Slawek
71,9 tys.

WSPÓŁODKUPICIELKA - CATALINA RIVAS

BOLEŚCI NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

NAJŚWIĘTSZA MATKA:
Mówiło o Mnie wielu proroków. Przepowiadali, ile będę musiała wycierpieć, aby się stać godną bycia Matką Boga. Przewidywali, że ziemia posiądzie wiedzę o Mnie, jednak Moja droga będzie zakryta. Tak musiało być. Później mówili o Mnie Ewangeliści, szczególnie Łukasz, Mój umiłowany lekarz - bardziej dusz niż ciał. Następnie narodziły się pewne formy pobożności, które obrały sobie za podstawę wycierpiane przeze Mnie smutki i boleści. Powszechnie wierzy się i myśli o siedmiu głównych boleściach doświadczonych przez Mnie.
Dzieci Moje, wasza Matka wynagradzała i wynagrodzi wam wysiłki oraz miłość, jaką macie do Mnie. Tak jak uczynił to Jezus, podobnie i Ja opowiem wam szerzej o Moich Boleściach. Później opowiecie to swoim braciom i w końcu wszyscy będą Mnie naśladować. Za to, co wycierpiałam, wychwalam nieustannie Jezusa i nie szukam niczego innego, jak tylko tego, aby On był we Mnie uwielbiony.
Moje małe dzieci, jest Mi smutno, że mówię o tym wam, Moim dzieciom. Każda matka zachowuje swe boleści tylko dla siebie. Czyniłam tak w czasie Mojego życia na ziemi. Bóg uszanował Moje matczyne pragnienie. Choć, jak wszystkie matki, ukrywałam boleści jakich doświadczyłam, teraz, gdy jestem tu, gdzie radość jest wieczna, muszę wam o nich opowiedzieć, abyście, będąc Moimi dziećmi, dowiedzieli się czegoś więcej o Moim Życiu.
Znam owoce, jakie z tego wynikną i cieszą one Jezusa, Mojego uwielbionego Syna. Opowiem o nich na tyle, na ile będziecie mogli Mnie zrozumieć.
Mój Jezus powiedział: „kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim". On takim naprawdę się stał: jest pierwszym w Domu Bożym, a w najwyższym stopniu się uniżył. Z miłości nie odbiorę Mu tego ostatniego i pierwszego, przysługującego Mu miejsca. Bardzo się staram, aby wam pomóc zrozumieć tę prawdę. Moja radość będzie jeszcze większa, gdy przyjmiecie to stwierdzenie nie jako zwykłą wiedzę, lecz gdy będziecie o tym głęboko i silnie przekonani. On - pierwszy, my zaś prawdziwie ostatni.
Jeśli On jest pierwszy, powinien być i ktoś drugi na skali miłości i chwały, a także uniżenia i wzgardy. Rozumiecie, że tą istotą powinnam być Ja. Małe dzieci, wychwalajcie Boga. Tak olbrzymia jest odległość między Jezusem[-Bogiem] a Mną[- człowiekiem], a jednak On zechciał umieścić Mnie przy Sobie.
Dzieci Moje, świat nie ma upodobania w tym, co się liczy przed Bogiem. Wybranie Mnie na Matkę Boga wiązało się z wielkimi ofiarami i wyrzeczeniami. Pierwszym było poznanie przez Gabriela wyboru, jakiego Bóg dokonał w ukryciu. Moim pragnieniem była pokora i ukrycie się w Bogu. Pragnęłam tego ponad wszystko, gdyż radowało Mnie, gdy byłam we wszystkim ostatnia. Znacie Moją odpowiedź na poznanie wyboru Bożego.
Trudno Mi było wznieść się do godności, do której zostałam wezwana. Małe dzieci, czy pojmujecie pierwszą boleść, o jakiej mówię? Rozmyślajcie nad nią, dajcie swej Matce wielką radość szanując Moją pokorę, którą ceniłam ponad dziewictwo. Tak, byłam i jestem służebnicą, którą można prosić o wszystko. Zaakceptowałam wybór dlatego, że Moje poddanie się [Bogu] było tak wielkie, jak Moja miłość.
Spodobało Ci się, o Boże, wznieść Mnie do Ciebie, a Mnie spodobało się to przyjąć, gdyż miłe Ci było Moje posłuszeństwo. Wiesz jednak, z jaką boleścią łączyło się to dla Mnie i tę samą boleść odczuwam teraz wobec Ciebie, kiedy dzieciom, które Ty kochasz i które Ja miłuję, naświetlam to, co [wiąże się ze Mną]. Jestem służebnicą. Tak jak we Mnie wypełniła się wola Boża, pozwólcie, nie ulegając zwątpieniu, o Moje dzieci, że wykona się w was teraz to, czego Bóg pragnie!
Moja zgoda przyniosła odpowiedź Boga, dającego ludziom dostęp do Odkupienia, i potwierdziła zadziwiającą zapowiedź: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel".
Fakt, że zgodziłam się, aby zostać Matką Emmanuela, zawierał w sobie dar dla Syna Boga: jako Matka oddałam Mu siebie, zanim uformowało się we Mnie Człowieczeństwo Jezusa. Mój dar był skutkiem Łaski, ale i przyczyną Łaski. Trzeba uznać nadrzędność pierwszej przyczyny, którą jest Bóg, stwierdzając równocześnie, że Moja zgoda działała w planie Łaski jako przyczyna towarzysząca.

