V.R.S.
266

Herbata bostońska czyli ekumeniczne preludium

"(...) Wydarzenia międzynarodowe takie jak wojna domowa w Hiszpanii oraz wzrost znaczenia partii nazistowskiej podzieliły katolików i żydów (...) Rok 1944 oznaczał punkt zwrotny w relacjach katolicko-żydowskich. (...) W tymże roku arcybiskup Ryszard J. Cushing objął urząd, poświęcając swoje 26-letnie rządy jako głowy archidiecezji bostońskiej aby zbliżyć do siebie bostońskich katolików i żydów. Okres po II wojnie światowej oznaczał początek nowej ery bardziej tolerancyjnych stosunków międzyreligijnych w Ameryce i w Bostonie. Bostońscy katolicy i żydzi razem przeszli przez lokalną aferę Feeneya w latach 50-tych, dotyczącą katolickiego księdza, który został ekskomunikowany za swoje kontrowersyjne stwierdzenia przeciwko żydom i innym niekatolikom."

To fragment przeciekawego (także z uwagi na powtarzalność opisywanych scenariuszy w innych latach i miejscach świata) artykułu pani Goldstein (całość: bc.edu/…texts/cjrelations/resources/articles/goldstein.htm ), który ukazuje ze strony żydowskiej, kluczową moim zdaniem sprawę a mianowicie test taktyki narzucenia establiszmentowi hierarchii kościelnej amerykańskiej zasady pluralizmu i liberalizmu religijnego, stanowiący próbę przed Soborem Watykańskim II, kiedy to Potomak wpadł nad Ren (a właściwie nad nim od roku 1945 siedział), po to żeby Ren wpadł do Tybru. Sprawę bostońskiej walki stoczonej wokół zasady: Extra Ecclesiam nulla salus czyli ks. Feeneya. Zamieszczałem już tłumaczenie jej opisu ze strony amerykańskiej dziennikarki katolickiej R. Engel w jej "Rycie Sodomy", teraz niech wybrzmi i druga strona.

Tekst p. Goldstein zawiera interesujące informacje, dowiadujemy się z niego m.in. że w roku 1927 w Bostonie mieszkało ok. 90 tys. Żydów tj. 2,3 % ogółu społeczności żydowskiej w USA. W latach 30-tych istniał w Bostonie wg p. Goldstein antysemityzm wynikający z katolickiego "konserwatyzmu", który szczególnie uwidocznił się po ogłoszeniu New Dealu przez prezydenta USA F. D. Roosevelta, osiągając "nadzwyczajne poziomy. Żydzi faktycznie zyskali w polityce bardziej prominentną rolę w latach 30-tych XX w. a wielu z nich cieszyło się bliskimi relacjami z Prezydentem F. D. Rooseveltem. Jako gubernator Nowego Jorku Roosevelt posiadał wcześniejsze doświadczenia współpracy z Żydami. Po wyborze do Białego Domu wprowadził do swojego rządu znaczącą liczbę Żydów - po raz pierwszy w dziejach Ameryki. Prominentni bostońscy Żydzi tacy jak sędziowie Sądu Najwyższego Ludwik D. i Feliks Frankfurter przez całe lata służyli rządowi. Bylo dwoma najbliższymi doradcami Roosevelta w sprawie polityki rządowej. Podobnie instytucje rządowe (...) posiadały znaczącą liczbę Żydów na eksponowanycg stanowiskach."

Jak pisze dalej p. Goldstein - powyższe zjawisko spowodowało oczywiście wzrost "antysemityzmu" "rozczarowanych i sfrustrowanych Amerykanów", którzy winili Żydów za problemy ekonomiczne i oskarżali o kontrolę nad systemem finansowym, także z uwagi na to, że, jak przyznaje p. Goldstein, Żydzi dość dobrze się mieli podczas tzw. Wielkigo Kryzysu. Żydzi obsadzili też pozycje kierownicze w stworzonym systemie robót publicznych, co dodatkowo wzmagało nieprzyjazność pracowników fizycznych. Boston, wedle relacji żydowskich cytowanych przez p. Goldstein stanowił wówczas "najbardziej antysemickie miasto", zwłaszcza z uwagi na silną społeczność irlandzką.
Oczywiście problemem w tej układance byli ówcześni "konserwatywni" księża katoliccy, którzy łączyli Żydów ze wzrostem znaczenia komunizmu. Jak przyznaje p. Goldstein w amerykańskim ruchu komunistycznym Żydzi, zwłaszcza imigranci, pełnili eksponowaną rolę, sprzyjając jako społeczność "intelektualizmowi, socjalizmowi i komunizmowi" w przeciwieństwie do ówczesnych katolików w Ameryce.

