Jota-jotka
17672

„Mała droga” świętej Teresy

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».
A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».Oto słowo Pańskie.Łk 11, 1-4
brewiarz.pl/x_21/0610p/czyt.php3
fot. Pixabay
Przykładem pokory stosowanej w codziennym życiu jest „Mała droga dziecięctwa duchowego” świętej Teresy z Lisieux. W liście do siostry Marii od Najświętszego Serca Teresa ukazuje jej istotę: Jezus upodobał sobie wskazać mi jedyną drogę, która prowadzi do Boskiego żaru, tą drogą jest zdanie się małego dziecka, które zasypia bez obaw w ramionach swego Ojca. „Mała droga” to całkowite zdanie się na Boga Ojca, zaufanie Jemu i odpowiedź miłości na Jego miłość. Droga ta jest właściwa małym i pokornym. Aby należeć do Jezusa, trzeba być małym, małym jak kropelka rosy – pisze św. Teresa.

„Mała droga” zrodziła się z pragnienia świętości. W Dziejach duszy Teresa zwierza się: Ty wiesz, moja Matko, że zawsze pragnęłam być świętą, ale cóż! kiedy porównuję się ze świętymi, stwierdzam nieustannie, że między nami istnieje ta sama różnica, jak między niebotyczną górą, a zagubionym ziarnkiem piasku, deptanym stopami przechodniów. Lecz zamiast zniechęcać się, mówię sobie: Dobry Bóg nie dawałby mi pragnień nierealnych, więc pomimo że jestem tak małą, mogę dążyć do świętości. Niepodobna mi stać się wielką, powinnam więc znosić się taką, jaką jestem, ze wszystkimi swymi niedoskonałościami; chcę jednak znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową. Żyjemy w wieku wynalazków, nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach schodów; u ludzi bogatych z powodzeniem zastępuje je winda. Otóż i ja chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie uniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt mała, by wstępować po stromych stopniach doskonałości. Teresa odkryła swoją „windę”: Windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są twoje ramiona, o Jezu! a do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą.

Pokora na „małej drodze” polega na uznaniu, że żyje się w ramionach dobrego kochającego Ojca. „Mała Teresa” zrehabilitowała oblicze Boga. Oblicze, które odkrywa się jedynie poprzez twarz miłości Jezusa, aby dojść do palącego ognia miłości Trójcy Świętej (C. Tonnelier). Istota tej drogi nie wymaga doświadczania specjalnych łask, czy podejmowania nadzwyczajnych czynów. Wystarczą te, które wynikają z powołania i codziennych obowiązków i zwykłego szarego życia, związanego z trudem i cierpieniem. Droga do Boga nie zwalnia z wysiłku, który wszyscy bez wyjątku muszą podejmować, by być wierni Bogu. „Winda” chroni przed niepowodzeniem, nie przed wysiłkiem. Czyni skuteczną walkę, ale z niej nie zwalnia (J. Gogola).

Duchowa droga Teresy ostatecznie sprowadzała się do czystej bezinteresownej i ufnej miłości. Św. Teresa poszukiwała swojego miejsca w Kościele; jako młoda dziewczyna, a potem karmelitanka, marzyła o bohaterstwie męczenników, o wielkich czynach, które pragnęła podjąć dla Jezusa na wzór Joanny d’Arc. Swoje pragnienia wyraziła w osobliwym, bardzo szczerym wyznaniu: Czuję w sobie powołanie wojownika, kapłana, apostoła, doktora, męczennika… czuję w mej duszy odwagę krzyżowca, żuawa papieskiego, pragnę umrzeć na polu bitwy w obronie Kościoła… Jednak stosunkowo szybko zrozumiała sens wielkości: wielkie jest tylko to, co będzie trwać wiecznie; wielkim staje się człowiek jeśli zdobywa chwałę, która nigdy nie przeminie […] Nad wiek dojrzała duchowo, przenikliwa i skłonna do refleksji, z właściwym sobie autentyzmem bardzo wcześnie poznała również kruchość własnej istoty, swoją słabość, „maleńkość”, swoją niewystarczalność. To bardzo cenne poznanie będzie w niej stale wzrastało i sprawi, że będzie się czuła istotnie i w całej prawdzie najmniejszym, najsłabszym ze stworzeń, drobnym ziarnkiem piasku (s. Elżbieta od Ducha Świętego).

