Inka
53,8 tys.

♥ LIST OJCA PIO DO CÓRKI DUCHOWEJ ♥

♥ LIST OJCA PIO DO CÓRKI DUCHOWEJ ♥

Odpowiedź Ojca Pio na List Raffaeliny Cerase - Córki Duchowej


Pietrelcina, 28 lipca 1914 roku
J.M.J.D.F.C.

Najdroższa córko Jezusa!
Łaska Boga Ojca niech będzie zawsze w Twoim sercu.
Przez swego umiłowanego Syna, Jezusa, niech uwolni Cię On od wszelkiego zła i dopełni zwycięstwa nad nieprzyjacielem.
Twoje pragnienie zobaczenia mnie, aby opowiedzieć o sprawach Jezusa, jest święte i nie obawiaj się, że z jego powodu sprzeciwisz się Bożej woli.
Przestrzegam Cię jednak przed zbyt łatwym poddawaniem się pragnieniu zobaczenia mnie, nawet w sposób cudowny, gdyż mogłoby to być niebezpieczne dla Ciebie.
Kiedy w Twojej duszy pojawia się takie pragnienie, odrzuć je jak najszybciej, a w ten sposób zamkniesz wszystkie drzwi demonowi.

Jak wiesz, demon jest wielkim mistrzem niegodziwości i zna nas bardzo dobrze.
Widząc tak żywe pragnienie, mógłby łatwo nas oszukać za pomocą iluzji, czy choćby szatańskiego objawienia pod postacią anioła światłości.


Aż trudno uwierzyć, że ten nieszczęśliwy apostata potrafi skryć się pod postacią kapucyna i aż tak dobrze grać tę rolę.
Proszę, uwierz mi, że tak mogłoby się stać, bo już przeżyłem podobne doświadczenie.
Na razie wystarczy to, co w tej sprawie powiedziałem.
Wydaje mi się, że napisałem więcej, niż pozwalała ostrożność.

Wyrażasz też silne pragnienie bycia uwolnioną od nieprzyjaciół, którzy nas otaczają, gdyż chcą nakłonić nas do grzechu.
Smutek, jaki odczuwasz z powodu świadomości bycia narażoną na okazje prowadzące do obrazy Boga, jest efektem Bożej łaski, którą pełen miłości Pan wlał w Twoje serce. Co potwierdzam!
Jest to znak, że miłość, jaką Duch Święty rozlał w Twoim sercu, nie zginęła, ale jest żywa.

Podobne pragnienia, połączone z pokorą pochodzącą z dostrzegania własnej małości,
nie mogą w żadnym wypadku być skutkiem diabelskiego oszustwa, gdyż silne pragnienie uwolnienia od nieprzyjaciół, którzy chcą nakłonić nas do grzechu, i pragnienia bycia wolną od pokus poddających ciężkiej próbie wierność całkowicie wykluczają działanie nieprzyjaciela, który ani nie może, ani nie jest w stanie wzbudzać takich pragnień.

Bardzo dobrze czynisz, prosząc nieustannie Pana, aby zgodnie ze swą wolą uwolnił Cię od nieprzyjaciół i pokus.
Ale trzeba przy tym pokornie poddać się Bożym planom.
Sam św. Paweł, żyjący pośród nieprzyjaciół Jezusa i swoich, i zdający sobie sprawę z tego, że jest nieustannie narażony na okazje do obrażania Pana, we łzach, wzdychając, usilnie modlił się, błagając o uwolnienie go z ciężkiej próby.
On też obawiał się upadku, ale Pan zapewnił go, że Jego łaska powinna mu wystarczyć.

Ale Ty nie chcesz się dać przekonać i wydaje mi się, że już słyszę zdanie, z którego przebija spora nieufność:
„Ojcze, ale św. Paweł był świętym, był przepełniony Duchem Świętym, a więc nie musiał niczego się obawiać, a mój duch jest słaby i mizerny, i z tego właśnie powodu obawiam się upadku”.
Dobrze, ale czy Jezus nie powiedział, że jest nam wierny i nigdy nie pozwoli, abyśmy zostali pokonani?
„Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać (1 Kor 10,13).

