Bóg do Anny o Polsce:
Dziś pierwszy raz usłyszałam słowa Boga o Polsce:
(...)– Kocham was, Polaków. Postawię was na świeczniku przed narodami, abyście świadczyli o Mnie. Świadczyliście o Mnie śmiercią, będziecie świadczyć życiem.
Kogo się kocha, temu się daje wielkie (i trudne) zadanie. Ale Ja wierzę wam. Będziecie świadczyli o Mnie przed światem. (...)
15 XII 1968 r.
*
(...) Od waszego narodu zacznie się uzdrawianie całego świata.
– Uczynię was moją pochodnią, która rozjaśni ciemności umysłu ludzkiego i .pozwoli zobaczyć Mnie swoim Panem i Ojcem.
16 XII 1981 r (...)
w: ANNA_BOŻE WYCHOWANIE
Moja moc zawiśnie nad waszym narodem
16 XII 1981 r. – trzeci dzień stanu wojennego
Przyszły do mnie dwie osoby. Przyszły niemal jednocześnie, choć mieszkały daleko, i bez umówienia się, bo telefony nie działały (już samo to mnie zdumiało; każda z nich miała po ok. półtorej godziny dojazdu). Modliliśmy się. Pan mówił do nas, tak że każde z nas przekazywało kilka zdań, a następne – kolejna osoba, ale Jego słowa stanowiły całość, i nie miało znaczenia, kto z nas przekazywał daną część. Pan mówił:
– Moja moc zawiśnie nad waszym narodem. Moja moc czeka teraz na wasze serca. Jestem tu obecny i żywy pośród was. Choćbyście zwątpili, Ja was nie porzucę ani nie opuszczę. Umiłowałem swój lud i przelałem za niego krew swoją. Zaufajcie tej Krwi, którą Ja za was przelałem, i nie lękajcie się. Amen. (pierwsza osoba)
Słyszałam słowa z księgi Izajasza (49, 8-13), głównie zaś:
– Nie lękaj się Izraelu, robaczku mój.
Druga osoba otwiera Pismo święte (Iz 41, 14); Pan mówi dalej do pierwszej osoby:
– Oto teraz mój Duch jest w was. Oto teraz moja miłość jest wśród was. Matka moja prosi za wami, bo wie, jak słabi jesteście, ale skoro Jej się powierzacie, Ona wyprosi wam wszystkie łaski potrzebne w czasie obecnym i przyszłym. Od waszego narodu zacznie się uzdrawianie całego świata.
I dalej do mnie:
– Uczynię was Moją pochodnią, która rozjaśni ciemności umysłu ludzkiego i pozwoli zobaczyć Mnie swoim Panem i Ojcem.
– Pragnę, by moje królestwo już rozszerzało się na ziemi. Pragnę przyjść i spotkać się z wami. (pierwsza osoba)
– Ale świat nie jest jeszcze gotowym na moje przyjście i trwa proces oczyszczania, (druga osoba)
– Ale nie lękajcie się. Moja Matka jest przy was. Trwajcie w tej nadziei, której pragnę teraz udzielić waszym sercom.
Pokrzepieni idźcie w pokoju do braci i sióstr waszych. Oni czekają na słowa pokoju i umocnienia. Dajcie im Mnie. Oto Ja oddaję się wam teraz. Nie zatrzymujcie moich darów dla siebie – inni czekają, (pierwsza osoba)
16 IX 1981 r.
– Córko, nie chcę, byś naśladowała innych; chcę, abyś była w pełni sobą. Taka jest Moja Wola!...
5 więcej komentarzy od MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
25 IV 1981
...Córko, jestem samym Miłosierdziem, ponieważ wy jesteście samą nędzą i biedą. Kocham cię, córko, i wierzę w ciebie (ufam, że Mnie nie zawiedziesz). Ponieważ cię znam, nie wymagam od ciebie tego, na co cię nie stać, a tego tylko, do czego dałem ci wszelkie warunki i pomoc moją. Nie tego pragnę od ciebie, czego oczekuję od innych, ale tego, co możesz zrobić dla Mnie ty i tylko ty, bo w tym celu stworzyłem właśnie ciebie – taką, jaką jesteś i jaką będziesz kiedyś w swojej pełni. Nie płacz patrząc na swoje braki, a raczej dziękuj Mi za wszelkie dary moje, którymi cię obsypałem. Przyjmij radośnie to, co ci ofiarowuję z hojności mojej i chciej usłużyć Mi tym co otrzymałaś – bo nie jest możliwe, by ktokolwiek mógł służyć Mi nie otrzymawszy uprzednio darów potrzebnych mu w tym zadaniu. Pozbądź się trosk i niepokoju. Jestem z tobą zawsze, czuwam nad tobą i powoli razem zrobimy to wszystko, czego się po tobie spodziewam.
