Władysław hrabia Zamoyski to człowiek do szpiku kości kochający i oddany Polsce. Przyświecał mu zawsze jeden cel, który był niejako testamentem rodzinnym: „Służyć Bogu, służąc Ojczyźnie”. Dobrze wychowany, majętny, ale żyjący skromnie. Wielki bohater, ale wciąż za mało znany. Gdyby nie on tatrzańskie lasy zostałyby przetrzebione ponad 100 lat temu, a Morskie Oko nie należałoby do Polski.
More
Władysław hrabia Zamoyski to człowiek do szpiku kości kochający i oddany Polsce. Przyświecał mu zawsze jeden cel, który był niejako testamentem rodzinnym: „Służyć Bogu, służąc Ojczyźnie”. Dobrze wychowany, majętny, ale żyjący skromnie. Wielki bohater, ale wciąż za mało znany. Gdyby nie on tatrzańskie lasy zostałyby przetrzebione ponad 100 lat temu, a Morskie Oko nie należałoby do Polski.

Władysław Zamoyski urodził się 18 listopada 1853 roku w Paryżu.


fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

Był wnukiem Tytusa Działyńskiego i Gryzeldy Celestyny Zamoyskiej – wielkopolskich arystokratów, mecenasów kultury, dla których patriotyzm i działalność na rzecz niepodległości Polski była największą wartością. Tym też żyli jego rodzice Władysław Zamoyski i Jadwiga z Działyńskich.

Jeżeli chodzi o charakter i cechy, to Władysław był bardziej Działyński niż Zamoyski – mówiła dr Wanda Karkucińska z Biblioteki Kórnickiej PAN.

Dziadek w szczególny sposób upodobał sobie wnuka i poświęcał mu znacznie więcej czasu i uwagi niż swoim własnym dzieciom.

Gdy mały Władysław miał dwa lata, to Tytus Działyński dedykował mu swoją pracę historyczną pisaną po łacinie – wspominała dr Wanda Karkucińska.

„Kochany wnuku, Tobie, w kolebce jeszcze kwilącemu przypisać postanowiłem starodawne księgi o życiu i sprawach Jana Zamoyskiego, wielkiego przodka Twego, dopiero teraz za mym staraniem na jaw pospolite wydane” – pisał Tytus Działyński.

fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

Poczucie obowiązku – jak wspominał dr Wanda Karkucińska – „to cecha, która przeszła z ojca Tytusa na córkę i wybitnie na Władysława”.

Od małego dziecka miał poczucie obowiązku, a nawet poczucie służby – dodała.

Dzieciństwo Władysława upływało pomiędzy szkołą a licznymi podróżami po Europie z racji mocno zaangażowanych społecznie rodziców. Często odwiedzał Turcję, gdzie jego ojciec bywał w interesach. Od małego obracał się w towarzystwie licznych osobistości świata polityki i kultury. Gdy rodzice nie mogli zabierać ze sobą małego Władysława, wtedy trafiał pod opiekę dziadków zamieszkujących posiadłości w Poznaniu i Kórniku.

fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

„Generał Zamoyski upatrywał w religii pozytywny wpływ na wychowanie moralne i duchowe. Przywiązywał wielką wagę do udzielania i przystępowania do sakramentów świętych, jako drogi do zapewnienia równowagi psychicznej w momentach krytycznych. Jednakże z drugiej strony generał zauważał sprzeczności między wychowaniem i postępowaniem nie tylko wedle nakazów Bożych a rzeczywistością i uczynkami ludzi. Zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności rodziców w wychowaniu religijnym, a także za wprowadzenie dzieci w dorosłe życie” – czytamy w książce Kazimierza Adamczyka „Na obczyźnie i w kraju – nauczanie domowe Władysława Zamoyskiego”.

W 1863 roku rozpoczął naukę w paryskim Lycée Imperial Charlemagne. Pomimo czterokrotnego podejścia do egzaminów na wymarzone studia, nie dostał się na nie. Żeby nie marnować tego czasu i wypełnić marzenie ojca, wstąpił do wojska. Doszedł nawet do stopnia porucznika.

Wpierw miała to być nauka dwuletnia w szkole oficerskiej, a później studia w szkole aplikacyjnej Sztabu Generalnego. Mieli ją skończyć w stopniu podporucznika, a w wieku 22 lub 23 lat być już porucznikami. Nie była to droga do kariery i zaszczytów w wojsku francuskim, lecz przede wszystkim przygotowanie ich do działalności publicznej. Wszystkie te poczynania i postanowienia miały na celu, jak pisał generał Zamoyski: „Służenie własnemu krajowi” – czytamy w książce Kazimierza Adamczyka „Na obczyźnie i w kraju – nauczanie domowe Władysława Zamoyskiego”.

W tym czasie sporo podróżował. Jako członek francuskiej komisji rządowej udał się do Sydney z wystawą powszechną. W tej roli odbył ponad półtoraroczną podróż po Australii i Oceanii. Z podróży przywiózł bogate zbiory etnograficzne i mineralogiczne, które obecnie można obejrzeć w zamku w Kórniku, a zostały zapisane przez Władysława w całości państwu polskiemu.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


W 1881 roku hrabia Zamoyski przejął dobra Kórnickie otrzymane od swojego wuja (brata matki), Jana Działyńskiego.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


W tym czasie współpracował z matką i siostrą przy tworzeniu Szkoły Domowej Pracy Kobiet, którą z czasem byli zmuszeni przenieść z Kórnika do Kuźnic. Dotknęły go represje ze strony bismarkowskiego reżimu. Wskutek nich musiał opuścić Wielkopolskę. Przeniósł się wówczas do Galicji. To z tym regionem wiążą się jego najbardziej znane dokonania, dzięki którym zapisał się na kartach historii polskiej.

