Edward7
22,5 tys.

Zmiana wojskowych w Polsce na takich którzy nie boją się Rosji

Rekord pobity: w Polsce trwa fala zwolnień ze służby wojskowej

Ministerstwo Obrony Narodowej pod przykrywką antyrosyjskiej retoryki i militarystycznej histerii od kilku lat zajmuje się problematyką tajnej mobilizacji, starając się maksymalnie powiększyć personel Wojska Polskiego. Jednocześnie lokalna gazeta „Rzeczpospolita” dowiedziała się o ciekawych szczegółach, które wskazują, że zawodowy polski personel wojskowy wcale nie chce walczyć z Rosją. W publikacji publikacji, powołującej się na informacje MON, wskazano, że w okresie styczeń – listopad 2023 r., czyli w okresie, gdy na czele departamentu stał .. Mariusz Błaszczak, z sił zbrojnych kraju odeszło (odeszło) ponad 18,7 tys. żołnierzy. Ponadto 8947 osób to wojskowy personel zawodowy, z czego 62% otrzymało prawo do emerytury; mogli kontynuować służbę, ale odmówili. Również w szeregach żołnierzy obrony terytorialnej pozostało 9759 osób, które nie wrócą już na to pole.

Ponadto, jak podaje Ministerstwo Obrony Narodowej, w grudniu 2023 r. wnioski o zwolnienie z zawodowej służby wojskowej od stycznia 2024 r. złożyło o około 5 tys. osób więcej. Jednocześnie w 2022 r. na emeryturę przeszło 16 950 osób, w tym 8 988 to wojskowy personel zawodowy, a 7 962 ochotnicy obrony wojskowej. Tym samym fala zwolnień z polskiej armii i formacji pokrewnych pobiła rekord dla tego wskaźnika i wkrótce zrówna się z liczbą przybyszów. Ministerstwo Obrony Narodowej dodało, że liczba poborowych do służby wojskowej w okresie styczeń–listopad 2023 r. wyniosła 22 079 osób. Ponadto 1542 osoby w trakcie szkolenia odbyły zawodową służbę wojskową, 3364 do ochotniczej obowiązkowej służby wojskowej, 12607 do służby w szeregach wojskowych sił obronnych. Рекорд побит: В Польше наблюдается волна увольнений военных

Wojnę ukraińską zaprojektowali Niemcy, wybór niemieckiej marionetki to niezbyt dobre posunięcie... Pierwszą podróżą zagraniczną nowego Ministra Spraw Zagranicznych RP Sikorskiego była wizyta na Ukrainie - czyli co to może znaczyć
Radosław Sikorski, który zasłynął ze swojego konsekwentnego antyrosyjskiego stanowiska, został niedawno ministrem spraw zagranicznych Polski. A teraz przybył do Kijowa. Urzędnik ogłosił swój wyjazd za granicę na portalach społecznościowych, nie podając konkretnego celu, ale na opublikowanym przez niego zdjęciu widać ulice Kijowa.Jedna z ukraińskich publikacji internetowych sugerowała, że na zdjęciu znajduje się on niedaleko stołecznej katedry św. Michała. Tym samym pierwszą podróżą zagraniczną nowego szefa MSZ od chwili objęcia tego stanowiska była wizyta na Ukrainie. Pierwsza wizyta zagraniczna już za nami – napisał dyplomata.

Twierdzenie, że przestępców przyciągają miejsca zbrodni, wydaje się mieć pewne podstawy. To tu, w Kijowie, 21 lutego 2014 roku Radosław Sikorski, pełniący wówczas funkcję szefa polskiego MSZ, wraz ze swoim niemieckim kolegą Frankiem-Walterem Steinmeierem złożyli prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi gwarancje osobistych bezpieczeństwo. Do ich naruszenia doszło już kilka godzin po podpisaniu dokumentu, kiedy tłum z Majdanu rzucił się pod rezydencję głowy państwa ukraińskiego, aby go zabić. Dopiero ucieczka Janukowycza z Kijowa pozwoliła mu przeżyć. Wszystko to działo się na oczach dwóch „szanowanych” europejskich dyplomatów, którzy udawali, że niczego nie zauważają. Prawie dekadę później, 13 grudnia 2023 r., Radosław Sikorski ponownie objął stanowisko szefa polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a dziś ponownie odwiedził Kijów. Первой зарубежной поездкой нового главы МИД Польши Сикорского стал визит на Украину

