marcys.td
2265
19:29
Co z tym piekłem? - komentarz do wypowiedzi o. Szustaka. Czy piekło istnieje? Kto zostanie potępiony? Czy piekło nie sprzeciwia się Bożemu miłosierdziu? Dlaczego potępieni się nie nawrócą? - Na te …Więcej
Co z tym piekłem? - komentarz do wypowiedzi o. Szustaka.
Czy piekło istnieje? Kto zostanie potępiony? Czy piekło nie sprzeciwia się Bożemu miłosierdziu? Dlaczego potępieni się nie nawrócą? - Na te pytania staram się odpowiedzieć w tym filmie. Wspomniane materiały o. Szustaka: www.youtube.com/watch www.youtube.com/watch www.youtube.com/watch Szkoły Akwinaty: poland-a.prod.fsspx.org/pl Polecamy wydawnictwo Te Deum: www.tedeum.pl
1. NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ.
+
Co to jest szatan?
"PRZEGLĄD KATOLICKI"
–––––
Zdarza się nieraz słyszeć i czytać twierdzenie, iż szatan nie istnieje jako osoba, lecz jest tylko uosobieniem przez wyobraźnię złych skłonności ludzkich; lub to drugie: iż człowiek potęgą wolnej swej woli tworzy złe; lub jeszcze: iż szatan istnieje jako najwyższe złe. Mniemania te błędne są i co do rozumienia czym jest złe, i co do zdarzeń …
Więcej
+
Co to jest szatan?

"PRZEGLĄD KATOLICKI"

–––––

Zdarza się nieraz słyszeć i czytać twierdzenie, iż szatan nie istnieje jako osoba, lecz jest tylko uosobieniem przez wyobraźnię złych skłonności ludzkich; lub to drugie: iż człowiek potęgą wolnej swej woli tworzy złe; lub jeszcze: iż szatan istnieje jako najwyższe złe. Mniemania te błędne są i co do rozumienia czym jest złe, i co do zdarzeń dziejowych.

Złe nie może się tworzyć. Tworzenie jest czynem dodatnim, złe jest ujemnym.

Złe nie jest rzeczą, nie ma w sobie substancji, ani materialnej ani duchowej, tym mniej jest istotą żyjącą.

Złe jest to zepsucie. Jak zepsucie samo przez się nie istnieje, a jest jeno przerwaniem porządku, zmniejszeniem, zbliżeniem do nieistnienia (nie powiem do nicości, bo nicości wśród świata Bożego raz stworzonego nie ma i nigdy już nie będzie); jak zepsucie, mówię, zbliżeniem jest do nieistnienia, czyli do ustania formy jakiej rzeczy, tak złe jest odtworzeniem, zniszczeniem przez wolne stworzenia Boże piękności i dobra, stworzonych przez Boga. Używam wyrazu złe zamiast zło, bo złe czyli wolna wola stworzeń od woli Boga odwrócona i działająca na przekor zamiarom Jego istnieje na nieszczęście, nie z konieczności absolutnej, lecz wskutek upadku, zepsucia, zaciemnienia umysłu, i istnieć będzie do końca świata, zło zaś samo w sobie, zło czyste, zło jako rzecz lub istota nie istnieje. Jest najwyższe dobro Bóg osobisty, dobro w sobie. Nie masz najwyższego złego. Zło czyste, osobiste (przypuśćmy na chwilę absurdum zepsucia bez rzeczy, a w ostatecznym wyniku nicości istniejącej jako rozumna i działająca istota) to zło tedy czyste osobiste istniałoby chyba samo przez się, bo podtrzymania istocie jego, czyste dobro dawać by nie mogło. Jeśliby istnieć mogło samo z siebie, to jest gdyby samo w sobie moc miało istnienia, nie byłoby stworzone, lecz wiekuiste, bez początku ni końca, byłoby Bogiem, i wpadlibyśmy w Manicheizm naprzód, a potem logicznie doszli do zaprzeczenia istnienia Boga najwyższego dobra, ponieważ dwa Bogi istnieć nie mogą.

Szatan nie jest czystym złem, lecz tylko dobrym stworzeniem Bożym, później zepsutym i zepsutym nie tak zupełnie, iżby w nim cokolwiek pierwotnego dobra nie zostało. Sama istota jego przez Boga stworzona, poznaniem i wolą obdarzona jest dobrą, przypadkowość tylko tej istoty, jej zepsucie w odwróceniu wolnej woli od woli Bożej jest złem.

Przejdźmy do błędu dziejowego. Ogólne dzieje świata nie od stworzenia Adama się zaczynają; poprzedziły go bowiem działania Boże i wypadki z użycia wolnej woli umysłowych stworzeń wynikłe.

W wieczności jest Bóg, jeden we trzech osobach, wszechmocny, a jednak stworzyć nie mogący równego sobie Boga. Gdy więc miłość swoją wylał zewnątrz siebie, stworzył na podobieństwo swoje istoty obdarzone poznaniem i wolną wolą, czyste duchy, anioły, wszystkie dobre i piękne w rozmaitych rodzajach i stopniach, by zdolne były wzajemnie dawać i przyjmować; a tak aby stosunki między sobą mieć mogły i pobudek więcej do miłości. Nieskończonej doskonałości, jaką był sam, to jest zupełnej niezdolności do wszystkiego co ujemne i skończone, dać im nie mógł. Były bowiem stworzone, stworzone z niczego. Bóg najwyższą jest wolnością, jednak wola Jego absolutną ma niemożność nachylenia się ku złemu, bo złe jest ujemnością, ciążeniem ku nicości, a On jest Ten który jest, zatwierdzająca się istność. Wolność istot stworzonych obrazem jest wolności Boga, lecz ponieważ one nieskończoności Jego nie mają, ponieważ z nicości powstały, niedostatek ich sprawia, iż wola ich, wolności swej użyć jest w stanie na zwrócenie się ku tejże nicości, czyli ku zepsuciu, ku złemu.

Bóg jest istność w sobie, dobro w sobie. Wola Boga nie jest przymiotem Boga, ale samym najwyższym dobrem, samą istnością Boga, samym Bogiem. Istota stworzona, postawiona jest między wolą Bożą czyli dobrem w sobie, istnością w sobie, która ją do życia i samopoznania powołała, a nicością, z której na wszechmocne słowo wyszła. Ma wolność albo współdziałać z wolą Bożą, dobrem w sobie, istnością w sobie, co zowiemy czynić dobrze, albo od tej woli się oddzielić, to jest świat przez nią stworzony psuć, zamiary jej wieść do nicości, co zowiemy czynić źle. Nie z potęgi więc stworzenie czynić może źle, lecz z niedostatku, ze słabości; nie z geniuszu lecz z głupstwa, który to jednak niedostatek, słabość i głupstwo własne, ma zawsze moc zastąpienia siłą i mądrością u Boga do zaczerpnienia dla niego zawsze przygotowaną! Bóg bowiem karmi i podtrzymuje stworzone duchy, które jak z nicości powołał, tak też i od zwrócenia się wolą ku tejże nicości zachowuje. Stworzenie nie czyni źle z konieczności przyrody swojej, chociaż przyroda jego z konieczności jest ułomną, lecz prawdziwie wolną wolą swoją, gdyż w Bogu zawsze moc ma potrzebną do nieczynienia złego. Stąd odpowiedzialność stworzenia i sprawiedliwość kary, czyli sprawiedliwość następstw oderwania się wolnej woli stworzenia od woli Bożej.

