V.R.S.
18965

Asyż 1986 - ocena teologiczna

fragmenty artykułu z Si Si No No z roku 1986 – źródło i całość

“(…) W świetle Wiary Katolickiej spotkanie modlitewne religii w Asyżu można rozważać jako stanowiące: 1) obrazę Boga, 2) zaprzeczenie powszechnej konieczności Odkupienia, 3) brak sprawiedliwości i miłosierdzia wobec niewiernych, 4) zagrożenie i zgorszenie dla katolików, oraz 5) zdradę misji Kościoła i Piotra.

ad. 1) Obraza Boga. Każda modlitwa, także proszalna, jest aktem kultu. Jako taka powinna być kierowana do Tego, któremu jest należna oraz w należyty sposób. Należna jest: jedynemu prawdziwemu Bogu, Stwórcy i Panu wszystkich ludzi, do którego Pan Jezus Chrystus przyprowadził ich z powrotem (J 5,20), potwierdzając I przykazanie Prawa: Ja jestem Pan Bóg twój… nie będziesz miał innych bogów przede mną… Nie będziesz ich adorował ani im służył (Wj 20, 2-5). W należyty sposób: powinna to być modlitwa odpowiadająca pełni Objawienia, bez domieszki błędu: Nadeszła bowiem godzina i już jest, gdy prawdziwi czciciele będą oddawali cześć Ojcu w duchu i w prawdzie. Albowiem także takich czcicieli chce Ojciec (J 4,23). Modlitwa skierowana do fałszywych bogów bądź inspirowana opiniami religijnymi różniącymi się całkowicie lub w części od Boskieg Objawienia, nie jest aktem kultu, lecz zabobonu. Nie oddaje czci Bogu, lecz Go znieważa. Jest co najmniej, obiektywnie, grzechem przeciw I Przykazaniu. (…) 27 października w Asyżu będzie szeroko praktykowany zabobon w jego najcięższych formach: od “fałszywego kultu” żydów, którzy podczas epoki łaski, udają że czczą Boga przez wyparcie się Jego Chrystusa aż po bałwochwalstwo hinduistów i buddystów, którzy oddają kult stworzeniom zamiast Bogu. Jawna aprobata tegoż przez katolicką hierarchią szczególnie obraża Boga, albowiem zakłada i dopuszcza założenie, że spogląda On z równą łaskawością na aktu prawdziwego kultu i akty przesądu, na okazanie wiary i niewiary, na prawdziwą religię i religie fałszywe. Mówiąc w skrócie: na prawdę i błąd.

ad. 2) Zaprzeczenie powszechnej konieczności Odkupienia. Istnieje tylko jeden Pośrednik między Bogiem a ludźmi: Pan Jezus Chrystus, Syn Boży i prawdziwy człowiek (1 Tm 2,5). Ludzie – z natury “dzieci gniewu” (Ef 2,3), zostali przez Niego pojednani z Ojcem (Kol 1,20) i jedynie przez wiarę w Niego mogą ośmielić się zbliżyć do Boga z całkowitą ufnością (Ef 3,12). Jemu została dana wszelka władza w niebie i na ziemi (Mt 28,18), na Jego imię musi się zgiąć każde kolano w niebie, na ziemi i pod ziemią (Flp 2, 10-11). Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej niż przez Niego (J 14,6) i nie ma innego imienia pod niebem danego człowiekowi, który na świat przychodzi (J 1,9), zaś ten kto nie idzie za Nim, kroczy w ciemności (J 8,12). Kto nie jest z Nim, jest przeciwko Niemu (Mt 13,30), zaś ten kto nie oddaje Mu czci, gardzi również (jak żydzi) Jego Ojcem, który Go posłał (J 5,23). Jemu Ojciec oddał sąd nad ludźmi, lecz ten, który nie wierzy, już został osądzony, albowiem nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna (J 3,18), ani w Ojca, który Go posłał (J 17.3). Jest On nadto Księciem Pokoju (Iz 9,6), albowiem podziały, konflikty i wojny są gorzkim owocem grzechu, od którego człowiek własną mocą się uwolnić nie zdoła, lecz jedynie przez moc krwi Odkupiciela.

