Znaki czasu (9): Z notatek pandemicznych
Marzec 2021Po Popielcu, z uwagi na Wielki Post, aktywność notatek blogowych spadła, toteż odnotowano w nich tylko niektóre sprawy. Na przykład wydanie przez KEP programu duszpasterskiego na pandemiczny rok liturgiczny 2020/2021 pod doskonale ilustrującym posoborową rewolucję tytułem: „Zgromadzeni na świętej wieczerzy” (por.), kontynuację pandemicznego ekumenizmu online (por.), akukumeniczne uczczenie online przez KEP święta Zwiastowania NMP poprzez… wspólną modlitwę z mahometanami (por.; „Pragniemy razem zwrócić się ku Maryi i zawierzyć przez Jej wstawiennictwo zbliżenie tych wyznań, aby pokonywać wszystko to, co dzieli” – oznajmił w zaproszeniu Ekscelencja Ciereszko).
Potem, znów przed Wielkanocą, sprawy przyspieszyły. Został wydany w Wigilię Zwiastowania Drugi List do Kowidian – tym razem na Niedzielę Palmową i Wielki Tydzień, współautorstwa jeszcze nowszego „ewangelisty” czyli Doktora Niedzielskiego. Zawarto w nim sześć prawd wiary, które w ramach mądrości etapu, powinien wyznawać każdy poczciwy kowidianin (por.), jak:
„Trzecia fala epidemii jest faktem i stanowi obecnie największe zagrożenie dla zdrowia oraz życia Polaków.”
Odpowiedzialność to “nasza najważniejsza broń” “obok szczepionki” w walce z "największym zagrożeniem".
Wszyscy w okresie Męki Pańskiej i Wielkiego Tygodnia są “wezwani do zachowania istniejących zasad i obostrzeń sanitarno-epidemiologicznych”.
Ci, którzy się nie dostosują do zamordyzmu podejmują “działanie wbrew solidaryzmowi społecznemu i wbrew nauce Kościoła katolickiego.”
Władza duchowna zwróci się do wszystkich duchownych w terenie “z wyraźnym wskazaniem ścisłego przestrzegania zasad sanitarno-epidemiologicznych”.
Nieposłuszeństwo grozi “wprowadzaniem kolejnych, bardziej restrykcyjnych zasad bezpieczeństwa”.
Wspólny list pasterski ministra zdrowia i przedstawiciela KEP nie wystarczył. Głos zabrał Ekscelencja Gądecki w specjalnym apelu, w którym już na początku oddał para-demokratycznemu “cezarowi” pokłon, wskazując że Msza Święta, najwyższy akt katolickiego kultu Bożego jest po prostu “zgromadzeniem” (co akurat po ponad 50 latach posoborowego mózgoprania nie dziwiło a co reżimowi, który łamał prawa Boże i ludzkie – choćby art. 53 Konstytucji odpowiadało):
“zwracam się z gorącym apelem do kapłanów i wiernych świeckich o skrupulatne przestrzeganie zasad bezpieczeństwa sanitarnego podczas celebracji liturgicznych.
Apeluję do wszystkich o przestrzeganie aktualnego limitu uczestników zgromadzeń religijnych, o zachowywanie dystansu społecznego, zakrywanie ust i nosa oraz dezynfekcję dłoni i respektowanie zasad higieny w obiektach sakralnych.”
Jak to w posoborowiu jednocześnie w tekst wsadzono oświadczenia oczywiście sprzeczne. I tak Kościół w Polsce miał respektować horrendalny limit, który narzucał “cezar” a jednocześnie JE Gądecki, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby rozum mu nie działał na podstawowym poziomie logicznym, pisał beztrosko że “transmisje nigdy nie zastąpią pełnego uczestnictwa w Eucharystii i przyjmowania sakramentów: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54).”
Wyglądało zatem na to że Kościół w Polsce został ponownie tuż przed Wielkanocą zaprowadzony przez najwyższych kapłanów przed sąd poganina – “cezara” z gromkim wezwaniem na ustach: “ukrzyżuj Go!”