Moja Siostro, w jaki sposób można Cię przekonać?
Czy Bóg nie jest większy od naszych myśli? Czy to nie On jest zainteresowany naszym zbawieniem?
Wiele razy to udowodnił. Ile zwycięstw odniosłaś nad nieprzyjaciółmi, którzy byli potężni? Ile nad samą sobą? Zawsze działo się to przy Bożej pomocy, bez której bez wątpienia zostałabyś pokonana.
Pomyślmy o miłości, którą przynosi nam Jezus i o Jego trosce o nasze dobro, i bądźmy spokojni.
Nie wątpmy, bo On zawsze z troską większą niż ojcowska będzie wspomagał nas przeciw nieprzyjaciołom.
Moja Droga, gdyby od nas zależało wytrwanie – to nie wytrzymalibyśmy!
Przy pierwszym podmuchu upadlibyśmy bez nadziei na powstanie.
Im więcej nieprzyjaciół Cię otacza, z tym większą ufnością powinnaś oddać się Panu. On swym potężnym ramieniem podtrzyma Cię zawsze. Nie upadniesz.

Aby Pan nas opuścił, trzeba najpierw zamknąć na Niego swoje serce. A wówczas biada! I
le razy wyciąga do nas rękę?! Ile razy wstrzymuje nasz szaleńczy bieg w stronę przepaści?! Ile razy, kiedy Go opuściliśmy, w sposób przepełniony miłością przygarniał nas do siebie!

Uważam, że wolą Boga jest, abyś pojechała odwiedzić piękną Dziewicę z Lourdes i nie wydaje mi się, aby ta długa podróż miała wpłynąć na zdrowie Twojej siostry. Zresztą, niech ona zadecyduje roztropnie, a jeśli to możliwe, niech zasięgnie rady lekarza.
Ja również od wielu już lat myślę o takiej pielgrzymce, ale raczej pozostanie ona jedynie w sferze marzeń.
Chciałbym Cię prosić, abyś nie straciła tej dobrej okazji, jaką ofiarowuje Ci niebo.
Wprowadź w czyn tę świętą myśl i pozwól rozwinąć się Twojej pobożności.
Jedź, proszę Cię! Odwiedź Białą Panią i proś Ją we wszystkich potrzebach Kościoła, a szczególnie w intencji mojej biednej duszy, aby wytrwała w wierności Bogu.
I módl się za wszystkie drogie mi osoby.
Złóż u stóp drogiej Mamusi moje westchnienie.
Tak bardzo chciałbym odbyć taką podróż. Jakież byłoby to szczęście i jakże cenny dar dla mnie! Niech jednak spełni się wola Pana.
Co do Twoich lektur, to nie ma w nich nic budującego ani godnego podziwu.
Konieczne jest, abyś do tych lektur dołączyła także święte księgi, tak bardzo polecane przez świętych i Kościół.
Nie mogę Cię zwolnić z czytania duchowego, gdyż za bardzo zależy mi na Twojej doskonałości. Byłoby dobrze, gdybyś wyciągnęła z tych lektur inspirujące wnioski i pozbyła się uprzedzenia do stylu i formy, w jakich pisane są święte księgi.
Do dzieła więc!
Nie zapominaj o pokorze i błaganiu o Bożą pomoc w tym względzie.
Jeśli chodzi o Twoje lektury, to nie będę przed Tobą ukrywał, że nie są one najlepsze.
Chcę Ci wyznać, że ja także przeżyłem podobną sytuację i gdyby miłosierny Pan w odpowiednim momencie nie ukazałby mi tego, kto wie, jak bym skończył.

Prawdą jest, że nigdy nie czułem najmniejszego pociągu do lektur, które mogłyby splamić niewinność i dobre zachowanie, gdyż posiadałem naturalny wstręt do jakiejkolwiek sprośności, nawet najmniejszej.
W lekturach (przyzwoitych oczywiście, aczkolwiek świeckich) nie szukałem niczego poza wiedzą i odpoczynkiem ducha.
Ale mimo moich niewinnych intencji pozostawiały one w moim sercu ciężkie zranienia. Gdyby nie to, czytałbym je nadal, pozbawiając się możliwości zdobycia choćby jednej cnoty.