Jakie miejsce będzie miał Pan Jezus Chrystus w Asyżu, w modlitwie “przedstawicieli innych religii”? Żadne, albowiem dla nich pozostaje On albo nieznany, albo jest kamieniem obrazy lub znakiem sprzeciwu. Skierowane do nich zaproszenie do modlitwy o pokój na świecie zakłada i w sposób nieunikniony umożliwia takie założenie, że istnieją ludzie – chrześcijanie, którzy muszą zwracać się do Boga przez pośrednictwo Pana Jezusa Chrystusa i w Jego imieniu oraz inni ludzie – reszta ludzkości – którzy mogą zwracać się do Boga bezpośrednio, w Jego własne imię, nie zważając na Pośrednika. Że istnieją ludzie, którzy muszą zgiąć kolano przez Panem Jezusem Chrystusem i ci, którzy są z tego zwolnieni. Że niektórzy ludzie muszą szukać pokoju w panowaniu Pana Jezusa Chrystusa a inni mogą pokój uzyskać poza Jego panowaniem a nawet przeciwstawiając się mu. (…) “Spotkanie modlitewne” w Asyżu jest zatem publiczną negacją powszechnej konieczności Odkupienia.

ad. 3) Brak sprawiedliwości i miłosierdzia wobec niewiernych. “Jezus Chrystus nie jest opcją” – powiedział kardynał Pie. Nie jest tak, że część ludzi znajduje usprawiedliwienie przez wiarę w Niego a inni – bez względu na Niego: każdy człowiek zostaje albo zbawiony w Chrystusie, albo przepada bez Niego. Nie ma również żadnych wyłącznie naturalnych celów, do których może dążyć człowieka zamiast swego jedynego, nadprzyrodzonego celu. Jeśli schodzi na manowce grzechu, znajduje się poza Chrystusem. jedyną Drogą (J 4,6), przez którą może osiągnąć cel, dla którego został stworzony, pozostaje mu jedynie wieczna ruina.

Prawdziwa wiara i to nie wyłącznie “dobra wiara” jest subiektywnym warunkiem zbawienia każdego, nawet pogan. Z uwagi na konieczność środka “jeśli jej brakuje (nawet bezwiednie) jest niemożliwe osiągnąć zbawienie wieczne”. Dobrowolna niewierność, jak wyjaśnia św. T0masz, jest winą zaś niedobrowolna karą. W rzeczywistości niewierni, którzy nie przepadają z powodu grzechu niewiary, to jest grzechu nie uwierzenia w Chrystusa, gdy o Nim nic nie wiedzą, idą na potępienie z powodu swych innych grzechów, których odpuszczenia nie można uzyskać bez prawdziwej wiary.

Nie ma zatem nic ważniejszego dla człowieka niż przyjęcie Odkupiciela i zjednoczenie z Pośrednikiem – to kwestia wiecznej śmierci albo wiecznego życia. To właśnie niewierni mają prawo usłyszeć głoszone przez Kościół Katolicki, zgodnie z Bożym nakazem (Mt 28,19-20, Mk 16,16). I to właśnie Kościół Katolicki zawsze głosił niewiernym, modląc się nie razem z nimi, lecz za nich. (…) Niewierni, którzy zgromadzą się w Asyżu, którzy, powiedzmy to jasno, nie są “dzikimi wychowanymi w puszczy”, którzy “nigdy nie poznali nic dotyczącego wiary”, jak w wypadku hipotez teologów omawiających problem zbawienia niewiernych, niewierni ci zostaną “z szacunkiem” pozostawieni “w ciemności i cieniu śmierci” (Łk 1,79).

Zyskawszy pozwolenie na modlitwę w wyróżniających ich kostiumach jako “przedstawiciele innych religii” oraz w zgodzie ze swymi błędnymi wierzeniami religijnymi, są nawet zachęcani do wytrwania w grzechach, przynajmniej materialnie, przeciw wierze: niewierze, herezji, itd. Wezwani do modlitwy za pokój na świecie, określany jako “fundamentalne” i “najwyższe” dobro, zostają odwróceni od dóbr wiecznych ku dobru doczesnemu, ku drugorzędnemu celowi naturalnemu, jakby nie potrzebowali osiągnąć swego ostatecznego celu nadprzyrodzonego, celu, który w rzeczywistości jest fundamentalnym i najwyższym: Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości a wszystko to zostanie wam dodane (Mt 6,33). Z tych wszystkich przyczyn, “spotkanie modlitewne” w Asyżu jest, przynajmniej z perspektywy zewnętrznej, brakiem sprawiedliwości i miłosierdzia wobec niewiernych.

ad. 4) Zagrożenie i zgorszenie dla katolików. Do zbawienia niezbędna jest prawdziwa wiara. Katolicy są zatem zobowiązani unikać każdego bezpośredniego zagrożenia dla swej wiary. Do zagrożeń zewnętrznych należy kontakt z niewiernymi, nie będący następstwem prawdziwej konieczności. Kontakt taki jest nieprawowity w świetle prawa Bożego i naturalnego, nawet bez sięgania do prawa kościelnego a nawet w wypadku, w którym prawo kościelne go nie zakazuje, na przykład w relacjach społecznych: unikaj heretyka (Tt 3,10).