Ja z ciebie nie zrezygnuję nigdy, więc ciesz się moją miłością, wysławiaj moje miłosierdzie i głoś je przed światem. Sama jesteś jego dowodem, który postawię przed ludźmi, aby zobaczyli, co może moja łaska i wspomożenie, kiedy dane są takiemu słabemu stworzeniu, jakim ty jesteś. Na tobie zbuduję moje dzieło, aby ukazać moc moją – bo ty jesteś nicością, ale kiedy nicość napełni łaska moja, może ona stać się gruntem żyznym, przynoszącym bogate plony.
Pamiętaj, dziecko moje, że kocham cię i wspomagam, że cokolwiek masz, otrzymałaś to ode Mnie i że Ja nie cofam darów moich, a mnożę je – bo jestem Dawcą hojnym, łaskawym, wielkodusznym i miłosiernym...
4 IV 1980 r.
...Nie obawiaj się, bo książę tego świata będzie zwyciężony, a ludzkość wyrwę z jego sideł. Objawię się w swej potędze sprawiedliwego gniewu i miłosiernej opieki.
Dla moich, wiernie przy Mnie trwających dzieci będę nie tylko tarczą i puklerzem, lecz także wodzem niezwyciężonym, doradcą i prawem. Dam im światło, mądrość i męstwo. A oni pójdą za Mną bez trwogi i bez zwlekania. Wszystko wypełni się, co powiedziałem...
4 IV 1980 r.
...Nadchodzą czasy strasznych wstrząsów, które obalą to, co stare, zużyte, zmurszałe. Runą systemy polityczne, ekonomiczne i społeczne, w których zanikło dobro i sprawiedliwość, które rozrosły się i napęczniały krwią i krzywdą moich dzieci. Będziecie świadkami największego w dziejach ludzkości przewrotu. Zobaczycie moce działające z mojego rozkazu, niszczące i burzące po to, aby na zaoranym polu zakiełkować mogło nowe życie, bardziej godne człowieka...
Pierwsza próba rozmowy
16 X 1978 r.
. ..Wtedy, jakby po namyśle, Jezus powiedział:
– Więc dobrze, nie zabiorę cię, aż sama zobaczysz, czy was (waszego narodu) nie kocham.
Tego dnia wieczorem zakończyło się konklawe. Nowym Papieżem wybrany został Kardynał Karol Wojtyła i przyjął imię Jana Pawła II.
27 X 1978 r., piątek, Warszawa
Mówi Pan:
– Dziecko moje. Jestem twoim Ojcem czuwającym nad tobą w dzień i w nocy. Na rękach cię noszę, ochraniam i pomagam, a ty wciąż nie widzisz mojej pomocy (z wyrzutem).
Kocham cię tak, że daję ci najpiękniejszą służbę pod bezpośrednim kierownictwem mego Syna, ty jednak widzisz w niej tylko trudności. Nie żądam od ciebie, byś robiła więcej, niż możesz. Chciej zrozumieć, że podzielasz ból mego Syna. To On dzieli się z tobą swoim cierpieniem. On pragnie twojego towarzystwa, współudziału i współczucia. Przecież Syn mój życie dał w straszliwych mękach, by uratować was, a wy ratunek odtrącacie, nie chcecie pomocy, uciekacie od Jego miłości.
Jezus cierpi niesłychanie wiedząc, co stanie się z ludzkością ślepą i słabą w okresie zbliżających się kataklizmów, i wzywa, prosi, błaga tych, za których życie ofiarował, aby zechcieli oddać Mu się w opiekę, oni zaś nie chcą, odmawiając Mu prawa do pomocy i ratunku. W tym najstraszliwszym cierpieniu szuka współtowarzyszy podzielających je. Czyż nie chcesz być jednym z nich? Chciałaś, by był ci przyjacielem – bądź nim i ty.
