06:01
Cel masonerii zniszczenie Kościoła. Płyty prawdy plytyprawdy.wordpress.comWięcej
Cel masonerii zniszczenie Kościoła.
Płyty prawdy
plytyprawdy.wordpress.com
Voytek
Ile by ludzi nieuswiadamiac to i tak nie uwierza , wola prawde-papke z TV , taka im bardziej pasuje .Wola tez (ich)-prawde ze Boga nie ma . Dla nich to nic nie ma. Im sie zdaje ze: zyją , umrą i do piachu ,,,,,,a potem jedno wielkie NIC!!!!!!! ,,,,a tu potem taki jeden z drugim gamoń , zdziwiony wielce jak dostaje kopa od "Lucka"( czytaj Lucyfera) w d...., z zaproszeniem po odbiór "Nagrody Glownej …Więcej
Ile by ludzi nieuswiadamiac to i tak nie uwierza , wola prawde-papke z TV , taka im bardziej pasuje .Wola tez (ich)-prawde ze Boga nie ma . Dla nich to nic nie ma. Im sie zdaje ze: zyją , umrą i do piachu ,,,,,,a potem jedno wielkie NIC!!!!!!! ,,,,a tu potem taki jeden z drugim gamoń , zdziwiony wielce jak dostaje kopa od "Lucka"( czytaj Lucyfera) w d...., z zaproszeniem po odbiór "Nagrody Glownej" za (bez)-owocną wspolprace .
.stefanek
Ileż jeszcze trzeba ludzi uświadamiać????
daniel.k
Mądre jest to stwierdzenie! Powołaniem pewnych osób jest sprawianie innym bólu –
bólu oczyszczającego i owocującego wewnętrznym pokojem. W tym wypadku bardzo
znamienne było postępowanie i nauczania “największego spośród narodzonych z
niewiast” – Jana Chrzciciela. Wypowiadał się w sposób bezpośredni, zdecydowany i
ostry, co słuchaczy doprowadzało wprost do “kryzysu” spowodowanego przez …Więcej
Mądre jest to stwierdzenie! Powołaniem pewnych osób jest sprawianie innym bólu –
bólu oczyszczającego i owocującego wewnętrznym pokojem. W tym wypadku bardzo
znamienne było postępowanie i nauczania “największego spośród narodzonych z
niewiast” – Jana Chrzciciela. Wypowiadał się w sposób bezpośredni, zdecydowany i
ostry, co słuchaczy doprowadzało wprost do “kryzysu” spowodowanego przez dogłębnie
poruszone serce i odpowiedzi wyrażonej w “tak” lub “nie”. Ojciec Pio, święty stygmatyk,
niejednokrotnie sprawiał ból swoim penitentom, którzy najpierw wylewali gorzkie łzy, a
potem odradzali się duchowo i zmieniali swoje życie. Nie udało mi się jednak spotkać
nikogo, kto by uspokoił się wewnętrznie pod wpływem słów wypowiadanych publicznie
przez Księdza Arcybiskupa. I to mnie bardzo niepokoi i zasmuca. Bardzo często
otrzymuje telefony i muszę odpowiadać na pytanie, których nie chciałbym nigdy
usłyszeć. Zadają je ludzie inteligentni, zaangażowani w życia Kościoła, dumni z naszej
Ojczyzny. Przychodzą do mnie starsze osoby w moherowych beretach, by się wyżalić z
powodu aroganckich pouczeń, jakie słyszą z ust Księdza Arcybiskupa. Czują się
lekceważone. Nie rozumieją stawianych im zarzutów. Boleją nad tym, że w ustroju
demokratycznym ogranicza się ich prawo do swobodnego wyrażania swoich przekonań,
opinii, niepokojów. Prowadzę trudne i rzeczowe dyskusje z wieloma naszymi
parafianami, którzy przynoszą mi teksty publikowane przez znanych i cenionych
autorów katolickich – oburzonych i zgorszonych tym, co mówi, pisze i czyni Hierarcha
patronujący “oświeconym elitom”, zauroczonym fenomenem michnikowszczyzny.
Sytuacja, w jakiej niespodziewanie znalazłem się, zmusza mnie do głębszego
przemyślenia tego, co aktualnie dokonuje się w polskiej rzeczywistości religijnej,
społecznej i politycznej.
daniel.k
A oto jeden z listów – kierowany do jeszcze żyjącego wtedy arcybiskupa, którego
działalność tak wiele szkody przyniosła i Kościołowi i Ojczyźnie naszej:
Wdzięk europejskiej ogłady
Czcigodny Księże Arcybiskupie! Niepokoi mnie jedna rzecz. Ksiądz Arcybiskup posiadł
wdzięk europejskiej ogłady, o czym świadczy sposób posługiwania się kunsztowną
tonacją głosu, umiejętność roztaczania wokół siebie …Więcej
A oto jeden z listów – kierowany do jeszcze żyjącego wtedy arcybiskupa, którego
działalność tak wiele szkody przyniosła i Kościołowi i Ojczyźnie naszej:
Wdzięk europejskiej ogłady
Czcigodny Księże Arcybiskupie! Niepokoi mnie jedna rzecz. Ksiądz Arcybiskup posiadł
wdzięk europejskiej ogłady, o czym świadczy sposób posługiwania się kunsztowną
tonacją głosu, umiejętność roztaczania wokół siebie uroków swego intelektu i
zamieszczanie na łamach liberalno-laicyzujących czasopism tekstów pisanych w duchu
modernistyczno-liberalnego światopoglądu. Wydaje mi się, że hierarcha, stanowiący
“wielką nadzieję nowej wiary”, nie powinien interesować się jedynie katolewicą, lecz
musi poczuwać się do osobistej odpowiedzialności za prawowiernych katolików,
oczekujących od niego właściwych pouczeń, elementarnej wyrozumiałości i niekłamanej
życzliwości. A jednak na co dzień spotykam osoby, które gorszą się tym, co Ksiądz
Arcybiskup mówi w mediach, w jakim stylu pełni swoją posługę pasterską w Kościele
polskim, jak traktuje “moherowe berety”. Nie potrafię uspokoić ich rozżalonych serc. W
dyskusjach z nimi czuję się bezsilny, niepewny w udzieleniu odpowiedzi na prowokujące
pytania, pozbawiony rzeczowych argumentów. Czyżby mnie zdeformowali moi
profesorowie i mistrzowie uniwersyteccy? A może powinienem ograniczyć się do
korzystania z najważniejszego prawa, które obecnie gwarantuje się księżom – prawa do
milczenia? W imię jakich racji mam odrzucić to, co przejąłem z nauczania ks. kard.
Stefana Wyszyńskiego – Prymasa Tysiąclecia, który miłował “do szaleństwa” nie tylko
Kościół, lecz także Polskę? Szanuję autorytet moralny, którym Ksiądz Arcybiskup cieszy
się ze względu na posłannictwo pełnione w Kościele partykularnym. Nie lekceważę
faktu, że każdy Pasterz – będąc wybrany do pasienia owczarni Pańskiej – jest sługą
Chrystusa i włodarzem tajemnic Bożych, co określa jego styl duszpasterzowania.
Akceptuję wyrażane obecnie żądanie, by w naszym czasie biskup pouczał, jak należy
oceniać w myśl nauki Kościoła osobę ludzką razem z jej wolnością, społeczność świecką
z jej prawami i stanami, wychowanie potomstwa, pracę i wypoczynek, wiedzę i
wynalazki techniczne, nędzę i nadmiar dóbr. Powinien również przedstawiać zasady
rozwiązywania najbardziej doniosłych zagadnień dotyczących posiadania, wzrostu i
należytego rozdziału dóbr materialnych, pokoju i wojny oraz braterskiego współżycia
wszystkich narodów. Przeciwstawiam się każdemu, kto próbuje podważać sens urzędu
apostolskiego ze względów politycznych i lekceważyć biskupa w imię poprawności politycznej. Należy wszystkim biskupom okazywać cześć i posłuszeństwo w wierze, jeśli
trwają w łączności z papieżem – zastępcą Chrystusa na ziemi.
3 więcej komentarzy od daniel.k
daniel.k
“Zniszczmy obraz Bestii!
Moje kapłańskie listy do Ojca Świętego, arcybiskupów,
biskupów, polityków i dziennikarzy…”
– ks. Henryk Łuczak
W szeregach hierarchii, w środowiskach dziennikarskich wśród polityków są niestety ci,
którzy walczą z polskością i katolicyzmem.
Publikacja książki “Zniszczmy obraz Bestii! Moje kapłańskie listy do Ojca Świetego,
arcybiskupów, biskupów, polityków i …Więcej
“Zniszczmy obraz Bestii!

Moje kapłańskie listy do Ojca Świętego, arcybiskupów,
biskupów, polityków i dziennikarzy…”
– ks. Henryk Łuczak

W szeregach hierarchii, w środowiskach dziennikarskich wśród polityków są niestety ci,
którzy walczą z polskością i katolicyzmem.
Publikacja książki “Zniszczmy obraz Bestii! Moje kapłańskie listy do Ojca Świetego,
arcybiskupów, biskupów, polityków i dziennikarzy. Do przeciwników i zwolenników
apokaliptycznej Bestii.” – księdza Henryka Łuczaka, stanowi ważne wydarzenie w
polskim Kościele – oto w obliczu wielkiego i pogłębiającego się kryzysu, pustoszenia
polskiej katolickiej tradycji i duchowości, niszczenia już samych nawet struktur życia
wspólnoty religijnej i narodowej – kapłan przerywa milczenie, opisuje zjawisko nazwane
“katolewicą” i z mocą przeciwstawia się temu prądowi popychającemu obecnie kościół w
Polsce w kierunku pełzającej schizmy i buntu hierarchii wobec zaleceń i reform
Benedykta XVI.
Książka wydana przez Wydawnictwo Antyk ma formę listów dedykowanych tym,
którzy stoją jeszcze na gruncie i na straży katolicyzmu oraz listów kierowanych do
zagorzałych lub ukrytych przeciwników Kościoła i Polski.
Autor we wstępie do książki napisał:
Współczesna Europa jest w znacznej części zdechrystianizowana i ulega przybierającej
na sile “bestialskiej nawałnicy”, która bezcześci wszystko, co w człowieku – jako “ikonie
Boga” – jest święte. Wpływowi “szaleńcy” ideologiczni i polityczni starają się za wszelką
cenę wypędzić Chrystusa z umysłów dzisiejszych Europejczyków w przeświadczeniu, że
jest to konieczny warunek wyplenienia zła z ziemi i uczynienia z niej wymarzonego “raju
bez Boga”. Należy bardzo poważnie potraktować ostrzeżenie Benedykta XVI, który
wypowiedział prorocze słowa: “Usuwając Boga z powierzchni ziemi, zapala się na niej
piekło”. Czy to przypadek, że w obecnej cywilizacji znaczonej ateizmem i pieczęcią
Antychrysta zwierze stało się święte, natomiast człowiek przeistacza się w istotę, którą
można na różne sposoby profanować?
Polska przynależy do Europy, która od trzech stuleci odrywa się coraz skuteczniej od
swych korzeni antycznych i chrześcijańskich. Szaleńcy ideologiczni przypuścili
zdecydowany atak na Polskę, by zaszczepić w niej wielorakie wynaturzenia moralne,
polityczne i kulturalne, bo zgodnie z ich zamysłami musi być ona wykorzystana w
realizacji globalistycznej utopii. Polski Naród, zmaltretowany i osłabiony przez
komunizm narzucony mu przy użyciu bagnetów, przejawia niejednokrotnie brak
odporności intelektualnej i moralnej, wskutek czego w zastraszającym tempie “dziczeją
dusze” Polaków.

Opamiętajcie się, Rodacy!
Nie adorujcie “obrazu” apokaliptycznej Bestii!
Nie ulegajcie pochlebcom nikczemnej rozpaczy!
Nie wypędzajcie Chrystusa z polskiej ziemi!
daniel.k
Na każdym kroku walczyć będziemy o to, aby Polska – Polską była!
Aby w Polsce – po polsku się myślało!
kard. Stefan Wyszyński
Więcej
Na każdym kroku walczyć będziemy o to, aby Polska – Polską była!
Aby w Polsce – po polsku się myślało!

kard. Stefan Wyszyński
daniel.k
Chryste króluj! Chryste zwyciężaj!
Chryste swoją miłość odnów w nas! Amen.

Słowa z homilii
ks. abp prof. dr hab. Andrzeja Dzięgi podczas
uroczystego poświęcenia figury Chrystusa Króla
w Świebodzinie. Poświęceniu monumentu i Mszy św. przewodniczył ks. kard. Henryk GulbinowiczWięcej
Chryste króluj! Chryste zwyciężaj!
Chryste swoją miłość odnów w nas! Amen.


Słowa z homilii
ks. abp prof. dr hab. Andrzeja Dzięgi podczas
uroczystego poświęcenia figury Chrystusa Króla
w Świebodzinie. Poświęceniu monumentu i Mszy św. przewodniczył ks. kard. Henryk Gulbinowicz
.stefanek
Niech sobie mobbingują i robią co chcą ! mnie tam nic nie przeszkadza-Duch Świety mnie prowadzi i chroni Św.Michał Archanioł !DEMONY DRZĄ BO CZUJA ŻE PAN BLISKO JEST!!!
Arka
Święty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha - bądź naszą obroną.
Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy.
A Ty, Wodzu Niebieskich Zastępów, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą,
Mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
Króluj nam Chryste !
O kwestiach subtelnych
[...]
Żyjemy po to, abyśmy osiągnęli życie wieczne w niebie i do tego dopomagali naszym bliźnim. Troska o bliźnich wymaga niejednokrotnie twardego słowa Prawdy – wypowiadanego z miłości i dla ich dobra.
Jest taki postulat: nie mówmy o negatywnych sprawach, mówmy pozytywnie! A przecież Prawda posiada aspekty pocieszające oraz aspekty wymagające. Wydaje się, że współcześnie …Więcej
O kwestiach subtelnych
[...]
Żyjemy po to, abyśmy osiągnęli życie wieczne w niebie i do tego dopomagali naszym bliźnim. Troska o bliźnich wymaga niejednokrotnie twardego słowa Prawdy – wypowiadanego z miłości i dla ich dobra.

Jest taki postulat: nie mówmy o negatywnych sprawach, mówmy pozytywnie! A przecież Prawda posiada aspekty pocieszające oraz aspekty wymagające. Wydaje się, że współcześnie mamy do czynienia z subtelnym procesem: przemyślnie niszczy się Ewangelię słowami samej Ewangelii. Traci na tym człowiek w odniesieniu do swoich wiecznych przeznaczeń. Mówi się o miłości, rozumiejąc przez nią potulność powszechną i – co gorsze! – akceptację wszystkiego i wszystkich.

Przywołuje się przykład samego Pana Jezusa, który rzekomo był przychylny i tolerancyjny dla każdego człowieka, bez względu na jego postawę serca – uczciwą bądź zatwardziałą w złu.

Istnieją dzisiaj wpływowe środowiska, które czynią starania – niestety w dużej mierze skuteczne! – aby nas katolików ustawić ideologicznie i zaprogramować ideologicznietak, abyśmy byli niegroźni, łagodni, akceptujący, tolerancyjni, w ogóle tak rozbrojeni i przyjaźni, że w ogóle niezdolni do oporu wobec zła. Tam, gdzie jest gnój grzechu, mamy mówić: o, jak tu miło pachnie! Tolerancyjnie!

Wielu katolików nie ma pojęcia o tym subtelnym procesie demontażu krystalicznego i wymagającego przesłania Ewangelii i bezrefleksyjnie, w dobrej wierze, poddaje się mu. No bo jakże to, czyż może być inaczej? Czy katolik może być nietolerancyjny? A po co w ogóle miałby kogoś upominać czy coś komuś wypominać?


W ten sposób – niestety – wypełnia się ostrzeżenie Pana Jezusa: „Jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (Mt 5, 13).

Są pewne podstawy, aby sądzić, że pewnewpływowe środowiska grasują wewnątrz Kościoła, aby stopniowo doprowadzać do rozbrojenia przesłania Ewangelii, do rozbrojenia Kościoła, do rozbrojenia katolików! Są pewne podstawy, aby sądzić, że te wpływowe środowiska czynią to posługując się między innymi pałką posłuszeństwa. Chodzi o – motywowane religijnie – wymuszanie poglądów, zachowań, praktyk, które stoją w jawnej sprzeczności z dwutysiącletnią Tradycją Kościoła. Chodzi o – motywowane religijnie – wymuszanie poglądów, zachowań, praktyk, które stoją w jawnej sprzeczności z dziedzictwem rzesz Świętych: męczenników, wyznawców, doktorów Kościoła –defensores fidei! W ten sposób posłuszeństwo staje się narzędziem destrukcji Tradycji, destrukcji Kościoła, destrukcji prawdziwej wiary czyli wiary katolickiej. A to już nie jest kwestia subtelna. To jest kwestia perfidna! Wysoce niebezpieczna. Dla ludzi szkodliwa.

Są pewne podstawy, aby sądzić, że pewnewpływowe środowiska swoją destrukcyjną robotę wykonują między innymi w rzeczywistości Najświętszej: świętej liturgii Kościoła oraz w związanym z nią prawodawstwie. Ten poważny problem poruszył kilka lat temu jeden z najbliższych współpracowników naszego Ojca Świętego Benedykta XVI Abp Albert Malcolm Ranjith, do niedawna Sekretarz Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, który w żołnierskich słowach ujął sedno zagrożenia:

„…motu proprio Summorum Pontificumdotyczące liturgii trydenckiej jest owocem głębokich refleksji naszego Papieża na temat misji Kościoła. Nikt nam – obleczonym w kościelne purpury i szkarłaty – nie dał prawa bycia nieposłusznymi oraz pozbawianiamotu proprioznaczenia poprzez nasze własne drobne «przepisiki». Nawet, jeśli są one dziełem konferencji episkopatów. Nawet biskupi nie mają takiego prawa. Kościół ma być posłuszny temu, co mówi Ojciec święty. Jeśli nie stosujemy się do tej zasady, pozwalamy szatanowi stać się jego narzędziami. Narzędziami diabła i nikogo innego. To prowadzi do rozłamu w Kościele i powstrzymuje jego misję. Nie wolno nam tracić i marnować czasu”.

„Własne drobne «przepisiki»”!

Do tego dochodzi jakieś – doprawdy niezrozumiałe – dystansowanie się wobec dogmatu katolickiego, ściślej: wobec dogmatów katolickich, i traktowanie ich jako abstraktów z kosmosu, bez większego znaczenia dla życiawspółczesnego człowieka. Cóż za paradoks!

