ona
1358

ODDYCHAM BOGIEM – IZA MIKO O BOGU W LOS ANGELES

ODDYCHAM BOGIEM – IZA MIKO O BOGU W LOS ANGELES

Iza Miko na wywiad przychodzi tuż po wizycie w studiu „Dzień dobry TVN”. Przyjechała do Polski tylko na kilka dni i jej kalendarz jest wypełniony po brzegi, mimo to nie widać po niej stresu ani zniecierpliwienia. Skromna, promienna, dziewczęca. Ma na sobie prostą koszulkę i delikatny makijaż. Jedyna ozdoba to bransoletki. Sprawia wrażenie kruchej, ale każdy kto ją zna bliżej, wie że to tylko pozory. Ostatni rok był dla niej trudny, ale nie przestaje patrzeć z optymizmem w przyszłość. Bije od niej spokój i życzliwość. Na zewnątrz kłębią się fotoreporterzy, którzy już ją dostrzegli, a ona uśmiecha się do mnie od ucha do ucha i mówi:nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mogę z Tobą porozmawiać o Bogu.

KASIA: Łapię się czasami na tym, że Boga najchętniej zamknęlibyśmy w kościele. Siedź sobie tam Boże i czekaj. Będziemy czegoś potrzebowali to wpadniemy i Tobie powiemy, ale na co dzień się nie wtrącaj, bo ja wiem lepiej. Ty mieszkasz w Los Angeles, w którym nad kultem ducha zdecydowanie zwycięża kult ciała. Nigdy nie zapomnę mojego zdziwienia, kiedy podczas jednego z pierwszych wywiadów z Tobą dla „Dzień dobry TVN” na pytanie: Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu? odpowiedziałaś: Moja wiara. Bóg.

IZA:
To jest tak naprawdę mój świadomy wybór, bo łatwo się zatracić dziś w tym szybkim życiu. Lubię powiedzenie „w zdrowym ciele, zdrowy duch”, bo wszystko zaczyna się od ciała i dlatego ważne jest, żeby o to ciało dbać. Często jest tak, że jesteśmy zestresowani i zmęczeni. Kiedy ja jestem przemęczona, jest mi o wiele trudniej myśleć o rzeczach wyższych. Kiedy przychodzi zmęczenie, jest dużo podróży, wtedy jeszcze bardziej świadomie mówię: wszystko oddaje Tobie Boże.

To pierwsza rzecz do życia z Bogiem. Oddanie. Ja mam tak codziennie, ze wszystkim.

Moja wiara zaczyna się od małych decyzji. Na przykład jadę do Londynu i nie wiem, czy mam się z tą, czy z inną osobą spotkać i to powoduje stres. Po chwili myślę: co ja się będę martwić, pan Bóg to załatwi. Zostawiam to Jemu i stres mija. To jest z pozoru głupota, ale z tych głupot składa się życie i z nich też rodzi się zmęczenie życiem. Wiadomo, że jak ktoś jest chory, nie ma pracy, to są trudne momenty, ale na co dzień życie składa się z małych spraw. Większość życia zabierają nam właśnie takie wybory i to są te małe rzeczy, które powodują, że jesteśmy zmęczeni, a czasami wkurzeni, dlatego ważne jest dla mnie, żeby Boga zaangażować w całe moje życie, w każdą nawet najmniejszą decyzję. Weźmy taką sytuację, że na przykład nie wiem, w co się dziś ubrać…

KASIA: Naprawdę pytasz Boga, w co masz się ubrać? Myślisz, że Jego to interesuje ?

IZA:
Tak. Pytam Go o wszystko. Zawsze kiedy się pakuję w podróż proszę Go o radę. Pytam Go o najdrobniejsze rzeczy. Pakowanie się mnie stresuje, a jak się jest zdenerwowanym albo złym to nie jest się z Bogiem. On jest Miłością i Pokojem. Więc jeśli coś mnie odciąga od Boga, to dlaczego mam Go nie poprosić, żeby mi pomógł, chociażby w tak prostej sytuacji? To nie jest tak, że On zajmuje się tylko wielkimi sprawami tego świata. Jego obchodzimy my i nasze życie.