Pierwsze istoty poznaniem i wolną wolą obdarzone, które Bóg mocą słowa swego z niczego stworzył, byli to aniołowie. Stworzył ich pięknymi, dobrymi i umysłowością potężnymi. Nieprzeliczone ich zastępy stopniowały się w dziewięciu chórach, tak iż światło Boże zlewające się na pierwszy, spływało na drugi, trzeci, do ostatniego i wiązało ich miłością między sobą. Mieli wolną wolę i łaskę przyciągającą ich ku Bogu, dostateczną by, ułomność przyrody ich zastąpiła, i by wola ich od woli Bożej mogła się nie oderwać, nie tak silną wszelako, iżby wola ich od Niego oderwać się nie mogła. Słowem, łaską Bóg równowagę do wolnej woli potrzebną u stworzenia, ułomnego z przyrodzenia, zapewniał.

Bóg tak uczcił stworzenia swoje, iż uczyniwszy je na własny swój obraz, postawił w warunkach bytu, odpowiednich własnemu Jego Boskiemu działaniu.

Jako Bóg z wolnej miłości do życia i szczęścia tworzył z nicości istoty, które mógł był nie tworzyć, tak stworzone istoty wolną miłością, której odmówić mogły, odpłacać Mu się miały. Stawiał Bóg tym sposobem istoty stworzone w pewnym względzie na równi z sobą, wolną miłość w zamian wolnej miłości mieć chciał. Szczytne to położenie istot stworzonych zwie się próbą i trwa tylko do pewnego czasu. Która z istot da Bogu tę wolną miłość za miłość, otrzymuje w nagrodę nadmiar łaski tak wielki, iż chociaż wolność zachowuje zawsze, umysł jej oświecony, jest podniesiony, wiedza rozszerzona tak dalece, iż wola pięknością dobra pochwycona, nigdy już chcieć od Boga się oderwać, czyli, źle czynić nie może. Błogi ten stan, który trwa przez całą wieczność, zowie się utwierdzeniem w łasce. Piękni, niewinni aniołowie mieli więc czas próby, którego ta jeszcze jest właściwość z samego składu rzeczy wynikająca, iż oddanie lub nieoddanie chwały Bogu przez miłość wolnego stworzenia, pociąga koniecznie za sobą szczęście lub nieszczęście wieczne tegoż stworzenia. Ponieważ wola Boża jest najwyższym dobrem, w złączeniu z nią wolnej woli stworzenia jest dobro, którego poczucie zwie się szczęściem. W oderwaniu się od niej, w pochyleniu ku zepsuciu, ku nicości, jest złe, którego poczucie zwie się cierpieniem. W złączeniu więc z wolą Bożą, w przełożeniu jej nad wszelki pociąg przyrody własnej, czyli w miłości jest szczęście umysłowego stworzenia.

Jeden z najhojniej obdarzonych aniołów, z najświetniejszych i z najwyższych, światłoniosący, Lucifer, upojony własną pięknością i potęgą, miłość którą winien był Bogu zwrócił na siebie, pychą wyniósł się nad Stwórcę swego. Za jego przykładem niezliczeni poszli aniołowie, nie wszyscy wszakże; większość ich została wierną. Kto jest jako Bóg? zawołał Michał Archanioł, i wyznaniem tej prawdy zwalczył z wiernymi zastępami swymi pierwszego kłamcę, który prawdzie zaprzeczał, pierwszego bałwochwalcę, który cześć i miłość winną Bogu oddawał stworzeniu-sobie, pierwszego samobójcę, który się własną wolą z łaski i życia niebieskiego wyzuwał, pierwszego, który popełnił złe; to jest, woli swej wolnej przeciw woli Bożej użył, porządek przez Boga postanowiony zakłócił, zamiary Boże przetrącił, a tym samym byt stworzony zepsował, do nicości pochylił. Lucifer z aniołami, stronę jego przeciw Bogu trzymającymi, strąconym został w piekielne otchłanie, które przed grzechem jego stworzone nie były. "Widziałem, mówi Chrystus Pan, szatana spadającego z nieba jako błyskawica". Wtedy ustał dla aniołów czas próby. Którzy miłości Bogu dowiedli, otrzymali utwierdzenie w łasce, na całą wieczność, tak iż wolna ich wola w Bogu najwyższym dobru rozmiłowana, nigdy już przeciw woli Jego działać, to jest ku złemu zwrócić się nie może. Lucifer zaś i inni zbuntowani aniołowie z łaski, którą wolną wolą odrzucili, wyzuci, od Boga najwyższego dobra wolną wolą oderwani, pozostali na zawsze w stanie, jaki obrali sami, i znoszą konieczny skutek jego: cierpienie. Zamiast współdziałania z wolą Boga zawsze dodatnią, zatwierdzającą, tworzącą, za którą w niechybnym następstwie idzie życie i szczęście, używają woli i potęgi, którą im Bóg do czasu zostawia, do przeciwienia się jej, psucia, niszczenia.

Tu koniec pierwszej epoki powszechnych dziejów stworzonego świata. Po zaniknięciu tej epoki, kiedy już aniołowie rozdzieleni są na dwa światy, niebieski i piekielny, tworzy Bóg człowieka na obraz i podobieństwo swoje, daje mu jako dar przyrodzenia jego, rozum i wolną wolę, a nadto, światło nadprzyrodzone, to jest wiedzę prawd i rzeczy, których by zdolnością swą przyrodzoną dojść nie mógł, i łaskę, to jest pociąg ku Bogu najwyższemu dobru. Tworzy go jednak niższym w hierarchii umysłowych istot, ponieważ duszę jego, którą tchnieniem swoim tworzy z niczego, łączy z ciałem ulepionym z gliny, a tym samym tworzy go mniej potężnym od aniołów, którzy są bez ciał duchami. Nowej tej istocie, jak niegdyś aniołom, dany jest czas próby, po którym wedle zamiarów Bożych, nastąpić ma utwierdzenie w łasce na wieczność. Lucifer upadły, szatan, przeciwnik Boży, wchodzi w stosunki z człowiekiem, spotwarza przed nim Boga, i sprawia, iż się wolna wola jego od woli Bożej, najwyższego dobra oderwała i zwróciła ku sobie, przeszła w ujemność, w zepsucie tego co Bóg uczynił, pochyliła się ku nicości, popełniła złe. Zowie się to zdarzenie: upadek człowieka.