– Ale gdyby ludzie mogli usłyszeć Twoje słowa... – pomyślałam. Pan powtórzył moje pytanie :
– Chcesz, by słowa moje trafiły do ludzi, którzy odrzucają słowo Syna mojego (Ewangelię)?
– A więc co mam zrobić? – zadałam w myśli pytanie.
– Pocieszaj Syna mego. Ty bądź z Nim, jeśli inni nie chcą, a im bardziej oni odmawiają pomocy, zrozumienia i współpracy, tym bardziej ty mów Synowi mojemu o twojej miłości i zrozumieniu Jego smutku. Trwaj przy Nim. Ofiarowuj swoje doświadczenia Jemu jako zadośćuczynienie za tamtych. Właśnie to, co cię najbardziej boli – niemożność głoszenia moich słów – to oddawaj Mi z prośbą o pomoc i ratunek.
Pragnę, aby mój Syn wiedział, że nie jest sam, że są przy nim ludzie współczujący i współcierpiący z Nim. Czy chcesz być Jego rzeczywistym przyjacielem?
– Tak.
– Więc trwaj przy Nim, nie odchodź, nie odwracaj się – On cię potrzebuje.
Chcę, abyś wiedziała, że w moim dziele stworzenia nie ma ludzi niepotrzebnych: każdy ma swoje miejsce przeznaczone sobie w domu moim, jak i każdy potrzebny jest Synowi mojemu w Jego dziele zbawienia, które trwa aż do końca ziemi. Syn mój ukochał ciebie i wybrał cię – sobie – abyś z Nim razem niosła pomoc światu. Cierpi nad niezrozumieniem twoim, nad nieufnością twoją i brakiem miłości. Pragnie mieć cię przy sobie stale, pragnie dzielić się z tobą wszystkim, pragnie móc przebywać w tobie i innym przez ciebie się udzielać.
– Co mam robić?
– Trwaj przy Nim, wszystko oddawaj Jemu. Pozbądź się wszystkiego, co cię obciąża i uciska, aż do najdrobniejszych spraw. To, nad czym bolejesz w sobie i w innych, składaj w Jego Sercu, a On to oczyści i przemieni. Kiedy myślisz krytycznie, jest to bezpłodne i dla ciebie szkodliwe, lecz kiedy te myśli zanurzysz w Jego miłosierdziu, Jezus je przejmie, obmyje z brudu i obróci na korzyść waszą. W tym, że widzisz wady ludzkie i swoje, niesprawiedliwości i krzywdy, nie ma nic złego – one istnieją,a Ja dałem ci dar dostrzegania ich, lecz po to, abyś je składała w dłonie Syna mego, zanurzała je w Jego miłosierdziu. To potrzebne jest światu i tobie.
Nadchodzi okres katastrof, klęsk i śmierci, który wstrząśnie światem i rozsypie to, co zmurszałe, stare i chore. Lecz nadchodzi z nim czas mojej sprawiedliwości, czas żniw mojego Syna. On ukaże ludzkości lękiem rzuconym na kolana wielkość mego miłosierdzia, szczodrość przebaczenia. On ukaże Mnie nie tylko Stwórcą i Panem waszym, lecz Ojcem. Syn uwielbi Mnie przed światem w Kościele swoim, któremu dam moc, światło i wielość darów Ducha Świętego. Już wam je daję, przychodźcie i bierzcie, są dla was przeznaczone. Czekają na was, abyście mogli służyć. Bez łaski mojej nic nie zrobicie, ale ona dostępna jest każdemu, kto trwa w Synu moim.
Podejdź więc bez lęku i bierz wszystko, co ci jest potrzebne, Anno, dziecko moje. Proś przez mękę i ofiarę Krwi Syna mego, a niczego ci nie poskąpię. A jeszcze ci powiem, że cieszę się, gdy prosisz o wiele, o bardzo wiele. Przyjaciołom Syna mego niczego nie odmówię, kiedy z Nim zjednoczeni proszą wspólnie.
– Jak to robić?
