Rafał_Ovile
296

Tylko u nas! Grzegorz Braun: Kompletny odlot Orła Białego

Tylko u nas! Grzegorz Braun: Kompletny odlot Orła Białego Wyróżniony
poniedziałek, 23.01.2017, 19:10
Napisane przez Grzegorz Braun
Skomentuj jako pierwszy!
wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
fot: FB

Bez Rosji „nie byłoby w ogóle wolności”, a Związek Sowiecki „dał możliwość Polakom wrócić do swojej tożsamości polskiej” – kto tak uważa? Nowy kawaler Orderu Orła Białego Szewach Weiss! Odznaczając go, prezydent Andrzej Duda w sposób spektakularny manifestuje w najlepszym przypadku głęboką ignorancję, w gorszym – arogancję i nonszalancję, lekceważenie polskiej wrażliwości historycznej i polskiej racji stanu.

Urodzony w Polsce i w latach II wojny światowej uratowany przez Polaków przed niemiecką zagładą, Szewach Weiss jest etatowym funkcjonariuszem PPP (państwa położonego w Palestynie) – byłym wojskowym, propagandystą i politykiem, którego karierze patronowały tamtejsze służby i partia socjalistyczna. Skierowany do post-PRL-u jako ambasador, zadomowił się w warszawskim życiu publicznym jako wujek dobra rada od stosunków polsko-żydowskich. Od lat media z lewej i prawej strony głównego ścieku upierają się kreować go na zacny autorytet, „wielkiego przyjaciela Polaków” etc. W ostatniej dekadzie na ten fałszywy wizerunek nie musi już tak ciężko pracować żydowska gazeta dla tubylców „Gazeta Wyborcza”, ponieważ obowiązek ten wzięli na siebie dziennikarze i publicyści „niepokorni” i „niezależni”. Z panicznego lęku przed oskarżeniem o antysemityzm, p.o. prawicowe media konsekwentnie przemilczają drastyczne realia historyczne i współczesne wojny prowadzone przez elity żydowskie z niepodległą Polską, za to raczą nas niekończącym się festiwalem występów Weissa, służącego jako rzadki okaz dobrego Żyda, życzliwego Polsce i Polakom niczym Jankiel z „Pana Tadeusza”. Weiss jako rzekomy pozytywny wyjątek od antypolskiej reguły pozwala zachować dobre samopoczucie autorom „Do Rzeczy” czy „Warto rozmawiać”, pomimo praktykowania przez nich tak żałosnej a ewidentnej autocenzury.

Usilnie nadymany balon pęka jednak od czasu do czasu, a przynajmniej mocno flaczeje, kiedy panu ambasadorowi, z przyczyny chwilowej utraty służbowej czujności, zdarza się przejawić nadmierną szczerość. Takich chwil zapomnienia i wynikających stąd „momentów prawdy” (to ostatnie to termin techniczny z języka sowieckich służb) było już całkiem sporo i z tego punktu widzenia gadatliwość Weissa ma także niewątpliwe zalety. Zawsze przecież warto polecić niektóre z jego felietonów, pisanych na łamy stołecznych gazet korzystających zeń poniekąd w charakterze „Alibi-Jude”. Na przykład nieśmiertelny, aż dziw, że wciąż dostępny w sieci tekst pt. „Amchu” (www.rp.pl/artykul/190 049-Amchu.html#ap-2), ze wszech miar godzien jest polecenia, zwłaszcza tym z nas, którzy dali się wpędzić w kompleks winy na tle rzekomego antysemityzmu bez Żydów. Szewachowi Weissowi zawdzięczamy również jedyną, bądź co bądź, skonkretyzowaną informację na temat spotkania rządu warszawskiego z rządem PPP w roku 2011, kiedy to cały niemal gabinet z Alej Ujazdowskich poleciał do Tel Awiwu, do dziś nie bardzo wiadomo po co, otóż wówczas to Weiss napisał, że rozmowy (o czym właściwie?) przebiegały w tak przyjaznej atmosferze, że na koniec zebrani wspólnie śpiewali piosenki (w jakim języku?). Weiss nie jest przecież jednak wyłącznie facecjonistą i sentymentalistą, bo przecież zdążył się nam otwarcie zaprezentować jako poważny wspólnik tej gangsterskiej szajki, która usiłuje dokonać na Polakach wymuszenia rozbójniczego, dla zmylenia przeciwnika nazywanego „restytucją mienia”.

