02:46:19
Księga Hioba. STARY TESTAMENT Księga Hioba biblia.deon.pl/rozdzial.php ********************************************** Księga Hioba Nowy Komentarz Biblijny ST XV www.edycja.pl/…/ksiega-hioba *********…Więcej
Księga Hioba.
STARY TESTAMENT
Księga Hioba

biblia.deon.pl/rozdzial.php
**********************************************
Księga Hioba
Nowy Komentarz Biblijny ST XV
www.edycja.pl/…/ksiega-hioba ********************************************** Z cudownych rządów Bożych przebija wielkość niepojęta dla umysłu ludzkiego. Przejawia się ona w tym, że Bóg troszczy się o wszystko na świecie. Bóg, w którym Hiob widział swojego przeciwnika, jest i pozostanie dobrym Bogiem, kochającym wszystkie swoje stworzenia wbiblii.pl/odkrywaj/biblia/Hi ********************************************** Księga Hioba Księga Hioba (22. księga Starego Testamentu) należy do ksiąg dydaktycznych. Biblia Hebrajska zalicza ją do zbioru Pism (do grupy ksiąg Pięciozwoju). Najczęściej datuje się ją na VI w. przed Chr. (po wygnaniu babilońskim), choć niektórzy podają szeroki przedział: VII-IV w. przed Chr. Akcja opowiadania toczy się w czasach patriarchów. Jest tłem do poruszenia problemu niezawinionego cierpienia, próbą odpowiedzi …Więcej
oczy_szeroko_otwarte
HIOB I JEGO MODLITWA: OD POBOŻNYCH SLOGANÓW DO MISTYKI
HIOB I JEGO MODLITWA: OD POBOŻNYCH SLOGANÓW DO MISTYKI
KSIĘGA HIOBA. POEMAT O NADZIEI
Księga Hioba. Poemat o nadzieiWięcej
HIOB I JEGO MODLITWA: OD POBOŻNYCH SLOGANÓW DO MISTYKI
HIOB I JEGO MODLITWA: OD POBOŻNYCH SLOGANÓW DO MISTYKI

KSIĘGA HIOBA. POEMAT O NADZIEI
Księga Hioba. Poemat o nadziei
oczy_szeroko_otwarte
/.../
Bóg zwraca się do Hioba...
Bóg powiada tak: „Popatrz na świat. Popatrz dokoła. Chcesz zrozumieć tajemnicę cierpienia. Chcesz zrozumieć, dlaczego na świecie jest cierpienie. Chcesz zrozumieć, dlaczego ludzie cierpią. Słyszysz rozmaite odpowiedzi; słyszysz odpowiedzi, że cierpienie jest karą za grzech, ale popatrz na świat! „Czyś w życiu rozkazał rankowi, wyznaczył miejsce jutrzence, by …Więcej
/.../
Bóg zwraca się do Hioba...
Bóg powiada tak: „Popatrz na świat. Popatrz dokoła. Chcesz zrozumieć tajemnicę cierpienia. Chcesz zrozumieć, dlaczego na świecie jest cierpienie. Chcesz zrozumieć, dlaczego ludzie cierpią. Słyszysz rozmaite odpowiedzi; słyszysz odpowiedzi, że cierpienie jest karą za grzech, ale popatrz na świat! „Czyś w życiu rozkazał rankowi, wyznaczył miejsce jutrzence, by objęła krańce ziemi, usuwając z niej grzeszników?”, a więc innymi słowy: „Czy od Ciebie zależy świtanie? Zobacz, każdego dnia jest świt, ale czy ty o tym decydujesz, czy masz na to jakikolwiek wpływ?”. Już w starożytności astronomowie potrafili bardzo dokładnie wyliczyć wschody i zachody Słońca i to z wyprzedzeniem na wiele lat; potrafili wyliczyć, ale… nie potrafili zmienić! „Czy dotarłeś do źródeł morza?”. Myślę, że każdy z nas był nad morzem. Czy zastanowiliśmy się, jaki jest bezmiar tej wody, która jest przed nami? „Czy doszedłeś do dna Otchłani? Czy wskazano ci bramy śmierci? Widziałeś drzwi do krainy umarłych? Czy zgłębiłeś przestrzeń ziemi? Powiedz, czy znasz to wszystko? Gdzie jest droga do spoczynku światła?”. Gdzie kończy się światło? „A gdzie mieszkają mroki? (…) Jeśli to wiesz, to (…) liczba twych dni jest ogromna”. Patrzymy na świat. W świecie nie rozumiemy tylu rzeczy. Nie mamy na nie wpływu. Nie mamy wpływu na świt i na noc, na morze i na ziemię, na ich kształt i wygląd. Możemy obserwować, ale nie możemy zmieniać.
/.../www.cfd.sds.pl
4 więcej komentarzy od oczy_szeroko_otwarte
oczy_szeroko_otwarte
Obecność Boża w życiu Hioba
abp Stanisław Gądecki
W czasie ostatniej pielgrzymki do Ziemi Świętej prowadziłem interesującą rozmowę na temat Księgi Hioba z jednym z profesorów medycyny. Uczony ten był skłonny dopatrywać się rozwiązania źródła problemów Hioba w jego chorobie, zwanej depresją. Hiob przejawiałby symptomy typowe dla depresji: obniżenie nastroju, depresyjna ocena siebie i swojego …Więcej
Obecność Boża w życiu Hioba
abp Stanisław Gądecki

W czasie ostatniej pielgrzymki do Ziemi Świętej prowadziłem interesującą rozmowę na temat Księgi Hioba z jednym z profesorów medycyny. Uczony ten był skłonny dopatrywać się rozwiązania źródła problemów Hioba w jego chorobie, zwanej depresją. Hiob przejawiałby symptomy typowe dla depresji: obniżenie nastroju, depresyjna ocena siebie i swojego losu, zahamowanie tempa przeżyć i myślenia, przeżywanie lęku, bóle głowy, osłabienie, ucisk w klatce piersiowej i brzuchu, skrócenie i spłycenie snu, tendencje samobójcze zagrażające życiu. Wydaje mi się, że gdyby tak było, wówczas z trudem dałoby się nadać doświadczeniu tego człowieka wymiar uniwersalny i przełożyć go na ciężkie doświadczenia wielu ludzi różnych epok, którzy w momencie próby doświadczają straszliwej udręki umysłu, serca i wyobraźni.