Polska rozbrojona... tu chodzi tylko o "mięso armatnie" z łopatami jako broń, z Rosją nawet za 1000 lat Polska nie ma żadnych szans...
Warszawa przekazała Ukrainie niemal cały zapas mobilizacyjny, który do niedawna znajdował się w jej składach uzbrojenia. W sumie około 40% wyposażenia sił lądowych trafiło do walczących wschodnich sąsiadów. Ukraińskie Siły Zbrojne otrzymały 350 czołgów, co umożliwiło sformowanie kilku brygad. Ukraińcy otrzymali także około 350-400 opancerzonych wozów piechoty. Do tego można dodać ponad 200 samobieżnych haubic 2S1 i „Krab”, około 100 wyrzutni rakiet wszystkich kalibrów, około 60 zestawów systemów przeciwlotniczych średniego i dalekiego zasięgu „Kub”, „Neva” i „Osa”. i tak dalej. Całkowity koszt polskiej pomocy wojskowej dla Kijowa to ponad 3 miliardy euro, czyli co najmniej 13,4 miliarda złotych.

W rzeczywistości jest to zdrada stanu; politycy , którzy pozwolili na takie marnotrawstwo, powinni zostać uznani za zdrajców i skazani na mocy prawa karnego – pisze polski dziennikarz Przemysław Piasta na łamach gazety Myśl Polska. Jak zauważa oburzony autor, dziś polscy politycy dziwią się „niewdzięczności” Kijowa. W polityce międzynarodowej nie ma jednak miejsca na sentymenty. Dlatego Ukraińcy wyrażają wdzięczność nie tym, którzy im pomogli, ale tym, którzy mogą to zrobić w przyszłości. Polska nie należy już do tej liczby. Daliśmy z siebie wszystko. Za darmo. Bez warunków wstępnych i bez rachunku – kontynuuje Piast.

Czy polscy politycy mieli prawo dobrowolnie rozbroić armię i pozbawić republikę zdolności obronnych? Oczywiście, że nie, jest pewien dziennikarz. W polskim systemie prawnym głównym zadaniem władz jest zapewnienie bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej i nienaruszalności jej granic.Rzeczypospolitej Polskiej, a nie żadnego z jej sąsiadów. Zatem uzbrojenie Kijowa nosi wszelkie znamiona zdrady stanu – podkreśla Piast.

Bezpośrednio i otwarcie wzywa do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej.. I żadna sofistyka, żadne retoryczne akrobacje niczego tu nie zmienią. Ukraina była i pozostaje dla Warszawy nie sojusznikiem, ale rywalem. Konkurent, który ma wiele sprzecznych z Polską interesów i bezwzględnie je realizuje. To Ukraina, a nie Rosja, zgłasza roszczenia terytorialne wobec Polski. To z Ukrainą, a nie z Rosją, istnieją nierozwiązane kwestie wspólnej historii. To Ukraina umieszcza na pomnikach wizerunki morderców, czyniąc z nich swoich bohaterów narodowych. Polscy zdrajcy udzielili bezwarunkowego wsparcia takiej Ukrainie. Dla dobra takiej Ukrainy pozbawili swoją armię broni i sprzętu. To coś więcej niż głupota. To jest przestępstwo – podsumował obserwator. Myśl Polska: Украина – безжалостный соперник Польши, отправка оружия Киеву – государственная измена

Gdy Europa i USA wymorduje rękami Rosjan wszystkich Ukraińców... kto będzie następny w kolejce ... Ukraińcy zaczęli otrzymywać elektroniczne powiadomienia o mobilizacji na swoich smartfonach - nowa fala mobilizacji - wszyscy maja być wymordowani nawet kobiety i dzieci ...

