Śmierć bezbożnika

Śmierć bezbożnika Wielu, bardzo wielu ludzi umiera w męczarniach, w strasznych przedśmiertnych cierpieniach. Dzisiaj będziemy mówić o śmierci bezbożnych i zatwardziałych grzeszników i apostatów-…Więcej
Śmierć bezbożnika
Wielu, bardzo wielu ludzi umiera w męczarniach, w strasznych przedśmiertnych cierpieniach. Dzisiaj będziemy mówić o śmierci bezbożnych i zatwardziałych grzeszników i apostatów-lucyferian.
Bóg, by pouczyć człowieka, może doświadczyć go przedśmiertnymi cierpieniami w postaci mocnego niepokoju i bólu. Często nie jest ważne to, jak człowiek umiera, lecz stan jego duszy przed śmiercią, to znaczy, jak człowiek żył i czy oczyścił swoją duszę przed śmiercią.
Podamy poniżej współczesne świadectwo śmierci odstępcy od Boga – „psychologa”, twórcę szkoły psychoanalizy – Zygmunta-Szlomo Freuda, który bardzo cierpiał przed śmiercią z powodu ciężkiej choroby, a jego śmierć była symbolem zwycięstwa grzechu i śmierci nad człowiekiem.
„W szpitalu umierał staruch. Diagnoza jego choroby była podobna do wyroku skazującego na karę śmierci, wydanego przez trybunał. Jego nazwisko było znane na całym świecie, ale żadna ludzka siła nie była w stanie go uratować. Jedyną pomoc, jaka mogli mu okazać …Więcej
Anna Stanisława Rycyk udostępnia to
1845
Izabela Sylwia - IS 2201
Życie w czystości, także w czystości myśli i intencji jest rzeczą nader miłą Bogu. I prowadzącą tylko do Niego i do wiecznego szczęścia.
weteran
Freud, który rzucił wyzwanie niebiosom, umarł jak bezsilny robak, porzucony przez wszystkich. Lecz sama śmierć Freuda jest symbolicznym obrazem, mogłaby ona posłużyć dla nas jako proroctwo o tym, jaki koniec czeka bez mała całą ludzkość”.
Żadna śmierć nie jest tak tragiczna, jak śmierć bezbożnika, czy odstępcy. Jego bezbożność rozpala piekielny ogień i niegasnące płomienie wiecznego potępienia …
Więcej
Freud, który rzucił wyzwanie niebiosom, umarł jak bezsilny robak, porzucony przez wszystkich. Lecz sama śmierć Freuda jest symbolicznym obrazem, mogłaby ona posłużyć dla nas jako proroctwo o tym, jaki koniec czeka bez mała całą ludzkość”.
Żadna śmierć nie jest tak tragiczna, jak śmierć bezbożnika, czy odstępcy. Jego bezbożność rozpala piekielny ogień i niegasnące płomienie wiecznego potępienia, rozpacz i powoduje utratę wszelkiej nadziei. Wybaw nas, Boże od takiej śmierci i zmiłuj się nad nami w Swojej Dobroci!
weteran
Szlomo Freud to jeden z najbardziej złowieszczych symboli naszych czasów. Jego śmierć jest również symboliczna, ponieważ uosabia zgniliznę tej kultury, która zbudowana jest na seksie i krwi, na kulcie zboczonej rozkoszy i przemocy. To jest smród gnijącego trupa, któremu na imię „Rozpusta”…. bluźnierczy język Freuda zgnił w pysku swojego właściciela, zamienił się w gnój, który kapał z ust i …Więcej
Szlomo Freud to jeden z najbardziej złowieszczych symboli naszych czasów. Jego śmierć jest również symboliczna, ponieważ uosabia zgniliznę tej kultury, która zbudowana jest na seksie i krwi, na kulcie zboczonej rozkoszy i przemocy. To jest smród gnijącego trupa, któremu na imię „Rozpusta”…. bluźnierczy język Freuda zgnił w pysku swojego właściciela, zamienił się w gnój, który kapał z ust i sączył się do jego gardła.
Jeszcze jeden komentarz od weteran
weteran
Przy Freudzie nie ma nikogo z jego rodziny, nikt nie może do niego podejść z powodu grobowego smrodu. Twarz Freuda okryła się jakby czapką z gazu. Wydaje się, jakby z powodu panującego smrodu sam szatan nie spieszył się z przyjściem, aby zabrać ze sobą jego duszę. Agonia trwa nadal.
Szlomo miał ukochanego psa, z którym nigdy się nie rozstawał. Lecz nawet on uciekł z pokoju, bo nie wytrzymał …
Więcej
Przy Freudzie nie ma nikogo z jego rodziny, nikt nie może do niego podejść z powodu grobowego smrodu. Twarz Freuda okryła się jakby czapką z gazu. Wydaje się, jakby z powodu panującego smrodu sam szatan nie spieszył się z przyjściem, aby zabrać ze sobą jego duszę. Agonia trwa nadal.
Szlomo miał ukochanego psa, z którym nigdy się nie rozstawał. Lecz nawet on uciekł z pokoju, bo nie wytrzymał panującego tam smrodu, co było ostatnim ciosem dla Freuda. Od tego momentu został sam, sam na sam z samym sobą, a dokładniej z tym, co z niego zostało. Przez całe życie bał się śmierci, ale teraz bezgłośnie przyzywał ją błagalnym wyrazem swoich oczu.