Jota-jotka
5697

Rut – kobieta miłości

Jeśli wydaje Ci się, że od jakiegoś czasu nie dostrzegasz działania Boga w swoim życiu tak, jakby Cię opuścił, jakby zapomniał o Tobie, to... bardzo możliwe, że jesteś w jednym z najpiękniejszych momentów swojego życia.
Pamiętasz fragment z 1 Listu św. Pawła do Koryntian, rozdział 13, czyli Hymn o miłości? Słuchając słów św. Pawła myślę sobie, że tym, czego ludzie potrzebują jest miłość. Oni łakną MIŁOŚCI, a każda kobieta ma przywilej stać się „narzędziem Bożym” dla tych, którzy są w potrzebie. „Bo – według Jo Croissant - rola kobiety polega również na tym, by nie traciła wiary w to, że gdy wszystko, wydaje się już stracone, dla Boga wszystko jest jeszcze możliwe”. I dlatego dzisiejszy tekst będzie o dwóch kobietach ze Starego Testamentu: teściowej i synowej. I będzie to tekst, w którym zadam Ci mnóstwo pytań, a Ty jeśli zechcesz odpowiesz sobie na nie w miejscu, w którym będziesz go czytała. Być może skłonią Cię one do refleksji nad sobą, swoim życiem i relacjami, które tworzysz z innymi ludźmi. A może wydarzy się coś innego, wiadomego tylko Bogu. Mężczyzn również zapraszam do lektury, bo kilka słów na Wasz temat w dalszej części tekstu też napiszę.

Smutek wypełniał serce i umysł Noemi kobiety, która w czasie wielkiego głodu wraz z mężem i dwójką synów: Machlonem i Kilionem opuściła Betlejem i udała się do Moabu, w którym synowie pojęli za żony Moabitki: Rut i Orpe. Źródłem rozpaczy Noemi była śmierć, która spowiła jej rodzinę czarnym całunem i sprawiła, że uśmiech nie wschodził już na twarzach tych, którzy pozostali przy życiu. Po nocy następował dzień, a potem kolejna noc i kolejny dzień. Jak życie śmie toczyć się dalej, gdy moi synowie nie żyją – może właśnie tak myślała Noemi, bo przecież być matką to pozwolić swemu sercu chodzić po świecie, a wraz ze śmiercią dziecka, miejsce serca zajmuje pustka. Choroba zabrała wpierw męża, a potem synów Noemi, teraz pozostały jej tylko synowe kobiety, które zamiast czcić Boga Izraela, oddawały cześć figurkom bożków wykonanych ludzkimi rękami. Co czuje człowiek, kiedy umiera ktoś, kogo on kocha? Co czuje kobieta, kiedy śmierć zabiera męża, a potem dwójkę dzieci? Czy potrafi się wtedy modlić? Czy zwraca swój wzrok ku niebu? Czy raczej siedzi cicho w pustym mieszkaniu skrępowana samotnością, a słowa jej modlitwy odbijają się od sufitu i niewysłuchane spadają na kolana raniąc je dotkliwie?

Gdy Noemi dowiedziała się, że czas głodu w Betlejem minął podjęła decyzję o opuszczeniu Moabu i powrocie do domu, nie wiedząc czy ktokolwiek z jej krewnych lub przyjaciół nadal żyje. W drodze powrotnej zaczęła przekonywać swoje synowe, aby wróciły w rodzinne strony. Tylko jedna z nich zdecydowała się towarzyszyć Noemi w dalszej drodze, nie zważając na to, że życie jej teściowej w niczym nie przypomina tego, które ona wiodła do tej pory. Bowiem Hebrajczycy, muszą przestrzegać szabatu i innych świątecznych dni, w których nie wolno im pokonać odległości większej niż dwa tysiące łokci. Nie wolno im nocować tam, gdzie nocują poganie i muszą przestrzegać ponad sześciuset przepisów. Poza tym nie wolno im czcić żadnych obcych bogów. Zaś wobec tego, kto przekracza Prawo, czyli kto go nie przestrzega stosuje się cztery rodzaje śmierci: ukamienowanie, spalenie, powieszenie i zabicie mieczem. Jednak Rut nie zważając na słowa teściowej wyznała, że jedynie śmierć może je rozdzielić, a Bóg Noemi będzie od tej chwili także jej Bogiem.