Mała Teresa nie odnalazła swej drogi w żadnych wielkich czynach ani charyzmatach. Dopiero hymn św. Pawła o miłości (1 Kor 13) otwarł jej oczy: Zrozumiałam, że jeśli Kościół jest ciałem złożonym z wielu członków, to nie brak w nim członka najbardziej szlachetnego i koniecznego; zrozumiałam, że Kościół ma serce i że to serce pała gorącą miłością. […] Zobaczyłam i zrozumiałam, że miłość zawiera w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i miejsca; słowem, miłość jest wieczna. Wtedy to w uniesieniu duszy zawołałam z największą radością: O Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie: moim powołaniem jest miłość. O tak, znalazłam już swe własne miejsce w Kościele; miejsce to wyznaczyłeś mi Ty, Boże mój. W sercu Kościoła, mojej Matki, ja będę miłością. Miłość jest ostatecznym celem życia człowieka i życia duchowego, a więc również pokory. Teresa doświadczyła tego poprzez krzyż; najpierw zadawany jej przez „życzliwe” współsiostry, a na końcu przez krzyż umierania. Niemal na progu śmierci „straciła wiarę”, to znaczy pewność i światło, doświadczyła największego upokorzenia, zagubienia i bezdennej pustki. Zasiadła wówczas „przy jednym stole z ateistami”. „Straciła” wiarę i nadzieję; jej wiara została rozebrana do naga jak Jezus na krzyżu, albo inaczej: roztrwoniła ją w miłości (T. Halik), potrafiła już tylko kochać. Ale w ten sposób doświadczyła nieba. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość (1 Kor 13, 13).

jezuici.pl/2018/11/mala-droga-swietej-teresy/
Jota-jotka udostępnia to
1284
Świat stoi na prawdzie
Jota-jotka
Tak trafne spostrzeżenie , to właśnie chciałam przekazać .
Możesz być przekonanym ,że to prawda ,a będzie tylko informacją ...
PozdrawiamWięcej
Tak trafne spostrzeżenie , to właśnie chciałam przekazać .
Możesz być przekonanym ,że to prawda ,a będzie tylko informacją ...

Pozdrawiam
Jota-jotka
O co właściwie chodzi?
Świat stoi na prawdzie
Gdyby nie prawda, nie dałoby się żyć.
Dlaczego jesteśmy akurat teraz w Katedrze? Czy nie dlatego, że uwierzyliśmy, że zegar mówił prawdę? Czy nie dlatego, że słysząc słowo „Wawel”, mieliśmy nadzieję, że to słowo odpowiada rzeczywistości? Czy nie dlatego mnie słyszycie, że to jest prawda, że jak się mówi do włączonego mikrofonu, to lepiej słychać? …Więcej
O co właściwie chodzi?

Świat stoi na prawdzie

Gdyby nie prawda, nie dałoby się żyć.
Dlaczego jesteśmy akurat teraz w Katedrze? Czy nie dlatego, że uwierzyliśmy, że zegar mówił prawdę? Czy nie dlatego, że słysząc słowo „Wawel”, mieliśmy nadzieję, że to słowo odpowiada rzeczywistości? Czy nie dlatego mnie słyszycie, że to jest prawda, że jak się mówi do włączonego mikrofonu, to lepiej słychać?
Świat stoi na prawdzie i dzięki niej idzie do przodu.
Prosisz o chleb i dostajesz chleb. Widzisz 20 zł i to jest 20 zł.
Widzisz drzwi i możesz wyjść łatwiej niż przez ścianę. Wierzysz, że drzwi są od wychodzenia i wchodzenia.
Prawda w tym najprostszym znaczeniu to jest zgodność słów, pojęć czy zdań z rzeczywistością.

