Synod w Amazonii i radykalny ekologizm Watykanu

Julio Loredo

Nowy "Kościół o amazońskiej twarzy"

Teraz jest już jasne: promotorzy Synodu Amazońskiego, który odbył się w Rzymie w październiku 2019r., chcą zreinterpretować Kościół od podstaw. Chcą przekształcić jego doktrynę, sakramenty, konstytucję i dyscyplinę zgodnie z "amazońskim" stylem. Mówią o nowym "Kościele o amazońskim obliczu", odmiennym od Kościoła ostatnich dwóch tysięcy lat.

Takie ambicje są typowymi reformatorskimi marzeniami wszystkich herezjarchów/heresiarchs, którzy spowodowali tak wiele nieszczęść w Kościele w ostatnich stuleciach. Od modernistów/Modernists po teologów wyzwolenia/iberation theologians, wszyscy oni starali się "wymyślić Kościół na nowo". Wygląda na to, że to stare marzenie ma się teraz spełnić w samym sercu chrześcijaństwa.

Zgodnie z dokumentem przygotowawczym opublikowanym przez Watykan, celem Synodu jest "stworzenie Kościoła o amazońskim obliczu" poprzez "kulturę spotkania" z prymitywnymi plemionami leśnymi, przyjmując ich "harmonię" i "trzeźwość". Kościół, kontynuuje dokument, musi przejść głębokie "nawrócenie ekologiczne" inspirowane "starożytną mądrością ludów amazońskich". Synod będzie "słuchał rdzennej ludności ... jako pierwszych rozmówców tego Synodu [który] ma kluczowe znaczenie dla Kościoła powszechnego".

Wierzę, że po raz pierwszy w historii Kościoła Watykan zwołuje synod biskupów, aby uczyć się od prymitywnych plemion, jak powinien wyglądać Kościół Chrystusa! Takim lekcjom nie można ufać, ponieważ głos tych "rdzennych ludów" jest zawsze zapośredniczony przez organizacje związane z "indigenistyczną" skrajną lewicą, zradykalizowanym odgałęzieniem tej samej teologii/theology wyzwolenia potępionej przez Jana Pawła II i Benedykta XVI.

Ta proponowana przebudowa Kościoła dotyka każdego aspektu życia Kościoła: jego "wymiaru biblijno-teologicznego", "wymiaru społecznego", "wymiaru ekologicznego", "wymiaru sakramentalnego", "wymiaru prorockiego" i "wymiaru kościelno-misyjnego".

Weźmy na przykład propozycje związane z "posługami o amazońskim obliczu". Dokument przygotowawczy stwierdza, że "Kościół o obliczu amazońskim musi szukać modelu alternatywnego... rozwoju". Twierdzi, że istnieje "pilna potrzeba oceny i ponownego przemyślenia posług, które dziś są wymagane, aby odpowiedzieć na cele 'Kościoła o obliczu amazońskim i Kościoła o obliczu tubylczym'".

Proponuje zatem "nowe posługi", określając na przykład "rodzaj oficjalnej posługi, którą można powierzyć kobietom, biorąc pod uwagę centralną rolę, jaką kobiety odgrywają dziś w Kościele amazońskim". Dokument proponuje również "nowe ścieżki" sprawowania Eucharystii, mając na uwadze, że "cały Lud Boży uczestniczy w kapłaństwie Chrystusa". To przemodelowanie Kościoła wpływa zatem na sakramenty, reinterpretując je tak, aby były zgodne z ekologiczno-immanentystyczną wizją, która utrzymuje, że "wszechświat rozwija się w Bogu, który wypełnia go całkowicie".

Tak więc dokument przygotowawczy stwierdza, że "sakramenty są uprzywilejowanym sposobem, w jaki natura jest przyjmowana przez Boga". Przez sakramenty nie otrzymuje się transcendentnego i nieskończonego Boga, ale raczej Boga immanentnego w naturze. W ten sposób mówi się nam, że "w Eucharystii wspólnota celebruje akt kosmicznej miłości (...)".

Innym przykładem jest reinterpretacja chrztu, w której woda byłaby nie tylko "znakiem" boskiej łaski (jak naucza tradycyjna teologia), ale sama byłaby nasycona boskością. Tak więc, "ponieważ woda chrztu oczyszcza ochrzczonych ze wszystkich grzechów, jej celebracja pozwala wspólnocie chrześcijańskiej przyjąć wartość wody i "rzeki" jako źródła oczyszczenia, ułatwiając w ten sposób inkulturację obrzędów związanych z wodą, które pochodzą ze starożytnej mądrości ludów amazońskich".

Częścią dokumentu przygotowawczego, która budzi największe obawy, jest centralna rola, jaką przypisuje on amazońskim czarownikom. Ci "mądrzy starsi" rzekomo "promują harmonię ludzi między sobą i z kosmosem". Rdzenne ludy "są żywym wspomnieniem misji, którą Bóg powierzył nam wszystkim: ochrony naszego wspólnego domu". Według watykańskiego dokumentu, musimy nauczyć się "dobrego życia" w naszej ludzkiej kondycji poprzez nawrócenie się na "integralną ekologię", którą utożsamia się z Królestwem Bożym.

Jeśli prawdą jest to, czego naucza Pismo Święte (Ps. 95:5), że "omnes dii gentium daemonia" (wszyscy bogowie pogan są diabłami), to musimy zadać sobie pytanie, kto jest prawdziwym inspiratorem tego "Kościoła o amazońskiej twarzy".


Kilka artykułów ze skasowanej strony panamazonsynodwatch.com ;

Radykalny ekologizm Watykanu

Osoby zaniepokojone zagrożeniem ze strony radykalnego ekologizmu myliłyby się, zakładając, że zbliżający się (2019) amazoński Synod Biskupów Kościoła katolickiego, który odbędzie się w Rzymie w październiku 2019 roku, to wewnętrzna sprawa zajmująca się sprawami duszpasterskimi. Przeciwnie, będzie to laboratorium ekologicznego aktywizmu, które obiecuje, według słów Watykanu, przedstawić nowy społeczny, ekonomiczny i polityczny "paradygmat" do naśladowania przez cywilizację zachodnią.

"Encyklika papieża Franciszka Laudato
" Si z 24 maja 2015 roku po raz pierwszy w historii 'papież' stanął po stronie debaty czysto naukowej. Bez odniesień do jakichkolwiek wspierających badań, encyklika broniła teorii globalnego ocieplenia "spowodowanego przez człowieka"; "Bardzo solidny konsensus naukowy wskazuje, że jesteśmy obecnie świadkami niepokojącego ocieplenia systemu klimatycznego" spowodowanego "wielką koncentracją gazów cieplarnianych... uwalnianych głównie w wyniku działalności człowieka".The Amazon Synod and the Vatican’s Radical Environmentalism — Pan-Amazon Synod Watch1The Amazon Synod and the Vatican’s Radical Environmentalism — Pan-Amazon Synod Watch
Globalne ocieplenie spowodowane przez człowieka nie jest tylko uciążliwością, ale katastrofą ekologiczną, która zagraża samemu przetrwaniu Ziemi i rasy ludzkiej. Jej podstawową przyczyną są struktury społeczne i ekonomiczne nowoczesnego, uprzemysłowionego społeczeństwa. Kosztem bezczynności jest autodestrukcja. "Tempo konsumpcji, marnotrawstwa i zmian środowiskowych tak bardzo rozciągnęło możliwości planety, że nasz współczesny styl życia, niezrównoważony, może jedynie wytrącić z równowagi katastrofy, takie jak te, które nawet teraz okresowo występują w różnych rejonach świata".[2]

Tak poważne zagrożenie wymaga daleko idących środków. Według Laudato Si, społeczeństwo ludzkie nie potrzebuje stopniowej polityki łagodzącej ten czy inny rodzaj zanieczyszczeń, ale nowego paradygmatu ekologicznego. Musimy przełamać nasze stare wyobrażenia o gospodarce, pieniądzach, społeczeństwie, rządzie, bogactwie i relacji człowieka z Ziemią. Jego zdaniem potrzebujemy "nowej syntezy,"[3]"radykalna zmiana,"”[4]i "odważnej rewolucji kulturalnej".[5]"Ludzkość jest wezwana do uznania konieczności zmian stylu życia, produkcji i konsumpcji, aby zwalczyć to ocieplenie lub przynajmniej ludzkie przyczyny, które je wywołują lub pogłębiają".[6]

Ten nowy paradygmat ekologiczny, jak pisze, "musi być charakterystycznym sposobem patrzenia na rzeczy, sposobem myślenia, polityką, programem edukacyjnym, stylem życia i duchowością, które razem generują opór wobec napaści paradygmatu technokratycznego"..[7]Krótko mówiąc, musimy wyrzucić zachodnią cywilizację i zastąpić ją nową zieloną "cywilizacją" i ekologiczną "wiarą".

Dziesiątki tysięcy naukowców z całego świata zgłosiło poważne wątpliwości co do teorii ekologistów, takich jak globalne ocieplenie. Chociaż uniwersytety i establishment naukowy pozostają pod kontrolą radykalnych ekologów, wielu naukowców wykazało błędy w zielonych teoriach, takich jak globalne ocieplenie spowodowane przez człowieka, związek między bogactwem a zanieczyszczeniem środowiska, czy nawet rola dwutlenku węgla w "efekcie cieplarnianym". Po prostu nie ma "naukowego konsensusu" co do natury zmian klimatycznych i roli człowieka w nich.