Dogmaty, które są dobroczynnym i życiodajnym Objawieniem Prawdy, poprzez lekkomyślne i nieodpowiedzialne sformułowania, jakie stosuje się w refleksji na ich temat, bezlitośnie odrywa się od człowieka! A przecież dogmaty są adekwatne do chrześcijańskiej duszy! Właśnie w przestrzeni Prawdy zawartej w dogmatach (a nie poza nią!) rozgrywa się fascynująca przygoda życia Ewangelią. W przestrzeni Prawdy zawartej w dogmatach rozgrywa się zaszczytna sprawa naszej wolności: ukierunkowanie ku dobru, ku Bogu, ku człowiekowi, ku wiecznemu celowi naszego życia.

Jeśli zaniedbamy wierność dogmatom, to na czym właściwie chcemy oprzeć swoje życie?

Jeśli zaniedbamy wierność dogmatom, to na czym właściwie chcemy oprzeć rozpoznanie sensu i celu naszego życia?

Jeśli zaniedbamy wierność dogmatom, to na czym właściwie chcemy oprzeć koncepcję moralności i odpowiedź na elementarne pytanie człowieka – jak żyć?

Dogmaty są życzliwie i zapraszająco uchylonymi w stronę wieczności oknami. Trzeba w nie spoglądać! W przestrzeni dogmatów czeka na nas Bóg, Jego Prawda i łaska.

Dogmaty trzeba kochać, dogmaty trzeba poznawać, dogmaty trzeba kontemplować, dogmatami trzeba żyć…

Do Kościoła łasi się diabeł, łasi się grzech, łasi się bezbożnictwo. Wpływowe środowiska dążą do tego, aby Kościół obłaskawił diabła, obłaskawił grzech, obłaskawił bezbożnictwo, a temat prawdy odsunął na odległy i niedosiężny margines.Wpływowe środowiska dążą do tego, aby Kościół był niegroźny – otwartość powszechna, tolerancja powszechna, akceptacja powszechna, potulność powszechna. „U nas w kościele nigdy nie mówi się o grzechu, o diable i piekle. Mówi się o miłości, o altruizmie i tolerancji”. Landrynkowa atmosfera. Mdląca! Sól bez smaku. Destrukcja wiary. „W końcu już mamy spokój z Kościołem, nikt nam nie bruździ, siedzą cicho, nikt nas nie będzie oceniał, nikt nam nie będzie mówił, co mamy robić, nikt nam nie będzie się wtrącał, nikt nam nie będzie nic wypominał, nikt nam nie będzie groził, nikt nam nie będzie mówił czy to, co robimy, jest słuszne”.

Nie jest problemem, czy mamy zachować wiarę katolicką – depositum fidei – w całym bogactwie jej integralności. Mamy święty – naglący! – obowiązek!


Św. Paweł nalega z troską: „Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie! Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (2Tm 1, 13-14); „O, Tymoteuszu, strzeż depozytu wiary unikając światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy, jaką obiecując niektórzy odpadli od wiary” (1 Tm 6, 20-21); „to, co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych” (2 Tm 2, 2).

Nie jest problemem, czy mamy prawo upominać świat. Mamy święty – naglący! – obowiązek!

Woła Pan Bóg ustami proroka:

„Krzycz na całe gardło, nie przestawaj!

Podnoś głos twój jak trąba!

Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa

i domowi Jakuba jego grzechy!” (Iz 58, 1-2).

Nasz Papież Benedykt XVI mówił przed laty, jeszcze jako kardynał: „Zamiast iść z duchem epoki, powinniśmy tego ducha piętnować z całą na nowo odzyskaną ewangeliczną surowością. Zapomnieliśmy już, że chrześcijanin nie może żyć tak jak inni ludzie. Istnienie nielogicznej opinii, iż nie ma etyki specyficznie chrześcijańskiej, dowodzi, jak potrzebne i fundamentalne jest uobecnienie odmienności chrześcijanina, która mogłaby przeciwstawić się innym wzorom” (Raport o stanie wiary).

Rozważmy. Bo mowa tu o sprawach poważnych i o zagrożeniach subtelnych.

* * *

Msza Święta, Jasna Góra:

W intencji Ojczyzny (intencja 29 zamówiona przez M. E. D.).

Autor: Novus Hiacynthus
Króluj nam Chryste !
Oświadczenia Kongregacji Doktryny Wiary
w sprawie masonerii za pontyfikatu Jana Pawła II

Deklaracja z dnia 17 lutego 1983 r.
W dniu 19 lipca 1974 roku przesłała niniejsza Kongregacja niektórym Konferencjom episkopalnym list zastrzeżony na temat interpretacji kanonu 2335 Prawa Kanonicznego, który to kanon zabrania katolikom pod sankcją ekskomuniki zapisywania się do organizacji masońskich i do im …Więcej
Oświadczenia Kongregacji Doktryny Wiary
w sprawie masonerii za pontyfikatu Jana Pawła II


Deklaracja z dnia 17 lutego 1983 r.

W dniu 19 lipca 1974 roku przesłała niniejsza Kongregacja niektórym Konferencjom episkopalnym list zastrzeżony na temat interpretacji kanonu 2335 Prawa Kanonicznego, który to kanon zabrania katolikom pod sankcją ekskomuniki zapisywania się do organizacji masońskich i do im podobnych stowarzyszeń. Ponieważ wspomniany list, przeniknąwszy do opinii publicznej dał powód do błędnych i tendencyjnych interpretacji, przeto Kongregacja Doktryny Wiary (KDW) nie przesądzając ewentualnych dyspozycji nowego Kodeksu, potwierdza i precyzuje następujące dane:

1. Dotychczasowa praktyka dyscyplinarna Prawu Kanonicznego nie została w niczym zmodyfikowana i obowiązuje w całej pełni.

2. Nie została więc skasowana ani ekskomunika, ani inne przewidziane kary.

3. Co do wspomnianego listu zaś i co do zagadnienia, jak należy interpretować wymieniony w nim kanon, było zamiarem KDW przypomnienie ogólnych zasad interpretacyjnych prawa karnego, według których poszczególne przypadki osobiste mogą być pozostawione osądowi odnośnych Ordynariuszy. Nie było zaś zamiarem KDW upoważnianie Konferencji Episkopatów do publicznego wygłaszania orzeczeń o charakterze powszechnie obowiązującym na temat istoty organizacji masońskich, któreby mogły spowodować utrącanie powyższych norm.

Deklaracja z dnia 26 listopada 1983 r.

Stawiano pytanie, czy ocena Kościoła odnośnie do stowarzyszeń masońskich zmieniła się na skutek faktu, iż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie wymienia wolnomularstwa w sposób wyraźny jak poprzedni.

Niniejsza Kongregacja jest w stanie odpowiedzieć na to, iż okoliczność ta jest spowodowana kryterium redakcyjnym takim samym, jak dla innych zrzeszeń, które podobnie nie zostały wymienione, ponieważ włączone są do szerszych kategorii.


Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostanie więc niezmieniona, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się więc w stanie ciężkiego grzechu i nie mogą przyjmować Komunii Świętej.

Lokalne autorytety kościelne nie mają prawa wypowiadać się na temat istoty wolnomularskich zrzeszeń w sposób, który mógłby umniejszyć to co powyżej ustalono w zgodności i intencją deklaracji tejże Kongregacji z dnia 17 lutego 1981 roku.


Papież Jan Paweł II potwierdził niniejszą deklarację, uchwaloną na zwyczajnym posiedzeniu Kongregacji i zalecił jej opublikowanie w czasie audiencji udzielonej podpisującemu ją, kardynałowi Prefektowi.
Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 26 listopada 1983 roku.

(-) Kardynał Joseph Ratzinger
Prefekt
(-) Arcybiskup Jerome Hamer O. P.
Sekretarz


Kodeks Prawa Kanonicznego
(wszedł w życie 27 listopada 1983 r.)


Kanon 1374 - Kto zapisuje się do stowarzyszenia działającego w jakikolwiek sposób przeciw Kościołowi (quae contra Ecclesiam machinatur), powinien być ukarany sprawiedliwą karą; kto zaś popiera tego rodzaju stowarzyszenie lub nim kieruje, powinien być ukarany interdyktem.
4 więcej komentarzy od Króluj nam Chryste !
Króluj nam Chryste !
Masonerja - Tekst z 1927 roku pisownia przed reformą
Tekst z 1927 roku pisownia przed reformą.
Źródło: „ Kalendarz Królowej Apostołów”
Nakładem Kongregacji Misyjnej ks. ks. Pallotynów w Wadowicach 1927 rok.
Masonerja

Niema pewnie nikogo, ktoby nie słyszał o tak zwanym wolnomularstwie, czyli masonerji.
Każdy wie , że jest to ogromny, bo dziś parę Miljonów liczący związek tajny, który sieciami …Więcej
Masonerja - Tekst z 1927 roku pisownia przed reformą

Tekst z 1927 roku pisownia przed reformą.

Źródło: „ Kalendarz Królowej Apostołów”
Nakładem Kongregacji Misyjnej ks. ks. Pallotynów w Wadowicach 1927 rok.
Masonerja


Niema pewnie nikogo, ktoby nie słyszał o tak zwanym wolnomularstwie, czyli masonerji.

Każdy wie , że jest to ogromny, bo dziś parę Miljonów liczący związek tajny, który sieciami swej organizacji, skupiającej się w tak zwanych lożach, oplótł rzecz ważna, świat cały i zdobył sobie daleko sięgające wpływy.

Jakkolwiek o istnieniu tego związku każdy wiedział, stało się to z różnych powodów, że nie brano go w świecie bardzo na serio i nie przypisywano mu bardzo wielkiego znaczenia. Jedni przeczyli temu, jakoby masoneria miała jedno wspólne kierownictwo; inni patrząc na jej śmieszne praktyki, bezbożne, albo raczej dziecinne, uważali ją za jakąś nieszkodliwą zabawkę dla wykolejonych osobników; inni jeszcze sądzili, że wolnomularstwo nie ma żadnych politycznych tylko humanitarno- kulturalne cele.

W świetle nowszych, a bardzo sumiennych badań stało się zupełnie jasnem najpierw to, że masonerja jest właśnie tą ciemną ukrytą siłą, która w wielkiej mierze światem rządzi a powtóre to, co jeszcze ważniejsze, że sama ta siła jest narzędziem w ręku, większej jeszcze potęgi zorganizowanego, międzynarodowego żydostwa. U szczytu bowiem organizacji masońskiej stoją nieliczni, ale niezmiernie potężni i najściślejszą tajemnicą obwinięci żydzi, którzy całemu stowarzyszeniu kierunek nadają i używają go za narzędzie do wykonania swych światowych planów.

Jakie są te plany masońskie, które z dziwną konsekwencją zarysowują się w ich działaniu
to jest jasne z samego faktu, że nakreśla je żydowska ręka. To co masonerji jako cel przyśpiesza to ni mniej ni więcej jak całkowita zagłada chrześcijaństwa, a więc w pierwszym rzędzie katolickiego Kościoła, i założenia na gruzach chrześcijańskiej kultury takiego porządku rzeczy, w którym Żydzi dzierżyliby nad światem całkowite i nieograniczone panowanie. Temu celowi służy wszystko i do tego celu dąży wolnomularstwo pod kierownictwem Żydów, na różnych drogach, ale ze zdumiewającą jednolitością planu i całą tą zawziętością, jaka cechuje synów Izraela.

Zaznajomienie naszego ludu polskiego i katolickiego z dążeniami i planami masońskimi uważamy w obecnych czasach za potrzebne, ponieważ masoni, dawniej przeważnie skrycie pracujący, dziś wyszedłszy ze swych kryjówek agitują już jawnie, i otwarcie dążą do przeprowadzenia swych masońskich planów.

I.

Do czego dążą masoni .


Liczba masonów w Polsce nie jest dokładnie wiadoma, gdyż z powodu przeważającego katolickiego charakteru naszego narodu, masoni polscy starają się zachować o ile możności jak najściślejszą tajemnicę.
Już same znaki symboliczne masonów, t.j. kielnia, cyrkiel i fartuch robotniczy, świadczą o tem, że ci ludzie noszą się z planem jakiejś budowy nowego gmachu życia ludzkiego, nowego ustroju różnego od obecnie istniejącego. Jakże ma wyglądać ta nowa budowa w myśl planów masońskich pojęta? Nowy świat zbudowany przez masonów ma być światem, w którem Imię Boga, Jego wpływ na rządy i koleje życia ludzkiego będą całkowicie usunięte z serca ludzkiego. W życiu ludzkiem planowanym przez masonów ani jednostka ludzka, ani rodzina, ani szkoła, ani państwo nie mają się liczyć z Bogiem i jakimkolwiek bądź prawem Jego. W ludzkości ukształconej na zasadach masońskich mają ustać wszelka modlitwa, wszelkie świątynie Bogu dotąd stawiane, wszelkie ołtarze dla ofiar Bogu poświęcane; ma ustać wszelkie kapłaństwo Boże, Boga i ludzi nawzajem łączące! Każdy człowiek sam w sobie i dla siebie wedle nauki masońskiej jest bogiem, kapłanem, królem. Masoni w życiu ludzkiem nie chcą znać żadnego Boga, ich kielnie, cyrkle i ręce robocze, w pierwszym rzędzie skierowane są w stronę wykopania grobu i dołu wśród ludzi każdemu Bóstwu i każdej religji. Oto pierwszy plan, pierwszy cel wytknięty przez masonów, nad spełnieniem którego dziś już blisko 2 miljony braci masonów pracuje.

Cóż dziwnego, że wszyscy Papieże katoliccy, począwszy od Klemensa XII., co głos w kwestii sekty masońskiej zabierali, potępiali masońskie związki jako skierowane przeciw religji. Ale nie tylko dla Boga, dla religji wszelkiej nie ma miejsca w świecie budowanym przez masonów, ale także niema miejsca w świecie budowanym przez masonów, ale także niema miejsca dla jakiejkolwiek władzy i powagi ludzkiej.

Władza wszelka, powiadają masoni, czy to spoczywa w Bogu, czy królu, czy papieżu, czy ojcu, czy przełożonym jakimkolwiek, to czysty śmiech. Zaspokojenie osobistych żądz to jedyne prawo ludzkie. Przyszła zatem ludzkość, wedle pojęć masońskich, to ludzkość bez królów, bez namiestników, bez burmistrzów i wójtów, bez ojców i matek, mających prawo do rozkazywania i posłuszeństwa, to ludzkość zupełnie samowolna zaspokajająca bez wszelkich przeszkód i odpowiedzialności wszystkie popędy i żądze osobiste. W budowie gmachu ludzkiego przez masonów projektowanej, niema miejsca dla ani dla sędziów, ani sądów, ani kar, ani więzień, bo każdy czyn, który my dziś zowiemy zbrodniczym, w pojęciu masońskim jest dobrym, jako zaspakajający żądze własne.

Tak wygląda druga myśl zasadnicza masońskiej roboty, jaką masoni w swym programie stawiają. Ludzkość zdaniem masonów ma żyć życiem zupełnej swobody, życiem nieskrępowanem żadną czy Boską czy ludzką władzą i powagą. Na grobie i cmentarzu dwóch potęg, t. j. Boga i władzy, ma się wznieść gmach ludzkości, który masoni w fartuch robotniczy ustrojeni, z kielnią i cyrklem w ręku wznieść usiłują.

Jeśli się w końcu zapytamy masonów co wolno, a czego nie wolno czynić w świecie masońskim, co jest cnotą a co zbrodnią, odpowiadają masoni: Dobrem i dozwolonem jest wszystko, co człowiekowi może dogodzić i zaspokoić jego żądzę.

Cnoty, jak sprawiedliwość, miłość, poszanowanie cudzego mienia, to nie cnoty, mówią masoni, ale głupstwa. Naszą cnotą jest siła. My innych cnót nie uznajemy wcale.


Widzimy więc stąd, że etyka czyli moralność masońska, to moralność opryszków i bandytów. Czyż nie słusznie Papież Leon XIII. w encyklice Humanum Genus z 20 kwietnia 1884 taki o niej wydał wyrok, że „sekty tej całą podstawą i przyczyną jest występek i zbrodnia”. Aż strach pomyśleć, że blisko 2 miljony o zbójeckiej etyce zorganizowało się do budowy nowego świata! Kiedy? Głównie w najnowszych czasach, a więc 19 i 20 wieku!

Cały ustęp o duch masonerji, jej celach i dążności oparty jest na własnoręcznym liście, pisanym przez wielkiego mistrza Anghara do brata masona Garibaldiego. Przytaczamy tu jeszcze ostatnie słowa tego arcyciekawego listu.

„Bracie, oto jest koniec instrukcji. A teraz powtórz z nami naszą najwyższą przysięgę:

Przysięgam, że nie będę miał innej ojczyzny, nad ojczyznę powszechną;

Przysięgam, że będę zwalczał z całą zaciętością zawsze i wszędzie granice narodów, granice pól, domów, granice rodzinne.

Przysięgam wywrócić z poświęceniem własnego życia granice, w których zabójcy ludzkości nakreślili krwią błotem imię Boga;

Przysięgam całe życie poświęcić triumfowi nieskończonego postępu i jedności i oznajmiam, że przeczę istnieniu Boga i duszy.

A teraz Bracie niechaj Naród, Religja i Rodzina znikną na zawsze dla ciebie wobec nieskończoności dzieła wolnomularstwa. Pójdź w nasze ramiona, potężny, sławny i drogi, dziel i odtąd z nami władzę bez granic i panowanie nad ludzkością. ( Żydzi i masoni we wspólnej pracy, Warszawa 1908 r. str. 94)


Tyle o dążeniach masońskich w ogólności teraz przypatrzmy się w szczególności ich stosunkowi zwłaszcza do Kościoła katolickiego. Samo przez się zrozumiałą jest rzeczą, ze potężny Kościół katolicki, który buduje świat życia na fundamentach, opartych na istnieniu Boga i Jego woli obowiązującej wszystkich, na walce z każdą namiętnością niezgodną z rozumem ludzkim i Boskim, stoi w pierwszej linji na zawadzie w przeprowadzeniu planów budowy masońskiej. Nic więc dziwnego, że wolnomularze wszystkich krajów z największą zaciętością rzucają się na Kościół katolicki. Przypatrzmy się nieco bliżej tej walce.

II.

Masoni a wiara katolicka

Kiedy żydzi zebrali się na dziecińcu Piłata, wołali: Wypuść Barabasza, zbrodniarza a Jezusaniewinnego zatrać na szubienicy
. Podobnie czynią dziś masoni. Z historją w ręku można wykazać, że począwszy od rewolucji nie było ani jednego zamachu na Kościół katolicki, w którymby masoni większego lub mniejszego nie brali udziału. Zniszczyć całkowicie Kościół katolicki, zabić zupełnie w ludach ducha chrześcijańskiego, to ich najbliższy cel. W okólniku wydanym przez wielką lożę francuską do wszystkich lóż masońskich czytamy te słowa:
„ Naszem ostatecznym zadaniem jest całkowite zniszczenie katolicyzmu i samej myśli chrześcijańskiej.”