„Majątku, jaki mi Bóg w ręce oddał, nigdym nie uważał za własność moją, lecz za własność Polski, w czasowem mojem posiadaniu; własność, z której mi uronić niczego nie wolno, która Ojczyźnie jedynie, a nie mnie, ma służyć.

Na potrzeby moje osobiste nigdym z Kórnika centa nie wziął. Na zbytki żadne nigdym sobie nie pozwalał. Odmawiałem sobie wszystkiego, co mi się nie wydawało wprost niezbędnem. Ale gdzie sądziłem, że sprawa tego wymaga, wysiłków nie szczędziłem.

Jedno miałem pragnienie gorące, by wysiłki były skuteczne, a pomoc dana zmarnowaną nie została. Nie chodzi tu o mnie, boć mnie niewiele potrzeba, ale o krzywdę wyrządzoną sprawie publicznej, której służy i służyć ma wszystko, czem rozporządzam”
– pisał sam hr. Zamoyski.

W lutym 1888 roku zakopiańskie dobra zostały wystawione na sprzedaż za cenę wywoławczą 400 tys. guldenów austro-węgierskich, tzw. złotych reńskich.Pojawiła się szansa odzyskania Tatr, ale zdobycie takiej sumy było dla Polaków nieosiągalne. Władysław Zamoyski miał wówczas 35 lat i był pełen sił, dlatego podjął się odzyskania tego terenu, który obejmował 1/3 dzisiejszych Tatr polskich, Kuźnice, wszystko powyżej Zakopanego, obszary wokół i wewnątrz miasta, dolinę Kościeliską. Podjął ogromne ryzyko, bo kierował się przede wszystkim dobrem Ojczyzny. Pod zastaw trafiły bowiem dobra Kórnickie, które od pokoleń znajdowały się w rodzinie. Inni nabywcy zainteresowani tym terenem chcieli jedynie nabyć majątek, by do reszty wyzyskać ludzi, wyciąć lasy dla uzyskania taniego surowca, a kamień przerobić na tłuczeń.

„W tej to Kalwarii będąc, doczekaliśmy się kiedyś przybycia mego Brata raptem o 4-tej godzinie rano. Pamiętam, jak wszedł do Matki pokoju, w którym ja też spałam i odezwał się w ten sposób: „Mamo, dziś Zakopane ma być sprzedane na licytacji. Objechałem całą Galicję, by kogoś znaleźć, co by to chciał kupić i nikt nie chce, bo każdy mówi, że z tych kamieni żadnego nie będzie dochodu i jest tylko albo Żyd Goldfinger, albo Prusak Hohenlohe. A gdybym ja miał stanąć do licytacji, to bym musiał zahipotekować calusieńki majątek kórnicki, czy ja mam prawo tak zrobić?”. Na to nasza mądra Matka tak odpowiedziała: „Gdybyś miał żonę i dzieci, nie wiem, co bym odpowiedziała, ale wobec tego żeś kawalerem, to możesz robić, co chcesz”. Na to mój Brat nas pożegnał i czym prędzej pojechał do Krakowa. Pobiegł do swego notariusza pana Rettingera i mówi mu: „Panie, ja chcę Pana o coś prosić, ale ja nie wiem, czy Pan będzie miał odwagę”. A za kogo mnie Pan ma? O co chodzi?” Mój Brat dalej: Ja jestem gotów cały majątek poświęcić, żeby uratować Zakopane, ale ja nie chcę jednego centa dać dla parady, więc Towarzystwo Tatrzańskie udaje, że chce kupić Zakopane, ale ja wiem, że oni nie mają pieniędzy, więc ja bym Pana prosił, aby póki Towarzystwo Tatrzańskie figuruje, żeby się Pan nie odzywał, żeby im szyków nie psuć, ale oni się niedługo cofną, wtenczas Pan wystąpi, poda swą kaucję i ja odtąd Pana proszę, żeby jakąkolwiek wygłoszą cenę. Pan nie dodawał więcej jak jednego centa”. A pan Rettinger: „To oryginalne, ale to się da zrobić”.

I jadą obydwaj do Nowego Sącza, gdzie się miała odbyć licytacja. Mój Brat się kryje w jakiś kąt, by nie zauważono, że go to interesuje i obserwuje, czy pan Rettinger wszystko tak poprowadzi, jak on sobie tego życzył. Licytacja idzie. Towarzystwo Tatrzańskie się wreszcie cofa, pan Rettinger wykłada kaucję – i gdy wygłaszają, już nie wiem ile tam tysięcy ..i centa”, odzywa się Rettinger. Na to się oglądają, co to znaczy, czy to ktoś ma w czubku? I ze złością ten, co zastępował księcia Hohenlohe dodaje 10 000 florenów – „i centa” mówi Rettinger. A Żyd Goldfinger dodaje 5000 „i centa” znowu. Widzieli więc, że jest jakaś żelazna wola, której nie dadzą rady i ustąpili. Ulicznicy w Krakowie, skacząc po ulicach, krzyczeli: „Zamoyski kupił Zakopane za trzy centy?”
– opisywała w swoich wspomnieniach Maria Zamoyska, siostra Władysława.

