V.R.S.
624

Czas Papieża Męczennika - Marcin I 20 listopada

czyli kiedy władza świecka wkracza do Kościoła

Św. Marcin (wspomnienie 20 listopada w Polsce) urodził się w Todi (Tuder), w dzisiejszej Umbrii, ówczesnej Tuscii pod koniec VI stulecia. Liber Pontificalis zawiera o nim dość obszerną wzmiankę, z której zacytujemy tu fragment:
„[Papież] od 5 lipca 649 roku, aresztowany 17 czerwca 653 roku, zmarł na wygnaniu 16 września 655 roku (…) Za jego czasu Paweł, biskup Konstantynopola, napuszony duchem pychy przeciw prawdziwemu dogmatowi Świętego Kościoła Boga zuchwale postanowił poddać w wątpliwość definicje Ojców; co więcej, podjął działania by ukryć swój błąd pod zwodzeniem, skłaniając nawet łaskawego cesarza by wydał Typus, który miał zniszczyć dogmat katolicki. W dziele tym okaleczył wszystkie twierdzenia świętych Ojców poprzez wypowiedzi najbardziej nikczemnych heretyków aby nie podać definicji i nie stwierdzić jednej bądź dwóch woli czy też operacji w Chrystusie naszym Panu. (…) Prześladował [legatów papieskich] i innych ortodoksyjnych mężów i czcigodnych kapłanów – niektórych z nich uwięził, innych posłał na wygnanie, jeszcze innych poddał chłoście. Owi ludzie wprawiali w konwulsje niemal cały świat. Bardzo wielu ortodoksyjnych [mężów] z różnych miejsc otwarcie wniosło skargi przeciw nim do naszej Stolicy Apostolskiej, błagając aby cała tkanina zła i przewrotności została zniszczona przez apostolski nakaz aby zatrzymać zabójczą chorobę ich Ekthesis rozdzierającą ciało całego Kościoła Katolickiego.
Wówczas święty i błogosławiony Marcin posłał i zebrał w Rzymie 105 biskupów i postępując za nauczaniem ortodoksyjnych Ojców odbył synod w kościele św. Zbawiciela blisko laterańskiego Episcopium. (…) Potępili Cyrusa z Aleksandrii, Sergiusza, Pyrrusa i Pawła – patriarchów Konstantynopola za to że ośmielili się przeciwstawić nowinki nieskażonej wierze: spiesząc się ją zdławić stworzyli zamęt heretyckich doktryn przeciw Bożemu Kościołowi Katolickiemu i tak zostali skazani na karę anatemy. (...) W tymże okresie cesarz posłał do Italii szambelana i egzarchę Olympiusza aby rządził całą Italią, dając mu swe instrukcje: (…) nakazujemy ci byś aresztował Marcina, który ongiś był legatem tu w mieście cesarskim a potem odczytał ortodoksyjny Typus jaki wydaliśmy we wszystkich kościołach i doprowadził do tego że wszyscy biskupi Italii go podpiszą. Z drugiej strony, jeśli okaże się że armia opiera się takiemu biegowi sprawy, zachowaj spokój aż nie zdobędziesz kontroli nad całą prowincją i nie będziesz w stanie zgromadzić dla siebie wojska w Rzymie i Rawennie (…)
Olympiusz przybył do Rzymu i zastał święty Kościół Rzymski w jedności ze wszystkimi biskupami Italii, kapłanami i duchowieństwem. Próbował przeprowadzić dane mu rozkazy siłą, używając wojska i próbował zaprowadzić schizmę siłą w świętym Kościele. Trwało to bardzo długo: wszechmogący Bóg nie pozwolił mu by dokończył swe wysiłki. Jak tylko ujrzał że został pokonany przez święty Katolicki i Apostolski Kościół Boży został zmuszony do zmiany kierunku swego nikczemnego planu aby osiągnąć podstępem to czego nie udało mu się osiągnąć siłą oręża. Zamierzał zabić świętego papieża podczas ceremonii Mszy w kościele Dziewicy Maryi – Matki Bożej ad praespe, gdy rozdawał on tam Komunię i w tym celu wydał rozkazy swemu spatariusowi. Jednakże wszechmogący Bóg, który daje tarczę swym ortodoksyjnym sługom i wybawia ich od każdego zła oślepił spatariusa egzarchy (…) Zatem kiedy Olympiusz dostrzegł że świętego papieża Marcina osłania dłoń Boża, został zmuszony pojednać się z nim i ujawnić wszystkie swe rozkazy owemu świętemu mężowi (…) Potem ów egzarcha zmarł z powodu choroby.