I kiedy one się nie zgadzają z rzeczywistością, najczęściej to człowieka boli.
Myślał, że woda jest zimna, a to był wrzątek.
Powiedział mu, że dostanie tysiąc a otrzymał sto. Myślał, że to cukier a to sól.
Kłamstwo może bardzo boleć. Dlatego od małego dziecka uczyli nas rodzice, co to jest piasek, nóż, zabawka, zapałki, samochód, uczyli nas prawdy, żeby nas życie nie bolało.
Chodzi zatem na początku o to, że by uwierzyć, że tak jak ważna jest prawda w świecie widzialnym, dotykalnym, tak samo ważna jest prawda w życiu duchowym.
I tak jak boli kłamstwo w świecie materii, tak może jeszcze bardziej boleć nieprawda tam, gdzie chodzi o duszę.
Powiedział „miłość” a to był egoizm. Słyszałaś „Kocham Cię” a widziałaś
„I tak zrobię po swojemu”.
Myślałeś dobre rekolekcje a to była tylko reklama.
Świat stoi na prawdzie. Kłamstwo boli. Uderzmy głową z całej siły w ścianę mówiąc sobie, że to poduszka, uderzmy dzisiaj, żeby raz na zawsze zapamiętać, że kłamstwo boli.

2. Ludziom często nie zależy na prawdzie
Ktoś powie: jak to nie zależy? Przecież skoro kłamstwo boli, to wszystkim powinno zależeć na prawdzie!
Problem jednak w tym, że czasem prawda boli szybciej niż kłamstwo.
„Nie wolno ci mieć żony twego brata” – mówi Jan Chrzciciel do Heroda.
I problem w tym, że nieraz kłamstwo nie boli kłamcy.
„Przez Belzebuba wyrzuca złe duchy” (Mt 12,24) – tak mówili o Jezusie.
Człowiek z natury ucieka prędzej od bólu niż od kłamstwa i jeśli w danym momencie jest święcie przekonany, że kłamstwo mniej go zaboli niż prawda, to wszystko zrobi, żeby wybrać kłamstwo.
Dlaczego Piłat skazał niewinnego Jezusa na śmierć? Czy nie dlatego, że bardziej by go bolało tłumaczenie się przed Cezarem?
Dlaczego student oszukuje na kolokwium? Czy nie dlatego, że by go bardziej bolała prawda o nim samym?
Dlaczego skłamał mówiąc, gdzie był po pracy? Czy nie dlatego, że…?
Jest jednak i trzeci powód, dlaczego ludziom nie zależy na prawdzie.
Skoro kłamstwo boli, to znaczy, że może być bronią. A skoro jest bronią, to nadaje się do używania w walce z wrogiem.
„Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie” (J 18,30) – tak starszyzna do Piłata.
Dlaczego nie sprawdził danych o dzieciobójstwie, zanim wypowiedział się w telewizji?
Dlaczego powiedział że w tradycyjnych, konserwatywnych społeczeństwa więcej zabijają dzieci niż w wolnych i nowoczesny?
Dlaczego nie sprawdził danych np. w USA czy Kanadzie?
Dlaczego nie sprawdził, jaka prawda, zanim powiedział, że nie płacą podatków?
Dlaczego zmanipulowali wypowiedź?
Bo są ludzie, którzy wiedzą, że kłamstwo zaboli innych. I dlatego kłamią.
Ludziom często nie zależy na prawdzie. Ludziom zależy na tym, żeby tu i teraz im było dobrze a tym, których nie lubią, żeby tu i teraz było niedobrze. I to jest druga prawda o prawdzie.