Na zebraniu wolnumularskiem, odbytem w roku 1883, wołał wolnomularz Blatin: „Przyjdzie czas, że w tych samych kościołach, w których księża głoszą naukę Chrystusa, my nasze nauki będziemy głosili. Tam, gdzie dziś głosy psalmów śpiewanych rozbrzmiewają, będziemy słyszeć uderzenia młotów i wybuchy bateryj.” Inny mason na bankiecie masońskim tak wykrzykiwał: Musimy się pozbyć największej hańby, jaką jest chrześcijaństwo. Nie wolnomularstwo jest wstydem, ale Bóg głoszony przez chrześcijan”.
„ Walka zacięta między katolicyzmem i masonerią” powiedział niedawno Desmons, „ jest walka na śmierć i życie bez wytchnienia i pardonu. Wszędzie, gdziekolwiek ukarze się człowiek czarny( kapłan), muszą znaleźć się masoni. Wszędzie gdziekolwiek wzniosą krzyż na znak jego panowania, musi ukazać się sztandar masonerji, jako znak wolności.”

Inny znów wolnomularz tak woła: „ Gdy my masoni ostatecznie zwyciężymy, wtedy państwa muszą być socjalistyczne. Wolnomularstwo sprawi pogrzeb Bogu i niebo wypróżni.

Czy Bóg ma rządzić ma światem czy masoni, to od nas zależy.”

Mason Delpech w roku 1903 na zgromadzeniu masońskiem tak przemawiał:
„ Dwadzieścia wieków triumfował Galilejczyk z Nazaretu( Chrystus).
Teraz wybiła już dla niego godzina śmierci…
Oszukaństwo Galilejczyka już dosyć się napanowało. Kościół rzymski, zbudowany na baśniach Galilejczyka, szybkim kroczkiem kroczy ku ruinie, odkąd my bracia masoni pracować zaczęliśmy.”


Nie chcemy ucha czytelników naszych obrażać przytaczaniem większej jeszcze liczby bluźnierczych przemówień masońskich, gdyż podobne zdania mogą chyba mile brzmieć dla ucha szatańskiego, lub takiego ucha ludzkiego, które z szatańską mową już od dłuższego czasu się oswoiło. Przytoczę tylko jeszcze słowa jednego nawróconego masona imieniem Zola, który po swem nawróceniu w Rzymie r. 1896 takie w dziennikach ogłosił oświadczenie: „ Ja, niżej podpisany Zola, były mistrz wielki … założyciel wolnomularstwa w Egipcie i przyległych prowincjach, oświadczam niniejszym, że byłem przez przeciąg 30 lat członkiem lóż wolnomularskich, a przez 12 lat rządziłem niemi, mając w ręku nieograniczoną władzę, a zatem miałem sposobność poznać dokładnie początek ich i cele, prawa i nauki.

„Wolnomularstwo udaje, że jest czysto filantropijnym związkiem… Udaje, ze szanuje religijne przekonanie drugich.
Udaje, że jest świątynią sprawiedliwości, ludzkości, miłości itd.
„Zaręczam, że wolnomularstwo jest czemś zupełnie innem…
„ Kłamstwo, obłuda oszustwo, osłonięte pozorami prawdy, rządzą wszechwładnie wolnomularską rzeszą …Celem wolnomularstwa jest zniszczenie wszelkiej religji katolickiej, aby zająć jej miejsce, zaprowadzić rodzaj ludzki do pierwotnego pogaństwa.”
„ Dziś przekonałem się jasno, wiem, żem błądził przez 30 lat, przyznając się do wolnomularskich zasad … Oświecony przez Boga, poznałem dotychczasowe zło, dlatego pożegnałem się z lożą, odstąpiłem ją raz na zawsze, i wyrzekam się wobec Kościoła wszystkich swoich błędów. Błagam Boga o przebaczenie za liczne zgorszenia, dane przezemnie kiedy należałem do sekty, i proszę również o przebaczenie Ojca św. Leona XIII.
i wszystkich, których zgorszyłem. S.H. Zola.”

Cóż to za cenny dokument, odsłaniający całą ohydę i przewrotność masonerji.

III.
Żydzi a masoni.


„ W szeregach burzycieli widzicie zawsze żydów”, tak przechwalał się pewien żyd w roku 1844. Święta prawda. Historja wszystkich wieków i czasów od Chrystusa wykazuje, że ilekroć chodziło o prześladowanie wiary katolickiej i Kościoła katolickiego, w tej walce nie zabrakło nigdy żydów. Czyż mogło więc ich zabraknąć i w szeregach masońskich, którzy walkę z Kościołem na czele programu swego postawili?
Wszakże Chrystus i chrześcijaństwo to ich największy wróg, więc czyż mógł żydom nie przypaść do gustu program masoński, który także Chrystusa i chrześcijaństwo piętnuje jako swego wroga największego? Cóż dziwnego, że żydzi i masoni na polu walki z Kościołem prędko przy jednym zasiedli stole. Od pierwszej też chwili szerzących się związków masońskich żydzi już to zawiązują swe własne loże, już też wpisują się do innych lóż.

W roku 1784 powstaje pierwsza loża masońska czysto żydowska w Hamburgu, nazwana lożą „ Melchizedecha”. Kilka lat później zakładają żydzi drugą lożę żydowską w Berlinie, pod nazwą „ Tolerancja”. Roku 1808 podobną lożę zakładają we Frankfurcie i zowią ją „Jutrzenką Wschodu”. Oprócz lóż czysto żydowskich garnęli się i garną po dziś dzień żydzi całemi masami do lóż masońskich jest tak znaczny, że stanowią oni większość w lożach całego świata.

W lożach dziś żydzi piastują najwyższe godności i urzędy, i główny wpływ w rządach masonerji wywierają. Z kuźni masońsko- żydowskiej wyszły wszystkie prawa przeciwko Kościołowi zwrócone, których ofiarą padła katolicka Francja, Włochy, Węgry, Prusy i Austria.

Niechże więc ten fakt niezbity, że żydzi obecnie stanowią w masonerii siłę zarówno moralną jak i materialną, będzie dla nas katolików przestrogą, że jeśli się mówi o masonach, to ich nie należy szukać gdzieś za granicami kraju naszego; ducha masońskiego mają bowiem wszyscy ci, którzy wrogo są usposobieni dla wiary katolickiej, do których w pierwszym rzędzie żydów zaliczyć należy!

Ale nie tylko żydów, których nigdy nie brak w szeregach burzycieli, według ich własnego zeznania, mamy w kraju naszym, ale mamy i socjalistów, których program i dążenia prawie
Całkowicie się schodzą z programem masońskim.

IV. Socjaliści a masoni.

Chociaż socjaliści mają swe własne partyjne związki, swój własny program i własną komendę, mimo to pomiędzy masonami a socjalistami istnieje najsilniejsza jedność, wspólność środków i broni, oraz celu, do którego dążą.


„ My masoni i socjaliści, mówił brat mason Dr. Hollaender, tylko pozornie się różnimy. W gruncie rzeczy nasz ostateczny cel i socjalistów jest jeden i ten sam. ( Słowa wyjęte z mowy, wygłoszonej w Peszcie 16 kwietnia 1909.)

Inny mason wiedeński, Rajmund Mautner, twierdzi to samo. Nasza misja ma na celu zwalczanie klerykalizmu ( czytaj chrześcijaństwa ) i szowinizmu narodowego; nie inny też cel walki przyświeca socjalistom; socjalizm jest żywem urzeczywistnieniem wolnomularstwa.Dlatego winniśmy z socjalistami iść razem”.

Jeszcze wyraźniej i dobitniej jedność masonerji z socjalistami zaznaczył inny mason węgierski, Szekiely. Naszym obowiązkiem jest nie tylko poglądy socjalistyczne przyjąć za swoje, ale także czynnie przyczynić się do ich całkowitego urzeczywistnienia. My masoni nie powinniśmy poprzestać na teoretycznem sprawozdaniu wspólności naszych i socjalistycznych dążeń,ale przedewszystkiem powinniśmy wspólnymi środkami wspólną bronią razem działać ze socjalistami.”

Tak mówią masoni o braterstwie myśli, broni i celu z socjalistami! W czemże to właściwie ujawnia się ta jedność i wspólność socjalistów i masonów?

Najprzód we wspólnej nienawiści do wszelkiej wiary i religji, a zwłaszcza do religji katolickiej! Jedni i drudzy są najzacieklejszymi jej wrogami. Jedni i drudzy zgoła w żadnego Boga nie wierzą.
Dalej jedni i drudzy są nieprzejednanymi wrogami szkół katolickich. Wyrzucić księdza, religję, znak krzyża świętego ze szkół, zatrzeć wszelkie ślady wychowania chrześcijańskiego w sercach młodzieży, to cel zarówno socjalistycznej jak i masońskiej roboty.

Wspólny program socjalistycznych i masońskich dążeń rozciąga się nie tylko na szkołę, ale i na rodzinę.

Wyrzucić z kościoła śluby małżeńskie a przenieść je na ulicę, jak u żydów, lub do sali magistrackiej przez zawiązywanie ślubów, odrzeć je z godności Sakramentu świętego, a zrównać z kontraktami jarmarcznemi na podstawie wolnej miłości, oto wspólne dążenia spółki masońsko- żydowsko- socjalistycznej.


Marząc dalej o zaprowadzeniu państwa międzynarodowego, jedni i drudzy nie uznają żadnej ojczyzny, jednym i drugim zabicie wszelkiej myśli patriotycznej i narodowej jest wspólne. Dla jednych i drugich religja, własność i prawo jest głupstwem. Aby jednak w takim błocie ohydnych zasad zanurzony sztandar, mogli przecież przed oczyma ludzkiemi pokazać jedni i drudzy t. j. masoni i socjaliści, powlekają go pokostem ponętnych haseł: wolności, równości i braterstwa. Co jednak w praktyce znaczą te hasła, zarówno masoni, jak i socjaliści dali już nieraz na to niezbite dowody.

Tak ta spółka socjalistyczna pojmuje skądinąd najpiękniejsze hasła wolności, równości i braterstwa. A braterstwo broni i środków na czem polega? Na bezwstydnej sztuce kłamania, na bezprzykładnem czernieniu swych przeciwników, na braku wszelkiego sumienia, a w końcu na wspólnem szerzeniu zepsucia i demoralizacji.
To jest ta wspólna broń, którą do rąk chwycili masoni, żydzi i socjaliści, aby spodlić duszę ludzką na wzór własnego spodlenia.

V.
Organizacja masonerji w Polsce
.

Masoneria w Polsce dzieli się na 15 lóż, a każda loża składa się z jednego, kilka a nawet kilkuset oddziałów stosownie do potrzeb miejscowych a także w zależności od wskazówek, które przychodzą z centralnego kahału w Londynie.

Loża „Polska Praworządna”, z prawami ogólnej polityki państwowej, grupuje braci, zajmujących wybitne stanowiska polityczne, a mianowicie: ministrów, senatorów posłów do sejmu. Specjalnem zadaniem loży jest koordynowanie prac braci, należących do różnych obozów politycznych, oraz skoordynowanie działalności ciał prawodawczych na gruncie braterskim pod pretekstem dobra państwa.

Loża „Łukasiński”. Ogólne sprawy wojskowe, jak: polityka wojskowa, obrona państwa, wewnętrzne stosunki w wojsku. Loża grupuje braci wojskowych. Zdaniem loży jest być w kursie wszystkich tajnych planów Ministerstwa Wojny i Polskiego Generalnego Sztabu, ażeby w razie potrzeby można było przechylić szalę zwycięstwa na stronę tego państwa, które będzie więcej odpowiadać celom międzynarodowym.

3. Loża „Traugutt”, grupa również braci wojskowych. Specjalnem jej zadaniem jest
propaganda i urabianie ducha wolnomularskiego, oraz zajęcie sprawami „Strzelca”, harcerstwa i instytucji sport. W loży powinni znaleźć się i cywilni, zajmujący się wyżej wymienionemi sprawami. Loża ta zajmuje się także registracją całego wyekwipowania i zaopatrzenia armii polskiej w czasie pokoju i na wypadek wojny. Stąd więc pochodzi ta obfitość żydów, która zapełnia wszystkie polskie biura defenzywy, kancelarie wojskowe, części gospodarcze, magazyny szpitale itd. Podług danych, które oni dostarczają, można będzie zaraz w początkach wojny odpowiednie zapasy i składy spalić lub wysadzić w powietrze i w ten sposób zmusić Polskę do przyjęcia warunków, które jej podyktują.

4.Loża „ Kościuszko”. Sprawy urzędnicze, propaganda, zrzeszenia elementów postępowych itd.

5. Loża „ Staszyc” urzędnicza. Sprawy administracji państwowej, metody pracy w urzędach.

6. Loża „ Mochnacki”, wschodnia polityka Polski, kresy wschodnie.

7. Loża „Sowiński” grupuje inwalidów, b. legjonistów, P.O.W. zdemobilizowanych oficerów, zajmuje się sprawami tych ugrupowań prowadzi propagandę w odnośnych organizacjach.

8. Loża „ Kresowców”.

9. Loża „ Prawda”, państwowe sprawy gospodarcze.

10. Loża „ Światło”, propaganda w prasie. Grupuje publicystów, dziennikarzy, literatów. Ma na celu, w razie gdyby cośkolwiek zagroziło sprawom żydostwa, zmobilizować natychmiast przekupnych gazeciarzy, którzy swoimi artykułami zagłuszą głosy stronnictw narodowych polskich i podtrzymają żydów w ich roli kierowników państwa polskiego.

11. Loża „ Wolność Przywrócona”, sprawy nauki i młodzieży. Zajmuje się sprawami wyższych uczelni stowarzyszenie młodzieży wyższych zakładów naukowych (możliwe jest wydzielenie z loży, drugiej loży, która specjalnie zajęłaby się młodzieżą szkół średnich).

12. Loża „ Norwid”, grupuje artystów, architektów itp. Zajmuje się sprawami sztuki i kultury.

13. Loża „ Dyplomatyczna”, zajmuje się sprawami zagranicznemi, oraz spełnia zadania trójkąta dyplomatycznego.

14. Loża „Jednania”. Zajmuje się sprawami mniejszości narodowych z punktu widzenia potrzeb kahału. W skład jej wchodzą, prócz braci Polaków i bracia niepolscy, jednak obywatele państwa polskiego.

15. „ Trójkąt prowincjonalny”

* * *

Ciemne żydowsko- masońskie siły wzięły sobie w tej chwili Polskę za główne pole swej złowrogiej działalności i za cel swojego podboju.

Czemu tak jest, to łatwo zrozumieć. W Polsce mieszka prawie trzecia część żydów, żyjących wogóle na świecie, więc Polska nadaje się lepiej od innych krajów na żydowskie królestwo; powtóre Polska, jako bezpośrednia sąsiadka bolszewji może posłużyć za wyborny pomost do przeniesienia bolszewickich zasad w samo serce Europy.

Z tych i może innych jeszcze powodów, od samego początku naszego odrodzonego państwowego bytu, zaczęła się przeciw nam zupełnie wyraźna kampanja ukrytych potęg zagranicznych, przy najściślejszem współdziałaniu naszej wewnętrznej tak zwanej mniejszości narodowej.

Przedewszystkiem, jak to dobrze, wie każdy, kto pilnie się przygląda polityce zewnętrznej szkodzono nam najzawzięciej przed wielkim światem zagranicznym, nie dopuszczając do uznania naszych praw, nie pozwalając nam się dźwignąć z trudnego ekonomicznego położenia, psując nam opinję przez prasę i wywołując ku nam powszechną prawie niechęć. Ale ta sama tajemna ręka, która nam szkodziła u obcych czynna też była na wewnątrz, żeby nam nie pozwolić rozwinąć się i wzrosnąć. Czy bowiem nie widzieliśmy szereg razy, że gdy już układały się stosunki gdy dochodziliśmy do jakiego takiego rządu i jakiego takiego ładu, jakaś ukryta siła znienacka przerywała nawiązane nici? Czy nie jesteśmy ciągle świadkami, że coś wśród nas po prostu bruździ, by nam nie pozwolić się zjednoczyć i wzmocnić i nie dopuścić do wytworzenia dobrego rządu i stałego politycznego kierunku?

Nawet już za granicą rozumni ludzie zdają sobie sprawę, że są jakieś tajemne sieci, wśród których Polska szamocze się jak mucha w siatkach pajęczych. A potrzeba długo dowodzić, kto oka tych sieci koło nas rozciąga i kto nas powoli oplątuje, by nas zniszczyć i wyssać i podbić? Czy darmo pracują w Warszawie i innych miastach loże masońskie? Czy nic nie robią te miljony żydów, które mając w ręku prawie cały kapitał, mają otwarte drzwi do przeróżnych zakulisowych wpływów?
Czy nie spotykamy się ciągle z ich ręką, rozsiewającą ziarna agitacji antyspołecznych, antynarodowej i przedewszystkiem antyreligijnej w najróżniejszych formach?

A więc istotnie tak jest: Ciemne siły żydowsko-masońskie zagięły sobie parol na naszą Polskę, by ją zupełnie zniszczyć i podbić i potrzeba nam wprost olbrzymiego wysiłku, żeby się oprzeć tej wrogiej potędze i uratować nasz byt narodowy. A może ten byt uratujemy przez to tylko, ze będziemy się jednoczyć na narodowej zdrowo społecznej i zwłaszcza religijnej podstawie. Jak długo bowiem będziemy rozbici, tak długo będziemy bezsilni; a złączyć się naprawdę możemy tylko pod trzema hasłami: miłość ojczyzny, porządek społeczny i prawdziwa Chrystusowa religja. Te siły chcą nam wrogowie wydrzeć, te musimy za wszelka cenę starać się zachować, bo w nich jedyne zbawienie.
My katolicy, Polacy, ugrupowani pod sztandarem Krzyża chrześcijańskiego, winniśmy się mocno i silnie zorganizować w szyki bojowe z tą niezawodną nadzieją, że w walce z pogaństwem dzisiejszem mogą być ciężkie straty po naszej stronie, ale ostateczne zwycięstwo do nas należy, bo sprawa nasza jest święta.
Króluj nam Chryste !
Ks. prof. Michał Poradowski
Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)
Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela. Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach: „... jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta.…
Więcej
Ks. prof. Michał Poradowski

Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego (fragmenty)

Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela. Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach: „... jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta... pożal się Boże". Nie lepiej było i później, a więc po Wniebowstąpieniu Chrystusa Pana, o czym informują nas Listy św. Pawła i Dzieje Apostolskie.