To z tego właśnie powodu Księga Hioba jest jedną wielką fikcją literacką. Nie występują w niej znane z historii osoby. Przyjaciele Hioba nie są Żydami. Wydaje się, że nie jest nim też sam Hiob, "Syn Wschodu". Nie ma jednoznacznych śladów świadczących o określonej dacie powstania tego dzieła. Wszystko zdaje się być podporządkowane pragnieniu autora postawienia czystej kwestii teologicznej i dialogowej próby odpowiedzi na postawiony problem. Brak jakichkolwiek aluzji historycznych pozwala bowiem skoncentrować się tylko i wyłącznie nad samym zagadnieniem sprawiedliwości Bożej i ludzkiej.

Klasyczne spojrzenie starotestamentalne na Bożą sprawiedliwość w odniesieniu do Ludu Bożego zakładało z jednej strony wyzwalanie uciskanych (Exodus), z drugiej strony - karanie niewiernych przymierzu. W odniesieniu do jednostek - sprawiedliwą odpłatę za dobro i za zło. Kto idzie za wymaganiami Prawa, ten otrzymuje w nagrodę pomyślność. Ten zaś, kto łamie Prawo Boże, może spodziewać się zniszczenia. Przyjęcie takiej reguły prowadzi nieuchronnie do konkluzji, którą podsuwa szatan, że ludzie są sprawiedliwi, ponieważ im się to opłaca.

Doświadczenie doprowadziło jednak autora Księgi Hioba do zauważenia wyjątków od tej reguły. Są sytuacje, gdzie ewidentnie zło dotyka człowieka sprawiedliwego. Dlaczego się tak dzieje? Czyżby więc reguła była nieprawdziwa, a może Pan Bóg jest niesprawiedliwy?

W takim kontekście można mówić o problemie obecności Bożej w życiu Hioba. Zupełnie słusznie, ponieważ chociaż w dyskusji biorą udział przyjaciele Hioba, to jednak tylko on zwraca się ze swoimi wątpliwościami bezpośrednio do Boga, czyli - w pewnym sensie - tylko on czuje Bożą obecność. Na początku trzeba poczynić następującą obserwację. W całej Księdze Hioba nie ma nigdzie użytego terminu "obecność", choć nie ulega wątpliwości, że mówi ona nieustannie o Bożej obecności, nie używając tego terminu. Zasadniczy problem nie polega jednak na tym, że Hiob jest świadom tej obecności, ale że jego świadomość rozwija się. Mamy w tej księdze jakby stopniowe odsłanianie innej obecności Boga.

Jest ona także odsłoną poważniejszego niż tylko Hioba dramatu. "Święte misterium o Hiobie jest zbyt przejmujące, by mogło pozostawić człowieka obojętnym. Kto nie wejdzie w tę akcję ze swoimi pytaniami i odpowiedziami wewnętrznymi, kto nie zajmie stanowiska pełnego pasji, ten nie zrozumie dramatu, który z jego własnej winy pozostanie niedokończony. A jeśli osobiście wejdzie w akcję tej księgi i zajmie wyraźne stanowisko, to wtedy odkryje siebie pod spojrzeniem Boga, ujrzy siebie jako tego, który został wystawiony na próbę w tym wiecznym i powszechnym dramacie człowieka Hioba" (Alonso Schokel, Giobbe, s. 108, za: C.M. Martini, Wytrwaliście przy mnie w moich przeciwnościach. Rozważania o Hiobie, 24).

Obecność nagradzająca

W samych początkach pierwszego rozdziału (w. 1-5) mamy do czynienia z tradycyjnym przedstawieniem pobożności jako źródła błogosławieństwa. Hiob to mąż sprawiedliwy, prawy, bogobojny i unikający zła (1,1). Ta krótka, lapidarna charakterystyka przedstawia integralny charakter bohatera. Rozwiną ją późniejsze mowy przyjaciół: Tyś przecież wielu pouczał, wzmacniałeś omdlałe ręce, twe słowa krzepiły słabych, wspierałeś kolana zachwiane. Czy bogobojność już nie jest twą ufnością, a nadzieją - doskonałość dróg twoich? (4, 3-4, 6). Moja noga kroczy w ślad za Nim, nie zbaczam, idę Jego ścieżką; nie gardzę nakazem warg Jego i w sercu słowa ust Jego chowam (23,11 -12). Jednym słowem, był to człowiek bez zarzutu, doskonały (integer), konsekwentnie wybierający dobro. Jego doskonałość obejmowała nie tylko jego własne życie, ale również życie jego rodziny: Synowie jego mieli zwyczaj udawania się na ucztę, którą każdy z nich urządzał po kolei we własnym domu w dniu oznaczonym. Zapraszali też swoje trzy siostry, by jadły i piły z nimi. Gdy przeminął czas ucztowania, Hiob dbał o to, by dokonywać ich oczyszczenia. Wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenie stosownie do ich liczby. Bo mówił Hiob do siebie: ŤMoże moi synowie zgrzeszyli i złorzeczyli Bogu w swym sercu?ť Hiob zawsze tak postępował (1, 4-5). Punktem, na który Hiob był szczególnie wrażliwy było złorzeczenie Bogu.

Naturalną konsekwencją takiego stanu rzeczy - według tradycyjnej teologii - było Boże błogosławieństwo dla "sługi Bożego". Faktycznie, będąc człowiekiem religijnym, Hiob miał liczną rodzinę oraz bogactwa: Miał siedmiu synów i trzy córki. Majętność jego stanowiło siedem tysięcy owiec, trzy tysiące wielbłądów, pięćset jarzm wołów, pięćset oślic oraz wielka liczba służby. Był najwybitniejszym człowiekiem spośród wszystkich ludzi Wschodu (1, 2-3). A zatem, niczego mu nie brakowało. Sam szatan potwierdza zachowanie przez Boga reguł gry, błogosławieństwo za sprawiedliwość: Czyż za darmo Hiob czci Boga? Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży (1, 9-10).

Tak wygląda pierwszy sposób przeżywania obecności Bożej przez Hioba. Nie ma w nim mowy o jakimś widzeniu Boga, ani nawet o rozmowach Hioba z Bogiem. Sama człowiecza sprawiedliwość oraz kult jest więzią łączącą człowieka z Bogiem. Jego czyny są podstawą jego usprawiedliwienia.