Kolejne 20 lat życia Hrabia poświęcił na walkę o Morskie Oko. Węgrzy stali na stanowisku, że znajduje się ono poza terytorium Polski i należy do nich. Hrabia Zamoyski był przekonany, że trzeba walczyć o ten jeden z najpiękniejszych zakątków Tatr wszelkimi możliwymi sposobami. Sprawa trafiła do międzynarodowego trybunału. Ostatecznie we wrześniu 1902 roku sprawa została wygrana. Międzynarodowy Sąd Rozjemczy ds. ustalenia granicy w Tatrach uznał, że Morskie Oko należy do Polski. Dzięki Zamoyskiemu w naszym posiadaniu znajduje się dziś m.in. dolina Rybiego Potoku ze słynnym Morskim Okiem i część masywu Rysów. Hrabia był także współfundatorem budowy drogi do Morskiego Oka, a także kolei na trasie Chabówka-Zakopane.

Nieoceniony jest także jego wpływ na rozwój turystycznej potęgi Zakopanego. Dzięki niemu nie tylko ocalał ekosystem polskich Tatr, co w końcu doprowadziło do utworzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego, ale także powstała linia kolejowa oraz szosa prowadząca do stolicy polskich Tatr.


Pan Potocki poluje na lwy w Afryce, pan Stemiński hoduje konie wyścigowe, pan Lanckoroński grzebie w starożytnościach Pamfilii, a on (…) organizuje spółki, prowadzi fabryki, daje chleb setkom ludzi, stwarza dobrobyt, buduje koleje, chroni lasy od zniszczenia (…) potrafił pogodzić tabliczkę mnożenia z romantyzmem – pisały o nim ówczesne gazety.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości hrabia Władysław Zamoyski mógł powrócić do Wielkopolski. Tam też stworzył Fundację Zakłady Kórnickie, która obejmowała zarówno dobra wielkopolskie (okolice Kórnika), jak i zakopiańskie. Fundację tę przekazał narodowi polskiemu.

Nie po to Ojciec mój, Matka i ja pracowaliśmy ciężko przez całe życie i odmawiali sobie wszystkiego tak, żeśmy nieraz na opinię skąpców i wariatów zasłużyli, by po naszej śmierci byle synowiec rozbijał się automobilem. Wszystko, cośmy posiedli, ma służyć Ojczyźnie i Rodakom potrzebującym lub nieszczęśliwym, szczególnie od macierzy oderwanym – pisała sam hrabia Zamoyski w jednym z listów.

Pośmiertnie w 1933 r. został uhonorowany przez prezydenta Ignacego Mościckiego Wielką Wstęgą Orderu Odrodzenia Polski. Podczas sesji 24 listopada 2023 roku Rada Miasta i Gminy Kórnik ustanowiła rok 2024 Rokiem hrabiego Władysława Zamoyskiego, a wcześniej również parlamentarzyści.

Źródła:

I. Mileska. Polacy w Australii i Oceanii. „Poznaj Świat”. Rok XI (Nr 11 (132)), s. 43, listopad 1963. Polskie Towarzystwo Geograficzne. Państwowe Wydawnictwo Naukowe.

Kuźnice - nie tylko brama w Tatry [dostęp: 12.03.2024 r.]

Władysław hr. Zamoyski. Pan z Wielkopolski, Władca Tatr – film dokumentalno-biograficzny Władysław hr. Zamoyski – Pan z Wielkopolski – władca Tatr | O nauce - ponad horyzontem codzienności. [dostęp: 12.03.2024 r.]

Potocki, Władysław Zamoyski, [w:] Wielkopolski słownik biograficzny, Warszawa – Poznań: PWN, 1981

Bosacki, Władysław Zamoyski 1853-1924, Biblioteka Kórnicka PAN, Kórnik 2002.


Anita Suraj-Bagińska/radiomaryja.pl
radiomaryja.pl

Hrabia Władysław Zamoyski – bohater, „wybawca Tatr”

Władysław hrabia Zamoyski to człowiek do szpiku kości kochający i oddany Polsce. Przyświecał mu zawsze jeden cel, który był niejako testamentem …
Violetta Kołomycka shares this
23
Władysław hrabia Zamoyski to człowiek do szpiku kości kochający i oddany Polsce. Przyświecał mu zawsze jeden cel, który był niejako testamentem rodzinnym: „Służyć Bogu, służąc Ojczyźnie”. Dobrze wychowany, majętny, ale żyjący skromnie. Wielki bohater, ale wciąż za mało znany. Gdyby nie on tatrzańskie lasy zostałyby przetrzebione ponad 100 lat temu, a Morskie Oko nie należałoby do Polski.
More
Władysław hrabia Zamoyski to człowiek do szpiku kości kochający i oddany Polsce. Przyświecał mu zawsze jeden cel, który był niejako testamentem rodzinnym: „Służyć Bogu, służąc Ojczyźnie”. Dobrze wychowany, majętny, ale żyjący skromnie. Wielki bohater, ale wciąż za mało znany. Gdyby nie on tatrzańskie lasy zostałyby przetrzebione ponad 100 lat temu, a Morskie Oko nie należałoby do Polski.

Władysław Zamoyski urodził się 18 listopada 1853 roku w Paryżu.


fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

Był wnukiem Tytusa Działyńskiego i Gryzeldy Celestyny Zamoyskiej – wielkopolskich arystokratów, mecenasów kultury, dla których patriotyzm i działalność na rzecz niepodległości Polski była największą wartością. Tym też żyli jego rodzice Władysław Zamoyski i Jadwiga z Działyńskich.

Jeżeli chodzi o charakter i cechy, to Władysław był bardziej Działyński niż Zamoyski – mówiła dr Wanda Karkucińska z Biblioteki Kórnickiej PAN.

Dziadek w szczególny sposób upodobał sobie wnuka i poświęcał mu znacznie więcej czasu i uwagi niż swoim własnym dzieciom.