Najgorsze jednak było to, że powodowały one ostudzenie mojej miłości do Boga.
Czuwająca łaska Ojca uchroniła mnie przed wieloma niebezpieczeństwami, przed upadkiem, choć wydawało się, że Bóg czynił to wbrew mojej woli.
Wydawało się, że z ojcowskim naleganiem i miłosną wytrwałością szukał sposobu, aby przywołać mnie do siebie.
A ja, głupi, uciekałem, ale w końcu Boża łaska mnie pokonała.
Jakże byłem szczęśliwy z tego, że dobry Ojciec mnie pokonał!
Niech będzie błogosławiony delikatny Oblubieniec, który wykazał tyle cierpliwości i dobroci dla mnie, nieszczęśnika!
Przerażają mnie, moja Siostro, szkody, jakie czyni brak lektury Pisma Świętego.
Oto jak zachęcają Ojcowie Kościoła do takiej lektury.

Święty Bernard mówi o czterech stopniach lub środkach, dzięki którym kroczy się do Boga i rozwija w doskonałości.
Pisze, że są to:
czytanie i medytacja,
modlitwa i kontemplacja.
Na potwierdzenie tego przytacza słowa Boskiego Nauczyciela: „Szukajcie a znajdziecie. Pukajcie, a otworzą wam”.
Odnosząc to do czterech środków czy stopni doskonałości, twierdzi, że
poprzez czytanie Pisma Świętego oraz innych świętych i pobożnych książek szuka się Boga.
Znajduje się Go poprzez medytację.

Dzięki modlitwie puka się do Jego serca, a dzięki kontemplacji wchodzi się do teatru Bożego piękna.
Wszystko stoi otworem przed oczyma naszego umysłu dzięki czytaniu, medytacji i modlitwie.

W innym miejscu autor ten pisze, że lektura jest niejako pokarmem dla duszy.
Podczas medytacji „przeżuwa się” ten pokarm poprzez rozważania.
Na modlitwie doświadcza się jego smaku,
zaś kontemplacja jest słodyczą pokarmu duchowego, który umacnia i pociesza duszę.

Lektura zatrzymuje się na stronie zewnętrznej tego, co się czyta.
Medytacja analizuję istotę rzeczy.
Modlitwa przeszukuje ją, używając swych próśb.
Kontemplacja delektuje się nią, jak rzeczą, którą się posiada.

Nieprawdopodobny wydaje się szacunek, jaki dla świętych ksiąg miał św. Hieronim. Salvinie polecał, aby zawsze miała w ręku pobożne księgi, gdyż są one potężną tarczą pomocną w odrzuceniu wszelkich bezbożnych myśli, z którymi boryka się człowiek w młodym wieku.

To samo wpajał św. Paulinowi: „Niech zawsze w twoich rękach znajduje się Pismo Święte, które dzięki pobożnej lekturze da pokarm twemu duchowi”.
Wdowę o imieniu Furia namawiał, aby często czytała Pismo Święte oraz książki doktorów, których nauczanie jest święte i zdrowe, aby nie musiała męczyć się w wyborze pomiędzy błotem fałszywych dokumentów a złotem świętej i zdrowej nauki.

Do Demetriady pisał: „Kochaj Pismo Święte, jeśli chcesz być kochana, napełniona i strzeżona przez Bożą Mądrość. Ona wpierw Cię ozdobi na różne sposoby – dodaje szybko święty doktor – umieści klejnoty na Twej piersi, kolie na szyi, drogie kamienie na uszach.
W przyszłości święta lektura niech będzie Twoimi drogocennymi kamieniami i Twoją radością, świętymi myślami i pobożnym uczuciem, jakimi ozdobisz Twego ducha”.