Obecność wystawiająca na próbę

Ale chociaż Pan Bóg jest dumny z postawy Hioba, objawia się mu zaraz w przeciwny sposób, stając u początków jego bolesnego dojrzewania: Rzekł Pan do szatana: ŤOto cały majątek jego w twej mocy. Tylko na niego samego nie wyciągaj rękiť (1, 12). Mimo iż Hiob traci cały swój majątek i własną rodzinę, jego cnota pozostaje niewzruszona: Dał Pan i zabrał Pan, Niech będzie imię Pańskie błogosławione. W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości (1, 21-22). Hiob przeszedł pierwszą próbę dzielnie, mimo iż spotkało go zło, za Bożym przyzwoleniem, nie odpłaca tym samym i nie złorzeczy Bogu.

Potem przychodzi jeszcze dotkliwsza, druga próba. "Skóra za skórę. Wszystko, co człowiek posiada, odda za swoje życie. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego kości i ciała. Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył". I rzekł Pan do szatana: "Oto jest w twej mocy. Życie mu tylko zachowaj!" (2, 4-6). Ale i tym razem dotykające go zło nie zmusiło Hioba do przeklinania Boga: Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy? W ty m wszystkim Hiob nie zgrzeszył swymi ustami (2, 10). Ani nędza, ani utrata zdrowia nie odwiodły Hioba od błogosławienia Boga. Hiob dowiódł, że jego religijność jest bezinteresowna.

Doświadczenie zła "z ręki Bożej" prowadzi go do dostrzeżenia nowego aspektu Bożej obecności. Poza odpłacaniem błogosławieństwem za sprawiedliwość, Bóg może również dopuścić na człowieka zło, mając na oku inne cele. Przypomina to późniejszą nowotestamentalną scenę z niewidomym od urodzenia: "Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czyjego rodzice?" Jezus odpowiedział: "Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże" (J 9, 2-3). W tej drugiej odsłonie obecności Bożej Hiob doświadcza, iż nie zawsze da się zrozumieć Boże postępowanie, ponieważ zrozumienie tego leży poza zasięgiem możliwości ludzkiego poznania.

W nieszczęsnym położeniu Hiob nie przeklina Boga, ale przeklina czas swojego poczęcia i swoich narodzin (3,1-10). Święty Jan od Krzyża mówił w takich okolicznościach o nocy czynnej zmysłów, nocy czynnej ducha, nocy biernej zmysłów i nocy biernej ducha (Droga na Górę Karmel). Nowy sposób obecności Bożej skłania go do stawiania sobie samemu egzystencjalnych pytań: Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona... ? (3,11), Po co się daje życie strapionym (3, 20). Czy nie lepsza jest śmierć, aniżeli nędzne i nieszczęśliwe i godne pożałowania życie? Pytania te wydają się pytaniami retorycznymi. Odpowiedź na nie jest znana, choć przy okazji rodzi się jakby wątpliwość co do Bożej dobroci: Człowiek swej drogi jest nieświadomy, Bóg sam ją przed nim zamyka (3,23). Nieszczęścia wprawdzie otwierają oczy, przez boi człowiek dorasta do głębszego zrozumienia Boga, ale pozostają one i tak niewytłumaczalną do końca zagadką.

Obecność niezrozumiana

Mowy przyjaciół Hioba - mimo ciekawej argumentacji - są wszystkie dowodem niezrozumienia obecności Bożej. Człowiek sprawiedliwy jeszcze nigdy nie zginął (4, 7). W obliczu Boga nawet aniołowie mają braki (4,17), a cóż dopiero człowiek. Nie wolno odrzucać kar Wszechmogącego. Trzeba się modlić do Boga, a On z kar wyzwoli - mówi Elifaz.

Nie zgadza się z tym Hiob, rozczarowany radami przyjaciół, którzy sądzą, że cierpienie Hioba jest dowodem jego grzeszności i nie okazują mu miłosiernego współczucia. On sam nie poczuwa się do grzechu, który tłumaczyłby ogrom jego nieszczęścia. Zgrzeszyłem. Cóż mogłem Ci zrobić? [Przecież] człowieka przenikasz... Czemu to grzechu nie zgładzisz? Nie zmażesz mej nieprawości? (l, 20-21). Prawego Bóg nie odrzuca (8, 20). Być może synowie zgrzeszyli - mówi Bildad. Radzę do Boga się zwrócić, o łaskę do Wszechmocnego. Jeśliś jest czysty, niewinny, to czuwać będzie nad tobą, uczciwy twój dom odbuduje (8, 5-6).

Chociaż świadom swojej sprawiedliwości (Biada mi, gdybym ja zgrzeszył! -10,15) i świadom tego, że ostatecznie również Pan Bóg zna jego niewinność, Hiob miota się w sobie i zdaje się sobie samemu zaprzeczać, mówiąc, iż nikt nie jest prawy w obliczu Boga: Czym czysty? Nie znam sam siebie, potępiam swe własne życie (9, 21), Tylko czyhałeś na mój grzech, nie chcesz mnie uwolnić od winy (10, 14), Jestem grzesznikiem, przyznaję (9, 29). W końcu dochodzi nawet do skrajnego pesymizmu: Bóg jest niesprawiedliwy. On może niewinnego uznać winnym, prawego zniszczyć razem z nieprawym (9, 20.22). Gdy nagła powódź zabija, drwi z cierpień niewinnego (9, 23).

Chociaż człowiek jest przekonany o swojej prawości, Pan Bóg sięga głębiej w tajniki ludzkiego serca i poznaje to, o czym zapomina człowiek. Tylko On sam może człowiekowi ujawnić: ile Bóg ci zapomniał (11, 6). A zatem nawróć się - radzi Sofar - a zaznasz szczęścia.

A Bóg nadal milczy. Nie potwierdza winy Hioba ani jego niewinności. A jednak Hiob, świadom mądrości i wszechmocy Boga, pragnie Jego obecności: Lecz mówić chcę z Wszechmogącym (13, 3), Czemu chowasz swoje oblicze (13, 24). Spraw tylko, bym nie bał się Ciebie (por. 13, 21) i mógł przed Tobą bronić dróg swoich. Nawet gdyby tym miejscem obrony miał być szeol: Czekałbym przez wszystkie dni mojej walki, aż taka chwila nadejdzie. Ty mówiłbyś, ja bym odpowiadał, tęskniłbyś do dzieła rąk swoich. Obliczyłbyś wtedy moje kroki, zło byś mi puścił w niepamięć, pod pieczęcią trzymał przestępstwa, wybielił wszystkie me grzech (14, 13-17). Hipotetyczna obecność Stwórcy przy swoim zmarłym stworzeniu przebywającym w szeolu.

