V.R.S.
242.6K

Gdy katolik ucieka od strasznych czasów (4)

Ucieczka w zwierciadło świata

Znacznie większe rzeczy mogą nabrać barw w umyśle, gdy zajmujemy się małymi rzeczami baśniowej opowieści” (list Tolkiena z 25.10.1958)

-----

“Byłem głęboko poruszony historią małego chłopca
[z uzdrowienia w Lourdes – przyp. wł.] (…) z jej pozornie smutnym zakończeniem i następującym potem nagłym, niespodziewanym radosnym finałem (…) Naraz zdałem sobie sprawę czym jest – kwestią, którą właśnie próbowałem opisać i wyjaśnić – w tamtym eseju o baśniach (…) Dla której ukułem słowo „eukatastrofa”: niespodziewany pozytywny zwrot w opowieści, który przeszywa cię radością aż do łez (…) I podsumowałem, mówiąc że Zmartwychwstanie było najwspanialszą „eukatastrofą” z możliwych w największej Opowieści, która powoduje to czyste uczucie (…) Oczywiście nie mam na myśli tego, że przekaz Ewangelii jest tylko opowieścią” (list Tolkiena 08.11.1944)

-----


Twierdzę że Ucieczka jest jedną z głównych funkcji baśni i ponieważ ich nie odrzucam, jest jasne iż nie przyjmuję tonu pogardy lub politowania z jakim “Ucieczka” jest tak często używana (…) W tym co błędnie używający tego pojęcia nazywają z lubością Prawdziwym Życiem, Ucieczka jest wyraźnie jako zasada bardzo praktyczną a może nawet być heroiczną (…) Nie tylko mylą oni ujście więźnia z ucieczką dezertera, lecz zdają się preferować przyzwolenie “quislinga” nad opór patrioty (…) Elektryczna lampa uliczna może zostać zignorowana, po prostu gdyż jest mało znacząca i przemijająca. W każdym razie baśnie mają bardziej trwałe i fundamentalne rzeczy do poruszenia. Na przykład błyskawicę. Eskapista nie podlega tak kaprysom ulotnej mody jak ci jego oponenci. Nie czyni rzeczy (…) swymi panami ani bogami, czcząc je jako nieuniknione a nawet “niepohamowane” (…) Istnieje inny i głębszy “eskapizm”, który zawsze pojawiał się w baśni i legendzie. Są inne rzeczy bardziej posępne i straszliwe, od których się ucieka niż hałas, smród, nieludzkość i ekstrawagancja silnika spalinowego. Są to głód, pragnienie, ubóstwo, ból, smutek, niesprawiedliwość, śmierć. (…) “Pocieszenie” jakie niosą baśnie posiada aspekt inny od zaspokojenia w wyobraźni pradawnych pragnień. Znacznie ważniejsze jest Pocieszenie Szczęśliwego Zakończenia (…) Powiedziałbym że Tragedia jest prawdziwą formą Dramatu, jego najwyższą funkcją, lecz co do Baśni – prawdziwe jest jej przeciwieństwo. Ponieważ nie posiadamy słowa, które wyraża to przeciwieństwo nazwę je eukatastrofą (…)

Baśń fantasy można zatem wyjaśnić jako nagłe mgnienie leżącej u podstaw rzeczywistości lub prawdy. Jest nie tylko “pociechą” na smutek tego świata, lecz zaspokojeniem, odpowiedzią na pytanie: “czy to prawda?” (…) W “eukatastrofie” dostrzegamy przelotną wizję że odpowiedź może być większa – może być dalekim odblaskiem lub echem ewangelii w rzeczywistym świecie (…) Ewangelia nie usunęła legend, uświęciła je a zwłaszcza “szczęśliwe zakończenie”. Chrześcijanin nadal musi pracować, umysłem i ciałem, cierpieć, mieć nadzieję i umrzeć. Jednak może teraz dostrzegać, że wszystkie jego słabości i zdolności mają cel, który może znaleźć odkupienie (…) Wszystkie opowieści mogą stać się prawdziwe. I wreszcie – odkupione, mogą być różnorodne w zależności od form, które im nadajemy, tak jak Człowiek, wreszcie odkupiony, może przypominać lub nie to co nam znane i upadłe.”


