Błędne pojęcie papiestwa u współczesnych modernistów .
Wśród niewielkiej ilości stron tradycji katolickiej wyróżnia się strona ks. Jacka Bałembysacerdoshyacinthus.wordpress.com. Ksiądz Bałemba w wielu swoich tekstach, wykładach oraz kazaniach mówi o integralności katolickiej nauki, katolickiej doktryny. Ks. Bałemba określa integralność jako przyjmowanie całości Bożego Objawienia przy niewykluczaniu niczego z nauki Kościoła katolickiego. Co więcej, ks. Bałemba przestrzega przed źle pojmowaną integralnością, która nakazuje przyjąć zmodernizowaną naukę Kościoła, a nie taką, jaka jest ona przez Boga objawioną w Piśmie Świętym i Tradycji. Z nauki ks. Bałemby przebija szczera troska o Kościół, która wyraża się właśnie ową dbałością o zachowanie wiary czystej, integralnej.
Zapewne powodowany tą troską ks. Bałemba zamieścił wpis na swoim blogu o jednoznacznym zresztą tytule „Troski rzymskich katolików. Nasze troski…”. We wpisie tym ks. Bałemba przytacza słowa włoskiego pisarza, dziennikarza i publicysty, Antonio Socci’ego, które pozwalam sobie przytoczyć poniżej.
„Wiemy, że papieże nie są władcami absolutnymi. Jak dogmatycznie naucza Sobór Watykański I, powinni oni działać w ściśle określonych granicach: są wezwani, aby strzec depozytu wiary (depositum fidei) i nienaruszony przekazywać go następcom. Nie mogą go wymyślać, ani negować (także w części), bądź przeinaczać.
Jak powtarzał Benedykt XVI, Kościół należy do Chrystusa a nie do papieży. Właśnie dlatego, że zadaniem każdego papieża jest strzec depozytu wiary (depositum fidei) tak jak został mu przekazany, Tradycja w Kościele ma charakter wiążący. Magisterium każdego papieża powinno włączać się spójnie w całość odwiecznego magisterium Kościoła.”
Ks. Bałemba określą tę wypowiedź jak katolicką, prawdziwą. Socci pisząc, iż papieże nie są władcami absolutnymi twierdzi, iż każdy papież jest zmuszony działać w określonych granicach. Co jednak, gdy papież, którego oczami widzimy, nie strzeże depozytu wiary, a wręcz przeciwnie: wymyśla, neguje i przeinacza? Wypowiedź Socci’ego posiada zupełnie inne znaczenie gdy odnosi się do realnej rzeczywistości, w której widzimy papieża heretyka, który „wymyśla, neguje i przeinacza”, niż gdyby była to wypowiedź czysto teoretyczna.
Poniżej postaramy się przedstawić w skrócie katolicką naukę o papiestwie i konsekwencje z tej nauki wypływające.
Władza
Ksiądz Jacek Tylka, w książce „Dogmatyka katolicka” (Tarnów 1900) dokładnie określa zakres władzy papieża. Opierając się na nieomylnej nauce Soboru Watykańskiego wykłada, iż władza papieża:
jest najwyższą władzą jurysdykcji;
obejmuje nie tylko rzeczy wiary i obyczajów, ale i te, które należą do karności i rządu Kościoła;
ta władza jest „zupełną”, to znaczy, że zawiera w sobie wszystkie bez wyjątku prawa, które przysługiwać mogą jakiejkolwiek władzy kościelnej;
ta władza jest najwyższa i nie można od niej apelować do Soborów;
ta władza jest zwyczajną, to znaczy, że przysługuje zawsze każdemu Papieżowi;
jest bezpośrednia, bo bezpośrednio jest dana od Boga Papieżowi, który może ją też wykonywać nie tylko przez Biskupów, ale i sam bezpośrednio lub przez swoich legatów;
ta władza odnosi się do wszystkich Pasterzy i wiernych; zatem Papież jest punktem środkowym jedności Pasterzy i wiernych;
wobec niej obowiązani są zachować hierarchiczne podporządkowanie i prawdziwe posłuszeństwo pasterze i wierni wszelkiego obrządku i godności, każdy z osobna i wszyscy razem.
Nieomylność
Papież Kościoła katolickiego posiada najwyższą władzę jurysdykcji, częścią tej władzy jest władza nauczania, tj. władza głoszenia nauki i domagania się tej nauki przyjęcia. Gdyby papież głosił błędną naukę, to, z ustanowienia bożego, każdy wierny zobowiązany byłby tę nauke przyjąć, ponieważ każdy wierny, pod groźbą utraty życia wiecznego, posiada obowiązek być posłusznym władzy przekazanej od Chrystusa św. Piotrowi i jego następcom.