Co więcej, już św. Piotr, jako pierwszy papież, denuncjuje istnienie „spisku", czyli układu między Synagogą (Żydami) i ówczesną władzą polityczną, reprezentowaną przez Heroda i Piłata, a więc współpraca w zwalczaniu powstającego Kościoła (Dzieje Apostolskie, 4, 26-27). Żydzi stają się inspiratorami prześladowań chrześcijan i Chrześcijaństwa jako takiego poprzez pogan rządzących ówczesnym światem. To oni spowodowali okrutne prześladowania najpierw w Palestynie, a później w całym cesarstwie rzymskim, a to głównie w czasach rządów Nerona. (...)

W czasach apostolskich istnienie różnych herezyj w Kościele było prawie nagminne. Św. Paweł często się na to skarżył. (...) „Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa, l nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (...) „Nadziwić się nie mogę, że od tego. który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty".

W Liście do Kolosan tak przestrzega: „Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą tylko na ludzkiej tradycji, na żywiołach świata. a nie na Chrystusie". (...)

Tych kilka przykładów, wziętych z Nowego Testamentu, podaje się tutaj, aby przypomnieć. że słabość ludzka, spowodowana przez grzech pierworodny, stale jest obecna w dziejach Kościoła i to właśnie nam tłumaczy, że mimo swej świętości Kościół zawsze miał swoje trudności, kryzysy i objawy swej słabości moralnej, ale mimo tego zawsze triumfuje, gdyż stale jest w nim obecny jego Założyciel.

Obok tej słabości, Kościół też zawsze był zwalczany przez swych wrogów, czy to wprost, jak za czasów prześladowań, aż do końca czwartego wieku, czy też stale przez swych wrogów, którzy go infiltrowali, a byli tymi wrogami przede wszystkim Żydzi, ale nie tylko Żydzi. Należy pamiętać, że nowo powstały Kościół był zagrożeniem dla wielu religij, które wówczas panowały i przez wiele wieków stanowiły struktury społeczne i państwowe.

Zapamiętajmy przeto, że pierwszą główną infiltracją wrogów Kościoła byli zawsze i są do dziś Żydzi, którzy to czynią świadomie, jako wrogowie chrześcijaństwa, oraz zupełnie inna grupa Żydów, którzy szczerze nawracają się na wiarę chrześcijańską, ale, jako Żydzi, nie zawsze są w stanie wyzbyć się całkowicie swej wielotysięcznej tradycji. Nadto, także i Żydzi, najszczerzej wierzący w Chrystusa Pana nie zawsze potrafią wychować należycie swe dzieci w wierze katolickiej, a stąd też albo powracają w następnych pokoleniach do wiary swych przodków, albo też stają się niewierzącymi lecz przynależącymi do społeczeństwa chrześcijańskiego w sensie tylko cywilizacyjnym, co nie przeszkadza, że często pozostają osobami szlachetnymi, choć obojętnymi w sprawach religijnych.


Masowe nawrócenia się Żydów na wiarę chrześcijańską, jak to było z marranami w Hiszpanii lub też z „frankistami" w Polsce (od nazwiska Frank, w połowie osiemnastego wieku) okazały się raczej oportunistyczne. Znaczna część protestantów, zwłaszcza kalwinów, to potomkowie nawróconych na Chrześcijaństwo Żydów.

Obecność Żydów w Kościele katolickim, zwłaszcza tych niecałkowicie nawróconych, przyczyniła się do pojawienia się wielu herezyj. To nie tylko arianizm był herezją żydowską, ale także niezliczone herezje późniejsze, a przede wszystkim protestantyzm i kalwinizm.

Drugim zdecydowanym wrogiem Chrześcijaństwa jest masoneria. Różne są opinie co do jej powstania. Najprawdopodobniej ma ona jakieś związki z najdawniejszymi religiami, a zwłaszcza z cechami kapłańskimi różnych religii pogańskich, oraz z cechami architektów najdawniejszych cywilizacji. Jej główną charakterystyką jest tajemniczość, co jej ułatwia przypisywanie sobie niebywałych wpływów w najdawniejszych cywilizacjach. Ukazanie się Chrześcijaństwa, a zwłaszcza triumfy Kościoła katolickiego prawdopodobnie masoneria przyjęta jako konkurencję. a więc i jako swego wroga. Nadto, tajemniczość masonerii, podkreślana w różnych jej rytach, przyczyniła się do podejrzewania masonerii o kult szatana. (...)

To dopiero po ukazaniu się encykliki papieża Klemensa XII, In Eminenti, w roku 1738, dowiedziano się, że jest to instytucja wroga Kościołowi i wierze chrześcijańskiej. Ale, w owych czasach, kiedy jeszcze nie było gazet, wydanie owej encykliki nie mogło zaraz dać poważniejszych skutków, zwłaszcza, że prawie wszystkie te loże były kierowane przez księży i biskupów, a nawet było wiele lóż, które miały swe siedziby w klasztorach. Nadto, niemal wszyscy ci księża, biskupi i kanonicy, należąc do owych lóż nic zdrożnego w tym nie widzieli, gdyż ówcześni „bracia" byli bardzo ostrożni, nie atakowali Kościoła, ani wiary i uczuć religijnych. We Francji masoni wykorzystali tę sytuację znakomicie przygotowując spokojnie i metodycznie Rewolucję Francuską. Tak zwane „societśs do pensśe" funkcjonowały we wszystkich miastach i miasteczkach na całym terytorium Francji, przygotowując gilotyny dla swych przeciwników. Funkcjonowanie lóż pozwalało na doskonałe rozróżnienie między zwolennikami i przeciwnikami rewolucji i jej ideologii. Stolica Apostolska, doskonale poinformowana przez własną policję Państwa Papieskiego o celach działalności masonerii niestrudzenie wydaje nowe encykliki i różne dokumenty przeciwko masonerii, a szczególniej dla poinformowania duchowieństwa, które tak naiwnie współpracowało z masonerią. Są to prawie wszystkie encykliki doktrynalne, a więc uświadamiające o wrogim stosunku masonerii wobec Kościoła. To dopiero po Rewolucji Francuskiej nadchodzi nowa seria encyklik papieskich, które ujmują zagadnienie masonerii także z punktu widzenia politycznego. (...)

Nadto, zaraz niemal po tej pierwszej encyklice zakazującej należenia do masonerii katolikom, ukazuje się cała seria dokumentów, które z jednej strony informują czym jest masoneria i przedstawiają ją jako największego wroga Kościoła, a z drugiej strony ponawiają kary kościelne za przynależność do niej, a jednak z uporem tak wielu dostojników Kościoła nadal wstępuje do lóż i dochodzi do najwyższych urzędów w Kościele. (...)

Stąd też dochodzi się do sytuacji, w której nawet najwyżsi urzędnicy Kurii Watykańskiej są masonami zamaskowanymi. Jako przykład ilustracyjny może służyć fakt, który miał miejsce za rządów papieża Leona XIII. Papież ten wielokrotnie potępiał masonerię i jego encyklika Humanum Genus (1884) jest do dzisiaj jednym z najważniejszych dokumentów w sprawie masonerii, a jednak za jego pontyfikatu sekretarzem Stanu byt kardynał Rampolla, a kiedy papież Leon XIII zmarł i zwołano konklawe, aby wybrać nowego papieża, największą ilość głosów otrzymał ówczesny sekretarz Stanu, kardynał Rampolla. W czasie głosowania kardynał Puzyna, biskup Krakowskiej diecezji, będącej wówczas pod władzą cesarza Austrii, z rozkazu cesarza zawetował ten wybór, motywując swoje weto faktem, że kardynał Rampolla jest masonem. W owym czasie cesarstwo austryjackie, jako uznane przez władzę kościelną, że jest kontynuacją cesarstwa Karola Wielkiego (który podobno miał prawo weta w wyborach papieża), powołując się na swój przywilej polecił kardynałowi Puzynie zawetować wybór Rampolli, gdyż policja austryjacka wykryła, że jest on masonem. W następnym głosowaniu otrzymał większość głosów kardynał Sarto, przyjmując tytuł papieża Piusa; późniejszy Pius X, święty. Otóż co nas tutaj najbardziej obchodzi to fakt, że przez wiele lat sekretarzem Stanu był w Watykanie kardynał-mason, całą duszą służący masonerii, mianując biskupami na całym świecie masonów; tak to pod koniec wieku XIX i w początkach wieku XX było wielu masonów w hierarchii Kościoła i to na całym świecie; byli to masoni ukryci, ale czynni, faworyzujący przede wszystkim modernizm, czyli tzw. „Nową Teologię", teologię heretycką, zatruwającą naukę Chrystusa Pana. Ta sytuacja trwała wiele lat właśnie w przededniu Drugiego Soboru Watykańskiego, stąd też nic dziwnego, że w czasie tego soboru tylu prałatów okazywało swą sympatię modernizmowi i tej „Nowej Teologii", czyli ideom masońskim i heretyckim, które w dużej mierze weszły do dokumentów Drugiego Soboru Watykańskiego, a przez nie do nauki posoborowej. Dlatego też nic dziwnego, że i w nowym Katechizmie Kościoła Katolickiego nie wszystko jest w porządku.

Obecnie jest wiadomo, że kardynał Mariano Rampolla di Tindaro (1843-1913) nie byt zwykłym masonem, lecz wielką eminencją w masonerii, należąc do Zakonu Świątyni Wschodu (1'Ordre du Tempie d'0rient); instytucja uważana za jedną z najważniejszych, które działają wewnątrz Kościoła, jakimi są: Gnostycki Kościół Katolicki. Zakon Kawalerów Ducha Świętego, Zakon Iluminatów, Zakon Templariuszy. Zakon Kawalerów Świętego Jana, Zakon Kawalerów Maltańskich, Zakon Kawalerów Grobu Świętego. Tajemniczy Kościół Świętego Grala. Hermetyczne Bractwo Światłości, Święty Zakon Różokrzyżowców Heredomu, Królewski Zakon Świętego Enocha. Zakon Martynistów, Zakon Świętego Bhai i wielu innych instytucyj masońskich.

Po Soborze Watykańskim drugim prasa włoska, głównie // Borghese, zaczęła podawać wiele wiadomości o przynależności różnych dostojników Kościoła, pracujących w Watykanie, do różnych lóż masońskich, obliczając ich ha około 121 osób i podając bardzo dokładne dane: kiedy i gdzie wstąpił do loży, jakie zajmuje urzędy i godności w lożach, a jakie w Watykanie. Ogłoszono też wiele wywiadów z tymi masonami. Oczywiście, trzeba być bardzo ostrożnym co do tych danych prasowych, gdyż wiadomo, że prasa przede wszystkim szuka sensacji, ale faktem jest, że i obecnie wielu prałatów, pracujących w Watykanie, należy do masonerii, a przecież masoneria, według opinii wielu papieży, jest największym wrogiem Kościoła. Znana też jest tajemnicza śmierć papieża Jana Pawła l. Wiadomo, że nastąpiła ona zaraz kiedy otrzymał on listę masonów pracujących w Watykanie i kiedy zażądał od swego sekretarza Stanu wyjaśnienia tej sprawy. Śmierć jego jest do dzisiaj „tajemniczą" w tym sensie, że nie zostało nic wyjaśnione kiedy, dlaczego i jak nagle zmarł człowiek, który obejmując to stanowisko byt w pełni sił i zdrowia. Nie zrobiono sekcji zwłok i nie wyjaśniono przyczyny zgonu, wszystko do dzisiaj jest pokryte dziwną tajemnicą. Dziwnie też szybko zmarli różni dygnitarze masońscy pracujący w Watykanie.

Ale to nie tylko w Watykanie jest tak wielu masonów, jest ich bowiem także wielu wśród biskupów w różnych krajach, zwłaszcza w Ameryce Południowej i Północnej, we Francji, w Niemczech, w Austrii i w różnych innych krajach. Także znikły zakazy przynależności do masonerii w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego. Dawne Prawo Kanoniczne kategorycznie zabraniało należeć katolikom do masonerii, ale po Drugim Soborze Watykańskim, kiedy wypracowano nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, dostosowany do nauki DSW, zniesiono w nim zakaz przynależności do masonerii, to też jest przecież bardzo wymowne, l można się zapytać: czy wobec tego obecnie wolno katolikom wstępować do lóż masońskich? Zdaje się że tak, skoro tylu prałatów, pracujących w Watykanie chlubi się przynależnością do masonerii. Czyżby więc masoneria przestała być wrogiem Kościoła? Nic podobnego, bo przecież widzimy jak na całym świecie masoneria w dalszym ciągu szerzy swą ideologię antychrześcijańską walcząc wszędzie o laicyzm Państwa, o aborcję, o rozwody, o szerzenie ateizmu, o rozdział Kościoła od Państwa (w czym odnieśli wielkie zwycięstwo w samym Kościele i w nowym kodeksie prawa kanonicznego), o seksualizm. liberalizm, kosmopolityzm itd.

Wszyscy papieże przedsoborowi potępiali masonerię i jej ideologię. (...) Żaden z papieży nie zwalczał tak gorliwie masonerii jak właśnie Pius IX, jego bowiem encykliki przeciwko masonerii są nie tylko wyjątkowo ostre, ale przede wszystkim wykazujące doskonałą znajomość tego wroga Kościoła.Najgłówniejszymi są następujące: Qui Pluribus (1846), w której piętnuje masonerię jako kult sataniczny: Nostis et Nobiscum (1849), potępiającej marksistowski komunizm, natychmiast po ukazaniu się Manifestu komunistycznego Karola Marksa (1848). W roku 1854 rozpoczyna nową serię encyklik przeciwko masonerii, ale z punktu widzenia spraw Kościoła należy uznać za encyklikę najważniejszą i najbardziej obecnie aktualną Ouanta Cura (1864) i dołączony do niej tzw. Syllabus, czyli zbiór błędów głoszonych przez ówczesnych pseudoteologów, a który to dokument był uważany jakby za podręcznik teologii dogmatycznej Kościoła katolickiego, aż do czasów Drugiego Soboru Watykańskiego, który to Sobór, owe błędy wyliczone w Syllabusie, częściowo włączył do swej nauki, powodując obecny niebywały zamęt w teologii i w całym życiu Kościoła. (...)

Co więcej, masoneria zostaje uznana za Antykościół, stąd też przynależność do masonerii staje się dla katolików, a zwłaszcza dla duchowieństwa, czymś absurdalnym. Toteż, w niektórych diecezjach biskupi zakazują uroczystych pogrzebów dla zmarłych katolików-masonów.

Natomiast nieco odmienną jest sytuacja w owym czasie w Stanach Zjednoczonych, gdzie niektóre sekty protestanckie utrzymują przyjazne stosunki z masonerią, a także z synagogami. To właśnie w tym środowisku powstał prąd religijny, który wkrótce przyjął nazwę „ekumenizmu".

Tradycyjne prawo kanoniczne, a zwłaszcza kodeks prawa kanonicznego z roku 1917, zabrania małżeństw z osobami należącymi do masonerii oraz pogrzebów religijnych, a także należących do stowarzyszeń katolickich; zakazuje również przyjęcia masonów do nowicjatów lub Seminariów Duchownych, a przede wszystkim należenia do masonerii pod karą ekskomuniki (c. 2335), zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej.

Jest więc bardzo symptomatyczne, że po Drugim Soborze Watykańskim, w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego z roku 1983, kary te zostały zniesione. Ale dlaczego zostały zniesione? Czy dlatego, że zmienił się stosunek masonerii wobec Kościoła? Nie, gdyż masoneria pozostaje taką jaką była, a tylko zmienił się stosunek władz kościelnych wobec masonerii, kiedy to masoneria zdołała pozyskać znaczną część duchowieństwa posoborowego, zwłaszcza w samym Watykanie, o czym wiele pisała prasa włoska, podając nazwiska dostojników Kościoła należących do masonerii.

Świątobliwy Pius X walczył z masonerią podobnie jak i jego poprzednicy, a więc głównie encyklikami, które przestrzegały katolików przed niebezpieczeństwem ideologii masonerii i to za jego pontyfikatu powstała specjalna instytucja do zwalczania wpływów masonerii w Kościele. zwana Sodalitium Pianum, a kierowana przez Bpa Benigni (1862-1934). Wpływy masońskie wyrażały się przede wszystkim w modernizmie. (...) Wszyscy ci trzej papieże doskonale zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa przenikania ideologii masońskiej do wewnątrz Kościoła, a to głównie przez tzw. „nową teologię", która wykluta się z modernizmu. Niebezpieczeństwo ze strony masonerii nie było jedyną troską tych papieży, gdyż jednocześnie świat chrześcijański został zagrożony rewolucją komunistyczną rozciągającą się na cały świat aż z Rosji, a także i niebezpieczeństwem totalitaryzmu Hitlera. Stąd też odnośne encykliki owych papieży. Mieli oni jednak świadomość, że za modernizmem, za „nową teologią", za hitleryzmem i komunizmem znajduje się masoneria.

Już w okresie między pierwszą i drugą wojną światową zaczyna się flirt niektórych jezuitów z przedstawicielami masonerii, a to głównie najpierw we Francji, a nieco później i w innych krajach europejskich. Zaraz po drugiej wojnie światowej te zbliżenia między jezuitami i masonerią, a także i z komunistami odżywają, co ułatwia masonerii infiltrację duchowieństwa. W ten sposób przygotowuje grunt dla większej ofensywy zbliżenia między masonerią i Kościołem. Ojciec Riquet wizytuje najrozmaitsze loże masońskie we Francji, głosząc konieczność braterstwa między masonami i duchowieństwem. Po takim przygotowaniu opinii publicznej, zaczynają też występować najgłośniejsi kardynałowie „postępowcy", a więc kardynał Marty we Francji, kardynał Bea w wielu krajach europejskich i kardynał Kóning. głównie w Austrii. To oni w swych przemówieniach publicznych domagają się zniesienia kar kościelnych za przynależność do masonerii i osiągają to, gdyż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie zawiera już żadnej wzmianki o masonerii. Natomiast czasopismo oficjalne kurii w Kolonii w roku 1973 powiadamia, że katolicy mogą wstępować do lóż masońskich. Zaczynają się więc wzajemne wizyty między biskupami i masonami przede wszystkim we Francji w Niemczech. Po roku 1970 zaczyna występować nowa motywacja tych zbliżeń, a jest nią ekumenizm. W prasie masońskiej ukazują się liczne artykuły na temat Drugiego Soboru Watykańskiego. W artykułach tych wychwala się Sobór za zniesienie tradycyjnej nauki.

Triumf zwolenników masonerii w Kościele został ukoronowany w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego (25 stycznia 1983): nie ma w nim żadnej wzmianki o masonerii. Jednocześnie w prasie włoskiej ukazują się coraz częściej wiadomości, którzy kardynałowie i prałaci, pracujący w Watykanie, należą do masonerii. Podobno liczba ich, za czasów Jana Pawła l doszła do 121. Wielu z nich już zmarło, ale być może na ich miejsce przyszli nowi.

