Niektóre z tych listów były zaadresowane „Jan Paweł II. Watykan” albo „Jan Paweł II. Niebo”. – I o dziwo, trafiały one do Biura Postulacji.

Dzięki szczególnemu wstawiennictwu Bł. Jana Pawła II u Pana Boga ludzie z całego świata wymodlili wiele łask i cudów. O łaskach wyproszonych za wstawiennictwem polskiego Papieża całymi godzinami może mówić Aleksandra Zapotoczny z Biura Postulacji ds. Beatyfikacji i Kanonizacji Jana Pawła II. Wybrała ona i opracowała świadectwa ludzi doznających łask za pośrednictwem Jana Pawła II, jakie złożyły się na „Wielką ilustrowaną księgę cudów św. Jana Pawła II”.

Pani Aleksandra opowiada, że do biura postulatora trafiła korespondencja kierowana do Ojca Świętego przez wiernych z całego świata: były to tradycyjne listy, e-maile, ale też kartki zostawiane na grobie Papieża w Grotach Watykańskich. Niektóre z tych listów były zaadresowane „Jan Paweł II. Watykan” albo „Jan Paweł II. Niebo”. – I o dziwo, trafiały one do Biura Postulacji – wyjaśnia Aleksandra Zapotoczny.

Autorka książki ze wzruszeniem opowiada, o czym ludzie pisali i piszą listy do polskiego Papieża. – Jola i Piotr przyjechali do Rzymu z problemem – od dziesięciu lat bezskutecznie starali się o dziecko. Spotkali się z Janem Pawłem II, a On powiedział: „Wszystko będzie dobrze”, i niedługo po powrocie do Polski okazało się, że Jola jest w stanie błogosławionym. Eleonora – Włoszka i Helena – Francuzka – w dniu śmierci Jana Pawła II były na placu św. Piotra. Oddaliły się od Kościoła. Na placu św. Piotra w chwili śmierci Papieża zapłakały i powróciły na łono Kościoła. Zrozumiały, że nie stały po właściwej stronie. Także Dino, niepełnosprawny mężczyzna, nawrócił się po śmierci Papieża. Jacomo oraz Daniel – dwaj chłopcy, który byli w śpiączce, zostali uzdrowieni i powrócili do życia, a stało się to w dniu urodzin Papieża –mówi Zapotoczny, dodając, że „tony” listów, jakie przychodzą do Watykanu, pisane są jakby do żywego człowieka. – Niektóre listy to jakby cząstka spowiedzi, inne były poplamione łzami. W listach ludzie wspominali swoje spotkania z Janem Pawłem II, wymieniali intencje modlitewne i opisywali łaski, które otrzymali za Jego wstawiennictwem. Ludzie pisali, otwierając swoje serce. To właśnie z tych listów zostały wybrane cuda do beatyfikacji i kanonizacji Jana Pawła II – wyjaśnia autorka książki.

Siostra Marie Simon-Pierre ze Zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego została uzdrowiona z choroby Parkinsona. –Po modlitwie za wstawiennictwem Jana Pawła II moja choroba znikła – wyznała zakonnica.

Problemy ze zdrowiem s. Marie Simon-Pierre rozpoczęły się w 2001 roku. Wówczas to postawiono straszną diagnozę – zakonnica cierpiała na chorobę Parkinsona. Po trzech latach nastąpiło zaostrzenie objawów. Siostra Marie wiedziała, że Jan Paweł II także cierpi z powodu tej nieuleczalnej choroby. Patrząc na Niego, widziała niejako siebie – tyle że za jakiś czas. Była młodą, czterdziestoletnią kobietą.

2 kwietnia 2005 roku cała wspólnota wraz z s. Marie chciała zobaczyć w telewizji transmisję z czuwania, jakie odbywało się na placu św. Piotra. Wtedy zakonnice dowiedziały się, że Ojciec Święty odszedł do Domu Ojca. – Świat mi się wówczas zawalił. Straciłam przyjaciela, który dodawał mi sił, aby iść naprzód – mówiła s. Marie. Już w dniu śmierci Papieża niektóre siostry zaczęły modlić przez Jego wstawiennictwo o uzdrowienie chorej siostry. Ale od dnia śmierci Jana Pawła II objawy choroby u s. Marie nasiliły się do tego stopnia, że nie była ona w stanie nawet pisać, nie mogła kierować samochodem i coraz słabiej widziała.