(Tolkien: On Fairy Stories – wykład)

W sposób powyżej opisany Tolkien bronił się przed zarzutem “eskapizmu”, przyznając jednocześnie, iż wyjście przez niego w świat baśni stanowi swego rodzaju Ucieczkę. Czas owej ucieczki, którą sam Tolkien przeciwstawiał w powyższym wykładzie dezercji, przypada w wypadku pisarza na mroczne czasy świata rzeczywistego. Władcę Pierścieni pisał od grudnia roku 1937 kiedy trwało w najgorsze preludium II wojny światowej w Hiszpanii (w którym popierał oczywiście stronę katolicką), przez lata 40-te znaczone wojną światową zakończoną podziałem świata między komunizm i liberalizm. Wcześniej pisarz przeżył Wielką Wojnę, w której przez lata wykrwawiała się Europa a w latach poprzedzających Papież Pius X był więźniem Watykanu i na próżno próbował jej zapobiec.

Rok przed wybuchem Wielkiej Wojny i śmiercią Piusa X, dwudziestoletni Tolkien zapisał o swojej zmarłej w roku 1904 matce Mabel, nawróconej w roku 1900 z nowoczesnej odsłony arianizmu: “moja własna, droga matka była zaiste męczenniczką i nie każdemu Bóg daje tak łatwą drogę do Jego wielkich darów jak uczynił to z Hilarym i ze mną, dając nam matkę, która poniosła śmierć, trudząc się i niepokojąc aby zapewnić byśmy zachowali Wiarę” (cyt. za: H. Carpenter – Tolkien: a biography). Przyjaciel Matki Ks. Franciszek Ksawery Morgan, którego rodzina pochodziła z Hiszpanii, opiekował się po śmierci matki oboma młodymi Tolkienami, którzy często gościli w Oratorium, służąc Księdzu do porannej Mszy przy bocznym ołtarzu miejscowego kościoła. To ks. Morgan zabrał Tolkiena w prawdziwe góry – Alpy, wobec majestatu których pisarz zachował podziw na kartach swej powieści (i skąd przywiózł obrazek Ducha Gór, który stał się pierwowzorem wyglądu Gandalfa). W roku 1941 Tolkien napisał do swego syna Michała że ks. Franciszek “był dla mnie ojcem, bardziej niż większość prawdziwych ojców, choć nie mając żadnego zobowiązania”.

Jako kształcący się młodzieniec Tolkien zafascynował się literaturą staroangielską. Należały do niej dzieła duchownego z VIII wieku Cynewulfa, w tym poemat Chrystus, w którym natknął się na następujący passus: Cześć Earendelowi, najjaśniejszemu z aniołów nad śródziemiem, posłanemu do ludzi. Earendel oznaczał w ówczesnym języku anglosaskim “jaśniejącego”. Wkrótce potem Tolkien napisał poemat Podróż Earendela – Wieczornej Gwiazdy, który trafił potem do Władcy Pierścieni.

W roku 1914, roku rozpoczęcia Wielkiej Wojny młody Tolkien doprowadził wreszcie, choć z ociąganiem, do nawrócenia swej przyszłej (od roku 1916) małżonki - Edyty na Wiarę Katolicką, została ona przyjęta na łono Kościoła dwa dni po Objawieniu Pańskim tego roku. Nie była ona tak gorliwą katoliczką jak on, stąd też między Tolkienami dochodziło na tym tle do rozdźwięków - być może pokazanych w baśniowym przeciwstawieniu Berena i Luthien jako pochodzących z dwóch odmiennych ras. Podczas wojny, po ukończeniu szkoły z wyróżnieniem jeśli chodzi o język i literaturę angielską, Tolkien odbył szkolenie wojskowe i został oficerem odpowiedzialnym za kody sygnałowe. W czerwcu roku 1916 przerzucono go do Francji a jego batalion trafił w rejon Amiens – miasta przepięknej średniowiecznej katedry i krwawych walk nad Sommą. Jak potem powiedział (za: D. Grotta – J. R. R. Tolkien: architect of Middle Earth. A Biography): “zostałem wychowany na “wojnie, która miała zakończyć wszystkie wojny”, w co wówczas nie wierzyłem i tym bardziej dzisiaj nie wierzę”. Do swego syna Michała napisał po latach: “Opłakiwałem upadek całego mego świata, który rozpoczął się tuż potem jak osiągnąłem 21 lat życia”. Podczas walk nad Sommą zginęło dwóch jego przyjaciół – Robert Gilson i poeta Geoffrey Smith. Ku ich pamięci Tolkien napisał osobistą elegię Drużyna (Towarzysze) Róży (niepublikowaną) - białą różą upamiętniono bowiem poległych pod Minden.