BAN KI-MOON

Watykan natomiast oddał wszystkie swoje zasoby w służbę tej zielonej ideologii. W kwietniu 2015 roku "papież Franciszek" był gospodarzem szczytu ekologicznego zatytułowanego "Protect the Earth, Dignify Humanity: The Moral Dimensions of Climate Change and Sustainable Humanity", w którym uczestniczyli sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon i profesor Uniwersytetu Columbia Jeffrey Sachs.

W lipcu tego samego roku "papież Franciszek" zorganizował kolejną konferencję "People and planet first: the imperative to change course", na którą zaprosił kanadyjską feministkę i skrajnie lewicową działaczkę Naomi Klein. Z okazji trzeciej rocznicy Laudato Si w lipcu 2018 roku "papież Franciszek" zorganizował kolejny szczyt ekologiczny "Ocalenie naszego wspólnego domu i przyszłość życia na Ziemi", zapraszając wieloletniego amerykańskiego działacza ekologicznego Billa McKibbena. Największe parcie na tę ekologiczną rewolucję nastąpi jednak prawdopodobnie na zbliżającym się Synodzie Amazońskim w Rzymie.

Radykalny ekologizm synodu o Amazonii
15 października 2017 roku "papież Franciszek" ogłosił specjalne zgromadzenie Synodu Biskupów, które ma się odbyć w październiku 2019 roku w Rzymie. Wezmą w nim udział prałaci z regionu Amazonii Ameryki Łacińskiej, który obejmuje Boliwię, Brazylię, Kolumbię, Ekwador, Gujanę Francuską, Peru, Wenezuelę i Surinam. Jego temat brzmi: "Amazonia: Nowe drogi dla Kościoła i dla integralnej ekologii".

Watykan wydał 16-stronicowy "Dokument przygotowawczy" 8 czerwca 2018 roku, określający cele i ramy Synodu Amazońskiego.[8] Napisany przez radę 18 duchownych i świeckich, której przewodniczy papież, dokument jest Zielonym Manifestem, który obiecuje przedstawić rozwiązania społeczne, ekonomiczne i polityczne, czerpiąc z "mądrości" amazońskich Indian. Bezwzględne ataki na nowoczesną gospodarkę

Podobnie jak Laudato Si, Dokument Przygotowawczy deklaruje, że Amazonia znajduje się w głębokim kryzysie ekologicznym "wywołanym przez przedłużającą się interwencję człowieka". Rozwiązanie, stwierdza, "wymaga zmian strukturalnych i osobistych ze strony wszystkich istot ludzkich, narodów i Kościoła", w których ludzkość "zrywa ze strukturami, które zabierają życie i kolonizującą mentalność".

Bardzo wysoko na liście przyczyn znajduje się zachodnia gospodarka, oparta na własności prywatnej, zysku i wolnej przedsiębiorczości. Nie podając żadnych przypisów ani badań, dokument oświadcza, że amazońskie lasy deszczowe i rzeki cierpią przede wszystkim z powodu "ekspansywnych interesów ekonomicznych" o "mentalności ekstraktywistycznej". Tacy ludzie popełniają przestępstwa przeciwko środowisku, takie jak "masowe wycinanie lasów... zanieczyszczenie rzek, jezior i dopływów... wycieki ropy, legalne i nielegalne wydobycie."

Dokument nie czyni rozróżnienia między legalną a niewłaściwą działalnością gospodarczą, nie podaje też żadnych konkretnych przykładów. Raczej jednym szerokim cięciem maluje całe nowoczesne rolnictwo, górnictwo i wyrąb lasów jako nielegalne, nawet jeśli nie powodują one żadnych szkód dla środowiska. Potępienia wobec nowoczesnej gospodarki są w całym dokumencie. Atakuje "neo-ekstraktywizm" i "silne interesy biznesowe, które chcą położyć ręce na ropie naftowej, gazie, drewnie i złocie [Amazonii]". Jednym z najgorszych przestępców jest rolnictwo, filar południowoamerykańskiej gospodarki i podstawowe źródło dochodu dla wielu ludzi w regionie Amazonii.

Nawet infrastruktura, taka jak "megaprojekty hydroelektryczne" i "budowa dróg" są nadużyciami w Amazonii. Miasta zaszkodziły nie tylko środowisku, ale także amazońskim Indianom i ich kulturze. Zachęcając do integracji Indian, miasta "wysiedliły" ich i zmusiły do cierpienia z powodu "nierówności społecznych" i znoszenia rzekomych "stosunków podporządkowania".

Logicznym wnioskiem jest to, że uboga, subsystencjalna gospodarka - jak ta Indian amazońskich - jest jedyną moralną. Podniesienie stylu życia prymitywnych Indian do rangi ideału

Jak ludzkość może prowadzić bardziej ekologiczny styl życia? Poprzez naśladowanie amazońskich Indian. Musimy odrzucić "mit postępu" i "dominującą kulturę konsumpcjonizmu i marnotrawstwa", która "zamienia planetę w jedno wielkie wysypisko śmieci". Musimy raczej ponownie przyjąć dziedzictwo Indian amazońskich "przesiąknięte mądrością przodków".

Czym jest ta mądrość? To "życie w komunii z ziemią, wodą, drzewami, zwierzętami oraz dniem i nocą". Dzięki swojej pierwotnej, pogańskiej religii Indianie "promują harmonię ludzi między sobą i z kosmosem". Problemem człowieka Zachodu jest jego technologia, kultura, nauka, edukacja i sztuka, które są przeszkodami w osiągnięciu tego rzekomego stanu doskonałości osiągniętego przez amazońskich Indian.

Taka pochwała prymitywnego indiańskiego stylu życia pomija ponurą rzeczywistość. Europejczycy i mieszkańcy Ameryki Północnej często nie są świadomi powszechnych w społeczeństwach indiańskich chorób, ubóstwa, przemocy plemiennej, braku podstawowej higieny i niskiej średniej długości życia. Daleko od życia "w harmonii" z Ziemią, indiańskie praktyki łowieckie i rolnicze powodują wielkie szkody dla wody i gleby. Jest to po prostu złudzenie, że plemiona indiańskie żyją w rodzaju raju, podczas gdy ludzie Zachodu żyją w nędzy.

Grzech ekologiczny, pokuta i nawrócenie
Cytując Laudato Si, Dokument Przygotowawczy sam definiuje ten nowy ekologiczny "grzech". Już nie chodzi o obrazę Boga czy złamanie jednego z dziesięciu przykazań, definiuje on "grzech" jako każdy czyn skierowany przeciwko Ziemi. Nie przebierając w słowach, ojcowie synodalni stwierdzają, że ten ekologiczny grzech przeciwko ziemi jest "obrazą Stwórcy*, atakiem na bioróżnorodność i, krótko mówiąc, na samo życie." Chociaż dokument wymienia konkretne czyny jako grzechy, jego wcześniejsze potępienie wydobycia ropy naftowej, górnictwa i zmechanizowanego rolnictwa w naturalny sposób prowadzi do przekonania, że te działania są obrazą przeciwko Bogu. Prawdziwa pokuta za swoje ekologiczne grzechy wykracza daleko poza oczyszczanie powietrza z zanieczyszczeń czy recykling. "Tylko wtedy, gdy jesteśmy świadomi tego, jak nasz styl życia - oraz sposoby, w jakie produkujemy, handlujemy, konsumujemy i wyrzucamy - wpływa na życie naszego środowiska i naszych społeczeństw, możemy zainicjować całościową zmianę kierunku ( *Bergoglio za 'stwórcę' uważa matkę ziemie - gdyż mówił - ... ona dała nam życie i chroni nas. dopow.).

Czym dokładnie jest ta "zmiana kierunku" niezbędna do prawdziwego ekologicznego "nawrócenia"? Ojcowie synodalni podają nam definicję: "Ekologiczne nawrócenie oznacza uwolnienie się od obsesji konsumpcjonizmu".


W minimalnym stopniu jest to walka z "modelami kulturowymi i ekonomicznymi", które stworzyły "sytuacje niesprawiedliwości w regionie, takie jak neokolonializm przemysłu wydobywczego [i] projekty infrastrukturalne, które niszczą jego bioróżnorodność." Choć nie nazwane, te "modele" wydają się być systemem gospodarczym Zachodu opartym na wolnej przedsiębiorczości, własności prywatnej i wolnej inicjatywie. Naszym obowiązkiem, piszą, jest zastąpienie tych modeli "nowym paradygmatem", w którym zniesiony zostanie "konsumpcjonizm". "Harmonijny związek z naturą pozwala nam żyć w szczęśliwej trzeźwości wewnętrznego spokoju (...) i pogodnej harmonii, która pochodzi z zadowolenia z tego, co jest naprawdę niezbędne". Innymi słowy, człowiek powinien zadowolić się ubóstwem, gospodarką na własne potrzeby i niezbędnym do przeżycia minimum dóbr materialnych, tak jak Indianie amazońscy. Taki system gospodarczy wykazuje duże podobieństwo do socjalizmu.

Celem Synodu nie jest zajęcie się wyłącznie kryzysem ekologicznym regionu Amazonii. Ten nowy paradygmat ekologiczny "wymaga zmian strukturalnych i osobistych ze strony wszystkich istot ludzkich, narodów i Kościoła." "Konieczne jest przezwyciężenie krótkowzroczności, krótkowzroczności i krótkoterminowych rozwiązań. Potrzebna jest globalna perspektywa, wykraczająca poza osobiste lub partykularne interesy, aby dzielić odpowiedzialność za wspólny, globalny projekt."