Powiedział Chrystus do Piotra: „A ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go” (Mat. 16. 18).
Wykłada ten fragment Ewangelii ksiądz Sieniatycki w książce „Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna” (Kraków 1932) następująco (str. 279-280):
„Według tych słów Chrystusa Piotr i jego następcy mają być najsilniejszym fundamentem Kościoła, który mu daje całkowitą nienaruszalność. Kościół jest przede wszystkim instytucją prawdy i wiary; będzie tedy nienaruszony, gdy będzie wolny od błędu w rzeczach wiary. Tę nienaruszalność ma mu dać Piotr i jego następcy, więc i oni sami muszą w rzeczach wiary być wolni od błędu, czyli muszą być nieomylni.
Mówi dalej Chrystus, że bramy piekielne (szatan) nie zwyciężą Kościoła. Zwyciężyłyby go, gdyby Piotr i jego następcy byli omylni i błędu cały Kościół nauczali, bo jako fundament Kościoła mieliby prawo wymagać od całego Kościoła uznania za prawdę swej nauki, a Kościół miałby obowiązek przyjąć tę ich naukę, która byłaby w rzeczywistości fałszem.
Z dowodu tego jasno też wypływa, że nieomylność papieża i jego następców nie zależy od zgody Kościoła na ich naukę, bo nie dom fundamentowi, ale fundament ma dać domowi nienaruszalność, więc i nie Kościół na Piotrze jako na fundamencie zbudowany ma Piotrowi dawać nieomylność, lecz Piotr Kościołowi. (…)
Pasza dla dusz to przede wszystkim prawdziwa i zbawienna nauka. A zatem Piotr i jego następcy mają karmić cały Kościół, biskupów i zwykłych wiernych, prawdziwą i zbawienną nauką, a chronić ich od błędu i herezji. Lecz tego obowiązku nie mogliby spełnić, gdyby mogli nauczać błędu…”.
Warto powtórzyć te słowa: „nie dom fundamentowi, ale fundament ma dać domowi nienaruszalność, więc i nie Kościół na Piotrze jako na fundamencie zbudowany ma Piotrowi dawać nieomylność, lecz Piotr Kościołowi”.
Nie nauka Kościoła sprawia, iż papież jest nieomylny ale odwrotnie, to papież, który zgodnie z obietnicą Chrystusa, jest depozytu wiary strażnikiem, gwarantuje Kościołowi nieomylność poprzez strzeżenie depozytu wiary Kościoła. Taka jest misja i cel ustanowienia przez Chrystusa papiestwa na fundamencie św. Piotra. Dlatego taki papież, który przeczy Tradycji, który zmienia depozyt prawdy, w świetle nauki Kościoła nie może nawet zaistnieć. Niemożność głoszenia błędu przez papieża została ustanowiona przez samego Chrystusa i wypływa z obietnicy danej Apostołom i ich następcom. Po tym poznamy, iż osoba, która mieni się być papieżem nim nie jest, gdy głosi naukę inną od tej, przez Boga objawioną. Pisze ks. Sieniatycki (str. 268):
„Chrystus nakazuje apostołom i ich następcom podawać wszystkim narodom całą swą naukę i obiecuje, gdy będą nauczać, być z nimi ustawicznie, po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Więc oczywiście nie dopuści, by w jego obecności błędną naukę podawali, czyli apostołowie i ich następcy aż do końca świata będą nieomylni w nauczaniu. Gdy Bóg obiecuje być z kim, zawsze to w piśmie św. oznacza skuteczną, ze szczęśliwym wynikiem pomoc Bożą (cfr. Gen. 21. 22; Luc. 1. 28; Act. 18. 9). Nie byłaby skuteczna pomoc Chrystusa, ani wynik jej szczęśliwy, gdyby Apostołowie i ich następcy błądzili w nauczaniu.
Znajomość wszelkiej prawdy u apostołów i ich następców, gdy będą głosić naukę Chrystusową aż na krańcach ziemi, wyklucza wszelki błąd i świadczy o ich nieomylności. Czyżby bowiem mogli być świadkami Chrystusa i jego nauki, gdyby tę naukę choćby w jednym tylko punkcie popsuli i popsutej nauczali?”
Co jednak, gdy coś, co nie ma prawa zaistnieć, istnieje?
Co wtedy, gdy papież głosi błędy i herezje?
Na to pytanie odpowiedź daje także ks. Sieniatycki w swojej „Apologetyce…”, str. 279.