Pani Goldstein biada też że ówcześni katolicy bostońscy utożsamiali stronę "republikańską" czasów wojny domowej w Hiszpanii z komunizmem i bolszewizmem. Ówczesny metropolita bostoński "William kardynał O'Connell i wielu innych amerykańskich katolików wspierali podczas wojny Franco i jego faszystowskie siły." Jak dodaje autorka - nie rozumieli polityki w Hiszpanii i obawiali się powtórzenia rewolucji z Meksyku. Napięcia między żydami a katolikami rosły, amerykańska utopia liberalizmu światopoglądowego zdawała się rozpadać. Mimo lobby AJC i ADL B'nai Brith kardynał O'Connell milczał, jak to pisze Goldstein, niczym Pius XII w sprawie hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Podobnie katolicki burmistrz Bostonu Maurycy Tobin nie zachowywał się tak jak życzyliby sobie tego Żydzi.

I wtedy, w roku 1944 zmarł kardynał O'Connell zaś arcybiskupem, ku radości społeczności żydowskiej, został Ryszard J. Cushing, odpowiadający "demokratycznemu duchowi nowego świata", co, jak pisze Goldstein, zaskoczyło wielu katolików. Nowy arcybiskup od razu ogłosił w The Boston Post że popiera braterstwo ludzkości i jest antyantysemicki oraz antyantyprotestancki. Jak pisze Goldstein:
"W przeciwieństwie do kard. O'Connella Cushing szukał bliskich relacji z bostońskimi żydami. Miał wiele osobistych doświadczeń z żydami: jego siostra wyszła za Żyda, którego arcybiskup czule określał: 'najlepszy chrześcijanin jakiego znam'" Cushing był zatem filosemitą a według jego własnych zwierzeń ulubionym członkiem rodziny był właśnie ów szwagier-Żyd.

Nic zatem dziwnego że w roku 1946 Cushing udał się na "braterską wieczerzę" do świątyni Ohabei Shalom w Brookline, gdzie przemawiał przed grupą 1500 gości, co z rozrzewnieniem wspominał potem jeden z ówczesnych oficjeli ADL B'nai B'rith - I. Zack. Nie skończyło się też na jednej braterskiej wieczerzy - Goldstein pisze o "setkach" podobnych wydarzeń z metropolitą w głównej roli.
Bliska przyjaźń łączyła również Cushinga z Abramem Sacharem, szefem wspieranej przez organizacje żydowskie uczelmi Brandeis, która, jak wskazuje Goldstein, stanowiła eksperymentalne poletko dialogu międzyreligijnego jako szkoła "pan-religijna" z zachowaniem poszczególnych odrębności kultu (brzmi jak "duch Asyżu", nieprawdaż?). Żydzi finansujący uczelnię pozwolili nawet Cushingowi nadać nazwę kaplicy dla katolików jaką na jej terenie, obok bożnicy żydowskiej i protestanckiej wzniesiono. Cushing nazwał kaplicę neutralnie światopoglądowo - Betlejemską.
Wzrastały w USA stymulowane przez tamtejszy liberalizm tendencje dialogu "międzywyznaniowego". Wojna światowa odsiała starych katolików a powojenny boom gospodarczy ukształtował "nowsze generacje katolików" "mniej parafialnych i stałych w swych religijnych przekonaniach."
Niestety w "braterstwie" przeszkadzał wciąż odradzający się, zwłaszcza wobec powszechnego łączenia Żydów z ateistycznym komunizmem, katolicki konserwatywny "antysemityzm", do którego doszły, wobec powstania państwa żydowskiego w Palestynie, siły antysyjonistyczne. W budowanie tikkun olam wmieszał się też obstający przy tradycyjnym poglądzie na dialog "ekumeniczny" ks. Leonard Feeney SJ, dyrektor Ośrodka św. Benedykta. Trzymając się ścisłej interpretacji zasady Extra Ecclesiam Nulla Salus tak jak uroczyście nauczali jej Sobór Florencki i papież Eugeniusz, choć popadając w kontrowersje jeśli chodzi o tzw. "Chrzest pragnienia", Feeney zwracał uwagę na zagrożenie ze strony żydowskiej i niemożność dialogowania z osobami nienawidzącymi Jezusa i bluźniącymi przeciw katolickim świętością. Jak pisze Goldstein Cushinga Feeney uważał za heretyka: "Abp Cushing jest heretykiem. Nie mówię tego za jego plecami - powiedziałem mu to prosto w twarz" (28.09.1952). Wyrzucał innym że nazywa się go "kapłanem nienawiści" za próbę obrony Najświętszej Marii Panny.
Goldstein uznaje Feeneya za "paradoksalną postać" to jest antysemitę, ale nie - rasowego, lecz "teologicznego", to jest o poglądach antyjudaistycznych, wywodzonych z zasady EENS.