Wówczas cesarz posłał swe rozkazy wraz z egzarchą Teodorem, zwanym Kaliopasem, oraz cesarskim szambelanem Teodorem zwanym Peluriuszem. Zabrawszy świętego papieża Marcina z kościoła Zbawiciela, zwanego także konstantyńskim, zabrali go do Konstantynopola. Nawet wówczas nie uzyskali jego zgody. Wtedy święty mąż został posłany na wygnanie do miejsca zwanego Cherson, gdzie, jak się spodobało to Bogu, życie owego wyznawcy Chrystusa zakończyło się w pokoju.”

Relacja ta, dość obszerna w swej typowej dla Libri Pontificalis lakoniczności kryje jak widać dramat Wikariusza Chrystusa, Następcy św. Piotra prześladowanego przez władzę świecką wkraczającą brutalnie w kwestie Wiary. Marcin rozpoczął swą drogę jako mnich, przypuszczalnie zachowujący regułę św. Bazylego. W roku 641 Papież Jan IV wysłał go z misją dyplomatyczną do Istrii i Dalmacji, które niedawno zostały zajęte przez plemiona słowiańskie, powierzając mu pieniądze na wykup niewolnych. Marcin, wracając do Rzymu, zabrał ze sobą relikwie ze spustoszonych kościołów, które zgromadzono w nowo wzniesionym oratorium. W roku 642 papieżem został Teodor I a Marcin został posłany jako legat do cesarskiego Konstantynopola, gdzie dalej rozwijała się herezja monoteletyzmu, zakładająca istnienie jednej woli w Chrystusie. W marcu roku 638 zmarł główny obrońca ortodoksji na Wschodzie – biskup jerozolimski Sofroniusz, który wcześniej został wyłączony ze zmagań doktrynalnych wobec oblężenia jego stolicy przez mahometan. W roku 638 zostało opublikowane przez cesarza Herakliusza monoteleckie Ekthesis napisane przez biskupa Konstantynopola Sergiusza, odpowiadające co do istoty temu co Sergiusz pisał w listach do papieża Honoriusza. Dokument poparły wkrótce dwa synody duchowieństwa. Przeciw monoteletyzmowi wystąpił ostro papież Jan IV, który na początku roku 641 potępił herezję na synodzie w Rzymie a potem pisał do następcy cesarza Herakliusza (zm. 11.02.641) by odrzucił błędy i nie zmuszał biskupów Wschodu do akceptacji heretyckiego dokumentu Ekthesis. Jan powoływał się m.in. ns list dogmatyczny papieża Leona Wielkiego do biskupa Flawiana przeciw monofizytyzmowi. Ortodoksyjny cesarz Herakliusz Konstancjusz został wkrótce zabity i na tronie po dwóch zamachach pałacowych w odstępie kilku miesięcy zasiadł jego syn Konstans II. Znalazł się on pod wpływem nowego patriarchy Konstantynopola Pawła – monotelety, z którym walkę podjął papież Teodor, ogłaszając jego złożenie z urzędu. Z drugiej strony Paweł podjął działania wobec legatów papieskich opisane w Libri Pontificalis i doprowadził do tego że w roku 648 cesarz Konstans II ogłosił wymienione wyżej Typos zakazujące dyskusji nad kwestią woli w Chrystusie pod sankcjami pozbawienia urzędu tak kościelnego jak i świeckiego, ekskomuniki a nawet wygnania. Według akt św. Audoena – biskupa Rouen cesarz wysłał do Rzymu swoje oczekiwanie że papież przychyli się do dokumentu (za: Hefele: Historia soborów chrześcijańskich, tom V).