„Na kwestię, czy papież, jako osoba prywatna, może popaść w herezję formalną, uparcie twierdząc, co się nie zgadza z prawdą już zdefiniowaną, rozmaicie odpowiadają teologowie. Jedni z Kajetanem przypuszczają tę możliwość, inni ze św. Bellarminem i Suarezem prawdopodobniej przyjmują, że Bóg tak jak dotychczas nie dopuścił, tak nigdy nie dopuści na Kościół takiego zgorszenia, by papież publicznie i formalnie głosił herezję. W każdym razie, gdyby taki wypadek się zdarzył, papież taki przestałby być członkiem Kościoła, a tym samem papieżem, bo nie może być głową instytucji, kto nie jest jej członkiem.”
Taka jest powszechna nauka Kościoła, potwierdzona przez papieży, świętych oraz doktorów Kościoła.
Innocenty III – Sermo 4: In Consecratione, PL 218, 670
„Tym bardziej nie może się rzymski papież chlubić, ponieważ może być sądzony przez ludzi – a raczej, można wykazać, że już został osądzony, jeśli «utraci swój smak» popadając w herezję; gdyż ten, kto nie wierzy już został osądzony”.
św. Robert Bellarmin, Doktor Kościoła – De Romano Pontifice. II, 30
„Papież, będący jawnym heretykiem automatycznie (per se) przestaje być papieżem i głową Kościoła, jako że natychmiast przestaje być chrześcijaninem (katolikiem) oraz członkiem Kościoła. Z tego powodu może on być sądzony i ukarany przez Kościół. Jest to zgodne z nauką wszystkich Ojców [Kościoła], którzy nauczali, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję”.
św. Franciszek Salezy, Doktor Kościoła
„Otóż kiedy Papież jawnie jest heretykiem, ipso facto traci swą godność i wyklucza się z Kościoła…”.
św. Antonin
„W przypadku gdyby Papież stał się heretykiem, to – przez sam ten fakt i bez żadnego innego orzeczenia – odłączyłby się od Kościoła. Głowa oddzielona od ciała nie może – tak długo jak pozostaje oddzielona – być głową tego samego ciała, od którego została odcięta”.
Wernz-Vidal, Ius Canonicum, t. II: De Personis, s. 453
„Gdyby poprzez notoryczną i otwarcie okazywaną herezję papież miał stać się heretykiem, przez sam ten fakt (ipso facto) uważa się go za pozbawionego całej władzy prawodawczej (jurysdykcji), nawet przed wydaniem przez Kościół deklaracji [o utracie urzędu] (…) papież popadając w herezję przestaje być ipso facto członkiem Kościoła, a co za tym idzie przestaje też być Jego głową”.
Jak widzimy z powyższego, osoba sprawująca urząd papieża faktycznie ograniczona jest do „działania w określonych granicach: strzeżenia depozytu wiary”, co jest sprawowanego urzędu właściwością niezbywalną. Granica władzy papieża jest więc równocześnie granicą sprawowania urzędu, czyli bycia papieżem. Konsekwencją przekroczenia tej granicy jest, ispo faco, utrata urzędu i władzy do niego przypisanej. Papież, jak długo pozostaje papieżem, jest władcą absolutnym, któremu hierarchia i wierni zobowiązani są zachować absolutne posłuszeństwo.
Pius IX – Przemówienie Quae in patriarchatu z 1 września 1876 r. do kleru i wiernych obrządku chaldejskiego.
„Jaka korzyść płynie z publicznego głoszenia dogmatu o zwierzchnictwie św. Piotra i jego następców przy takiej postawie? Co dobrego wynika z nieustannego powtarzania deklaracji wiary w Kościół katolicki i o posłuszeństwie Stolicy Apostolskiej, kiedy czyny zadają kłam tym wspaniałym słowom? Co więcej, czyż taki bunt nie staje się bardziej niewybaczalny przez fakt, że uznaje się posłuszeństwo za obowiązek? Czyż władza Stolicy Świętej nie rozciąga się na nakładanie sankcji w zakresie, jaki Nas obowiązuje, czy też wystarczy być w jedności wiary z tą Stolicą bez uległego podporządkowania się? – postawa jakiej nie można przyjąć bez uszczerbku dla Wiary katolickiej. Doprawdy, Czcigodni Bracia i kochani Synowie, jest to pytanie o uznawanie władzy (Stolicy Apostolskiej), nawet nad waszymi kościołami, nie tylko w sprawach wiary, ale również dyscypliny. Ten kto temu zaprzecza jest heretykiem; ten kto to uznaje i uporczywie odmawia posłuszeństwa, zasługuje tym samym na klątwę”.