Dla każdego zaniepokojonego zagrożeniem ze strony radykalnego ekologizmu, błędem byłoby zignorowanie Synodu Amazońskiego 2019. Daleki od traktowania o sprawach duszpasterskich w obskurnym zakątku świata, obiecuje dostarczyć energii i drogi naprzód dla globalnego ruchu ekologicznego, który do niedawna miał problemy z postępem na całym Zachodzie.

[1] Pope Francis, Encyclical Laudato Si, May 24, 2015, no. 23, http://w2.vatican.va/content/francesco/en/encyclicals/documents/papa-francesco_20150524_enciclica-laudato-si.html [2] Ibid., no. 161 [3] Ibid., no. 112 [4] Ibid., no. 171 [5] Ibid., no. 114 [6] Ibid., no. 23 [7] Ibid., no. 111 [8] http://press.vatican.va/content/salastampa/en/bollettino/pubblico/2018/06/08/180608a.html
Skasowana strona (przywrócone z kopi) - panamazonsynodwatch.com/…n-synod-and-the-vaticans-radical-environmentalism/

"Synod Pan-Amazonii": W stronę plemiennego i ekologicznego Nowego Kościoła?

Pontyfikat "papieża Franciszka" był punktowany sensacyjnymi gestami, które podważały doktryny, praktyki i struktury dotychczas uznawane za konsubstancjalne dla Kościoła. On sam określił tę linię jako "zmianę paradygmatu", czyli wyraźne zerwanie z Kościołem, który go poprzedzał. Oto nowy i sensacyjny gest, który może wzburzyć wiele rzeczy. Wśród względnej ciszy mediów europejskich (nieco więcej mówią o tym placówki latynoamerykańskie), 'papież zwołał Specjalne Zgromadzenie Synodu Biskupów dla regionu panamerykańskiego', które odbędzie się w Rzymie w październiku. W Zgromadzeniu wezmą udział biskupi z krajów posiadających terytoria w Amazonii: Brazylii, Peru, Kolumbii, Ekwadoru, Wenezueli i Boliwii. Wezmą w nim udział także obserwatorzy z innych krajów.

W tym celu utworzono Red Eclesial Panamazónica (Pan-Amazon Ecclesial Net - Repam w jego hiszpańskim akronimie). Ma ona za zadanie koordynować struktury kościelne Ameryki Łacińskiej, a jej siedziba mieści się w Quito w Ekwadorze. Przedstawiciele "Repam" są w stałym kontakcie z europejskimi konferencjami biskupów, a także z agencjami Unii Europejskiej, aby promować Synod na Starym Kontynencie.

"Głównym celem tego zwołania jest określenie nowych dróg ewangelizacji tej części Ludu Bożego, zwłaszcza tubylców, często zapomnianych i bez perspektyw na pogodną przyszłość, także z powodu kryzysu Puszczy Amazońskiej, płuca o kapitalnym znaczeniu dla naszej planety" - 'powiedział papież' w modlitwie Anioł Pański 15 października 2017 r.

Sama w sobie idea zwołania Synodu w celu promowania ewangelizacji rdzennych mieszkańców Amazonii byłaby godna pochwały. W rzeczywistości stanowią oni część Ludu Bożego, która musi przyjąć Dobrą Nowinę. Niestety, już w krótkim tekście zwołania widać co najmniej dwa elementy, które budzą spory niepokój, zwłaszcza w ramach logiki "zmiany paradygmatu".

ST. JOSÉ DE ANCHIETA

Mówi o "nowych drogach ewangelizacji". Co Franciszek ma na myśli mówiąc "nowe"?

"Stare" drogi zaczynają się w XVI wieku od ewangelizacji tubylców przez hiszpańskich i portugalskich misjonarzy, z których niektórzy są kanonizowani: Św. Toribio de Mogrovejo, Św. Francisco Solano, Św. José de Anchieta, Św. Piotr Claver , Św. Roque González de Santa Cruz, Św. Pedro de San José de Betancur, Św. Luis Beltrán, Św. Felipe de Jesús i wielu innych.

Cel tej "starej" ewangelizacji był bardzo jasny: głosić tym ludom Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie, chrzcić je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, prowadząc je w ten sposób na łono Świętego Kościoła Rzymskokatolickiego w ramach tej wielkiej duchowej rodziny zwanej cywilizacją chrześcijańską. Papież Pius XII słusznie nazwał ją "największą epopeją misyjną po założeniu Kościoła".

ST. TORIBIO DE MOGROVEJO

Od kilkudziesięciu lat pojawił się jednak nowy nurt, który radykalnie kwestionuje taką ewangelizację. Indianie, mówią zwolennicy tego nurtu, nie potrzebują być nauczani. To oni muszą nas uczyć. Absolutnie nie wolno nam wprowadzać ich na łono Kościoła. Wręcz przeciwnie, to Kościół musi dostosować swoją doktrynę, praktyki i struktury do sposobów życia tubylców. Ponadto nie wolno nam "narzucać" Indianom cywilizacji chrześcijańskiej. To my musimy uczyć się od ich modelu plemiennego, bardziej "niewinnego", bardziej "sprawiedliwego", wykazującego więcej "solidarności" i wcale nie "konsumpcyjnego".

Ten tzw. nurt "indigenistyczny" wypracował nawet teologię: "Indigenist Liberation Theology" lub po prostu "Indigenist Theology".

Zwolennicy nurtu indiańskiego mobilizują się już w całej Ameryce Łacińskiej i w Europie. Synod Panamerykański jest zbyt dobrą okazją, aby ją przegapić. Zagnieżdżeni w wydziałach różnych Konferencji Episkopatów, a koordynowani przez Repam, już przygotowują schematy, publikują podstawowe teksty i organizują propagandę w mediach, podobnie jak to czynili postępowcy podczas Soboru Watykańskiego II.


Czy Indianizm jest tym, co 'papież Franciszek' zamierza promować, gdy mówi o "nowych drogach ewangelizacji"? Jeśli nie, to czy stworzył on urządzenia, które mają ograniczyć lub zneutralizować szkodliwe działanie ? Czy też, ze swoim "laissez faire", podaje im tę możliwość na srebrnej tacy?

Drugim elementem budzącym niepokój jest wzmianka o "kryzysie puszczy amazońskiej, płuca o kapitalnym znaczeniu dla naszej planety." Po pierwsze, dane te są wątpliwe z naukowego punktu widzenia. Puszcza amazońska ma gęste podszycie z gnijącej materii, które pochłania nocą prawie cały tlen produkowany w ciągu dnia. Jedynym sposobem, aby stał się on prawdziwym "płucem", byłoby jego oczyszczenie, czyli uciekanie się do interwencji człowieka: dokładnie to, czego nie chcą ekolodzy.

Radykalni ekolodzy idą ręka w rękę z indianistami twierdząc, że Indianie są w posiadaniu starożytnej wiedzy na temat ochrony przyrody. To właśnie ten radykalny ekologizm przenika encyklikę Laudato Sii, którą Indianie uznali za swego rodzaju manifest czy program.

Wraz z tymi dwoma głównymi problemami pojawiają się inne pytania:
- Chcą manipulować liturgią pod pretekstem dostosowania jej do mentalności i tradycji tubylczej;
- Chcą zmienić dyscyplinę kościelną w sprawach celibatu, tworząc postać żonatych księży amazońskich;
- Chcą manipulować organiczną strukturą Kościoła, tworząc sieć tubylczych wspólnot zamiast parafii, by później przedstawić je jako wzór dla Kościoła powszechnego.

Na horyzoncie wyrasta utopia nowego Kościoła plemiennego i ekologicznego, stary projekt latynoamerykańskich postępowców, który Plinio Corrêa de Oliveira potępił już w 1976 roku. Tym razem jednak jest on promowany z samego serca chrześcijaństwa.


Do tematu jeszcze wrócimy... ale niestety , skasowana strona (przywrócone z kopi) panamazonsynodwatch.com/…-synod-towards-a-tribal-and-ecological-new-church/

Pogaństwo Indian z Amazonii - wzór do naśladowania według Bergoglio . Misja do Yanomami z Amazonii: klęska i zdrada

Od 1965 roku Instytut Misji Zagranicznych Consolata, wywodzący się z Turynu i obecny w 28 krajach, prowadzi misje wśród Yanomami w Brazylii. Misją kieruje obecnie włoski ksiądz Corrado Dalmolego, wspomagany przez trzy zakonnice z żeńskiej gałęzi Instytutu. W niedawnym wywiadzie dla portalu internetowego Periodista Digital misjonarz Consolata przedstawił interesujące szczegóły dotyczące swojej wizji misji i swojej działalności apostolskiej, argumentując, że jego przykład może posłużyć za wzór dla najbliższego Synodu Panamazońskiego w Watykanie, który odbędzie się w październiku br. . . Jego zdumiewające deklaracje potwierdził inny misjonarz, ksiądz Luis Miguel Modino, ksiądz z Madrytu, który sprawuje posługę w diecezji São Gabriel da Cachoeira, w stanie Amazonas (Brazylia). Aby zrozumieć znaczenie opinii wyrażanych przez o. Dalmolego, konieczna jest znajomość kultury Yanomami, w której prowadził swoją działalność misyjną.