Być może okopy nad Sommą były pierwowzorem Martwych Bagien na granicy Mordoru. W każdym razie jesienią tego roku Tolkien poważnie zachorował i trafił do szpitala a potem do Anglii. Tu, oglądając upadek Europy, napisał opowieść Upadek Gondolinu, której jednym z bohaterów stał się Earendel. Powrót na front w roku 1917 uniemożliwiła mu kolejna choroba i w październiku 1916 został zwolniony ze służby liniowej. Codzienne życie Tolkiena w okresie międzywojennym już jako wykładowcy w Oxfordzie i ojca rodziny rozpoczynało się od porannej Mszy Świętej o 7.30 w kościele św. Alojzego, do którego dojeżdzał rowerem. We wrześniu roku 1937 został wydany Hobbit. Jak wspomniano wyżej pierwszy rozdział Władcy Pierścieni został napisany w grudniu tego samego roku. Roku Mit Brennender Sorge i Divini Redemptoris (więcej)

Sytuacja w Europie zwiastowała kolejną wielką burzę. Źle, gorzej niż za rewolucji francuskiej, działo się w Hiszpanii, gdzie mordowano księży, zakonników i zakonnice. W jednym z listów (nr 83) Tolkien bolał nad angielską obojętnością na powyższe: “Nienawiść do naszego Kościoła stanowi ostatecznie jedyny, prawdziwy, ostateczny fundament Kościoła Anglikańskiego – tak głęboko położony, że pozostaje nawet wtedy, gdy wydawało się, że zdjęto całą nadbudowę (…) Jeśli zamknie się w więzieniu luteranina budzi to jego gniew, lecz jeśli morduje się kapłanów katolickich – nie wierzy w to (i ośmielam się powiedzieć: uważa że sami się o to prosili)”. Chodziło o C. S. Lewisa a jak dodał Tolkien w swojej korespondencji: “nie ma większego hołdu wobec Czerwonej propagandy niż fakt że (…) wierzy on we wszystko co mówi się przeciw Franco i w nic jest mówione w jego obronie”,

Jak wskazuje biograf Tolkiena H. Carpenter “Tolkien, podobnie jak wiele osób w owym czasie, był podejrzliwy bardziej, niż jeśli chodzi o intencje niemieckie, wobec tych Rosji Sowieckiej. Napisał że ma “wstręt stanięcia po którejkolwiek ze stron, która obejmowałaby Rosję”. W swoim dzienniku Tolkien rozważa że “Rosja jest przypuszczalnie ostatecznie znacznie bardziej odpowiedzialna za obecny kryzys i wybór momentu niż Hitler”.