Elifaz wraca do starej melodii: Czyż mógłby człowiek żyć w święcie lub syn człowieczy bez zmazy, gdy On nie ufa swym świętym, niebiosa nie dość dlań czyste? (15,14). Grzesznik nie ujdzie Bożej kary.

Cierpię, choć rąk nie zmazałem występkiem (16, 17). Dopóki żyję, obecność Boża nie towarzyszy mi nisko w szeolu, ale wysoko: Teraz mój Świadek jest w niebie, Ten, co mnie zna, jest wysoko. [Gdy] gardzą mną przyjaciele, zwracam się z płaczem do Boga, by rozsądził spór człowieka z Bogiem, jakby człowieka z człowiekiem (16, 19-21). Lecz lament sprawiedliwego cierpiącego nie znajduje jeszcze odpowiedzi z wysoka.

Kto Boga znać nie chce, nikt i nic po nim tutaj nie zostanie - dodaje Bildad. Sęk w tym, że jest to argument nietrafny, ponieważ Hiob chce znać Boga i pragnie Jego obecności.
Chociaż Bóg mnie pognębił i nie znam tego przyczyny, to jednak nie tracę ostatecznej nadziei - mówi Hiob. Jest nadzieja na zmartwychwstanie sprawiedliwego: Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty (19, 25-27). "Z ciała" mego zobaczę Boga. Widzenie obecności Boga, po zmartwychwstaniu. Wybawca ten określony jest mianem najbliższego krewnego. Żyjący ocali niewinnego po śmierci. A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest [Bogiem] umarłych Jęcz żywych (Mt 22, 31-32) - powie Jezus.

Sofar z Naamy nie dodaje nic nowego; los odstępcy od Boga jest nieszczęsny (20, 29), czego - jako zasady - nikt nie kwestionuje.

Hiob wprowadza nowy wątek. Dlaczegóż to powodzi na tym świecie się ludziom nieprawym? (21, 7). Na tym świecie nie ma odpłaty za złe życie. Nawet rodzaj śmierci nie wprowadza zróżnicowania miedzy dobry mi a złymi. Istnieje brak wyraźnego związku miedzy cnotą a szczęściem.

Elifaz - bez ogródek - przechodzi do ataku, wymieniając rzekome złe uczynki Hioba: Czy nie za zło twoje znaczne? Czy nie za nieprawość bez granic? Braci ograbiasz bezprawnie i zdzierasz suknie obdartym. Wody odmawiasz spragnionym, nie dajesz chleba głodnemu. Kto pieści zaciska, ma ziemie, może tam mieszkać dostojny, a wdowę to 2 niczym odprawiasz, miażdżysz ramiona sierotom (22, 5-9). Wyjściem dla Hioba jest pojednanie się z Bogiem: Pojednaj się, zawrzyj z Nim pokój, a dobra do ciebie powrócą. ...Wyzdrowiejesz, gdy wrócisz do Wszechmocnego, usuniesz z namiotu nieprawość (22, 21.23).

Obecność Boża jest dla Hioba problemem. Obym ja wiedział, gdzie można Go znaleźć, jak dotrzeć do Jego stolicy? (23, 3). Niedostępność Boga i Jego oddalenie w "nocy ciemnej" to dotkliwie odczuwana przeszkoda w podjęciu debaty sądowej z Bogiem. Choć Bóg zna wszystkie ludzkie drogi, On sam jest przez człowieka nieznany: Pójdę na wschód: tam Go nie ma; na zachód - nie mogę Go dostrzec. Na lewo sieje zniszczenie - nie widzę, na prawo się kryje - nie dojrzę (23, 8-9). Na świecie panują nieprawi. Hiob sam doświadcza zła, ale wreszcie dociera do jego przyczyny - to Bóg go doświadcza i nie ma na to rady (23,13).

Bildad podejmuje znany temat, dodając nowe argumenty. Nikt nie jest sprawiedliwy w oczach Bożych: Czy człowiek jest sprawiedliwy w oczach Boga, a syn niewiasty - bezgrzeszny? Jeśli niejasny i księżyc, gwiazdy przed Nim nieczyste, tym więcej człowiek - ten robak, i syn człowieczy - znikomość (25, 4-6).

Byłem sprawiedliwy - twierdzi Hiob. Sumienie mi nic nie wyrzuca. Unikałem grzechu (31, 1-40), pomagałem potrzebującym, w nagrodę spodziewałem się tak licznych dni jak piasku (29, 18), a tymczasem stałem się podobny do pyłu i piasku. Błagałem Boga o pomoc, bez echa (30, 20). Milczenie Boga.

To nieprawda, że Bóg milczy - wyjaśnia nowy dyskutant, Elihu. Bóg jest obecny przy człowieku i mówi do niego przynajmniej na dwa sposoby. Najpierw przez widzenia nocne: Bóg raz się odzywa i drugi, tylko się na to nie zważa. We śnie i w nocnym widzeniu, gdy spada sen na człowieka; i w czasie drzemki na łóżku otwiera On ludziom oczy, przerażenie budzi w ich sercu. Chce odwieść człowieka od grzechu i męża uwolnić od pychy, uchronić duszę od grobu, a życie - od ciosu dzidy (33,14-18). Następnie przemawia do człowieka przez cierpienie: Przez cierpienie nawraca na łożu i udrękę w kościach nieustanną. Kiedy posiłek już zbrzydnie i smaczne pokarmy są wstrętne; gdy dato mu w oczach zanika i nagie kości zostają, jego dusza się zbliża do grobu, a życie do miejsca umarłych (33, 19-22). To błąd przypuszczać, że Bóg nas nie słucha (35,15).

Wielki jest Bóg, choć nieznany (36, 26). W obecnym czasie nie widać Jego światłości, jaśnieje ona poza chmurami: Z północy przychodzi blask złoty, to Boga straszliwy majestat (37, 22). Bóg jest daleki od grzechu, Wszechmocny - od nieprawości. Według czynów każdemu zapłaci, odda, kto na co zasłużył. Nie, Bóg nie działa zdradliwie ni Wszechmocny praw niczyich nie łamie (34,10-12). Bogu też nie można uczynić krzywdy naszymi grzechami, ani coś dodać naszą sprawiedliwością (35, 6-8).