Kobiety dotarły do Betlejem w czasie obchodów czterech świąt. Każdego roku odbywa się ich siedem. Po skończonym święcie Paschy, rozpoczyna się sześciodniowe Święto Przaśników, podczas którego zbiera się jęczmień. Kolejnym jest Święto Pierwocin. Wybrani mężczyźni ścinają łodygi jęczmienia na uroczystą procesję, a następnie przynoszą je do kapłana, aby ten ofiarował je Panu. Pięćdziesiąt dni później, kiedy zacznie się żniwo pszenicy, będzie obchodzone czwarte święto, nazywane Świętem Tygodni, podczas którego piecze się dwa bochenki chleba z najlepszej mąki i zakwasu, a kapłan ofiarowuje je Panu na wzgórzu. Następnie odbywają się jeszcze trzy święta: Święto Trąbek, Dzień Pojednania i Święto Namiotów.

Po przybyciu do Betlejem Noemi, której imię znaczy „Wszechmogący” załamana prosi, aby nazywać ją Mara, co znaczy „Gorzka”, bo Bóg napełnił jej życie goryczą, zsyłając na nią nieszczęście i cierpienie. Jej sytuacji nie polepsza obecność Rut Moabitki, która jest cudzoziemką i mimo, iż synowa zdecydowała się opuścić swoją rodzinę, a zamiast moabickich bogów, czcić jedynego i prawdziwego Boga, jest postrzegana przez hebrajskie kobiety, jako ktoś, kto sprowadza kłopoty i odwraca mężczyzn od Boga. A Ty kogo obwiniasz, kiedy cierpienie, ból i choroba dotykają Ciebie, lub Twoich bliskich? Czy byłabyś gotowa nawiązać bliską relację z kimś, od kogo otrzymałaś wsparcie, ale kogo odrzucają Twoje przyjaciółki i znajome, tylko dlatego, że jest inny, niż one?

Jeśli wydaje Ci się, że od jakiegoś czasu nie dostrzegasz działania Boga w swoim życiu tak, jakby Cię opuścił, jakby zapomniał o Tobie, to bardzo możliwe, że jesteś w jednym z najpiękniejszych momentów swojego życia, bo właśnie teraz Bóg robi najwięcej, (...)

Czy doświadczenia, które pojawiają się w Twoim życiu zmieniają je? Czy w takich chwilach masz kogoś, na kimś możesz się oprzeć, czy zostajesz zupełnie sama? Czy Ty, która czytasz ten tekst jesteś dla kogoś oparciem, czy raczej wyznajesz zasadę, że jak się umie liczyć to powinno się liczyć tylko na siebie?

wiara.pl/doc/2970466.Rut-kobieta-milosci/2
Jota-jotka
Dr Terri Apter, psycholożka z Newnham College w Cambridge (Wielka Brytania), uważa, że walka synowych z teściowymi jest kobietom narzucona kulturowo.
Autorka książki "What Do You Want from Me?" ("Czego ode mnie chcesz?") i ekspert na stronie internetowej poświęconej relacjom z teściowymi, przez wiele lat badała relacje synowych i teściowych i zauważyła, że rzadko kiedy układają się one poprawnie. …Więcej
Dr Terri Apter, psycholożka z Newnham College w Cambridge (Wielka Brytania), uważa, że walka synowych z teściowymi jest kobietom narzucona kulturowo.

Autorka książki "What Do You Want from Me?" ("Czego ode mnie chcesz?") i ekspert na stronie internetowej poświęconej relacjom z teściowymi, przez wiele lat badała relacje synowych i teściowych i zauważyła, że rzadko kiedy układają się one poprawnie.

Jej zdaniem winę za to ponosi wychowanie i kultura, w której dorastamy.

Konflikt na linii teściowa-synowa jest tak głęboko zakorzenionym stereotypem, że często podświadomie wchodzimy w narzucone nam role nielubiących się kobiet w życiu bliskiego mężczyzny.