Tak więc, poza infiltracją judaizmu w kościele katolickim, trzeba też brać pod uwagę i infiltrację masonerii przed Drugim Soborem Watykańskim. w czasie jego narad i po jego zakończeniu. Infiltracja ta jest bardzo szkodliwa dla Kościoła, gdyż usiłuje ona przekształcić i zdeformować tradycyjną naukę Kościoła, opartą na nauczaniu Chrystusa Pana. *

Nadto należy też pamiętać, że istnieją dwie masonerie: jedna, którą można by nazwać „powszechną", czy też „kosmopolityczną", a więc ta, która rozciąga się na wszystkie kraje i przyjmuje do swej wspólnoty wszystkie osoby, które uważa za odpowiednie, oraz druga masoneria, zarezerwowana wyłącznie dla Żydów, a jest nią B'nai B'rith. Niektórzy znawcy masonerii przypuszczają jednak, że B'nai B'rith jest supermasonerią, a więc że ta pierwsza masoneria podlega owej drugiej (...).

Obie te masonerie usiłują infiltrować Kościół Katolicki. W ostatnich czasach, a więc po drugiej wojnie światowej, głównym przedstawicielem B'nai B'rith przy Watykanie był niedawno zmarły Żyd z Polski, Lichten, prawie przez pół wieku. Wiadomo, że ideały masonerii zostały przyjęte i rozpowszechnione przez Rewolucję Francuską, stąd też triumfy ideologii tejże rewolucji, oczywiście w czasie obrad Drugiego Soboru Watykańskiego są bardzo znamienne, zwłaszcza te, które znalazły się w dokumentach. (...)


Ale poza infiltracją judaizmu i ideologii masonerii, trzeba także przypomnieć wpływy żydowskiego (marksistowskiego) komunizmu w Kościele katolickim. Wpływy te szły dwoma drogami, a mianowicie: wprost i poprzez tzw. „ekumenizm". (...)

Ten wpływ bezpośredni, aż do pierwszej wojny światowej, był w Kościele katolickim bardzo słaby, natomiast okazał się bardzo silnym wśród protestantów, wielu bowiem pastorów protestanckich weszło do Pierwszej Międzynarodówki. (...)

Wszyscy jednak papieże, przed drugą wojną światową otwarcie i kategorycznie potępiali ideologię marksistowskiego komunizmu. Ta postawa papieży została zdradzona przez wybitnego pracownika Kurii Watykańskiej, młodego wówczas prałata Montiniego. który, będąc Sekretarzem Stanu (najwyższe stanowisko po papieżu) papieża Piusa XII, od początku drugiej wojny światowej utrzymywał stały kontakt z Moskwą, a to przez pośrednictwo swego sekretarza ks. Tondiego. członka włoskiej partii komunistycznej. Doszło nawet do zawarcia „porozumienia" ze Stalinem i to już w roku 1942 (kiedy tyle katolików ginęło w koszmarnych sowieckich obozach koncentracyjnych).

Co więcej, ujawniona została także i inna bardzo bolesna sprawa, a mianowicie sprawa Seminarium w Watykanie dla przygotowania misjonarzy dla Rosji; chodzi o tzw. Russicum. Niemal od początku funkcjonowania owego Seminarium, każdego roku, prawie wszyscy wyświęceni kapłani-misjonarze, po „przerzuceniu" do Związku Sowieckiego prawie natychmiast byli aresztowani i rozstrzeliwani. Te „przerzuty" były, oczywiście, utrzymywane w największej tajemnicy. ale mimo tego, okazało się, że były dobrze znane „służbom bezpieczeństwa" Związku Sowieckiego. Było jasne, że w Watykanie był jakiś zdrajca. Policja watykańska jakoś nie mogła nic wykryć. Wobec tych trudności papież Pius XII zwrócił się poufnie do wywiadu wojska francuskiego i dzięki jego pomocy, a głównie pułkownika Arnould Henri Le Caron. szybko odkryto sprawcę tych zdrad, a byt nim ksiądz prałat Tondi, Sekretarz Sekretarza Stanu. Prałata Montiniego (późniejszy papież Paweł VI). Prałat Tondi był członkiem włoskiej partii komunistycznej i pracował w Watykanie jako szpieg sowiecki, a włoska partia komunistyczna przekazywała wszystko do Moskwy. Prałat Tondi został natychmiast usunięty nie tylko z pracy w Watykanie, ale także z Kościoła, czym się zresztą wcale nie przejmował, gdyż powrócił do swej dawnej pracy w partii komunistyczne, tym razem przede wszystkim oddawał się walce z religią i Kościołem Katolickim, pisząc obrzydliwe broszury i dając konferencje ateistyczne. Wkrótce też ożenił się z komunistką, po przejściu do stanu laickiego. Niestety, późniejsi papieże przebaczyli mu wszystko i przywrócili do stanu kapłańskiego. Także Prałat Montini natychmiast został usunięty z Watykanu i przeniesiony na stanowisko arcybiskupa Mediolanu, jednak nie został kardynałem za czasów Piusa XII, stał się nim później, co mu ułatwiło drogę do papiestwa.

Ale, niestety, marksistowski komunizm miał swych sympatyków nie tylko w Watykanie (mimo okrutnego prześladowania wszystkiego co chrześcijańskie), ale także wśród wielu biskupów i księży na całym 'świecie. Okazało się to przede wszystkim w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Wiadomo też, że po przegranej wojnie domowej w Hiszpanii, hiszpańska partia komunistyczna natychmiast rozkazała masowe wejście młodzieży męskiej do Seminariów Duchownych i do zakonów. Stąd tak wielka ilość księży komunistów w Hiszpanii, z których wielu emigrowało do Ameryki Południowej, gdzie oddawali się działalności rewolucyjnej. Zresztą, to nie tylko w Hiszpanii partia komunistyczna nakazała swym członkom masowo wstępować do Seminariów i zakonów, gdyż rozkaz ten wyszedł z Moskwy w roku 1936 (...) Władze Kremla uznały, iż szybciej i łatwiej zniszczą Kościół Katolicki przez infiltrację niż przez prześladowania i dlatego nakazał, aby we wszystkich krajach młodzież komunistyczna wstępowała masowo do Seminariów i Zakonów. Nadto stwierdza, że taktyka ta dała doskonałe wyniki, bo jeszcze przed DSW Kościół przestał zwalczać komunizm.

Pani Bella Dodd, która prawie przez całe swoje życie pracowała w partii komunistycznej w USA, a jednym z głównych jej zajęć było kierowanie młodzieży wyselekcjonowanej do Seminariów i Zakonów, w zeznaniu swym oświadczyła, że ona sama skierowała ponad tysiąc osób do Seminariów i Zakonów, że tylko w roku 1930 umieściła przeszło stu mężczyzn w Seminariach, aby rozkładali Kościół katolicki od wewnątrz; stwierdziła też, iż wielu z nich zajmuje obecnie (rok zeznań 1955) najwyższe stanowiska w Kościele Katolickim. W zeznaniu swym mówi: „nie tyle nam chodziło o zniszczenie Kościoła, ale o jego przekształcenie, tak aby porzucił nauczanie tradycyjnej wiary i zastąpił ją pseudoreligią, a szczególniej, aby Kościół porzucił swoją arogancką postawę, że tylko on posiada prawdę". Pani Bella Dodd z dumą stwierdziła, że osiągnęła swoje cele, gdyż Kościół po DSW przyjął postawę, jakiej komunizm sobie życzył.

Z moich osobistych doświadczeń pozwolę sobie przytoczyć następujący fakt: w czasie jednego z moich odczytów na ten temat, kiedy informowałem o konkretnych faktach infiltracji Kościoła Katolickiego przez komunistów, jakiś pan brutalnie mi przerwał, oświadczając, że ja przesadzam, i że to co mówię jest niemożliwe. Ale natychmiast wstał inny pan i poprosił o głos, oświadczając, że sam kilka lat temu wstąpił do Seminarium w Madrycie (chodziło w tym wypadku o Seminarium dla księży - misjonarzy dla Ameryki Południowej) i już był na drugim roku studiów. Otóż na początku nowego roku przyjechał duża grupa młodzieży męskiej z Kuby. Zdziwiony taką ilością „powołań" Kubańczyków, zapytał ich: „... że też Fidel Castro pozwolił wam tutaj przyjechać?". „No, a gdyby wam Fidel Castro nie nakazał, to przyjechalibyście?" „A po co?" brzmiał odpowiedź. (...)

Tylko jedna pani Bella Dodd wprowadziła do Seminariów ponad tysiąc komunistów, to ileż ich weszło we wszystkich krajach? Dlatego też poza infiltracją Kościoła Katolickiego przez Żydów i masonów, na przestrzeni prawie całych dziejów Kościoła, trzeba też brać pod uwagę infiltrację w Kościele przez ideologię marksistowskiego komunizmu. (Ten koń trojański w Kościele amerykańskim daje znać o sobie w czasach obecnych – przypis A. Szewczyk)

Za pontyfikatu papieża Piusa XII byli także i nuncjusze o orientacji komunistycznej o czym świadczy fakt, który miał miejsce w Hiszpanii. Według konkordatu z roku 1953. jaki został zawarty między Watykanem a Hiszpanią, nominacje księży na biskupów przez Stolicę Apostolską musiały być uzgadniane z rządem Hiszpanii. Otóż Nuncjusz Luigi Dadalio usiłował uzyskać zgodę rządu Hiszpanii na wyniesienie do godności biskupów listy księży, z których wszyscy byli komunistami. Lista ta została kategorycznie odrzucona przez rząd, ale Nuncjusz Dadalio usiłował mimo to uzyskać podpis viceministra Spraw zagranicznych Gonzalo Fernan-dez de la Mora, wykorzystując nieobecność ministra. który przez kilka dni przebywał poza krajem, a to twierdząc, że minister już zaaprobował tę listę, co było kłamstwem.

Te wpływy wrogów Kościoła istniały już długi czas przed DSW. ale skutki tych wpływów okazały się przede wszystkim w czasie obrad DSW, stąd też nic dziwnego, że ich ślady także pozostały w dokumentach DSW.

Jednym z tych przejawów jest przede wszystkim tzw. „posoborowy ekumenizm", który niewiele ma wspólnego z ekumenizmem tradycyjnym Kościoła Katolickiego, lecz ma bardzo wiele wspólnego z ekumenizmem wypracowanym przez rabinów pod koniec dziewiętnastego wieku w USA, o którym piszę dokładnie i obszernie w mojej broszurze Źródła współczesnego ekumenizmu i do niej odsyłam zainteresowanych dzisiejszym ekumenizmem.

Tak więc pamiętajmy, że: Kościół założony przez Chrystusa Pana jest instytucją złożoną z ludzi, którzy mimo swej wiary i gorliwości, są ułomni jak wszyscy ludzie, gdyż wszyscy jesteśmy obarczeni skutkami grzechu pierworodnego; że Kościół jest stale atakowany przez spiski jego wrogów od czasów Piłata i Heroda, aż do dziś; że jest także infiltrowany przez swych wrogów, którymi byli i są: Żydzi i masoni, a w naszych czasach także i marksistowski komunizm. Stąd też obecna bolesna sytuacja Kościoła nie jest tylko skutkiem reform posoborowych, lecz przede wszystkim dziedzictwem całej historii Kościoła.

Ks. prof. Michał Poradowski
Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego


Ks. prof. Michał Poradowski

Urodzony 4 września 1913 roku ukończył gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Kaliszu i Wyższe Seminarium Duchowne we Włocławku. Po otrzymaniu święceń kapłańskich w 1936 roku studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, a po wojnie na uniwersytetach w Paryżu, uzyskując doktoraty z teologii, prawa i socjologii. Od 1950 roku pracuje w Chile jako profesor na uniwersytetach katolickich w Santiago i Yalparaiso. Przez wiele lat był prezesem Zjednoczenia Polaków w Chile i wydawcą miesięcznika „Polak w Chile". Należy do wielu stowarzyszeń naukowych zajmujących się socjologią i badaniami nad komunizmem. Wydaje hispańskojęczyczny kwartalnik „Studia nad Komunizmem".

Już w 1945 roku napisał we Francji książkę „Protestantyzacja Kościoła katolickiego", drukowaną najpierw w czasopiśmie „Duszpasterz Polski Zagranicą" (Rzym). W wydaniu książkowym ukazała się ona pt. „ Kościół od wewnątrz zagrożony" (Londyn 1983). Z okazji stulecia śmierci Karola Marksa pisze ks. Poradowski serię artykułów na temat marksistowskiej rewolucji komunistycznej, które później ukazują się w książce „Wyzwolenie czy ujarzmienie" (Londyn, 1987). Problemom marksizmu-komunizmu poświęcona jest jego broszura „Aktualizacja marksizmu przez trockizm" (Londyn 1983). Jest autorem pracy „Wizyta pasterska Jana Pawła II w Chile" (Toronto 1987). Jego pierwszą książką po hiszpańsku jest „Socjologia cywilizacji" (Santiago de Chile 1950). Następne książki to: „Marxismo invade la Iglesia" (Yalparaiso 1974); „Teologia de la liberacion" (Santiago de Chile 1974); „Marxismo en la teologia" (Madrid 1976) oraz praca „Karl Marx, su pensamiento y su revolucion" (Santiago de Chile 1978).

Już w kraju ukazuje się jego „Dziedzictwo rewolucji francuskiej" (Warszawa 1992). We wrześniu 1993 Ks. Poradowski na stałe powraca do kraju i pisze książki: „Talmud czy Biblia?", „Nowy Światowy Ład" i „Palimpsest", oraz broszury: „Neokatechumenat" i „Źródła współczesnego ekumenizmu".
Króluj nam Chryste !
ENCYKLIKA LEONA XIII PAPIEŻA
O MASONII
BP JAN CHRYZOSTOM JANISZEWSKI (*)
Jak wszystkie poprzednie Encykliki Leona XIII, tak szczególnie ostatnia Humanum genus z dnia 20 kwietnia r. b. odsłania i leczy zarazem najniebezpieczniejsze rany i choroby naszego wieku.
Jakoż Encyklika Quod apostolici muneris wytyka i gromi potworne i przewrotne zasady socjalizmu i komunizmu, które wyrosły z tak nazwanej …Więcej
ENCYKLIKA LEONA XIII PAPIEŻA

O MASONII

BP JAN CHRYZOSTOM JANISZEWSKI (*)

Jak wszystkie poprzednie Encykliki Leona XIII, tak szczególnie ostatnia Humanum genus z dnia 20 kwietnia r. b. odsłania i leczy zarazem najniebezpieczniejsze rany i choroby naszego wieku.

Jakoż Encyklika Quod apostolici muneris wytyka i gromi potworne i przewrotne zasady socjalizmu i komunizmu, które wyrosły z tak nazwanej umiejętności oderwanej od Boga, a raczej z zaprzeczenia istności Najwyższej Istoty, Pana i Stwórcy wszechrzeczy. W Encyklice Arcanum bierze Leon XIII świętość i nietykalność związku małżeńskiego w obronę, a z nim rodzinę chrześcijańską przeciw zamachom tejże fałszywej nauki, które ten najgłębszy i ostateczny fundament społeczeństw i państw podważają! Z świętością bowiem tego związku runąć musi cała budowa na tej podstawie spoczywająca. W EncykliceDiuturnum przypomina Leon XIII całemu światu odwieczną naukę chrześcijańską o władzy politycznej i wykazuje, jak cudownie zgadza się z przyrodzonym rzeczy porządkiem.

W ostatniej Encyklice, o której mowa, obejmuje Leon XIII wszystko, co w poprzednich powiedział, a w szczególności obejmuje rodzinę, społeczeństwo, Kościół i państwo i odsłania całemu światu źródło, z którego wszelkie złe, co ludzkość, a zwłaszcza w obecnych czasach trapi, wypływa, a tym złem jest silnie i misternie zorganizowana sekta masońska, która się teraz po całym świecie nad miarę rozwielmożniła i uzuchwaliła. Jej najprzedniejszym zadaniem jest, wykorzenić religię chrześcijańską, odbudować społeczeństwo na podstawie czysto przyrodzonej, bez Boga, bez wiary w nieśmiertelność duszy, a następnie bez kary lub nagrody, jednym słowem wyzuć rodzinę, społeczeństwo i państwo z wszelkiego charakteru chrześcijańskiego. Stąd zdarcie świętości z węzła małżeńskiego i zamienienie go na umowę zwyczajną, czyli kontrakt cywilny, stąd odjęcie szkole publicznej charakteru religijnego, zaniedbanie ćwiczeń religijnych, wyrzucanie ze szkoły krzyżów; stąd wykluczenie religii z życia publicznego i politycznego – saluberrimam religionis catholicae virtutem, są słowa Encykliki, a legibus, ab administratione reipublicae excludunt – stąd ubóstwienie państwa, bo, jeśli człowiek sam sobie Bogiem i panem, jakżeby nim nie miało być państwo? Szalona i fałszywa wolność przedzierzga się tu, jak zwykle wszystkie wyuzdane ostateczności, w tyranię prawdziwie pogańską, bo trudno sobie wyobrazić okropniejszy stan niewoli, jak być zaprzedanym duszą i ciałem urojonemu bałwanowi państwa.

Ojciec Święty widząc z wyżyn swego najwyższego pasterstwa jaśniej, niż ktokolwiek inny, a nadto wsparty łaską Tego, którego zastępuje na ziemi, groźne dla swej trzody niebezpieczeństwa, poucza ją i ostrzega przed sidłami zaciętych przeciwników jej zbawienia. Sam to wypowiada, w jakiej myśli tę Encyklikę ogłasza: "W tak oczywistej potrzebie, w tak okrutnej i uporczywej walce przeciw wszystkiemu, co imię chrześcijańskie na sobie nosi, poczytujemy za Naszą powinność, zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa, wskazać nieprzyjaciół i, o ile zdołamy, stawić ich planom i podstępom opór, aby ci, których zbawienie Nam poruczone, nie zginęli na wieki, aby królestwo Jezusa Chrystusa, którego strzec mamy, nie tylko się ostało i w całości utrzymało, ale nadto wzrastało i szerzyło się po całej kuli ziemskiej". Trudno streścić osnowę tej Encykliki, której każde niemal słowo na złotej odważone szali pełne jest treści. Lecz, aby o niej mówić, trzeba się tego podjąć.

Ród ludzki na dwa rozpada się obozy, chrześcijański i antychrześcijański, królestwo Boże i królestwo szatańskie. Od wieków walczyły te dwa obozy z sobą, ale nigdy z taką zapalczywością i gwałtownością, jak w naszych czasach. Sprawcą tej walki i wodzem w boju jest sekta masońska, silnie i sztucznie zorganizowana i po całym świecie rozgałęziona. Dziś doszła ona już do takiej potęgi, że się z swymi zamiarami zburzenia Kościoła katolickiego w tym stopniu, jak dawniej, taić nie potrzebuje i jawny przeciw majestatowi Boskiemu rokosz podnosi.