Gdy mały Władysław miał dwa lata, to Tytus Działyński dedykował mu swoją pracę historyczną pisaną po łacinie – wspominała dr Wanda Karkucińska.

„Kochany wnuku, Tobie, w kolebce jeszcze kwilącemu przypisać postanowiłem starodawne księgi o życiu i sprawach Jana Zamoyskiego, wielkiego przodka Twego, dopiero teraz za mym staraniem na jaw pospolite wydane” – pisał Tytus Działyński.

fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

Poczucie obowiązku – jak wspominał dr Wanda Karkucińska – „to cecha, która przeszła z ojca Tytusa na córkę i wybitnie na Władysława”.

Od małego dziecka miał poczucie obowiązku, a nawet poczucie służby – dodała.

Dzieciństwo Władysława upływało pomiędzy szkołą a licznymi podróżami po Europie z racji mocno zaangażowanych społecznie rodziców. Często odwiedzał Turcję, gdzie jego ojciec bywał w interesach. Od małego obracał się w towarzystwie licznych osobistości świata polityki i kultury. Gdy rodzice nie mogli zabierać ze sobą małego Władysława, wtedy trafiał pod opiekę dziadków zamieszkujących posiadłości w Poznaniu i Kórniku.

fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

„Generał Zamoyski upatrywał w religii pozytywny wpływ na wychowanie moralne i duchowe. Przywiązywał wielką wagę do udzielania i przystępowania do sakramentów świętych, jako drogi do zapewnienia równowagi psychicznej w momentach krytycznych. Jednakże z drugiej strony generał zauważał sprzeczności między wychowaniem i postępowaniem nie tylko wedle nakazów Bożych a rzeczywistością i uczynkami ludzi. Zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności rodziców w wychowaniu religijnym, a także za wprowadzenie dzieci w dorosłe życie” – czytamy w książce Kazimierza Adamczyka „Na obczyźnie i w kraju – nauczanie domowe Władysława Zamoyskiego”.

W 1863 roku rozpoczął naukę w paryskim Lycée Imperial Charlemagne. Pomimo czterokrotnego podejścia do egzaminów na wymarzone studia, nie dostał się na nie. Żeby nie marnować tego czasu i wypełnić marzenie ojca, wstąpił do wojska. Doszedł nawet do stopnia porucznika.

Wpierw miała to być nauka dwuletnia w szkole oficerskiej, a później studia w szkole aplikacyjnej Sztabu Generalnego. Mieli ją skończyć w stopniu podporucznika, a w wieku 22 lub 23 lat być już porucznikami. Nie była to droga do kariery i zaszczytów w wojsku francuskim, lecz przede wszystkim przygotowanie ich do działalności publicznej. Wszystkie te poczynania i postanowienia miały na celu, jak pisał generał Zamoyski: „Służenie własnemu krajowi” – czytamy w książce Kazimierza Adamczyka „Na obczyźnie i w kraju – nauczanie domowe Władysława Zamoyskiego”.

W tym czasie sporo podróżował. Jako członek francuskiej komisji rządowej udał się do Sydney z wystawą powszechną. W tej roli odbył ponad półtoraroczną podróż po Australii i Oceanii. Z podróży przywiózł bogate zbiory etnograficzne i mineralogiczne, które obecnie można obejrzeć w zamku w Kórniku, a zostały zapisane przez Władysława w całości państwu polskiemu.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


W 1881 roku hrabia Zamoyski przejął dobra Kórnickie otrzymane od swojego wuja (brata matki), Jana Działyńskiego.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


W tym czasie współpracował z matką i siostrą przy tworzeniu Szkoły Domowej Pracy Kobiet, którą z czasem byli zmuszeni przenieść z Kórnika do Kuźnic. Dotknęły go represje ze strony bismarkowskiego reżimu. Wskutek nich musiał opuścić Wielkopolskę. Przeniósł się wówczas do Galicji. To z tym regionem wiążą się jego najbardziej znane dokonania, dzięki którym zapisał się na kartach historii polskiej.

„Majątku, jaki mi Bóg w ręce oddał, nigdym nie uważał za własność moją, lecz za własność Polski, w czasowem mojem posiadaniu; własność, z której mi uronić niczego nie wolno, która Ojczyźnie jedynie, a nie mnie, ma służyć.

Na potrzeby moje osobiste nigdym z Kórnika centa nie wziął. Na zbytki żadne nigdym sobie nie pozwalał. Odmawiałem sobie wszystkiego, co mi się nie wydawało wprost niezbędnem. Ale gdzie sądziłem, że sprawa tego wymaga, wysiłków nie szczędziłem.

Jedno miałem pragnienie gorące, by wysiłki były skuteczne, a pomoc dana zmarnowaną nie została. Nie chodzi tu o mnie, boć mnie niewiele potrzeba, ale o krzywdę wyrządzoną sprawie publicznej, której służy i służyć ma wszystko, czem rozporządzam”
– pisał sam hr. Zamoyski.

W lutym 1888 roku zakopiańskie dobra zostały wystawione na sprzedaż za cenę wywoławczą 400 tys. guldenów austro-węgierskich, tzw. złotych reńskich.Pojawiła się szansa odzyskania Tatr, ale zdobycie takiej sumy było dla Polaków nieosiągalne. Władysław Zamoyski miał wówczas 35 lat i był pełen sił, dlatego podjął się odzyskania tego terenu, który obejmował 1/3 dzisiejszych Tatr polskich, Kuźnice, wszystko powyżej Zakopanego, obszary wokół i wewnątrz miasta, dolinę Kościeliską. Podjął ogromne ryzyko, bo kierował się przede wszystkim dobrem Ojczyzny. Pod zastaw trafiły bowiem dobra Kórnickie, które od pokoleń znajdowały się w rodzinie. Inni nabywcy zainteresowani tym terenem chcieli jedynie nabyć majątek, by do reszty wyzyskać ludzi, wyciąć lasy dla uzyskania taniego surowca, a kamień przerobić na tłuczeń.