Mówi się, że jestem Współodkupicielką ze względu na boleści, jakie wycierpiałam. Jednak byłam nią już wcześniej poprzez dar, jaki uczyniłam za pośrednictwem Gabriela., Mój Boski Synu! Jak wielką cześć oddałeś Swej Matce dla wynagrodzenia tak wielkiego cierpienia, którego doświadczyłam, wznosząc się do godności Twojej Matki!
Małe dzieci, jesteście na świecie jak niewidome. Kiedy jednak dostrzeżecie wspaniałe rzeczy związane ze Mną, rozradujecie się. Zobaczycie jedność chwały i pokory tu, gdzie Mój Jezus jest słońcem, które nigdy nie zachodzi. Zobaczycie, jak mądry plan został zrealizowany przez Moje wyrzeczenie się i uniżenie Mojego ukrycia.

Posłuchajcie. Ponieważ oczekiwałam Dziecka, musiałam porozmawiać z niektórymi kochanymi osobami i opowiedzieć im o tym, ukrywając zaszczyt, jaki Mnie spotkał... Płakałam nad ujawnieniem sekretu Boga, gdyż zostałabym tak otoczona chwałą.
Niebawem jednak doświadczyłam radości widząc, że Mnie uważano za kobietę jedną z wielu. Moja dusza się rozradowała, ponieważ Ja, Niewolnica Boga, pragnąca ponad wszystko uniżenia, przed światem zostałam podeptana.
Gdy Józef się ukrył, zamiast cierpieć prawdziwie się rozradowałam. Nie mówcie, że cierpiałam, gdyż nie jest to [pełna prawda. Tak Bóg zaspokoił Moje pragnienie uniżenia. To było wynagrodzenie Pana dla Mnie za to, że się stałam Matką Boga: uznano Mnie za niewiastę, która zgrzeszyła. Córko, zrozum mądrość miłości, naucz się cenić świętą pokorę i nie bój się, gdyż jest ona cnotą, która błyszczy iskrzącym się światłem.
Nie sprzeciwiałam się zaślubinom, wiedziałam bowiem, jaki będzie przebieg wydarzeń. Niczego się nie obawiałam. Bóg ofiaruje temu, kto Mu się całkowicie oddaje, doskonały spokój w sytuacjach paradoksalnych, jak ta, w której się znalazłam. Zostałam zaślubiona mężczyźnie, z ludzkiego obowiązku, wiedząc jednocześnie, że mogłam należeć tylko do Boga.
Przez ileż cierpień przeszłam na ziemi! Nie jest łatwo być Matką Najwyższego, zapewniam was. Ale też nie można nazwać trudnym tego, co czyni się dla najczystszego celu i zadowolenia Boga. Pamiętajcie o tym!
Rozmyślaliście o tym, co sprawiło Mi największy ból w nocy w Betlejem? Rozpraszacie się, myśląc o stajni, żłóbku, ubóstwie. Ja zaś powiadam wam, że całą tę noc spędziłam w ekstazie nad Moim Synem. I chociaż musiałam robić wszystko to, co robi każda matka z małym dzieckiem, nie wychodziłam ze stanu ekstazy i szczęścia. Jedyną rzeczą która sprawiła Mi ból w tę noc miłości był widok biednego Józefa trapiącego się o znalezienie Mi schronienia. Świadomy tego, co ma się wydarzyć i Kto ma przyjść na świat, Mój umiłowany
małżonek, widząc, jak się czuję, zasmucił się. To sprawiło Mi wielką przykrość. Później napełniła nas radość i zapomnieliśmy o całym niepokoju.
Uciekliśmy do Egiptu. To rozważaliście już, na ile to było możliwe. Jednak niektórzy koncentrują wyobraźnię bardziej na trudach podróży niż na obawach Matki, która wiedziała, że posiada skarb Nieba i ziemi.
Później, w Nazarecie, Jezus wzrastał. W tym czasie przysparzał nam tylko małych utrapień. Każda matka wie, co to znaczy pragnąć zdrowia dla dziecka i zdaje sobie sprawę z tego, że każda drobnostka wydaje się być czarną chmurą. Moje dziecko przeszło przez wszystkie choroby dziecięce właściwe dla tej epoki. Jak każda matka nie byłam ochroniona przed żadną z trosk typowych dla matczynego serca.
Pewnego dnia nadciągnęła jednak czarna chmura, która zaciemniła dostojne światło Matki Boga: zagubiony Jezus... Żaden poeta ani mistrz duchowy nie może sobie wyobrazić Maryi świadomej, że zgubiła Swego umiłowanego Syna i nie ma o Nim wieści przez trzy dni... Moje dzieci, niech was nie dziwią Moje słowa. Przeżyłam największy wstrząs w życiu. Nie rozmyślaliście wystarczająco nad Moimi słowami: „Synu, Ja i Twój ojciec szukaliśmy cię przez trzy dni. Czemu nam to uczyniłeś ?"