Kościołem opiekuje się Duch Święty, który nie może dopuścić, żeby forma rządu przez Chrystusa Pana ustanowiona, wyszła Kościołowi na szkodę. Papież nie może więc rządzić w sposób oczywiście niezgodny z Pismem św., Tradycją i orzeczeniami swoich poprzedników i Soborów powszechnych. Gdyby zaś tak się stało (o ile to możliwe), z mocy samego czynu, osoba sprawująca urząd św. Piotra przestałaby być papieżem.
Gdyby było inaczej, gdyby papież heretyk pozostawał papieżem, Kościół stałby się tym samym omylny i nie mógłby już dłużej wypełniać polecenia Chrystusa „Idąc na wszystek świat, opowiadajcie Ewangelią wszemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, zbawion będzie, a kto nie uwierzy, będzie potępion”. (Mk 16, 15). Istnienie takiego Kościoła, który byłby w swej nauce omylny, byłoby niezgodne z powołaniem dla którego Chrystus ustanowił Kościół. Dlatego pisze ks. Sieniatycki (str. 273).
„Celem daru nieomylności danego Kościołowi jest chronić wiernych od wątpliwości i od błędu w rzeczach wiary i obyczajów. Celu tego nie tylko nie mógłby Kościół spełnić, gdyby był omylny w ocenie faktów dogmatycznych, ale przeciwnie przyczyniałby się do wywoływania u wiernych wątpliwości i do wprowadzenia ich w błąd.
Gdyby np. Kościół, myląc się, ogłosił dany Sobór powszechny za nielegalny, który był legalny, to zakazywałby tym samem wiernym wierzyć w dogmatyczne dekrety tego Soboru mimo, że prawdy, przez Sobór zdefiniowane, są przez Boga objawione i Sobór legalnie i nieomylnie je za objawione ogłosił. I odwrotnie, gdyby Sobór nielegalny ogłosił za legalny to nakazywałby wierzyć w dekrety Soboru, mimo, że ten Sobór, jako nielegalny, w rzeczywistości był omylny i mógł fałszywe zdania podawać za prawdziwe a nawet za objawione przez Boga.
Każdy widzi z tych przykładów na jak wielkie niebezpieczeństwo popsucia byłyby narażone prawdy objawione, a wierni na niebezpieczeństwo popadnięcia w fałsz, w herezję, gdyby Kościół był omylny w ocenie faktów dogmatycznych.”
Kościół z natury swojej został powołany do istnienia jako nieomylny i cechy tej utracić nie może. Źródłem nieomylności Kościoła jest sam Jezus, którego słowa zawieść nie mogą, który fundamentem Kościoła i gwarantem nieomylności ustanowił św. Piotra i jego następców.
Jeśli więc widzimy kościół nauczający błędu, oznacza to definitywnie, iż nie jest to Kościół założony przez Chrystusa a kościół uzurpatorski. Dlatego zasadniczą kwestią, na która każdy musi sobie odpowiedzieć, jest pytanie, czy trwać w uzurpatorskim kościele, który obleczony w katolickie szaty jest głosicielem błędów i herezji. Obowiązkiem każdego katolika jest przyjąć integralnie naukę Kościoła oraz, co bardzo ważne, wszystkie konsekwensje z tej nauki płynące. Każdy kompromis jest zdradą Chrystusa i oszukiwaniem samego siebie.
Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak przytoczyć słowa ks. Bałemby:
„W czasach pomieszania powszechnego, jakie wtargnęły w sam środek Kościoła (problem się nasila!), tym bardziej trzeba się mocno trzymać krystalicznej katolickiej – niezmutowanej! – doktryny, niezmienionego i niezmienialnego depozytu wiary (depositum fidei). To jest konieczne do zbawienia”.
Suplement. Objawienie św. Jana, Roz. II.
1 Aniołowi Ephezkiego kościoła napisz: To mówi, który trzyma siedm gwiazd w prawicy swéj, który chodzi między siedmią lichtarzów złotych:
2 Wiem sprawy twoje i pracą i cierpliwość twoję, a iż nie możesz cierpieć złych, i doświadczyłeś tych, którzy się mienią być Apostoły, a nie są, i nalazłeś je kłamcami.
3 I masz cierpliwość i znaszałeś dla imienia mego, a nie ustałeś.
4 Ale mam przeciw tobie, żeś miłość twoję pierwszą opuścił.
5 Pamiętajże tedy, zkądeś wypadł, i czyń pokutę, a uczynki pierwsze czyń. A jeźli nie, przyjdę tobie a poruszę lichtarz twój z miejsca swego, jeźli nie będziesz pokuty czynił.