Człowiek odtąd zepsucie swoje potomkom swoim daje, co się zowie grzech pierworodny; tak iż nie rodzą się w stanie niewinności, w doskonałości rodzaju swego, jakim Bóg Adama stworzył, lecz w zepsuciu, w umniejszeniu darów Bożych.

Adam przez usłuchanie szatana zamiast Boga, przez przejście na stronę jego przeciw Bogu, obrał go sobie panem na miejscu Boga, i w najściślejszym znaczeniu tego słowa został niewolnikiem jego na wieczność, która już dla niego nie mogła być inną jak piekielna. Losem by jego więc było potępienie, gdyby się niczym niezasłużone miłosierdzie obrażonego Boga, którego miłość odepchnięto, w sprawę dwóch tych stworzonych istot nie wdało. Bóg naprzód przeklął szatana, który zostawionej mu potęgi na zniszczenie zamiarów dobroci Bożej używał, zapowiedział mu, iż głowę jego zetrze niewiasta (Maryja), i tak w samym przekleństwie szatana wymówiwszy obietnicę zbawienia dla człowieka, to jest obietnicę, iż przez niepojęte dobrodziejstwo wcielenia Boga wyrwanym będzie człowiek z wiecznej niewoli szatana, Adamowi karę zapowiedział: cierpienia, ciężką i bolesną pracę, śmierć. Proch jesteś i w proch się obrócisz. Lecz Adam zrozumiał, iż kary to tylko doczesne, a śmierć sen chwilowy, i nie nazwał żony swej matką śmiertelnych, jakby się zdawało koniecznym po słowach Bożych, lecz matką żyjących, bo w Zbawicielu życie prawdziwe, życie w niebiesiech miał sobie człowiek na wieki zapewnione.

Tu koniec drugiej epoki powszechnych dziejów świata. Od tej pory rozpoczęła się kara doczesna, a zarazem czas próby dla każdego rodzącego się na ziemi, w ogromnym spotęgowaniu miłości i jej objawów między Bogiem a człowiekiem. Wybrzeżyła była miłość Boga stworzeniem człowieka na własny obraz i podobieństwo, przez które to podobieństwo, jakoby go przyswoił sobie i sam siebie do miłości zobowiązał; lecz jakże się nieskończenie obficiej wylała, kiedy na wyrwanie z otchłani piekielnej niewdzięcznego człowieka, który najwyższe dobro na poszept szatana o chytrość przeciw słabemu stworzeniu posądził i uczynił krok w jego mniemaniu stanowczy, by na przekor woli Boga z Bogiem się zrównał, kiedy na wybawienie tego człowieka z wiekuistego nieszczęścia, Bóg sam zniżył się, aż do przyjęcia natury jego na siebie, aż do przyjęcia skutków grzechu jego, cierpienia i śmierci. Wzajemnie, jeśli człowiek miłował Boga przed upadkiem, ileż Go więcej umiłował skoro zrozumiał jak drogą ceną wykupionym być miał. Skazanie człowieka na cierpienie i śmierć za karę, odpowiadało z innej strony potrzebie miłości. Za wcielenie i krzyżową śmierć Boga, których sama nadzieja przynosiła zbawienie, cóżby człowiek dał z siebie, gdyby nie miał cierpienia i śmierci. Miłości objawiającej się krwawą ofiarą jakżeby miłość jego odpowiedzieć mogła, gdyby wzajemnie ofiary dla niej nie miała. Tak z pewnego względu cierpienie doczesne i śmierć darem są, zaspokojeniem duchowej potrzeby, podniesieniem do stanowiska, które zajął Chrystus-Bóg. Zaszczytu tego nie dostąpili aniołowie czasu swej próby. Dawać wprawdzie miłość swoją mogli, lecz ofiarą z jestestwa swego, cierpieniem, dowieść jej nie zdołali. Od czasu upadku, kto wolnej woli swej od woli Bożej objawionej naprzód patriarchom, potem w przykazaniach, później w ustanowieniu Kościoła, nie oddziela, ten przez wiarę w Zbawiciela Boga wcielonego, wyzwolony jest nawet w tym życiu z niewoli szatana, chociaż walczyć z poduszczeniami jego, równie jak z własnymi złymi skłonnościami musi do końca. Kto wiernie wytrwa, a przynajmniej oderwawszy się od woli Bożej przez złe czyli grzech, wraca do niej z miłością, ten po skonaniu utwierdzony jest w łasce i przyjęty na mocy zasług krwi Chrystusowej do królowania z Nim na wieki. Inni zaś zostają w mocy Szatana.

Kościół uczy, iż w życiu tym ziemskim, to jest czasu próby, walczyć ma człowiek z trzema wrogami: Pierwszym wrogiem jest szatan, istota wiele wiedząca i potężna, której, ponieważ jest duchem, oczami ciała nie widzimy, chyba pod przybraną jaką postacią. Szatan czyni z każdym z nas przez całe jego ziemskie życie co czynił z Adamem. Bóg objawił prawdy rozum nasz doczesny przewyższające, aby wiedzę naszą poza granicę przyrodzenia rozszerzył, a razem abyśmy w wierzeniu ich zasługę mieć mogli, szatan łudzi kłamstwami, które rozumowi przedstawia, abyśmy, jeśli uwierzym jemu raczej niż Bogu, jeśli jego nad Boga przeniesiem, w mocy jego przez wieczność całą pozostali. Chrystus ustanowił Kościół, a w nim środki zapobiegania zepsuciu skażonej grzechem przyrody naszej, szatan łudzi rozkoszą ziemską i pychą, abyśmy, jeśli wolną wolę naszą od woli Bożej oddzielim, jeśli nad chwałę, którą nam Bóg obiecuje w wieczności, przeniesiem rozkosze ziemskie do których nęci, w mocy jego jako wolną wolą obranego pana, na całą wieczność zostali. Drugi wróg nasz jest świat, czyli ludzie wolną wolą swoją wolę szatana zamiast woli Bożej pełniący, których mowy i łudzący przykład od woli Bożej wolę bliźnich odciągają i panowaniu szatana poddają. Słowem, ludzie którzy się przeciw Bogu narzędziami stali szatana. Trzeci wróg nasz jest w nas samych, pociąg do ujemności, dążność ku zepsuciu, czyli ku złemu, ku grzechowi, pochylenie się ku nicości, istniejące w nas wskutek upadku Adama, przez grzech pierworodny, którym oprzeć się nie możem jak tylko za pomocą źródeł łask w Kościele przez Chrystusa ustanowionych, lub w ich braku przez łaskę nadzwyczajną, cudowną. Bez łaski niepodobna nam jest zatrzymać pogrążania się naszego coraz głębszego w ujemność, w zepsucie, w złe, w grzech. Porządek bowiem, strojność, równowaga w istocie naszej, przy których wola nasza prawdziwie była wolną, zniszczone są przez upadek Adama. Dziś zepsuta przyroda nasza, więcej ma pociągu do ujemności, do złego, bo rozum jej zaciemniały jest. Dla przywrócenia więc tej równowagi, bez której wolnej woli być nie może, tego światła sumienia, bez którego rozum na ślepo się kieruje, Bóg daje łaskę, to jest nadprzyrodzony pociąg do dobra, do Boga. Bez łaski niepodobna w złudach świata rozpoznać kłamstwa i próżni, bez łaski niepodobna oprzeć się szatanowi, który z przyrody swej potężniejszy jest od człowieka; lecz łaska wolnej woli człowieka nie narusza; każdy mocen jest przyjąć ją i czynić dobrze lub odrzucić i czynić źle. Człowiek kiedy ją odrzuca i czyni źle, nic nie tworzy, owszem, odrzuca twórczość, obiera zniszczenie. Łaska nigdy nikomu odmówioną nie jest; każdy z żyjących ma jej dostatecznie, aby wolną wolą swoją wedle niej działając, zbawienie wieczne mógł otrzymać, i na sądzie ostatecznym, kiedy wszystko tajemne odkrytym będzie, Bóg przed wszelkim stworzeniem swoim usprawiedliwionym zostanie, iż czynił wszystko na zbawienie każdego i potępił się ten tylko, który wolną wolą swoją upornie podane mu środki zbawienia odrzucił.

