Jota-jotka
171,5 tys.

Św. Błażeja, biskupa i męczennika,wspomnienie

Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym
zatrzymują słowo Boże
i wydają owoc dzięki swojej WYTRWAŁOŚCI
.

EWANGELIA – komentarze
Śmierć Jana Chrzciciela

Mk 6, 14-29
Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał».
Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

Oto słowo Pańskie..:ILG:. - 3 lutego 2023: CZYTANIA LITURGICZNE
*****
,,Antypas był drugim synem Heroda Wielkiego z jego czwartego małżeństwa z Maltake. Jego starszym rodzonym bratem był Archelaos. W ostatecznej wersji testamentu ojca Archelaos został przewidziany na króla Judei, Antypas miał zostać tetrarchą Galilei i Perei, zaś ich przyrodni brat Filip - tetrarchą krain Gaulanitis, Trachonitis i Batanei.

Po śmierci Heroda w marcu lub kwietniu 4 p.n.e. doszło do sporu między braćmi. Ostateczny werdykt w tej sprawie wydał cesarz Oktawian August. Cesarska decyzja nie zmieniła sytuacji Antypasa, który zgodnie z ostatnią wolą ojca został tetrarchą Galilei i Perei. Po objęciu rządów przybrał imię Heroda.

Właśnie ten władca miał problem. Problem Heroda Antypasa polegał na zachłanności i pożądliwości władzy.

Myślał, ze całą schedę po ojcu on odziedziczy.

Niestety, jego brat Archelaos okazał się sprytniejszy i okrutniejszy.

Nie chciał, więc z nim zadzierać, ale w swoim władczym kompleksie „podkradł” swojemu bratu przyrodniemu – Filipowi, żonę Herodiadę, która miała korzenie królewskie rodu hasmonejskiego.


W dogodnej dla siebie sytuacji Herod z Herodiadą mógł starać się o koronę.

To właśnie on, Herod Antypas kazał aresztować Jana Chrzciciela i pod wpływem pasierbicy Salome (córki Herodiady i Heroda Filipa), ściąć go.

Jak podaje Ewangelista św. Łukasz, Herod był również współodpowiedzialnym za skazanie Jezusa na śmierć:

„ Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna, bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział.

Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą”. (Łk 23,8-12).

Jest to bodaj jedyna sytuacja w Piśmie św. kiedy Bóg całkowicie zamilczał wobec człowieka.

Bo nawet do Judasza Jezus przemówił po imieniu, chcą go ratować: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”. (Łk 22,28).

Jest to bodaj jedyna sytuacja w Piśmie św. kiedy Bóg całkowicie zamilczał wobec człowieka.

Bo nawet do Judasza Jezus przemówił po imieniu, chcą go ratować:

„Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”. (Łk 22,28).

Dlaczego więc Jezus zamilczał wobec władcy izraelskiego?

Herod wzgardziwszy Bogiem, popełnił grzech przeciwko Duchowi Świętemu.

A jak poucza nas św. Paweł: „Bóg nie pozwoli z siebie szydzić”. (Ga 6,8).

Uważajmy więc jak stajemy wobec Boga!

Bo pokusa grzechów Heroda: cudzołóstwo, pożądliwość, bycie władczym oraz wzgardzenie Bogiem i człowiekiem, codziennie łasi się do drzwi i naszego serca.

Uważajmy też, jak przyjmujemy Pana Jezusa w Eucharystii.

Kogo przyjmujemy i z jaką godnością i miłością.

Bóg nie jest kumplem.

Nie jest też kimś „fajnym” lub „niefajnym” do pogadania.

Zatem uważajmy, jak mówimy o Bogu w różnym towarzystwie.

Nie pozwólmy też nigdy Jezusowi przejść obok nas bez słowa.