We wrześniu 1939 Niemcy i Związek Sowiecki zaatakowały Polskę – rozpoczęła się II wojna światowa, w której kraj Tolkiena, początkowo prowadzący wojnę sprawiedliwą – w odpowiedzi na inwazję na Polskę, miał stanąć od roku 1941 w ramach fałszywej, szatańskiej alternatywy po stronie Sowietów. Najstarszy syn pisarza Jan przebywał wówczas w Rzymie, kształcąc się na kapłana, lecz został wkrótce odesłany do Anglii. Młodszy – Michał trafił do obrony przeciwlotniczej, najmłodszy Krzysztof – jeszcze się uczył a potem został wcielony do RAFu. W roku 1940 Tolkien doprowadził Drużynę Pierścienia do Morii, gdzie się zatrzymał. Podobna przerwa nastąpiła w roku 1943. W roku 1944 napisał do syna Krzysztofa w RAFie: “Wiedzieliśmy że Hitler był wulgarnym i ignoranckim łajdakiem, oprócz innych wad (…) lecz, jak się zdaje jest wielu wulgarnych i pełnych ignorancji łajdaków, którzy nie mówią po niemiecku i którzy, gdyby dostali podobną szansę pokazaliby większość cech Hitlera”. W innym liście opisuje, że wobec istniejącego systemu rządów i kroczącego zwycięsko totalitaryzmu, nie tylko pod znakiem hitlerowskiej swastyki, skłania się do “filozoficznej anarchii” czy też “monarchii niekonstytucyjnej”. Aresztowałbym każdego kto używa słowo: Państwo”. 31 lipca 1944 roku napisał do syna Krzysztofa: “nienawidziłbym Cesarstwa Rzymskiego za jego dni i pozostawał patriotycznym obywatelem Rzymu, woląc jednocześnie wolną Galię i dostrzegając dobro w Kartagińczykach”. 23 września 1944 w reakcji na artykuł prasowy wzywający do wyrżnięcia wszystkich Niemców pisał: “Niemcy mają dokładnie takie samo prawo by określać Polaków i Żydów jako podlegające eksterminacji robactwo, pod ludzi jak my Niemców: innymi słowy: żadnego prawa, bez względu na to co uczynili”.

Opór Tolkiena wobec totalitaryzmu szczególnie zaznaczał się do socjalizmu państwowego (np. list 181): “nie jestem socjalistą w żadnym znaczeniu tego słowa – odrazą darzę “planowanie” (…) przede wszystkim dlatego że “planujący”, gdy już uzyskają władzę, stają się tak bardzo złymi”. Głównego sojusznika Wielkiej Brytanii czyli Józefa Stalina nazywał wprost w innym liście: “starym, żądnym krwi mordercą”. Z kolei niemiecki narodowy socjalizm opisywał jako ruinę i perwersję szlachetnego ducha północnej Europy. W Przedmowie do Władcy Pierścieni zauważył że prawdziwa wojna nie przypomina tej baśniowej albowiem w niej “z pewnością Pierścień zostałby przechwycony i użyty przeciw Sauronowi. Nie został on by zniszczony lecz byłby okupowany”. “Ucieczka” w świat Władcy Pierścieni trwała 12 lat, podczas których ziszczały się najgorsze obawy Tolkiena co do świata rzeczywistego – Związek Sowiecki krwawego Stalina triumfował w II wojnie światowej a jego ojczyzna pozostawała z nim w sojuszu, niczym Saruman ze złem Saurona.

Dostrzegał także zagrożenie związane z amerykanizmem i w ogóle globalizacją Jak pisał 9 grudnia 1943 do Krzysztofa Tolkiena: “Im większe stają się rzeczy tym mniejsza, bardziej tępa i płaska staje się ziemia. Zmierza to bycia jednym przeklętym małym prowincjonalnym przedmieściem. Skoro wprowadzili amerykański system sanitarny, ożywienie morale, feminizm i masową produkcję (…) jak bardzo powinniśmy się cieszyć (…) Na poważnie: uważam ten ameryko-kosmopolityzm za bardzo przerażający (…) Naprawdę nie jestem pewien czy to zwycięstwo [tj. aliantów pod egidą USA – przyp. wł.] będzie dużo lepsze dla świata w długim okresie niż zwycięstwo _____” 7 lipca 1944 roku pisał z kolei do syna:

Maszyny mające zaoszczędzić pracę tworzą jedynie niekończącą się i coraz gorszą pracę. Do tej podstawowej niezdolności stworzenia dochodzi Upadek, który sprawia że nasze urządzenia nie tylko zawodzą jeśli chodzi o pragnienia lecz obracają się ku nowemu i straszliwemu złu. I tak przechodzimy nieuchronnie od Dedala i Ikara do Wielkiego Bombowca”.