W maju roku 649, gdy Teodor zmarł Marcin był diakonem i po wyborze został konsekrowany na biskupa Rzymu. Od razu zajął się położeniem tamy monoteletyzmowi i przy wsparciu przebywającego od 645 w Rzymie greckiego mnicha Maksyma Wyznawcy przeprowadził w październiku tegoż roku, w bazylice Zbawiciela wspomniany wyżej Synod Laterański, w którym uczestniczyło 105 biskupów, głównie z Italii, pozostali pochodzili z krajów pod rządami Cesarstwa Wschodniorzymskiego. Na synodzie owym potępiono Ekthesis oraz Typos Konstansa. Ponownie jako jedną z podstaw podano Epistolam Dogmaticam Leona I. Naukę o dwóch wolach w Chrystusie wyprowadzono logicznie z nauki o dwóch naturach. Papież Marcin potępił ponownie Pawła z Konstanynopola, który „naśladując Sergiusza by ukryć swój błąd dał cesarzowi radę aby rozesłał Typos, który znosi katolickie dogmaty, odbiera Chrystusowi właściwie wszelką wolę i wszelką operację a z tym również każdą z natur, albowiem natura ujawnia się poprzez jej działanie. Uczynił to na co żaden heretyk wcześniej się nie ośmielił!” (cyt za Hefele: op. cit.). Po odczytaniu Typos zgromadzeni ojcowie powiedzieli: „zaiste jest wielką korzyścią gdy nie ma sporu dotyczącego wiary, lecz dobro nie może być odrzucane razem ze złem, doktryna ojców wraz z doktryną heretyków. Takie zachowanie raczej żywi niż wygasza spory. Zaprzestawanie obrony Wiary nie jest drogą do zakończenia herezji Powinniśmy zaiste unikać zła i czynić dobro, lecz nie odrzucać obu naraz. Możemy pochwalić zaiste dobrą intencję Typos, lecz jego zasady musimy odrzucić. Albowiem sprzeciwiają się one wszystkie duchowi Kościoła Katolickiego, który zaprawdę każe milczeć błędowi, lecz nie nakazuje by prawda i jej przeciwieństwo były wspólnie potwierdzane bądź zaprzeczane” (cyt. za H. Mann: History of the Popes, vol. I).
Synod złożył również wyznanie Wiary, powtarzając to chalcedońskie z uzupełnieniem wyznania dwóch woli w Chrystusie – boskiej i ludzkiej. Akta synodu rozesłano do różnych krajów chrześcijańskiego świata, także na Wschód – m.in. do Salonik, Antiochii czy Jerozolimy. Do cesarza Papież wraz z Synodem skierowali osobny list informujący że potwierdzono prawdziwą doktrynę i potępiono nową herezję odmawiającą ludzkiej naturze Chrystusa istnienia woli. Cesarz uznał działanie Marcina za podważanie jego władzy i postanowił go usunąć.
Wspomniany już egzarcha cesarski Olympiusz przybył do Italii gdy ów synod się odbywał. Jak przeczytaliśmy w Libro Pontificali po próbie podważenia autorytetu i zabójstwa Papieża doszedł on ostatecznie z Kościołem do porozumienia, dopiero przysłany po jego śmierci Teodor Kaliopas w czerwcu 653 roku wkroczył do Rzymu i aresztował Papieża. Jego losy znamy z listów jakie pisał z wygnania, w których opisał „jak został wyrwany ze stolicy świętego Piotra Apostoła niczym samotny wróbel z gniazda” (por. II List do Teodora) oraz Commemoratio zebranych w Narrationes de exilio sancti papae Martini. 15 czerwca 653 roku, gdy egzarcha wjeżdżał z wojskiem do Rzymu Papież, wiedząc co jest planowane (por. II List do Teodora), zgromadził się z duchownymi w bazylice laterańskiej Zbawiciela, gdzie odbywał się synod roku 649, nie wychodząc by powitać Teodora. Ten zapowiedział że sam do niego przybędzie. Na kolejny dzień była jednak niedziela i wielu wiernych przybyło by wysłuchać Mszy Św. odprawianej przez Papieża tak iż egzarcha wstrzymał swe działania do poniedziałku. Wówczas egzarcha posłał swego współpracownika – wspomnianego drugiego Teodora by zapytał Papieża dlaczego gromadzi broń i kamienie w swej rezydencji, na co Papież pozwolił wysłannikom egzarchy ją obejrzeć i broni nie znaleziono. Poważnie chory od października poprzedniego roku Papież postanowił ustawić łoże w swoim kościele ale wtargnęła tam w południe zbrojna horda, przewracając kościelne świece, a Teodor Kaliopas ogłosił że Marcin pełni swoją funkcję nieregularnie i bezprawnie, bo bez zgody cesarza, zatem zostanie zabrany do Konstantynopola a tymczasem powoła się nowego biskupa Rzymu. Oskarżano Papieża także o błędy doktrynalne w nauczaniu o Marii Pannie oraz utrzymywał kontakty z Saracenami. W liście do swego przyjaciela Teodora z wygnania pisał on o tych zarzutach tak: „I pragnę, umiłowany bracie byś wiedział (…) że z pomocą modlitw waszych i wszystkich wiernych chrześcijan, którzy są z wami, że i żywy, i martwy, będę bronił wiary naszego zbawienia, i, jak naucza błogosławiony Paweł Apostoł: ‘dla mnie Chrystus jest życiem a śmierć to zysk (Flp)’.”
