptor hominis podkreśliła szczególny charakter i więź „religii abrahamicznych” oraz ich udział w planie "nowego Adwentu", co, jak niżej zobaczymy, będzie kontynuowane i rozwijane w dalszym toku pontyfikatu Jana Pawła II.

Realizacja nakreślonego programu

Jan Paweł II podjął kroki w celu realizacji wskazanego wyżej programu i celu „ekumenicznego” zbliżenia jeszcze w tym samym roku (1979), w którym ukazała się encyklika Redemptor hominis. Spotkania braterskie z przedstawicielami innych religii stały się stałym punktem licznych „apostolskich” pielgrzymek do różnych krajów. I tak, przykładowo, w listopadzie 1979 roku odwiedził Turcję, mówiąc m.in. o pierwszej z „religii abrahamicznych” - mahometanizmie (źródło):

“ja sam w mojej pierwszej encyklice Redemptor Hominis przypomniałem “szacunek z jakim Sobór wyrażał się wobec wiernych islamu, których wiara również odnosi się do Abrahama” (RH 11). (…) Dokładnie dziś kiedy chrześcijanie i muzułmanie wkroczyli w nowy okres dziejów zastanawiam się czy aby nie pilnym zadaniem jest uznanie i rozwój duchowych więzi jakie nas łączą, aby “razem promować i bronić, jak Sobór nas do tego zaprasza, wartości moralne, pokój i wolność”. Wiara w Boga, wyrażana wspólnie przez potomków Abrahama – chrześcijan, muzułmanów i żydów, kiedy jest przeżywana szczerze i wprowadzana w życie, stanowi pewny fundament godności, braterstwa i wolności człowieka oraz zasady prawidłowego moralnego zachowania i społecznej koegzystencji. Co więcej w konsekwencji tej wiary w Boga – transcendentnego stwórcę człowiek jest szczytem stworzenia. Został stworzony, jak czytamy w Biblii: na obraz i podobieństwo Boże (Rdz 1,27); a choć stworzony z prochu, jak czytamy w Koranie, świętej księdze muzułmanów: “Bóg tchnął w niego swego ducha i obdarzył słuchem, wzrokiem i sercem”, to jest rozumem (Sura 32,8).”

Rok później, w listopadzie 1980 roku, Jan Paweł II tak mówił do przedstawicieli drugiej z „religii abrahamicznych” czyli talmudycznych żydów w Moguncji (źródło)

„Jeśli chrześcijanie muszą uważać się za braci wszystkich ludzi i odpowiednio zachowywać, ów święty obowiązek jest tym bardziej wiążący, gdy stają przed członkami ludu żydowskiego! W Deklaracji o stosunkach Kościoła z judaizmem z lipca tego roku biskupi Republiki Federalnej Niemiec umieścili na początku następujące stwierdzenie: “ktokolwiek spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”. Stwierdzenie to pragnę uczynić moim własnym. Wiara Kościoła w Jezusa Chrystusa, syna Dawida i syna Abrahama (Mt 1,1), w istocie obejmuje to co biskupi w oświadczeniu nazwali “duchowym dziedzictwem Izraela dla Kościoła” (dokument Pars alters), żyjącym dziedzictwem, które my, chrześcijanie katolicy musimy zrozumieć i zachowywać w jego głębi i bogactwie. (…)
Głębia i bogactwo naszego wspólnego dziedzictwa otwierają się w szczególny sposób w przyjacielskim dialogu, w pełnej zaufania współpracy. (…) To nie tylko kwestia skorygowania fałszywego religijnego postrzegania ludu żydowskiego, które na przestrzeni dziejów stanowiło współ-przyczynę odrzucenia i prześladowań, ale, przede wszystkim – dialogu między dwoma religiami, które – razem z islamem – były w stanie przekazać światu wiarę w jednego, nieopisanego Boga, który do nas przemawia oraz które chcą służyć mu w imieniu całego świata. Pierwszy wymiar tego dialogu to jest – spotkanie między ludem Boga Starego Przymierza, nigdy nie odwołanego przez Boga (Rz 11,29) i tym Nowego Przymierza jest zarówno dialogiem wewnątrz naszego Kościoła, jak również dialogiem między pierwszą a drugą częścią Jego Biblii. (…) Drugim wymiarem naszego dialogu – prawdziwym centrum – jest spotkanie między dzisiejszymi kościołami chrześcijańskimi i dzisiejszym ludem przymierza zawartego z Mojżeszem. Oznacza to “że chrześcijanie – stosownie do posoborowych dyrektyw – zmierzają do lepszego zrozumienia podstawowych elementów religijnej tradycji judaizmu oraz uczą się które z podstawowych linii są kluczowe dla religijnej rzeczywistości przeżywanej przez żydów, stosownie do ich własnego zrozumienia” (wprowadzenie). Drogą do tej wzajemnej wiedzy jest dialog. (…) Owocem tego dialogu oraz wskazaniem jego owocnej kontynuacji jest cytowana na wstępie deklaracja niemieckich biskupów “o stosunkach między Kościołem i judaizmem” z kwietnia tego roku. Jest moim pragnieniem by deklaracja ta stała się dziedzictwem duchowym wszystkich katolików w Niemczech! (…)
Chrześcijanie i żydzi jako dzieci Abrahama są wezwani do bycia błogosławieństwem dla świata (Rdz. 12,2nn), poświęcając się wspólnie w celach pokoju i sprawiedliwości wśród wszystkich ludów i narodów, czyniąc to w pełni i głębi, tak jak Bóg to dla nas zamierzył, z gotowością do ofiar jakich ten szczytny cel wymaga. Im bardziej ów święty obowiązek naznacza nasze spotkanie, tym bardziej staje się ono dla nas błogosławieństwem. (…) Modlę się z wami o pełnię Szalom dla waszych braci w pochodzeniu i wierze (…)”