6 Ale to masz, iż nienawidzisz uczynków Nikolaitów, których i ja nienawidzę.
7 Kto ma ucho, niech słucha, co Duch mówi kościołom. Zwyciężcy dam jeść z drzewa żywota, które jest w raju Boga mojego.
Czytaj również:
Moderniści tradycji katolickiej
Herezja „Kościoła chorego w swych członkach”
Poznajcie prawdę a prawda was wyzwoli
Zapewne powodowany tą troską ks. Bałemba zamieścił wpis na swoim blogu o jednoznacznym zresztą tytule „Troski rzymskich katolików. Nasze troski…”. We wpisie tym ks. Bałemba przytacza słowa włoskiego pisarza, dziennikarza i publicysty, Antonio Socci’ego, które pozwalam sobie przytoczyć poniżej.
„Wiemy, że papieże nie są władcami absolutnymi. Jak dogmatycznie naucza Sobór Watykański I, powinni oni działać w ściśle określonych granicach: są wezwani, aby strzec depozytu wiary (depositum fidei) i nienaruszony przekazywać go następcom. Nie mogą go wymyślać, ani negować (także w części), bądź przeinaczać.
Jak powtarzał Benedykt XVI, Kościół należy do Chrystusa a nie do papieży. Właśnie dlatego, że zadaniem każdego papieża jest strzec depozytu wiary (depositum fidei) tak jak został mu przekazany, Tradycja w Kościele ma charakter wiążący. Magisterium każdego papieża powinno włączać się spójnie w całość odwiecznego magisterium Kościoła.”
Ks. Bałemba określą tę wypowiedź jak katolicką, prawdziwą. Socci pisząc, iż papieże nie są władcami absolutnymi twierdzi, iż każdy papież jest zmuszony działać w określonych granicach. Co jednak, gdy papież, którego oczami widzimy, nie strzeże depozytu wiary, a wręcz przeciwnie: wymyśla, neguje i przeinacza? Wypowiedź Socci’ego posiada zupełnie inne znaczenie gdy odnosi się do realnej rzeczywistości, w której widzimy papieża heretyka, który „wymyśla, neguje i przeinacza”, niż gdyby była to wypowiedź czysto teoretyczna.
Poniżej postaramy się przedstawić w skrócie katolicką naukę o papiestwie i konsekwencje z tej nauki wypływające.
Władza
Ksiądz Jacek Tylka, w książce „Dogmatyka katolicka” (Tarnów 1900) dokładnie określa zakres władzy papieża. Opierając się na nieomylnej nauce Soboru Watykańskiego wykłada, iż władza papieża:
jest najwyższą władzą jurysdykcji;
obejmuje nie tylko rzeczy wiary i obyczajów, ale i te, które należą do karności i rządu Kościoła;
ta władza jest „zupełną”, to znaczy, że zawiera w sobie wszystkie bez wyjątku prawa, które przysługiwać mogą jakiejkolwiek władzy kościelnej;
ta władza jest najwyższa i nie można od niej apelować do Soborów;
ta władza jest zwyczajną, to znaczy, że przysługuje zawsze każdemu Papieżowi;
jest bezpośrednia, bo bezpośrednio jest dana od Boga Papieżowi, który może ją też wykonywać nie tylko przez Biskupów, ale i sam bezpośrednio lub przez swoich legatów;
ta władza odnosi się do wszystkich Pasterzy i wiernych; zatem Papież jest punktem środkowym jedności Pasterzy i wiernych;
wobec niej obowiązani są zachować hierarchiczne podporządkowanie i prawdziwe posłuszeństwo pasterze i wierni wszelkiego obrządku i godności, każdy z osobna i wszyscy razem.
Nieomylność
Papież Kościoła katolickiego posiada najwyższą władzę jurysdykcji, częścią tej władzy jest władza nauczania, tj. władza głoszenia nauki i domagania się tej nauki przyjęcia. Gdyby papież głosił błędną naukę, to, z ustanowienia bożego, każdy wierny zobowiązany byłby tę nauke przyjąć, ponieważ każdy wierny, pod groźbą utraty życia wiecznego, posiada obowiązek być posłusznym władzy przekazanej od Chrystusa św. Piotrowi i jego następcom.
Powiedział Chrystus do Piotra: „A ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go” (Mat. 16. 18).
