V.R.S.
21 tys.

Święty Michał Archanioł w Wiśniowcu

Klasztor karmelitański wojewoda ruski, książę Jeremi Wiśniowiecki ufundował w rodowym Wiśniowcu zaledwie na cztery lata przed wybuchem wspartej przez Chanat Krymski rebelii Chmielnickiego. Wiśniowiec był starą osadą, powstałą nad Horyniem przypuszczalnie w XIV wieku. Pod koniec tego stulecia Dymitr Korybut Wiśniowiecki wzniósł na miejscowym wzgórzu warowny zamek. W kwietniu 1512 doszło tu do bitwy, podczas której wojska polskie i litewskie rozbiły Tatarów. 6 lipca 1644 roku książę Jeremi, katolik od roku 1632, zadeklarował wobec prowincjała karmelitów bosych o. Franciszka od św. Maryi wolę wybudowania tu klasztoru. Do budowy kościoła pod wezwaniem św. Anny przystąpiono na wiosnę roku 1645, ukończono ją w roku 1650. Książę Jeremi zmodernizował też według wzorów holenderskich miejscową twierdzę. Jak wiemy kniaź Wiśniowiecki wsławił się obroną Zbaraża a potem, na przełomie czerwca i lipca 1651 roku odegrał ważną rolę w bitwie pod Beresteczkiem. Niestety była to jego ostatnia kampania – zmarł 20 sierpnia tego samego roku w Pawłoczy. W sporządzonym 28 marca tegoż roku testamencie kazał pochować swe doczesne szczątki w ufundowanym przez siebie wiśniowieckim kościele, zabezpieczył również legat na rzecz miejscowych karmelitów.

Do wykonania ostatniej woli księcia Jeremiego nie doszło a to z powodu działań wojennych, które skutkowały wstrzymaniem budowy klasztoru i zniszczeniem kościoła w Wiśniowcu przez ukrainnych Kozaków Chmielnickiego. Książę spoczął ostatecznie w krypcie klasztoru świętokrzyskiego. Na jesieni roku 1655 napadły bandy kozackie na Wiśniowiec, rabując i mordując. Z posługą duchową mieszkańcom podążał przeor klasztoru o. Hilary od św. Józefa, został jednak schwytany przez Kozaków i zamęczony 7 października tegoż roku – w święto Matki Bożej Różańcowej. Odcięto mu kolejno nogi i ręce a na końcu głowę.

Odbudowę zniszczonego przez Kozaków kościoła podjęto za panowania króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Wkrótce jednak (1672) rozpoczęła się inwazja turecka na Podole. Po utracie Kamieńca Podolskiego ataki Turków dzielnie odpierał hetman wielki koronny a potem król Jan Sobieski. W roku 1675 doszło do kilkudniowego oblężenia Wiśniowca przez Turków. Wsparła ich zdrada miejscowego Żyda, który powiadomił mahometan że Polakom brakuje żywności i wody. Gdy kilkutysięczna grupa szlachty śmiałym wypadem przebiła się przez krąg oblężenia Turcy w odwecie urządzili rzeź w karmelitańskim kościele – wymordowali zakonników i wiernych podczas Mszy Świętej odprawianej przez o. Emmanuela od Mądrości. Samego celebransa pohańcy ścięli przy ołtarzu. Zamordowano również przedstawicieli załogi zamku, którzy próbowali negocjacji z Turkami. Wojownicy sułtana wtargnęli do zamku i wycięli garnizon oraz pozostałą tam ludność. Kościół, klasztor i zamek spalono. Wiśniowiec był tak zniszczony że w roku 1677 król Jan III Sobieski na 12 lat zwolnił miasto z podatków.

