Prawda o Tysiącletnim Królestwie

Pogląd teologiczny dotyczący istnienia Tysiącletniego Królestwa, czyli tzw. millenaryzm (od łacińskiego tysiąca), bardzo źle kojarzy się większości katolikom i wzbudza wiele kontrowersji, które nasilają się zwłaszcza teraz, w naszych czasach. Zacznijmy może od tego, że ten pogląd był powszechnie przyjmowany w II i III wieku n.e i miał wielu apologetów, także wśród licznych wybitnych przedstawicieli teologii i filozofii. Oczywiście nie była to herezja (właściwie dokładnie tak jest w Piśmie Świętym – a od kiedy Słowo Boże jest herezją???), bo trudno posądzać Ojców Kościoła i pierwszych chrześcijan o herezję! Mało tego, bardzo ostro św. Justyn w swoim dziele „Dialog z Żydem Tryfonem”, stwierdził że chrześcijanie, którzy nie podzielają tej nauki (millenaryzm), nie są prawowiernymi uczniami Chrystusa. Ostro. Wiara w powtórne Przyjście Chrystusa i 1000-letnie królestwo była więc bardzo żywa i naturalna u pierwszych chrześcijan.

To dlaczego pogląd ten tak bardzo źle każdemu katolikowi się kojarzy? Ano przyszły prawdziwe herezje i wypaczenia, a nie było nikogo, kto by to powstrzymał (można się domyślać, że trudno było szerzej dyskutować, ponieważ prawda tysiącletniego królestwa opierała się na dość zagadkowej i pełnej alegorii księdze Apokalipsy). Wykorzystywały ten pogląd przeróżne sekty ze znanymi nam współcześnie m.in. „świadkami Jehowy”. Oczywiście, podobnie jak cała Nauka Kościoła została w przez sekty „delikatnie” zmieniona, tak nie ominęło to millenaryzmu. Otóż sekty wykorzystały to, by stworzyć własną wizję końca świata i raju. Zrobili z tysiącletniego królestwa takie zastępcze niebo – tak po swojemu. Oczywiście w „niebie” tym na ogół mieli mieć miejsce gorliwi wyznawcy danej sekty. Nic dziwnego, że takie brednie są przez Kościół potępiane. Ale czy Kościół ma np. potępić dogmaty o Bóstwie i człowieczeństwie Chrystusa czy o Trójcy Świętej tylko dlatego, że heretycy „jeździli” po tych dogmatach?! Pojechali po tamtych, pojechali po millenaryzmie – i co z tego? Skoro jest szum na ten temat to trzeba zrobić z tym porządek, dokopać się do źródeł, a nie niszczyć całą naukę. Co prawda millenaryzm (oczywiście w źródłowej – czystej postaci) nie jest dogmatem, jednak jest częścią składową Pisma Świętego!!! To nie jest przypadek, że to właśnie w najbardziej zagadkowej księdze Pisma św. jest mowa o potępieniu dla tych co dodadzą lub odejmą coś z jego zawartości! Bo właśnie ostatnio, szczególnie wśród współczesnych genialnych teologów rozpowszechniło się to „odejmowanie”. Jeśli coś jest niezrozumiałe, trudne, nie do przyjęcia, to „zróbmy z tego symbol, alegorię, albo lepiej w ogóle wyrzućmy”. I tak wyrzucono na zbity pysk tysiącletnie królestwo. Taki szczególik. A Pan Bóg wciąż prosi o uznanie Jego Słów.

Więc jeśli ktoś chce szczerze szukać Prawdy, to zapraszamy do dalszych rozważań.

Pan Jezus powiedział przy Wniebowstąpieniu, że „jeszcze chwila a znów mnie ujrzycie” i uczniowie Chrystusa naprawdę myśleli, że zaraz powróci, za „chwilę”. Jednak u Pana „tysiąc lat jest jak jeden dzień” . Tak samo czymś naturalnym była wiara w tysiącletnie Królestwo – skoro w Księdze Apokalipsy jest tak przepowiedziane, to tak będzie i koniec. Ze Słowem Bożym się nie dyskutuje, tylko przyjmuje z wiarą. A chyba nikt tego nie podważa, że pierwsi chrześcijanie są wzorem dla wszystkich chrześcijan. Byli prawdziwymi, czyli wierzącymi chrześcijanami (oczywiście było i wówczas wiele problemów, rodziły się herezje jak grzyby po deszczu – ale była gorliwość i nie ma co nawet porównywać z dzisiejszymi chrześcijanami...). Dziś chrześcijanin to nie koniecznie „wierzący”.

Dla pierwszych chrześcijan i ojców patrystycznych Księga Apokalipsy była więc wielką pociechą i nadzieją. W ogniu prześladowań wyczekiwali „nowego nieba i nowej ziemi”, czyli owego Tysiącletniego Królestwa. I czy byli w takim razie heretykami???!

A teraz współczesność. Minęło 2 tysiące lat, czyli dwa dni wg czasu Boga. I tu od razu zwróćmy uwagę. Powszechnie przyjmuje się i pewnie słusznie, że ten zwrot z listu św. Piotra: „tysiąc lat jest jak jeden dzień” (2 P 3, 8) to takie przypadkowe porównanie rzędu wielkości. Dla nas dużo dla Boga prawie nic. Ale… zastanówmy się. Duch Święty mówił przez pierwszego Papieża, jednak spisanych słów przez św. Piotra mamy bardzo mało. A każde słowo pisane przez Papieża i to jeszcze pierwszego musi mieć ogromną wagę. Dlaczego nie interpretować również dosłownie tego zdania. Matematyczno – dosłownie, czyli tysiąc=jeden. Cha, nie jestem pierwszy. Już któryś z Ojców Kościoła na to wpadł ;) Otóż wg niego tysiącletnie królestwo to jeden dzień. A świat ma istnieć siedem dni. 4 tysiące lat (czyli dni) przed Narodzeniem Chrystusa (oczywiście w przybliżeniu – naukowcy się kłócą ile to było naprawdę, ale myślę, że szczegółowo nie ma to większego znaczenia), 2 tysiące po Narodzeniu Chrystusa i mamy sześć dni. A siódmego „Bóg odpoczął”. Dla żydów szabat, dla chrześcijan niedziela, a w praktyce to życie szczęśliwe, jakiego nam się nie śni w Tysiącletnim Królestwie.