Życie plemienne
Yanomami to grupa etniczna składająca się z 20-30 000 tubylców, którzy prowadzą prymitywne życie w lasach deszczowych. Żyją w dorzeczu rzeki Mavaca, wzdłuż dopływów Orinoko, a także w paśmie górskim Parima. Region ten obejmuje południową Wenezuelę oraz brazylijskie stany Amazonas i Roraima. Misja Catrimani Misjonarzy Consolata znajduje się nad brzegiem rzeki o tej samej nazwie. Tubylcy mieszkają w małych wioskach liczących od 40 do 50 osób. W rzeczywistości są raczej koczownikami, którzy polują z łukiem i strzałami i uprawiają ziemię przez dwa lub trzy lata. Kiedy ziemia się wyczerpie, wieśniacy zasadzą swoje prymitywne siedliska gdzie indziej.

Ich ubrania ograniczają się do kilku ozdób na nadgarstkach i kostkach oraz prostej wstążki wokół talii. Mężczyźni z plemienia są poligamiczni od okresu dojrzewania. Regularnie spożywają w postaci proszku roślinę zwaną „Epená” lub "skuwką", która jest substancją halucynogenną. Szamani używają go również w rytuałach uzdrawiania jako sposobu na
identyfikację choroby poprzez komunikowanie się z duchami. Zdrowie to największy problem, z jakim borykają się Yanomami, ofiary chorób zakaźnych i pasożytniczych, takich jak
malaria. Jest to główna przyczyna śmierci wśród nich, obok zapalenia wątroby, biegunki i gruźlicy. Choroby układu oddechowego, takie jak zapalenie płuc i oskrzeli, są powszechne i nawracają każdego roku. Brak opieki stomatologicznej – nigdy nie myją zębów – również prowadzi do chronicznych problemów zdrowotnych.

Dzieciobójstwo, tradycja kulturowa
Dzieciobójstwo jest głęboko zakorzenioną „tradycją” wśród Yanomami. Dokonuje tego matka, gdy odchodzi, by urodzić. Może wtedy albo powitać swoje nowonarodzone dziecko, albo zabić je, grzebiąc je żywcem. Dzieciobójstwo jest praktykowane nie tylko w celu eliminacji dzieci urodzonych z wadami rozwojowymi, ale także w celu selekcji płci noworodka, przy czym szczególnie preferowani są chłopcy jako pierworodni. Jeśli urodzą się bliźnięta, tylko jedno z nich może żyć. Jeśli obaj są mężczyznami, słabszy zostaje zabity. Te morderstwa są po prostu popełniane, aby uniknąć konieczności opieki nad dwoma niemowlętami w tym samym czasie, ponieważ dzieci karmią piersią średnio przez trzy lata.

Powrót do barbarzyństwa
Yanomami mają wyniosły i wojowniczy charakter. Kiedy wojownicy zabijają, zyskują status społeczny unokai . Ci, którzy zabijają więcej wrogów, zyskują większy prestiż i więcej kobiet. Aby zaatakować wioski innych plemion, zawierają sojusze z obcymi, a nie z bliskimi krewnymi. Łupy wojenne pozwalają im poślubić siostry lub córki ich sojuszników. Prymitywnym zwyczajem tej grupy etnicznej jest rytualny kanibalizm. Podczas zbiorowego i świętego pogrzebu kremują ciało zmarłego krewnego, aby zjeść prochy z kości, które są zmieszane z pastą „pijiguao”, zrobioną z owoców rodzaju palmy. Wierzą, że energia życiowa zmarłego rezyduje w kościach i dzięki temu może zostać ponownie włączona do grupy rodzinnej. Yanomami, który zabija przeciwnika na terytorium wroga, również praktykuje tę formę kanibalizmu, aby się oczyścić. Będzie zrozumiałe, że Yanomami są dalecy od spełniania standardów „szlachetnego dzikusa” Jeana-Jacquesa Rousseau…

Misjonarze w szkole synkretycznego pogaństwa
Ojciec Corrado Dalmonego mieszka w Catrimani od 11 lat. Jako dobry znawca Yanomami, podsumowuje swój stosunek do ich wierzeń religijnych jako dzielenie się kulturą, która żyje „doświadczeniem własnej religijności i duchowości”. Ojciec Dalmonego wierzy, że ci dzicy mogą „nawet pomóc Kościołowi oczyścić się z wzorców, struktur mentalnych, które być
może stały się przestarzałe lub nieodpowiednie”. Po pierwsze, ksiądz Dalmonego wierzy, że Yanomami mogą pomóc Kościołowi „obronić ten świat” i „budować ekologię integralną” poprzez „budowę pomostów między wiedzą tradycyjną a nowoczesną i ekologiczną wiedzą zachodniego społeczeństwa”.

Ponadto Kościół wzbogaca się dzięki nim „w badania nad szamanizmem, mitologiami, inną wiedzą, wizjami świata, wizjami Boga”. Poprzez intensywne chwile dialogu ludy tubylcze pomagają misjonarzom „odkryć istotę naszej wiary, często zamaskowanej przez kulturowe pułapki i tradycje”. Na koniec ojciec Dalmonego wyjaśnia, że pewnego rodzaju duchowym wzbogaceniem jest zdolność Yanomami do „składania rzeczy do kupy”, to znaczy, że mogą wzywać Boga białych bez wyrzekania się własnych przekonań: „oni nie porzucaj ich, ale przywłaszczaj sobie coś innego. Dlaczego nie mielibyście tego zrobić również jako Kościół? pyta misjonarz Consolata. „Z jednej strony możemy mówić o synkretyzmie lub relatywizmie” — przyznaje, zanim dojdzie do wniosku, że „prawda nie należy do nas”.

Antropolog zdradził misjonarza
Ta nowa koncepcja sprowadza działalność ewangelizacyjną Kościoła do prostego ćwiczenia w dialogu międzyreligijnym. Ojciec Dalmonego szczyci się zdumiewającym faktem, że każdy normalnie ukonstytuowany misjonarz uznałby go za najbardziej gorzką porażkę. Świętuje fakt, że jest dyrektorem „misji obecności i dialogu”, w której od 53 lat nikt nie został
ochrzczony! To jest nawet powód, dla którego misja Catrimani mogłaby służyć jako punkt odniesienia dla Synodu Panamazońskiego w Watykanie w październiku, ponieważ jest uważana za „proroczą obecność Kościoła, słuchanie narodów”.

Tacy misjonarze najwyraźniej nie troszczą się już o polecenie Chrystusa, aby iść i ewangelizować wszystkie narody, „chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Nie tylko tego nie realizują, ale zakładają taką sytuację, uzasadniając ją. Powtarzają słowa Davida Kopenawy, przywódcy Yanomami, który mówi, że misja Catrimani jest słuszna,
by nie kwestionować kultury Yanomami ani nie potępiać szamanizmu. W związku z tym włoski misjonarz uważa, że następny Synod jest bardzo ważny, że będzie środkiem do szerzenia orędzia Janomami w czasie, gdy uwaga wszystkich będzie skupiona na Amazonii.

Nowa droga dla całego Kościoła!
Teorie te wydają się całkiem zgodne z planami organizatorów Synodu. Kardynał Lorenzo Baldisseri, Sekretarz Generalny Synodu Biskupów, oświadczył podczas konferencji prasowej, na której przedstawiono dokument przygotowawczy do Specjalnego Zgromadzenia w październiku przyszłego roku, że jego celem jest „znalezienie nowych dróg duszpasterskich
dla Kościoła o amazońskim, o wymiarze proroczym w poszukiwanie bardziej odpowiednich ministerstw i kierunków działania w kontekście prawdziwej ekologii integralnej” (sic).

Świadomy dość enigmatycznego charakteru swojej wypowiedzi, kardynał Baldisseri dodał: „To 'papież Franciszek' skazuje nam drogę rozumienia wyrażenia „twarz amazońska”. Rzeczywiście, w Puerto Maldonado powiedział: „My, którzy nie zamieszkujemy tych ziem, potrzebujemy waszej mądrości i waszej wiedzy, aby tam wejść, nie niszcząc skarbu otaczającego ten region, powtarzając słowa Pana skierowane do Mojżesza: „Zdejmij swoją sandały, bo ziemia, po której chodzicie, jest święta” (Wj 3,5). Kard. przemawiać w ich imieniu i przyjąć tajemniczą mądrość, którą Bóg chce się z nami podzielić przez nich” ( Evangelii gaudium , 24 listopada 2013 r., nr 198)”.

Kiedy piekielne duchy dobrze mieszają się z ekologią
Mówiąc dokładniej, ta komunikacja z Bogiem odbywa się za pośrednictwem szamanów. W podrozdziale zatytułowanym „Duchowość i mądrość” dokument przygotowawczy Synodu stwierdza, że „różne duchowości i wierzenia” ludów tubylczych „motywują ich do życia we wspólnocie z ziemią, wodą, drzewami, zwierzętami, dniem i nocą” oraz że „ mędrcy,
nazywani między innymi czarownikami, mistrzami, Wayangami czy szamanami, promują harmonię między sobą i z kosmosem”.