Papież nie stawiał oporu przemocy fizycznej i zabrano go z kościoła podczas gdy lud obrzucał anatemami jego wrogów. Wreszcie egzarcha by uspokoić lud oświadczył że nie wysuwa się przeciw Marcinowi zarzutów doktrynalnych. Papieżowi obiecano najpierw że pozwoli mu się zabrać przybocznych do Konstantynopola ale ostatecznie odcięto go od duchownych, którzy chcieli się z nim udać na wygnanie i pozostawiono jedynie sześciu przybocznych. Gdy wyruszyli w nocy z wtorku na środę, około północy, zamknięto bramy Rzymu by nikt za nimi nie podążył. Po trzech miesiącach od wyjścia w morze dotarli przez Messynę na wyspę Naksos gdzie zatrzymano się na czas dłuższy (między badaczami listów Marcina trwa spór czy pobyt na Naksos trwał rok jak zanotował bibliotekarz rzymski Anastazy czy jest to omyłka w tłumaczeniu z greki – w konsekwencji spór czy wydarzenia w Konstantynopolu miały miejsce w roku 453 czy 454). 17 września statek z więźniem przybił wreszcie do Konstantynopola a Marcin był poddawany lżeniu i szykanom. Nazywano go heretykiem i buntownikiem. Wieczorem tego dnia odprowadzono go potajemnie do więzienia Prandiaria, gdzie spędził 93 dni, bez ciepłej ani zimnej kąpieli i wystarczającego pożywienia, bardzo słabując. Po 93 dniach takich męczarni był tak słaby że zaniesiono go na krześle przed trybunał, gdzie urzędnik cesarski kazał mu stać, co uczynił przy pomocy dwóch woźnych. Potem urzędnik zapytał Papieża: powiedz nieszczęśniku jaką krzywdę uczynił ci cesarz?
Przyprowadzono świadków odpowiednio przygotowanych i rozpoczęto stawianie Papieżowi oskarżeń. Pierwsze dotyczyło jego rzekomych układów z Olympiuszem przeciw cesarzowi, kolejne nakłaniania żołnierzy do buntu. Nie pozwolono Marcinowi odpowiedzieć na te zarzuty – gdy chciał zrelacjonować sprawę od momentu gdy do Rzymu dostarczono Typos, przerwano mu słowami że proces dotyczy buntu przeciw cesarzowi nie kwestii wiary a jego oskarżyciele i sędziowie także są Rzymianami i chrześcijanami, i to ortodoksyjnymi. Na to Papież odparł: chciałbym by tak było. Jednakże w ów dzień strasznego sądu będę dla was świadkiem i w tej sprawie. Gdy zarzucono mu że nie przeszkodził Olympiuszowi przygotowywać działań przeciw Konstansowi odparł że cóż mógł uczynić przeciw egzarsze, który miał za sobą całe wojsko Italii i dodał by czynili z nim prędko to co zamierzyli gdyż każdy rodzaj krzywdy będzie dla niego darem. Na te słowa obrady przerwano, nie wpuszczono też reszty świadków i postanowiono poinformować cesarza o tym co zaszło. Uciszono człowieka, który tłumaczył słowa Papieża na grekę a Marcina wystawiono na pośmiewisko gapiów. Następnie urzędnik prowadzący ów pokazowy „proces” wrócił od cesarza i kpił z Papieża tymi słowami: spiskowałeś przeciw cesarzowi, na co mogłeś mieć nadzieję? Porzuciłeś Boga a teraz Bóg cię opuścił. Potem rozkazał by zedrzeć z Papieża paliusz i przekazał go prefektowi miasta ze słowami: porąbcie go zaraz na kawałki, kończyna po kończynie oraz wezwał wszystkich by okrzyknęli nań anatemę, lecz jedynie niewielu to uczyniło. Kaci obnażyli go częściowo, rozdzierając nawet spodnią tunikę, szyję i ciało otoczono mu żelaznymi łańcuchami i wlekli go przez miasto do pretorium w rozdartej tunice bez pasa, tak iż nagie ciało było widać, niosąc przed nim miecz. Tam wtrącono go do celi z mordercami a potem przeniesiono do innego więzienia – Diomede, po drodze męcząc tak iż miał nogi i kolana całe poranione a krew spływała na więzienne stopnie. Był to środek zimy i Papież cierpiał od chłodu, znajdując się na krawędzi śmierci. Pozwolono by towarzyszył mu jedynie jeden kleryk. Niewiastom – klucznicom nie dano go okryć. Cały czas dawano mu do zrozumienia że poniesie śmierć – Papież znosił cierpienie w milczeniu. Wreszcie pozwolono go okryć i odprowadzono, i dano mu trochę jedzenia oraz zdjęto łańcuchy (opis wydarzeń w Konstantynopolu za Commemoratione).
