Egipt: Spór o ziemię punktem zapalnym przemocy na tle religijnym

W Egipcie to, co na pierwszy rzut oka wygląda na codzienny spór o ziemię może bardzo szybko przerodzić się w przemoc na szeroką skalę, która obejmie znaczną część danej społeczności. Taka sytuacja ma miejsce szczególnie wtedy, kiedy jedna strona konfliktu wyznaje inną religię. Opisany powyżej scenariusz dotyczy koptyjskiego chrześcijanina Hamdi Makanoti, jego rodziny i Koptów żyjących na zachodnim obszarze Aleksandrii, drugiego miasta w Egipcie pod względem wielkości.

Według koptyjskiej gazety Watani dwa lata temu muzułmańska rodzina al – Houti, bezpodstawnie domaga się odzyskania ziemi należącej do chrześcijańskiej rodziny Makanotis, mieszkającej w zachodniej dzielnicy Aleksandrii Amreyya. Tak naprawdę ziemia składająca się z 10 arów pól uprawnych i znajdująca się obok kościoła p.w. Najświętszej Maryi Panny i Świętego Jerzego należała do chrześcijan przez 20 lat. Na mocy obowiązującego prawa koptyjska rodzina z powodzeniem uzyskała akt własności swojej ziemi. Pomimo tego nieruchomość i pola uprawne zostały zajęte przez miejscowy tłum muzułmanów którzy urządzili demonstrację. Policja przyjechała na pomoc chrześcijanom, ale rozwścieczony motłoch islamistów sprawił, że policjanci wycofali się.

20 września bieżącego roku policja po raz kolejny próbowała przywrócić ziemię prawowitym właścicielom. Motłoch muzułmańskich demonstrantów przybył na miejsce i doszło do starć z policją, w wyniku których zginął jeden członek muzułmańskiej rodziny Houti. Adwokat koptyjskiej rodziny Makanotis czytając raport śledztwa stwierdził, że młody muzułmanin został zabity przez jednego z policjantów. Jednak wściekły motłoch islamskich ekstremistów natychmiast obwinił chrześcijańską rodzinę Makanoutis. Muzułmańscy fundamentaliści zrzucili winę śmierci muzułmanina na chrześcijan przy pomocy nagłośnienia w miejscowym meczecie. Wielkie tłumy składające się z uzbrojonych miejscowych beduinów zebrał się na miejscu całego zdarzenia. Doszło do starć z policją, które trwały cały dzień. Gazeta Watani donosi, że kiedy policja się wycofała do rozwścieczonych demonstrantów przyłączyło się więcej osób. Islamscy ekstremiści uderzyli na dom Makanoutis i chrześcijan, mieszkających z zachodniej części Aleksandrii. Kościół p.w. św. Jerzego został poważnie uszkodzony przez motłoch islamistów krzyczących: „Allahu Akbar”. Domy należące do chrześcijan zostały uszkodzone, a dwaj Koptowie Demian Maher, lat 35 i Therese Hanna odniosło poważne rany. Wielu chrześcijan usłyszało groźby masowej eksmisji. W końcu członkowie muzułmańskiej rodziny, która bezprawnie domaga się prawa do ziemi chrześcijan, zainterweniowali i tym samym skończyły się zamieszki w zachodniej Aleksandrii. Jednak chrześcijanie są tak zastraszeni, że boją się wyjść z domów.

Koptowie twierdzą, że dostali ostrzeżenia ze strony islamskich ekstremistów o takiej treści: „Zabierzemy waszą ziemię i domy, czy tego chcecie czy nie. Wynoście się, bo w przeciwnym razie zabijemy was”. Obecnie można zobaczyć, jak straszne są te groźby. Jednak w tym wszystkim jedno jest pewne: przymusowe rozpoczęcie tzw. „miejscowych sesji pogodzenia”, które znane są w całym Egipcie, sprawi, że chrześcijańska rodzina będzie musiała podjąć decyzję o wyrzeczeniu się praw do posiadania ziemi w zamian za utrzymanie pokoju pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami.

Bardziej złowieszczym scenariuszem mogłaby być powtórka podobnych wydarzeń z 2012 roku, kiedy wielu chrześcijan mieszkających w tej samej dzielnicy Aleksandrii musiało uciekać ze swoich domów w obawie przed niebezpieczeństwem. Przyczyną tamtego stanu rzeczy były rzekome „doniesienia”, z których wynikało, że pewien Kopt zrobił nieprzyzwoite zdjęcia pewnej muzułmańskiej dziewczynce. Wtedy rada Koptyjskiego Kościoła określiła tą sytuację mianem: „przymusowego rozdzielania” chrześcijan.

4 października bieżącego roku koptyjska rodzina Makanoutis zawarła porozumienie jednostronne dzięki interwencji ze strony miejscowego polityka, które reprezentuje chrześcijańską rodzinę. Na mocy ugody zawarto rozejm, na mocy którego żadna osoba zarówno ze strony muzułmańskiej rodziny Houtis i chrześcijan nie może nawet stanąć na ziemi, która kiedyś należała do koptyjskiej rodziny. Chociaż to porozumienie uniemożliwi rodzinie Makanoutis uczęszczanie na nabożeństwa do kościoła p. w. św. Jerzego, który znajduje się na obszarze „ziemi zakazanej” to chrześcijanie podpisali porozumienie, uznając je za „działanie Boga” i oświadczyli, że przez 4 miesiące będą uczęszczać na nabożeństwa do kościoła znajdującego się w sąsiedniej wiosce. Jednak, jak donosi koptyjska gazeta Watani, muzułmańska rodzina Houtis nie uczestniczyła w tej „sesji pogodzenia”, ani nie podpisała tego porozumienia.

Tłumaczenie z j.ang. na j.pol. moje: Militem Jesu et Mariae

Źródło:www.worldwatchmonitor.org/2015/09/4040703/