Potwierdza to św. Grzegorz, używając alegorii lustra: „Duchowe książki są jak lustro, które Bóg stawia przed nami, abyśmy patrząc na nie, mogli naprawić nasze mankamenty i przyozdobić się wszelkimi cnotami. Podobnie jak próżne kobiety często przeglądają się w lustrze, starając się usunąć wszelkie skazy z twarzy, na tysiąc sposobów poprawiają włosy, aby wyglądać pięknie w oczach innych, tak też chrześcijanin winien często przed oczy stawiać sobie Pismo Święte, aby poprawić błędy i umocnić cnoty, by podobać się swemu Bogu”.

Nie będę odwoływał się do innych autorytetów.
Chcę podkreślić, jaką siłę w zmianie drogi czy wejściu na drogę doskonałości, także świeckich osób, posiada święta lektura.

Wystarczy zastanowić się nad nawróceniem św. Augustyna.
Kto spowodował, że ten wielki człowiek się nawrócił?
Nie były to ani łzy matki, ani elokwencja św. Ambrożego, lecz lektura świętej księgi.

Kto czyta jego wyznania nie może powstrzymać się od łez.
Jakąż straszną walkę, jakież wielkie konflikty przeżywał w swym sercu, by odrzucić lubieżne przyjemności.
Mówił, że jego wola była jak przykuta łańcuchem, a piekielny nieprzyjaciel trzymał go w okowach potrzeb.
Mówił, że przeżywał agonię, kiedy miał pozostawić swe stare przyzwyczajenia.

Mówił też, że gdy zbliżał się do rozwiązania, jego stare przyzwyczajenia i przyjemności odciągały go od dobrych postanowień i mówiły:
Co, zostawiasz nas?
Od tego momentu nie będziemy już z tobą przez całą wieczność?


Podczas gdy przeżywał wewnętrzną walkę, usłyszał głos, który mu powiedział: Weź i czytaj”.
Od razu posłuchał tego głosu i czytając rozdział z listu św. Pawła, poczuł, jak natychmiast jego umysł oczyścił się z gęstej mgły, zniknęła twardość serca i ogarnęła go radość i głęboki pokój ducha.
Od tej chwili św. Augustyn zrywa ze światem, z demonem, z ciałem i cały oddaje się służbie Bogu, stając się wielkim świętym, któremu dziś oddaje się cześć na ołtarzach.

Historia wspomina jeszcze św. Ignacego z Loyoli, który podczas choroby dzięki podjętej z nudów lekturze duchowej zmienił się z kapitana ziemskiego króla w kapitana Króla Niebios.

Czytamy też o św. Kolumbianie, który aby bardziej podobać się swojej żonie czytał Pismo Święte. W pewnym momencie poczuł, że zmienił się całkowicie i postanowił poświęcić siebie Bogu.
Jeżeli lektura Pisma Świętego posiada wielką siłę, będącą w stanie przemienić ludzi w istoty duchowe, to o ileż potężniejsze w doprowadzeniu do jeszcze większej doskonałości winno okazać się czytanie Pisma Świętego przez osoby rozwinięte duchowo?

Przytoczę tylko przykład św. Hieronima.
Opowiadał, że kiedy wycofał się z przepychu Rzymu, udał się do Palestyny. Tam spędzał dnie i noce na postach, czuwaniach, modlitwie i innych umartwieniach.
Pomimo tych środków pozostawała w nim pewna wada utrudniająca rozwój duchowy – przewrotna miłość do świeckich książek i niechęć do ksiąg świętych z powodu nieciekawego stylu, którą porównywał do braku słońca, choć w rzeczywistości, co sam przyznaje, była wadą jego wzroku.

Potrzeba było bardzo rygorystycznego środka, aby odzyskał rozsądek.
Pan zesłał mu chorobę, która doprowadziła do ogromnego wycieńczenia.
Kiedy wydawało się, że umrze, Pan porwał go w duchu przed swój majestat.

