Quas Primas , niekiedy problem polega na tym, że niekiedy novusowcy nie są leniami, chcą poznać, ale trafiają akurat na ...moment końca cierpliwości i zamiast miłości, która jest w sercach zakochanych we Mszy Wszechczasów - spotykają się tylko ze słowami pogardy skierowanymi prawie do wszystkich.
Podam przykład z własnego podwórka, moi synowie od trzech lat biorą udział w warsztatach liturgicznych Ars Celebrandi w Licheniu. Zakochali się w Trydencie i będą uczyć się dalej, ale chyba już nie tam - bo ZAWSZE problemem w spokojnym poznaniu/ nauczeniu - są osoby ( kilku jak mówią oszołomów ), którym chyba nie zależy na współpracy i pomocy w nauce, ale wyśmiewaniu się z pomyłek innych aż do pogardy. Nie wiem co im w duszy gra, ale to co robią wprost odstrasza innych.
Co z tego, że mają świadomość i wiedzę, skoro nie potrafią okazać miłości innym.

Problem polega na tym, że ci, którzy dziś uczestniczą w Mszy Wszechczasów, doskonale znają Novus Ordo i mają wiedzę na temat tego, co, kto i dlaczego napisał nową mszę, co stało się na soborze wat II i jakie "siły"(środowiska) doprowadziły i nadal prowadzą do rozłamu w KRK. Oni więc, mogą wypowiadać się na ten temat. Czy robią to bez miłości? Nie sądzę. Każdy z nich próbuje spokojnie i z miłością przekazać innym to, czego sam doświadcza. Mówi spokojnie raz, drugi, trzeci.... dziesiąty, ale jeśli ze strony tzw. novusowców jest ciągły atak na Msze trydenckie i jakże często (przy braku argumentów) ad personam, to cierpliwość się na moment kończy...
Niech novusowcy nie będą leniami, niech zapoznają się z prawdą, niech uczestniczą we Mszy Wszechczasów i dopiero wtedy zaczną dyskutować, a tak.... ? Jeśli nie znają piękna i nie znają prawdy, to o czym spokojnie i z miłością będą dyskutować? Ano o niczym! pozostaje więc atak...