Jednocześnie Ekscelencja Gądecki na kolejny lockdown wielkotygodniowy się rozpisał, bo pod koniec marca w serwisie KEP, ukazał się jego kolejny list, tym razem do żydów (por.):
“Czcigodny Naczelny Rabinie Polski wraz ze Wspólnotą Żydów w Polscem
Pascha – to najważniejsze i najstarsze święto żydowskie obchodzone na pamiątkę ocalenia pierworodnych chłopców żydowskich z rąk anioła śmierci, na pamiątkę przejścia przez Morze Czerwone i wyzwolenia z rąk nieprzyjaciół – jest świętem wolności i nadziei.
W dzisiejszych czasach pandemii także potrzebujemy nadziei na wyzwolenie od niebezpieczeństwa śmierci, które ostatecznie może nam dać sam Bóg miłosierny, o którego zmiłowaniu tak wiele mówi hagada paschalna.
Życzę Wam wszystkim, aby to święto inspirowała Was do pogłębiania więzi rodzinnych a także z wszystkimi ludźmi dobrej woli. Abyśmy mogli służyć Bogu w ludziach potrzebujących. Ta służba zaś niech udzieli doświadczenia wewnętrznej wolności.
Łączę się w modlitwie ze wszystkimi, którzy tego wieczoru będą odczytywać słowa Psalmu 115 (…) Hag Pesah Sameah!”
✠ Stanisław Gądecki Arcybiskup Metropolita Poznański Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Wiceprzewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE)”
Jak należy dodać, stanowiło to kontynuację dorocznej tradycji świątecznej Ekscelencji (por.).
Tymczasem, niektórzy naiwni Polacy zaczęli szukać nadziei w liście Ekscelencji Piotrowskiego (por. – link działa tylko z zagranicznego IP wskutek zablokowania bez sądu serwisu w 2022 roku przez reżim Zjednoczonej Nie-Prawicy). Już w pierwszym zdaniu swego listu Ks Biskup autorytatywnie stwierdzał panowanie pandemii oraz ważność “wynikających z niej ograniczeń sanitarnych“. W zdaniu pierwszym punktu 2 Ekscelencja wskazywał, że obecna sytuacja powoduje ograniczenie dostępu do Sakramentów Świętych. Z czego to ograniczenie wynikało Ekscelencja nie raczył przybliżyć. Jak stwierdzał dalej Ekscelencja w pluralis maiestatis, chce zrozumieć jako obywatel “dobro wynikające z tych ograniczeń” (tj. ograniczeń w dostępie do Sakramentów Świętych, czyli faktycznie, czego JE nie napisał – wtargnięcia władzy świeckiej w sferę Kościoła/sacrum). Z powyższego wynikało że JE mylił pojęcia podstawowe tj. dobro i zło. Albowiem “ograniczenie dostępu do Sakramentów Świętych” (w istocie wskutek decyzji samego KEP, wobec bezprawności rozporządzeń władzy świeckiej – także na gruncie prawa “ludzkiego”, na dowód czego pojawiało się coraz więcej orzeczeń sądowych) było złem a nie dobrem, i to złem wielkim – naruszeniem Prawa Bożego – co bardzo trafnie opisywał w prelekcjach wielkopostnych choćby ks. Tadeusz Guz (tu późniejsze wystąpienie podsumowujące).
Dalej Ekscelencja Piotrowski pisał: “Nie życzymy sobie jednak ciągłych pouczeń instruktorów nowego ładu ideologicznego, kulturowego i obyczajowego, którzy niestety w ostatnich miesiącach nie mieli odwagi innym zwracać uwagi, kiedy powszechnie łamano prawo.” JE nie określił jednak o jakich “instruktorach” jakiego “ładu ideologicznego, kulturowego i obyczajowego” i o jakim powszechnie łamanym “prawie” myślał. Nie chodziło przypuszczalnie niestety o bezprawne świeckie rygory korona-reżimowe albowiem ów “ład ideologiczny, kulturowy i obyczajowy” został w wypowiedzi JE przeciwstawiony słusznym “ograniczeniom sanitarnym”, w tym “ograniczeniom dostępu do Sakramentów Świętych”, z których ma niby “wynikać dobro” (prywatnym zdaniem Ks. Biskupa).