KASIA: To jest olbrzymia sztuka czuć taką więź z Bogiem, że rozmawiasz z Nim jak z kimś bliskim. Kto Ciebie tego nauczył?

IZA:
Wyrosłam i wychowałam się w wierze katolickiej. Dużo w tej dziedzinie zawdzięczam babci. Babcia w naszej rodzinie modli się za wszystkich i o wszystko. Kiedy coś się na przykład komuś zgubi, babcia mówi: spokojnie, święty Ekspedykt to znajdzie. Więc z jednej strony pochodzi to na pewno z domu, ale to że Bóg jest tak bardzo obecny w moim codziennym życiu, to jest rzeczywiście moja dalsza, konsekwentna, codzienna praca: czytanie Biblii i uważne bycie z Nim na co dzień. Pomaga też, że mam grupę ludzi, którzy żyją Bogiem każdego dnia i wiedzą, że to jest najważniejsze, żeby Bóg był obecny w naszym życiu cały czas. Wspieramy się w tym, że nie żyjemy tylko dla siebie, ale dla Niego.

KASIA: Na czym to bycie z Bogiem na co dzień dla Ciebie polega?

IZA:
Weźmy chociaż takie zamartwianie się o sprawy materialne. W ubiegłym roku ciężko pracowałam. Ja tak jak każdy też płacę rachunki. Nie zawsze jestem pewna, czy mi na wszystko wystarczy, czy spłacę dom. Bywa, że nie mogę sobie pozwolić na jakieś fajne wakacje i wtedy zamiast się zamartwiać myślę sobie: widocznie Bóg woli, żebym nie jechała teraz na wakacje, widocznie nie jest mi to teraz potrzebne najbardziej. Skoro On tak chce, to tak ma teraz być i tak jest dla mnie najlepiej. To myślenie i zaufanie tak mi weszły to w krew, że w ogóle przestałam się czymkolwiek martwić. On rozwiązuje moje problemy.

KASIA: Konkretnie jak je rozwiązuje? Możesz podać jakiś przykład?

IZA:
Był taki moment, że miałam na koncie w banku dokładnie zero złotych. Zadzwonił do mnie pan z banku i poinformował mnie o tym. Spanikowałam, ale jakoś tak po chwili przyszła myśl, że przecież On się zaopiekuje. Poprosiłam, żeby mi pomógł. Tego samego dnia dostałam propozycję filmu i problem się rozwiązał, to znaczy Bóg go rozwiązał. Przyszedł z pomocą tego samego dnia. Tak mam z Nim zawsze.

KASIA: Nie boisz się, że kiedyś poprosisz, a On nie przyjdzie z pomocą?

IZA:
Ludzie mają różne lęki. Niektórzy bardzo się boją samotności, inni choroby, jeszcze innych przerażają sprawy materialne. Oczywiście, że ja też się boję. Mam paniczny lęk przed tym, że to co robię w życiu nie wystarcza. Ciągle nie ufam Jemu w tej sprawie do końca. Boję się, czy czegoś nie przegapię albo nie zmarnuje. To jest strasznie męczące. Trudno się od tego uwolnić. Mimo że mówię, że Mu ufam, podświadomie wiem, że ja sama chcę tę sferę życia kontrolować. Ciągle gdzieś trzymam tę kontrolę, chociaż chcę ją oddać Jemu. Każdego ranka staram się więc mówić: panie Boże, ja chce robić to, co Ty chcesz, żebym robiła. Ty otwieraj dla mnie te drzwi, które chcesz, żeby były dla mnie otwarte, a ja będę przez nie przechodzić.

Każdy z nas ma taką rzecz, taki paniczny lęk o coś lub o kogoś. Ja się staram się ten mój lęk oddać Bogu, ale to jest codzienna praca, codzienne mówienie Mu o tym. To nie jest tak, że to się naturalnie dzieje. Naturalnie to my się martwimy. Taka jest ludzka natura. Dlaczego tak jest, że z natury szybciej się martwimy, niż wierzymy? Myślałam już nawet, żeby założyć sobie na dłoni taką gumkę i zawsze kiedy będę się martwić, strzelać nią sobie w rękę, żeby się oduczyć tego zamartwiania.