Boże Mój, teraz mówię tym umiłowanym dzieciom, że nie mogę przestać Cię wysławiać za to, że się ukryłeś, aby dać nam radość odnalezienia Cię. O! Jak w inny sposób można poznać słodycz, jaką wnosi w duszę miód, jeśli się go posiada?
Widzicie, opowiadam wam też o Moich radościach. Nie robię tego bez powodu. Łączę cierpienia i radości. Wykorzystajcie jak najlepiej to wszystko, co się wydarzyło.
Bóg się ukrywa, aby dać się odnaleźć. Niektórzy z was znają tę prawdę. Niektórzy myśląc nad tym okrutnym bólem zagubienia Jezusa robią wszystko, żeby Go odnaleźć. Nie powinniście pozostawać zdruzgotani i bezczynni.
Wasza Matka chciałaby powstrzymać się przed powiedzeniem wam tego, co jeszcze musi zostać powiedziane. Po pierwsze, są rzeczy, które nigdy nie były ujawnione i nie są jeszcze docenione. Po drugie, poznając je, będziecie musieli zjednoczyć się ze Mną w cierpieniu i bolesnych rozważaniach.
Wszystko, czego pragnie Jezus, jest wypowiedziane bez sprzeciwu. Myślicie, że wiodłam spokojne życie rodzinne w Nazarecie? Było spokojne z racji niezmiennej miłości Boga. Ale ze strony ludzi... ileż trosk! Zauważono nasz niezwykły sposób życia i wyśmiewano nas otwarcie. Uważano Mnie za przesadną z tego powodu, że za każdym razem, kiedy Jezus oddalał się od domu, a robił to często, nie mogłam powstrzymać łez. Józefowi dokuczano, jakby był niewolnikiem Moim i Jezusa. Czy świat mógł to pojąć? Całą troskę skupialiśmy
na Tym, który żył między Nami, uwielbiany we wszystkich Swoich poczynaniach.
Jakże umiłowanym Synem był ten młodzieniec. Piękniejszy niż morze, mądrzejszy niż Salomon, silniejszy niż Samson. Wszystkie matki chętnie by Mi Go zabrały, tak były Nim oczarowane. Nędzni ludzie powstrzymywali się od sądów pod Moim adresem, ale nie szczędzili krytyki niestrudzonemu ojcu, którego uważali za uzależnionego od swej wiernej, lecz zazdrosnej żony. Wszyscy znali Moją doskonałość, lecz widzieli [w zachowaniu Józefa] pospolitą, egoistyczną pobudkę.
O tym się nie wie, Moje małe dzieci. To działania ludzi, którzy nie mogli ani dostrzec, ani pojąć [prawdy] o Najczystszej Matce. Jezus milczał, bo Matka Boga musiała przejść przez ciężką próbę: być niewiastą pomiędzy wielu innymi i nie były Jej zaoszczędzone ich opinie.
Podziwiajcie w tym mądrość Boga i odnajdźcie sens, nadany przez Boga. On łączy największą wzniosłość z próbą. W tej relacji wydaje się ona najboleśniejsza, gdyż każdy bezmiar przyciąga inny bezmiar i każda głębia wzywa inną głębię...
Nadszedł czas rozdzielenia się, czas działania Jezusa. Nadszedł dzień opuszczenia Nazaretu. Jezus szczegółowo opowiadał Mi o Swej misji i o owocach, jakie miała przynieść dla Niego i innych. Sprawił, że ją pokochałam z wyprzedzeniem. Rozdzielenie się na krótki
czas z jej powodu było konieczne.... Pożegnaliśmy się i ucałowali, i wyruszył w drogę, podejmując misję nauczyciela ludzkości. Jego odejście nie pozostało niezauważone w wiosce, w której Jezusa tak bardzo kochano. Gesty, emocje, błogosławieństwa. Mieszkańcy nie wiedzieli, co Jezus będzie robił. Jego odejście odczuwali jednak jako pewną stratę ci ludzie o ograniczonym zrozumieniu, ale posiadający wspaniałomyślne serca.
A jak Ja się czułam? Tłoczyło się we Mnie tysiące uczuć, a mimo to On nie opóźnił Swego odejścia ani o minutę. Jezus wiedział, co Go czekało, kiedy będzie nauczał, tyle razy Mi o tym opowiadał. Szczerze mówił o perfidii faryzeuszy i innych. Odchodził sam, beze Mnie, wypełnić Swe posłannictwo. Beze Mnie, która sprawiłam, że wzrastał w cieple Mego Serca. Beze Mnie, która Go adorowałam tak, jak nikt Go nie adorował!