Szczególnie po popełnieniu grzechu ciężkiego, zaraz wołajmy o Jego miłosierdzie mówiąc do Niego z serca: „Jezu ufam Tobie, Jezu ufam Tobie, Jezu ufam Tobie! Amen!,,


O człowieku, który wzgardził Bogiem - 3 sierpnia

,,Najważniejsza forma ludzkiej inteligencji jest umiejętność obserwowania bez oceniania.,,Serena Rust
Jota-jotka udostępnia to
2653
,,Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić,,
Jota-jotka
PIEKŁO to nie żarty
Zaczął krzyczeć, że widzi szatanów i piekło otwarte”. Wstrząsająca historia ze szpitala szarytek
„Stan zdrowia Franka w trzecim miesiącu pogarszał się z dnia na dzień. 31 października 1945 r. o godz. 15.00, w czasie gdyśmy ścieliły łóżko i poprawiały pozycję chorego, nastąpił silny krwotok płucny. Zalane zostały krwią łóżko i podłoga, a również ja z drugą siostrą, i to …Więcej
PIEKŁO to nie żarty
Zaczął krzyczeć, że widzi szatanów i piekło otwarte”. Wstrząsająca historia ze szpitala szarytek

„Stan zdrowia Franka w trzecim miesiącu pogarszał się z dnia na dzień. 31 października 1945 r. o godz. 15.00, w czasie gdyśmy ścieliły łóżko i poprawiały pozycję chorego, nastąpił silny krwotok płucny. Zalane zostały krwią łóżko i podłoga, a również ja z drugą siostrą, i to od twarzy aż do stóp” – zeznała s. Anna.

Franek widzi piekło…

Mimo to Franek nie zakończył życia, ale zaczął krzyczeć, że widzi szatanów i piekło otwarte, do którego usiłują go wciągnąć przy pomocy różnych narzędzi. Równocześnie duszę jego paliły popełnione zbrodnie. Wyznawał je teraz głośno, wołając rozpaczliwie: „Księdza!!!” i zasłaniając się siostrami (które trzymał oburącz) przed atakiem złych duchów.

Przykurczył nogi pod siebie i szamotał się w okropnym przerażeniu. Zachęta do ufności w miłosierdzie Boże i poddawane akty żalu doskonałego nie uspokajały umierającego. Sytuacja stawała się rozpaczliwa. O tej porze znaleźć księdza na terenie szpitala równało się z cudem, a ksiądz kapelan mieszkał na plebanii parafii św. Antoniego, kilometr od kliniki.

„Proszę Franka, żeby mnie puścił, to pójdę szukać księdza, a on na to: Nie puszczę, bo mnie szatani porwą. Podaję Frankowi różaniec i mówię: Trzymaj, on cię też zasłoni od szatanów, a mnie puść. Wyszłam zrozpaczona na korytarz, i – o cudo! – korytarzem idzie ksiądz karmelita z obiadem do chorego brata zakonnego. Proszę go, aby zostawił torbę na korytarzu, a sam przyszedł na salę, aby udzielić rozgrzeszenia umierającemu, równocześnie podaję mu stułę i oleje święte” – czytamy w świadectwie.
Franek widzi Maryję…

Gdy kapłan stanął na sali, piekło w tej chwili zniknęło wraz z szatanami. Franek wyciągnął przykurczone nogi i zaczął od początku litanię okropnych zbrodni, nie zapominając i o świętokradztwach, co już wszyscy obecni na sali słyszeli drugi raz.

Kapłan mówi do penitenta: Ciszej, ciszej…, ale Franek stanowczym głosem mówi: Żadne cicho, na sądzie Bożym cały świat będzie wiedział, jakie zbrodnie popełniłem! – i dalej wyrzucał z siebie to, co stanowiło jego największą mękę. Gdy skończył i otrzymał rozgrzeszenie, uspokoił się zupełnie, wyciągnął ręce jakby do kogoś na przywitanie i ostatkiem sił krzyknął: Dzięki Ci, Maryjo, Tyś mnie uratowała!, a złożywszy ręce na piersiach, skonał. Namaszczenie otrzymał już jako zmarły.