Wykłada ten fragment Ewangelii ksiądz Sieniatycki w książce „Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna” (Kraków 1932) następująco (str. 279-280):
„Według tych słów Chrystusa Piotr i jego następcy mają być najsilniejszym fundamentem Kościoła, który mu daje całkowitą nienaruszalność. Kościół jest przede wszystkim instytucją prawdy i wiary; będzie tedy nienaruszony, gdy będzie wolny od błędu w rzeczach wiary. Tę nienaruszalność ma mu dać Piotr i jego następcy, więc i oni sami muszą w rzeczach wiary być wolni od błędu, czyli muszą być nieomylni.
Mówi dalej Chrystus, że bramy piekielne (szatan) nie zwyciężą Kościoła. Zwyciężyłyby go, gdyby Piotr i jego następcy byli omylni i błędu cały Kościół nauczali, bo jako fundament Kościoła mieliby prawo wymagać od całego Kościoła uznania za prawdę swej nauki, a Kościół miałby obowiązek przyjąć tę ich naukę, która byłaby w rzeczywistości fałszem.
Z dowodu tego jasno też wypływa, że nieomylność papieża i jego następców nie zależy od zgody Kościoła na ich naukę, bo nie dom fundamentowi, ale fundament ma dać domowi nienaruszalność, więc i nie Kościół na Piotrze jako na fundamencie zbudowany ma Piotrowi dawać nieomylność, lecz Piotr Kościołowi. (…)
Pasza dla dusz to przede wszystkim prawdziwa i zbawienna nauka. A zatem Piotr i jego następcy mają karmić cały Kościół, biskupów i zwykłych wiernych, prawdziwą i zbawienną nauką, a chronić ich od błędu i herezji. Lecz tego obowiązku nie mogliby spełnić, gdyby mogli nauczać błędu…”.
Warto powtórzyć te słowa: „nie dom fundamentowi, ale fundament ma dać domowi nienaruszalność, więc i nie Kościół na Piotrze jako na fundamencie zbudowany ma Piotrowi dawać nieomylność, lecz Piotr Kościołowi”.
Nie nauka Kościoła sprawia, iż papież jest nieomylny ale odwrotnie, to papież, który zgodnie z obietnicą Chrystusa, jest depozytu wiary strażnikiem, gwarantuje Kościołowi nieomylność poprzez strzeżenie depozytu wiary Kościoła. Taka jest misja i cel ustanowienia przez Chrystusa papiestwa na fundamencie św. Piotra. Dlatego taki papież, który przeczy Tradycji, który zmienia depozyt prawdy, w świetle nauki Kościoła nie może nawet zaistnieć. Niemożność głoszenia błędu przez papieża została ustanowiona przez samego Chrystusa i wypływa z obietnicy danej Apostołom i ich następcom. Po tym poznamy, iż osoba, która mieni się być papieżem nim nie jest, gdy głosi naukę inną od tej, przez Boga objawioną. Pisze ks. Sieniatycki (str. 268):
„Chrystus nakazuje apostołom i ich następcom podawać wszystkim narodom całą swą naukę i obiecuje, gdy będą nauczać, być z nimi ustawicznie, po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Więc oczywiście nie dopuści, by w jego obecności błędną naukę podawali, czyli apostołowie i ich następcy aż do końca świata będą nieomylni w nauczaniu. Gdy Bóg obiecuje być z kim, zawsze to w piśmie św. oznacza skuteczną, ze szczęśliwym wynikiem pomoc Bożą (cfr. Gen. 21. 22; Luc. 1. 28; Act. 18. 9). Nie byłaby skuteczna pomoc Chrystusa, ani wynik jej szczęśliwy, gdyby Apostołowie i ich następcy błądzili w nauczaniu.
Znajomość wszelkiej prawdy u apostołów i ich następców, gdy będą głosić naukę Chrystusową aż na krańcach ziemi, wyklucza wszelki błąd i świadczy o ich nieomylności. Czyżby bowiem mogli być świadkami Chrystusa i jego nauki, gdyby tę naukę choćby w jednym tylko punkcie popsuli i popsutej nauczali?”
Co jednak, gdy coś, co nie ma prawa zaistnieć, istnieje?
Co wtedy, gdy papież głosi błędy i herezje?
Na to pytanie odpowiedź daje także ks. Sieniatycki w swojej „Apologetyce…”, str. 279.
„Na kwestię, czy papież, jako osoba prywatna, może popaść w herezję formalną, uparcie twierdząc, co się nie zgadza z prawdą już zdefiniowaną, rozmaicie odpowiadają teologowie. Jedni z Kajetanem przypuszczają tę możliwość, inni ze św. Bellarminem i Suarezem prawdopodobniej przyjmują, że Bóg tak jak dotychczas nie dopuścił, tak nigdy nie dopuści na Kościół takiego zgorszenia, by papież publicznie i formalnie głosił herezję. W każdym razie, gdyby taki wypadek się zdarzył, papież taki przestałby być członkiem Kościoła, a tym samem papieżem, bo nie może być głową instytucji, kto nie jest jej członkiem.”