„W tej to Kalwarii będąc, doczekaliśmy się kiedyś przybycia mego Brata raptem o 4-tej godzinie rano. Pamiętam, jak wszedł do Matki pokoju, w którym ja też spałam i odezwał się w ten sposób: „Mamo, dziś Zakopane ma być sprzedane na licytacji. Objechałem całą Galicję, by kogoś znaleźć, co by to chciał kupić i nikt nie chce, bo każdy mówi, że z tych kamieni żadnego nie będzie dochodu i jest tylko albo Żyd Goldfinger, albo Prusak Hohenlohe. A gdybym ja miał stanąć do licytacji, to bym musiał zahipotekować calusieńki majątek kórnicki, czy ja mam prawo tak zrobić?”. Na to nasza mądra Matka tak odpowiedziała: „Gdybyś miał żonę i dzieci, nie wiem, co bym odpowiedziała, ale wobec tego żeś kawalerem, to możesz robić, co chcesz”. Na to mój Brat nas pożegnał i czym prędzej pojechał do Krakowa. Pobiegł do swego notariusza pana Rettingera i mówi mu: „Panie, ja chcę Pana o coś prosić, ale ja nie wiem, czy Pan będzie miał odwagę”. A za kogo mnie Pan ma? O co chodzi?” Mój Brat dalej: Ja jestem gotów cały majątek poświęcić, żeby uratować Zakopane, ale ja nie chcę jednego centa dać dla parady, więc Towarzystwo Tatrzańskie udaje, że chce kupić Zakopane, ale ja wiem, że oni nie mają pieniędzy, więc ja bym Pana prosił, aby póki Towarzystwo Tatrzańskie figuruje, żeby się Pan nie odzywał, żeby im szyków nie psuć, ale oni się niedługo cofną, wtenczas Pan wystąpi, poda swą kaucję i ja odtąd Pana proszę, żeby jakąkolwiek wygłoszą cenę. Pan nie dodawał więcej jak jednego centa”. A pan Rettinger: „To oryginalne, ale to się da zrobić”.

I jadą obydwaj do Nowego Sącza, gdzie się miała odbyć licytacja. Mój Brat się kryje w jakiś kąt, by nie zauważono, że go to interesuje i obserwuje, czy pan Rettinger wszystko tak poprowadzi, jak on sobie tego życzył. Licytacja idzie. Towarzystwo Tatrzańskie się wreszcie cofa, pan Rettinger wykłada kaucję – i gdy wygłaszają, już nie wiem ile tam tysięcy ..i centa”, odzywa się Rettinger. Na to się oglądają, co to znaczy, czy to ktoś ma w czubku? I ze złością ten, co zastępował księcia Hohenlohe dodaje 10 000 florenów – „i centa” mówi Rettinger. A Żyd Goldfinger dodaje 5000 „i centa” znowu. Widzieli więc, że jest jakaś żelazna wola, której nie dadzą rady i ustąpili. Ulicznicy w Krakowie, skacząc po ulicach, krzyczeli: „Zamoyski kupił Zakopane za trzy centy?”
– opisywała w swoich wspomnieniach Maria Zamoyska, siostra Władysława.

Kolejne 20 lat życia Hrabia poświęcił na walkę o Morskie Oko. Węgrzy stali na stanowisku, że znajduje się ono poza terytorium Polski i należy do nich. Hrabia Zamoyski był przekonany, że trzeba walczyć o ten jeden z najpiękniejszych zakątków Tatr wszelkimi możliwymi sposobami. Sprawa trafiła do międzynarodowego trybunału. Ostatecznie we wrześniu 1902 roku sprawa została wygrana. Międzynarodowy Sąd Rozjemczy ds. ustalenia granicy w Tatrach uznał, że Morskie Oko należy do Polski. Dzięki Zamoyskiemu w naszym posiadaniu znajduje się dziś m.in. dolina Rybiego Potoku ze słynnym Morskim Okiem i część masywu Rysów. Hrabia był także współfundatorem budowy drogi do Morskiego Oka, a także kolei na trasie Chabówka-Zakopane.

Nieoceniony jest także jego wpływ na rozwój turystycznej potęgi Zakopanego. Dzięki niemu nie tylko ocalał ekosystem polskich Tatr, co w końcu doprowadziło do utworzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego, ale także powstała linia kolejowa oraz szosa prowadząca do stolicy polskich Tatr.


Pan Potocki poluje na lwy w Afryce, pan Stemiński hoduje konie wyścigowe, pan Lanckoroński grzebie w starożytnościach Pamfilii, a on (…) organizuje spółki, prowadzi fabryki, daje chleb setkom ludzi, stwarza dobrobyt, buduje koleje, chroni lasy od zniszczenia (…) potrafił pogodzić tabliczkę mnożenia z romantyzmem – pisały o nim ówczesne gazety.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości hrabia Władysław Zamoyski mógł powrócić do Wielkopolski. Tam też stworzył Fundację Zakłady Kórnickie, która obejmowała zarówno dobra wielkopolskie (okolice Kórnika), jak i zakopiańskie. Fundację tę przekazał narodowi polskiemu.