Chorzy chcą księdza

„Zrobiłyśmy z drugą siostrą porządek ze zwłokami, z łóżkiem i podłogą, żeby nikt więcej nie zakażał się. Umyłyśmy się same, przebrały chałaty i poszły do dalszych obowiązków. S. Cecylia na salę nr 10, a ja, z powrotem, na salę nr 5, gdzie oprócz Franka leżało jeszcze ośmiu ciężko chorych mężczyzn. Jakież było moje zdziwienie, gdy żaden z chorych nie leżał w łóżku, ale wszyscy pod łóżkami, z głowami nakrytymi poduszkami i materacami. Nawet chory na wyciągu, z kolanem rozbitym kulą dum-dum i ciężką raną na udzie, leżał pod łóżkiem, uwolniony ze stalowych drutów i obciążenia nogi. Kiedy zobaczyłam jego twarz, był zmieniony nie do poznania: włosy białe, a oczy uciekające pod powieki… Kurczowo trzymał materac na głowie i przeraźliwym głosem żądał księdza, i to natychmiast. O księdza wołali też wszyscy inni” – czytamy w świadectwie.
Sześć godzin spowiedzi

„W tej chwili posłałam sanitariuszkę, aby na bramie głównego budynku zaznaczyła na tablicy konieczną obecność księdza na oddziale, a sama przy pomocy sanitariuszek i sanitariusza ze sali operacyjnej wyciągałam chorych i układałam na łóżkach. Wszyscy byli przerażeni i czekali na księdza, jak tonący na deskę ratunku. Przyszedł ks. Woroniecki, kapelan, 15 minut po siedemnastej. Ja trzymałam dyżur na korytarzu, żeby nikt nie przeszkadzał ani z kolacją, ani z wizytą lekarską. O godz. 23.15 wyszedł ksiądz kapelan na korytarz, blady i oblany potem. Zapytał, co było na tej sali, i jak długi upadł zemdlony na ziemię. Zobaczyły to dwie Rosjanki, nocne dyżurne, i przybiegły pomóc mi go ratować. Położyłyśmy go na wózku, żeby nabrał sił. Na plebanię odprowadzili księdza dwaj portierzy” – relacjonuje.

Noc wdzięczności

„Na sali nr 5 jeden szloch. O kolacji chorzy słyszeć nie chcieli. Prosili, żeby pomóc im odprawić pokutę i razem z nimi dziękować, że oni jeszcze żyją, że się mogli spowiadać, że ich szatani nie porwali do piekła, które widzieli na sali. Całą noc spędziłam z nimi na modlitwie i na przygotowaniu do Komunii Świętej.

Rano, gdy zobaczyli księdza z Panem Jezusem, płakali głośno jak dzieci. Jak miłe musiały być te łzy Zbawicielowi, którego łaska odniosła tak wielkie zwycięstwo. Śniadania nie chcieli jeść, ale płacząc dziękowali za przeżyty wczorajszy dzień. Zrobiłam, co było konieczne na tej sali i wybiegłam, żeby przygotować cały oddział do wizyty lekarskiej na godzinę ósmą rano”.

Wielka zmiana
„Wizyta zaczęła się od sali nr 1. Przyszli profesor Karawanów, Rosjanin, i kilkunastu lekarzy narodowości polskiej, rosyjskiej i ukraińskiej. Słuchają, co mówi profesor, i serdecznie odnoszą się do chorych i do mnie. Kiedy wizyta lekarska objęła salę nr 5, profesor zmarszczył brwi, oczami obszedł całą salę, a za nim zrobili to samo inni lekarze. Po chwili przyglądania się chorym w milczeniu, mówi do mnie gniewnym głosem: Siostro Anno! Tyle razy prosiłem, żebyście wszystkie zmiany, jakie robicie na oddziale, zgłaszali mi przed wizytą. Ja na to: Nie rozumiem, panie profesorze, o co chodzi? – Jak to? – mówi profesor – Całą salę zmienić i nic nikomu nie zgłosić?.
Odpowiadam: Panie profesorze, ani jeden chory nie jest inny niż ci, co byli wczoraj i dawniej, wszyscy ci sami. Profesor: Nie poznaję ani jednego chorego!. Adjunkt dr Liebhart mówi mi do ucha po polsku: Siostro Anno, nie rób wariata z profesora, przecież ani jeden chory nie jest ten sam. Skądże siostra wzięła ośmiu chorych bez wiedzy lekarzy?. Kartami temperatury i diagnozami, a także żelazami ze zdjętego wyciągu przekonałam wszystkich o prawdzie moich słów”.