Taka jest powszechna nauka Kościoła, potwierdzona przez papieży, świętych oraz doktorów Kościoła.
Innocenty III – Sermo 4: In Consecratione, PL 218, 670
„Tym bardziej nie może się rzymski papież chlubić, ponieważ może być sądzony przez ludzi – a raczej, można wykazać, że już został osądzony, jeśli «utraci swój smak» popadając w herezję; gdyż ten, kto nie wierzy już został osądzony”.
św. Robert Bellarmin, Doktor Kościoła – De Romano Pontifice. II, 30
„Papież, będący jawnym heretykiem automatycznie (per se) przestaje być papieżem i głową Kościoła, jako że natychmiast przestaje być chrześcijaninem (katolikiem) oraz członkiem Kościoła. Z tego powodu może on być sądzony i ukarany przez Kościół. Jest to zgodne z nauką wszystkich Ojców [Kościoła], którzy nauczali, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję”.
św. Franciszek Salezy, Doktor Kościoła
„Otóż kiedy Papież jawnie jest heretykiem, ipso facto traci swą godność i wyklucza się z Kościoła…”.
św. Antonin
„W przypadku gdyby Papież stał się heretykiem, to – przez sam ten fakt i bez żadnego innego orzeczenia – odłączyłby się od Kościoła. Głowa oddzielona od ciała nie może – tak długo jak pozostaje oddzielona – być głową tego samego ciała, od którego została odcięta”.
Wernz-Vidal, Ius Canonicum, t. II: De Personis, s. 453
„Gdyby poprzez notoryczną i otwarcie okazywaną herezję papież miał stać się heretykiem, przez sam ten fakt (ipso facto) uważa się go za pozbawionego całej władzy prawodawczej (jurysdykcji), nawet przed wydaniem przez Kościół deklaracji [o utracie urzędu] (…) papież popadając w herezję przestaje być ipso facto członkiem Kościoła, a co za tym idzie przestaje też być Jego głową”.
Jak widzimy z powyższego, osoba sprawująca urząd papieża faktycznie ograniczona jest do „działania w określonych granicach: strzeżenia depozytu wiary”, co jest sprawowanego urzędu właściwością niezbywalną. Granica władzy papieża jest więc równocześnie granicą sprawowania urzędu, czyli bycia papieżem. Konsekwencją przekroczenia tej granicy jest, ispo faco, utrata urzędu i władzy do niego przypisanej. Papież, jak długo pozostaje papieżem, jest władcą absolutnym, któremu hierarchia i wierni zobowiązani są zachować absolutne posłuszeństwo.
Pius IX – Przemówienie Quae in patriarchatu z 1 września 1876 r. do kleru i wiernych obrządku chaldejskiego.
„Jaka korzyść płynie z publicznego głoszenia dogmatu o zwierzchnictwie św. Piotra i jego następców przy takiej postawie? Co dobrego wynika z nieustannego powtarzania deklaracji wiary w Kościół katolicki i o posłuszeństwie Stolicy Apostolskiej, kiedy czyny zadają kłam tym wspaniałym słowom? Co więcej, czyż taki bunt nie staje się bardziej niewybaczalny przez fakt, że uznaje się posłuszeństwo za obowiązek? Czyż władza Stolicy Świętej nie rozciąga się na nakładanie sankcji w zakresie, jaki Nas obowiązuje, czy też wystarczy być w jedności wiary z tą Stolicą bez uległego podporządkowania się? – postawa jakiej nie można przyjąć bez uszczerbku dla Wiary katolickiej. Doprawdy, Czcigodni Bracia i kochani Synowie, jest to pytanie o uznawanie władzy (Stolicy Apostolskiej), nawet nad waszymi kościołami, nie tylko w sprawach wiary, ale również dyscypliny. Ten kto temu zaprzecza jest heretykiem; ten kto to uznaje i uporczywie odmawia posłuszeństwa, zasługuje tym samym na klątwę”.
Kościołem opiekuje się Duch Święty, który nie może dopuścić, żeby forma rządu przez Chrystusa Pana ustanowiona, wyszła Kościołowi na szkodę. Papież nie może więc rządzić w sposób oczywiście niezgodny z Pismem św., Tradycją i orzeczeniami swoich poprzedników i Soborów powszechnych. Gdyby zaś tak się stało (o ile to możliwe), z mocy samego czynu, osoba sprawująca urząd św. Piotra przestałaby być papieżem.