3. Wiele zależy od perspektywy
Gdyby postawić pytanie: „Jakiego wzrostu jest pan, który siedzi w tej oto ławce?”, okazałoby się, że odpowiedź nie jest taka oczywista. Bo z mojego punktu widzenia ten człowiek ma 3 cm. Naprawdę! Proszę popatrzeć się! On mieści się między moimi dwoma palcami! I ta odległość wydaje się być trzy centymetrowa. Ten jednak kto stoi obok niego, powie, że on ma 1,75m. Jakiego wzrostu zatem jest ten pan? Zależy od perspektywy. Prawda bardzo zależy od perspektywy.
Jaka mała jest ziemia z punktu widzenia wszechświata! Jak wysokie jest 4 piętro dla 90-latki! Jak ciężki jest plecak dla małego dziecka! Jak trudno zaufać, kiedy tyle razy skłamał! Prawda zależy od perspektywy.
Patrzysz na kij do połowy zanurzony w wodzie i mówisz złamany. Wyciągasz a on całkiem prosty. Prawda zależy od perspektywy.
Pytał Jezus, za kogo ludzie go uważają? Jedni za Eliasza, inni za Jeremiasza a jeszcze inni za jednego z proroków.
Prawda zależy od perspektywy.
To jest ważne, żeby zrozumieć, że dopóki ludzie patrzą na świat, siebie i innych z różnych perspektyw, dopóty nigdy nie będą się zgadzać.
On ma inne zdanie na temat Boga, Kościoła, rodziców, pracodawcy, homoseksualizmu, alkoholu czy mieszkania przed ślubem, dlatego, że patrzy z innej perspektywy. Jest winnym miejscu niż ja. I jest tak samo przekonany, że mówi prawdę, jak ja jestem przekonany, że mówię prawdę. Bo problemem w prawdzie często nie jest prawda, ale perspektywa, z jaką się naprawdę spogląda.
Dlatego jednym z fundamentalnych pytań o prawdę, jest pytanie z jakiej perspektywy patrzymy na świat? Przez jakie okulary? Jakiego zmysłu używamy, kiedy mówimy: to na prawdę jest tak i tak.
Chrześcijanin mówi: Moją perspektywą jest Bóg. On jest tak mądry i wielki, że widzi więcej, bo z góry, i wie lepiej, bo żyje dłużej. I z perspektywy wieczności i doskonałości mówi: „To jest mój Syn wybrany, jego słuchajcie”.
Chrześcijanin powie: Ja chcę patrzeć na świat oczami Jezusa Chrystusa, bo on ma taką perspektywę, że nawet w Magdalenie widzi przyszłą świętą i w Zacheuszu dobrodzieja ubogich. Co więcej! Nawet w krzyżu, w haniebnej i niewinnej śmierci widzi bramę do jeszcze lepszego życia!
Wiele zależy od perspektywy, dlatego nie mamy pretensji do nikogo o kłamstwa, ale rozumiemy, że ktoś po prostu jest za daleko od Boskiego punktu widzenia.

4. Po co jest prawda?
Dotknijmy jeszcze jednej sprawy: Po co jest prawda?
Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli [czyli którzy chcieli patrzeć na świat i siebie z Jego perspektywy]: „Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. (J 8,31-32)
Po co jest prawda? Prawda jest dla wolności. Co więcej prawda, żeby była prawdą musi wyzwalać. Biblijna prawda jeśli nie wyzwala, nie jest prawdą. Tak jak lekarstwo, że było lekarstwem musi leczyć, inaczej jest tylko substancją, płynem, chemicznym związkiem. A nawet czasem trucizną. Dlatego nie ci znają prawdę, którzy wiedzą jaka prawda jest, ale ci, którzy są wolni. Zatem im bardziej człowiek jest zniewolony, tym dalej jest od prawdy.
I tu można i trzeba dokonać zasadniczego rozróżnienia między informacją a prawdą. Informacja informuje, prawda wyzwala. Informacja przekazuje treść, prawda przekazuje moc potrzebną do wyzwolenia.
Powiedzieć komuś, że jest łajdakiem, może być tylko informacją. Stanie się prawdą, jeśli ta informacja zaprowadzi go do wolności. Stwierdzić, że dziecko jest głodne może być tylko informacją, stanie się prawdą, jeśli to słowo wyzwoli go od głodu. Powiedzieć, że Bóg jest miłością może być tylko informacją, będzie prawdą, jeśli ta miłość zacznie wyzwalać.
Dlaczego rozróżnienie między informacją a prawdą jest tak ważne? Dlatego, żebyśmy nie byli przekonani, że znamy prawdę, kiedy nie jesteśmy wolni i żeby rozumieć ludzi, którzy odrzucają to, co my nazywamy prawdą. Bo zapewne oni nie odrzucają prawdy, ale informację. A skoro ta informacja, którą znają o Bogu, Kościele i wierze ich nie wyzwoliła, to nawet muszą ją odrzucić, bo jeśli coś nie wyzwala, to znaczy, że prawdą być nie może. A człowiek ze swojej istoty chce być przede wszystkim wolny.
Podsumujmy. Świat stoi na prawdzie i jesteśmy tu razem dzięki temu, że informacja o godzinie, miejscu i rekolekcjach okazały się prawdziwe. Wiemy, że nieraz nam nie zależy na prawdzie, nawet jeśli kłamstwo prędzej czy później zaboli. Rozumiemy, że wiele zależy od perspektywy, dlatego nie denerwujemy się z powodu tych, którzy widzą wiele spraw całkiem inaczej, ale zależy nam na tym, żeby na wszystko popatrzeć z Boskiej perspektywy. Dlaczego? Bo to jest perspektywa wolności. A wolność, czyli zbawienie, czyli w języku niereligijnym szczęście to jest to, o co właściwie na chodzi.
Na koniec słowa Benedykta XVI z wczoraj:
„Prawda jest piękna, a prawda i piękno łączą się ze sobą: piękno jest pieczęcią prawdy” […] A także jego życzenia połączone z modlitwą, „abyśmy - jak powiedział papież - byli coraz bardziej zdolni do modlitwy, głoszenia, świadczenia prawdy, która jest piękna, która jest miłością.”