To z kolei zahacza o kolejną, niezwykle istotną zdaniem dr Apter, kwestię: relacja synowa-teściowa jest swoistą walką o dominację.

Żeby zmienić napięte stosunki z teściową należy zacząć od zmiany własnego myślenia - uważa brytyjska psycholożka. Jeśli zaakceptujemy różnice w światopoglądzie i nauczymy się je doceniać oraz traktować jako okazję do nauczenia się czegoś nowego, będzie nam łatwiej budować poprawne relacje i skupiać się na tym, co nas łączy. Częstym błędem synowych jest też oczekiwanie pomocy przy dziecku - jeśli nie możemy zaakceptować poglądów teściowej i jej metod wychowawczych, lepszym pomysłem będzie zatrudnienie niani. Podstawą dobrych relacji między teściowymi a synowymi jest ustalenie wyraźnych granic - każda ze stron ma prawo do prywatności i powinna oczekiwać, że "ta druga" to uszanuje. Najważniejsze jest więc pozytywne nastawienie.
Jota-jotka
Tym wpisem chciałam zwrócić uwagę na relację teściowa - synowa.
Za moich młodych lat głównie na katechezie mądry Kapłan zwracał uwagę ,żeby nie ograniczać kontaktów męża ze swoją rodziną konkretnie z matką
Teraz mam wrażenie ,że już nie ma tego
Jota-jotka
Teściowa - druga matka czy zło konieczne?
Czy tak mocno tkwimy w narzuconym nam wzorcu złych relacji z teściową, że zbudowanie głębokiej więzi z matką naszych mężów nie może się udać? Niekoniecznie. Internautki z naszego forum zdradzają, jak wyglądają ich relacje z teściowymi. Okazuje się, że świekry mogą być drugimi matkami....o ile, oczywiście, nie są wcieleniem zła.

O ile nowemu "tacie" zwykle …Więcej
Teściowa - druga matka czy zło konieczne?
Czy tak mocno tkwimy w narzuconym nam wzorcu złych relacji z teściową, że zbudowanie głębokiej więzi z matką naszych mężów nie może się udać? Niekoniecznie. Internautki z naszego forum zdradzają, jak wyglądają ich relacje z teściowymi. Okazuje się, że świekry mogą być drugimi matkami....o ile, oczywiście, nie są wcieleniem zła.


O ile nowemu "tacie" zwykle się upiecze, o tyle "mamy" nie mają łatwego życia. Świekra, teściowa - te słowa mają tyle negatywnych konotacji, że naiwnością byłoby założenie, że kiedyś może się to zmienić. I chociaż mężczyznom także zdarza się narzekać na matki swoich żon, prym w wojnie z teściowymi wiodą synowe. Ta niechęć bywa obustronna, a nawet kiedy relacje pań są poprawne, czy nawet przyjazne, rola teściowej, obiektu dowcipów i plotek przy kawie, z pewnością nie należy do najłatwiejszych.

Internautki z naszego forum Niemowlę zastanawiają się, czy teściowa jest złem koniecznym, czy drugą matką. kaja5 pyta w założonym przez siebie wątku: "Czy teściowa pomaga Wam w opiece nad niemowlakiem, czy chętnie ją odwiedzacie i traktujecie jak drugą matkę? Czy zwracacie się do niej 'mamo'? Czy wręcz przeciwnie - unikacie spotkań i traktujecie ją jako zło konieczne?".

Niby dobrze, ale...

Wiele kobiet twierdzi, że ich relacje z teściowymi układają się poprawnie, ale brakuje im bliskości. libretinka opisuje to tak: "Mówię 'mamo', ale to puste słowo. Moja teściowa nigdy mi żadnej krzywdy nie wyrządziła, nie obraziła, ale to dla mnie niemal obcy człowiek. Nie potrafię nawiązać z nią bliższego kontaktu i widzę, że ona też tego kontaktu nie szuka". Internautka żałuje, że nie udało jej się zbudować serdeczniejszych relacji z teściową, ale uważa, że wina leży po stronie matki męża: "Żałuję, że nie trafiła mi się jakaś ciepła i otwarta osoba, która byłaby autorytetem w życiowych kwestiach" - pisze.