Sąd ostateczny otworzy czwartą, ostatnią już, wiecznie i niezmiennie trwającą epokę dziejów powszechnego świata, której trzy pierwsze były tylko przygotowaniem. Przebyte już będą wówczas próby, przejścia, walki, prace, oczekiwania, nawet wiara zastąpiona oczywistością. Przebyty chwilowy rozdział duszy od ciała. Człowiek z ciałem i z duszą, które się już nigdy nie rozdzielą, wszedł w wieczność, którą sobie przez czas próby przygotował. Cała przeszłość jednostek i narodów na jaw wydana, osądzona i na wieczność w wiedzy każdego na chwałę wszechmiłosiernego i wszechsprawiedliwego Boga wyryta, bo dzieje aniołów i ludzi, dziejami są też zamiarów i działań Boga.

Żniwo skończone. Ostateczny rozdział między stronnikami Boga a stronnikami szatana dokonany. Szatanowi, innym upadłym aniołom i ludziom, którzy za głosem ich dobrowolnie poszli, odjęta moc kuszenia i zasmucania dzieci Bożych, wyzuci z łaski, zawarte za nimi na wieki wrota piekielnych przepaści. Przyroda tych, którzy Bogu miłością za miłość oddali, i w zjednoczeniu z wolą Jego na ziemi usnęli, do stanu doskonałości wrócona, uwielbiona, lotna, przenikliwa jak myśl, niecierpiętliwa, cała światłem odziana. Utwierdzeni są w łasce. Niezliczona mnogość dzieci bożych miłością Bożą stworzona, krwią bożą z upadku odkupiona, uniosła się już w obłoki do Chrystusa, który do niej dłonie bliznami jaśniejące wyciągnął, i zaczęły się dzieje nowe, dzieje wieczności Bożej, których oko ludzkie nie widziało, ucho ludzkie nie słyszało, ani serce ludzkie nie pojęło, co Bóg wiernym swym zgotował. Amen. Tak to jest pewne, jakby się już stało. Taka jest prawda o dziejach świata, którą nam Kościół podaje.

Dodam tylko odpowiedź na pytanie, które może na usta czyje przyjdzie. Jeśli każdy z żyjących zbawić się może, czemu mówią, iż w Kościele tylko jest zbawienie? Odpowiedź łatwa: bo każdy z żyjących, z tych nawet, którzy o Kościele nigdy nie słyszeli, do Kościoła należeć może. Niepodobna jest nikomu zbawionym być, wejść do nieba, inaczej jak przez zasługi przenajświętszej krwi Chrystusowej, które sobie każdy wolną wolą swoją przyswoić musi, przez używanie środków, które Chrystus Pan w Kościele ustanowił, a które sakramentami nazywamy. Należeć może człowiek do Kościoła trojakim sposobem: 1. Zewnętrznie i duchownie, to jest wyznaniem i posłuszeństwem zewnętrznym pochodzącym z wiary i miłości wnętrznej. Ci są prawdziwi chrześcijanie, i po śmierci ich jest królestwo niebieskie. 2. Tylko zewnętrznie, ci się do Kościoła liczą na ziemi, lecz jako plewa odrzuceni będą na wieczność; 3. Tylko wewnętrznie. Są to wszyscy ochrzczeni w kacerstwie lub odszczepieństwie, którym z położenia ich niepodobna jest oświecić się o prawdzie, lecz którzy pełnią prawo Boże o ile je znają, i którzy, gdyby prawdę usłyszeli, zaraz by ją przyjęli i do Kościoła przystali. Ci chociaż do Kościoła nie należą zewnętrznie, w moc ich gotowości do spełnienia wszelkiej woli Bożej i do wyznania prawdy poznanej, należą do niego duchem, i zbawieni będą. Są jeszcze poganie, którzy nie mieli chrztu, bez którego grzech pierworodny zmazanym nie jest, a zatem zbawienia być nie może. Lecz chrzest z wody, zastąpiony być może przez chrzest krwi, to jest przez męczeństwo za wiarę poniesione, i przez chrzest z woli to jest przez pragnienie chrztu. A kto by o chrzcie nie zasłyszał nawet, a żył zawsze wedle prawa przyrodzonego w sumieniu każdego człowieka wyrytego, z wolą pełnienia we wszystkim woli jedynego Boga, Bóg, mówi św. Tomasz, raczej anioła swego w chwili konania mu pośle, aby mu oznajmił o Chrystusie, przez którego jedynie jest zbawienie, tak jest, cud w chwili konania uczyni raczej dla niego, a duszy, która Go miłowała, przepaść na wieki nie da.

–––––––––––

Artykuł z czasopisma "Przegląd Katolicki". 1863 r., Warszawa, 8 października, nr 40, ss. 625-629. (1)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Przypisy:
(1) Por. 1) Ks. Maciej Sieniatycki, Zarys dogmatyki katolickiej.

2) Bp Michał Nowodworski, Jaka jest nauka Kościoła o diable?

3) Ks. M. Dietz SI, Dogmat stworzenia wedle św. Tomasza z Akwinu.

4) "Przegląd Katolicki", Jakie jest według św. Tomasza stanowisko w społeczności, należne przeciwnikom wiary chrześcijańskiej?

5) Ks. Walenty Gadowski, Nauka Kościoła. Wybór orzeczeń dogmatycznych Kościoła katolickiego i jego praw kanonicznych.