KASIA: Ale też wszyscy żyjemy w takim świecie, gdzie jest dużo powodów do zmartwień, dużo niesprawiedliwości. Umierają małe dzieci. Jak wtedy ufać, że to ma sens?

IZA:
Jest dużo niesprawiedliwości dookoła nas i mamy prawo usiąść i się smucić, złościć albo załamać. Możemy tak zrobić. To nasz wybór. Ale prawdą jest też, że życie nie jest sprawiedliwe i my nie znamy tego większego planu dla każdego z nas. Może to, co nam się wydaje tragedią dla dziecka, jest dla niego akurat najlepsze? My sami chcemy decydować, co jest dobre, a co złe.

KASIA: Łatwo powiedzieć jeśli nas to nie dotyczy, a co jeśli tragedia przytrafia się nam. Ty kilka miesięcy temu przeżyłaś osobisty dramat. Twojego chłopaka o którego wyjście z nałogu narkotykowego tak walczyłaś, znaleziono martwego w hotelu w Twoje imieniny. Co wtedy powiedziałaś Bogu?

IZA:
Przeszłam przez tyle różnych faz. Pierwsze kilka dni po śmierci Charliego nie mówiłam nic. Chciałam tylko leżeć na podłodze w łazience i płakać i właśnie tak zrobiłam. Później się podniosłam i powiedziałam sobie: przecież Bóg wie lepiej. On ma dla nas lepszy plan. Kto wie, że tu jest najlepiej, że my tu tak dobrze mamy? Może dla duszy Charliego w tym momencie jest lepiej już tam, w niebie.

KASIA: A co z tymi niechcianymi uczuciami, które tu pozostają: żalu, bólu i tęsknoty? I może też rozczarowania Bogiem…

IZA:
Uczucia to też dar od Boga. Czujemy piękno, jesteśmy wzruszeni, czujemy miłość. Są też inne uczucia i je też trzeba zaakceptować, ale uczucia to nie są fakty. To są tylko uczucia. Trzeba o tym pamiętać. One są jak kawa, którą właśnie pijemy. Można się nią nacieszyć, spróbować, ale trzeba wiedzieć, kiedy ją odstawić. My wszyscy traktujemy uczucia jak fakty. Myślimy: tak się czuje i to się nie zmieni. To nieprawda. Każde uczucie można zmienić. Warto pracować nad uczuciami, emocjami, a nie tylko się im poddawać.

KASIA: Kim dla Ciebie jest Bóg? Wyobrażasz sobie Go jako Ojca, Sędziego, a może Obecność?

IZA:
On jest dla mnie Obecnością. Lubię myśleć, że On żyje jakby przeze mnie. Użyłabym takiej metafory, że Bóg jest Oceanem, a my jesteśmy falami. Lubię to porównanie, bo jak się na to tak patrzy, to wychodzi na to, że jeżeli będziemy oddychać Bogiem, być w Nim, to wszystko będzie tak, jak powinno być.

Tak samo patrzę na ludzi, których spotykam i których mijam codziennie na ulicy. Staram się widzieć Boga w każdej osobie, bo to nie jest tylko oddzielna osoba. Wszyscy jesteśmy tym oceanem. A my się tak skupiamy tylko na ciele, formie. Zwracamy uwagę tylko na ciało, na to co powierzchowne.

KASIA: Ty jednak mieszkasz w miejscu znanym z kultu ciała. Ten świat rządzi się innymi prawami, niż prawa Boskie.

IZA:
W takim miejscu zwłaszcza, ale też w każdym mieście dziś trzeba traktować życie jak grę, w której zasady są jasne: wszystko się koncentruje na ciele, a nic na naszej duszy. Warto o tym pamiętać. Pan Bóg mi dał szansę, żebym zagrała. Przegrywamy od razu wychodząc rano z domu na ulicę, bo każdy billboard zachęca tylko do kultu ciała. Przegrywamy, jeśli uwierzymy światu, bo nikt nam nie mówi: nakarm swoją duszę, zajmij się nią. A ja chcę zagrać o swoją duszę właśnie. O to chodzi w tej grze.