Dokument stwierdza dalej, że troska o środowisko jest jednym z głównych obszarów, w których należy prowadzić to nauczanie eklezjalne: „Nawrócenie ekologiczne polega na przyjęciu mistyki wzajemnych powiązań i współzależności całego stworzenia… Jest to coś, co kultury zachodnie mogą a nawet powinni uczyć się od tradycyjnych kultur amazońskich oraz innych terytoriów i społeczności na naszej planecie. Ludy te „mogą nas wiele nauczyć” (EG 198). Dzięki miłości do ziemi i związkowi z ekosystemami znają Boga Stwórcę, źródło życia… Dlatego papież Franciszek podkreślił, że „konieczne jest, abyśmy wszyscy pozwolili się ewangelizować przez nich” i przez ich kultury. Misjonarze zakonni Consolaty Misji Catrimani mogą spać spokojnie. Papież Franciszek nie będzie ich winił za to, że nie ochrzcili Yanomami przez 53 lata. Może powinni zostać uczniami szamanów i wziąć udział w kursie rytuałów Yanomami u Davida Kopenawy…

panamazonsynodwatch.info/articles/commented-news/a-mission-that- baptized-no-one-in-fifty-three-years-the-flawed-evangelization-model-of-the-pan-amazonian-synod/

"Indjańska teologia": Między religijnym synkretyzmem a powrotem do pogaństwa

W poprzednim artykule pokrótce opisaliśmy pojawienie się teologii indiańskiej jako kulturowego recyklingu teologii wyzwolenia. Zakończyliśmy wskazując, że teologia ta ma na celu odzyskanie tradycyjnej myśli religijnej rdzennej ludności na rzecz syntezy tej myśli z teologią katolicką.

Zapotecki ksiądz Eleazar López Hernández, "akuszer" indiańskiej teologii, tak zdefiniował dziecko, któremu pomógł się narodzić: "Teologia indiańska jest zbiorem doświadczeń i wiedzy religijnej, które ludy indiańskie posiadają i za pomocą których, od niepamiętnych czasów do dziś, wyjaśniają swoje doświadczenie wiary w kontekście ich globalnej wizji świata i wizji, jaką inni mają na ich temat". Dlatego teologia indiańska jest zbiorem praktyk religijnych i popularnej mądrości teologicznej, które są wykorzystywane przez członków ludów indiańskich do wyjaśniania nowych i starych tajemnic życia"[1]...

O. López przyznaje, że "duża część obecnych rdzennych mitów, nawet tych społeczności, które zostały zurbanizowane, ma pochodzenie koczownicze" i że "w nomadyzmie natura jawi się jako najważniejsze pośrednictwo Boga; jako sakrament Jego obecności. Jest to Matka Ziemia, Nowy Ogień, Huraganowy Wiatr, Źródło Wody lub Wodospad, Wzgórze zapewniające życie lub Obrońca społeczności."[6] Według niego chodzi o "różnorodne imiona Boga [i] jedyną rzeczą, o której świadczą, jest bogaty zakres postrzegania Go / Jej przez ludzi poprzez naturę". Jednak sprzecznie potwierdza, że "w Mezoameryce Bóg jest Cipactli, czyli Pierwotną Energią życia symbolizowaną przez Ogień, Jaguara lub Węża w ruchu. Aby życie mogło istnieć, Cipactli jest składany w ofierze, a członkowie jego ciała są przekształcani w różne przejawy życia, które istnieją: Są to wzgórza, rzeki, jaskinie, drzewa". Jeśli wszystko jest emanacją Cipactli, stwierdzenie Eleazara Lópeza, że "w religijnym i teologicznym schemacie nomadyzmu Bóg jest wszystkim i wszystko ma związek z Bogiem" można rozumieć tylko w sensie panteistycznym.

Mamy zatem do czynienia z koncepcją boskości diametralnie sprzeczną z osobowym Bogiem katolickiego wyznania wiary, który jest nie tylko Istotą Najwyższą, ale także Stwórcą wszystkich innych istniejących bytów - "nieba i ziemi, rzeczy widzialnych i niewidzialnych", jak mówi Credo - ex nihilo i ad extra (z niczego i poza sobą), a zatem zachowuje absolutną transcendencję w stosunku do swojego stworzenia.


Relacja z Księgi Rodzaju nie jest również zgodna z myślą nomadyczną, zgodnie z którą "nie jesteśmy kulminacją stworzenia" i jesteśmy jedynie "powołani do utrzymania harmonii kosmosu z szacunkiem i harmonijną relacją, w ramach tego pośrednictwa, obecności Boga i boskiej woli, która jest naturą..... Nie jesteśmy ponad nią, nie dominujemy nad nią ani jej nie wykorzystujemy, ale jesteśmy jej integralną częścią. Jest to Boska siedziba ludzkiej rodziny". Wręcz przeciwnie, katolicyzm pojmuje człowieka jako króla natury i pośrednika boskiej obecności w Stworzeniu: "Rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz i podobieństwo nasze, niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem powietrznym, i nad zwierzętami, i nad całą ziemią, i nad wszelkim stworzeniem pełzającym po ziemi" (Rdz 1:26). Co więcej, prawdziwym mieszkaniem Boga nie jest ta ziemia, ale Niebo, gdzie udają się ci, którzy zostali zbawieni dzięki zasługom Jezusa Chrystusa.

Równie niezgodne z chrześcijaństwem są wierzenia dodane do tych koczowniczych po tym, jak ludy mezoamerykańskie przestały być koczownicze i osiedliły się, zgodnie z którymi "przed pierwotnym chaosem, symbolizowanym przez upadek nieba na ziemię ... Bóg Quetzalcoatl i jego Cuate [odpowiednik], Tezcatlipoca ... tworzą cztery istoty ludzkie", które pomagają im "podnieść niebo i umieścić je tak, jak jest teraz". W tym micie założycielskim "potrzebujemy [Boga]. Ale On również potrzebuje nas. ... Ta teologiczna koncepcja automatycznie podnosi człowieka do kategorii współtwórcy. (...) Bóg nie jest już postrzegany jako samotny Wszechmogący, ale jako Brat w potrzebie, który prosi o solidarność, aby umożliwić życie". Dla wiary katolickiej Bóg jest całkowicie samowystarczalny i wszechmocny, a zatem nie potrzebuje człowieka ani żadnej innej istoty. Teraz, jeśli prawdą jest, że człowiek jest współtwórcą w ograniczonym sensie (zwłaszcza gdy generuje nowe istoty ludzkie, których duchowa dusza jest jednak przeniknięta bezpośrednio przez Boga), to nie w tym sensie, o którym pisze o. López. Porównanie rzekomej "społeczności" między Bogiem i człowiekiem a Wcieleniem Słowa jest również błędne. Stwierdza on: "Nie ma wątpliwości, że ideał "quetzolcoatlic" ma związek z humanizacją Boga i deifikacją człowieka". W kontekście mitologii zapoteckiej wyrażenie to ma wyraźne znaczenie panteistyczne.

Dualizm mitologii zapoteckiej tego okresu nie jest też zgodny z koncepcją chrześcijańską. O. Lopes opisuje to następująco: "Według kosmowizji" quetzolcoatlickiej", stworzenie ma dwa zasadnicze składniki: Niebo (Jeden) i Ziemia (Dwa). Starożytna pierwotna energia Cipactli jest reprezentowana na tym etapie jako dwa splecione węże. Gdy te węże są rozdzielone poprzez umieszczenie jednego powyżej, czyli nieba, a drugiego poniżej, czyli ziemi, życie staje się możliwe".

Nie jest jasne, czy pierwotna energia zawsze była dwoista, ale początkowo nie przejawiała dialektycznego konfliktu; czy też przeciwnie, była to niepodzielna energia, która w danym momencie doznała pewnego rodzaju katastrofy, która podzieliła ją w jej wnętrzu, a wszystkie istoty emanowały z tego konfliktu. Niezależnie od wyjaśnienia, ten światopogląd przypomina wschodnie dualizmy i jest sprzeczny z katolickim monizmem teistycznym, czyli wiarą w wiecznego, całego i wszechmocnego Boga, który stwarza poza sobą poprzez wolny akt swojej woli.

Eleazar López dodaje, że dualizm ten nasilił się w kolejnym etapie, zbiegającym się z konfliktami wywołanymi przez aztecki imperializm, podczas którego "idea Boga i człowieka była coraz bardziej związana z podbojem i sprawowaniem władzy jako podstawą boskiej i ludzkiej istoty". Stąd "w tym okresie koncepcja świata skupiała uwagę na centralności dialektyki lub walce przeciwieństw: życie-śmierć; noc-dzień; zimno-gorąco itp. Bóg jest Stwórcą o tyle, o ile ma moc organizowania tych przeciwstawnych elementów dla życia". Dlatego stworzenie nie jest wolnym aktem Boga, ale Jego działanie jest ograniczone do ciągłego organizowania pewnego rodzaju heglowskiej syntezy przeciwieństw, których istnieniu nie można zapobiec. Taki dualizm jest nadal niezgodny z teistycznym monizmem chrześcijaństwa, dla którego zło fizyczne i moralne należy postrzegać jako formę pozbawienia lub defektu bytu, a nie jako pozytywny byt.

Podobnie jak w przypadku złego sługi z przypowieści o talentach, moglibyśmy powiedzieć Eleazarowi Lópezowi: "Z twoich własnych słów cię sądzę" (Łk 19:22). Jego opis mitologii zapoteckiej - podzielanej przez inne rdzenne ludy Mezoameryki - jest bowiem najlepszym świadectwem, że jest ona absolutnie nie do pogodzenia z teologią katolicką.