wegrzyniak.com/…a/rekolekcje/825-rekolekcje-wawelskie-o-prawdzie-1

,,Po co jest prawda?
Prawda jest dla wolności.
Co więcej prawda, żeby była prawdą musi wyzwalać.
Biblijna prawda jeśli nie wyzwala, nie jest prawdą.
Tak jak lekarstwo, że było lekarstwem musi leczyć, inaczej jest tylko substancją, płynem, chemicznym związkiem.
A nawet czasem trucizną.
Dlatego nie ci znają prawdę, którzy wiedzą jaka prawda jest, ale ci, którzy są wolni.
Zatem im bardziej człowiek jest zniewolony, tym dalej jest od prawdy.
I tu można i trzeba dokonać zasadniczego rozróżnienia między informacją a prawdą.

Informacja informuje, prawda wyzwala. Informacja przekazuje treść, prawda przekazuje moc potrzebną do wyzwolenia.

Powiedzieć komuś, że jest łajdakiem, może być tylko informacją.
Stanie się prawdą, jeśli ta informacja zaprowadzi go do wolności.

Stwierdzić, że dziecko jest głodne może być tylko informacją, stanie się prawdą, jeśli to słowo wyzwoli go od głodu.

Powiedzieć, że Bóg jest miłością może być tylko informacją, będzie prawdą, jeśli ta miłość zacznie wyzwalać.

Dlaczego rozróżnienie między informacją a prawdą jest tak ważne?

Dlatego, żebyśmy nie byli przekonani, że znamy prawdę, kiedy nie jesteśmy wolni i żeby rozumieć ludzi, którzy odrzucają to, co my nazywamy prawdą.
Bo zapewne oni nie odrzucają prawdy, ale informację.
A skoro ta informacja, którą znają o Bogu, Kościele i wierze ich nie wyzwoliła, to nawet muszą ją odrzucić, bo jeśli coś nie wyzwala, to znaczy, że prawdą być nie może. ,,


🤔
Jota-jotka
A obecnie działa potężny ruch Margaretka tutaj można zapoznać się i modlić się za Kapłanów
apostolatmargaretka.pl
Oczywiście jest też Dzieło Duchowej Adopcji Kapłanów
Kilka linków, które pomogą Wam zapoznać się z zasadami i ideą dzieła:
Dzieło w pigułce: wordpress.com/zasady-adopcji/ddak/
Zasady adopcji: wordpress.com/zasady-adopcji/
Zgłoszenia (gdyby ktoś chciał modlić się za kapłana, a …Więcej
A obecnie działa potężny ruch Margaretka tutaj można zapoznać się i modlić się za Kapłanów
apostolatmargaretka.pl
Oczywiście jest też Dzieło Duchowej Adopcji Kapłanów
Kilka linków, które pomogą Wam zapoznać się z zasadami i ideą dzieła:
Dzieło w pigułce: wordpress.com/zasady-adopcji/ddak/
Zasady adopcji: wordpress.com/zasady-adopcji/
Zgłoszenia (gdyby ktoś chciał modlić się za kapłana, a nie bardzo wiedział za kogo): wordpress.com/zgloszenia/