Ponadto, z macierzyńskiej troski, Kościół zakazywał zawsze nie tylko tego co mogło stanowić zagrożenie dla wiary, lecz również okazji do zgorszenia. Co do fałszywych religii Kościół zawsze odmawiał im prawa do kultu publicznego. Tolerował je, gdy było to konieczne, lecz tolerancja oznacza zawsze “odniesienie się do zła, na które się zezwala z odpowiedniego powodu”. W każdym wypadku, zawsze unikał i zakazywał jakiegokolwiek wyrazu aprobaty dla obrzędów niekatolickich. Co ma wydarzyć się w Asyżu? Katolicy i niewierni mają “zebrać się w celu modlitwy” (nawet jeśli nie będzie to “wspólna modlitwa”). Oznacza to, że będą razem modlili się w Asyżu, najpierw jednocześnie w wyznaczonych im miejscach a następnie razem, na ceremonii zamykającej przed bazyliką św. Franciszka. Dzieje się tak nie po to by chronić wiarę katolików, czy przynajmniej uniknąć gorszenia ich, lecz raczej by pozwolić każdemu by modlił się “na swój własny sposób i styl”, oraz by “uszanować modlitwę każdego” a także by “pozwolić by każdy wyraził się w pełni swej religii, swoich wierzeń” (deklaracje kard. Willebrandsa i Etchegaraya. Wszystko to tworzy co najmniej zewnętrzną aprobatę: 1) fałszywych religii, którym Kościół zawsze odmawiał jakichkolwiek praw, 2) religijnego subiektywizmu, który zawsze potępiał pod nazwami indyferentyzmu czy liberalizmu a który “pragnie usprawiedliwiać się rzekomymi roszczeniami dotyczącymi wolności, nie uznając praw prawdy obiektywnej dostrzegalnych poprzez światło rozumu bądź Objawienie.

Religijny indyferentyzm, który jest “jedną z najbardziej zgubnych herezji” a który “umieszcza wszystkie religie na równym poziomie” w sposób nieunikniony prowadzi do przyjęcia, że prawda religijna powinna być rozważana jedynie w aspekcie użyteczności jeśli chodzi o dobrze ułożone życie. “W końcu rozważa się religię jako rzecz całkowicie indywidualną, która może zostać dostosowana do dyspozycji każdego, pozwalając każdemu na utworzenie swej własnej osobistej religii i dochodząc do wniosku, że wszystkie religie są dobre, nawet jeśli wzajemnie sobie przeczą”. Jednakże, przyjmując taki punkt widzenia, znajdujemy się poza katolickim aktem wiary, doszedłszy do czegoś… w rodzaju aktu niewiary wobec Bożego Objawienia. Objawienie jest rzeczywistością, faktem, prawdą poświadczoną przez Boga, poprzez pewne znaki, albowiem błąd w tym obszarze miałby dla ludzi katastrofalne następstwa. Jednakże, w obliczu niezaprzeczalnego faktu lub ewidentnej prawdy, nie można być tolerancyjnym w stopniu aprobującym podejście kogoś kto uważa je za nieistniejące bądź fałszywe. Zakładałoby to, że tak naprawdę nie wierzymy bądź nie jesteśmy w pełni przekonani o prawdzie naszego stanowiska, bądź że zajmujemy się (bądź zdajemy się zajmować) sprawą całkowicie banalną lub obojętną, bądź że uważamy prawdę i błąd za całkowicie relatywne stanowiska.