29 maja 1945 roku, po "dniu zwycięstwa" w Europie, gdy wojna trwała jeszcze na Dalekim Wschodzie zwierzał się Krzysztofowi: "obawiam się, że jeśli chodzi o tę trwającą wojnę nie wspiera mnie nawet iskra patriotyzmu. Gdybym był wolnym człowiekiem, nie dałbym na nią nawet pensa a tym bardziej syna. Może na niej skorzystać tylko Ameryka albo Rosja, przypuszczalnie ta ostatnia". 9 sierpnia 1945 roku, po amerykańskim ataku atomowym na katedrę w Nagasaki napisał z kolei synowi: “jesteśmy w rękach Boga, lecz nie patrzy On łaskawie na budowniczych wieży Babel”. W innym z listów pisał: “próbujemy pokonać Saurona przy pomocy Pierścienia (…) Karą są narodziny nowych Sauronów”.

W liście z roku 1955, wydającym się echem prześladowań komunistycznych i procesów takich jak ten kardynała Mindszenty’ego, przyznawał że “nie przewidziałem iż zanim opowieść ta zostanie opublikowana wkroczymy w wieki ciemne, w których technika tortur i dezintegracji osobowości będzie konkurowała z tą Mordoru i Pierścienia oraz postawi nas przed praktycznym problemem uczciwych ludzi dobrej woli złamanych by zostać apostatami i zdrajcami”.

Podczas wizyty w Holandii w roku 1958, odpowiadając na pytanie jednej z niewiast czy należy dostrzegać w Mordorze Związek Sowiecki zaś w Sauronie Stalina, Tolkien odparł (cyt. za biografią pióra H. Carpentera): “spoglądam na Wschód, Zachód, Północ i Południe i nie widzę Saurona, lecz widzę że Saruman ma wielu potomków a my, hobbici, nie mamy przeciw nim żadnej magicznej broni. Mimo to, moi hobbici wznoszę ten toast: Za hobbitów – oby przeżyli Sarumanów i doczekali się widoku wiosny na drzewach”.

Podobnie jak w rzeczywistości, w powieści Tolkiena zło nie jest absolutne, co byłoby ujęciem manichejskim. Nawet Sauron, jak pisze w komentarzu do jednej z recenzji, z 1956: “przeszedł drogę wszystkich tyranów: zaczynając dobrze (…) lecz poszedł w pysze i żądzy dominacji dalej niż ludzcy tyrani, będąc z pochodzenia duchem nieśmiertelnym (anielskim)”. Owe tyraniczne uroszczenia do boskości są zasadniczym źródłem zła: “We Władcy Pierścieni podstawa konfliktu nie dotyczy “wolności”, choć jest ona oczywiście weń wpleciona. Dotyczy Boga i Jego wyłącznego prawa do czci Boskiej (…) Sauron pragnął być Bogiem-Królem”. Dlatego sprawa jego przeciwników była słuszna, jak “Sprawa tych, którzy teraz przeciwstawiają się Państwu-Bogu oraz Takiemu czy Innemu Marszałkowi jako jego Najwyższemu Kapłanowi”.

Dramatem dla Tolkiena było oglądanie ludzi działających subiektywnie w dobrej wierze, którzy swoim brakiem miłości bądź źle pojmowaną miłością uniemożliwiają “złym” nawróceniem. Pytany podczas spotkania w Rotterdamie, w roku 1958 o scenę z Władcy Pierścieni, w której Sam, kierując się troską o śpiącego Froda, traktuje brutalnie Golluma, który jest w rozterce wewnętrznej na granicy porzucenia zła, Tolkien odparł: “płakałem, gdy ją pisałem” (za: R. van Rosenberg – Tolkien’s Exceptional Visit to Holland).