Nie po to Ojciec mój, Matka i ja pracowaliśmy ciężko przez całe życie i odmawiali sobie wszystkiego tak, żeśmy nieraz na opinię skąpców i wariatów zasłużyli, by po naszej śmierci byle synowiec rozbijał się automobilem. Wszystko, cośmy posiedli, ma służyć Ojczyźnie i Rodakom potrzebującym lub nieszczęśliwym, szczególnie od macierzy oderwanym – pisała sam hrabia Zamoyski w jednym z listów.

Pośmiertnie w 1933 r. został uhonorowany przez prezydenta Ignacego Mościckiego Wielką Wstęgą Orderu Odrodzenia Polski. Podczas sesji 24 listopada 2023 roku Rada Miasta i Gminy Kórnik ustanowiła rok 2024 Rokiem hrabiego Władysława Zamoyskiego, a wcześniej również parlamentarzyści.

Źródła:

I. Mileska. Polacy w Australii i Oceanii. „Poznaj Świat”. Rok XI (Nr 11 (132)), s. 43, listopad 1963. Polskie Towarzystwo Geograficzne. Państwowe Wydawnictwo Naukowe.

Kuźnice - nie tylko brama w Tatry [dostęp: 12.03.2024 r.]

Władysław hr. Zamoyski. Pan z Wielkopolski, Władca Tatr – film dokumentalno-biograficzny Władysław hr. Zamoyski – Pan z Wielkopolski – władca Tatr | O nauce - ponad horyzontem codzienności. [dostęp: 12.03.2024 r.]

Potocki, Władysław Zamoyski, [w:] Wielkopolski słownik biograficzny, Warszawa – Poznań: PWN, 1981

Bosacki, Władysław Zamoyski 1853-1924, Biblioteka Kórnicka PAN, Kórnik 2002.


Anita Suraj-Bagińska/radiomaryja.pl
MAT - shares this
1928
Władysław hrabia Zamoyski to człowiek do szpiku kości kochający i oddany Polsce. Przyświecał mu zawsze jeden cel, który był niejako testamentem rodzinnym: „Służyć Bogu, służąc Ojczyźnie”. Dobrze wychowany, majętny, ale żyjący skromnie. Wielki bohater, ale wciąż za mało znany. Gdyby nie on tatrzańskie lasy zostałyby przetrzebione ponad 100 lat temu, a Morskie Oko nie należałoby do Polski.
More
Władysław hrabia Zamoyski to człowiek do szpiku kości kochający i oddany Polsce. Przyświecał mu zawsze jeden cel, który był niejako testamentem rodzinnym: „Służyć Bogu, służąc Ojczyźnie”. Dobrze wychowany, majętny, ale żyjący skromnie. Wielki bohater, ale wciąż za mało znany. Gdyby nie on tatrzańskie lasy zostałyby przetrzebione ponad 100 lat temu, a Morskie Oko nie należałoby do Polski.

Władysław Zamoyski urodził się 18 listopada 1853 roku w Paryżu.


fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

Był wnukiem Tytusa Działyńskiego i Gryzeldy Celestyny Zamoyskiej – wielkopolskich arystokratów, mecenasów kultury, dla których patriotyzm i działalność na rzecz niepodległości Polski była największą wartością. Tym też żyli jego rodzice Władysław Zamoyski i Jadwiga z Działyńskich.

Jeżeli chodzi o charakter i cechy, to Władysław był bardziej Działyński niż Zamoyski – mówiła dr Wanda Karkucińska z Biblioteki Kórnickiej PAN.

Dziadek w szczególny sposób upodobał sobie wnuka i poświęcał mu znacznie więcej czasu i uwagi niż swoim własnym dzieciom.

Gdy mały Władysław miał dwa lata, to Tytus Działyński dedykował mu swoją pracę historyczną pisaną po łacinie – wspominała dr Wanda Karkucińska.

„Kochany wnuku, Tobie, w kolebce jeszcze kwilącemu przypisać postanowiłem starodawne księgi o życiu i sprawach Jana Zamoyskiego, wielkiego przodka Twego, dopiero teraz za mym staraniem na jaw pospolite wydane” – pisał Tytus Działyński.

fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

Poczucie obowiązku – jak wspominał dr Wanda Karkucińska – „to cecha, która przeszła z ojca Tytusa na córkę i wybitnie na Władysława”.

Od małego dziecka miał poczucie obowiązku, a nawet poczucie służby – dodała.

Dzieciństwo Władysława upływało pomiędzy szkołą a licznymi podróżami po Europie z racji mocno zaangażowanych społecznie rodziców. Często odwiedzał Turcję, gdzie jego ojciec bywał w interesach. Od małego obracał się w towarzystwie licznych osobistości świata polityki i kultury. Gdy rodzice nie mogli zabierać ze sobą małego Władysława, wtedy trafiał pod opiekę dziadków zamieszkujących posiadłości w Poznaniu i Kórniku.

fot. Muzeum Cyfrowe w Kozłówce

„Generał Zamoyski upatrywał w religii pozytywny wpływ na wychowanie moralne i duchowe. Przywiązywał wielką wagę do udzielania i przystępowania do sakramentów świętych, jako drogi do zapewnienia równowagi psychicznej w momentach krytycznych. Jednakże z drugiej strony generał zauważał sprzeczności między wychowaniem i postępowaniem nie tylko wedle nakazów Bożych a rzeczywistością i uczynkami ludzi. Zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności rodziców w wychowaniu religijnym, a także za wprowadzenie dzieci w dorosłe życie” – czytamy w książce Kazimierza Adamczyka „Na obczyźnie i w kraju – nauczanie domowe Władysława Zamoyskiego”.