Czy cesarz doszedł do wniosku że nie chce męczeństwa na własnym dworze, jak sugerował to autor Hypomnestikonu? Być może jeszcze się wahał, ale jego wątpliwości rozwiały się gdy odwiedził Pawła, który śmiertelnie zachorował. Gdy opowiedział mu przebieg procesu ów zawołał: biada mi! czy będę musiał i za to opowiedzieć przed Bogiem? i prosił cesarza by oszczędził Marcina. Paweł zmarł wkrótce potem a na jego miejsce Konstans umieścił niesławnego Pyrrusa (zm. w lecie 655 roku). Papież pozostał w więzieniu Diomede przez kolejne 85 dni, żegnając się z odwiedzającymi go i po dwóch kolejnych dniach przetrzymywania w domu cesarskiego sekretarza w kwietniu potajemnie wsadzono go na statek do Chersonu – greckiej posiadłości na dzisiejszym Krymie, gdzie dotarł 15 maja (por III list z wygnania). Tam również cierpiał niedostatek, nawet głód, prosząc przyjaciela w liście o przysłanie mu żywności z Rzymu. W ostatnim z zachowanych listów użalał się na zapomnienie przez współbraci z Rzymu: „jestem zdumiony i wciąż dziwię się z powodu braku rozeznania i współczucia pośród wszystkich, którzy kiedyś do mnie należeli, moich przyjaciół i krewnych, że tkwią w takiej nieświadomości mojego nieszczęścia i nie chcą nawet wiedzieć, jak to odkrywam, czy nadal jestem na tej ziemi czy nie.” Wedle Commemoratio zmarł 16 września roku 655 w opinii świętości, „wziąwszy udział w dobrych zawodach, dokończywszy biegu męczeństwa i zachowawszy dobrą wiarę” (Commemoratio XXVIII).
Tymczasem, choć Marcin w II liście do Teodora wyrażał nadzieję że to nigdy nie nastąpi, duchowieństwo w Rzymie ugięło się po oporze pod dyktatem cesarskim i na żądanie egzarchy w sierpniu 654 roku „wybrało” na następcę Marcina Eugeniusza. Obok Marcina władze cesarskie zamęczyły także Maksyma Wyznawcę, aresztowanego w Rzymie. Wysłano go na wygnanie, w roku 658 ściągnięto na proces do Konstantynopola, gdzie, podobnie jak Marcina, oskarżono m.in. o spiskowanie z mahometanami. Posłany ponownie na wygnanie w roku 662 został ponownie ściągnięty na pokazowy proces. Torturowano go, odcięto język i prawą rękę, po czym deportowano na teren dzisiejszej Gruzji, gdzie zmarł 13 sierpnia tegoż roku. We wspomnieniu o jego męczeństwie, wspominanym już Hypomnestikonie, przechowano też opis cierpień Marcina:
Teodor (…) dał nam w darze kawałek chusty czy też ręcznika, który dał mu święty mąż oraz jeden z jego butów jakie nikt inny nie nosi poza świętym papieżem rzymskim. To dlatego że Marcin również został wygnany tam pośród straszliwych cierpień podczas sprowadzenia z Rzymu. W rezultacie był bity publicznie przez wrogów Boga, godnych swego ojca diabła, i odarty ze swych szat a także ciężkie okowy i łańcuchy owinięto mu wokół szyi i reszty jego cennych członków. Potem powiedli go w tychże okowach w pochodzie całą drogą z pałacu do pretorium, zakutego do oficera straży to jest głównego kata i szedł przed nim człowiek z mieczem aby posiekać go na kawałki.” Jak dalej pisze jego autor Marcin „zasnął w Panu (…) gdy już rozświetlił jeden, jedyny święty Katolicki i Apostolski, chwalebny Kościół naszego Boga i prawdziwe nauczanie soborów (…) oraz święte i najpobożniejsze nauki wszystkich świętych Ojców.” Kościół ów zajaśniał znów na Wschodzie podczas Soboru in Trullo w roku 681, który potępił monoteletyzm i jego głównych przedstawicieli – patriarchów Sergiusza, Pyrrusa i Pawła, anatemę wygłaszając również przeciw Honoriuszowi I, który nie przeciwstawił się herezji a z heretykiem korespondował.