Obecność dostrzeżona

Wreszcie, na końcu przemawia sam Bóg do Hioba. Przemawia do niego "z wiatru" (38, 1). Przekonuje Hioba o wyższości Bożej potęgi i mądrości nad mądrością ludzką. O swojej miłości do stworzeń. Hiob, po oczyszczeniu swojego umysłu, uznaje wszechmoc Bożą (42, 2) oraz swoją niepojętność, odwołując to, co poprzednio powiedział i kaja się w prochu. Chociaż nadal nie uzyskał odpowiedzi na swoje pytanie (jest winny czy niewinny, jaki jest sens cierpienia człowieka sprawiedliwego), przestaje się jej domagać. Kto chce poprawiać Boga, sam musi mieć boską wiedzę i wszechmoc. Lecz rzecz zadziwiająca, dopiero wtedy może wyznać: Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem (42,5). Spotkanie Boga twarzą w twarz. Zamiast odpowiedzieć Bogu "zrozumiałem Twoja naukę", odpowiada: "ujrzałem Cię". Mowa Jahwe stała się dla niego objawieniem, teofanią Mówcy. Ona też jest punktem kulminacyjnym całego dialogu polemicznego, jaki toczył Hiob ze swoimi przyjaciółmi, z Elihu i z Bogiem. Za pośrednictwem Słowa Bożego poznany został przez niego Bóg. Odtąd nic - w myśleniu Hioba - nie kładzie granic panowaniu Boga.

opublikowano: Głos Karmelu 4/2006
oczy_szeroko_otwarte
Biblijna Księga Hioba porusza ważny, a równocześnie niezwykle trudny problem cierpienia człowieka sprawiedliwego. W czasach biblijnych istniało przekonanie, że cierpienie jest karą za grzechy. Jeżeli zatem cierpiał człowiek grzeszny, wszystko wydawało się w porządku, natomiast człowiek sprawiedliwy zasługiwał na Boże błogosławieństwo. Cierpienie, które spadło na sprawiedliwego Hioba, pozbawionego …Więcej
Biblijna Księga Hioba porusza ważny, a równocześnie niezwykle trudny problem cierpienia człowieka sprawiedliwego. W czasach biblijnych istniało przekonanie, że cierpienie jest karą za grzechy. Jeżeli zatem cierpiał człowiek grzeszny, wszystko wydawało się w porządku, natomiast człowiek sprawiedliwy zasługiwał na Boże błogosławieństwo. Cierpienie, które spadło na sprawiedliwego Hioba, pozbawionego dzieci, majątku i zdrowia, było tajemnicą dla niego samego i dla trzech jego przyjaciół, którzy przybyli, aby go pocieszać. Jednak sugerując mu uparcie ukrytą grzeszność, której skutkiem jest jego cierpienie, duchowo jeszcze bardziej go pognębiali.

Tajemnicy cierpienia sprawiedliwego człowieka nie potrafił wytłumaczyć też wprowadzony do akcji opowiadania Elihu. W końcu zabiera głos sam Bóg, aby odpowiedzieć Hiobowi sugerującemu, że bez powodu wyrządził mu niesprawiedliwość. Z mowy Boga wynikają następujące wnioski: cierpienie nie musi być karą za wyrządzone zło, dlatego może dotykać zarówno złych jak i dobrych; cierpienie, które dla człowieka okazuje się tajemnicą, nie jest nią wobec Boga; co więcej, cierpienie ma sens, który zna Bóg, a człowiek powinien Mu zaufać i zbyt wiele nie pytać, gdyż wszystko, co go otacza, zawiera wiele niewiadomych, znanych Bogu, a nieosiągalnych dla poznania człowieka. Jeżeli bowiem tajemnice przyrody przekraczają możliwości ludzkiego poznania i niemożliwe jest prześledzenie działań Boga-Stworzyciela, tym bardziej nie można przeniknąć tajemnicy cierpienia.

Kto potrafi zaufać Bogu i uwierzyć, że – postrzegana jako paradoks – sytuacja cierpiącego nie jest pomyłką ani igraszką Boga, ale ma swoje miejsce w Jego mądrych planach, które są wyrazem miłosierdzia, ten może cierpienie uczynić dla siebie zbawiennym.

Pouczenia Księgi Hioba nie rozwiązują wszelkich wątpliwości i trudności, zwłaszcza w wypadku ciężkiej choroby własnej lub kogoś szczególnie bliskiego, rzucają jednak pewne światło, które później w ramach Bożego objawienia biblijnego zaświeci jaśniej, gdy zobaczymy najbardziej niewinnego ze wszystkich, Syna Bożego jako męża boleści. Jednak nawet krzyż Chrystusa nie czyni naszego cierpienia w pełni zrozumiałym. Na tej ziemi musi pozostać ono dla nas tajemnicą, byśmy mogli, jak Hiob, zamilknąć i przyjąć swój los z zawierzeniem pokładanym w Bogu.

Księga Hioba pragnie na końcu nas przekonać, że taka postawa prowadzi do pełnego dobra. Zgodnie z przekonaniami, które panowały na tym poziomie objawienia, jaki reprezentuje ta księga (a wiemy, że objawienie biblijne stale podlegało rozwojowi), to dobro zostało przedstawione jako przywrócenie zdrowia i majątku oraz obdarowanie nowym potomstwem. Obraz ten trzeba odczytać głębiej. Przyjęcie cierpienia jako daru od Boga ubogaca, ale nie w kategoriach ziemskich. Rozwój objawienia ukazał nam perspektywy życia wiecznego, w ramach których w pełniejszy sposób realizuje się przedstawiony w Księdze Hioba obraz.

Nowy Testament nie tylko pogłębia rozumienie problemu cierpienia i nagrody za jego przyjęcie według myśli Bożej, której do końca nie rozumiemy, ale jesteśmy gotowi zaufać Bogu. W Nowym Testamencie mamy również ukazaną nadzwyczajną pomoc Boga w ludzkiej chorobie. List św. Jakuba poleca, aby kapłani Kościoła modlili się nad chorym, a udzielając mu znaku namaszczenia, sprawowali specjalny sakrament, którego zadaniem jest wsparcie w chorobie.