Osiwieli na widok piekła…

„Profesor zapytał, co było powodem, że wszyscy są tak zmienieni i mają białe głowy. Powiedziałam, że w związku ze śmiercią Franka odbywała się na sali jakaś piekielna scena, która wszystkich przeraziła, ale i nawróciła, dlatego pewnie są tacy inni. Bez słowa obeszli całą salę, a na korytarzu zmusili mnie prośbami do opowiedzenia tego, co było. W dużym skrócie opowiedziałam co się działo, i że ksiądz się znalazł w nieoczekiwanej porze, i że po wyznaniu grzechów i rozgrzeszeniu Franek zaraz umarł. Na to profesor Karawanow: Ot, to jeden z wielu dowodów, że jest Bóg i że człowiek posiada duszę nieśmiertelną.

Po wizycie i operacjach zgłosili się do mnie trzej lekarze – dwóch Polaków i jeden Ukrainiec – z prośbą o książeczki do nabożeństwa i o zastępstwo na dzień następny w rannych czynnościach, bo mogą się spóźnić, ponieważ pójdą do spowiedzi i Komunii Świętej, do której nie przystępowali od czasu złożenia matury. Na drugi dzień, gdy przyszli do pracy, byli przejęci i odmienieni, podobnie jak chorzy. Różańce i Cudowne Medaliki przyjęli z radością”.

Umrzeć już!

„Po południu tego dnia miałam chwilkę czasu na rozmowę z chorymi na temat wczorajszego przeżycia. Wszyscy się przyznawali, że mieli powody znalezienia się w piekle, i że tylko cudem nie zostali tam porwani. Przyznali się, że całe lata nie spowiadali się, jeden nawet 40 lat” – mówiła zakonnica.

Jak opisywała, najstarszy pacjent, bez nogi (urwana przez granat), płakał z radości, że wczoraj nie wpadł do piekła, bo bardzo na nie zasłużył. Po Komunii Świętej, bez przerwy modlił się o śmierć, żeby już nigdy więcej Pana Boga nie obrazić, ale mieć Go w sercu jak dzisiaj. Modlitwa dziadka była widocznie miła Panu Bogu i została wysłuchana, bo wieczorem tego dnia zasnął na wieki bez żadnej agonii. Inni chorzy na widok zmarłego dziadka z płaczem wołali, że i oni chcą dzisiaj umrzeć. Dopiero przypomnienie im o obowiązku pokuty i naprawy złego życia uspokoiło salę.

Piekło to nie żarty,,
„Zaczął krzyczeć, że widzi szatanów i piekło otwarte”. Wstrząsająca historia ze szpitala szarytek
Jota-jotka
Piekło to nie żarty
„Pytałam chorych, jak wyglądał szatan – zeznawała s. Anna – ale zakryli twarze rękami, a jeden z nich, inżynier, mówił, że to niemożliwe do opisania. Inteligencją przewyższa szatan wszystkich uczonych na świecie, a wygląd jego jest tak straszny, że lepiej ponosić wszystkie tortury na ziemi, niż wpaść w jego moc. To, jak ludzie szatana malują, to są żarty”.
Może warto zaznaczyć …Więcej
Piekło to nie żarty

„Pytałam chorych, jak wyglądał szatan – zeznawała s. Anna – ale zakryli twarze rękami, a jeden z nich, inżynier, mówił, że to niemożliwe do opisania. Inteligencją przewyższa szatan wszystkich uczonych na świecie, a wygląd jego jest tak straszny, że lepiej ponosić wszystkie tortury na ziemi, niż wpaść w jego moc. To, jak ludzie szatana malują, to są żarty”.