Ktoś może w międzyczasie zapytać, czy niezgodność między mitologią mezoamerykańską a teologią katolicką rozciąga się również na światopogląd rdzennych ludów regionu Panamazonii, który będzie przedmiotem zainteresowania następnego Synodu i którego dokument przygotowawczy wychwala jako duchowość "komunii z ziemią" przeżywaną przez "mądrą starszyznę, nazywaną bez różnicy chłopami, mistrzami, wayanga lub szamanami"[7]. Przede wszystkim warto zauważyć, że odnosząc się do tego, co nazywa "kosmoteocentryzmem naszej epoki nomadów", Eleazar López zaczyna od stwierdzenia, że "wielu rdzennych mieszkańców Aridoameryki, Amazonii, Chaco i lasów tropikalnych pozostaje nomadami lub żyje w schematach kulturowych typowych dla społeczeństw łowiecko-zbierackich"[8]. Widzieliśmy już powyżej, że kosmoteocentryzm nomadów jest jedynie formą panteizmu pod przykrywką pierwotnego politeizmu.

Aby potwierdzić tę analizę, interesujące jest odtworzenie fragmentów listu, który ks. Joseph Goetz SJ, profesor Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, napisał do salezjańskiego misjonarza Juana Botasso w odpowiedzi na jego pytanie, czy może używać słów z ich mitologii do określenia Boga podczas katechizacji ekwadorskich Indian Shuar (dawniej znanych jako Jíbaros): "Nie sądzę, aby możliwe było porównanie, a tym bardziej zrównanie, Starego Testamentu i mitycznych tradycji Shuar lub innych.... To, co w Starym Testamencie odpowiada tradycjom religijnym Amazończyków, jest dokładnie tym, z czym Stary Testament walczy z proroczą przemocą.

"Ci Amazończycy są 'politeistami' bez idei Wielkich Politeizmów boskości 'poza bogami'. A ich mity nie odnoszą się do mitycznych postaci archetypów człowieka, ale raczej do niektórych "Duchów", rzeczywistych mocy typu animistycznego. Tak więc żaden z nich nie jest "mitycznym archetypem", który mógłby być antycypacją Chrystusa.... "Najwyższa istota" (bardzo dwuznaczne słowo) nie jest automatycznie Bogiem, ponieważ jest wyższa od innych. Musi być Stwórcą innych i mieć absolutną, uniwersalną suwerenność ponad jakąkolwiek władzą, być "Panem". Jeśli ta idea jest nowością, nie można jej uciszyć, zwłaszcza jeśli używa się nazwy już obciążonej innymi ideami [Nunkui]. A tym bardziej, jeśli chodzi o Chrystusa. Nie można mieć poprawnej idei Chrystusa tam, gdzie idea Boga nie istnieje.... "Nie należy popadać w pewne przesady teologii wyzwolenia, gdy twierdzi ona, że wszelka "praxis" sprawiedliwości i rozwoju człowieka jest realizowana przez Chrystusa. Nie należy też popadać w przesadę niektórych teologii religii, które zdają się twierdzić, że każde otwarcie człowieka na świat duchowy jest zbawcze samo w sobie.....

"Chciałbym, abyście opuścili Rzym z jasnymi ideami, ale nie z uproszczonymi rozwiązaniami"[9]. Gdyby powyższe nie było wystarczająco rozstrzygające, aby zakwestionować możliwość syntezy między chrześcijaństwem a tradycyjnymi religiami tubylczymi - nawet tymi mitologiami, które mają aspekt relatywistyczny, ponieważ wynikają z kolejnych zestawień - wystarczy zakwestionować ich "mądrych starszych" - szamanów, mistrzów, wayanga lub szamanów, tak wychwalanych przez dokument przygotowawczy następnego Synodu.

Znamienne w tym sensie jest to, co stało się z innym mezoamerykańskim teologiem indiańskim nie z Meksyku, ale z Panamy, Aibanem Wagua, zarówno Kuną, jak i klaretynem. "Kiedy wrócił ze studiów teologicznych w Europie z całą aurą prestiżu za to, czego się tam nauczył, jego wujek - tradycyjny rdzenny kapłan społeczności - nazwał go nawet "zdrajcą", wyjaśniając: "Bóg jest bardzo wielki i nie możemy go całkowicie pojąć. Każdy człowiek zna jego część. I konieczne jest, aby ta część różniła się od innych, aby łącząc wszystkie części rozproszone wśród ludów, można było dojść do pełnej prawdy o Bogu". Jako Kuna miałeś okazję poznać Boga z części Kuna i twoim obowiązkiem jest przekazanie Go innym; ale tego nie zrobiłeś. Zamiast tego poszedłeś w "poszukiwaniu innych części Boga", zaprzeczając części, którą On ci pierwotnie dał"[10]. Ojciec Aiban Wagua zdecydował się następnie na siedmioletnią inicjację przez starszyznę plemienia, co pomogło mu później uzyskać doktorat uniwersytecki na temat religii Kuna. Ostatecznie jednak doszedł do wniosku, że "nie było to tak powierzchowne lub naiwne, kiedy nasi starsi Kuna mówili nam, aż do niedawna, że Bóg uagas (nie tubylców lub ladinos) nie był naszym Paba."[11] Dlatego jego przyjaciel, brazylijski teolog wyzwolenia José Oscar Beozzo, komentuje ojca Wagua: "Jest człowiekiem coraz bardziej rozdartym; bo jak może być katolickim księdzem i kapłanem religii swojego ludu?"[12].

Felipe Arizmendi, emerytowany biskup San Cristobal de las Casas (Meksyk) i jeden z czołowych promotorów teologii indiańskiej, skarżył się, że niektórzy z jego promotorów "wydają się przywiązywać większą wagę do starożytnej mądrości niż do Ewangelii". Jest to tak oczywiste, że kiedy rozpoczęły się spotkania między biskupami CELAM i Konferencji Episkopatu Meksyku z jednej strony, a teologami autochtonistami z drugiej, "ktoś powiedział, że gdyby musiał wybierać między byciem autochtonem a byciem chrześcijaninem, wolałby wyrzec się chrześcijaństwa niż swojej rdzennej kultury"[13].Rozwiązanie "egzystencjalnej tragedii" schrystianizowanych Indian i kapłanów, którzy chcą powrócić do pogaństwa, może pochodzić tylko z dwóch źródeł: albo z przestrzegania teologii pluralizmu religijnego, "dlatego musimy uznać inne wyznania za inne"[14], albo z panteistycznych teorii Teilharda de Chardin.Tę drugą drogę proponuje ekwadorski ksiądz Francisco Peralta w przedmowie do książki swojego rdzennego rodaka Vicente Zarumy, w której stwierdza: "Filozofia i teologie Zachodu konsekrowały człowieka jako odizolowanego od Boga, od świata i od innych.... Zachodnia teologia wychwalała indywidualizm i krytykę czystego rozumu, filtru, przez który ludzie, świat i Bóg muszą przechodzić..... Myślę, że od Tehilarda (sic) nastąpił zwrot w sposobie pojmowania człowieka, Boga i świata jako protagonistycznych elementów współzależnej całości, ale ten światopogląd jest zawsze dziedzictwem wielkich religii świata; tak więc hinduizm już powiedział, że jesteśmy boskimi cząstkami pielgrzymującymi przez czas, aż do połączenia się w powrocie do całości.

"Tehilard (sic) mówi, że kosmos jest boski, a my jesteśmy koroną tego stworzenia..... Świat jest żywą całością, człowiek jest istotą pielgrzymującą w czasie, która poprzez energię kosmosu stara się nawiązać relację i dołączyć do Wielkiego Ducha, w którym pozostajemy istniejąc w czasie i poza nim....

"W prawdziwej religii człowiek jest przestrzenią spotkania ze stwórcą (sic).... W prawdziwej religii człowiek jest boską istotą...
.

"Jak daleko zaszedł Zachód w swoich teologiach! Jak daleko od Boga i harmonii! Jak późny i powolny był proces przyswajania, szanowania i podziwiania starych teologii, które, wezwane do ratowania najstarszej i najprawdziwszej kosmowizji i harmonii, nie zostały jeszcze wysłuchane. Tego nauczyłem się od autochtonicznych kultur, które potwierdzają Chrystusa, rozumieją go, poświęcają go jako zawsze starego i zawsze nowego nauczyciela, którego nie słuchaliśmy uważnie i wystarczająco. "Vicente Zaruma jest jedną z tych istot zrodzonych w ludzkiej i wspólnotowej wibracji, w której atomy Pachamamy nie mogą umrzeć"[15]. Niecałe dwadzieścia lat po potępieniu przez kardynała Javiera Lozano Barragána, ten cel teologii indyjskiej wydaje się być w trakcie realizacji, ponieważ celem następnego Synodu jest właśnie otwarcie "nowych dróg dla Kościoła o amazońskim obliczu", jak stwierdzono w tytule trzeciej sekcji dokumentu przygotowawczego, poświęconej "Działaniu"[16].