2 czerwca poprosiła o zwolnienie jej z obowiązków. Przełożona odpowiedziała siostrze Marie, by wytrwała do powrotu z Lourdes, dokąd miała się udać w sierpniu. „Jan Paweł II nie powiedział jeszcze ostatniego słowa” –dodała i wręczyła podwładnej wieczne pióro, polecając jej napisać trzy słowa: „Jan Paweł II”. Z trudem udawało się odczytać to, co z wysiłkiem napisała s. Marie.

Po wieczornej modlitwie, w godzinę śmierci Jana Pawła II zakonnica napisała na kartce litery, które były czytelne! Wkrótce potem ustąpiły ból i drżenie kończyn, mogła też normalnie zasnąć. Zbudziła się około czwartej nad ranem. – Wstałam i poczułam, że nie jestem taka sama. Coś się we mnie zmieniło. Mogłam normalnie się poruszać – opowiada zakonnica, która od razu poszła do kaplicy, gdzie przez dłuższy czas trwała na modlitwie. Przed Najświętszym Sakramentem odmawiała tajemnice światła Różańca, ustanowione przez Jana Pawła II. – Czułam, jakbym urodziła się po raz drugi. Wyzdrowiałam. To dzieło Boga za wstawiennictwem Jana Pawła II – opisuje siostra.

W ciągu dnia napisała list i pokazała go przełożonej, mówiąc, że została uzdrowiona za wstawiennictwem Jana Pawła II.

7 czerwca s. Marie Simon-Pierre poszła na umówioną wcześniej konsultację ze swoim neurologiem. Kiedy lekarz zobaczył, że pacjentka swobodnie się porusza, zapytał ją, czy wzięła podwójną dawkę lekarstwa. Odpowiedziała, że przestała brać leki i wyjaśniła, co się stało.

Kiedy trwała Beatyfikacja Jana Pawła II – 1maja 2011 roku – w sposób cudowny, natychmiastowy i trwały została uzdrowiona Floribeth Moria Diaz, mieszkanka Kostaryki, matka czworga dzieci, która cierpiała z powodu nie operowalnego tętniaka mózgu.

W dniu Beatyfikacji kobieta nie mogła pójść na miejscowy stadion, by wspólnie uczestniczyć w uroczystościach transmitowanych przez łącza telewizyjne. Podczas uroczystości beatyfikacyjnej Floribeth modliła się za wstawiennictwem Jana Pawła II o łaskę uzdrowienia, prosiła też Boga o szybką kanonizację Papieża Polaka. „Kiedy się obudziłam następnego dnia nad ranem, usłyszałam głos: ’Wstań, nie bój się, wstań’. Odpowiedziałam: ’Tak, Panie’, i poszłam do kuchni. Kiedy mąż mnie zapytał, co robię, odpowiedziałam mu, że czuję się dobrze” – wspomina szczęśliwa kobieta.

Po 1 maja Floribeth odczuła ogromną poprawę zdrowia. – Tego dnia, kiedy wstałam, poczułam w sobie nowego ducha, pokój w sobie. Nie czułam się już wyczerpana. Czułam, że jestem silna – wyznaje. Przeprowadzone wielokrotnie badania potwierdziły, że tętniak, który zagrażał zdrowiu i życiu kobiety, znikł.

Ksiądz prałat Jan Kabziński, prezes zarządu Centrum „Nie lękajcie się!”, opowiada, że w powstającym w Krakowie Domu Jana PawłaII już bardzo dużo wiernych wymodliło cuda.