Idąc śladem poprzedników swoich, a mianowicie: Klemensa XII, Benedykta XIV, Piusa VII, VIII i IX i Grzegorza XVI, którzy pod surowymi karami kościelnymi zakazali do sekt tego rodzaju przystępować, uważa Leon XIII za rzecz bardzo znowu potrzebną przypomnienie wiernym nauk i przestróg przez Kościół danych. To wystąpienie Papieży oburzyło wolnomularzy czyli masonów, ale mądrzy i roztropni ludzie, a nawet i państwa niektóre przyznały Papieżom słuszność. Jakoż w Holandii, Austrii, Szwajcarii, Bawarii, Hiszpanii, Sabaudii i wielu innych została sekta masońska prawem zakazana. Lecz nie wszędzie i nie zawsze znalazł głos Papieży powolność. Stąd poszło, że ta sekta w ciągu półtora wieku ponad wszelkie oczekiwanie wzrosła w potęgę. Zuchwałością swoją i podstępami zdołała się wcisnąć w wszystkie rangi urzędów tak, iż dziś, jak się zdaje, całe opanowała państwa. Skutkiem tego było i jest podkopanie powagi tak kościelnej jak świeckiej, a z nimi upadek dobra pospolitego. O przyszłość zatem należy się lękać, nie dla Kościoła, bo on ma silniejsze, niż złość ludzka, fundamenta, ale o państwa i społeczeństwa, w których ta zaraza górę bierze.


Od samego początku Naszego pontyfikatu stawialiśmy na różnych polach opór temu złemu, wytykając socjalne niedostatki i szkodliwe wady, na jakie ta sekta całe społeczeństwo naraża. Tym razem postanowiliśmy w samo źródło złego ugodzić, w samą sektę masońską, w jej naukę w ogólności, w jej plany, sposób myślenia i działania, aby odsłonić i stawić wiernym przed oczy całą szkaradę tej zarazy. Wszystkie tajne sekty, z jakiegokolwiek wypływają źródła, jakąkolwiek noszą nazwę, z masonii ostatecznie wiodą swój początek i do niej znowu wracają. Jakkolwiek dziś ośmieleni swobodą i potężnymi protekcjami, występują jawnie i festyny swoje publicznie obchodzą, ukazują jednak tyle tylko swego oblicza, ile im dogodnie, reszta zaś czyli istota rzeczy pozostaje pod ziemią; co zatem świat widzi, jest tylko pozorem, obsłoną okrywającą to, co światła nie znosi. Co więcej, sami nawet członkowie dzielą się na rozmaite stopnie, urzędy, dostojeństwa itd., z których najwyższym tylko znane są ich cele, środki itd. reszta zaś nic o tym nie wie i przeznaczona jest do najściślejszego wykonywania rozkazów, milczenia i bezwzględnego posłuszeństwa. Straszliwą przysięgą krępują się wstępujący i poddają najsurowszym karom, a nawet karze śmierci w razie nieposłuszeństwa, wydania tajemnicy itp. Nie wiedząc na co i po co, bo ostatecznego celu nie zna, oddaje się człowiek z duszą i ciałem w najstraszniejszą niewolę bez świadomości komu; jest to obrazą zdrowego rozumu i przyrodzonej etyki. Słusznie przeto nazywa Encyklika to postępowanie dzikością sprzeciwiającą się przyrodzeniu – immanitas quaedam est, quam rerum natura non patitur. Ojciec Święty zastrzega się tu wyraźnie, że mówi o samej sekcie tylko, o jej pryncypalnych zasadach i organizacji, nie zaś o pojedynczych osobach do niej należących, pomiędzy którymi może być wielu, którzy nie są wprawdzie bez winy, że się bez świadomości w taką zaprzedali służbę, ale mogą jednak nie podzielać niecnych celów całej sekty.

Ostatecznym masonów zadaniem jest wytępienie religii chrześcijańskiej, a mianowicie katolickiej, a następnie wszelki jej wpływ, a nawet ślad z ustroju państw, z instytucyj publicznych wyniszczyć i wszystko na czysto naturalnych podstawach odbudować. Z tego wynika, że odrzucając nadprzyrodzone objawienie Boskie, muszą także odrzucać Kościół katolicki, który jest właśnie stróżem przechowującym ten skarb nauki objawionej. Z tej przyczyny Kościół katolicki musi być przedmiotem ich szczególnej nienawiści, dlatego także walka przeciw niemu najzaciętsza, nieubłagana, bo on jest jedyną i zarazem najpotężniejszą przeszkodą do osiągnienia ich celów. Gdzie przeto mogą i jak mogą, jawnie i skrycie, gwałtem lub podstępem, nie przebierając w środkach, prześladują go na każdym kroku, wykluczają z prawodawstwa, administracji, sądownictwa, szkoły, jednym słowem z całego obszaru życia publicznego, bo jego wpływ stoi im wszędzie i zawsze na zawadzie. Jak łatwo pojąć, wzmaga się i zaostrza ta nienawiść przeciw Papiestwu. Obdarli je najpierw z władzy świeckiej, do utrzymania niezawisłości swej nader potrzebnej, a potem jęli się rączo do pracy nad jego zburzeniem zupełnym, aby namiestnika Chrystusowego nie było na ziemi.

Nieświadomych i nieostrożnych uwodzą, przedstawiając im, że przez wstąpienie do masonii nie mają potrzeby wyrzekać się religii katolickiej, że owszem masoni szanują wszystkie religie i wyznania przez przestrzeganie tolerancji. Poniewczasie dopiero przekona się każdy, co to jest ta tolerancja. Gdzie bowiem wszystkie religie bez wyjątku równego doznają poszanowania, tam niewątpliwie nie masz żadnej.

Na tej pochyłej drodze dochodzą szybko do zaprzeczenia istności Boga, rządów Opatrzności i nieśmiertelności duszy. Jedne loże przyjmują jeszcze, że Bóg jest, drugie zaś utrzymują, że Go nie masz i od niejakiego czasu spory z sobą o to wiodą. Z upadkiem zaś tych teoretycznych podstaw runąć muszą wszelkie fundamenta przyrodzonej nawet etyki. O wyższych, nadprzyrodzonych cnotach, których bez łaski Boskiej nabyć nie można, nie mówimy tu wcale; albowiem z takim przewrotem naturalnego rzeczy porządku i naturalne cnoty tracą swoją podstawę. Wszystkie te niedorzeczne twierdzenia opierają się na tej głównej fałszywej zasadzie, że natura ludzka, rozum, wola, uczucia nie zostały przez grzech pierworodny skażone, a następnie, że człowiek z natury nie ma skłonności do złego; walka zatem z namiętnościami, złymi skłonnościami jest urojeniem – zaspokojenie ich jest jedynym i skutecznym lekarstwem. Stąd pochodzi, że masonia tego ohydnego naturalizmu w najrozmaitszy używa sposób, aby przez prasę, teatra, a nawet przedmioty sztuki te namiętności podsycać, a potem im schlebiać. Przebiegłość ich odgadła tę tajemnicę, że powolniejszych do swych robót nie znajdą służalców, nad ludzi na duchu upadłych i namiętnościami strawionych. Dlatego w nieograniczonej wolności pozwalają pić z kielicha rozkoszy, aby z nich mieć ślepe narzędzia na swoje usługi. Jak małżeństwo, będąc świecką czysto sprawą, świeckim tylko ulegać ma prawom, tak i szkoła oswobodzona być powinna z wszelkiego wpływu religii, a zwłaszcza takiej, która stałe i niewzruszone ma zasady. Każde dziecko, gdy dorośnie, może sobie potem obrać religię, jaka mu się spodoba. Z tego powodu duchowni nie mają mieć przystępu do szkoły. Do dopięcia tego celu wszystkie środki są godziwe.

Państwo bez Boga musi być koniecznie i bez religii. Po 1800 latach chcą wskrzesić pogaństwo. Szalona to bezbożność. Jest to prawdziwie szatańska nienawiść ku Chrystusowi. Upadek taki jest daleko cięższy, niż dawnych pogan, którzy utrzymywali, że łatwiej miasto w powietrzu zbudować, niż państwo bez religii. Jak bowiem każdy pojedynczy człowiek życie i wszelkie dobra od Boga odbiera, za to Mu dzięki składać powinien, tak samo państwa i narody. Bóg jest Stwórcą i najwyższym Panem wszechrzeczy, od Niego także może tylko wszelka władza na ziemi pochodzić. Podwładni zatem nie mają prawa zwalniać się od obowiązku posłuszeństwa według swego upodobania, bo władza ma swoje ostateczne źródło w Bogu.

Jakkolwiek masoni sami nie przyznają się do tego, aby socjalizm i komunizm był dzieckiem ich sekty, to jednak zbyt oczywistą jest rzeczą, że zasady i doktryny masońskie konsekwentnie wprost do niego prowadzą. Pozbycie się bowiem bojaźni Bożej, odrzucenie przykazań Bożych, wzgardzenie wszelką powagą i władzą, rozpuszczenie cugli namiętnościom, schlebianie masom obietnicami, które nigdy ziszczone być nie mogą, musi ostatecznie do najzupełniejszego przewrotu wszech rzeczy doprowadzić.

Nareszcie potwierdzając wszelkie przez poprzednich Papieży wymierzone przeciw masonom kary kościelne, wzywa Leon XIII biskupów, aby wszelkiego dołożyli starania do ukrócenia zuchwałych tej sekty zapędów. Sam zaś z swej strony poleca biskupom następujące w tej mierze środki. Najpierw zdzierać maskę z tego związku i ukazać go wiernym w jego całej przewrotności i szkaradzie, aby się nikt pozorem zewnętrznym nie dał ułudzić i uwieść. Narażanie się lekkomyślne na takie niebezpieczeństwo, już jest grzechem i dlatego Kościół tak surowo tego zakazuje. Po wtóre, gruntowne oświecenie wiernych o prawdach chrześcijańskich w naukach katechizmowych, które jest najsilniejszym puklerzem przeciw potwornym błędom i ponęcie do skażenia dobrych obyczajów. W tej mierze powinno biskupów całe duchowieństwo, a nawet i świeccy przejęci duchem miłości Boga i swej ojczyzny wszelkimi siłami wspierać. Pożytecznym nader do tego celu jest wstępowanie do trzeciego zakonu św. Franciszka. Przezeń bowiem ćwiczą się ludzie coraz bardziej w cnotach chrześcijańskich, a nadto, co w naszych czasach socjalną ma wartość, zbliżają się do siebie i bratają się z sobą wszystkie warstwy i klasy nie w sposób masoński i komunistyczny, ale prawdziwie chrześcijański. Po trzecie, zakładanie szkół rzemieślniczych pod przewodnictwem duchownych. Pięknym by to było zadaniem większych szczególnie przedsiębiorców, gdyby w ten sposób nad robotnikami i ich rodzinami taką rozciągnęli opiekę. Do tego celu najskuteczniejszym środkiem być mogą konferencje św. Wincentego à Paulo. Po czwarte, pilne i baczne czuwanie nad szkołami i zakładami, w których się wychowuje młodzież, nadzieja przyszłości. Zbawienną byłoby rzeczą, aby po dobrym się przygotowaniu każdy młodzieniec, zanim przystąpi do pierwszej komunii św., złożył przyrzeczenie, że nie przystąpi do żadnego związku, dopóki się pierwej swego proboszcza lub spowiednika nie poradzi. Na koniec, ponieważ wszystkie wysilenia ludzkie bez błogosławieństwa Bożego pożądanego nie zdołają przynieść owocu, przeto poleca Ojciec Święty modlitwę i wzywanie przyczyny Najświętszej Maryi Panny i wszystkich Świętych.

Oto w krótkich słowach nauki i przestrogi, jakie Leon XIII daje wiernym w przedmiocie sekty wolnomularskiej i zarazem środki, których przeciw tej zarazie ze skutkiem użyć należy. Encyklika ta podobnie jak wyżej wymienione, nie ma charakteru definicji dogmatycznej, ale mimo to ma jednak znaczenie aktu wykonywającego urząd najwyższej powagi nauczycielskiej Namiestnika Chrystusowego. Należy to do praw i powinności następcy Piotra św., któremu Pan polecił: Paś baranki moje, paś owce moje. Papież, spełniając rozkaz Zbawiciela i wykonywując tym samym akt swego posłannictwa, ma prawo jako najwyższy pasterz żądać, aby wierni jego głosu z uległością słuchali. Sprzeciwiać się zatem słowom z tego miejsca wypowiedzianym, byłoby szalonym zuchwalstwem i zgorszeniem.
Encyklika ta, określając ściśle zdrową naukę chrześcijańską o podstawach i najgłówniejszych prawach rodziny, społeczeństwa i państwa, przemawia wprawdzie do biskupów tylko formalnie, ale przemawia tak, iż głos jej wszyscy wierni słyszeć mogą i do niego zastosować się powinni. Papież, odzywając się formalnie tylko do biskupów, korzysta tylko z ich pośrednictwa i zwraca ich uwagę na to właśnie, co uważa teraz za najpilniejsze.

W toku samej Encykliki, jak słuszna, nie zapuszcza się Papież w poszukiwania historyczne o początkach tej sekty, czy je wywodzi z Egiptu, Starego Testamentu czy z klasycznego pogaństwa, o jej dziejach, przekształceniu, o ich rozmaitych obrządkach szkockich, niemieckich, o jej licznych i rozmaitych stopniach, bo to są przedmioty, które mogą być podane w wątpliwość, chociażby jak najrzetelniej zostały przedstawione. Natomiast bierze i roztrząsa to tylko, co jest zupełnie pewnym, co przez samych nawet wolnych mularzy nie może być zaprzeczonym. Encyklika bowiem nie jest uczoną rozprawą, nie ubiera się także w żaden aparat uczoności, a mimo to czuć jednak w każdym zdaniu, w każdym niemal słowie głębokie zrozumienie i przeniknienie rzeczy całej na wskroś. Ci, co są bliżej z naturą tej sekty obeznani, znajdą jeszcze w tej Encyklice pod tym nawet względem bardzo wiele rzeczy ciekawych, a zwłaszcza, co do jej ocenienia. Że jest na czasie, że dla obudzenia czujności biskupów i wiernych była potrzebną, że do dziś dnia jest bardzo wielu, którzy w swej dobroduszności nie wierzyli, aby to było prawdą, co im się zdarzyło o masonach słyszeć, nie przypuszczali, aby masonia pod ziemią kierowała wypadkami politycznymi i sprawami publicznymi, z dotychczasowej obojętności przebudzi i do pilniejszej baczności zachęci, o tym ani na chwilę nie wątpimy, bo tyle przynajmniej zrozumieją, żeby Papież przeciw czczym marom i urojeniom w tak uroczysty sposób głosu swego nie podnosił, nadto, że do tego potrzeba niepospolitej odwagi, aby tak dotkliwie zataszczyć tę podziemną potęgę, która zdołała swoich zwolenników z nicości lub niemocy wydźwignąć i na tronach osadzić. W swej mądrości i przezorności nie byłby Leon XIII takiej walki rozpoczął bez dostatecznej i niezbędnej potrzeby. Sam fakt zatem, że to uczynił, powinien by każdego, który sobie dotąd rzecz tę lekceważył, do głębszego się nad nią zastanowienia i troskliwszego czuwania nad sobą i tymi, których Opatrzność jego pieczy poruczyła, pobudzić. Mamy nadzieję, że pomiędzy innymi ta Encyklika i ten owoc przyniesie, a to samo już by dla tej sekty ciężkim było ciosem.

W trzech szczególnie punktach wykazuje ta Encyklika szkodliwy wpływ tej sekty, obejmujący niezmierne obszary. Najpierw burzy wszelką religię, bo nie tylko znosi cały skarb objawienia Boskiego, ale nadto wywraca swoją przewrotną doktryną przyrodzone nawet prawdy religijne, tj. te, których człowiek za pomocą przyrodzonego światła rozumu nabyć może. Po wtóre wykazuje, że bez tych prawd teoretycznych nie masz na czym oprzeć przyrodzonej nawet moralności tak w pojedynczych ludziach, jak w całości. Po trzecie wyjaśnia, że zastosowanie tych przewrotnych zasad masońskich podważa fundamenta rodziny, społeczeństwa i państwa.

Co do pierwszego, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że zasady masonii tak tych lóż, które jeszcze uznają egzystencję Boga przez swoją wyobraźnię wymarzonego, jak tych, które jej zaprzeczają, w samym założeniu swoim wszelką religię, a nawet wyobrażenie o niej znoszą. Bo kto niby przyznaje egzystencję Boga, a odmawia Mu mocy objawienia, odezwania się do swego stworzenia, nadania mu swego przykazania, rządzenia nim, wymierzenia mu kary lub nagrody, zaprzecza w istocie Jego egzystencji. Cóż to bowiem za Bóg, który nie może nic mówić, nic działać, niczym na swoje stworzenie wpłynąć, nim kierować? Czyż to nie martwy, nikczemny bałwan, dłutem z kamienia wykuty? Jakże człowiek rozumem i wolą obdarzony mógłby do niego się modlić, jemu dzięki lub uwielbienie składać? Czy sobie kto ten utwór wyobraźni lub myśli ludzkiej wystawia jako jakąś niepojętą istotę rzeczywistą, czy jako ideę, absolut w Heglowskim, czy jako substancję w całym świecie rozlaną Spinozy i innych indyjskich lub greckich filozofów znaczeniu, w każdym razie na jedno wypadnie, bo któż z rozumnych ludzi przed takim bożyszczem myśli lub wyobraźni ludzkiej na kolana upadać i cześć Boską oddawać mu będzie? Swojemu własnemu Bogu, jak go sobie wymarzyli Spinoza, Hegel itp., nie byli zdolni ołtarzy stawiać. Czymże tedy są te wszystkie marzenia w szumne, napuszone i na pozór uczone przybrane frazesy i słowa wobec Boga prawdziwego, jak nam Go najprostszy katechizm chrześcijański przedstawia? Takiego Boga, jak nam go masonia wraz z swoimi mędrcami podaje, nikt się nie boi, nikt nie czci, nikt nie wielbi, nikt w swoich uczynkach i sprawach na niego się nie ogląda. Dziś, a mianowicie w Niemczech opanowały masonię wyobrażenia panteistyczne podług zakroju Hegla, a w siedemnastym wieku podług wyobrażeń Spinozy, który podobnie, jak w naszych czasach Hegel, był w owym czasie ich ulubieńcem. Oni go w swym czasie wzięli pod swoją opiekę przed prześladowaniem żydów, jego współwyznawców. Jak u Hegla, tak i u niego jest Bóg i świat tą samą substancją, która się w dwojakiej formie objawia, w formie myśli (duch) i w formie przestrzeni (materia). Z tej ogólnej substancji, którą zowie natura naturans, rodzą się wszystkie kształty całego świata, które zowie natura naturata. Masoni w ciągu wieków rozmaitym hołdowali systematom filozoficznym, które nic albo bardzo mało miały wspólnego z prawdami chrześcijańskimi, ale z żadnym tak się ściśle nie połączyli i nie zrośli, jak właśnie z panteistycznymi. Teraz Hartmann, autor "filozofii nieświadomego" (des Unbewussten) stanie się niewątpliwie ich teoretyczną podstawą.