W 1863 roku rozpoczął naukę w paryskim Lycée Imperial Charlemagne. Pomimo czterokrotnego podejścia do egzaminów na wymarzone studia, nie dostał się na nie. Żeby nie marnować tego czasu i wypełnić marzenie ojca, wstąpił do wojska. Doszedł nawet do stopnia porucznika.

Wpierw miała to być nauka dwuletnia w szkole oficerskiej, a później studia w szkole aplikacyjnej Sztabu Generalnego. Mieli ją skończyć w stopniu podporucznika, a w wieku 22 lub 23 lat być już porucznikami. Nie była to droga do kariery i zaszczytów w wojsku francuskim, lecz przede wszystkim przygotowanie ich do działalności publicznej. Wszystkie te poczynania i postanowienia miały na celu, jak pisał generał Zamoyski: „Służenie własnemu krajowi” – czytamy w książce Kazimierza Adamczyka „Na obczyźnie i w kraju – nauczanie domowe Władysława Zamoyskiego”.

W tym czasie sporo podróżował. Jako członek francuskiej komisji rządowej udał się do Sydney z wystawą powszechną. W tej roli odbył ponad półtoraroczną podróż po Australii i Oceanii. Z podróży przywiózł bogate zbiory etnograficzne i mineralogiczne, które obecnie można obejrzeć w zamku w Kórniku, a zostały zapisane przez Władysława w całości państwu polskiemu.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


W 1881 roku hrabia Zamoyski przejął dobra Kórnickie otrzymane od swojego wuja (brata matki), Jana Działyńskiego.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


W tym czasie współpracował z matką i siostrą przy tworzeniu Szkoły Domowej Pracy Kobiet, którą z czasem byli zmuszeni przenieść z Kórnika do Kuźnic. Dotknęły go represje ze strony bismarkowskiego reżimu. Wskutek nich musiał opuścić Wielkopolskę. Przeniósł się wówczas do Galicji. To z tym regionem wiążą się jego najbardziej znane dokonania, dzięki którym zapisał się na kartach historii polskiej.

„Majątku, jaki mi Bóg w ręce oddał, nigdym nie uważał za własność moją, lecz za własność Polski, w czasowem mojem posiadaniu; własność, z której mi uronić niczego nie wolno, która Ojczyźnie jedynie, a nie mnie, ma służyć.

Na potrzeby moje osobiste nigdym z Kórnika centa nie wziął. Na zbytki żadne nigdym sobie nie pozwalał. Odmawiałem sobie wszystkiego, co mi się nie wydawało wprost niezbędnem. Ale gdzie sądziłem, że sprawa tego wymaga, wysiłków nie szczędziłem.

Jedno miałem pragnienie gorące, by wysiłki były skuteczne, a pomoc dana zmarnowaną nie została. Nie chodzi tu o mnie, boć mnie niewiele potrzeba, ale o krzywdę wyrządzoną sprawie publicznej, której służy i służyć ma wszystko, czem rozporządzam”
– pisał sam hr. Zamoyski.

W lutym 1888 roku zakopiańskie dobra zostały wystawione na sprzedaż za cenę wywoławczą 400 tys. guldenów austro-węgierskich, tzw. złotych reńskich.Pojawiła się szansa odzyskania Tatr, ale zdobycie takiej sumy było dla Polaków nieosiągalne. Władysław Zamoyski miał wówczas 35 lat i był pełen sił, dlatego podjął się odzyskania tego terenu, który obejmował 1/3 dzisiejszych Tatr polskich, Kuźnice, wszystko powyżej Zakopanego, obszary wokół i wewnątrz miasta, dolinę Kościeliską. Podjął ogromne ryzyko, bo kierował się przede wszystkim dobrem Ojczyzny. Pod zastaw trafiły bowiem dobra Kórnickie, które od pokoleń znajdowały się w rodzinie. Inni nabywcy zainteresowani tym terenem chcieli jedynie nabyć majątek, by do reszty wyzyskać ludzi, wyciąć lasy dla uzyskania taniego surowca, a kamień przerobić na tłuczeń.

„W tej to Kalwarii będąc, doczekaliśmy się kiedyś przybycia mego Brata raptem o 4-tej godzinie rano. Pamiętam, jak wszedł do Matki pokoju, w którym ja też spałam i odezwał się w ten sposób: „Mamo, dziś Zakopane ma być sprzedane na licytacji. Objechałem całą Galicję, by kogoś znaleźć, co by to chciał kupić i nikt nie chce, bo każdy mówi, że z tych kamieni żadnego nie będzie dochodu i jest tylko albo Żyd Goldfinger, albo Prusak Hohenlohe. A gdybym ja miał stanąć do licytacji, to bym musiał zahipotekować calusieńki majątek kórnicki, czy ja mam prawo tak zrobić?”. Na to nasza mądra Matka tak odpowiedziała: „Gdybyś miał żonę i dzieci, nie wiem, co bym odpowiedziała, ale wobec tego żeś kawalerem, to możesz robić, co chcesz”. Na to mój Brat nas pożegnał i czym prędzej pojechał do Krakowa. Pobiegł do swego notariusza pana Rettingera i mówi mu: „Panie, ja chcę Pana o coś prosić, ale ja nie wiem, czy Pan będzie miał odwagę”. A za kogo mnie Pan ma? O co chodzi?” Mój Brat dalej: Ja jestem gotów cały majątek poświęcić, żeby uratować Zakopane, ale ja nie chcę jednego centa dać dla parady, więc Towarzystwo Tatrzańskie udaje, że chce kupić Zakopane, ale ja wiem, że oni nie mają pieniędzy, więc ja bym Pana prosił, aby póki Towarzystwo Tatrzańskie figuruje, żeby się Pan nie odzywał, żeby im szyków nie psuć, ale oni się niedługo cofną, wtenczas Pan wystąpi, poda swą kaucję i ja odtąd Pana proszę, żeby jakąkolwiek wygłoszą cenę. Pan nie dodawał więcej jak jednego centa”. A pan Rettinger: „To oryginalne, ale to się da zrobić”.