– Najczęściej ludzie proszą o uzdrowienie z różnych chorób. Dużo jest też próśb o macierzyństwo, związanych z poczęciem dziecka i może taki właśnie charakter będzie miało nasze sanktuarium. Są także prośby dotyczące alkoholizmu. Wiele intencji dotyczy spraw bardzo osobistych, bo ludzie piszą: „w trudnej sprawie”, „w intencji Tobie znanej”, „w intencji Bogu wiadomej” – mówi kapłan i dodaje, że oprócz próśb są też podziękowania. – Wielu ludzi jest wdzięcznych za uzdrowienie. Trzeba pamiętać, że cud dla każdego jest czymś innym – jeden został wyleczony z raka, a drugi uporał się ze swoim nałogiem. Najważniejsze jest to, że ludzie ufają we wstawiennictwo bł. Jana Pawła II. W każdą niedzielę o godz. 12.30 odprawiamy Mszę św. w intencji pielgrzymów, ich próśb i podziękowań – przy ołtarzu stawiany jest wówczas wielki kosz z tysiącami karteczek zebranych przez cały tydzień – dodaje.

Kiedy Marianka miała pięć miesięcy i żyła w łonie swojej mamy, okazało się, że ma wadę serca. Dziś dziewczynka jest już po operacji, ma prawie półtora roku i świetnie się rozwija. Choć na jej poczęcie rodzice czekali kilka lat, teraz jej mama nosi już kolejne maleństwo. Wszystko to zasługa Jana Pawła II.

Julkę lekarze skazali na śmierć, zanim się urodziła. Usilnie namawiali jej mamę na aborcję – od czwartego miesiąca dziewczynka rozwijała się w łonie mamy, gdzie nie było wód płodowych. Dziś maleńka dziewczynka ma już ponad rok i cieszy swoją obecnością otoczenie.

Pani Joanna – mama Marysi – podpisała już dokumenty, które mówiły o tym, co ma się stać z ciałem zmarłego w szóstym miesiącu maleństwa. Dziewczynka miała nie mieć nerek, tymczasem urodziła się cała i zdrowa, choć wcześniejsze badania mówiły zupełnie co innego. Jej mama cały czas modliła się za wstawiennictwem Papieża Polaka.

Ponad 400 osób zgłosiło udział w Pielgrzymce Dziękczynnej za pontyfikat i kanonizację Bł.Jana Pawła II „9664 km za 9664 dni pontyfikatu Bł. Jana Pawła”. Wśród nich są harcerze, klerycy, kapłani, a także ci, którzy zawdzięczają Papieżowi jakieś szczególne Łaski.

Pan Jacek Hołub, przewodnik turystyczny, ratownik GOPR, wędruje dla Jana Pawła II, gdyż wymodlił zdrowie, kiedy wydawało się, że z jego życiem jest już bardzo krucho. Wynik tomografii komputerowej nie pozostawiał złudzeń – rak trzustki. – Otrzymałem od Pana Boga za wstawiennictwem Jana Pawła II drugie życie, muszę więc za to dziękować – mówi mężczyzna.


Inne łaski i cuda:

1/ Z Anglii napisał pewien anglikanin:

"Przed 37 laty potrącił mnie samochód. W rezultacie każde wiązadło i mięsień mojej prawej nogi uległy zniszczeniu. Od tamtego czasu pomimo licznych zabiegów i leczenia ból nogi nie ustawał. Mniej więcej na dwa i pół tygodnia przed śmiercią Jana Pawła II potwornie cierpiałem, nie byłem w stanie znieść bólu. W nocy, kiedy umarł, Papież mi się przyśnił. Rano nie czułem już żadnego bólu. Udałem się do lekarza. Stwierdził, że to dziwne i niewytłumaczalne! Zasugerował, bym opisał swój przypadek i wysłał list do postulacji".

2/ Z oddalonych wysp Mauritius dotarł do mnie list od kobiety cierpiącej na zaawansowaną astmę. Po obserwacji w szpitalu lekarze stwierdzili, że jej choroba była nieuleczalna. List w imieniu kobiety pisał przyjaciel rodziny:

"W dniu pogrzebu Papieża Wojtyły kobieta oglądała transmisję z wydarzeń z Rzymu w telewizji. Miała duszności. Wpatrując się w niesioną do grobowca trumnę z ciałem Jana Pawła II, zwróciła się do niego: "Ty, który idziesz do Nieba, odchodzisz z tej ziemi, weź ode mnie, proszę, tę astmę, zabierz ją ze sobą!". Od tamtej chwili choroba całkowicie ustąpiła, a dziś ta kobieta jest zdrowa. Lekarze nie znajdują tu żadnego logicznego wytłumaczenia. Zarówno pacjentka, jak i jej mąż są przekonani, że uzdrowienie nastąpiło za wstawiennictwem Papieża".