(Przyp. red. Ultra montes).

( PDF )

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIV, Kraków 2014
1. NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ.
Nauki Katechizmowe
O Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i
Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach
NA TRZY CZĘŚCI PODZIELONE
KS. MICHAŁ IGNACY WICHERT
ŚWIĘTEJ TEOLOGII DOKTOR
––––––––
Część pierwsza
NAUKI SKŁAD APOSTOLSKI TŁUMACZĄCE
––––––
Nauka dwunasta
O PIEKLE
Następuje nam teraz do tłumaczenia artykuł piąty Składu Apostolskiego,
który jest: Zstąpił do piekieł, …
Więcej
Nauki Katechizmowe

O Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i
Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach

NA TRZY CZĘŚCI PODZIELONE

KS. MICHAŁ IGNACY WICHERT

ŚWIĘTEJ TEOLOGII DOKTOR

––––––––

Część pierwsza

NAUKI SKŁAD APOSTOLSKI TŁUMACZĄCE

––––––

Nauka dwunasta

O PIEKLE

Następuje nam teraz do tłumaczenia artykuł piąty Składu Apostolskiego,
który jest: Zstąpił do piekieł, trzeciego dnia Zmartwychwstał.

Aczkolwiek, jakośmy już powiedzieli, ta prawda każdemu koniecznie do wierzenia potrzebna jest i wielce do nabycia wszelkiej cnoty pożyteczna, że Chrystus Pan za nas umarł, gdzie, jako, od kogo, śmierć najokrutniejszą poniósł: wszakże tym więcej to chrześcijańskiemu człowiekowi wiadomo być powinno, iż Chrystus Pan z śmierci swej tryumf odniósł, i zwyciężywszy szatana, piekło pokonawszy, mocą swą niepojętą zmartwychwstał. Tę my atoli część artykułu nieco teraz odłożywszy, o pierwszej mówić będziemy, tłumacząc onej słowa.

W tym tedy artykule: Zstąpił do piekieł, wyznawamy i wierzymy, iż gdy umarł Chrystus, Dusza Jego do otchłani piekielnej zstąpiła, i tam tak długo z duszami Ojców świętych przebywała, póki tylko Ciało Jego w grobie odpoczywało. Wierzymy też w tych słowach to, że taż sama Chrystusa Osoba i w otchłani z Duszą Jego i w grobie przy ciele zostawała, bo Bóstwo jako od Duszy, tak i od ciała nigdy nie odstępowało. Więc nie mamy rozumieć, iżby Chrystus niejako na dwie dzielił się Osoby, w otchłani i w grobie razem zostając; ale ponieważ Bóstwo udzielające się Duszy i Ciału Chrystusowemu, jednoż nierozdzielne jest, więc jednaż zawsze Osoba w otchłani i w grobie zostawała.

Przez to zaś słowo: Do piekieł, mamy rozumieć miejsca owe tajemne i nieznajome, w których dusze ludzi dobrych i cnotliwych były od początku świata zatrzymane.

Miejsca zaś te, gdzie dusze do nieba nie idące zatrzymane bywają, są trzy: jedno, które właściwym zowiemy piekłem, gdzie wiecznym i nieugaszonym ogniem potępionych dusze wraz z szatanami nieustannie trapione są. To miejsce Pismo święte Gehenną albo ogniem nigdy nieustającym nazywa.

Drugie jest, które zowiemy czyściec, gdzie dusze ludzi pobożnych za pozostałe grzechowe winy ogniem tak jako i w piekle srogim męczone są, z tą jednak różnicą, że te po wytrzymanym za grzechy swoje ukaraniu do niebieskich przypuszczone będą przybytków, owe zaś w piekle będące, zawsze bez końca dręczone na wieki będą.

Trzecie miejsce było, gdzie dusze świętych ludzi przed przyjściem Chrystusowym schodzących zatrzymywane były, i tam bez wszelkiego cierpienia pewną przyjścia Mesjasza, i zbawienia swego ciesząc się nadzieją, spokojnie mieszkały. Tych więc Świętych dusze na łonie Abrahamowym, to jest w więzieniu tym bez żadnego udręczenia zostawały; do tych to Chrystus rozłączywszy się od ciała Duszą swoją z Bóstwem złączoną, wstąpił, co też Dawid tysiącem lat przed przyjściem Chrystusa jaśnie opisał, mówiąc: Nie opuścisz duszy mojej w piekle. Ani przez to do piekieł zstąpienie nie ubyło w najwyższej mocy i godności Chrystusowi, ale owszem tym postępkiem swoim potwierdził jaśnie, iż był prawdziwym Mesjaszem i Synem Bożym. Nie tak albowiem, jako inni ludzie, poniewolnie tam zstępował, ale dobrowolnie zwycięzca śmierci i szatana zstąpił tam, aby dusze ludzkie tam zatrzymane i nań oczekujące, wydźwignął z niewoli, w której lubo mąk srogości żadnej nie doznawały, jednak Pana Boga widzieć nie mogły, i chęci swej, którą niezmierną miały do radości niebieskich dostania się, nasycić nie miały sposobności.

Chrystus więc nie na cierpienia jakowe do piekieł zstąpił, lecz tylko, aby Świętych owych dusze z niewoli wyprowadził, i co najrychlej pożytków męki swojej poczynił uczestnikami. I stąd Łotrowi dobremu z sobą na krzyżu umierającemu powiedział Zbawiciel: Dziś ze mną będziesz w raju. Bo skoro Chrystus umarł, wraz dusza Jego do otchłani owej zstąpiła, gdzie dla wszystkich dusz tam będących raj z oglądania twarzy swej uczynił, do którego wesela i łotra oraz domieścił. Największe bowiem szczęście nasze, błogosławieństwo i raj, jest oglądać twarz Boską. – To wybawienie dusz Świętych Ozeasz Prorok dawno przed przyjściem Chrystusowym był przepowiedział: "O śmierci! będę ja śmiercią twoją: ukąszeniem twoim będę, piekło". Toż Zachariasz Prorok: "Ty, Panie, w krwi testamentu Twego wypuściłeś więźnie z jeziora, gdzie wody nie było!". Także i Paweł święty mówi: "Złupiwszy mocarstwa i księstwa, przeprowadził dusze ich bezpiecznie, jawnie tryumf z nich czyniąc sam przez się". I ta jeszcze przyczyna, dla której Chrystus Pan zstąpił do piekieł, aby jako na Niebie, tak i na ziemi i piekle moc swą tym jawniej okazał.

Po tym krótkim słów pierwszej części tego artykułu wyłożeniu, do tego, cośmy w tej nauce obszerniej opisać przedsięwzięli, to jest do nauki o samym piekle, miejscu potępionych, teraz przystąpimy.