Kto jakośkolwiek obeznał się z ich obrządkami i symbolami, jak cyrkla, trójkąta itd., zrozumie to łatwo. Dla zupełnych zaś "profanów" w tej sztuce, a szczególnie dla młodzieży, którą zewnętrzny aparat umiejętny łudzi, a tajemniczość nęci, jest to rzeczą nader niebezpieczną, bo spodziewają się, że pod tą wspaniałą obsłoną znajdą rzecz odpowiednią a gdy doznają zawodu, już sobie przysięgą zamknęli wrota do odwrotu na zawsze. Straszna to łapka dla młodych niejasnymi i czczymi ideałami uniesionych!

Z takich luźnych, mglistych i ciemnych wyobrażeń o Bogu, jakże łatwe, a nawet nieuchronne przejście do wyraźnego ateizmu! W istocie każdy mason i panteista jest już w gruncie ateistą, bo te zasady prowadzą drogą logicznej konieczności do ateizmu. Słusznie przeto Ojciec Święty mówi, że to jest albo skutkiem ułomności albo pychy ludzkiej. – In maximis enim rebus tota errare via audacter ingressi, praecipiti cursu ad extrema delabuntur, sive humanae imbecillitate naturae, sive consilio justas superbiae poenas repetentis Dei. W łonie bowiem samej sekty powstały niesnaski o to, czy Bóg jest, lub czy Go nie masz, które się zakończyły tym, że postanowiono przyjmować do związku tak deistów jak ateistów. "Każdego, mówi jeden z najidealniejszych masonów niemieckich, Dr. Seydel, przyjmujemy, żyda, muzułmanina lub poganina, katolika lub protestanta, mistyka lub racjonalistę, materialistę lub Heglistę". W takim położeniu rzeczy o cóż się w istocie swarzyli? Zaiste nie o uznanie istności Boga, ale raczej o przestarzałą formułę ich dokumentów i urzędowych odezw, które się rozpoczynają szumnym nagłówkiem: "na chwałę najwyższego Budownika światów itd." (le grand architecte de l'univers). Używamy tu tego wyrazu "Budownika światów", bo go tak polskie loże nazwały. To wyrażenie czcze i puste jeszcze niektórym lożom ateistycznym niemile przypominało egzystencję Boga, dlatego w r. 1866 domagały się zmiany tej formuły. Spór ten rozstrzygnął Wielki Wschód belgijski oświadczając: "Jeżeli idea Boga występuje w lożach pod nazwą wielkiego «Budownika światów», to w tym wyrażeniu przechowuje się tylko tradycja zakonu, ale przez to Wielki Wschód nie myśli narzucać jakiegoś dogmatu." (Les franc-maçons et les sociétés secrétes par Alex. de St. Albin etc.Paris 1867, str. 349). Jakże się dziwić, że wśród takiego chaosu wyobrażeń, do dziś dnia ateizm wszystkie już opanował loże?

Zresztą pomiędzy jednym a drugim kierunkiem, czyli pomiędzy deizmem, jak go masoni uważają, a ateizmem mniejsza w istocie zachodzi różnica, niżby się na pozór wydawać mogło. Najpierw deizm, jakeśmy to już wyżej pokazali, prowadzi konsekwentnie do ateizmu, oba zatem w dalszych wynikach dochodzą z czasem do tych samych rezultatów. Jakoż oba kierunki odrzucają objawienie Boskie, a następnie upadek człowieka i skażenie natury ludzkiej przez grzech, uważają zatem człowieka co do jego stanu umysłowego i moralnego za doskonałego z przyrodzenia. Ojciec Święty kładzie szczególniejszy przycisk na ten fałsz, który najfatalniesze pociąga za sobą następstwa, kiedy z odwołaniem się do Soboru Trydenckiego powiada: parentem humani generis negant deliquisse; proptereaque liberum arbitrium nihil viribus attenuatum et inclinatum putant. Przeciwnie przyrodzone siły i przezacność natury ludzkiej ponad wszelką wynoszą miarę (exaggerantes naturae virtutem et excellentiam). Że te fałszywe przypuszczenia czynią całe dzieło Odkupienia rodu ludzkiego niepotrzebnym, zbytecznym, ci tym samym je znoszą, któż tego nie widzi? Bo, po cóż podnosić tego, który nie upadł, po co oczyszczać tego, który już czysty, wieść do doskonałości już doskonałego, jednym słowem po co odkupienie, kiedy nie ma nikogo potrzebującego odkupienia? Lecz mimo tej przewrotnej teorii nie są w stanie zaprzeczyć, że na świecie jest dobra, ale także i zła wola, że są dobre, ale także i złe skłonności w człowieku, że "niestety, to złe do wielkiej wzrasta potęgi". Nie masz bowiem w całych dziejach ludzkości faktu wybitniej i wyraźniej występującego nad ten, że prawdy, prawidła moralności, mowa tu jedynie o przyrodzonych, tylko wśród ustawicznej i zaciętej walki utrzymane być mogą, a często pod nawałą błędu i złego upadać się zdają. Tego i sami masoni mimo błędnej podstawy teoretycznej zaprzeczyć nie śmieją, to poganie nawet w znanych powszechnie słowach:

Video meliora proboque, deteriora sequor,
głośno wyznają. Wreszcie całe pogaństwo mimo wysokiej cywilizacji klasycznej jest jednak tak w dziedzinie umysłowego obłąkania, jak zepsucia obyczajów i niemocy wydźwignienia się z tego upadku o własnych siłach najoczywistszym dowodem ciężkiego skażenia natury ludzkiej. Jakże tu wybrnąć z tej sprzeczności? W nauce chrześcijańskiej rozwiązują się te zagadki same jasno i nie pozostawiają najmniejszej wątpliwości. Zadaniem bowiem odkupieniajest, nie tylko przywieść człowieka do nadprzyrodzonej szczęśliwości, ale nadto naturę jego przez grzech skażoną do pierwotnej przywrócić czystości i do najwyższej doprowadzić doskonałości. Tym ideałem, w którym człowieczeństwo blaskiem swej prawdziwej piękności opromienione jaśnieje, jest sam Odkupiciel. Na ten wzór niedościgły wszyscy się zapatrywać, do niego myśl, wolę i serce podnosić powinni. W nim jedynie, a potem w naśladowcach jego, jest, iż tego sponiewieranego użyjemy wyrazu, "humanitaryzm" prawdziwy, chrześcijański. Ten ideał, którego nikt z ludzi w zupełności osiągnąć nie zdoła, jest celem pracy i usiłowań całego życia nad udoskonaleniem siebie. Lecz chrześcijanin wierzy, że tę doskonałość osiągnąć tylko może w Chrystusie i przez Chrystusa, nie zaś własnymi, niedołężnymi siłami. To uświęcenie czyli udoskonalenie się, jest zatem dziełem łaski Boskiej i pracy ludzkiej. Jakże u masonów?

Tu siły Boskiej nie masz, bo ją odrzucili, Któż tedy tego dzieła doskonałości ma dokonać? Niedołężny człowiek przez niedołężnego człowieka, skażona natura przez skażoną naturę, schorzałe serce przez również schorzałe ma być uleczone. Cóż to za przewrotność! Na czym chrześcijanin kończy, na osiągnieniu doskonałości, od tego mason zaczyna, bo się doskonałym rodzi. Z tej właśnie przyczyny, że wychodzi z fałszywego i urojonego ideału, popada koniecznie w dalszych następstwach w otchłań ciemności umysłowej i traci sternika woli, tam brak światła, a tu mocy.
Z tego pokazuje się jasno, że teoretyczne zasady masonii w tak uderzającej znajdują się sprzeczności z chrześcijańskimi, a w szczególności katolickimi, iż jedne wykluczają drugie. Rzetelny zatem chrześcijanin, katolik, nie może być bez ciężkiej obrazy sumienia masonem, chociażby nawet nie było kar kościelnych, chyba, że ani jednym ani drugim nie jest rzeczywiście, co także jest zdrożnym, bo albo zdrowy rozum albo prostą uczciwość obraża. Niechże to nasze zdanie potwierdzi własnymi słowy jeden z wysokich dostojników masonii: "Jakże się dziwić, że dawna nieprzyjaźń pomiędzy Kościołem katolickim a masonią trwa do dziś dnia, że w państwach katolickich loże surowo zakazane? Masonia i katolicyzm wykluczają się nawzajem, to są antypody. Jeśli katolicyzm i protestantyzm w swoich fundamentalnych zasadach nie są w stanie zgodzić się z sobą, to tym mniej może to nastąpić z masonią, która przyznając się do nauki li tylko ludzkiej, tak Boga jak człowieka samym tylko mierzy rozumem. Fundamentalna idea masonii spoczywa tylko na intelligencji ludzkiej... Czyż ta idea sama nie musi być silną nieprzyjaciółką katolicyzmu? Nie jestże mu logicznie wprost przeciwną, nie jestże z swej istoty wprost przeciwną tak samo ortodoksji protestanckiej i pietyzmowi?... Pytam się zatem, czy podobną jest rzeczą, aby katolik mógł zostać prawdziwym masonem? Jakim sposobem, przyznając się do doktryn masońskich, które są w oczywistej z Kościołem jego sprzeczności, mógłby pozostać wiernym swej religii?... Znam wprawdzie członków Kościoła katolickiego, którzy lubią uczęszczać na kazania protestanckie, znam żydów, którzy uczęszczają do Kościoła chrześcijańskiego. Ale tego rodzaju ludzie nie są już prawdziwymi żydami. Katolik, żyd, który jest masonem, jest nim tylko pozornie. Dwa bowiem przekonania różne od siebie, nie mogą w jednej duszy razem z sobą zamieszkać, jedno z nich musi być koniecznie dla formy tylko, dla oka. Jeżeli katolik lub żyd szczerym jest zwolennikiem masonii, nie może być szczerze przywiązanym do Papieża lub Mojżesza; może dla oka pozostać członkiem swego Kościoła, może wypełniać jego przepisy i zachowywać zwyczaje, ale wewnątrz jest zwolennikiem racjonalizmu masońskiego." (Die Gegenwart und Zukunft der Freimaurerei in Deutschland. Leipzig 1854, wyjęte z dokumentów Neut'a I, str. 170).

Jaką na ruinach najwyższych prawd teoretycznych zbudować etykę, łatwo bardzo wyciągnąć konsekwencje tak dla pojedynczych ludzi, jak całych społeczeństw. Kładzie na to przycisk Encyklika w tych słowach: "His autem dilapsis, quae sunt tanquam naturae principia... quales futuri sini privati publicique mores, facile apparet". Nad tym zatem nie potrzebujemy się długo zatrzymywać. Kto bowiem w Boga, w nieśmiertelność duszy itd. nie wierzy, w jakimże może pozostawać do Niego stosunku? Na tym jeszcze nie koniec, gdyż ateizm prowadzi konsekwentnie, a nawet i psychologicznie do nienawiści Boga (odium Dei). Wiadomo, że kiedy Proudhon był przyjmowany do sekty masońskiej, na zapytanie mistrza: "co winien Bogu?" odpowiedział: "wojna Bogu". System nie uznający istności Boga, w którym człowiek sam sobie Bogiem i panem, może się tylko zdobyć na etykę tak nazwaną "autonomiczną", podług której człowiekowi wszystko wolno, co tylko chce i co może. Brak możności jest jedyną dla uczynków jego granicą. To jest wolność w ich rozumieniu tego wyrazu. Zastosować tę zasadę do moralności indywiduów, społeczeństw i państw, zbyt jest rzeczą prostą i jasną, abyśmy o niej mówić potrzebowali; a zwłaszcza, że zbyt często obecnie na jej panowanie patrzeć musimy. Z tej przyczyny pozostawiamy czytelnikowi samemu wyprowadzić sobie z niej wyniki.

Natomiast zwracamy raczej uwagę na rzecz, która na pozór zdrożnością swoją mniej razi, a mimo to niezmierną ma pod względem moralności "doniosłość", tj. "tajemniczość", tajność masonii. Dziś są wprawdzie sprawki masonów tajemnicą tylko dla tych, którzy nie chcą wiedzieć i przekonać się o prawdzie; ale masonia sama jest nią jednak i otacza się pewnym urokiem, pewną ponętą, która jest wyborną i prawie niezawodną łapką dla niedoświadczonej młodzieży. Ostentacyjnie mówią o swej tolerancji i głoszą publicznie, że przez przystąpienie do masonii nikt się nie potrzebuje swej religii wyrzekać, owszem, że w niej może wszystkie powinności religijne z największą swobodą wypełniać. Co więcej, aby wobec świata udowodnić, że ich twierdzenia są rzetelne i pozyskać u ludu zaufanie i dobre imię, polecają nawet swoim członkom branie udziału w nabożeństwach publicznych. W tym celu wielki mistrz Verhaegen w Brukseli z książką do nabożeństwa pod pachą regularnie w niedziele i święta do kościoła uczęszczał. Słusznie przeto zwraca Ojciec Święty szczególnie na ten wyrafinowany podstęp uwagę wiernych. Tajemnica ta jest tym ściślejsza, im ją troskliwiej przechowują nie tylko na zewnątrz, wobec "profanów", jak wszystkich niemasonów nazywają, ale nawet w swym własnym łonie. To, co się dzieje w stopniach wyższych jest zupełną tajemnicą dla tych, którzy się znajdują na niższych, a każdemu się wydaje, że wie wszystko. Szczególnie trzy pierwsze stopnie: uczeń, czeladnik i mistrz, którą powszechnie niebieską lub symboliczną nazywają lożą, służą masonii istotnie tylko za narzędzie, za prostych egzekutorów jej postanowień i rozkazów. Mimo to, że jeszcze nic nie wie, musi jednak każdy pierwej, niż zostanie na kandydata, ucznia przyjęty złożyć przysięgę straszliwą. Aby przekonać czytelnika o prawdziwości tego, co o tym przedmiocie mówi Encyklika, przytaczam jednę rotę tego rodzaju przysięgi dosłownie: "Przysięgam w imię najwyższego Budownika wszechświata, że nigdy nie wyjawię sekretów, znaków, dotykań, nauk i zwyczajów wolnych mularzy, i że nadto wieczne zachowam milczenie. Obiecuję i przysięgam Bogu, że nigdy nic nie wyjawię, ani piórem, ani znakiem, ani słowem, ani ruchem, że nigdy nie dam nic pisać, litografować, ani wyryć, ani drukować, ani publikować z tego, co mi do tej chwili zostało i co mi jeszcze w przyszłości powierzonym zostanie. Gdybym zaś słowo dane miał złamać, przyjmuję i poddaję się następującej karze: żeby usta moje rozognionym palono żelazem, żeby mi rękę ucięto, żeby mi język wyrwano, żeby mi gardło przerznięto, aby ciało moje w czasie przyjmowania nowego brata na hańbę mej niewierności i przerażenia drugich, wisiało w loży, aby je potem spalono i popiół z niego na wiatr rzucono, iżby najmniejszego nie pozostało śladu mej zdrady. Tak mi dopomóż Panie Boże i Jego św. Ewangelia. Amen". Loże nie uznające istności Boga zmieniły pewno w niektórych punktach tę formę. Sławny nawet Voltaire, który przecież dostateczne złożył dowody swego uzdatnienia do tej sekty masońskiej, musiał tę przysięgę złożyć. Prócz tego musi się każdy przed przyjęciem zobowiązać do bezwzględnego posłuszeństwa. Sam akt złożenia takiej przysięgi już jest straszliwym grzechem i nieledwie owocem obłąkania. Czymże są śluby zakonne w porównaniu z takim się zaprzedaniem z duszą i ciałem w najstraszliwszą niewolę? Komu się zaprzedaje? Nie wie. W jakim celu? Nie wie. Jedno tylko wie z pewnością, że w razie niedotrzymania przysięgi, zginie. Możnaż się pod cięższe i okrutniejsze jarzmo poddać? Tymczasem w zakonie wszystko jest jawne, każdy, nim zostanie do złożenia ślubów przypuszczony, musi się z regułą swego zakonu poznać gruntownie, zna cel, do którego ma dążyć, środki, których ma do jego osiągnienia używać, wie, komu ślubuje posłuszeństwo i zna jego granice, wie, że go może przełożonemu odmówić, gdyby mu miał coś złego nakazać. Cóż to za jasne i wydatne różnice pomiędzy tajemniczością masonii, a jawnością zakonów, za którymi rozum i prawidła moralności głośno przemawiają, a mimo to wszystko, nie masz jednak, krom Papiestwa, przedmiotu, którego by masonia więcej nienawidziła, jak zakony; podnosi przeciw nim krzyk, jako zakładom ujarzmiającym ducha wolności i swobodę myśli, jednym słowem obsypuje te instytucje katolickie gradem najdosadniejszych i najsilniejszych frazesów potępienia, na jakie się język ludzki zdobyć zdoła. To są manewry godne tej sekty. Co jeszcze dziwniejsza, że te niewolniki w nieznane sobie zaprzężone jarzmo, nie wiedzące nawet, kto je pogania, śmią wyrzucać katolikom, że się poddają Boskiej Kościoła powadze, jawnej, znanej całemu światu. Trudno o większą przewrotność!

Przyrodzone światło rozumu i prawidła moralności zakazują człowiekowi przystępować do związku, którego ustaw, celu i środków do jego dopięcia używanych nie zna. Już Sokrates z tego powodu odmówił przystąpienia do misteriów Eleuzyńskich, oświadczając, że, jeżeli to, co tą tajemnicą okrywają, jest czymś dobrym, należy go udzielić wszystkim, a jeżeli złym, tak samo, aby go się strzegli, w żadnym przeto razie nie godzi mu się zobowiązywać się do sekretu. W naszych szczególnie czasach, w których najwięcej prawią o godności, a najmniej o powinnościach człowieka, poniewierają ją w sposób uderzający. Bo w istocie niegodną jest rzeczą człowieka obdarzonego rozumem i wolą łączyć się z sprawą, której nie zna, zobowiązywać się do pracowania nad dziełem, o którym nie wie, czy złe lub dobre, godziwe lub niegodziwe, a co jeszcze niegodniejszą, zobowiązywać się w sposób, który wycofanie się czyni niemożebnym. Takiego nierozważnego kroku rozsądny i sumienny człowiek nie powinien uczynić. Wszystkie inne stowarzyszenia ogłaszają, publikują swoje statuta i na mocy zapoznania się z nimi wzywają do brania w nich udziału, tymczasem masonia odwrotną obiera sobie drogę. Sam zatem akt przystąpienia już jest uczynkiem niemoralnym, bo się sprzeciwia rozumowi i przyrodzonym prawidłom moralności.