Jak wiadomo, ale przecież nigdy dosyć powtarzać, żądanie haraczu wylicytowanego jeszcze w latach 90. na zawrotną sumę 65 mld dolarów nie ma żadnych podstaw prawnych, historycznych ani moralnych. Wypłaty żądają bowiem od nas bezczelni łajdacy niemogący powołać się na cywilizowane prawo dziedziczenia, pragnący prawem kaduka ustanowić precedens na gruncie prawa plemiennego. Szewach Weiss publicznie te uroszczenia podtrzymuje, otwarcie deklarując trybalistyczne, a więc w istocie rasistowskie podejście do rzeczy, co Szanowny Czytelnik na własne uszy może wyłowić z chaosu pokrętnych wypowiedzi Weissa w rozmowie z niżej podpisanym, w nagraniu dostępnym również w sieci, pomimo nalegań samego JE Ambasadora, aby zostało usunięte (www.youtube.com/watch albo też www.youtube.com/watch). Warto przypomnieć, że ten „przyjaciel Polski” ani na moment nie schodzi przecież z posterunku, na którym postawiło go jego państwo, konsekwentnie podtrzymując np. dogmat kłamstwa jedwabieńskiego, który należy dziś do pryncypialnych punktów w akcie oskarżenia, jakim posługują się Żydzi w swej polityce kija i marchewki względem Polaków. Wytrwale pełni rolę rzecznika interesów PPP nawet wbrew oczywistym faktom, jak wówczas, kiedy usprawiedliwiał skandaliczny wybryk generała-lotnika Amira Eshela, który złamawszy przepisy ruchu lotniczego, na polskim niebie dawał upust swym antypolskim resentymentom, wyjaśniając z butą: „800 lat słuchaliśmy Polaków i więcej już nie musimy”.

Fachowe odwracanie kota ogonem jest z pewnością specjalnością Szewacha Weissa, ale czy zasługującą aż na wyróżnienie naszym najwyższym orderem państwowym? Najwyraźniej słusznym zdaje się to prezydentowi Rzeczypospolitej, który przewodnicząc Kapitule Orła Białego, wybiera się do PPP, aby tam przewiesić wielką wstęgę tego orderu przez ramię tak wytrawnego krętacza. Rozumiem, że pan prezydent robi to albo z naiwnej głupoty, albo z cynicznego wyrachowania – tertium non datur. Jeśli zachodzi ta druga okoliczność, to jakich spodziewa się z tego publicznego aktu hipokryzji profitów dla Polski? Jakie interesy wymagają udziału, ba! inicjatywy w takich spektaklach zakłamania? Zapewne te same, które skłaniają prezydenckiego ministra do głośnego reklamowania wizyty Andrzeja Dudy nie w Tel Awiwie, a w Jerozolimie. Warto uświadomić sobie, jak poważna jest to koncesja na rzecz PPP, zwłaszcza w kontekście niedawnej uchwały Rady Bezpieczeństwa ONZ, mocnych gestów Watykanu zmierzających w stronę uznania państwa palestyńskiego, a także trwających właśnie obrad konferencji paryskiej w sprawie pokoju na Bliskim Wschodzie przy absencji polityków PPP. Jeśli w tych okolicznościach Warszawa narzuca się z uznaniem suwerenności izraelskiej w Jerozolimie, to za co właściwie? Jakich politycznych korzyści spodziewa się pan prezydent po takich demonstracjach?

Oby przynajmniej była w tym jakaś polityka, a nie tylko obłędna kontynuacja programu, który sformułował śp. Lech Kaczyński podczas swej wizyty w PPP w 2006 r.: – I mogę państwa zapewnić, że chociaż rządy w Polsce się zmieniają, jak w każdym demokratycznym państwie, to polityka wobec Izraela się nie zmieni. Ale czy przypadkiem rezultatem tej niezmienności i bezalternatywności w oficjalnych stosunkach polsko-żydowskich nie okażą się tym razem poważniejsze akcje odwetowe – zamachy na terytorium Rzeczypospolitej, za które odpowiedzialność natychmiast przypisana zostanie islamskim terrorystom? Ci ostatni przecież zawsze ochoczo przyznają się do wszystkiego, na jakichś portalach czujnie monitorowanych przez obdarzonych nadzwyczajnym instynktem ekspertów w rodzaju Rity Katz albo profesora Shlomo Shpiro (patrz: zamach berliński)? A nie daj Boże, jako pierwszy z miejsca tragedii może znów raportować będzie Richard Gutjahr, który wykazał się już takim niesłychanym wyczuciem chwili i w Nicei, i w Monachium? Do czegóż mogłyby prowadzić takie „akcje ISIS” w Polsce?

Może wreszcie dostarczyłyby stosownego pretekstu do udzielenia Polsce „bratniej pomocy”, skoro „zagrożenie demokracji” jakoś nie wystarcza, a akcja z uchodźcami-nachodźcami ani napuszczanie na nas rezunów ukraińskich jakoś nie chwyta? A przecież nasi sojusznicy nie musieliby nam spieszyć z „bratnią pomocą” z bardzo daleka – od kilku dni są już na miejscu.

---

polskaniepodlegla.pl/…/10211-tylko-u-n…