Odbudowę kościoła i klasztoru podjęto po kończącym wojnę z Turkami traktacie karłowickim, na początku XVII wieku. Jednakże całkowicie nowy kościół i klasztor ufundował w roku 1718 Michał Serwacy Wiśniowiecki, który pragnął przywrócić świetność rodowej rezydencji, wznosząc tu m.in. barokowe palazzo in fortezza. Budowę nowego kościoła – pod wezwaniem św. Michała Archanioła, wzorowanego m.in. na rzymskim Il Gesu na fundamentach starego – św. Anny rozpoczęto w czerwcu roku 1720. Kościół konsekrowano jednakże dopiero 22 sierpnia 1740 roku a i potem uzupełniano jego wyposażenie. Cztery lata później ostatni książę Wiśniowiecki na Wiśniowcu i Zbarażu, hetman koronny zmarł (18 września 1744) i został pochowany w swojej fundacji. Na uroczystym pochówku księcia Michała Serwacego w grobowcu fundatorskim, w nowym kościele karmelitów w Wiśniowcu 6 października 1745 roku stawiło się kilkunastu biskupów i wielu księży. W roku 1726 rozpoczęto budowę nowego klasztoru, do którego też, 29 września 1736 roku, w święto świętego Archanioła Michała wprowadzono uroczyście zakonników. W roku 1764 pożar zniszczył dach kościoła i klasztoru, lecz zostały one wkrótce odbudowane.

Klasztor rozwijał się – w roku 1795 powstał przy nim nowicjat, szkoła oraz studia zakonne. 12 lutego 1824 roku doszło do zuchwałej kradzieży naczyń liturgicznych i relikwiarzy z klasztornego skarbca. Po powstaniu listopadowym (1832) karmelitów z Wiśniowca dotknęła kasata klasztoru i zabór mienia przez władze rosyjskie. W roku 1835 pokarmelitański kościół władze przekazały schizmatykom na cerkiew. W kwietniu 1763 roku żona miejscowego popa Sobotowicza zaprószyła ogień w dzwonnicy kościoła. Wybuchł pożar, który zniszczył dach i wieże, spadł m.in. z wieży dzwon, który przebił sklepienie i posadzkę. Rozpoczęła się dewastacja i grabież kościoła. Nie oszczędzono nawet krypt i trumien książąt Wiśniowieckich i Mniszchów. Zwłokom obcinano palce z pierścieniami i zdzierano z nich szaty. Podczas pierwszej wojny światowej schizmatycy próbowali przerobić budynek na cerkiew w stylu moskiewskiego bizantynizmu – wieże zastąpiono kopułą a z wnętrza usunięto barokowe freski, ołtarze i ambonę, rozebrano również część klasztoru.

Miejscowość wróciła do Polski po I wojnie światowej. W roku 1921 podjęto usunięcie wprowadzonych przez Rosjan zmian oraz odbudowę kościoła. Biskup łucki A. Szelążek latem 1931 roku sprowadził ponownie do dawnego klasztoru karmelitów. Trwała renowacja kościoła i klasztoru. Wielki udział w odtworzeniu klasztornego ogrodu miał brat Cyprian od św. Michała (Lasoń), który sprowadził tu różne, często egzotyczne drzewa, krzewy i kwiaty. W roku 1939 przełożonym klasztoru został o. Kamil (Gleczman) od św. Sylwestra. Już we wrześniu 1939 roku klasztor opanowali Ukraińcy, bezczeszcząc kościół i niszcząc wota, potem wkroczyli Sowieci. W połowie listopada około 300 żydów napadło na kościół (większość 5000 mieszkańców Nowego Wiśniowca w roku 1937 stanowili Żydzi) i próbowało wziąć go szturmem, obrzucając kamieniami, czemu przeszkodziła ulewa (za: Klasztor św. Michała Archanioła w Wiśniowcu). O. Kamil wraz z bratem Cyprianem wyrzuceni z klasztoru musieli zamieszkać w Starym Wiśniowcu. Tuż przed wkroczeniem Niemców ukraińska milicja pojmała część miejscowych Polaków, których potem zamordowano, wśród nich brata Cypriana, którego jednak z konwoju uwolnili żołnierze sowieccy, chcący by zaprowadził ich na wieżę kościelną jako punkt obserwacyjny.