A Jan Maria Viaanney jest patronem Kapłanów

Modlitwa za wstawiennictwem św. Jana Vianneya

Wszechmogący i miłosierny Boże, w świętym Janie Vianneyu dałeś nam wzór kapłana znakomitego w pasterskiej gorliwości. Przez jego wstawiennictwo uświęcaj wszystkich kapłanów, pomóż im zdobywać ludzi dla Twego Królestwa i razem z nimi osiągnąć wieczną chwałę. Amen. Święty Janie Vianneyu, patronie kapłanów, módl się za nami.
Jota-jotka
Święta Teresa modliła się też za Kapłanów.
Modlitwa św. Teresy od Dzieciątka Jezus o uświęcenie kapłanów
O Jezu, wiekuisty Najwyższy Kapłanie, zachowaj Twoich kapłanów w opiece Twojego Najświętszego Serca, gdzie nikt im nie może zaszkodzić. Zachowaj nieskalanymi ich namaszczone dłonie, które codziennie dotykają Twojego świętego Ciała. Zachowaj czystymi ich wargi, które zraszane są Twoją …Więcej
Święta Teresa modliła się też za Kapłanów.
Modlitwa św. Teresy od Dzieciątka Jezus o uświęcenie kapłanów
O Jezu, wiekuisty Najwyższy Kapłanie, zachowaj Twoich kapłanów w opiece Twojego Najświętszego Serca, gdzie nikt im nie może zaszkodzić. Zachowaj nieskalanymi ich namaszczone dłonie, które codziennie dotykają Twojego świętego Ciała. Zachowaj czystymi ich wargi, które zraszane są Twoją Najdroższą Krwią. Zachowaj czystymi ich serca naznaczone wspaniałą pieczęcią Twojego Kapłaństwa. Spraw aby wzrastali w miłości i wierności Tobie, chroń ich przed zepsuciem i skażeniem tego świata.

Wraz z mocą przemiany chleba i wina udziel im również mocy przemiany serc. Błogosław ich trudowi, aby wydał obfite owoce. Niech dusze którym służą, będą ich pociechą tu na ziemi a także wieczną koroną w życiu przyszłym. Amen.

A obecnie działa potężny ruch Margaretka tutaj można zapoznać się i modlić się za Kapłanów
apostolatmargaretka.pl
Jota-jotka
Teresa mówi, że ta droga jest dla wszystkich, (ale wiadomo, że sama przeszła mozolną drogę twardej ascezy, przejawiającej się w wierności regule zakonnej w najdrobniejszych nawet rzeczach. )(...)
,,Niedoskonali tacy, jacy są powinni zdać się na Bożą Miłość i pozwolić mu działać.
Podobnie grzesznicy, a może tym bardziej oni.
Grzesznik nie ma nic, na czym mógłby oprzeć swoją nadzieję oprócz Bożego …Więcej
Teresa mówi, że ta droga jest dla wszystkich, (ale wiadomo, że sama przeszła mozolną drogę twardej ascezy, przejawiającej się w wierności regule zakonnej w najdrobniejszych nawet rzeczach. )(...)

,,Niedoskonali tacy, jacy są powinni zdać się na Bożą Miłość i pozwolić mu działać.

Podobnie grzesznicy, a może tym bardziej oni.

Grzesznik nie ma nic, na czym mógłby oprzeć swoją nadzieję oprócz Bożego miłosierdzia.

“Ktoś może sądzić, – mówi Teresa do m. Agnieszki – że mam tak wielką ufność w Bogu, ponieważ nie zgrzeszyłam ciężko.

Powiedz, moja Matko, że chociażbym popełniła wszystkie możliwe grzechy miałabym tę samą ufność; wiem, że to mnóstwo obrazy Boga byłoby jak kropla wody wrzucona do gorejącego pieca”.

Mała droga znajduje swoje usprawiedliwienie w nieograniczonym Miłosierdziu Boga, dlatego jest otwarta dla wszystkich.

Wobec wszystkich ludzi, którzy w większym lub mniejszym stopniu są grzesznikami, Bóg Jezusa nie jest sędzią, ale ogniem nieskończonej miłości, która w jednym momencie przebacza, odradza i uświęca. Wystarczy by grzesznik pozwolił się Bogu miłować.

Teresa tak głęboko zjednoczona z Bogiem ma coś do powiedzenia także niewierzącym czy niedowierzającym, teoretykom cywilizacji śmierci, ludziom czynu i kontemplacji, kapłanom, osobom zakonnym i świeckim.