Może warto zaznaczyć, że spowiedzi Franka wysłuchał karmelita, wyświęcony w owym miesiącu na kapłana. Przyjechał do Lwowa po studiach. Do szpitala z obiadem był wysłany o godz. 12.00, ale nie mógł od razu trafić. Przyszedł dopiero wtedy, kiedy Franek wołał „księdza”, tzn. ok. godz. 15.00. „Widocznie Matka Najświętsza tak pokierowała jego krokami” – mówiła z przekonaniem s. Anna.
Jota-jotka
Jota-jotka
Do b ,,pobożnych ,,i nadgorliwych w POUCZANIU.
Pan Jezus wskazał , SKĄD pochodzi i rodzi się GRZECH
,,Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. 18
Odpowiedział im:
«I wy tak niepojętni jesteście?
Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; 19 bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz …Więcej
Do b ,,pobożnych ,,i nadgorliwych w POUCZANIU.
Pan Jezus wskazał , SKĄD pochodzi i rodzi się GRZECH

,,Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. 18
Odpowiedział im:
«I wy tak niepojętni jesteście?

Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; 19 bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala».

Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. 20

I mówił dalej:

«Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. 21

Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, 22 cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. 23 Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».
Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte
Jota-jotka
,,Pokusa grzechów Heroda: cudzołóstwo, pożądliwość, bycie władczym oraz wzgardzenie Bogiem i człowiekiem, codziennie łasi się do drzwi i naszego serca.
Uważajmy też, jak przyjmujemy Pana Jezusa w Eucharystii.
Kogo przyjmujemy i z jaką godnością i miłością.
Bóg nie jest kumplem.
Nie jest też kimś „fajnym” lub „niefajnym” do pogadania.
Zatem uważajmy, jak mówimy o Bogu w różnym towarzystwie. …
Więcej
,,Pokusa grzechów Heroda: cudzołóstwo, pożądliwość, bycie władczym oraz wzgardzenie Bogiem i człowiekiem, codziennie łasi się do drzwi i naszego serca.

Uważajmy też, jak przyjmujemy Pana Jezusa w Eucharystii.

Kogo przyjmujemy i z jaką godnością i miłością.

Bóg nie jest kumplem.

Nie jest też kimś „fajnym” lub „niefajnym” do pogadania.

Zatem uważajmy, jak mówimy o Bogu w różnym towarzystwie.

Nie pozwólmy też nigdy Jezusowi przejść obok nas bez słowa.

Szczególnie po popełnieniu grzechu ciężkiego, zaraz wołajmy o Jego miłosierdzie mówiąc do Niego z serca: „Jezu ufam Tobie, Jezu ufam Tobie, Jezu ufam Tobie! Amen!,,


Część świadectwa Siostry Anny
,,Kiedy miałam chwilkę czasu na rozmowę z chorymi na temat wczorajszego przeżycia.
Wszyscy się przyznawali, że mieli powody znalezienia się w piekle, i że tylko cudem nie zostali tam porwani. Przyznali się, że całe lata nie spowiadali się, jeden nawet 40 lat” – mówiła zakonnica.

Jak opisywała, najstarszy pacjent, bez nogi (urwana przez granat), płakał z radości, że wczoraj nie wpadł do piekła, bo bardzo na nie zasłużył. Po Komunii Świętej, bez przerwy modlił się o śmierć, żeby już nigdy więcej Pana Boga nie obrazić, ale mieć Go w sercu jak dzisiaj.
Modlitwa dziadka była widocznie miła Panu Bogu i została wysłuchana, bo wieczorem tego dnia zasnął na wieki bez żadnej agonii. Inni chorzy na widok zmarłego dziadka z płaczem wołali, że i oni chcą dzisiaj umrzeć. Dopiero przypomnienie im o obowiązku pokuty i naprawy złego życia,,

Panie Jezu 🙏 miej MIŁOSIERDZIE dla mnie i moim bliskim .
2 więcej komentarzy od Jota-jotka
Jota-jotka
,,Jak podaje Ewangelista św. Łukasz, Herod był również współodpowiedzialnym za skazanie Jezusa na śmierć:
Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna, bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział.
Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą”…
Więcej
,,Jak podaje Ewangelista św. Łukasz, Herod był również współodpowiedzialnym za skazanie Jezusa na śmierć:

Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna, bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział.

Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą”. (Łk 23,8-12).


Jest to bodaj jedyna sytuacja w Piśmie św. kiedy Bóg całkowicie zamilczał wobec człowieka.