1 lipca 1941 roku Wiśniowiec zajęli Niemcy, co oznaczało możliwość powrotu zakonników do klasztoru. W lipcu też Ukraińcy rozpoczęli mordy na wiśniowieckich Żydach, choć getto w Wiśniowcu zlikwidowano dopiero na jesieni roku 1942 (por. E. W. Siemaszko: Ludobójstwo…)

W roku 1943 rozpoczęły się rzezie UPA na Wołyniu. Jak pisał brat Cyprian 7 czerwca do przeora lwowskich karmelitów o. Bolesława Sadowskiego: „Co się tutaj teraz dzieje, to brak słów na opis tych rzezi i mordów popełnianych na polskich rodzinach. Opisy z „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza bledną wobec tego co się tutaj dzieje. W całym powiecie krzemienieckim po wsiach wyrżnięto prawie już wszystkich Polaków (…) Pogromy Polaków zaczęły się jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. (…) Masowe mordy na szerszą skalę zaczęły się dopiero od Wielkanocy. Z każdym dniem przybierają na sile (…) Uderzono na Kuty. Była to najliczniejsza parafia w pow. krzemienieckim. Liczyła 4000 dusz. Gdy zaczęto pogrom, ludność schroniła się do kościoła wraz z ks. proboszczem. W kościele broniła się przez jedną noc. W ciągu dnia kobiety z dziećmi udały się do Krzemieńca. W kościele zostali mężczyźni aby go bronić. Następnej nocy nadeszły liczniejsze hordy. Kościół zburzono i 200 Polaków w nim wyrżnięto. Z całej parafii nie została ani jedna dusza (…)”. Uchodźcy chronili się oczywiście w klasztorze: „Uchodźcy wszyscy uciekają do Wiśniowca, gdzie w klasztorze żyją w opłakanych warunkach, cierpią straszną nędzę. Aż serce się kraje na widok tej nędzy i opowiadań o jej przeżyciach. I tak dzień po dniu upływa w męce i naprężeniu nerwów, bo nie ma wątpliwości, że gdy załoga niemiecka opuści Wiśniowiec-Zamek, to pierwszej nocy Polacy będą wymordowani. Kto może więc uchodzi do Generalnego Gubernatorstwa. Bo te hajdamaki się zaklinają, że ani jedna noga polska nie powinna zostać na Wołyniu (…) Wiśniowca prawie już nie ma. (…) Żydów wybito w zeszłym roku co do jednego, zaś obecnie Ukraińcy rozebrali wszystkie ich domy i budy. Został tylko zamek, klasztor, urząd gminy i apteka. Reszta wszystko rozwalona. Na przedmieściach stoją tylko domy hajdamaków (…)”

11 listopada 1943 roku brat Cyprian pisał lwowskiemu przeorowi: „W tutejszej diecezji łuckiej zostało już 38 księży zamordowanych w straszliwy sposób. Czterech z nich piłą przerżnięto w kościele (…) W krzemienieckim powiecie na 11 parafii istnieją jeszcze dwie: w Krzemieńcu i Wiśniowcu. W innych miejscowościach ludność polska co nie uciekła, została wymordowana a kościoły spalone i zburzone. W tymże krzemienieckim powiecie 5 kościołów spalonych (…) W Wyszogródku zamordowano 150 Polaków i księdza. W kościele zwalono ołtarze, organy, ambonę i zapalono. Na ten stos ognia rzucono zwłoki księdza i pomordowanych. (…) W dniu 15 lipca w wioskach należących do Wiśniowca – Maniowie i Czajczyńcach – wymordowano do 120 osób. Z innych wiosek ludność katolicka uciekła do Wiśniowca, na podwórze klasztorne i cmentarz. W kościele od 16 lipca sypiają aż dotąd. Na podwórzu gotują i koczują jak Cyganie – przeszło 800 osób… Na nasz kościół były już dwa razy napady nocne w sile 500 bandytów, jeden 5 lipca, drugi 4 października. Obydwa zostały odparte, lecz strzelając z armat na kościół, tenże został uszkodzony. Klasztor od dnia 20 lipca został obrócony na miejscowy szpital. Nam z łaski zostawiono tylko dwie celki (…)”