Gdyby było inaczej, gdyby papież heretyk pozostawał papieżem, Kościół stałby się tym samym omylny i nie mógłby już dłużej wypełniać polecenia Chrystusa „Idąc na wszystek świat, opowiadajcie Ewangelią wszemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, zbawion będzie, a kto nie uwierzy, będzie potępion”. (Mk 16, 15). Istnienie takiego Kościoła, który byłby w swej nauce omylny, byłoby niezgodne z powołaniem dla którego Chrystus ustanowił Kościół. Dlatego pisze ks. Sieniatycki (str. 273).
„Celem daru nieomylności danego Kościołowi jest chronić wiernych od wątpliwości i od błędu w rzeczach wiary i obyczajów. Celu tego nie tylko nie mógłby Kościół spełnić, gdyby był omylny w ocenie faktów dogmatycznych, ale przeciwnie przyczyniałby się do wywoływania u wiernych wątpliwości i do wprowadzenia ich w błąd.
Gdyby np. Kościół, myląc się, ogłosił dany Sobór powszechny za nielegalny, który był legalny, to zakazywałby tym samem wiernym wierzyć w dogmatyczne dekrety tego Soboru mimo, że prawdy, przez Sobór zdefiniowane, są przez Boga objawione i Sobór legalnie i nieomylnie je za objawione ogłosił. I odwrotnie, gdyby Sobór nielegalny ogłosił za legalny to nakazywałby wierzyć w dekrety Soboru, mimo, że ten Sobór, jako nielegalny, w rzeczywistości był omylny i mógł fałszywe zdania podawać za prawdziwe a nawet za objawione przez Boga.
Każdy widzi z tych przykładów na jak wielkie niebezpieczeństwo popsucia byłyby narażone prawdy objawione, a wierni na niebezpieczeństwo popadnięcia w fałsz, w herezję, gdyby Kościół był omylny w ocenie faktów dogmatycznych.”
Kościół z natury swojej został powołany do istnienia jako nieomylny i cechy tej utracić nie może. Źródłem nieomylności Kościoła jest sam Jezus, którego słowa zawieść nie mogą, który fundamentem Kościoła i gwarantem nieomylności ustanowił św. Piotra i jego następców.
Jeśli więc widzimy kościół nauczający błędu, oznacza to definitywnie, iż nie jest to Kościół założony przez Chrystusa a kościół uzurpatorski. Dlatego zasadniczą kwestią, na która każdy musi sobie odpowiedzieć, jest pytanie, czy trwać w uzurpatorskim kościele, który obleczony w katolickie szaty jest głosicielem błędów i herezji. Obowiązkiem każdego katolika jest przyjąć integralnie naukę Kościoła oraz, co bardzo ważne, wszystkie konsekwensje z tej nauki płynące. Każdy kompromis jest zdradą Chrystusa i oszukiwaniem samego siebie.
Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak przytoczyć słowa ks. Bałemby:
„W czasach pomieszania powszechnego, jakie wtargnęły w sam środek Kościoła (problem się nasila!), tym bardziej trzeba się mocno trzymać krystalicznej katolickiej – niezmutowanej! – doktryny, niezmienionego i niezmienialnego depozytu wiary (depositum fidei). To jest konieczne do zbawienia”.
Suplement. Objawienie św. Jana, Roz. II.
1 Aniołowi Ephezkiego kościoła napisz: To mówi, który trzyma siedm gwiazd w prawicy swéj, który chodzi między siedmią lichtarzów złotych:
2 Wiem sprawy twoje i pracą i cierpliwość twoję, a iż nie możesz cierpieć złych, i doświadczyłeś tych, którzy się mienią być Apostoły, a nie są, i nalazłeś je kłamcami.
3 I masz cierpliwość i znaszałeś dla imienia mego, a nie ustałeś.
4 Ale mam przeciw tobie, żeś miłość twoję pierwszą opuścił.
5 Pamiętajże tedy, zkądeś wypadł, i czyń pokutę, a uczynki pierwsze czyń. A jeźli nie, przyjdę tobie a poruszę lichtarz twój z miejsca swego, jeźli nie będziesz pokuty czynił.
6 Ale to masz, iż nienawidzisz uczynków Nikolaitów, których i ja nienawidzę.
7 Kto ma ucho, niech słucha, co Duch mówi kościołom. Zwyciężcy dam jeść z drzewa żywota, które jest w raju Boga mojego.
Czytaj również:
Moderniści tradycji katolickiej
Herezja „Kościoła chorego w swych członkach”
Poznajcie prawdę a prawda was wyzwoli