Poszłam za jakiś czas za Nim. Spotkałam Go, otoczonego takim tłumem, że nie można było Go zobaczyć. Jako prawdziwy Syn Boga, dał Matce odpowiedź tak wzniosłą jak Jego Mądrość, która przeszyła matczyne Serce na wylot. Tak, całkowicie Go rozumiałam, ale nie zaoszczędziło Mi to cierpień. Ludzkiemu pokrewieństwu przeciwstawił Boskie, w którym byłam ujęta, to prawda, ale uwagi innych nie przestawały Mnie ranić. Po zadanym Mi ciosie nastąpiła radość ujrzenia Jego wielkości: był szanowany, czczony i kochany przez ludzi. Tak więc szybko zabliźniła się Moja rana.
Przemierzałam z Nim drogi świata, zachwycona Jego wiedzą, pokrzepiona Jego nauczaniem, nie mogąc się nigdy dość nasycić podziwianiem Go i okazywaniem Mu miłości.
Potem nastąpiły pierwsze konflikty z Sanhedrynem. Wydarzył się cud, który wniósł wiele chaosu do umysłów Żydów i wyniosłych Kapłanów. Jezus był znienawidzony, prześladowany, śledzony, kuszony. A Ja? Wiedziałam o tym wszystkim i unosząc ramiona ofiarowałam Ojcu unicestwienie Mego Syna, Jego poddanie się, przerażającą i haniebną śmierć. Wiedziałam o Judaszu, znałam drzewo, z którego sporządzono Krzyż dla Mojego Syna.
Nie możecie sobie wyobrazić wewnętrznej tragedii, jaką przeżyłam razem z Moim Jezusem, aby Odkupienie zostało dokonane. Powiedziałam wcześniej: Współodkupicielka. Aby nią być nie wystarczają zwykłe cierpienia. Brakowało głębokiej jedności z wielkim cierpieniem, aby wszyscy ludzie zostali odkupieni. Kiedy chodziłam z Nim od jednej wioski do drugiej - byłam za każdym razem bardziej świadoma Jego niepocieszonego płaczu, łez, które Mój Syn wylewał tak obficie, w bezsenne noce, spędzane na modlitwie i rozmyślaniu. Ukazywał Mi Siebie i stan Swego ducha. Właśnie wtedy rozpoczęła się Moja Kalwaria i Mój Krzyż.
Ileż rozmyślań powiększało każdego dnia Moje boleści, Matki Jego i Matki waszej! Tak wiele grzechów! Taki ogrom smutków! Tyle cierni! Jezus nie był sam, wiedział o tym, czuł i widział Moje z Nim nieustanne zjednoczenie. Martwiło Mnie to jeszcze bardziej, gdyż Moje cierpienie było dla Niego powodem do jeszcze większego strapienia. Synu Mój, Synu Mój uwielbiony, gdyby te dzieci wiedziały, co wtedy przeżywaliśmy nawzajem...!
Nadeszła godzina ofiary, przyszła po słodyczy Ostatniej Wieczerzy. Odtąd musiałam na nowo połączyć się z tłumem. Ja, która kochałam Go i uwielbiałam tak wyjątkowo, musiałam być od Niego oddalona. O, czy to rozumiecie, Moje dzieci?
Wiedziałam, że Judasz idzie już ku zdradzie, a nie mogłam temu przeciwdziałać. Wiedziałam, że Jezus wylewał Krew w Ogrodzie Oliwnym, a nie mogłam nic dla Niego zrobić. Później pochwycono Go, maltretowano, bluźniono, niesłusznie skazano!
Nie mogę powiedzieć wam wszystkiego. Powiem jedynie to, że w Moim Sercu panował nieustanny zgiełk smutku. Stało się ono siedliskiem goryczy i niepewności, miejscem opuszczenia, upokorzenia, braku pocieszenia. Tyle dusz się potem potępi... tyle będzie świętokupstw i świętokradzkich transakcji.
O, dzieci Moich boleści! Jeśli otrzymujecie dziś łaskę cierpienia dla Mnie, błogosławcie z żarliwością Tego, który wam ją dał i ofiarujcie się bez cienia wahania. Moje umiłowane dzieci, rozmyślacie o Mojej wielkości. To rozmyślanie wam służy, jednak posłuchajcie Mnie: nie myślcie o Mnie, ale o Nim. Gdyby to było możliwe, chciałabym być zapomniana! Całe współczujcie okażcie Jemu - Mojemu Jezusowi, waszemu Jezusowi! Dla Jezusa - miłość wasza i Moja.
Ach, małe dzieci, ból Mojego Serca był mieczem, który przenikał stale Moją duszę, przez całe Moje życie. Ja go odczuwałam, Jezus nie. Pocieszyło Mnie dopiero Jego zmartwychwstanie, gdy niezmierna radość zabliźniła natychmiast wszystkie, krwawiące rany.