Cofnijmy się kilka zdań wcześniej do tej ciekawej interpretacji, w której ukryte jest szokujące proroctwo: przecież minęło właśnie sześć tysięcy lat, czyli no myślcie… czyli stoimy u wrót Nowego Dnia widzianego oczami Boga!!! Teraz, gdy jakby się to wypełnia to nie jesteśmy skłonni wierzyć - przez te 2 tys. lat wiara w obietnicę Bożą, w Jego Powtórne Przyjście, w Tysiącletnie Królestwo prawie wymarła… Czy nie postępujemy jak Żydzi w obliczu pierwszego Przyjścia Chrystusa? Oni mieli niemal z dokładnością co do roku wymierzone przyjście Mesjasza – i co z tego? Jaki z tego zrobili użytek? Pewnie taki sam jak współcześni chrześcijanie robią z Drugiego Przyjścia naszego Pana, czyli - żaden. No pewnie, bo tyle czasu minęło, bo Słowo Boże takie stare i niezrozumiałe… Bo w sumie ten świat nie jest taki straszny - tyle przyjemności niesie, że…nie wiadomo czy opłaca się wyczekiwać Nowego Raju. Tylko niektórzy chrześcijanie są prześladowani, gdzieś daleko, a nam (chrześcijanom np. w Europie) fajnie się żyje, dostatnio, nikt nie dokucza, nawet świecki świat coraz bardziej jednoczy się z nami (czy my z nimi?). I czy to jest dobry kierunek??? „Biada wam, jeśli ludzie chwalić was będą, to samo czynili fałszywym prorokom”. „My nie jesteśmy ze świata, dlatego świat nas nienawidzi”. - A może sól wywietrzała, bo ostatnio ludzie Kościoła to nawet w pogańskich mediach są chwaleni?!

Ale wróćmy do Słowa Bożego - zacytujmy księgę Apokalipsy (20, 1-6):

Potem ujrzałem anioła, zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce.

I pochwycił Smoka,Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat.
I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim położył, by już nie zwodził narodów, aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być na krótki czas uwolniony.
I ujrzałem trony - a na nich zasiedli [sędziowie], i dano im władzę sądzenia - i ujrzałem dusze ściętych dla świadectwa Jezusa i dla Słowa Bożego, i tych, którzy pokłonu nie oddali Bestii ani jej obrazowi i nie wzięli sobie znamienia na czoło ani na rękę.
Ożyli oni i tysiąc lat królowali z Chrystusem. A nie ożyli inni ze zmarłych, aż tysiąc lat się skończyło. To jest pierwsze zmartwychwstanie.
Błogosławiony i święty, kto ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu: nad tymi nie ma władzy śmierć druga, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i będą z Nim królować tysiąc lat.


Dlaczego powyższy fragment jest odrzucany? Jest niesamowity, piękny, ale jakże prosty. Dlaczego każdego zdania nie przyjąć dosłownie? To, że coś nas przerasta to od razu ma być tylko alegorią? Tu jest tak prosto. Związany szatan na tysiąc lat – dlaczego nie na zawsze? Bo tysiąc to jeszcze nie ostateczne niebo. Ludzie mają wolną wolę i po tysiącu latach szczęśliwego życia ich wolna wola musi być wypróbowana. Dlaczego nie ma być pierwszego częściowego zmartwychwstania umarłych? Dlaczego zamiast Tus.. Dud… PiSu i platformy mają nie rządzić święci Pańscy? Ja tam wolę tych polityków z niebios. Nasi politycy, nawet ci z prawicy nic nie robią. Nic. Nie obchodzi ich los nienarodzonych dzieci – nic nie robią by powstrzymać tę zbrodnię.

(Ap rozdz. 21): I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma. I Miasto Święte – Jerozalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: 'Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi i będą oni Jego ludem, a On będzie 'BOGIEM Z NIMI'. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły'.

W tym fragmencie jest główny dowód. „ I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową” Przecież po co komu ziemia nowa czy jakaś tam skoro ma być niebo i koniec?! Bo właśnie 1000-letnie Królestwo to jeszcze nie niebo – czyli miejsce przebywania odkupionych na wieczność. To dalej nasza doczesność, nasza ziemia, nasze życie – tylko jakże odnowione, inne, wspaniałe. Takie, jakie jakie mielibyśmy w Raju, gdyby Adam i Ewa nie zgrzeszyli. Pan Bóg znów chce przywrócić nam ten piękny, utracony Raj na 1000 lat, poczytajcie sami. To czemu nie chcemy??? Czemu się sprzeciwiamy?! Dlaczego Bóg nie miałby zafundować naszej jeszcze doczesności wspaniałej „niedzieli” na koniec naszych dziejów? Czy Mu nie wolno? A może wolicie Mu zabronić? Takie odnosi się wrażenie czytając myśli tych, którzy szerokim łukiem omijają niektóre fragmenty Biblii lub je wprost odrzucają.

Ojcze nasz! Przyjdź Królestwo Twoje. Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi. Amen.

(źródło: przeciwherezjom.com)
CÓRKA MARYI udostępnia to
51
CZEKAM ...