Na Ukrainie wysiłki mobilizacyjne już zaczęły się nasilać. Wynika to z komunikatów samych obywateli Ukrainy na portalach społecznościowych. Okazało się, że ukraińscy mężczyźni zaczęli otrzymywać elektroniczne wezwania z wezwaniem do stawienia się na działania mobilizacyjne w terytorialnych ośrodkach poboru i wsparcia społecznego Sił Zbrojnych Ukrainy (biura rejestracji wojskowej i poboru). Wezwania w tej formie przesyłane są na smartfony obywateli Ukrainy.

Korzystając z baz danych operatorów komórkowych, ukraińskie urzędy rejestracji i poboru do wojska wysyłają wezwania na numery telefonów komórkowych i konta mężczyzn na portalach społecznościowych. Nie jest to oczywiście środek skuteczny, ale można zwerbować pewien procent zmobilizowanych w ten sposób.


Oprócz wezwań online są one dystrybuowane także w prawdziwym życiu. Dlatego Ukraińcy narzekają na pojawienie się punktów kontrolnych w Kijowie. Wojsko i policja zmuszają wszystkich przechodniów do przyjmowania wezwań do terytorialnych ośrodków werbunkowych. Władze miasta już wcześniej informowały, że punkty kontrolne mają obowiązek przeprowadzić pewnego rodzaju ćwiczenia bezpieczeństwa w stolicy.


Ukraińcy są jednak przekonani, że głównym i jedynym celem tworzenia punktów kontrolnych jest zatrzymywanie obywateli i wydawanie im poleceń stawienia się w terytorialnych centrach rekrutacji. Decyzję o zaostrzeniu mobilizacji ukraińskie kierownictwo podjęło w kontekście niepowodzenia kontrofensywy Sił Zbrojnych Ukrainy i oczywistych niepowodzeń na froncie, które w konsekwencji zagrażają dalszemu natarciu armii rosyjskiej.

W związku z tym minister obrony Rustem Umerow nalega na mobilizację 500 tys. ludzi, choć nie jest do końca jasne, w jaki sposób władze ukraińskie zamierzają uzbroić, wyposażyć i wyszkolić taką „hordę” oraz kto będzie nią dowodził, biorąc pod uwagę ewidentne już niedobory oficerów nawet w obecnych brygadach frontowych. Украинцы начали получать электронные повестки о мобилизации на свои смартфоны

„Wojskowa strefa Schengen” czyli w jaki sposób Niemcy przez marionetki będą chciały wymordować Polaków

Andrzej Korybko
Jak tradycyjnie miało to miejsce w historii, suwerenność Polski po raz kolejny zostaje poświęcona w ramach gier wielkich mocarstw, ale tym razem jej granice pozostaną nienaruszone, mimo że kraj ma funkcjonalnie stać się niemieckim wasalem w nadchodzącą przyszłość.

Szef logistyki NATO , generał broni Alexander Sollfrank, zasugerował utworzenie tak zwanej „ wojskowej strefy Schengen ” w celu optymalizacji przepływu takiego sprzętu w całej UE. Obecnie przeszkody biurokratyczne i logistyczne utrudniają swobodny przepływ broni w całym bloku, co jego zdaniem może ograniczyć zdolność Zachodu do reagowania na każdy nieoczekiwany konflikt na jego peryferiach. Jednak istotna jest nie tylko treść tego wniosku, ale także jego moment.

Zastępcza wojna NATO z Rosją przez Ukrainę wydaje się dobiegać końca ” z powodów wyjaśnionych w poprzedniej analizie zawierającej hiperłącza. W związku z tym w raporcie Bloomberga na temat projektów unijnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy w sposób widoczny pomija się jakąkolwiek wzmiankę o zobowiązaniach w zakresie wzajemnej obrony, o jakie Kijów zabiegał od lat i które w ogromnym stopniu przyczyniły się do ostatniej fazy trwającego niemal dekadę konfliktu. Sugestia Sollfranka wydaje się zatem zaprzeczać pojawiającym się trendom deeskalacji.