Gesty „ekumeniczne” Jana Pawła II nie były kierowane jedynie do religii „abrahamicznych”. W lutym roku 1981 Jan Paweł II odwiedził Daleki Wschód. 21 lutego w Manili na Filipinach tak mówił do „narodów Azji” (źródło): „W Duchu Świętym każdy człowiek i wszyscy ludzie stali się przez Krzyż i Zmartwychwstanie Chrystusa dziećmi Bożymi, uczestnikami Boskiej natury i dziedzicami wiecznego życia”.
Różne religie próbowały odpowiedzieć na poszukiwania przez człowieka ostatecznego wyjaśnienia stworzenia i znaczenia podróży człowieka przez życie. Hinduizm używa filozofii by odpowiedzieć człowiekowi i Hindusi praktykują ascetyzm i medytację w ich wznoszeniu się ku Bogu. Buddyzm naucza że przez prawdziwe zaufanie człowiek osiąga wolność i oświecenie. Inne religie idą podobną drogą. Muzułmanie adorując jednego Boga i wiążą się z Abrahamem, czcząc Chrystusa i szanując Maryję (…) Kościół Katolicki akceptuje prawdę i dobro znajdywane w tych religiach i widzi tam odbicia prawdy Chrystusa (…) Pragnie uczynić wszystko co możliwe by współpracować z innymi wierzącymi w zachowywaniu wszystkiego co dobre w ich religiach i kulturach, podkreślając rzeczy, które są wspólne i pomagając wszystkim ludziom żyć jak bracia i siostry. Kościół Jezusa Chrystusa w tej epoce doświadcza głębokiej potrzeby wejścia w kontakty i dialog z tymi religiami. Składa hołd wielu wartościom moralnym zawartym w tych religiach, jak również potencjałowi życia duchowego, który tak głęboko znaczy tradycje i kultury całych społeczeństw. To co zdaje się nas zbierać i łączyć w szczególny sposób – chrześcijan i wiernych innych religii to uznanie potrzeby modlitwy jako wyrażenia duchowości człowieka nakierowanej na Absolut. (…) Wszyscy chrześcijanie muszą zatem zaangażować się w dialog z wiernymi wszystkich religii tak aby wzrastało wzajemne zrozumienie i współpraca, by wzmacniać wartości moralne i by Bóg był chwalony w całym stworzeniu.”