I jadą obydwaj do Nowego Sącza, gdzie się miała odbyć licytacja. Mój Brat się kryje w jakiś kąt, by nie zauważono, że go to interesuje i obserwuje, czy pan Rettinger wszystko tak poprowadzi, jak on sobie tego życzył. Licytacja idzie. Towarzystwo Tatrzańskie się wreszcie cofa, pan Rettinger wykłada kaucję – i gdy wygłaszają, już nie wiem ile tam tysięcy ..i centa”, odzywa się Rettinger. Na to się oglądają, co to znaczy, czy to ktoś ma w czubku? I ze złością ten, co zastępował księcia Hohenlohe dodaje 10 000 florenów – „i centa” mówi Rettinger. A Żyd Goldfinger dodaje 5000 „i centa” znowu. Widzieli więc, że jest jakaś żelazna wola, której nie dadzą rady i ustąpili. Ulicznicy w Krakowie, skacząc po ulicach, krzyczeli: „Zamoyski kupił Zakopane za trzy centy?”
– opisywała w swoich wspomnieniach Maria Zamoyska, siostra Władysława.

Kolejne 20 lat życia Hrabia poświęcił na walkę o Morskie Oko. Węgrzy stali na stanowisku, że znajduje się ono poza terytorium Polski i należy do nich. Hrabia Zamoyski był przekonany, że trzeba walczyć o ten jeden z najpiękniejszych zakątków Tatr wszelkimi możliwymi sposobami. Sprawa trafiła do międzynarodowego trybunału. Ostatecznie we wrześniu 1902 roku sprawa została wygrana. Międzynarodowy Sąd Rozjemczy ds. ustalenia granicy w Tatrach uznał, że Morskie Oko należy do Polski. Dzięki Zamoyskiemu w naszym posiadaniu znajduje się dziś m.in. dolina Rybiego Potoku ze słynnym Morskim Okiem i część masywu Rysów. Hrabia był także współfundatorem budowy drogi do Morskiego Oka, a także kolei na trasie Chabówka-Zakopane.

Nieoceniony jest także jego wpływ na rozwój turystycznej potęgi Zakopanego. Dzięki niemu nie tylko ocalał ekosystem polskich Tatr, co w końcu doprowadziło do utworzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego, ale także powstała linia kolejowa oraz szosa prowadząca do stolicy polskich Tatr.


Pan Potocki poluje na lwy w Afryce, pan Stemiński hoduje konie wyścigowe, pan Lanckoroński grzebie w starożytnościach Pamfilii, a on (…) organizuje spółki, prowadzi fabryki, daje chleb setkom ludzi, stwarza dobrobyt, buduje koleje, chroni lasy od zniszczenia (…) potrafił pogodzić tabliczkę mnożenia z romantyzmem – pisały o nim ówczesne gazety.

fot. Dawid Bagiński

fot. Dawid Bagiński


Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości hrabia Władysław Zamoyski mógł powrócić do Wielkopolski. Tam też stworzył Fundację Zakłady Kórnickie, która obejmowała zarówno dobra wielkopolskie (okolice Kórnika), jak i zakopiańskie. Fundację tę przekazał narodowi polskiemu.

Nie po to Ojciec mój, Matka i ja pracowaliśmy ciężko przez całe życie i odmawiali sobie wszystkiego tak, żeśmy nieraz na opinię skąpców i wariatów zasłużyli, by po naszej śmierci byle synowiec rozbijał się automobilem. Wszystko, cośmy posiedli, ma służyć Ojczyźnie i Rodakom potrzebującym lub nieszczęśliwym, szczególnie od macierzy oderwanym – pisała sam hrabia Zamoyski w jednym z listów.

Pośmiertnie w 1933 r. został uhonorowany przez prezydenta Ignacego Mościckiego Wielką Wstęgą Orderu Odrodzenia Polski. Podczas sesji 24 listopada 2023 roku Rada Miasta i Gminy Kórnik ustanowiła rok 2024 Rokiem hrabiego Władysława Zamoyskiego, a wcześniej również parlamentarzyści.

Źródła:

I. Mileska. Polacy w Australii i Oceanii. „Poznaj Świat”. Rok XI (Nr 11 (132)), s. 43, listopad 1963. Polskie Towarzystwo Geograficzne. Państwowe Wydawnictwo Naukowe.

Kuźnice - nie tylko brama w Tatry [dostęp: 12.03.2024 r.]

Władysław hr. Zamoyski. Pan z Wielkopolski, Władca Tatr – film dokumentalno-biograficzny Władysław hr. Zamoyski – Pan z Wielkopolski – władca Tatr | O nauce - ponad horyzontem codzienności. [dostęp: 12.03.2024 r.]

Potocki, Władysław Zamoyski, [w:] Wielkopolski słownik biograficzny, Warszawa – Poznań: PWN, 1981

Bosacki, Władysław Zamoyski 1853-1924, Biblioteka Kórnicka PAN, Kórnik 2002.


Anita Suraj-Bagińska/radiomaryja.pl
Posoborowe absurdy
MAT -
Byłem w Niedzielę 31 marca, zwiedzaliśmy z Moją Chrzestną 83lat, Zamek KÓRNICKI, wspaniały rozległy park.