W roku 1949, przed ukończeniem Tolkien przekazał swoje dzieło do recenzji dominikaninowi z Oxfordu, o. Antoniemu Gerwazemu Mathewowi, synowi przyjaciela ks. Morgana, znawcy m.in. historii średniowiecza oraz sztuki bizantyjskiej. Recenzja była pozytywna. Wg biografa Tolkiena D. Grotty, o. Mathew działał nawet jako agent Tolkiena wobec wydawnictw. Jak wskazano w poprzednich częściach owa “ucieczka” w wypadku Władcy Pierścieni zachowywała moralność i inne elementy nawiązujące do chrześcijaństwa. Swojemu przyjacielowi Polakowi Przemysławowi Mroczkowskiemu Tolkien potwierdził, że lembas stanowił figurę Eucharystii. Ciosem dla Tolkiena były zmiany w Kościele, zwłaszcza dotyczące liturgii. Już zmiany Wielkiego Tygodnia za Piusa XII były dla niego ostrzeżeniem zauważał że “są bardziej dostosowane do sposobu życia współczesnych chrześcijan” lecz powodowały że “czuł sie nieco zagubiony a nawet trochę smutny, gdy w swym wieku dowiedział się że obrzędy i zwyczaje tak długo znajome i tak głęboko związane z okresem [Wielkiego Tygodnia] nie będą już nigdy słyszane” (list do Patrycji Kirke z 28.03.1956 r., cyt za: C. Scull, W. G. Hammond: The J. R.R. Tolkien companion & guide). To był jednak dopiero początek drastycznych zmian. Po “reformie” liturgicznej 10 lat później, jak wskazał jego syn, ksiądz katolicki, Tolkien nadal: “próbował używać Łacińskiego Mszalika do Mszy po angielsku” i, jak wspomina jego wnuk Szymon Tolkien: “wszystkie odpowiedzi wymawiał bardzo głośno po łacinie podczas, gdy reszta zgromadzenia odpowiadała po angielsku”.

Jak należy jednocześnie zauważyć eskapizm Tolkiena przybrał postać radykalną w nigdy nie wydanym za życia pisarza Silmarillonie, będącym próbą stworzenia całościowej kosmogonii i mitologii dla baśniowego świata Władcy Pierścieni. Pojawiają się tam m.in. nawiązania do Musica Mundana – muzyki (wszech)świata Boecjusza z VI wieku jako oddającej porządek Boży i piękno Boga, którą człowiek powinien odczytywać jako ślad pozostawiony przez Stwórcę w stworzeniu. Pojawiają się tam jednak i niepokojące elementy synkretyczne – ot choćby łączenie pogańskich koncepcji bóstw z biblijnymi aniołami (tj. postaci Valarów, które sam Tolkien określa jako “anielskie moce” (występujące w różnych stopniach hierarchii), ale i “anielskich bogów”, którym jednak nie oddaje się czci boskiej, choć z polecenia Stwórcy uczestniczą w dziele stworzenia). Tak dalekie wyjście w świat baśni oznaczało dla pisarza stworzenie problemów, z których rozwiązaniem miał kłopoty. Wiele wskazuje na to, że Tolkien miał w związku z pisanymi baśniami pewne wyrzuty sumienia, które sprawiały, że wielokrotnie przeredagowywał swoje teksty. W każdym razie nie był z ich wcześniejszych wersji zadowolony. Przykładowo, jednym z najcięższych zarzutów dotyczących niezgodności jego fantastycznej wizji z filozofią i prawdą chrześcijańską był zarzut, że w jego książkach pojawia się określenie śmierci jako daru Stwórcy dla człowieka. Tolkien próbował rozwiązać powyższe poprzez… fantastyczny dyskurs filozoficzny Athrabeth Finrod ah Andreth stanowiący dialog króla elfów z niewiastą mądrą (przyjmujący za pewnik że człowiek stanowi złożenie duszy i ciała), która wskazuje że to, iż ludzie zostali stworzeni do śmierci i było to zamysłem Stwórcy jest… błędem szerzonym przez elfy. Ślady powyższego znajdujemy w liście Tolkiena do Ceesa Oubotera z 10 kwietnia 1958 r.: “Co do “przesłania” nie mam żadnego, jeśli rozumie się przez to zamierzony cel w pisaniu “Władcy Pierścieni” – nauczanie lub przekazanie wizji prawdy specjalnie dla mnie objawionej! Pisałem emocjonującą opowieść w atmosferze i z tłem, które uznaję osobiście za atrakcyjne. Jednakże w tego rodzaju procesie w sposób nieunikniony wplatają się własny gust, idee i wierzenia. (…) Czytając sam dzieło (mając na uwadze krytykę) uświadomiłem sobie dominujący temat śmierci. Z pewnością Śmierć nie jest tym samym co Nieprzyjaciel! Powiedziałem czy raczej chciałem powiedzieć że “przesłaniem” było okropne niebezpieczeństwo pomylenia prawdziwej “nieśmiertelności” z nieograniczoną, seryjną długowiecznością. Wolność od Czasu z trzymaniem się Czasu. Ów zamęt jest dziełem Nieprzyjaciela i jedną z głównych przyczyn katastrofy ludzkości (…) Elfy nazywają “śmierć” darem Bożym (dla ludzi) – ich pokusa jest inna: ku leniwej melancholii, obciążonej Pamięcią, prowadzącej do próby powstrzymania Czasu”