Jak piszą W. i E. Siemaszko podczas owych napadów w lipcu i październiku broniono się głównie, oblewając bandytów wrzątkiem i obrzucając kamieniami. Część ludności polskiej opuściła klasztor – niektórzy z nich trafili do Podkamienia, o którym już tu pisaliśmy. Oprócz Niemców stacjonujących w dawnym zamku Wiśniowieckich, w miejscowości istniał także nieliczny posterunek Schutzmannschaften (20 osób) czyli uzbrojonych przez Niemców Polaków. Trwały mordy na miejscowej ludności polskiej m.in. młodzieży męskiej.
2lutego 1944 roku przebywający dotychczas w Wiśniowcu Niemcy wycofali się wobec zbliżania się frontu z miasta. W klasztorze znajdowało się wówczas ok. 300-400 osób ludności polskiej. W okolicy rozpoczęły znów się mordy. 6 lutego 1944 roku wycofujący się z Wiśniowca Węgrzy (wg innych relacji podawanych przez E. i W. Siemaszko było to nieco później, w połowie lutego, być może jest to kwestia różnicy między kalendarzem juliańskim a gregoriańskim – 7 lutego 1944 roku w kalendarzu juliańskim odpowiadało 20 lutego 1944 roku w kalendarzu gregoriańskim) zaproponowali o. Kamilowi Gleczmanowi ewakuację zakonników i mienia klasztoru. Odmówił, gdyż nie chciał zostawiać polskich rodzin bez posługi duchowej. Wiśniowiec opuścili także schutzmani. Pozostali w Wiśniowcu Polacy liczyli że doczekają przejścia bliskiego frontu.

Wieczorem 7 lutego doszło do napadu banderowców na klasztor. Według części relacji na teren klasztoru dostali się, podając za partyzantkę sowiecką. Łomami i siekierami wyważyli drzwi i uprowadzili 61-letniego o. Kamila, którego zastrzelono. Ukraińcy pojmali także i zamordowali brata Cypriana (przypuszczalnie go uduszono) oraz organistę – 20-letniego nowicjusza Franciszka (Ciesielskiego). Egzekucji zakonników a potem przebywającej w klasztorze ludności dokonywano w piwnicy. Część ofiar powieszono lub zabito tępymi narzędziami. Jak stwierdzono potem podczas oględzin zwłok zakonników powieszono na sznurach i wbito im w boki metalowe pręty. Około północy sprowadzono do piwnicy kobiety i dzieci oraz wrzucono granaty. Zginęło w sumie ponad 300 osób, zaś w samym Wiśniowcu dodatkowe około 140 osób. Podawana jest również alternatywna data napadu – 20 lutego. Po napadzie oraz obławie na Polaków, którzy uciekli z klasztoru banderowcy wzięli się za metodyczne niszczenie sprofanowanego kościoła i klasztoru – nawieźli tu słomy i podpalili. Pod koniec lutego 1944 roku ukraińscy nacjonaliści podpalili również w podobny sposób kościół św. Stanisława w Starym Wiśniowcu, razem z którym spalono ok. 200 Polaków.

Kościół i klasztor karmelitów w Nowym Wiśniowcu nie zostały do dziś odbudowane.

Nowy Wiśniowiec - okres międzywojenny; widoczny kościół św. Michała (NAC)
V.R.S. udostępnia to
59
Jak pisał brat Cyprian 7 czerwca do przeora lwowskich karmelitów o. Bolesława Sadowskiego: „Co się tutaj teraz dzieje, to brak słów na opis tych rzezi i mordów popełnianych na polskich rodzinach. Opisy z „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza bledną wobec tego co się tutaj dzieje. W całym powiecie krzemienieckim po wsiach wyrżnięto prawie już wszystkich Polaków (…) Pogromy Polaków zaczęły się jeszcze …Więcej
Jak pisał brat Cyprian 7 czerwca do przeora lwowskich karmelitów o. Bolesława Sadowskiego: „Co się tutaj teraz dzieje, to brak słów na opis tych rzezi i mordów popełnianych na polskich rodzinach. Opisy z „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza bledną wobec tego co się tutaj dzieje. W całym powiecie krzemienieckim po wsiach wyrżnięto prawie już wszystkich Polaków (…) Pogromy Polaków zaczęły się jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. (…) Masowe mordy na szerszą skalę zaczęły się dopiero od Wielkanocy. Z każdym dniem przybierają na sile (…) Uderzono na Kuty. Była to najliczniejsza parafia w pow. krzemienieckim. Liczyła 4000 dusz. Gdy zaczęto pogrom, ludność schroniła się do kościoła wraz z ks. proboszczem. W kościele broniła się przez jedną noc. W ciągu dnia kobiety z dziećmi udały się do Krzemieńca. W kościele zostali mężczyźni aby go bronić. Następnej nocy nadeszły liczniejsze hordy. Kościół zburzono i 200 Polaków w nim wyrżnięto. Z całej parafii nie została ani jedna dusza (…)”.
megur udostępnia to
17