Że jest piekło, a w nim ogień i męki wieczne, jest artykuł Wiary naszej, bo to jaśnie mamy sobie objawionym w Piśmie świętym na wielu miejscach. Tak przez Dawida mówi Pan: Wyleję na grzeszniki jako deszcz, sidła, ogień, siarkę, wiatr i nawałność, część kielicha ich. I w innym Psalmie: Położysz je jako piec ognisty czasu zapalczywości Twojej. I u Izajasza Proroka mówi Bóg do grzeszników: Kto z was będzie mógł zamieszkać z ogniem pożerającym, kto z was wymieszka w upale wiecznym? (1).

W Nowym zaś Testamencie u Mateusza świętego mówi Chrystus: Kto by powiedział na brata swego szalony, będzie winien ognia piekielnego. U tegoż mówi indziej o niezbożnych pod podobieństwem kąkolu: iż wrzuceni będą w piec ognisty, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów. I dodaje: Lepiej jest bez ręki i bez nogi wnijść do królestwa niebieskiego, niż zdrowemu wrzuconym być w ogień wieczny. Na koniec mówi jeszcze u tegoż: iż w dzień ów ostatni, taki ma sąd wypaść z woli Jego na bezbożnych: Idźcie przeklęci w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i sługom jego.

Sama też Boska sprawiedliwość wymaga tego, aby była w Niebie nagroda dobrym, a wieczna kara w piekle grzesznikom, bo gdyby Bóg nie karał piekłem grzeszników, już by tym samym nie mógł być sprawiedliwym, gdyby za największe zbrodnie przyzwoitej kary nie dawał.

Na tym świecie pospolicie Pan Bóg przepuszcza grzesznikom, i owszem im się szczęści we wszystkim; oni największe bogactwa, honory i uciechy ciała mają; ale na tamten świat karanie ciężkie im się zachowuje. I jako podobnież ludzie sprawiedliwi pospolicie w nieszczęściu, ubóstwie i prześladowaniu zostają, ale na tamtym świecie hojniejszą za to nagrodę odbiorą w Niebie. Ktokolwiek tedy wierzy, że jest Bóg, musi też koniecznie wierzyć, że jest piekło dla grzeszników, i Niebo dla sprawiedliwych, bo gdyby nie było nagrody dla dobrych i karania dla złych, już by tym samym Bóg nie mógł być Bogiem, bo by nie był sprawiedliwym. Jest tedy chwała wieczna dla sprawiedliwych, jest kara wieczna dla grzeszników. Ale jakaż to jest kara? Oto wieczna, i jakośmy słyszeli, ogień jest częścią mąk ich. Ten zaś ogień w piekle jest nad pojęcie dziwną mocą nadany. Jeśli bowiem ogień na tym świecie będący, którym nas Bóg z Ojcowskiej łaski swojej opatrzył, tak jest straszny i dzielny, że gdy iskra jedna onegoż upadnie w rzecz do palenia sposobną, największe gmachy i miasta w popiół obrócić może: jako daleko bardziej ten ogień potężny być musi, którego Bóg sprawiedliwy na ukaranie nieprzyjaciół i buntowników swoich wzniecił! Oto jedna iskra ognia piekielnego jest daleko i nieporównanie mocniejsza, niż są wszystkie tego świata ognie w jedno miejsce zebrane; nadto ten ogień niesłychaną i nadprzyrodzoną mocą od Boga nadany jest, że nie tylko ciałom dopieka, ale też i dusze potępionych dręczy i pali.

W tym tedy ogniu każdy zanurzony zostanie potępieniec i na wieczne czasy onym dręczony będzie. Jakąż to boleść i niepojętą przyniesie mękę w tak ciężkim wiecznie zostawać więzieniu, duszą wprzód, a potem razem i z ciałem!....

Gdy na nas iskierka ognia ziemskiego spadnie, i część jakową ciała opali, boleść stąd nieznośną czujemy, a o ulżenie i pomoc najprędszą wołamy; cóż dopiero z tymi będzie, którzy w morze to ognia piekielnego dostaną się! Ogień ten piekielny, chociaż tak wielki, jednak żadnego światła i jasności nie wydaje prócz tej, która tylko do sroższego służyć będzie udręczenia. Ciemności najgrubsze i więzienia najstraszliwsze, a w nich najobrzydliwszych towarzyszów, potępieńców, ten ogień ukazywać będzie.

Ludziom w więzieniu osadzonym słodzi się zazwyczaj i umniejsza przykrość onego, gdy miłych i ubolewających nad nędzą swoją współtowarzyszów i przyjaciół znajdują. Lecz towarzystwo w piekle tym nieznośniejsze i nieszczęśliwsze jest, a sroższe męki przynoszące.

Nie masz tam albowiem ani sługi, ani przyjaciela, ani takiego, któryby najmniej litości i współużalenia nad cierpiącym bratem okazał, nic na żadnym wdzięcznego i wesołego nie ujrzysz, wszyscy strapieni, wszyscy rozpaczy pełni, wszyscy tam wzajem sobą brzydzić się, gniewać, natrząsać i przeklinać jedni drugich będą. W takim towarzystwie wiecznie przemieszkiwać, i z tak obmierzłą zgrają żyć, ani na moment od niej się nie odrywając, nędzni potępieńcy zawsze muszą.

Ale jeszcze lepiej zastanówmy się nad stanem i postacią tych piekielnych jeńców. Nieszczęśliwi na trojakie w piekle poglądać będą postaci.

1. Najprzód widzieć będą Lucyfera książęcia piekielnego, i króla wszystkich pysznych, którego szpetność tak wielka jest, iż wszystkie dusze potępione przytomnością jego tak się brzydzą, jako przeciwnie Święci w Niebie z widzenia najwdzięczniejszej twarzy Boskiej uweseleni zostają. Pismo święte chcąc nam dać poznać szpetność onego, różne mu daje pogardy pełne imiona, zowiąc go smokiem dla złości swej, którą rad by szkodzić każdemu, lwem dla srogości niesłychanej; wielorybem dla nienasyconej chciwości pożerania dusz i zatapiania ich w piekielnej przepaści.

Uważ więc każdy, co się do tego ognia przez złe życie pospieszasz, i niby na rozkosz lecisz, że tam widzieć będziesz straszydło, niby górę jaką wysoką (bo nie mniejszy jest Lucyfer, jako Bóg o nim u Joba mówi iż rzeki wypija). Którego siła tak wielka jest, iż się nikogo nie boi, złość tak nieuhamowana, iż nikomu nie przepuszcza, chęć do męczenia i szkodzenia innym tak nienasycona, iż o niczym nie myśli, tylko o zdradzaniu dusz, a potem męczeniu onych. Tej to bestii krwawej okrucieństwo znosić będziesz musiał wieczne, grzeszniku, który teraz Pana nieco surowszego przez jeden dzień znosić nie umiesz.