Ów faktyczny dyskurs wewnętrzny samego Tolkiena na temat śmierci (jak również: dobrej śmierci) brał się również, być może, z zestawienia wizji życia człowieka w pierwotnym stanie niewinności (bez śmierci) tj. przed Upadkiem w Raju z wizją uszczęśliwiającą osiąganą przez sprawiedliwych po śmierci, której śmierć z zasady jest koniecznym warunkiem. W pewnym sensie, zestawienie elfów i ludzi w fantazji pisarza mogło stanowić przedstawienie, figurę obu tych wizji (tj. nieśmiertelne, posiadające wyżej rozwinięty intelekt i pozbawione chorób elfy oraz śmiertelni ludzie po Upadku, którym śmierć umożliwia zakończenie tymczasowego życia doczesnego związanego z cierpieniami, chorobami i innym złem doczesnym oraz osiągnięcie wizji uszczęśliwiającej). Wracając do opisywanego wyżej dialogu to pojawiają się w nim wyraźne punkty spójności z nauką chrześcijańską – niewiasta Andreth pytana czy ludzie nie mają żadnej nadziei odpowiada, że niektórzy wierzą iż “Jedyny [Bóg] sam zejdzie na Ardę [ziemię] i uleczy Ludzi oraz całe Zeszpecenie od początku do końca”. Jednocześnie Tolkien nie przedstawił żadnej własnej wersji Upadku człowieka, uznając w jednym z komentarzy, że byłoby to parodią chrześcijaństwa.

Mimo swego eskapizmu w świat baśni, którego rozbudowanie tworzyło dla autora istotne problemy uzgodnienia z filozofią i prawdą chrześcijańską bez wyraźnego ujawnienia zarazem samej religii, Tolkien pozostał katolikiem, który, jak wspominał jego przyjaciel George Sayer (por. Proceedings of the JRR Tolkien Centenary Conference 1992), “zawsze lubił chodzić do Spowiedzi przed przystąpieniem do Komunii”, co nawet wywoływało komentarze bliskich o nadmiernym skrupulanctwie. Jak z kolei wspominała jego wnuczka Joanna na Boże Narodzenie “z prawdziwą przyjemnością dekorował choinkę, żłobek i dom, nalegając bym mu pomagała a potem szliśmy razem na Pasterkę o północy (…) zawsze znaczył me czoło Znakiem Krzyża zanim położyłam się spać”. W grudniu 1962 r. pisał do syna Michała Tolkiena: „Oto nadchodzi Boże Narodzenie. To wspaniałe święto, którego żadna „komercyjność” nie może naprawdę zepsuć, chyba że jej na to pozwolisz. Ufam mój drogi, że przyniesie ci nieco spokoju i odświeżenia w każdym wymiarze, i będę pamiętać o tobie, przyjmując komunię (jak zawsze, lecz w szczególny sposób)”

Dumą napawała Tolkiena jako ojca Msza prymicyjna syna Jana w lutym roku 1946, osobistym dramatem był rozwód syna Krzysztofa. W liście do innego z synów, Michała Tolkiena, ze stycznia 1965 roku, pisał: „Bardzo trudne to dla mnie i gorzkie, gdy moje dzieci odeszły na manowce (od Kościoła).”