Synu Mój - powtarzałam [podczas Jego Męki]. Skąd ten smutek? Twoja Matka jest z Tobą. Nie wystarcza Ci Moja miłość? Ileż razy pocieszałam Cię w utrapieniach? Dlaczego nawet Twoja Matka nie może Ci teraz dodać otuchy?... O, Ojcze Mojego Syna, nie chcę niczego innego, jak tylko tego, czego Ty chcesz, wiesz o tym, ale spójrz, czy takie cierpienie nie zasługuje na pociechę? Prosi o to Matka Twego Syna..."
Na Kalwarii wołałam: „Boże Mój, przywróć tym oczom, które uwielbiam, światło, które odbijałeś w nich od dnia, w którym Mi je dałeś! Boski Ojcze, spójrz na przerażenie na tej Świętej Twarzy! Czy nie możesz obmyć tej Krwi? O, Ojcze Mojego Syna, Małżonku, Miłości Moja, Słowo, które ze Mnie chciałeś mieć ludzką naturę! Niech modlitwa tych ramion otwartych ku Niebu i ziemi będzie Jego i Moim błaganiem o wysłuchanie!

Spójrz, o Boże, jak się uniżył Ten, którego kochasz! Jego Matka prosi Cię o pocieszenie w smutku. Wkrótce zostanę sama, bez Niego, aby wypełniła się całkowicie Moja prośba, kiedy Go ofiarowałam z serca w Świątyni. Tak, pozostanę sama, ale zmniejszając Jego ból, bez zwracania uwagi na Mój..."
jadwiska
😇
Slawek
O mieście Cochabamba w Boliwii św. Jan Bosko powiedział: W górach Ameryki Południowej, pomiędzy 15 a 20 równoleżnikiem, zostaną odkryte wielkie bogactwa, w postaci minerałów i surowców, jednak prawdziwe znaczenie będą miały nie te, ukryte w ziemi, lecz inne, cenniejsze od złota, których bogactwo rozciągnie się nie tylko na kontynent południowo-amerykański, lecz również na cały świat, tak że …Więcej
O mieście Cochabamba w Boliwii św. Jan Bosko powiedział: W górach Ameryki Południowej, pomiędzy 15 a 20 równoleżnikiem, zostaną odkryte wielkie bogactwa, w postaci minerałów i surowców, jednak prawdziwe znaczenie będą miały nie te, ukryte w ziemi, lecz inne, cenniejsze od złota, których bogactwo rozciągnie się nie tylko na kontynent południowo-amerykański, lecz również na cały świat, tak że oczy wszystkich będą zwrócone na to miejsce".
Amid
Proszę podać źródło tej wypowiedzi przypisanej św. Janowi Bosko
Quas Primas
Amid
Pojawia się ona jak mantra w "objawieniach" Cataliny Rivas, zresztą fałszywych.
To jest jakaś parafraza jednego ze snów św. Jana Bosko (Drugi sen misyjny – Ameryka Południowa / Sogno sulle missioni d'America):
„Widziałem niezrównane bogactwa tych krajów, bogactwa, które pewnego dnia zostaną odkryte. Ujrzałem liczne kopalnie cennych kruszców, niewyczerpane jaskinie węgla kamiennego, złoża ropyWięcej
Pojawia się ona jak mantra w "objawieniach" Cataliny Rivas, zresztą fałszywych.