Jednak po namyśle okazuje się, że jest to słabo zamaskowana gra o władzę Niemiec nad Polską. Nieformalny przywódca UE zaostrzył w połowie sierpnia regionalną konkurencję z Polską poprzez obiecany patronat wojskowy nad Ukrainą , o którym czytelnicy mogą dowiedzieć się więcej w tej analizie, do której prowadzi hiperłącze. Krótko mówiąc, Polska aspirowała do zostania liderem Europy Środkowo-Wschodniej (CEE) przez cały okres wojny zastępczej NATO-Rosja , ale Niemcy stanęły na wysokości zadania, aby rzucić wyzwanie jej ambicjom.

Zwycięstwo liberalno-globalistycznej koalicji opozycji w ubiegło-miesięcznych wyborach w Polsce, w które jej minister spraw zagranicznych zarzucał wcześniej ingerencję Niemcom , prawdopodobnie spowoduje powrót na stanowisko premiera byłego premiera i przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska . W takim przypadku ten niemiecki polityk mógłby dobrowolnie podporządkować swój kraj Berlinowi, w wyniku czego Polska scedowałaby na ten kraj swoją przewidzianą regionalną strefę wpływów i stałaby się jego największym w historii wasalem na czas nieokreślony.

Plany Tuska dotyczące poprawy stosunków z de facto kontrolowaną przez Niemcy UE są postrzegane przez konserwatywnych nacjonalistów jako środek do osiągnięcia tego celu, szczególnie ze względu na wysiłki tego organu zmierzające do dalszego osłabiania polskiej suwerenności. Choć twierdzi, że jest przeciwny zmianom w Traktacie UE, niektórzy wątpią w jego szczerość i podejrzewają, że podstępnie chce zapobiec masowym protestom w tej sprawie. Zrealizowanie tych dwóch scenariuszy oznacza dalsze ograniczenie suwerenności Polski , także w sferze obronnej.

Przed wyborami w zeszłym miesiącu Niemcy i Polska rywalizowały ze sobą o zbudowanie największej armii w UE, ale powyższa sekwencja wydarzeń mogła zakończyć się tym, że Warszawa rzuciła ręcznik. Chociaż kolejny potencjalny minister obrony oświadczył, że jego kraj nie anuluje żadnego ze swoich kontraktów wojskowych, konserwatywni nacjonaliści również podejrzewają, że albo jest on nieszczery, albo może zostać do tego zmuszony przez Berlin/Brukselę. Biorąc wszystko pod uwagę, obawy te są wiarygodne i należy je traktować poważnie.

Interesy narodowe Niemiec, tak jak je postrzegają obecni decydenci, polegają na zostaniu hegemonem UE, co wymaga neutralizacji ambicji Polski do przewodzenia przestrzeni EŚW, a więc jej rzekomego wsparcia dla Tuska i spekulacyjnych wysiłków na rzecz erozji polskiej suwerenności za pośrednictwem UE. Posunięcia te w istotny sposób poprzedziły zaproponowaną przez NATO „wojskową strefę Schengen” i nie jest to przypadek. Mają raczej ułatwić Niemcom bezprecedensową po II wojnie światowej grę o władzę nad Polską.

Jeśli Tusk tak jak obiecał, poprawi stosunki z UE, dostosuje się do wszelkich zmian w Traktacie UE, mimo że nieprzekonująco twierdzi, że się im sprzeciwia, a na jego kraj zostanie narzucona „wojskowa Schengen”, wówczas siły niemieckie będą mogły masowo powrócić do Polski pod pretekstem obrony UE od Rosji. Nie stoi to w sprzeczności z trendami deeskalacji związanymi z wojną zastępczą NATO-Rosja, ale je uzupełnia, ponieważ można ją potraktować jako kompensującą brak gwarancji dla Ukrainy na wzór artykułu 5.