Z kolei forumowiczka o nicku lesneruno uważa, że jej teściowa jest w porządku. Widują się raz w tygodniu, a babcia uwielbia swoją wnuczkę. "Nie wtrąca się, gotuje nam często obiady, kupuje Małej prezenty" - pisze lesneruno. Jednak jej również brakuje bliskości we wzajemnych relacjach: "nie mogę się jakoś przełamać i stosunki mamy bardzo poprawne, ale nie serdeczne. Wiem, że teściowa mnie lubi, ale jest tak inna od mojej mamy, że nie umiem z nią rozmawiać tak o niczym, jak to między babkami" - przyznaje internautka. Do lekkiego chłodu w kontaktach z teściową przyznaje się też forumowiczka mojemieszkanie24: "druga matka to za wiele powiedziane", ale o swojej teściowej mówi dobrze - "bardzo miła i ciepła osoba".

Zło wcielone?

Nie brakuje też głosów, że matki partnerów niczego nie rozumieją, wtrącają się w sprawy syna, obgadują synowe przed sąsiadami i koleżankami... Krótko mówiąc: knują haniebnie. Najwięcej do zarzucenia swojej teściowej ma internautka o nicku wardzka. Mieszka w tym samym domu, co mama jej męża i opowiada: "Kiedyś, jak byłam nastolatką, znajomy rodziców powiedział mi, żeby nigdy nie mieszkać z teściami. Wtedy się zdziwiłam i wydawało mi się, że mimo iż w tym samym domu, ale jak się ma osobne 'gospodarstwa domowe' to można sobie stworzyć granice. Teraz już wiem, o czym facet mówił..." . Jej zdaniem o postawieniu jakichkolwiek granic w przypadku jej teściowej nie ma mowy. Kobiety są skonfliktowane, a wzajemny żal narasta wraz z kolejnymi niedomówieniami.

Forumowiczka mruwa9 uważa, że jej teściowa ma tyle "grzechów" na sumieniu, że mogłaby napisać na ten temat książkę. Zamiast tego stara się ograniczać wzajemne kontakty: "Nie powierzyłabym jej opiece dziecka, chyba że byłoby w takim wieku, w którym samo byłoby w stanie sobie poradzić. Teściową toleruję i akceptuję jako matkę mojego męża i babcię moich dzieci. Tyle" - stwierdza stanowczo internautka.

"To druga matka"

W samych superlatywach o swojej teściowej wypowiada się za to kluska77: "U mnie wręcz zastępuje mi matkę, wolę ją od własnej. Jest nieoceniona w pomocy przy dziecku. Przede wszystkim jest dla mnie autorytetem w wielu sprawach. Wychowała dwójkę dzieci, więc ma dystans do różnych mód. Ale nie jest też wiedzoodporna, często rozmawiamy i dyskutujemy na temat nowinek. Gdyby wszystkie teściowe były takie, macierzyństwo byłoby dużo przyjemniejsze" - pisze internautka i apeluje do innych uczestniczek o wyrozumiałość dla teściowych: "Babcia też człowiek!".

Forumowiczka eps miewała sytuacje konfliktowe ze swoją teściową, ale postanowiła oprzeć wzajemne kontakty na szczerości. Jeśli coś jej się nie podoba, spokojnie to wyjaśnia. Dzięki temu może napisać, że traktuje teściową jak mamę i nie ma problemów ze zwracaniem się do niej w ten sposób. "Lubię, jak nas odwiedza, często do niej dzwonię, ja robię zakupy jej, ona mnie. Farbuje jej włosy itd. Tak po głębszym zastanowieniu ... tak, to druga matka" - stwierdza eps. "Szanuję ją, myślę, że ona mnie też. Mamy ustalone silne ramy, poza które wychodzić nie wolno". Eps uważa, że to naturalne, iż czasami mają różne zdania: "nie mogę wymagać od niej całkowitego podporządkowania i widzenia świata tak jak ja. Nawet moja rodzona mama ma inne zdanie na różne tematy" - podsumowuje internautka.