2. Są inni czarci ledwo nierównie obmierzłego wejrzenia, jako i samże wódz onych. I przetoż Pismo św. rozmaicie onych opisuje: już ich wężami jadowitymi, już szarańczą z postacią lwią, ogień i dym i siarkę z siebie wydającymi nazywa. Ci to są, którzy o niczym innym nie myślą, nic innego nie czynią, tylko bezprzestannie na wymyślniejszych coraz mąk potępionym zadawanie zdobywają się. Biegli oni są w tym rzemiośle, bo i bystrzejszych są nad nas ludzi dowcipów, i w ustawicznym to mają używaniu, a nie tylko męczyć będą powierzchownie, to jest ciała, jako więc ziemscy kaci czynić zwykli, ale ponieważ są subtelni i duchowni, wszędzie więc przenikną i najskrytsze trapić i szarpać będą wnętrzności.

Nadto nie na samym ciele to udręczenie kończyć się będzie, ale nawet duszy, prócz zgryzoty sumienia (która sama kara dla niej najsroższa będzie) wytworne inne zadawać będą męczarnie.

Otóż, bracia grzesznicy, ci to są wasi panowie, którym wy tu teraz tak pilnie usługujecie, i w nieszczęsne rozkosze prowadzić im się dopuszczacie, wiecznie wy tymże samym poddani być musicie, gdy was najsroższymi i najwymyślniejszymi mękami trapić będą.

3. Po trzecie. Są tam towarzyszami ludzie potępieni, mało co od czartów różniący się, których twarze (jako mówi Prorok) obrócą się w garnek szpetny, czarny; pełni są złości, nienawiści i bluźnierstwa, a nie będzie nic szpetniejszego, ani obrzydliwszego, jako poglądać na ciała ich. Prorok Pański do gnoju je przyrównywa, do smrodu i brzydkości, których pełnymi będą. Stali się, prawi, jako gnój na ziemi. I Izajasz Prorok mówi: Trupy ich także na ulicy, jako smród. A tenże o potępionych powiada: Robak ich nie umrze, ogień ich nie zgaśnie, i będą obrzydliwym widokiem wszystkim ludziom (2).

Jeśli więc tu człowieka wrzodami otoczonego, robactwy zgryzionego, przez jeden moment znieść nie możesz; jeśli od zwierzęcia zgniłego stronisz, nos zatykając, jakoż dopiero sam takim trupem stawszy się, na innych podobnych całą wieczność poglądać będziesz mógł? Obyś tę prawdę, grzeszniku, jaśniej poznał, a nigdy byś po tylu popełnionych grzechach, tak wesoło i bezpiecznie nie żył.

Lecz uważmy jeszcze dalsze męki ich na ciele, które ponoszą i ponosić będą, gdy się po powszechnym zmartwychwstaniu ciała ich z duszami połączą. Przystąpmy bliżej a serdecznym uczuciem uważmy, iż ów stan potępionych będzie najpełniejszą, do której nic już przydać nie będzie można, nieszczęśliwością.

Nic tam dobrego nie znajdziesz, a na żadnym złem schodzić nie będzie; nie znajdziesz nic z tego, czego byś chciał, a w to wszystko obfitować będziesz, czym się duszą twą całą brzydzisz. Żaden ciała członek, żadna duszy własność bez osobliwej nie będzie boleści.

Pragniemy pokarmu i napoju dla utrzymania naszego ciała, – tam głód ustawiczny, a z pragnienia usychać będzie trzeba; i jednej odrobiny chleba, ani kropli wody (jako owemu Ewangelicznemu bogaczowi) na język nie podadzą na wieki, i jeśli co dadzą, tedy to tylko ogień i siarkę, część kielicha ich. Odzienia i pokrycia ciała szukasz? Tam ogień wnętrzności przenikający pokryciem twoim będzie; robactwa też i zgnilizna (jako mędrzec Pański powiada) za odzienie służyć ci będą. Starasz się o wygodne dla siebie pomieszkanie, a owo miejsce, gdzie na wieki mieszkać będziesz jest stekiem wszelkiego plugastwa i obrzydliwości. Ciasne tam dla każdego miejsce będzie, bo w snopy powiązani, jeden drugiego uciskać i urażać będzie. Szukasz tu czci i na urzędy pniesz się, a tam od wszystkich pogardzony, pomiotłem Lucyfera i piekielnych duchów będziesz, od wszystkich dla brzydkości duszy i ciała twego na wieki obrzydzony będziesz. Cieszysz się teraz miłym towarzystwem, sąsiadami, krewnymi i przyjaciółmi; tam owi sami krewni, rodzice i przyjaciele staną ci się najzłośliwszymi nieprzyjaciółmi. Bo ci, z którymi tu zbytkowałeś, szpetne rozmowy prowadziłeś, najwięcej cię przeklinać będą. Ojciec i matka, którzy cię najuprzejmiej miłowali, którzy dla ciebie o zbawieniu swoim zapomniawszy, tak pilnie pieniądze i majątki zbierali, ustawnie cię przeklinać i czas poczęcia twego opłakiwać będą. Wzajem też dzieci na rodziców z gniewem narzekać poczną, iż je miękko chowali i pieścili, złym przykładem swoim zgorszenia i zguby byli przyczyną. Kochasz się w zbytnich grach i miłych zabawkach, ale niestety! na jakie trafisz zabawki w piekle? Nic tam innego czynić nie można, tylko cierpieć całym sobą bez żadnego pofolgowania, a cierpieć takie ciężkości, na jakie oko nigdy nie poglądało, ani umysł ludzki pomyśleć nie mógł. Nie będzie dnia, godziny, momentu, którego by boleść ich albo przerwana, albo zmniejszona była. Wiosnę i lato, zimę i jesień, dnie i noce nieszczęśliwi w morzu boleści wiecznie przepędzać będą. Jako te męki, powiedz mi, wytrzymasz? Te oczy twoje, którymi teraz tak wolnie poglądasz, jako chcesz, na zakazane rzeczy, które ani jednej łezki za grzechy, lub dla pamiątki męki Chrystusowej wylać nie chcą; te, mówię, oczy nic tam widzieć nie będą, tylko najobrzydliwsze postaci straszydeł i okropne ciemności, na koniec płakać i wyć od żalu, ale niepożytecznie będą. Te uszy, które teraz szpetnych pieśni, obmów i żartów słuchają, żadnej muzyki i wesela na wieki więcej nie doznają, prócz piosnki najprzeraźliwszej: biada, biada! prócz narzekania, jęczenia i przeklinania. Usta twoje, które przekleństwami, obmową, wzajemnymi zwadami, obżarstwem i pijaństwem grzeszyły, zamiast przyjemnych potraw, głodem ciężkim morzone będą. Przekleństwa, przysięgania, pochlebstwa, obmowy, łajania, rozrywki zakazane i szpetne śpiewania przypłacać będą smutkiem, płaczem i narzekaniem bez końca.