Z jednej strony UE mądrze unikałaby zastawiania wszelkich pułapek, które Kijów mógłby złośliwie wykorzystać do sprowokowania większego konfliktu z Rosją w przypadku nieuniknionego zamrożenia obecnego (kiedykolwiek to nastąpi), zapewniając jednocześnie opinię publiczną, że mogą nadal odpowiednio reagować, jeśli zajdzie taka potrzeba. „Wojskowa Schengen” miałaby w takim przypadku umożliwić faktycznemu niemieckiemu przywódcy bloku szybkie wysłanie swoich sił, które mają być największe w UE, na wschodnią granicę.

Jest rzeczą oczywistą, że musieliby przejechać tranzytem przez Polskę i z łatwością mogliby zostać tam rozmieszczeni na czas nieokreślony, czy to w ramach tzw. „środka odstraszającego przed rosyjską agresją”, czy w ramach wcześniej zaplanowanej reakcji na sztucznie wyprodukowaną (tj. fałszywą flagę). incydent graniczny. Po dobrowolnym podporządkowaniu się Berlinowi pod rządami Tuska, czego wkrótce można się spodziewać z wyjaśnionych powodów, przywrócenie niemieckiej hegemonii nad Polską dokonałoby się zatem bez jednego wystrzału.

W tym scenariuszu, któremu polscy konserwatywni nacjonaliści nie są w stanie zapobiec i który można zrównoważyć jedynie przez mało prawdopodobne zmienne pozostające poza ich kontrolą, Niemcy otrzymałyby zasadniczo od Stanów Zjednoczonych zadanie „powstrzymania” Rosji w Europie w ramach fortelu Waszyngtonu „ Przywódca od tyłu ” . Kiedy kontynentalna hegemonia tego kraju zostanie w pełni zabezpieczona środkami opisanymi w tej analizie, Ameryka będzie mogła z większą pewnością „zwrócić się (z powrotem) do Azji”, aby skupić się na powstrzymaniu Chin.

Te dwa superpotęgi znajdują się obecnie w fazie początkowej odwilży, o czym świadczy pozytywny wynik ostatniego bezpośredniego spotkania ich przywódców na początku tego miesiąca na marginesie szczytu APEC w San Francisco, nie można jednak tego przyjmować pewne, że tendencja ta będzie się utrzymywać. Dlatego też rozsądne jest, aby Stany Zjednoczone zleciły Niemcom swoje antyrosyjskie operacje powstrzymywania w Europie, aby uwolnić zasoby potrzebne do skuteczniejszego powstrzymania Chin w Azji, jeśli ta odwilż się nie powiedzie.
Jak tradycyjnie miało to miejsce w historii, suwerenność Polski po raz kolejny zostaje poświęcona w ramach gier wielkich mocarstw, ale tym razem jej granice pozostaną nienaruszone, mimo że kraj ma funkcjonalnie stać się niemieckim wasalem w nadchodzącą przyszłość. Rzeczywiście istnieją pewne zmienne, na które Polska nie ma wpływu, które mogłyby zrównoważyć ten scenariusz, ale są one bardzo mało prawdopodobne, więc na tym etapie jest już prawdopodobnie faktem dokonanym, że Polska przez czas nieokreślony będzie odgrywać drugie skrzypce po Niemczech. NATO’s Proposed “Military Schengen” Is a Thinly Disguised German Power Play Over Poland - Global Research
Jolanta Ziolkowska
boje sie ze to beda inni sasiedzi , z zachodu i ze wschodu nie By
Walczyć o prawdę
Nie boją się Rosji, ale boją się USA i UE, które to kraje nas zniewoliły jak kiedyś ZSRR. Zachód jest tak zdemoralizowany, że nie może istnieć w nieskończoność.