[1] Letter addressed to the Congregation for the Doctrine of the Faith through the Apostolic Nunciature in Mexico, 1992, 7, quoted in “Teologías Indias en la Iglesia: Métodos y Propuestas” in En busca de la tierra sin mal: Mitos de origen y sueños de futuro de los pueblos indios, Memoria del IV Encuentro-Taller Ecuménico Latinoamericano de Teología India, Ed. Abya Yala, 2004, p. 272 (https://books.google.fr/books?id=E2EwwrUheooC).
[2] Ibid. [3] Juan Botasso, Los Salesianos y los Shuar, Ed. Abya Yala, Quito, 2011, p. 93.
[4] “Each generation was committed to leaving its own mark on this process. That is why there was the periodic renewal of all things at the end of every 52 years, which was the indigenous century in Mesoamerica. At the end of it, a kind of Olympiad on the various branches of knowledge was performed to choose the man or woman that best represented the ideal wanted by God. The selected one was treated as the maximum representative of God during four years. At the end of that, he was given as a sacrifice to God and to the community. All fires were extinguished and all the old pots were broken to start over” (E. López, Espiritualidad y Teología de los pueblos amerindios).
[5] Ibid. [6] Ibid. Las siguientes citaciones sobre las distintas fase de crecimiento de la mitología mesoamericana también provienen de la misma obra.
[7] Amazonía: Nuevos caminos para la Iglesia y para una Ecología integral, Ciudad del Vaticano, 2018, n° 6 (https://press.vatican.va/content/salastampa/es/bollettino/pubblico/2018/06/08/panam.html).
[8] Op. cit. [9] Juan Bottasso, Los Salesianos y los Shuar, cit. pp. 96-103.
[10] Xavier Albó, “Cruces de caminos con Manolo”, in Los rostros de la tierra encantada: Religión, evangelización y sincretismo en el Nuevo Mundo. Homenaje a Manuel Marzal, S.J., p. 78 (https://books.google.fr/books?id=-gFcCwAAQBAJ).
[11] Los Kunas y el camino de Paba y de Nana, pp. 4 y 3 (tinet.cat/fqi_sp02/docs/aiban_wa.doc).
[12] Cfr. Conquête et évangile en Amérique latine – Questions pour l’Europe aujourd’hui, Actas del coloquio de la Universidade Católica de Lyon, 28-30 enero de 1992, p. 237.
[13] Eventos del CELAM y de la CEM sobre Teología India, p. 9 (http://www.amerindiaenlared.org/uploads/adjuntos/1490318167_attach19.docx).
[14] Declaration by the Association of Indian Theologians in their 13th annual conference in 1989.
[15] Vicente Zaruma Q., Wakanmay (Aliento sagrado): Perspectivas de teología india – Una propuesta desde la cultura Cañari, Ed. Abya Yala, 2006, p. 13-15.
[16] Amazon: New Paths for the Church and for an Integral Ecology,” Vatican City, 2018, n°12 (https://press.vatican.va/content/salastampa/en/bollettino/pubblico/2018/06/08/180608a.html).

skasowane (przywrócone z kopi) panamazonsynodwatch.com/…n-religious-syncretism-and-a-return-to-paganism-2/


Antykolonializm i duchowość pogańska w dokumencie przygotowawczym do synodu amazońskiego

Jeanne Smits
Pierwszą rzeczą, która wyróżnia dokument przygotowawczy do specjalnego synodu o Amazonii, jest jego horyzontalny charakter - który cechował również Synod o młodzieży, który odbył się w Rzymie w październiku ubiegłego roku. Rok później, w październiku 2019 r., zaproszeni biskupi będą musieli zagłębić się szczególnie w "nawrócenie pastoralne i ekologiczne", do którego rozeznania są wezwani. Nie chodzi tu o to, jak najlepiej zanieść Odkupienie i zbawienie rdzennym mieszkańcom dorzecza "panamazońskiego". Chodzi przede wszystkim o określenie, w jaki sposób Kościół może przyczynić się do ochrony ich środowiska naturalnego i bioróżnorodności oraz uwzględnić ich własne "kosmowizje" i duchowość. Nieustannie poruszamy się tutaj pomiędzy mitem szlachetnego dzikusa (ci amazońscy Amerykanie z pewnością posiadają wszystkie możliwe cechy!) a potępieniem dawnej i obecnej kolonizacji w postaci neoliberalnej globalizacji - ran, do których leczenia Kościół byłby w jakiś sposób powołany.

Dokument przygotowawczy synodu amazońskiego ukazał się w święto Najświętszego Serca
Analizowałem już teologiczne podłoże dokumentu przygotowawczego do synodu o Amazonii. Jest on w pełni przesiąknięty "teologią indiańską", która zasadniczo polega na uwzględnieniu rdzennej wizji kosmosu ludów puszczy amazońskiej w celu afirmacji orędzia chrześcijańskiego. Jak pokazuje mniej lub bardziej wyraźnie dokument przygotowawczy poprzez liczne odniesienia do Laudato si, to specyficzne spojrzenie na Boga i naturę prowadzi do pewnej formy immanentyzmu.

Widać to w tym pierwszym szczególnie odkrywczym fragmencie:
"Dla rdzennych mieszkańców dorzecza Amazonki, dobre życie pochodzi z życia w komunii z innymi ludźmi, ze światem, ze stworzeniami ich środowiska i ze Stwórcą. Ludność rdzenna, w rzeczywistości, żyje w domu, który Bóg stworzył i dał im w darze: Ziemia. Ich różnorodna duchowość i wierzenia motywują ich do życia w komunii z ziemią, wodą, drzewami, zwierzętami oraz dniem i nocą. Mądra starszyzna - zwana zamiennie między innymi "payés, mestres, wayanga lub chamanes" - promuje harmonię ludzi między sobą i z kosmosem. Ludy tubylcze "są żywą pamięcią misji, którą Bóg powierzył nam wszystkim: ochrony naszego wspólnego domu."

W tym miejscu zauważamy drugi element, który wyróżnia się brakiem w dokumencie przygotowawczym. Nie tylko brak w nim pojęcia zbawienia, ale także postrzeganie rzeczywistości pogańskiej, przedchrześcijańskiej, silnie naznaczonej spirytyzmem, a więc diabolicznymi praktykami charakterystycznymi dla "payés, mestres, wayanga czy chamanes", którzy twierdzą, że władają naturą poprzez przywoływanie sił nadprzyrodzonych.

Pozwolę sobie przywołać tu epizod (opowiedziany wiele lat temu mojemu ojcu przez holenderskiego misjonarza, który doświadczył go na tych niegościnnych ziemiach) o księdzu, który nieustannie spotykał się z wrogością miejscowego czarnoksiężnika, posiadającego niesamowite moce. Potrafił on poruszać się w niezrozumiały sposób, pozwalając dobremu ojcu spłynąć samotnie w dół rzeki, by spotkać go ponownie daleko w dole rzeki, obrażając go obficie w jego rodzimym dialekcie... Ten misjonarz nie miał absolutnie żadnych wątpliwości co do istnienia diabła i nowego rodzaju zła, od którego próbował odwieść Indian, nawracając ich.

Antykolonializm i duchowość pogańska
Już na wstępie Dokument Przygotowawczy daje do zrozumienia, że jeśli Ojcowie Synodu z października 2019 r. mają się go trzymać i uzupełniającego go kwestionariusza, będą mieli inne zmartwienia.

"W amazońskim lesie deszczowym, który ma kluczowe znaczenie dla planety, głęboki kryzys został wywołany przez przedłużającą się interwencję człowieka, w którym dominuje "kultura marnotrawstwa" (LS 16) i mentalność ekstraktywistyczna. Amazonia jest regionem o bogatej różnorodności biologicznej; jest wieloetniczna, wielokulturowa i wieloreligijna; jest zwierciadłem całej ludzkości, która w obronie życia wymaga zmian strukturalnych i osobistych ze strony wszystkich ludzi, narodów i Kościoła."

Czyż nie jest to rewolucyjne? Będzie wymagało zmiany wszystkich, a nawet Kościoła Chrystusowego na dużą skalę, ponieważ tekst daje do zrozumienia, że Amazonia jest przykładem i to, co jest dla niej dobre, będzie dobre dla całej planety.

Powiedzieć, że tekst jest pełen żargonu, to niedopowiedzenie. Przywołując prostotę podejścia Jezusa Chrystusa, tekst pyta: "Jak możemy współpracować w kierunku budowy świata, który zrywa ze strukturami odbierającymi życie i z kolonizującą mentalnością, aby budować sieci solidarności i międzykulturowości?".

Ta "międzykulturowość" zakłada bezgraniczny podziw dla wizji przyrody głoszonej przez Indian amazońskich. Odpowiednio, tekst przyjmuje pogańskie słownictwo i refleksje:"W tym kontekście to woda - poprzez swoje wąwozy, rzeki i jeziora - staje się elementem organizującym i integrującym region, a jej główną osią jest Amazonka, rzeka matka i ojciec wszystkich".

I dalej: "Z tego powodu wiejskie ludy Amazonii korzystają z zasobów terenów zalewowych, na tle cyklicznego ruchu swoich rzek - powodzi, refluksu i pory suchej - w relacji szacunku, która wyrasta ze świadomości, że "życie steruje rzeką" i że "rzeka steruje życiem". Ponadto, ludy dżungli - zbieracze i myśliwi par excellence - przeżywają dzięki temu, co ziemia i las mają do zaoferowania. Czuwają nad rzekami i ziemią, tak jak ziemia dba o nich. Są strażnikami lasu deszczowego i jego zasobów. Mimo to, bogactwo amazońskich lasów deszczowych i rzek jest zagrożone przez ekspansywne interesy ekonomiczne, które dochodzą do głosu w różnych częściach terytorium."

"W tym kontekście to właśnie woda - poprzez wąwozy, rzeki i jeziora - staje się elementem organizującym i integrującym region, a jej główną osią jest Amazonka, rzeka - matka i ojciec wszystkich."

I dalej: "Z tego powodu ludy wiejskie Amazonii korzystają z zasobów terenów zalewowych, na tle cyklicznego ruchu swoich rzek - powodzi, refluksu i pory suchej - w relacji szacunku, która wyrasta ze świadomości, że "życie steruje rzeką" i że "rzeka steruje życiem". Ponadto, ludy dżungli - zbieracze i myśliwi par excellence - przeżywają dzięki temu, co ziemia i las mają do zaoferowania. Czuwają nad rzekami i ziemią, tak jak ziemia dba o nich. Są strażnikami lasu deszczowego i jego zasobów. Mimo to bogactwo amazońskich lasów deszczowych i rzek jest zagrożone przez ekspansywne interesy ekonomiczne, które dochodzą do głosu w różnych częściach terytorium."