To jest jakaś parafraza jednego ze snów św. Jana Bosko (Drugi sen misyjny – Ameryka Południowa / Sogno sulle missioni d'America):

„Widziałem niezrównane bogactwa tych krajów, bogactwa, które pewnego dnia zostaną odkryte. Ujrzałem liczne kopalnie cennych kruszców, niewyczerpane jaskinie węgla kamiennego, złoża ropy tak wielkie, jakich do tej pory nigdzie indziej nie znaleziono. Ale to nie wszystko. Między 15 a 20 stopniem zobaczyłem szeroką i długą nieckę, rozpoczynającą się w miejscu, gdzie było jezioro. Wtedy jakiś głos zaczął powtarzać:
– Kiedy przyjdą kopać w kopalniach ukrytych wśród tych gór, ukaże się tutaj Ziemia Obiecana, mlekiem i miodem płynąca. Będzie to niepojęte bogactwo.
Jednak najbardziej zaskoczył mnie widok samych Kordylierów, tworzących doliny, których istnienia geografowie nawet nie podejrzewali, wyobrażając sobie, że w tych miejscach pofałdowania gór tworzą coś w rodzaju muru. W tych nieckach i dolinach, które czasem ciągnęły się przez 1000 kilometrów, mieszkali ludzie nie mający do tej pory kontaktu z Europejczykami; ludy całkiem jeszcze nieznane”.

czerwinsk.salezjanie.pl/sny-ks-bosko

Poniżej po włosku, nieco inna wersja tekstu:

„Avevo sottocchio le ricchezze incomparabili di questo suolo che un giorno verranno scoperte. Vedeva miniere numerose di metalli preziosi, cave inesauribili di carbon fossile, depositi di petrolio così abbondante quali non si trovaron mai in altri luoghi. Ma ciò non era tutto. In varii siti le Cordigliere rientravano in se formando sfondi dei quali i presenti geografi neppur sospettano l'esistenza, immaginandosi che in quelle parti le falde delle montagne siano come una specie di muro diritto. In questi seni e in queste valli che talora si stendevano fino a mille chilometri abitavano folte popolazioni non ancora venute a contatto cogli Europei, nazioni ancora pienamente sconosciute.
Tra il grado 15 ed il 20 grado vi era un seno assai lungo e assai largo che partiva da un punto che formava un lago. Allora una voce disse ripetutamente: quando si verranno a scavare le miniere nascoste in mezzo a questi monti (di quel seno) apparirà qui la terra promessa fluente latte e miele. Sarà una ricchezza inconcepibile”.

sdl.sdb.org/…/doc.pdf

Nie sprawdzałem dokładnie, ale wygląda na to, że druga część zdania, zaczynająca się od słów „jednak prawdziwe znaczenie…”, nie pochodzi ze snu księdza Bosko, tylko najprawdopodobniej jest czyimś dodatkiem (późniejszą interpretacją tego snu?), którą potem (błędnie) przypisano również św. Janowi.

... tu to wyjasnienie:

krzyz.nazwa.pl/forum/index.php
Amid
Tu raczej bardziej chodzi o Misje salezjańskie, że Salezjanie zaniosą Jezusa Chrystusa ludom Ameryki, cywilizacja zajmie miejsce barbarzyństwa i w ten sposób wielu dzikich wejdzie do owczarni Jezusa Chrystusa. I to co czytamy w tym cytacie, można przyjąć że jest czyimś dodatkiem, dopisem.
mkatana
👍