W roku 1984 Jan Paweł II odwiedził Koreę Południową, tak mówiąc do tamtejszych niechrześcijan, w tym buddystów (źródło): „Nasza różnorodność religijnych i etycznych wierzeń wzywa nas do wzmacniania prawdziwego braterskiego dialogu ze szczególnym zwróceniem uwagi na to co istoty ludzkie mają wspólnego i co wspiera więzi między nimi (por. Nostra Aetate, 1). (…)
Kieruję szczególne pozdrowienia do członków tradycji buddyjskiej, którzy przygotowują się do świętowania Przyjścia Pana Buddy. Niech wasze wesele będzie pełne a wasza radość spełniona. Ponawiam wobec was moje szczere uczucia szacunku i dobrej woli. Obyśmy wszyscy zostali oświeceni by mądrze zrealizować poważne zadania jakie do nas należą. Dziękuję.”


W sierpniu roku 1985 w Kenii mówił (źródło):
Bliskie więzi łączące nasze poszczególne religie – nasz kult Boga i wartości duchowe, które szanujemy, motywują nas byśmy stali się braterskimi sojusznikami w służbie na rzecz rodziny ludzkiej (…) Jesteśmy wszyscy dziećmi tego samego Boga, członkami wielkiej rodziny ludzkiej, zaś nasze religie mają szczególną rolę do wypełnienia w powściąganiu opisanego zła i tworzeniu więzi zaufania oraz wspólnoty. Wola Boża jest taka by wszyscy, którzy Go czczą, nawet jeśli nie są zjednoczeni w tym samym kulcie, byli mimo to zjednoczeni w braterstwie i wspólnej służbie na rzecz dobra wszystkich. Nasza obecność tutaj zebranych – hinduistów, muzułmanów i chrześcijan zebranych w przyjaźni stanowi pełen nadziei znak w pluralistycznym świecie pełnym napięć. Żadna z grup religijnych nie może pozwolić sobie na życie i działanie w izolacji. Szanując nawzajem swoje przekonania potrzebujemy pomocy drugich (…) Dziś stoi przed nami wyzwanie by pomóc światu żyć w pokoju i harmonii z szacunkiem dla godności ludzkiej wszystkich. W tym działaniu Bóg miłości i pokoju będzie z nami. Niech Bóg błogosławi wam wszystkim!” Podczas tej samej podróży do Afryki, w Togo Jan Paweł II nawiązał również „dialog” z tamtejszymi animistami kultu vudu (źródło).

Oczywiście podobnych przykładów można przywoływać jeszcze dużo więcej z uwagi na obfity w wydarzenia „ekumeniczne” pontyfikat Jana Pawła II. Poprzestańmy zatem na jeszcze jednym, znamiennym wydarzeniu, obrazującym mentalność Karola Wojtyły. W maju 1982 roku, rok po zamachu na placu św. Piotra Jan Paweł II wybrał się z pielgrzymką do Portugalii, do Fatimy, co wszyscy postrzegali jako wotum dziękczynne za ocalenie życia. W Fatimie doszło do kolejnej próby zamachu na jego życie. Tym razem z bagnetem ruszył na papieża Polaka ks. Juan Maria Fernandez Krohn, wyświęcony kilka lat wcześniej w Bractwie św. Piusa X, został jednak powstrzymany. Relacje odnośnie tego wydarzenia z 12 maja 1982 r. są sprzeczne – sam Krohn twierdził, że nie zranił Jana Pawła II, kard. Dziwisz twierdził co innego (źródło). W każdym razie – Jan Paweł II po raz drugi ocalał przy próbie zamachu na jego życie. Nie zachwiało to jego w żaden sposób jego paradygmatem ekumenicznym - po dniu przerwy, 14 maja… spotkał się w Lizbonie w duchu „ekumenicznym” z przedstawicielami „religii abrahamicznych” żydów, muzułmanów i protestantów, kończąc swe przemówienie modlitwą do bliżej nieokreślonego Boga o błogosławieństwo dla zebranych. Przemówienie to i modlitwę przytaczam w obszernych fragmentach (źródło):