"Ziemia troszczy się o nich": jest to podstawowe pojęcie duchowości immanentystycznej, która przypisuje naturze moc, a zwłaszcza "macierzyństwo", które nie ma nic wspólnego z ojcostwem boskim i nadprzyrodzonym, czego w każdym razie nie doceniają czciciele "Pachamamy" lub Matki Ziemi.

Synod o Amazonii skupi się na Matce Ziemi

Zło amazońskie, które opisuje dokument, jest społeczne, instytucjonalne, jest owocem eksploatacji bogactw tego "pierwotnego lasu" z powodu opisanej wyżej "mentalności ekstrakcjonistycznej". O ile niesprawiedliwości mogą istnieć, to uderza tu lewicowość proponowanych przez nich rozwiązań: "Miasta charakteryzują się również nierównościami społecznymi. Ubóstwo, które się w nich wytworzyło na przestrzeni dziejów, spowodowało powstanie relacji podporządkowania, przemocy politycznej i instytucjonalnej oraz zwiększonej konsumpcji alkoholu i narkotyków - zarówno w miastach, jak i w społecznościach wiejskich. Ubóstwo stanowi głęboką ranę w życiu wielu ludów Amazonii."

Dokument potępia więc nierówności społeczne i podporządkowanie, które są rzeczywistością, ale niekoniecznie złem, zrzucając je na karb prostytucji, nędzy, spolszczenia. To, co fascynuje jego autorów (których nazwiska nie są podane, wyobrażamy sobie, że jest to sekretariat synodu, kierowany przez nieuniknionego kardynała Baldisseri), to różnorodność tych prymitywnych ludów o rudymentarnych wierzeniach: "...390 różnych ludów i narodowości. (...) Każdy z tych ludów reprezentuje szczególną tożsamość kulturową i szczególne bogactwo historyczne, każdy ma swój szczególny sposób postrzegania świata i otoczenia oraz odnoszenia się do niego ze względu na swój specyficzny światopogląd i terytorialność."

Zło, które je dotyka, nosi tylko jedną nazwę: kolonizacja. Podobnie jak w teologii wyzwolenia, ale w wariancie bardziej populistycznym niż marksistowskim , te ludy i wspólnoty należy uznać za depozytariuszy bogactwa, którego brakuje cywilizowanym krajom po wiekach chrześcijaństwa: "Dziś niestety nadal istnieją ślady projektu kolonizacyjnego, który dał początek postawom umniejszającym i demonizującym kultury tubylcze. Postawy te osłabiają tubylcze struktury społeczne i pozwalają na pozbawienie ich wiedzy intelektualnej i środków wyrazu. Przerażające jest to, że jeszcze dziś - 500 lat po zewnętrznym podboju, po mniej więcej 400 latach zorganizowanej misji i ewangelizacji oraz 200 lat po uzyskaniu niepodległości przez kraje panamazońskie - podobne błędne koła nadal panują nad tym terytorium i jego mieszkańcami, którzy są dziś ofiarami wściekłego neokolonializmu, realizowanego "pod auspicjami postępu"."

Wybitne amalgamacje! Dokonując ciekawego skrótu, mówi następnie: "W całej swojej historii jako terytorium misyjne, dorzecze Amazonki było pełne przykładów konkretnego świadectwa Krzyża i często było miejscem męczeństwa. Kościół nauczył się również, że na całym tym terytorium, które wielka różnorodność ludów zamieszkuje od około 10.000 lat, kształtują się kultury tubylcze w harmonii ze środowiskiem naturalnym." Czy mamy rozumieć, że męczeńscy misjonarze, szybko pozdrawiani mimochodem, powinni byli dostrzec ekologiczne bogactwo tych czczących bożki ludów, w tym kanibali i kurczów głowy, znajdujących się pod jarzmem czarowników, którzy dzwonili jak im się podobało?

"Mystic Interconnection": Tu znowu macie pomieszanie Stwórcy i stworzonego, wymiar "mistyczny" nadany materii, wreszcie holistyczną perspektywę masońskiego New Age. Dochodzimy wreszcie do trzeciego rozdziału, zatytułowanego "Działanie", mającego na celu znalezienie "nowych dróg dla Kościoła o amazońskiej twarzy."

Synod Amazoński o posłudze żonatych księży i roli kobiet w Kościele


Najpierw pojawia się kwestia żonatych księży (viri probati przywołana przez kard. Beniamino Stellę w styczniu, gdy mówił o tym synodzie) i roli kobiet, która przykuła uwagę mediów. Byłoby pocieszające widzieć tę pilną troskę o dostęp do Eucharystii, gdyby nie obawa, że jest ona manipulowana w celu wprowadzenia rewolucyjnych zmian w Kościele. Ten fragment trzeba przytoczyć w całości: "W celu przekształcenia niepewnie szczupłej obecności Kościoła i uczynienia go szerszym i bardziej wcielonym, należy stworzyć hierarchiczną listę pilnych potrzeb Amazonii. Dokument z Aparecidy wspomina o potrzebie 'integralności eucharystycznej' (DAp436) dla regionu Amazonii, czyli o tym, aby nie tylko istniała możliwość uczestnictwa wszystkich ochrzczonych w niedzielnej Mszy Świętej, ale także, aby w dorzeczu Amazonki zakorzeniło się nowe niebo i nowa ziemia w oczekiwaniu na Królestwo Boże.

"W tym sensie Vaticanum II przypomina nam, że cały Lud Boży ma udział w kapłaństwie Chrystusa, choć rozróżnia kapłaństwo powszechne i kapłaństwo służebne (por. LG 10). Wynika stąd pilna potrzeba oceny i przemyślenia posług, które dziś muszą odpowiadać celom "Kościoła o obliczu amazońskim i Kościoła o obliczu rodzimym" (ks.PM). Jednym z priorytetów jest określenie treści, metod i postaw niezbędnych dla duszpasterstwa inkulturowanego, zdolnego odpowiedzieć na ogromne wyzwania tego terytorium. Innym priorytetem jest zaproponowanie nowych posług dla różnych podmiotów duszpasterskich, które odpowiadałyby działalności i odpowiedzialności we wspólnocie. W związku z tym należy określić rodzaj oficjalnej posługi, która może być powierzona kobietom, biorąc pod uwagę główną rolę, jaką kobiety odgrywają dzisiaj w Kościele amazońskim. Konieczne jest także wspieranie duchownych miejscowych i urodzonych na miejscu, z poszanowaniem ich własnej tożsamości kulturowej i wartości. Wreszcie należy rozważyć nowe sposoby, aby Lud Boży miał lepszy i częstszy dostęp do Eucharystii, centrum życia chrześcijańskiego (por. DAp 251)."

Czy zatem, zgodnie z nowymi normami, należy ułatwiać dystrybucję Eucharystii pod nieobecność kapłanów lub nawet tworząc kapłanów (lub "kapłanki") w imię "kapłaństwa powszechnego"? Biorąc pod uwagę dramatyczny spadek liczby księży w wielu krajach, ten eksperyment (nieakceptowalny jako taki) mógłby zostać szybko przyjęty w całym Kościele.

Przy okazji dowiadujemy się, że: "W Eucharystii wspólnota celebruje akt kosmicznej miłości, w którym człowiek wraz z wcielonym Synem Bożym i całym stworzeniem składa Bogu dziękczynienie za nowe życie w zmartwychwstałym Chrystusie (por. LS 236)." Tutaj miłość kosmiczna znosi i zastępuje ofiarę przebłagalną, która włącza w Mistyczne Ciało Chrystusa ochrzczonych będących w stanie łaski.Mówiłem już obszernie o wszystkim, co leży u podstaw tego 15. paragrafu dokumentu przygotowawczego. Trzeba koniecznie pojąć jego znaczenie, ponieważ zapowiada on głębokie zmiany, do których dąży synod:

"W procesie myślenia o Kościele o amazońskim obliczu marzymy stopami ugruntowanymi w naszych korzeniach, a z otwartymi oczami rozważamy przyszły kształt tego Kościoła, wychodząc od doświadczenia jego ludów w zakresie różnorodności kulturowej. Nasze nowe drogi będą miały wpływ na duszpasterstwa, liturgię i teologię (teologia indiańska)."

Z inicjatywy "papieża Franciszka" otwiera się w Kościele nowy plac budowy. Zapowiada się on równie rewolucyjnie jak Synod o rodzinie i ten o młodzieży, pracując tymi samymi metodami i z tą samą antropocentryczną wizją. Najważniejsza jest czujność (czy po obecnym synodzie wyłoni się nowa Msza , "poprawiona", bardziej ekumeniczna , in-kulturowa , bez Przeistoczenia... dopow.) .

skasowana strona (przywrócone z kopi) panamazonsynodwatch.com/…-in-the-preparatory-document-for-the-amazon-synod/


Poszerzona liturgia ekologiczna w kościele katolickim. Abp Jan Paweł Lenga
Walczyć o prawdę
Synod w Amazonii to niszczenie Kościoła, ale kapłani tego przez zakłamanie i zdradę nie chcą uwzględnić, bo Franciszek jest ich...
Damian Nowak udostępnia to
638
jacenty_11 udostępnia to
21