Bo nawet do Judasza Jezus przemówił po imieniu, chcą go ratować: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”. (Łk 22,28).,,
Jota-jotka
,,Niewielu znam ludzi, którym udaje się to, o czym mówił Jezus: "Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy".
Upominamy. O tak, upominamy. Ale za plecami ludzi. "Ta brunetka, wiecie? Jakież to godne pożałowania!". Albo też walimy prosto w twarz, krzyczymy, jesteśmy złośliwi, niezręczni. Jezus chce, żebyśmy byli przebiegli i pełni miłości:
"Pokaż mu jego winę, napomnij go delikatnie …Więcej
,,Niewielu znam ludzi, którym udaje się to, o czym mówił Jezus: "Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy".

Upominamy. O tak, upominamy. Ale za plecami ludzi. "Ta brunetka, wiecie? Jakież to godne pożałowania!". Albo też walimy prosto w twarz, krzyczymy, jesteśmy złośliwi, niezręczni. Jezus chce, żebyśmy byli przebiegli i pełni miłości:

"Pokaż mu jego winę, napomnij go delikatnie, sam na sam. Jeśli cię usłucha, pozyskasz brata".

Pozyskasz go.

Ażeby właściwie zrozumieć to słowo, trzeba przypomnieć sobie okrzyk ojca syna marnotrawnego: "

Mój syn zaginął, a odnalazł się!". Jeśli z winowajcą rozmawiamy mając takie nastawienie, mamy pewną szansę pozyskać go. Pozyskać! A nie pokonać. Często nam się zdarza napominać innych, ale być może nie zrozumieliśmy, że chodzi tu o akt ewangeliczny, a zatem wymagający ewangelicznego serca.

Co dzieje się w moim sercu w chwili, gdy zamierzam kogoś upomnieć? Strofowany szybko spostrzeże potworną chęć upokorzenia, której niewielu poprawiaczom udaje się uniknąć. Lub też, jeśli porządek i własny honor stawiamy ponad wszystko, trudno nam będzie zapanować nad złością: "Widzisz, w jakiej sytuacji nas stawiasz? Wyobrażasz sobie, co o nas pomyślą ludzie?". Zazwyczaj osoba strofowana mało sobie z tego robi: "To mój problem!".

Czy będziemy umieli znaleźć odpowiedni ton, żeby powiedzieć:

"To jest także mój problem. Nie mogę pozostać obojętny. Nie zwracaj uwagi na moją niezręczność, wysłuchaj jedynie mojej troski o ciebie, kocham cię".

Jezus chce, abyśmy trwali w miłości, nawet jeśli jest to trudne w przeciwnym razie co to znaczy "kochać"?

Być może przyjdzie nam doznać z tego powodu wielkich przykrości.

Wszyscy rodzice i wychowawcy mówią: teraz, gdy tylko ośmielamy się zwrócić uwagę, jesteśmy atakowani: "

Wygłaszasz kazania, a czy ty sam żyjesz tą swoją moralnością?".

Spróbować humoru (jeśli można!):

"Masz rację, zauważam twoją drzazgę, a nie swoją belkę. Porozmawiajmy jednak o tej twojej drzazdze".

Napomnienia są tak źle przyjmowane, a my tak bardzo spragnieni jesteśmy spokoju, że będziemy czuli pokusę uchylenia się od tego przykrego obowiązku. Chyba że mamy wrodzony talent do robienia wymówek, a w takim razie trzeba przyjrzeć się temu uważnie!

Najczęściej zostawiamy sprawy swojemu biegowi, ale pragnienie świętego spokoju za wszelką cenę nie jest z pewnością ewangeliczne.

Ileż razy mądre, spokojne i pełne miłości słowa mogłyby kogoś uratować?

Byli wokół niego przyjaciele, którzy widzieli i martwili się, nie mieli jednak odwagi uczynić kroku:

"Trzeba by z nim porozmawiać...".

A więc porozmawiaj.

Pozwól pociągnąć się przez Jezusa, który ci mówi: "Spróbuj go pozyskać".

Miejmy śmiałość udzielać napomnień