Podsumowując, JE chciał najwyraźniej niestety mieć ciastko (sztamę z korona-reżimem) i zjeść ciastko (pokazać wiernym że coś robi w związku z dramatyczną sytuacją Kościoła w Polsce, ale w tak zawoalowany sposób żeby ruszać systemu “ograniczeń w dostępie do Sakramentów Świętych” wprowadzonego wspólnie i w porozumieniu przez “cezara” oraz “najwyższych kapłanów i uczonych w Piśmie”). Ekscelencja Piotrowski pisał dalej:
“Do naszych kościołów i kaplic nie wchodzi się za biletami” – co było paradoksalne, gdyż w Polsce występowały wówczas licznie przypadki wydawania tego rodzaju “biletów” na Triduum Paschalne 2021. Reasumując, po lekturze listu JE przypominał się apokaliptyczny list do Kościoła w Laodycei: “skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust”.
Na Wielki Czwartek 2021 KEP wydał list pasterski pod radującym luderańskie oko tytułem: Zgromadzeni na Świętej Wieczerzy. Oto jego fragment:
“Nikt z nas nie spodziewał się, że przyjdzie nam spojrzeć na Kościół i duszpasterzowanie w kontekście pandemii. Nie da się ukryć, że stanęliśmy przed wieloma wyzwaniami: ochrony naszych wiernych, poszukiwania nowych form duszpasterskich, jak również przed gorliwszym niż dotychczas niesieniem nadziei i ukazywaniem Tego, który jest Panem każdego czasu. Wiele kontrowersji pojawiało się wokół udziału w Eucharystii. Nie brakowało krytyki wobec duchownych przestrzegających wskazań swoich pasterzy, którym na sercu leżało zapewnienie bezpiecznego udziału w tym najważniejszym dla każdego wierzącego spotkaniu z Jezusem.”
Jak wskazywało doświadczenie, konieczność “poszukiwania nowych form duszpasterskich” w związku z “pandemią” doprowadziły do tej pory do obłędu liturgii w maskach a niekiedy nawet nitrylowych czy tam lateksowych rękawiczkach oraz ablucji/aspersji przy wejściu do kościoła płynem dezynfekującym. Sam fakt iż udział w Eucharystii (zamiennik dla nielubianego określenia Msza Św.) miał w gronie polskiego duchowieństwa charakter „kontrowersyjny” stanowił obraz spustoszenia wśród polskiego duchowieństwa, w którym kwestie zasadnicze, podstawowe budziły kontrowersje. Jednocześnie ów nieszczęsny list sugerował że udział w Eucharystii jest… niebezpieczny, trzeba zatem zapewniać jego bezpieczeństwo. Przy czym tylko niektórzy duchowni dbają o to bezpieczeństwo (z tekstu wynikał równocześnie zarzut wobec tych, którzy krytykują duchownych przestrzegających “reżimu sanitarnego”).
Jednocześnie, w Drugim Roku Liturgicznym Pandemii, KEP zauważał problem załamania frekwencji wiernych w kościołach (nie diagnozując jednocześnie jego rzeczywistych przyczyn w tym m.in. pedagogiki strachu i tresury absurdu, w której brało udział samo duchowieństwo), pisząc: “Ogromnym zadaniem, jakie staje dzisiaj przed nami, jest „powrót do Eucharystii”. Rozumiemy to zadanie bardzo konkretnie jako powrót wiernych do praktyki udziału we Mszy św.” Przy ówczesnym stanie rzeczy nad Wisłą oraz utrzymującym się postępowaniu hierarchów to “ogromne zadanie” jawiło się jako praktycznie niewykonalne.