KASIA: Jesteś piękną i bardzo zadbaną dziewczyną. Na castingach oceniają nie tylko Twój talent, ale też, jak wyglądasz. Jesteś na diecie i dużo ćwiczysz. Więc jednak walkę o ciało też toczysz w tej grze.

IZA:
Tego wymaga ode mnie moja praca. Wiadomo, że na castingu staram się wypaść i wyglądać jak najlepiej. Ale jeśli myślę o karierze, to głównie w tym kontekście, żeby móc większemu gronu osób opowiedzieć o Bogu. Chciałabym zaistnieć w świecie, żeby móc więcej mówić o Nim.

KASIA: Popularność wiąże się z ocenianiem. Przejmujesz się tym, jak oceniają Ciebie inni?

IZA:
Kiedyś bardzo się wszystkim przejmowałam, zamartwiałam każdym castingiem i każdym wywiadem. Dzisiaj nadal przygotowuje się rzetelnie do pracy, ale nie ma już takiego stresu. Po czasie zrozumiałam, że to blokuje jakąkolwiek pomoc Bożą. Kiedy my się stresujemy, to jakbyśmy odbierali moc Bogu nad naszym życiem. Bo zamartwiając się, wychodzimy z założenia, że wszystko tylko od nas zależy, a tak nie jest.

KASIA: Czy zdarza się Tobie, że musisz wybrać pomiędzy Bogiem i tym, czego On od Ciebie chce i między tym, czego chce świat?

IZA:
Są takie sytuacje. Na przykład podejście do mężczyzn. Jest dużo mężczyzn w LA, którzy próbują mi zaimponować drogimi prezentami np. nowym samochodem. Ja mówię: nie kupuj mi tego, bo ja się będę czuła, że jestem Tobie coś winna. Mam mojego Mini Coopera, ma 9 lat, jeździ. Jak Pan Bóg będzie chciał, żebym miała nowe auto, to sprawi, że będę miała inny samochód, taki który będzie miał „czyste podwozie” tzn. nie będę czuła, że ktoś kupił nim moją sympatię.

KASIA: Jesteś piękna, więc to normalne, że mężczyźni zabiegają o Twoje względy. A co, jeśli się zakochasz? Czy czystość ma dla Ciebie znaczenie? Dziś dla wielu ludzi seks jest jak wyjście na lunch. Nic wielkiego. Kolejna rozrywka.

IZA:
Przyznam, że ja tego nie rozumiem. Nie potrafię. Przecież nie jesteśmy zwierzętami. Seks sam w sobie jest super, ale to nie jest akt fizyczny, tylko akt miłości. W Stanach jest bardzo trudno żyć z takim podejściem, ale z drugiej strony myślę, że faceci czują, że ze mną nie jest tak łatwo i dlatego często nawet nie startują.

KASIA: No właśnie. Nie byłoby łatwiej Tobie żyć, zakochiwać się i robić karierę bez tych zasad, bez Boga?

IZA:
Obserwuję dziewczyny, które flirtują, żeby dostać rolę. To jest na porządku dziennym w LA. Grają, używają swojej seksualności i to często działa. Osiągają cel. Ostatnio jedna aktorka dostała dużą rolę właśnie w ten sposób. Nawet się nie przespała z facetem, tylko nim manipulowała. Dla mnie jest to nie do pomyślenia. To jest manipulacja, a jakakolwiek manipulacja jest pokazywaniem Bogu, że w Niego nie wierzysz. Nawet manipulacja słowna. Jak się manipuluje słowem, to jest to niewiara. Jak się człowiek łapie na takich małych rzeczach, to gdzie tu mówić o dużych. Oczywiście jesteśmy inteligentni, możemy sobie żyć bez Boga, tylko sami sobie wtedy coś odbieramy. Najpiękniejsze rzeczy w moim życiu dzieją się z Nim. Z nim dzieją się cuda. To co się najbardziej magicznego dzieje w moim życiu, to jest Bóg.