Bóg nie tylko zna ukryty sens cierpienia, ale w obliczu choroby i śmierci spieszy ze szczególną pomocą. Jesteśmy w lepszej sytuacji od sprawiedliwego i dotkniętego cierpieniem Hioba. Tym bardziej powinniśmy w cierpieniu przyjmować z ufnością Bożą wolę.

ks. Tomasz Jelonek
„Głos Ojca Pio” (nr 18/2002)
oczy_szeroko_otwarte
Poprzez krzyż Bóg wybiera miejsce beznadziei, by uczynić cierpienie, ból i chorobę miejscem nadziei. Nadziei, która jest miłością, nadziei, która cierpienie przemienia w czyn miłości.
To nie wiedza zbawia świat, ale miłość. Miłość, która jest nadzieją każdego człowieka. Orędzie Biblii o miłości nie jest tylko słowem. Chodzi przecież o Miłość wcieloną, o Jezusa Chrystusa!Więcej
Poprzez krzyż Bóg wybiera miejsce beznadziei, by uczynić cierpienie, ból i chorobę miejscem nadziei. Nadziei, która jest miłością, nadziei, która cierpienie przemienia w czyn miłości.

To nie wiedza zbawia świat, ale miłość. Miłość, która jest nadzieją każdego człowieka. Orędzie Biblii o miłości nie jest tylko słowem. Chodzi przecież o Miłość wcieloną, o Jezusa Chrystusa!
oczy_szeroko_otwarte
Słowo Boże niosące uzdrowienie
Biblia nie jest zamkniętą księgą, rośnie wraz z tym, który ją czyta (św. Grzegorz Wielki). Roman Brandstaetter wielokrotnie podkreśla w „Kręgu biblijnym”, iż „na naszych oczach dzieją się zdarzenia o treściach biblijnych, że Biblia, chociaż powstała przed wiekami, wciąż jest w naszej obecności pisana niewidzialnym palcem Boga” (s. 161). Ta myśl jest szczególnie …Więcej
Słowo Boże niosące uzdrowienie

Biblia nie jest zamkniętą księgą, rośnie wraz z tym, który ją czyta (św. Grzegorz Wielki). Roman Brandstaetter wielokrotnie podkreśla w „Kręgu biblijnym”, iż „na naszych oczach dzieją się zdarzenia o treściach biblijnych, że Biblia, chociaż powstała przed wiekami, wciąż jest w naszej obecności pisana niewidzialnym palcem Boga” (s. 161). Ta myśl jest szczególnie przemawiająca, gdy spojrzymy na Pismo Święte jako na „wielką księgę o cierpieniu”, jak nazwał Biblię Jan Paweł II w Liście apostolskim Salvifici doloris (nr 6). Zapisany w niej „obszerny rejestr sytuacji na różny sposób bolesnych dla człowieka” (nr 7) jakby nie ma końca. Wiek XX dopisał kolejne rozdziały do Biblii. Tragedia wojen światowych, obozy zagłady, czystki etniczne i przesiedlenia wciąż na nowo stawiają pytanie o przyczynę zła w świecie, o postawę (milczenie) Boga wobec ludzkiego cierpienia, o możliwość życia na nieludzkiej ziemi. Te pytania stają się jeszcze bardziej dramatyczne, gdy podejmie się je w perspektywie doświadczeń pojedynczego człowieka. Ogrom zła, nieszczęścia i choroby, jakie dotykają niekiedy człowieka, mogą prowadzić go do rozpaczy, niewiary i pustki. Roman Brandstaetter przywołuje w tym kontekście postać polskiego Żyda Josela Rakowera, który w płonącym getcie w Warszawie w przeddzień likwidacji żydowskiego powstania pisze swój testament, który brzmi niczym księga nowego Hioba, Hioba XX wieku. Z rąk Niemców zginęła żona Josela Rakowera i jego czwórka dzieci. Piąte zmarło na gruźlicę. On sam stoi wobec nieuchronnej śmierci. Jak Hiob toczy walkę z Bogiem − o nadzieję, o wiarę, o sens. Oto zakończenie tego wyznania − testamentu:

„Wierzę w Ciebie,
Boże Abrahama, Izaaka i Jakuba,
Chociaż wszystko uczyniłeś,
Abym w Ciebie nie wierzył.
Wierzę w Twoje Prawo,
Chociaż czyny Twoje
Są niesprawiedliwe. […]
Panie, przyszedłem na świat,
Abym w Ciebie wierzył,
I wypełniał Twoje przykazania,
I wielbił Imię Twoje,
Ty jednak wszystko uczyniłeś,
Abym w Ciebie nie wierzył.
Ale nie odwiedziesz mnie z drogi mojej,
Boże mój,
Boże moich praojców!
To Ci się nie uda!
Odebrałeś mi żonę
I dzieci,
I dom,
I majątek,
Uczyniłeś mnie ochłapem mięsa
Rzuconego między wściekłe wilki,
Naznaczyłeś mnie piętnem hańby,
Ale ja w Ciebie nie przestanę wierzyć
I będę Cię miłował
Na przekór Tobie samemu,
na przekór Twojej woli,
Boże,
Który wszystko uczyniłeś,
Abym o Tobie zwątpił!
Szema Israel, Adonaj Elohenu, Adonaj Ehad!”


Biblia wciąż na nowo pisana... Ale nie jako księga o cierpieniu. Raczej jako księga o nadziei. I o słowie Bożym jako słowie nadziei chcemy dzisiaj mówić. Skąd w obliczu cierpienia, choroby, nieszczęścia czerpać nadzieję? W jaki sposób słowo Pisma Świętego jest słowem nadziei dla nas?

1. Zawierzyć Bogu nadziei

Czym jest nadzieja? Jest to najpierw nadzieja na przyszłość. Pewnie trudno o definicję. Łatwiej jest opisać osobę, która ma nadzieję. „Kto ma nadzieję, ten wyżej sobie ceni to, co będzie, to, co nadejdzie, od tego, co jest. Nadzieja pozwala człowiekowi pokonać przeciwności i trudy dnia codziennego. Dzięki nadziei chory może wyzdrowieć, bo nadzieja doda mu nowych sił. Dzięki nadziei może się zdobyć na cierpliwość w znoszeniu codziennych krzyży. Dzięki nadziei człowiek może osiągnąć wytrwałość w postanowieniach” (ks. J. Tischner, Wiara ze słuchania, s. 135). Nadzieja jest w jakiś sposób czujna na odkrywanie zawsze nowych możliwości dobra, odkrywania zawsze czegoś, co można zrobić. Nadzieja jest przeciwieństwem paraliżu i rozpaczy. Nadzieja nie pozwala na zaakceptowanie przeciętności i bierności. Będąc wpatrzona w przyszłość, nadzieja zawsze znajduje coś, co poprawi sytuację. W sytuacji niekiedy bez wyjścia dzięki nadziei człowiek zdobywa się na większy wysiłek i pracę, staje się bardziej pokorny i posłuszny, więcej modli się. Dzięki nadziei widzi przed sobą jeszcze to jedno zadanie: znosić do końca i nie tracić cierpliwości (R. Cantalamessa).