– Oddawaj Mu siebie stale i ustawicznie proś o Jego udział we wszystkim, co robisz. Trwaj przy Nim z ufnością i z prawdziwym zrozumieniem dla celu Jego starań: uszczęśliwiania ciebie; dopomagaj Mu w tym, bowiem Syn mój w swojej subtelności nigdy niczego ci nie narzuci. Próbuj mówić z Nim. Dlaczego z góry zakładasz, że nie odpowie ci? On gorąco oczekuje twoich słów, cierpi nad twoją samotnością i chce zastąpić ci wszystko. Pozwól Mu wejść w twoje życie.
– Panie, myślałam, że już dawno to zrobiłam.
– To był pierwszy krok, dziecko, czas na dalsze. Dopomogę ci teraz i zawsze. Odłóż pióro i zwróć się do Syna mego.
Boże Narodzenie 1978 r.
Byłam ponownie w tym samym domu zakonnym co 16 października i wróciłam do tamtej rozmowy. Zaczęłam od prośby, by teraz Pan Jezus powiedział mi, czego On się lęka; dodałam, że to głupie pytanie, bo On niczego bać się nie może, ale Pan odpowiedział:
– Owszem, boję się, by żadne ze stworzeń mego Ojca nie zginęło na wieczność, by moja ofiara za nich nie była daremną – bo Ojciec stworzył ich przecież do szczęścia, nie dla rozpaczy.
– A nad czym bolejesz? – zadałam pytanie, które On mi zadał poprzednio.
Rozmowa jest tak bliska jak z najbliższym przyjacielem: bez uniżoności i bez dystansu, szczera i intymna. Pan powiedział, że boleje nad ludzkością, która jest tak blisko zguby, jak nigdy dotąd, i że nie mogę być pewna, czy Ojciec uratuje nas, jeśli będzie tak wiele złej woli i nienawiści, jak jest teraz. Powiedział:
– Proście, módlcie się często, stale, nieustannie wołając o ratunek.
A potem dodał:
– A teraz chodźmy do mojej Matki (do figurki Matki Bożej Niepokalanej) pomodlić się wraz z Nią.
Dobro może wzrastać poprzez każdego z was
2 IX 1967 r.
Przypomniałam sobie słowa Pana wypowiedziane do mnie:
– Jeżeli Ja cię kocham i ty Mnie kochasz – cóż nas rozdzielić może...?
,,i to, że kiedy wróciłam do Pana (wyspowiadawszy się po rocznej prawie przerwie) i przepraszałam za moje winy, głupotę i gruboskórność, Pan zawołał:
– Twoje grzechy? Nie pamiętam. Ja się cieszę, że teraz jesteś ze Mną.''
8 III 1980 r., Łódź, spotkanie wielu wspólnot, Msza święta
Po czytaniu Ewangelii o drzewie złym i dobrym (Mt 7, 15-19), podczas rozważania, gdy zrozumiałam, że te owoce to owoce działania Ducha Świętego w nas, usłyszałam pytanie Pana:
– Wiesz, jakie są owoce Ducha Świętego? Czy masz je?
– Nie – odpowiedziałam.
– Czy zatem jesteś drzewem złym?
– Na to wygląda.
– Nie. Jesteś drzewem młodym, które owocu jeszcze nie przynosi.
Zrozumiałam, że Pan cierpliwie czeka, aż dojrzejemy, a na razie nas pielęgnuje, czyli leczy, uzdrawia, obdarza i dobrotliwie uczy. Zrozumiałam też, że dotyczy to każdego, a jednak męczyłam się zachowaniem jednej osoby. Nie mogłam jej polubić, bo ilekroć modliłam się o miłość do niej, ona zachowywała się tak afektowanie, że moje zastrzeżenia ożywały na nowo. Pomyślałam, że bardzo trudno jest zmusić się do miłości, kiedy jest się atakowanym przez cudze błędy; usłyszałam wtedy:
– A ty ich nie popełniasz?
– Tak, ale nie takie – odpowiedziałam, myśląc o udawaniu, kłamstwie i działaniu na pokaz dla oczu widzów. Na to Pan powiedział:
– Tak, każdy z was błądzi wedle własnych wad. Nie jest trudno pokochać ludzi miłych sercu, i nie tego dla ciebie pragnę. Chcę, abyś uczyła się kochać pomimo różnic i przeciwieństw, bo to jest właśnie miłość prawdziwa – moja.