Nieprzypadkowo, po śmierci swego poprzednika na wygnaniu, sponiewieranego przez francuską rewolucję, w której niestety brali też udział polscy "stachanowcy", również św. Marcinowi Papieżowi, oddał hołd Pius VII w swej napisanej, również na wygnaniu - w Wenecji encyklice Diu satis z roku 1800:
"Zaiste, sławny Marcin, który dawno temu zyskał wielki zaszczyt dla tej Stolicy poleca nam wierność i męstwo poprzez umocnienie i obronę prawdy oraz poprzez znoszenie trudów i cierpień. Został on wygnany z tej Stolicy i z Miasta, pozbawiony władzy, godności i całego mienia. Jak tylko pojawił się w jakimś spokojnym miejscu zmuszano go by ruszał dalej. Mimo swego podeszłego wieku i choroby, która uniemożliwiała mu chodzenie został wygnany do dalekiej ziemi i uporczywie grożono mu jeszcze bardziej bolesnym wygnaniem. (...) Mimo iż był co dzień poddawany pokusom w swym stanie słabości i samotności, nigdy nie poddał swej integralności. Żadne zwodzenie nie było w stanie zadziałać, żadna groźba zaniepokoić, żadna obietnica pozyskać, żadne trudności lub niebezpieczeństwa nie mogły go złamać. Jego wrogowie nie potrafili uzyskać od niego żadnego znaku, który nie dowodziłby wszystkim że Piotr 'do tego czasu i na zawsze żyje w swych następcach i sprawuje osąd jak jest to szczególnie wyraźne w każdej epoce' jak powiada doskonały skryba Soboru Efeskiego."
Jak dalej pisze Papież o losach Marcina i Piusa VI "z wydarzeń tych ludzie powinni wyciągnąć wniosek że wszelkie próby obalenia 'Domu Bożego' są próżne. (...) Nigdy nie istniał wróg religii chrześcijańskiej, który by jednocześnie nie wiódł nikczemnej wojny ze Stolicą Piotrową, albowiem gdy Stolica ta pozostawała mocna, przetrwanie religii chrześcijańskiej było zapewnione (...) 'Jest naszym szczególnym obowiązkiem' - jak powiada Cyprian - 'podtrzymywać i bronić tę jedność' tak aby świat mógł ujrzeć, zadziwić się i uwierzyć 'że Ty mnie posłałeś' - jak ciągnie Chrystus w swej modlitwie. (...) Dlatego jest naszym obowiązkiem wspomagać ludzi i narody będące w niepokoju oraz usuwać całe obecne i grożące zło. Albowiem 'Chrystus dał pasterzy i nauczycieli do doskonalenia świętych, do sprawowania posługi, budowania Ciała Chrystusowego aż wszyscy przyjdziemy razem do jedności wiary i poznania Syna Bożego' (Flp 4, 11-12) Jeśli kiedykolwiek cokolwiek odwiedzie, przeszkodzi lub spowoduje zwłokę u kogokolwiek z nas w wykonywaniu tego zadania, jakiż haniebny grzech ów popełni! Zatem, nie zaniedbajcie czujności, staranności, troski i wysiłku w celu 'strzeżenia depozytu' Chrystusowego nauczania, którego zniszczenie zaplanowane zostało, jak wiecie, przez wielki spisek."

podobne tematy:
R. de Mattei: Honoriusz I – kontrowersyjna sprawa papieża heretyka
Papieskie wyznanie wiary w Liber Diurnus
Jeszcze o starożytnościach chrześcijańskich: Kościół i synagoga
Jeszcze o historii kościoła Grobu Świętego
Monoteletyzm czyli modernistyczny powrót dawnych błędów
Św. Leon Wielki – krótki życiorys (1)
Walka o wolność religijną się zaostrza