Przy takim ujęciu nadziei ktoś może powiedzieć, iż jest to dosyć subiektywne odczucie i przekonanie, które pragnie jakby zaczarować trudną sytuację. Dlatego też trzeba dodać, iż warunkiem zaistnienia nadziei jest obecność kogoś, kto jest gwarantem tej nadziei, kto jest jej powiernikiem. Dla człowieka wierzącego źródłem i poręką nadziei jest Bóg. Św. Paweł w zakończeniu Listu do Rzymian modli się: Bóg nadziei, niech wam udzieli pełni radości i pokoju w wierze, abyście mocą Ducha Świętego byli bogaci w nadzieję” (Rz 15,13). Bóg jest zatem tym, który pozwala nam mieć nadzieje, otwiera nasze serca na nadzieje i podtrzymuje nasze pragnienie przyszłości. Zarazem to Bóg jest Nadzieją ludzkiego życia, to Bóg daje się nam poprzez nadzieję.

Pismo Święte jest księgą nadziei. W żaden sposób ta nadzieja nie jest utopijna, naiwna, życzeniowa. Właśnie dlatego, że człowiek w swojej nadziei zwraca się do Boga. Często w Biblii jest to głos skargi i pretensji wobec Boga: „Zakryta jest moja droga przed Panem, moja sprawa jest przez Niego pominięta” (Iz 40,27); „Pan o mnie zapomniał, Pan mnie opuścił” (Iz 49,14). W tym słowie jest wielkie oczekiwanie na Boga, na Jego obecność, miłość, odpowiedź. Człowiek nadziei podobny jest do strażników czuwających w nocy, którzy przed świtem są najbardziej znużeni. Ale właśnie wtedy ich oczekiwanie się intensyfikuje, staje się jeszcze bardziej wytężone, bo ciemność musi ustąpić blaskowi poranka. Psalmista modli się: „W Panu pokładam nadzieję, nadzieję żywi moja dusza, czeka na Twoje słowo. Dusza moja oczekuje Pana bardziej niż strażnicy poranka” (Ps 130,5-6). Jest wciąż ciemność, ale nadzieja dodaje siły, pozwala się wznieść ponad znużenie i zmęczenie, budzi na nowo radość życia.

Pismo Święte nie zawiera tylko słów nadziei. Ono wskazuje rzeczywiście na Boga, który jest nadzieją ludzkiego życia. Ostatecznie ludzka nadzieja znajduje swoje wypełnienie w osobie Jezusa Chrystusa. To o Nim mówi św. Paweł Kolosanom: „Chrystus pośród was − nadzieja chwały” (Kol 1,27).

Pokładać nadzieję w Chrystusie znaczy uczynić z Chrystusa powiernika swojej nadziei. Widzimy to za każdym razem w Ewangelii, gdy Jezus spotyka chorych, cierpiących. Sparaliżowany, leżący już trzydzieści osiem lat przy sadzawce Betesda w nadziei, że uda mu się zsunąć jako pierwszy do wody, która w momencie poruszenia miała leczyć. Ale nie o wodę mu chodzi. Chodzi o człowieka: „nie ma człowieka” − skarży się Jezusowi (J 5,7). Nie ma z kim dzielić swojego pragnienia, nadziei, bólu. Zawierza się Jezusowi, powierza się Temu, który daje nadzieję. W tym akcie powiernictwa już nie jest sam.

Albo ojciec, którego syn choruje na epilepsję. On też szuka człowieka, który uratuje jego syna. Kiedy staje przed Jezusem, mówi o sytuacji beznadziei: „Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. […] Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli” (Mk 9,17.18). Pojawia się w ojcu pokusa rozpaczy, ale rodzi się w nim równocześnie jakaś nadzieja, która każe mu zawierzyć się Chrystusowi: „przyprowadziłem do Ciebie mojego syna”. To cały czas jest próba. Ale gest nadziei jest większy, przerasta rozpacz, prowadzi ku życiu − nie z siebie, ale z Boga.

2. Czyn nadziei

W czym zawiera się akt nadziei, który nazwaliśmy aktem powierzenia się Bogu, aktem powiernictwa? Zawiera on dwa elementy: wiary i spojrzenia.

Papież Benedykt w Encyklice o chrześcijańskiej nadziei zaczyna od stwierdzenia, iż wiara jest nadzieją − nadzieja jest w centrum wiary. Widzimy to w działaniu ojca, który przyprowadza do Jezusa swego chorego syna w nadziei, że Jezus go uzdrowi. Jest to akt zawierzenia się, który płynie z bezradności, gdyż uczniowie nie byli w stanie pomóc. Ojciec powierzając swoją nadzieję Jezusowi, zakłada, iż Jezus może zaradzić chorobie syna. Ale założenie, przypuszczenie, nawet nadzieja, to dopiero początek. Gdy prosi Jezusa: „Jeżeli możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam”, słyszy w odpowiedzi: „Jeżeli możesz? Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy”. Ojciec uświadamia sobie, że problem nie jest choroba syna, ale jego własna wiara. Stąd woła do Jezusa: „Zaradź memu niedowiarstwu”.

Wiara nie pozwala umrzeć nadziei, wiara poszerza horyzonty nadziei, właśnie dlatego, że otwiera na Boga. W ten sposób nadzieją nie jest już tylko na przyszłość. Dzięki wierze przedmiot nadziei jest już obecny w teraźniejszości człowieka, mimo że pozostaje jeszcze niezauważalny. To wiara przebija się przez pozory rzeczywistości, by otworzyć człowieka na Boga − źródło prawdziwej nadziei, wypełnienie ludzkiej nadziei.

