mkatana
239

Imigracja rewanżem za sankcje.

Imigracja rewanżem za sankcje.

Tezę o tym, że trwa swoisty wyścig z czasem, czy pierwsza zbankrutuje Rosja na skutek zachodnich sankcji i spadających cen surowców energetycznych, czy też wcześniej rozpadnie się Unia Europejska na skutek kolejnej fali imigracji, propaguje od jakiegoś czasu miliarder i światowy spekulant George Soros. Być może to nie są tylko jego spekulacje, ale ostrzeżenie dla Rosji i UE (a raczej dla wiodących krajów Unii – Niemiec i Francji), żeby się raczej porozumiały, niż nawzajem osłabiały, bo Soros zawsze z Rosją sympatyzował, a Unię z kolei widział jako wielkie sfederalizowane państwo.
Rzeczywiście czołowe kraje UE, mimo tego, że Rosja okupuje Krym, a jej wojska uczestniczą w wojnie w Donbasie na Ukrainie, byłyby już gotowe sankcje zawiesić, ale sprzeciwiają się temu zdecydowanie w zasadzie wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej, no i Stany Zjednoczone, a ze stanowiskiem tej światowej potęgi Unia musi się jednak liczyć. Rosja z kolei jak gdyby nigdy nic prowadzi interesy z wielkimi zachodnimi firmami energetycznymi (przy oczywistym wsparciu ich rządów), ciągle powiększając uzależnienie Zachodu od swego gazu. Mimo tego sytuacja gospodarcza Rosji od momentu wprowadzenia zachodnich sankcji silnie wzmocnionych spadkiem cen ropy naftowej, a w konsekwencji także gazu ziemnego, systematycznie się pogarsza. Gospodarka się zwija (spadek PKB), inflacja jest kilkunastoprocentowa, rubel bardzo wyraźnie traci na wartości, w szybkim tempie maleją rezerwy walutowe tego kraju, przeciętni Rosjanie stają się coraz biedniejsi. Budżet na 2015 rok, konstruowany przy cenach 100 USD za baryłkę ropy, musiał być nowelizowany, cięto wydatki, ocalały tylko te na zbrojenia i emerytury. Na rok 2016 oparto budżet na bardziej realistycznej cenie ropy 50 USD za baryłkę, ale rzeczywistość jest jeszcze gorsza, bo ceny ropy spadły poniżej 30 USD za baryłkę. Znowu potrzebna będzie nowelizacja budżetu i będą musiały nastąpić kolejne cięcia wydatków, co więcej, potrzebne będzie głębsze sięgnięcie do rezerw walutowych, a te spadły już poniżej 300 mld USD (jeszcze dwa lata temu wynosiły 600 mld USD). Spada, i to drastycznie, wartość czołowych rosyjskich firm energetycznych z głównym Gazpromem na czele, którego wartość w 2008 roku wynosiła blisko 400 mld USD, a obecnie jest 10 razy niższa i wynosi około 40 mld USD. Z kolei UE doświadcza skutków masowej imigracji (w 2015 liczba imigrantów przybyłych do UE przekroczyła milion), problemów krajów południa strefy euro, w tym wręcz dramatycznej sytuacji Grecji, wreszcie ewentualnego Brexitu w wyniku referendum w Wielkiej Brytanii przewidywanego na II połowę 2016 roku. Problem masowej imigracji wywołany nieodpowiedzialną polityką Niemiec i ich kanclerz Angeli Merkel doprowadził do poważnych podziałów wśród krajów UE, część z nich (Węgry, Słowacja i Czechy) skarży decyzję Rady o tzw. kontyngentach uchodźców do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, wreszcie niektóre zawieszają funkcjonowanie przepisów strefy Schengen i wprowadzają kontrole na granicach (np. Dania na granicy z Niemcami czy Szwecja na granicy z Danią).
Jeżeli Turcja nie będzie w stanie (albo nie będzie chciała) przypilnować swojej granicy z Grecją i imigracja w 2016 roku będzie dalej tak masowa jak do tej pory, to nieuchronne jest zawieszenie funkcjonowania strefy Schengen, jednej z podstawowych zdobyczy europejskiej integracji. Podobnie mimo wpompowania w Grecję ponad 300 mld euro przez instytucje europejskie, kryzys w tym kraju w dalszym ciągu trwa, bezrobocie wśród ludzi młodych przekracza 50 proc. i jeżeli sytuacja się nie zmieni, to jak mówią w PE posłowie greccy od lewa do prawa, temu krajowi grozi po prostu rewolucja. Trochę lepsza, ale w dalszym ciągu trudna, jest sytuacja gospodarcza w Portugalii i Hiszpanii, na granicy recesji znajduje się gospodarka włoska, więc cała strefa euro ciągle chwieje się w posadach. Wreszcie warunki, jakie postawił Radzie i Komisji premier Wielkiej Brytanii David Cameron, są takiego kalibru, że będzie trudno o zgodę pozostałych 27 krajów członkowskich na ich spełnienie, a to oznacza, że brytyjskie referendum może przynieść decyzję o wyjściu tego kraju z UE. W Rosji i Unii narastają więc poważne problemy, które powodują coraz głębszy kryzys i być może obydwie strony poszukują sposobów, aby jeszcze ten kryzys pogłębić. Rosja nasila więc bombardowania w Syrii, w tym ludności cywilnej, aby przyspieszyć jej exodus do Turcji, a ponieważ doskonale wie, że najprawdopodobniej ten kraj nie będzie pilnował swej granicy morskiej, to kolejne setki tysięcy imigrantów znajdą się w Grecji, a później w najbardziej zamożnych krajach UE.
Wiodące kraje UE, mimo tego, że chętnie zakończyłyby sankcje wobec Rosji, w tych warunkach będą musiały je raczej utrzymywać, bo coraz bardziej zdają sobie sprawę z gry, którą wobec UE prowadzi coraz śmielej Rosja. Większe szanse na przetrwanie ma w tej swoistej „wojnie” jednak ciągle Unia, ale pod warunkiem, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy zapanuje nad zewnętrznymi granicami i zacznie wydalać wszystkich tych imigrantów, którzy nie otrzymają azylu w poszczególnych krajach.
Dr Zbigniew Kuźmiuk Autor jest finansistą, posłem do Parlamentu Europejskiego.

Artykuł opublikowany na stronie: www.naszdziennik.pl/swiat/152351,imigracj…