Zajrzyjmy tylko do niektórych sfer społecznych, aby w nich ocenić wpływ masonii. Nie mówimy tu już o rodzinie, bo wartość węzła małżeńskiego w ich oczach, o czym wyżej była mowa, wystarcza, aby z tego odpowiednie wyniki wyciągnąć. Tu tylko nadmieniamy, że masoni od dawna wszelkich dokładali usiłowań, aby i niewiastę do swego związku wciągnąć, co im się nareszcie udało. Pomiędzy innymi założyli w tym celu lożę tak zwaną "mopsa" dla niewiast, która na początku bieżącego stulecia rozlewała swoją truciznę po Warszawie. Mistrzyni miała tytuł "wielkiej mopsy". Bezecny akt przyjęcia i połączone z nim ceremonie poniżają i poniewierają płeć niewieścią do tego stopnia, iż ta, która się na przebycie tych prób narazi, do wszystkiego może być zdolną, prócz do założenia i pielęgnowania ogniska rodziny chrześcijańskiej. Przebiegłość masonów przeniknęła tajemnicę potęgi niewiasty w obrębie rodziny i z tego właśnie powodu ugodziła w tę stronę, aby z tej królowy rodziny zedrzeć urok majestatu i wcisnąć się do niej. Któż jest w stanie obliczyć, ile ta zaraza już zrządziła i jeszcze zrządza spustoszenia moralnego: "Swobodna miłość", "emancypacja kobiet" itp., są pierwszymi jawnymi owocami tego masońskiego wpływu.
Aby ocenić doniosłość szkodliwego wpływu tej masońskiej tajemniczości na moralność publiczną, rzućmy choćby tylko pobieżnie okiem na szersze koła społeczne. Masoni sami opisują najwyborniej swoją tajną egzystencję wśród ludzi. "Najwięksi, najmędrsi ludzie, nadali naszemu związkowi taką konstytucję, która o ich mądrości wiecznie świadczyć będzie. W potrójnej ukryci nocy, chodzimy pomiędzy naszymi wrogami i niepostrzeżeni przenikamy ich słabości i zdobywamy sobie w ten sposób panowanie nad ich umysłem i sercem. Ich namiętności służą nam w chwili, kiedy sami tego nie przeczuwają, za bodziec do poruszenia ich i wciągnienia w naszą grę, aby ich znienacka zmusić do wspólnego w duchu naszym pracowania z nami, podczas gdy mniemają własne zaspakajać życzenia. Wystąpienie jawne do boju byłoby nieroztropnością, przez rozpowszechnianie liberalizmu trzeba było zwolna to olbrzymie dzieło, jakie sobie pycha zbudowała, podkopywać. W własnym cieniu swej powagi pracuje masonia nad spełnieniem wielkiego powierzonego jej dzieła. Potężna, straszliwa masonia na każdym kroku was ściga, wasze poruszenia tropi, w najskrytsze tajniki duszy waszej wrasta i wśród ciemności, jakimi się otaczacie, nie spuszcza was z oka. Jej tajny a niechybny wpływ porozbija wasze plany; jej potężne ramię wywinie wam sztylet z ręki."(Wiener Journal für Freimaurer, Manuscript für Brüder. Jahrgang II, Heft I, s. 66. Wyjęte z Eckerta: Die Frage der staatlichen etc., gdzie autor tych słów użył za motto). Cóż to za stan społeczeństwa, w którym tyle istot ukrytych uwija się, aby talenta, dobroć itp. "profanów" wyzyskać! Jeden człowiek w licznym towarzystwie, o którym się wie, że jest tajnymi węzłami skrępowany, wystarczy, aby wszystkich pozbawić swobodnej i wesołej rozmowy; a cóż dopiero w całym społeczeństwie? Mason wie, kogo ma przed sobą, kim i czym jest ten, z którym ma do czynienia, a "profan" nie przeczuwa nawet, z kim się wdaje, i wskutek tego jest wobec niego bezbronnym. Jakiż to okropny musi wywrzeć wpływ na ukształcenie charakteru tych ludzi, którzy żyją połową pod i połową nad ziemią? Nigdy się nie zdradzić z tym, czym w istocie jest, czego chce, ciągle się taić, ukrywać wobec "profanów" w mowie, uczynkach, a nawet gestach, a jednak z nimi przestawać, czyż to wszystko nie musi z samego przyzwyczajenia i nałogu prowadzić do obłudy, wobec której i Faryzeuszowie byli jeszcze dziećmi. W społeczeństwie zatem, w którym ta sekta licznych ma zwolenników, zostaną wszystkie stosunki pomiędzy ludźmi zatrute nieufnością i podejrzliwością. Możeż to być moralnie dozwolonym?

Gdybyśmy ten szkodliwy wpływ tajemniczości masońskiej tropić chcieli po obszerniejszych i ważniejszych obrębach społeczeństwa i państwa, jak np. w sądownictwie, administracji, parlamentach, wyborach, a nawet w radach wielkich gmin miejskich, przeraziłby nas widok tego, co się tam za kulisami dzieje. Ułomność i krewkość serca ludzkiego, której masoni nie uznają, taki w powszechnym przekonaniu stanowi pewnik, że się z nią prawodawstwa nawet liczą i szkodliwemu jej wpływowi zapobiegają. Jakoż zazwyczaj bliski krewny nie może sądzić sprawy krewnego, świadectwo bliskiego krewnego przeciw krewnemu, lub za nim nie ma tej wagi, co świadectwo obcego, co więcej, w niektórych radach publicznych ograniczona jest także liczba krewnych, jaka do nich może być przypuszczona. Dzieje się to oczywiście z przyczyny, aby zapobiec niebezpieczeństwom, jakie z słabości serca ludzkiego wyniknąć mogą dla wymiaru sprawiedliwości i słuszności. Temu złemu stara się przezorność ludzka zaradzić, bo te stosunki są jawne i dlatego mogą podlegać kontroli tak zwierzchności, jak całej publiczności, a mianowicie części interesowanej. Ale jakże tego dopełnić z masonami "którzy w potrójnej ukryci nocy", są tak dla zwierzchności jak dla publiczności niewidzialnymi, a następnie żadnej nie ulegają w tej mierze kontroli? Czyż zatem nie mogą często zachodzić przypadki, że "brat brata" sądzi, "brat brata" promuje bez najmniejszego względu na sprawiedliwość przynależną "profanom?" Na to mają masoni tylko wykręty i wybiegi, ale zaspokajającej odpowiedzi nie dali i nie są w stanie dać. A cóż tu powiedzieć o politycznych ciałach czyli parlamentach? Biedni wyborcy, których serca kandydat kilku szumnymi i dosadnymi frazesami sobie zdobędzie; mniemają, żeznaleźli dzielnego swoich interesów obrońcę, a nie wiedzą, że ich wybraniec już jest w innej, tajnej i niewolniczej służbie, w której odbiera komendę z sfer nikomu nieznanych i pod najsurowszą karą słuchać jej musi. Zwracamy tu tylko uwagę na te przedmioty, pozostawiając wyciąganie wniosków i rzucenie okiem na to, co się w świecie dzieje, czytelnikowi, bo dalszym rozprowadzeniem rzeczy przekroczylibyśmy ramy tej rozprawki.
Wszystko to razem dowodzi, jak potrzebną, jak pożyteczną jest ta Encyklika, w której Ojciec Święty przypominając przestrogi poprzedników swoich, daje nam nauki zastosowane nie już do czasów, ale nawet do dni, w których żyjemy. Wszystkie wielkie loże Niemiec w końcu maja zgromadzone oświadczyły, że nie dadzą urzędowej odpowiedzi na Encyklikę papieską. Pojmujemy, bo dobra odpowiedź niepodobna, lepsze zatem milczenie. W chwilach, w których nie masz nic tak świętego, czego by ząb wątpliwości nie naruszył, nic tak niedorzecznego i przewrotnego, czego by nie utrzymywano i nie broniono, podnosi serce katolika głos, dochodzący go z opoki Piotra św. i zapewniający, że idąc przezeń wskazaną drogą wśród powszechnego zamieszania, nigdy nie zbłądzi. Chociażby zatem ta Encyklika nic nam więcej nie była przyniosła nad to zaręczenie, czego się wśród tej zarazy trzymać, a czego i jakimi sposobami jej unikać mamy, już by dla nas była nieocenionym dobrodziejstwem. Każdy inny może się wahać, katolik nie ma wątpliwości. Szczególnie chwyta za serce rada Ojca Świętego, aby młodzi przy pierwszej komunii św. złożyli przyrzeczenia proboszczom lub spowiednikom swoim, że bez ich rady do żadnego związku nie przystąpią. Czyżby tego świętego obowiązku nie powinni dopełnić i rodzice w chwili, kiedy dzieci swoje spod rodzicielskiego wypuszczają oka? Daj Boże, aby skorzystali z ojcowskiego upomnienia Głowy Kościoła!

X. Biskup Janiszewski.
Artykuł z czasopisma "Przegląd Powszechny", Rok pierwszy. – Tom III (lipiec, sierpień, wrzesień 1884), Kraków 1884, ss. 169-188.
Króluj nam Chryste !
MASONERIA - AUTOSTRADA DO PIEKŁA
Waldemar Jan Rajca - 2007
Św. Hugh z Lincoln napisał kiedyś, że: ”Księgi są radością i skarbem w czasach pokoju, tarczą i orężem w czasach wojny, strawą w głodzie i lekarstwem w chorobie”(!!!).
Od wielu lat czytam książki, które nazywam książkami nadal drugiego obiegu, bo w żadnej księgarni nie można ich kupić, księgarni ANTYK już nie ma- i jeśli coś się ukazuje …Więcej
MASONERIA - AUTOSTRADA DO PIEKŁA

Waldemar Jan Rajca - 2007

Św. Hugh z Lincoln napisał kiedyś, że: ”Księgi są radością i skarbem w czasach pokoju, tarczą i orężem w czasach wojny, strawą w głodzie i lekarstwem w chorobie”(!!!).

Od wielu lat czytam książki, które nazywam książkami nadal drugiego obiegu, bo w żadnej księgarni nie można ich kupić, księgarni ANTYK już nie ma- i jeśli coś się ukazuje niepoprawnego politycznie, historycznie i niezgodnego z wytyczoną linią oficjalną- muszę zamawiać wysyłkowo, bo jeszcze kilka osób zajmuje się sprzedażą i kolportażem, legalnych, acz nie reklamowanych pozycji.

O masonerii mam kilkanaście książek, część przeczytałem, część –nie, bo rasowy czytelnik ma zawsze część książek nie przeczytanych na regale, które jako zapas , czekają na swoją kolej..

Dzisiaj chciałbym parę słów napisać o tzw. przedszkolu masonerii czyli Rotary Club. O żłobkach masonerii nie słyszałem, ale już samo przedszkole budzi lęk., tym bardziej, że przy jakiejś dyskusji o masonerii, stwarza się wrażenie , że czegoś takiego nie ma, tak jak w przypadku diabła, którego największym sukcesem jest fakt, że przekonał on, że go nie ma. Dokładnie jest z hasłem, że winni są: Żydzi i cykliści” sugerując, że z tymi Żydami, to bajki i przesada, a w ogóle spiski to wymysł oszołomów i ludzi niespełna rozumu..

Tymczasem rytów masońskich jest setki, kilka lub kilkanaście dominujących, i moim zdaniem jest ich tak wiele dlatego, żeby ukryć te prawdziwe, które mają rzeczywisty wpływ na to co się dzieje nie tylko w Polsce- ale i na świecie… No powiedzmy sobie jeszcze nie wszędzie…

W Polsce pierwszy klub rotariański powstał w 1930 roku w Warszawie, ale w roku 1938 tak jak pozostałe masonerie – został zdelegalizowany przez prezydenta Mościckiego dekretem.

W ogóle masoneria istnieje od 1717 roku a rotary cluby od 1905 roku i powstały w Chicago, a jej założycielem był Paul Harris. Jego następcy i prekursorzy ruchu rotariańskiego w USA i Europie( H.W.Wood i U.Fabre) również byli znanymi masonami.

W „Rocznikach Wielkiego Wschodu Francji” rotary cluby –wymieniane są na liście bractw masońskich.
W Polsce rotary cluby reaktywowano w 1989 roku z inicjatywy M. Średniawy, a pierwsze posiedzenie odbyło się 27. listopada 1989 roku na Zamku Królewskim w Warszawie, prasa zwróciła wtedy uwagę, że na uroczystość przybyli: Zofia Kuratowska, Aleksander Gieysztor oraz Bronisław Geremek. Pierwszym aktem rotary club w Polsce było przyznanie Tadeuszowi Mazowieckiemu nagrody rotariańskiej- Nagrody im. Paula Harrisa.

W tym samym okresie rotary cluby powstawały w Rosji, a należało do nich większość współpracowników Borysa Jelcyna. Obecny prezydent Rosji jest bardziej wstrzemięźliwy w tym zakresie..

W Polsce jest obecnie ponad 50 klubów rotary, do których :” Klub Rotary jest organizacją skupiającą przywódców gospodarczych i profesjonalnych określonej społeczności( miasta, dzielnicy, obszaru komunalnego). Celem działalności klubu jest koleżeńska współpraca i uczynność(…) Członkami klubu są osoby dorosłe o prawym charakterze i dobrej reputacji, które są właścicielami, współwłaścicielami, członkami Zarządu lub menadżerami przedsiębiorstw, lub pracują w określonej profesji, lub które piastują ważne funkcje z kompetencjami dyrektorskimi oraz osoby emerytowane, a uprzednio pracujące lub zajmujące w\w stanowiska”( Encyklopedia Białych Plam, tXV, str 304)(!!!)

Przed wojną poseł Dudziński, główny inspirator antymasońskich inicjatyw parlamentarnych, głosił publicznie, że kluby te są przybudówką masonerii.
W Bydgoszczy proboszcz kościoła farnego wielokrotnie ostrzegał wiernych przed przynależnością do organizacji rotariańskiej i nawet założyciel Rotary Club w Bydgoszczy Esden Kempski zabiegał u prymasa Hlonda, aby wyjaśnić mu rzeczywiste cele i znaczenie ruchu rotariańskiego. Czekając na orzeczenie Najwyższej Kongregacji Świętego Oficjum, prymas Hlond stwierdził:” tymczasem należy przestrzegać przed zapisywaniem się katolików do tej organizacji, która ma niewątpliwie kontakty z masonerią”(!!!).

Swojego czasu w „Wolnomularzu Polskim”(nr5) opublikowany został zapis rozmowy, która odbyła się w redakcji krakowskiego „Czasu” z panem( mistrzem) Wysockim, reprezentantem polskiej masonerii rytu francuskiego i redaktora naczelnego” Wolnomularz Polski.” Pytający dziennikarz zapytał:” Skoro trudno jest mówić o żyjących masonach, powiedzmy coś o organizacjach Lions Club, Rotary Club i YMCA”.

Redaktor- mistrz Wysocki odpowiedział:” Bezspornym faktem jest, że przy tworzeniu tych organizacji dużą rolę odegrali wolnomularze. Są tam jednak nie tylko masoni. Można natomiast stwierdzić, że organizacje te realizują programy zbliżone do celów wolnomularstwa”( papieże zawsze twierdzili, że celem wolnomularzy jest walka z kościołem i tworzenie ponadnarodowych struktur). Dalej redaktor Wysocki mówi:” W odróżnieniu od wszystkich innych organizacji, do masonerii się nie wstępuje, tylko jest się do niej przyjmowanym. W odniesieniu do Lwów i Rotarian uważam, że musi istnieć jakaś forma działalności społecznej, żeby kandydat na masona mógł sprawdzić, pokazać co potrafi. Taki Lions Club to raczej rodzaj sita, a nie szukanie poputczików”(???).

Masonerią od lat zajmuje się profesor Ludwik Hass, który na ten temat napisał kilka książek, jest z pewnością znawcą tematu( nie wiem jaki jest jego status osobisty?) i wiele informacji można znaleźć u niego, jako komunista publikował na łamach „Argumentów”( dzisiaj „Fakty i Mity”), gdzie publikował swojego czasu też Bronisław Geremek i Mariusz Ziomecki., red. Naczelny „Superekspresu” i „Przekroju”. Jego była żona Ewa Junczyk- Ziomecka doradza obecnie panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu jako minister w jego Kancelarii.

W swojej książce pt:” Zasady w godzinie próby. Wolnomularstwo w Europie środkowo-wschodniej 1929- 1941” pisze:” część austriackich rotarzystów usiłowała odgrodzić się od opinii publicznej od wolnomularstwa ścisłego. Argumentowała, że w odróżnieniu odeń ich kluby nie występują przeciwko papiestwu ani nie zajmują w jakichkolwiek sprawach stanowiska politycznego, dlatego też nie ma w nich lożowego obowiązku zachowania tajemnicy. Koła kierownicze Wielkiej Loży Wiednia zareagowały na to zachowanie się dość ostrym artykułem w swoim organie”.

W tej samej książce prof. L.Hass stwierdza, że masoni, nie chcąc kompromitować Rotary Club, masowo wystąpili z tej organizacji. Po tym fakcie stanowili oni w Rotary Club „tylko 13,1% jego członków”(???).
Członkowie masonerii okresu międzywojennego, jak stwierdza L. Chajn w książce „Wolnomularstwo w II Rzeczpospolitej” nazywali rotary cluby „lożą przemysłowców i kapitalistów”(!!!).

Współczesnie rotary cluby deklarują się jako organizacje parające się działalnością charytatywną, pogłębieniem ponadnarodowych kulturowych więzi, dystansują się od masonerii..

Być może to tylko przedszkola masonerii, w odróżnieniu od masonerii prawdziwej i wpływowej, na przykład loży B’nai B’rith,( Synowie Przymierza) której inaugurację działalności w Polsce” przeżywaliśmy” we wrześniu ale nie w świetle kamer wszelkich telewizji, i dziwnym trafem na stronie internetowej „Wydarzeń prasowych” zamieszczanych na oficjalnej stronie Prezydenta RP nie znalazła się informacja o spotkaniu minister Ewy Junczyk-Ziomeckiej z jej przedstawicielami ani tekst jej wystąpienia. Dlaczego prezydent ten fakt ukrył! To ciekawe?

Angielska wersja wystąpienia pani Ewy Junczyk-Ziomeckiej znajduje się na stronie: www.bnaibr-ith.org.
B’nai B’rith będzie walczyło z antysemityzmem Radia Maryja, TV Trwam, Naszego Dziennika i pragnie przyczynić się do uregulowania polskich zaległości dotyczących wypłat miliardów dolarów z kasy polskiego państwa..

Polski tekst wystąpienia pani Ewy Junczyk- Ziomeckiej z dnia 9 września mam u siebie w wersji polskiej…

Wkrótce zobaczymy, czy – jak ktoś powiedział- masoneria to autostrada do piekła???