Akt nadziei jako akt wiary zawiera w sobie również moment posłuszeństwa w sensie zgody, przyjęcia Bożej logiki świata, Bożego spojrzenia na świat. Pokusa porzucenia nadziei bierze się często właśnie z owego niezrozumienia działania Boga. To przez proroka Izajasza Bóg mówi: „Myśli moje nie są myślami waszymi, a drogi moje nie są drogami waszymi. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad drogami waszymi, a myśli moje nad myślami waszymi” (Iz 55,8-9). Nadzieja jest czynem, w którym nasze spojrzenie poszukuje spojrzenia Boga, w którym nasze postrzeganie rzeczywistości staje się właściwe dzięki temu, że patrzymy na świat oczyma Boga, że wyzwalamy się z krępujących nas przekonań, schematów, egoizmów, by otworzyć się na Bożą mądrość i obietnicę.

Taką nadzieję ma Hiob, który szuka zrozumienia swojego nieszczęścia nie w słowach przyjaciół. Oni mają bardzo proste wytłumaczenie jego tragedii: Bóg karze cię za twoje grzechy. Hiob szuka słowa Boga, który uczy go patrzeć na świat. Bóg odkrywa przed Hiobem swoją mądrość, która leży u podstaw piękna, porządku i harmonii świata, jak również swoją potęgę, która jest większa od żywiołów świata. Wyznanie nadziei, które składa Hiob, dotyczy właśnie owego spojrzenia: mówiłem o rzeczach, których nie znałem; dotąd znałem Cię ze słyszenia, teraz dopiero ujrzało Cię moje oko (por. Hi 40,4-5; 42,2-6).

Pismo Święte jako księga nadziei uczy nas patrzeć na świat oczyma Boga. Uczy nas patrzeć na siebie oczyma Boga. Z tej księgi uczyła się też Maryja. Ona też musiała uwierzyć wbrew ludzkiej nadziei, kiedy słyszała słowa zwiastowania: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża”. Wcielenie Syna Bożego pozostaje do dzisiaj jakąś wielką tajemnicą, ale Maryja jej się zawierza, bo „dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Tę prawdę o Bogu odkrywa w słowie Pisma, które odsłania przed nią logikę Bożego działania. Jej słowa uwielbienia Boga wypowiedziane wobec Elżbiety są utkane ze zdań, słów Biblii, w której znajduje potwierdzenie swojej nadziei na wielkie rzeczy, które czyni jej Wszechmocny. Nadzieja jest wiarą w obecność Boga w ludzkiej historii, a tym samym wiaręw Jego troskę o dobro człowieka.

3. Nadzieja w cierpieniu

Gdzie jest Bóg? Ile razy stawiamy sobie to pytanie, gdy dotyka nas cierpienie. Często towarzyszy temu poczucie rezygnacji. Uświadamiamy sobie, że cierpienie przynależy do ludzkiej egzystencji. Papież Benedykt w Encyklice o chrześcijańskiej nadziei pisze, iż naszym obowiązkiem jest „robić wszystko, co w naszej mocy, aby cierpienie zmniejszyć: zapobiec, na ile to możliwe, cierpieniom niewinnych, uśmierzyć ból, pomagać w przezwyciężaniu cierpień psychicznych. […] Musimy zrobić wszystko dla pokonania cierpienia, ale całkowite usunięcie go ze świata nie leży w naszych możliwościach” (Spe salvi, nr 36). Mimo to pytanie o Boga pośrodku naszego życia nie musi być wcale wyrazem zwątpienia, lecz może stać się wyznaniem nadziei. Nadziei, która jest wiarą w to, iż tylko Bóg jest w stanie wyeliminować zło z ludzkiego życia. Bóg czyni to przez miłość, zaskakująca miłość, bo „miłość ukrzyżowaną”.

Słyszeliśmy Pawłowy hymn o miłości. W istocie jest to hymn o Chrystusie − Miłości. Tajemnica Bożej miłości, która zniża się do człowieka, staje się człowiekiem, by umiłować go do końca. Tajemnica krzyża, w którym Boża miłość zwycięża zło i śmierć, odbiera im panowanie nad ludzkim życiem. Tajemnica miłości ukrzyżowanej, która wyzwala człowieka z więzów grzechów i przywraca do życiodajnej relacji z Bogiem.

Poprzez krzyż Bóg wybiera miejsce beznadziei, by uczynić cierpienie, ból i chorobę miejscem nadziei. Nadziei, która jest miłością, nadziei, która cierpienie przemienia w czyn miłości.

„Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele” (2 Kor 4,7-11).

Paweł Apostoł wciąż uczy się Chrystusa, wciąż odkrywa Go w swoim życiu, by ostatecznie rozpoznać obecność Chrystusa w swoim ciele, słabym, kruchym, wydanym pokusom, prześladowanym i cierpiącym. Pośrodku tych doświadczeń wciąż na nowo słyszy głos Chrystusa: „Wystarczy Ci mojej łaski; moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). Odkrywa to jedyne powołanie, którym jest objawienie życia Jezusa poprzez swoje śmiertelne ciało. Jest to możliwe poprzez miłość. Miłość ofiarną. Miłość, która nadaje nowe znaczenie, nowy sens cierpieniu, słabości i chorobie. Bo poprzez nią jesteśmy zjednoczeni z Jezusem, zostajemy włączeni w Jego ciało, więcej − w Jego ofiarę miłości. Śmiałe, ale jak najbardziej prawdziwe są słowa św. Pawła z Listu do Kolosan: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam braki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Trudom naszej codzienności, krzyżowi naszego cierpienia. doświadczeniu samotności można nadać sens miłości, która włączy je w wielkie współcierpienie Chrystusa (por. Spe salvi, nr 40) i będzie budować świat dobra, miłości i pokoju między ludźmi.

Pismo Święte jest wielką księgą ludzkich dziejów. Wciąż pisaną przez nas, o ile zechcemy przyjąć słowo nadziei, które Bóg kieruje do nas. Byłoby nieporozumieniem sądzić, że dzięki Biblii w pełni zrozumiemy i wytłumaczy obecność cierpienia w świecie. Bo nie o wiedzę chodzi. To nie wiedza zbawia świat, ale miłość. Miłość, która jest nadzieją każdego człowieka. Orędzie Biblii o miłości nie jest tylko słowem. Chodzi przecież o Miłość wcieloną, o Jezusa Chrystusa. I dlatego nasza nadzieja jest pewna, mimo że nasze spojrzenie w przyszłość jest wciąż, jak pisze św. Paweł, widzeniem jakby w zwierciadle. Ale wiemy, że u końca będzie widzenie twarzą w twarz − nie tylko Boga, ale także naszego życia, które znajdzie swoje wypełnienie w Bożej miłości i stanie się jej podobne.

ks. dr hab. Wojciech Pikor