KASIA: Czy można wiarę w Boga połączyć z sukcesem finansowym, z karierą, czy myślisz, że On chce żebyśmy byli schowani w ostatniej ławce, niewidoczni, skromni?

IZA:
Oczywiście, że można. Nasz mózg nie jest w stanie pojąć kim jest tak naprawdę Bóg i co On chce nam dać. Mimo że próbujemy Go objąć uczuciem i myślą, to On się nam wymyka.

KASIA: To jak być z Nim bliżej?

IZA:
Ja staram się być uważna, świadoma i słuchać Go. To jest monitorowanie swoich myśli. Bo są pewne symptomy tego, że nie idziemy dobrą dla nas drogą. Na przykład spotykam się z facetem, który nie traktuje mnie tak, jak bym chciała być traktowana. Wtedy przychodzi taka myśl od Boga: „Dziecko, po co to Tobie? Zostaw to. Zastanów się. To tylko strata czasu”. Ja odpowiadam: „Boże, pomóż żebym się od tego uwolniła. Daj mi siłę, żebym to zostawiła, jeśli mam to zostawić, jeśli Ty tak chcesz”. Bywa też tak, że spotykamy kogoś tylko po to, żeby przez niego poznać kogoś innego. Mnie się tak ostatnio przytrafiło. Każde spotkanie ma sens.

KASIA: A czy mówienie o Nim ma sens? Nie wstydzisz się czasami? Jak to jest odbierane w Twoim środowisku?

IZA:
Wstydzić to się nigdy nie wstydzę, ale mam takich przyjaciół, z którymi na ten temat nie porozmawiałabym sobie. Niektórzy z nich mają wręcz alergię na słowo: Bóg. W ich towarzystwie staram się zastępować słowo: Bóg, słowami: energia lub kosmos. Nauczyłam się tego całkiem niedawno. Kiedyś chciałam nawracać świat, mówić wszystkim, że On to najlepsza Droga. Dziś wiem, że jeśli Bóg będzie chciał, żebym ja komuś pomogła, to ten ktoś sam do mnie zadzwoni. Ostatnio na przykład moje dwie koleżanki same poprosiły, żebym je zabrała do kościoła i zaczęły chodzić tam ze mną. Trzeba żyć dobrze i być dla innych przykładem. Ja mogę swoim życiem dawać przykład. To jest najlepsza metoda. Jestem szczęśliwa, obojętnie co by się nie działo i ludzie to widzą. Oczywiście kiedy się wydarzyła tragedia, miałam moment żałoby. Ja też mam uczucia. Wydarzyła się tragedia i to mną wstrząsnęło, ale takie rzeczy jak rola na przykład, czy jeśli ktoś coś na mój temat powie – to już mnie tak nie dotyka.

KASIA: Zawsze tak Mu bezgranicznie ufasz, czy czasami przychodzi strach przed gniewnym Bogiem?

IZA:
Bóg, którego znam, nie ma nic wspólnego z karą. To nie jest zagniewany pan z brodą. Bóg to czysta Miłość. Jeśli ktoś czuje jakąkolwiek miłość: do psa, dziecka, faceta – to właśnie taki jest Bóg. Ta miłość niewiele ma jeszcze wspólnego z tą miłością Boga do nas, ale ta miłość otwiera nas na tę Bożą. Ta miłość na ziemi jest jakby bramą do nieba.

KASIA: Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoją historią.

IZA:
Z przyjemnością. To jest mój ulubiony temat.

Zdjęcia: tolala.pl

Rozmowa odbyła się w grudniu 2014 roku w TVN Cafe przy ul. Marszałkowskiej 76 w Warszawie

Moje wywiady z Iza, w tym ten, w którym zaskoczyła mnie mówieniem o Bogu, można zobaczyć tutaj:

dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/iza-miko-wazy-4…

dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/iza-miko-o-flir…
ona
Bogiem się żyje w Bogu się oddycha, choć glorjanscy "teolodzy" wolą jedynie o Bogu rozprawiać 😀