Jednocześnie eskapizm Tolkiena, eskapizm epoki II wojny światowej – mistrzowskiego posunięcia szatana w dziejach świata poprzez wprowadzenie kolejnych fałszywych alternatyw: narodowego socjalizmu, internacjonalistycznego komunizmu oraz równie międzynarodowego amerykanizmu, dla którego podstawowym narzędziem walki był liberalizm, został wykorzystany, w sposób przez Tolkiena nieprzewidziany, przez eskapizm rewolucji lat 60-tych XX wieku. Przez eskapizm hipisów, LSD i obyczajowego buntu interesujący się jedynie kolorowością “odjazdu” w baśniowy świat, nie mający w polu zainteresowania zasad jego funkcjonowania a z tym – przesłania o świecie rzeczywistym. Eskapizm rewolucji, która Tolkiena nie rozumiała i nawet nie starała się zrozumieć za to chciała wykorzystać jego twórczość do własnych, obcych autorowi Władcy Pierścieni celów. Za powyższe jednak sam Tolkien odpowiedzialności nie ponosi.

Ilustracja do Hobbita autorstwa Tolkiena: Pagórek i Hobbiton za Wodą
NOE NOE shares this
997
“We Władcy Pierścieni podstawa konfliktu nie dotyczy “wolności”, choć jest ona oczywiście weń wpleciona. Dotyczy Boga i Jego wyłącznego prawa do czci Boskiej (…) Sauron pragnął być Bogiem-Królem” Dlatego sprawa jego przeciwników była słuszna, jak “Sprawa tych, którzy teraz przeciwstawiają się Państwu-Bogu oraz Takiemu czy Innemu Marszałkowi jako jego Najwyższemu Kapłanowi”.
V.R.S. shares this
680
“We Władcy Pierścieni podstawa konfliktu nie dotyczy “wolności”, choć jest ona oczywiście weń wpleciona. Dotyczy Boga i Jego wyłącznego prawa do czci Boskiej (…) Sauron pragnął być Bogiem-Królem” Dlatego sprawa jego przeciwników była słuszna, jak “Sprawa tych, którzy teraz przeciwstawiają się Państwu-Bogu oraz Takiemu czy Innemu Marszałkowi jako jego Najwyższemu Kapłanowi”.
Roj
Czym byłby eskapizm Tolkiena w naszych czasach: przymusu odczłowieczających szczepionek Pfizera oraz niewidzialnego terroru 5G? Jakie Baśnie by tworzył?
V.R.S.
Przypuszczam, że podobne jak wówczas - może ich "zła strona" miałaby jeszcze bardziej przerażającą/złowieszczą postać.
No chyba że otrzymałby posoborową formację - to wtedy byłyby to raczej baśnie optymistyczne o braterstwie ludzkości kroczącej beztrosko razem do tajardowskiego Punktu Omega. I pojawiłyby się w nich przypuszczalnie wówczas też różnorodność i bogactwo religii w ekumenicznej …More
Przypuszczam, że podobne jak wówczas - może ich "zła strona" miałaby jeszcze bardziej przerażającą/złowieszczą postać.
No chyba że otrzymałby posoborową formację - to wtedy byłyby to raczej baśnie optymistyczne o braterstwie ludzkości kroczącej beztrosko razem do tajardowskiego Punktu Omega. I pojawiłyby się w nich przypuszczalnie wówczas też różnorodność i bogactwo religii w ekumenicznej współpracy na rzecz pokoju i bezpieczeństwa.
Roj
Dziękuję.
V.R.S.
Nie ma za co. To tylko moje osobiste przypuszczenia.
PS A jak wygląda dzisiejsze "woke-fantasy" można zobaczyć na przykładzie tego filmu:
moviewebimages.com/…3/07/ryan-gosling-and-margot-robbie-in-barbie.jpegMore
Nie ma za co. To tylko moje osobiste przypuszczenia.

PS A jak wygląda dzisiejsze "woke-fantasy" można zobaczyć na przykładzie tego filmu:
moviewebimages.com/…3/07/ryan-gosling-and-margot-robbie-in-barbie.jpeg