Tam zapytano go, kim jest. Święty odpowiedział: „Jestem chrześcijaninem. Mój Panie, nie wyznaję innej wiary niż Twoja”.
Kłamiesz – odpowiedział Bóg-Sędzia – ty wyznajesz Cycerona, bo tam, gdzie jest twój skarb, tam jest i twoje serce”. (Święty bardzo lubił książki Cycerona).
I skazał go na biczowanie.
Święty podczas każdego uderzenia płakał z bólu i błagał o litość, głośno powtarzając: „Miej miłosierdzie nade mną, Panie”.
Aniołowie, którzy byli przy tym obecni, prosili Boskiego Sędzię o miłosierdzie dla niego, obiecując w imieniu św. Hieronima poprawę.
Wówczas święty z całą gorliwością swego ducha przysiągł i obiecał, że nie będzie więcej czytać książek świeckich, a jedynie święte.

W tym momencie powrócił do przytomności ku ogromnemu zdziwieniu otaczających go osób, które były przekonane, że nie żyje.

Święty dodaje, że wizja ta nie była wcale iluzją, gdyż po odzyskaniu przytomności miał oczy pełne łez, a plecy zranione i pokryte siniakami od uderzeń bata.
Po tym wydarzeniu z całą gorliwością duszy oddał się lekturze świętych ksiąg, która przynosiła mu wielką radość.

Kończę. Więcej pisać nie mogę.
Polecam Ci gorąco, byś powróciła do medytacji.
Módl się za moją bardzo rozgoryczoną duszę.
Niech Pan obdarzy Ciebie i Twoją siostrę pokojem podczas trudności.
Wasz sługa, brat Pio
alex1971
Wielkie dzięki Inka,chciało by się aby więcej kapłanów umiało by tak doskonale prowadzić duszę w kierownictwie duchowym-Duchu Święty przyjdz....
Slawek
🤗 👍 😇
Święty Ojciec Pio wypowiedział się o dziele Marii Valtorty. Bardziej niż tylko "doradzał" swej duchowej córce, Elizie Lucci, aby czytała pisma Valtorty, powiedział jej bowiem stanowczo: "Ja nie radzę - ja ci nakazuję czytać." (Z listu Rosi Giordani, 7 stycznia 1989, San Giovanni Rotondo)Więcej
🤗 👍 😇

Święty Ojciec Pio wypowiedział się o dziele Marii Valtorty. Bardziej niż tylko "doradzał" swej duchowej córce, Elizie Lucci, aby czytała pisma Valtorty, powiedział jej bowiem stanowczo: "Ja nie radzę - ja ci nakazuję czytać." (Z listu Rosi Giordani, 7 stycznia 1989, San Giovanni Rotondo)
stanislawp
Lektura- zatrzymuje się na stronie zewnętrznej tego, co się czyta.
Medytacja -analizuje istote rzeczy.
Modlitwa- przeszukuje ją, używając swych próśb.
Kontemplacja- delektuje się nią, jak rzeczą, którą się posiada.
=============
komentarz
pięknie wyszczególnione różne formy rozwoju ducha
kto z nas szaraczków znał, zna różnicę pomiędzy medytacją (katolicką) a kontemplacją?
Czy ktoś z was na tym …Więcej
Lektura- zatrzymuje się na stronie zewnętrznej tego, co się czyta.
Medytacja -analizuje istote rzeczy.
Modlitwa- przeszukuje ją, używając swych próśb.
Kontemplacja- delektuje się nią, jak rzeczą, którą się posiada.

=============
komentarz
pięknie wyszczególnione różne formy rozwoju ducha
kto z nas szaraczków znał, zna różnicę pomiędzy medytacją (katolicką) a kontemplacją?
Czy ktoś z was na tym portalu zapędził się tak daleko jak Ojciec Pio w sfery kontemplacji?
Engel44
Dzieki Inka, nie znalam tego listu.
Inka
♥ ...„Jestem chrześcijaninem. Mój Panie, nie wyznaję innej wiary niż Twoja”.
Kłamiesz – odpowiedział Bóg-Sędzia – ty wyznajesz Cycerona, bo tam, gdzie jest twój skarb, tam jest i twoje serce”.....