Cushing w odpowiedzi nakazał Feeneyowi milczenie i zamknął ośrodek św. Benedykta. Akcji Cushinga towarzyszył lobbing organizacji żydowskich - w styczniu 1952 do nuncjusza Cicognaniego napisali m.in. przedstawiciele Harvardu, ADL B'nai B'rith i Bostońskiej Rady Żydów. Wypominano w nim m.in. że Feeney uzurpuje sobie prawo do nazywania Ekscelencji Cushinga heretykiem. Decyzję Cushinga potwierdził Watykan, podając jako powód suspensy Feeneya, "poważne wykroczenia przeciw prawom Kościoła". W 1953 ogłoszono ekskomunikę Feeneya, jak wiadomo zdjął ją potem Paweł VI.
Oprócz lobbingu, jak pisze Goldstein, stosowaną przez środowiska żydowskie wobec ks. Feeneya praktyką było izolowanie od mediów, przemilczanie i ograniczanie, jak dziś byś,y powiedzieli, jego "zasięgów". ADL odnotowało że podobną taktykę stosował abp Cushing by nie dawać mu okazji na "czołówki gazet". Organizacje żydowskie zażądały też w marcu 1951 od bostońskiej policji aby przydzieliła stałych funkcjonariuszy na niedzielne spotkajia ks. Feeneya aby kontrolować mającą tam miejsce "przemoc".
Dołączali do nich "życzliwi" katolicy pisząc np.: "obrażanie przez nich Arcybiskupa i innych znaczących biskupów, księży, ministrów i rabinów to coś niskiego, grubiańskiego, fałszywego, pełnego nienawiści, bigoteryjnego, etc. Nie powinno pozwolić im się na korzystanie z mienia podatników..."
Feeney tymczasem protestował w 1955 roku przeciw otwarciu katolickiej kaplicy na finansowanej przez żydów, wspomnianej uczelni Brandeis, pod hasłem sprzeciwu wobec profanacji Najświętszgo Sakramentu, organizując m.in. marsz przez miasto. Jak pisze Goldstein działalność ks. Feeneya zacieśniła jeszcze kontakty Cushinga z żydami, zaoferował on nawet że osobiście poświęci kaplicę w Brandeis. W roku 1956 lokalna filia B'nai B'rith ogłosiła Cushinga "Człowiekiem Roku", w roku 1959 analogiczny tytuł przyznało mu bostońskie czasopismo "Żydowski Adwokat" (The Jewish Advocate).

W okresie Soboru Watykańskiego II abp Cushing "rósł w znaczenie" a ruch ks. Feeneya tracił stopniowo popularność. Jedną z pierwszych czynności Jana XXIII było mianowanie Cushinga, w grudniu 1958 roku, kardynałem. Na Soborze Cushing lobbował za przyjęciem deklaracji o wolności religijnej i deklaracji o żydach, postulując m.in. by była redagowana z większą miłością. Po Soborze utworzył w swojej archidiecezji Radę Ekumeniczną, która, jak wskazuje Goldstein, "dołączyła do Jewish Community Council of Metropolitan Boston, Anti-Defamation League B’nai B’rith i Boston College jako sponsorów dialogu."
Budowę w USA nowej społeczności katolickiej miał scementować dokonany w roku 1960, przy poparciu żydowskim, wybór na Prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego. W tym samym roku działacze żydowscy, protestanccy i liberalno-katoliccy, wyprzadzając Dignitatis "Humanae" Soboru Watykańskiego II przyjęli wspólne oświadczenie o "wolności religijnej." Sam Kennedy pobił rekord wprowadzając dwóch Żydów do swojego gabinetu. Jak pisze Goldstein relacje między Kennedym a Cushingiem były bardzo bliskie i serdeczne - świeżo upieczony kardynał wygłosił nawet mowę na inauguracji prezydentury JFK, a potem przewodniczył Mszy żałobnej po zamachu w Denver. Jak oświadczył podzas pogrzebu: "historia nigdy nie zarejestruje jak blisko byliśmy za życia."

podobne tematy:
Biskup Sheen i ekumenizm
Biskup Sheen i ekumenizm (II)
Program Wojny Doktrynalnej
Piotr Piotr i jeszcze jeden użytkownik linkuje do tego wpisu