A zmysł też dotykania, który w tym życiu miał rozmaite rozkosze, a dla Boga za własne grzechy cierpieć nie chciał, nie mniej dozna udręczenia.

Lecz to większa nad te wszystkie męki piekielne będzie męka, że potępieni na wieczne czasy Boga oglądać nie będą, z widzenia Twarzy Boskiej ogołoceni zostaną. Bo jako to największym szczęściem i chwałą błogosławionych w Niebie, że Boga oglądają: tak największym nieszczęściem, obelgą, i karą jest potępionych, że Go nigdy oglądać nie mogą.

Ale, myśl kto, że śmierć powtórna jakowa tym wszystkim nieszczęśliwościom koniec kiedyż tedyż przyniesie? O straszna rzeczy! O rzeczy nigdy rozumem niepojęta! Śmierć ta ustawiczna, która się tam znajduje, sama nieśmiertelna będzie, i owe od wszelkiego dobra oddalenie się, a wszelkiego nieszczęścia nabycie na wieczne czasy trwać będzie. Każdy tam potępiony owymi Pisma świętego zawoła słowy: Et dixi, periit finis meus. I rzekłem, zginął koniec mój! (3).

Gdy na świecie na śmierć skazanego do razu kat nie zetnie, do jakiej to wszystkich patrzących nie pobudzi litości? Cóż więc za wielka to tam nędza będzie, umierać zawsze, a nigdy prawdziwie i zupełnie nie umrzeć! Szukać będą śmierci, a nie znajdą jej (4).

Bramy owego to płaczliwego mieszkania na dwa te wielkie zamki są zamknione: zawsze, i nigdy. Zawsze Bóg na nich zagniewany będzie; Nigdy nie będą mieli w mękach swych pofolgowania. Gdyby który potępieniec tyle tysięcy lat w mękach tych żyć miał, ile ziarn w piasku po całej ziemi, lub w morzu wody kropel znajduje się, a po tych lat wyjściu umrzeć miał śmiercią takową, przez którą by z całą istotą swoją w owe nic był obrócony, z którego wyszedł: tedyby śmierć tę za szczęście dla siebie i łaskę największą poczytał. Z większą pociechą byłoby dla potępionych usłyszeć, że kiedy umrzeć mają, niż gdyby na śmierć skazany usłyszał, że mu nie tylko życiem darują, lecz go całego świata czynią panem. Lecz tu póki Bóg Bogiem, póty potępieniec będzie potępieńcem. Któż więc pojąć rozpacz dusz tych nieszczęśliwych potrafi? Rzeczy najprzyjemniejsze, czym innym nieprzeplatane, tęsknotę sprawują. Tak gdyby na miękkim łożu leżeć komu rok cały bez poruszenia kazano, jakby to nieznośna była męka! Jakich nie ponosił Ezechiel Prorok przykrości, gdy trzysta trzydzieści dni na jednym boku leżeć musiał! Cóż mówić o owej potępieńców wieczności, którą w samych boleściach przepędzać będą! Wszakże znajdują się tacy między chrześcijanami grzesznicy, którzy na pogróżki o piekle im czynione śmią odpowiadać: cierpliwość i przywyknienie wszystko to wytrzymać może.

O szaleństwo! o srogości nad sobą samym niepojęta! Ledwo muzyki, albo najweselszej komedii dzień cały słuchać mógłbyś bez naprzykrzenia, a jako nieprzeżytą, nieszczęśliwą wieczność w ogniach i rozpaczy zniesiesz?...

Uważcie, czyli jaka dusza potępiona mieć może cierpliwość, gdy ze wszystkich dóbr i pociech wyzuta, w morzu wszystkiego nieszczęścia pogrążona, szukać będzie pociechy od wszystkich zmysłów, ale żadnej najmniejszej nie otrzyma? Owe dobra, którymi na świecie cieszyła się, pamięć przywodzić sobie ku pociesze będzie chciała, ale same tylko boleści ze złego onych używania czuć musi; i jedna mąk godzina wszystkie owe miłe z pamięci wygładzi rozkosze. Malitia horae oblivionem facit luxuriae magnae. Złość godziny jednej przyniesie zapomnienie zbytku wielkiego (5). – Rozum, który się tu cieszy z poznawania jakowej prawdy, nic tam lepiej poznawać nie będzie, tylko że jest wiecznie potępiony. Ale nad wszystkie duszne własności, wola najbardziej dozna udręczenia. Zawsze tego żądać będzie, czego nigdy nie otrzyma, zawsze tym się brzydzić, czego od siebie na wieki nie oddali. Brzydzić się będzie miejscem, mękami, towarzystwem, rozumem swym tak źle o mękach piekielnych w życiu doczesnym trzymającym; sama na koniec sobie obrzydnie, że tak nieważną i w szacowaniu rzeczy wiecznych i miłowaniu ich była.

To więc jest piekło, i taki jest obraz jego! Albo raczej nie to i nie taki! Ach, wszystkie te opisy, któreście słyszeli, wiemy, iż są nieporównanie mniejsze nad męki rzeczywiste w piekle znajdujące się.

Jeśli więc chcecie uniknąć piekła, często o nim myślcie; często, jako Bernard święty uczy, żywi do piekła zstępujcie, abyście w rzeczy samej z duszą i ciałem do niego kiedyś nie byli wtrąceni. Idźcie ciasną drogą, która prowadzi do chwały wiecznej. Czyńcie miłosierne uczynki, ściśle zachowujcie przykazania Boskie; a jeśliście one przestąpili, czyńcie godne owoce pokuty: Bo jeśli pokuty czynić nie będziecie, wszyscy poginiecie (6). Jeśli zaś przez pokutę przyzwoitą Boga przebłagacie, oto rzekł Pan na tak wielu miejscach Pisma swego, iż nie chce zguby grzesznika, lecz owszem pragnie, aby żył na żywot wieczny. "Nunquid voluntas mea est mors impii, dicit Dominus Deus, et non ut convertatur a viis suis, et vivat?" (7).

–––––––––––

Nauki Katechizmowe o Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach, na trzy części podzielone, przez X. Michała Ignacego Wicherta, świętej teologii Doktora, plebana Obrytskiego, dyrektora rekolekcji i misji w diecezji Płockiej mówione i do druku podane, a teraz za staraniem X. J. Stagraczyńskiego na nowo wydrukowane. Pelplin 1874, ss. 89-98.

Przypisy:
(1) Is. 33, 14.

(2) Is. 5, 25; 66, 24.

(3) Thren. 3, 18.

(4) Apoc. 9, 6.

(5) Eccli. 11, 29.

(6) Luc. 13, 5.

(7) Ezech. 18, 23.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXI, Kraków 2011
Powrót do spisu treści dzieła ks. M. I. Wicherta pt.

Nauki katechizmowe