“Panowie i bracia moi,
wdzięczny za uprzejme słowa i życzenia, które otrzymałem, pragnę pozdrowić obecnych tu przedstawicieli wspólnot chrześcijańskich, judaizmu i islamu, wyrażając wobec wszystkich braterski szacunek i poważanie. Dziś, patrząc ogólnie, wiara w jednego Boga, stworzyciela wszystkich rzeczy, żywego, wszechmocnego i miłosiernego, wystarczyłaby aby odczuwać zadowolenie z tego spotkania. Odczuwam zadowolenie z powodu tej okazji do dania świadectwa, które stanowi jednocześnie hołd i akt podporządkowania się wobec naszego Boga.
Jednoczy nas, w pewien sposób wiara i oddanie
, zbliżone w wielu punktach, aby okazać naszymi dobrymi uczynkami spójność stanowiska religijnego każdego z nas, a także pragnienie aby, skoro czcimy Pana jako Stworzyciela wszystkich rzeczy, nasz przykład służył pomocą innym w poszukiwaniu Boga, w otwarciu się na transcendencję, w uznaniu duchowej wartości osoby ludzkiej oraz, niekiedy, znalezieniu fundamentu i stałego źródła praw. (…)

Uznając i głosząc wartości duchowe oraz religijne, będziemy w stanie pobudzić i strzec ogólną intuicję oraz, w zwykłych okolicznościach, pewien przebłysk idei rzeczywistości wspierającego Stwórcy. Z drugiej strony, w wierności przyjętej religii, zawsze znajduje się przestrzeń na ludzką solidarność, albowiem, skoro jesteśmy z dobra, które sprawia że wierzymy w Boga, istnieje w nas spontaniczne pragnienie dzielenia się tym dobrem. Przy całym należnym szacunku, możemy stać się znakiem Wszechmocnego (…) dla innych (…)
Te nasze kontakty, dialog i docenienie niezaprzeczalnych skarbów duchowości istniejących w każdej religii, wspólnota chrześcijańska oraz, tam gdzie możliwe modlitwa we wspólnocie, mogą prowadzić do wspólnych wysiłków zmierzających do pokonania iluzji budowy nowego świata bez Boga oraz próżności czysto antropocentrycznego humanizmu. (…)
Chrześcijanie są wezwani aby naśladować Pana Jezusa, wzór miłosierdzia. Judaizm również uznaje miłosierdzie za podstawowe przykazanie. I islam, w swym wyznaniu wiary, przypisuje ową cechę Bogu. Zaś Abraham, nasz wspólny przodek uczy nas wszystkich – chrześcijan, żydów i muzułmanów, aby podążać tą drogą miłosierdzia i miłości.
Pozwólcie mi zakończyć te słowa, wznosząc ducha w modlitwie do miłosiernego Boga:
Niewysłowiony,
którego głosi całe stworzenie,
o Wszechmocny, który nigdy nie zmusza,
lecz zaprasza i kieruje,
ludzkość ku dobru.
O Współczujący,
który pragnie miłosierdzia
u wszystkich ludzi,
który zawsze prowadzi nas swymi drogami,
napełnij nasze serca swoją miłością,
swym pokojem i radością,
i pobłogosław nas!”


Jan Paweł II w synagodze rzymskiej - 1986 kilka miesięcy przed Asyżem
Posoborowe absurdy
PiS broni JP II ? - Duda, Morawiecki, Kaczyński i inni bronią swojego ziomka. Hipokryzja do entej potęgi. Teraz sobie drogę chcą torować do wyborów tak jak na przeciwnikach LGBT tak teraz na JP II. Choć sodomia jest wpisana w Talmud
V.R.S.
Dlatego moja rada: nie dawać się wciągać w to co jest grą z jednej (GW/TVN) i drugiej (PiS/KEP) strony i może być rzuconą ludowi piłeczką w roku wyborczym (w 2020 też obie strony popierające reżym pandemiczny rzuciły ludowi przed wyborami prezydenckimi piłeczkę kto jest bardziej tęczowy a kto mniej tęczowy i lud za piłeczką pogonił). Kwestie rzekomego krycia pedofilii powinni wyjaśnić historycy …Więcej
Dlatego moja rada: nie dawać się wciągać w to co jest grą z jednej (GW/TVN) i drugiej (PiS/KEP) strony i może być rzuconą ludowi piłeczką w roku wyborczym (w 2020 też obie strony popierające reżym pandemiczny rzuciły ludowi przed wyborami prezydenckimi piłeczkę kto jest bardziej tęczowy a kto mniej tęczowy i lud za piłeczką pogonił). Kwestie rzekomego krycia pedofilii powinni wyjaśnić historycy poza ramami propagandy tej czy innej strony.