Wszystkim mówi to samo: mówi słowo swojego życia poprzez pisma. Ją właśnie trzeba czytać, bo Teresa jest słowem Boga dla naszych czasów – jak powiedział o niej papież Pius XI.

Niewierzącym

daje świadectwo własnym życiem, własną śmiercią, misją trwającą nadal, że prawdziwym światem nie jest świat widzialny i przemijający, ale świat wiary; a prawdziwą potęgą umysłu jest mądrość, pochodząca od Boga jako owoc Jego miłości. Dzięki tej mądrości możemy patrzeć na świat i na nasze życie Bożymi oczyma.

Głoszącym teorie beznadziejności i śmierci podaje przyjacielską dłoń, ponieważ dobrowolnie zgodziła się doświadczać stanu człowieka, który nie wierzy; żyła w gęstych mrokach wiary i doskonale rozumie, co czuje człowiek, który nie wierzy. żyjącym w beznadziejności mówi, że życie ma sens, że Miłość i zawierzenie Bogu pozwalają przetrwać wszystkie trudne chwile, że trzeba Bogu powierzyć całą swą egzystencję.

Kapłanom Teresa mówi, że wymaganiem wszystkich wierzących, ale szczególnie powołanych do szczególnej misji w Kościele jest zjednoczyć się jak najpełniej z Chrystusem, pozwolić się Mu wewnętrznie przemienić, by On mógł przez nich działać i działać naprawdę skutecznie.

Świeckim mówi, by nie zaniedbywali obowiązków rodzinnych, zawodowych, społecznych, ale by wypełniając je traktowali to życie jako etap drogi do Boga, i pomagali innym zbliżyć się do Niego.

Poprzez akt ofiarowania się Miłości Miłosiernej wszystkim bez wyjątku mówi, że Bóg pragnie być miłowany i że posiadając Bożą Miłość mamy zaspokojone wszystkie nasze pragnienia.,,
Jota-jotka
Jota-jotka
Dziecięctwo duchowe,nie jest jakimś etapem w życiu duchowym, który pewnego dnia pozostawia się za sobą. Jest to sposób bycia i postępowania konieczny do wzrastania w łasce zawsze.
Jest to właściwie zdanie sobie sprawy w świetle objawienia i wiary ze swojej sytuacji wobec Boga, który nas zbawia swoją łaską.
Czy tego chcemy, czy nie, nasze życie duchowe nie może się rozwijać z naszej inicjatywy. …
Więcej
Dziecięctwo duchowe,nie jest jakimś etapem w życiu duchowym, który pewnego dnia pozostawia się za sobą. Jest to sposób bycia i postępowania konieczny do wzrastania w łasce zawsze.
Jest to właściwie zdanie sobie sprawy w świetle objawienia i wiary ze swojej sytuacji wobec Boga, który nas zbawia swoją łaską.
Czy tego chcemy, czy nie, nasze życie duchowe nie może się rozwijać z naszej inicjatywy.
Możemy tylko powierzyć się Bożemu działaniu.

Teresa odkryła to prawidło rozwoju, osobiście przebywając mozolną drogę.
(...)

Możemy krótko podsumować odkrycie Teresy, które jednocześnie stanowi jej posłannictwo:

Bóg jest Miłością, która zniża się do człowieka, by go przebóstwić. Taką Miłość Teresa nazywa Miłością Miłosierną,

On wlewa człowiekowi swoje własne pragnienia, tj. pragnienia Miłości nieskończonej, a człowiek odkrywając je, zdaje sobie jednocześnie sprawę, że nie jest absolutnie zdolny ich zrealizować,

Z drugiej strony człowiek zdaje sobie sprawę, że te pragnienia nie pochodzą od niego, ale od Boga, który może je zrealizować i chce je zrealizować przez sam fakt, że je inspiruje.

Ostatecznie człowiek odpowiada Bogu rezygnując całkowicie z wszelkiej samowystarczalności, powierzając się całkowicie przebóstwiającemu działaniu Bożemu, które spełnia pragnienia człowieka.

Zachęcam do przeczytania całości ,trudne do wypowiedzenia BOGACTWO ,,MAŁEJ DROGI,,
I DZIECIĘCTWA DUCHOWEGO.
o.Jerzy Gogola OCD

karmel.pl/karmel-mala-droga-sw-teresy/