3/ Joelle, Francuzka, spędziła cały 2 kwietnia 2005 roku na modlitwie, słuchając w radiu doniesień o stanie zdrowia, a następnie śmierci Jana Pawła II. Chciała pojechać do Rzymu, by albo oddać hołd ciału Jana Pawła II, albo by uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych. Nagle jednak rankiem 6 kwietnia poczuła przeszywający ból w klatce piersiowej. Natychmiast przewieziono ją na oddział kardiologiczny, gdzie zdiagnozowano u niej rozwarstwienie aorty z pęknięciem tętniaka. Zaczęła więc wzywać pomocy Jana Pawła II, prosząc, by pozwolił jej zostać przy zaledwie siedmioletnim synku. Po kilku dniach poddano ją badaniu arteriograficznemu. Po zakończeniu lekarz niemal wykrzyknął: "Ależ pani nic już nie jest, tętniak całkowicie zniknął, a serce jest jak nowe!".

4/ Annamaria, siedemdziesięcioletnia mieszkanka włoskiego Udine, od dłuższego czasu cierpiała na chorobę reumatologiczną w autoagresji, co było powodem silnych bólów i unieruchomienia. Ponieważ nie ma lekarstwa na tego typu schorzenie, Annamaria dostawała jedynie sterydy i leki przeciwbólowe. 1 maja 2011 roku oglądała ceremonię Beatyfikacji Jana Pawła II w telewizji.

"Wpatrując się w jego trumnę, powiedziałam: "Wiesz, jak bardzo chciałam tam być, ale nic z tego nie wyszło".

Kiedy usłyszała, że można się zwrócić do Papieża także na odległość, dodała: "Pomóż mi znosić życie w cierpieniu". Tak pisze dalej w liście do postulacji:

"Szybko zorientowała się, ze mogę spać bez bólu, wstawałam i wykonywałam prace domowe jak dawniej. Podzieliła się tym z moją córką, po czym zatelefonowałam do mojego lekarza i poprosiłam o konsultację. Opowiedziałam mu o wszystkim, na co on odprarł, że regres mojej choroby mógłby nastąpić, ale na przestrzeni lat, a nie z dnia na dzień. Kolejne badania kliniczne potwierdziły całkowity zanik choroby".

5/ Ksiądz Calogero, kapłan z Sycylii, tak zrelacjonował swoje przeżycie:

"21 czerwca 2011 roku wszedłem do Bazyliki Watykańskiej, by odmówić wyznanie wiary przy grobie Sw. Piotra. Kiedy przechodziłem obok Kaplicy, gdzie spoczywa ciało Jana Pawła II, coś mnie natchnęło, by - jak to uczyniłem już w 1993 roku w czasie jego wizyty w Caltanissetcie - poprosić go, by teraz, z perspektywy Nieba, wspierał mnie w wypełnianiu obowiązków Proboszcza. By mieć znak akceptacji mojej prośby, pomodliłem się jeszcze o łaskę powrotu do zdrowia, gdyż z powodu niedokrwienia lewej kończyny z trudem się poruszałem. Kiedy chwilkę potem skierowałem moje kroki do grobu Św. Piotra, poczułem, jakby coś prześlizgiwało się wewnątrz mojej lewej chorej nogi. Natychmiast dostrzegłem, że poruszam się z dużo większą łatwością niż dotychczas. Wyznałem wiarę, a potem w Kaplicy Najświętszego Sakramentu podziękowałem Jezusowi w Eucharystii. Tego dnia przeszedłem ulicami Rzymu bez najmniejszego trudu. Po powrocie do domu poddałem się badaniu dopplerowskiemu. Wykazało ono, że wewnątrz nogi, w tętnicy, znajdowało się coś w rodzaju by-passa - rzecz możliwa jedynie po interwencji chirurgicznej, która w moim przypadku jednak nie miała miejsca. Zjawisko to, jak potwierdzili lekarze, jest niewytłumaczalne z ludzkiego i medycznego punktu widzenia".


źródło: pdwa.blogspot.com