edziecko.pl/…wa-druga-matka-czy-zlo-konieczne-wasze-opinie.html
Jota-jotka
Mariam Baouardy, zawsze miała pod górkę, ale nigdy się nie żaliła. Szybko rozeznała, że jej słabości i trudy są niczym w obliczu potężnej miłości Boga. Przyszła na świat 5 stycznia 1846 r. w Abellin, wiosce położonej w połowie drogi między Hajfą a Nazaretem. W wieku trzech lat straciła rodziców i na zawsze została rozdzielona z dwoma braćmi.
Żyła z uszkodzoną tchawicą i przebitym sercem. Na …
Więcej
Mariam Baouardy, zawsze miała pod górkę, ale nigdy się nie żaliła. Szybko rozeznała, że jej słabości i trudy są niczym w obliczu potężnej miłości Boga. Przyszła na świat 5 stycznia 1846 r. w Abellin, wiosce położonej w połowie drogi między Hajfą a Nazaretem. W wieku trzech lat straciła rodziców i na zawsze została rozdzielona z dwoma braćmi.
Żyła z uszkodzoną tchawicą i przebitym sercem. Na ciele nosiła rany Jezusa. O sobie mówiła: małe nic. Najpiękniejsze były w niej pokora i miłość względem Zbawiciela.

(...)

Mała modlitwa

Pięknym świadectwem opowiadającym o żywej wierze Mariam jest film
„Mała Arabka i Matrix”
(dostępny w internecie).
W produkcji uczestniczyły m.in. siostry karmelitanki z klasztoru w Betlejem. Coraz popularniejsza staje się także jej modlitwa do Ducha Świętego.
Karmelita o. Damian Sochacki wykorzystał ją, jako bazę do przygotowania krótkiej, ale bardzo treściwej internetowej nowenny przed Zesłaniem Ducha Świętego. Tymi słowami może modlić się każdy z nas - niezależnie od wieku, stopnia wiary, czy funkcji, jaką pełni w Kościele. Otwarcie na Ducha Świętego przynosi niesamowite owoce i jest kluczem do poznania i życia w bliskości z Panem Bogiem. Ta krótka modlitwa jest wołaniem i prośbą, która musiała wyjść z serca przepełnionego świadomością własnej nędzy i potęgi naszego Pana. Sami z siebie nic nie możemy. Każdy z nas jest „małym nic”. Dopiero w zjednoczeniu z Jezusem, Jego Ojcem i Duchem możemy wszystko!
Modlitwa Małej Arabki do Ducha Świętego
Duchu Święty, natchnij mnie.
Miłości Boża, pochłoń mnie.
Po właściwej drodze prowadź mnie.
Maryjo, Matko moja, spójrz na mnie.
Z Jezusem błogosław mnie.
Od wszelkiego zła,
Od wszelkiej iluzji,
Od wszelkiego niebezpieczeństwa,
zachowaj mnie! Amen.
echokatolickie.pl/index.php?str=100&id=11219&idd=11
Jeszcze jeden komentarz od Jota-jotka
Jota-jotka
,,Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, *
a miłości bym nie miał,
Stałbym się jak miedź brzęcząca *
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania *
i poznał wszystkie tajemnice,
I posiadał wszelką wiedzę *
i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił,
A miłości bym nie miał, *
byłbym niczym.
I gdybym całą majętność moją rozdał na jałmużnę, †
a ciało wydał na spalenie, lecz nie miał …
Więcej
,,Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, *
a miłości bym nie miał,
Stałbym się jak miedź brzęcząca *
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania *
i poznał wszystkie tajemnice,
I posiadał wszelką wiedzę *
i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił,
A miłości bym nie miał, *
byłbym niczym.
I gdybym całą majętność moją rozdał na jałmużnę, †
a ciało wydał na spalenie, lecz nie miał miłości, *
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest i łaskawa, †
miłość nie zazdrości i nie szuka uznania, *
nie unosi się pychą;
Nie dopuszcza się bezwstydu i swego nie szuka, *
nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;
Nie cieszy się z niesprawiedliwości, *
lecz weseli się z prawdy.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, †
we wszystkim pokłada nadzieję *
i wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje *
i nie jest jak proroctwa, które się skończą,
Albo jak dar języków, który zniknie, *
lub jak wiedza, której zabraknie.
Teraz więc trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, *
a miłość jest z nich największa,,