A ponieważ to “spotkanie modlitewne” charakteryzuje się tym wszystkim, stanowi okazję do zgorszenia dla katolików oraz poważne niebezpieczeństwo dla ich wiary. Z powodu ekumenizmu, znajdują się w sytuacji zjednoczenia z niewiernymi, lecz na ich “wspólną ruinę”.

ad. 5) Zdrada misji powierzonej Piotrowi i Kościołowi. Misją Kościoła jest głoszenie wszystkim narodom, że: 1) jest jeden prawdziwy Bóg, który objawił sam siebie dla dobra wszystkich ludzi w naszym Panu Jezusie Chrystusie, 2) że jest wyłącznie jedna prawdziwa religia, jedyna, przez którą Bóg pragnie być czczony, albowiem jest On Prawdą a wszystko w fałszywych religiach co sprzeciwia się prawdzie jest dla Niego odrażające: błędy doktrynalne, niemoralne prawa, niestosowne obrzędy, 3) istnieje tylko jeden Pośrednik między Bogiem a ludźmi, przez którego ludzie mogą mieć nadzieję na zbawienie, albowiem wszyscy są grzesznikami i pozostają w grzechu, jeśli są pozbawieni Krwi Chrystusa, 4) istnieje jeden prawdziwy Kościół, wieczysty strażnik tej Krwi oraz że “jest konieczne wierzyć, że nikt nie może zostać zbawiony poza apostolskim Kościołem Rzymskim, który jest jedyną arką zbawienia a ci, którzy do niej nie wejdą, przepadną w potopie”; ponadto jeśli czyjaś ignorancja jest prawdziwie nieprzezwyciężalna, pośród jego moralnej dyspozycji musi znaleźć się pragnienie, wyraźne lub dorozumiane, pełnego wypełniania woli Bożej.

Misją właściwą Kościołowi jest głoszenie tego wszystkiego: Idźcie zatem i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając ich zachowywać wszystko co wam przykazałem (Mt 28, 19-20). Ten kto uwierzy i przyjmie chrzest będzie zbawiony, ten kto nie uwierzy będzie potępiony (Mk 16,16). Aby Kościół mógł wypełniać z pewnością tę misję na przestrzeni stuleci, nasz Pan Jezus Chrystus powierzył św. Piotrowi i jego następcom misję widzialnego reprezentowania Go (Mt 16,17-19, 21, 15-17). Wikariuszowi Jezusa Chrystusa nie powierzono ustanawiania nowej doktryny z pomocą nowych objawień, ani tworzenia nowego porządku rzeczy, ani ustanawiania nowych sakramentów – to nie jest jego funkcja. Reprezentuje on Jezusa Chrystusa na czele Jego Kościoła, którego ustrój został ustanowiony. (…) Nie pozostaje nic do dodania, należy jedynie podtrzymywać go, zapewniać działanie Kościoła i przewodniczyć działaniu jego organów. Konieczne do tego są dwie rzeczy: rządzenie nim oraz podtrzymywanie nauczania prawdy. Sobór Watykański zredukował do tych dwóch punktów najwyższą funkcję Wikariusza Jezusa Chrystusa. Piotr reprezentuje Jezusa Chrystusa w tych dwóch aspektach (por. Pastor aeternus, cap. IV).

Nie ma innej takiej władzy w Kościele jak Piotrowa, lecz jest to władza wikariusza i jako taka, nie jest absolutna, lecz jest ograniczona prawem Bożym Tego, którego reprezentuje. “Pan powierzył Piotrowi nie owce Piotra, lecz swoje własne aby je pasł, nie we własnym interesie, lecz Boga” (św. Augustyn: Sermo 285). Nie jest zatem we władzy Piotra propagowanie inicjatyw niezgodnych z misją Kościoła i Papieża Rzymskiego a taką wyraźnie jest “spotkanie modlitewne” w Asyżu. Wikariusz Tego, który powiedział: Idź precz szatanie, albowiem napisano: będziesz oddawał cześć Panu Bogu twemu i Jemu jedynie służyć będziesz (Mt 4,10, Pwt 6,13) nie może zapraszać “przedstawicieli” fałszywych religii by modlili się do swych fałszywych bóstw w miejscach konsekrowanych dla wiary w prawdziwego Boga. Następca tego, który uzyskał prymat przez swój akt wiary, mówiąc: Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego (Mt 16,16, J 6, 69-70), nie ma prawa upoważniać nikogo by traktował Jezusa Chrystusa jako nieistotnego. Następca tego, który otrzymał zadanie utwierdzania braci w wierze (Łk 22, 32) nie ma prawa być kamieniem obrazy dla ich wiary.

podobne tematy:
Don Pietro Leone o skutkach Vaticanum II
Nazwali go schizmatykiem (15)
Nazwali go schizmatykiem (17)
Od Asyżu do Abu Zabi – suplement
Dziś mija 37-ta rocznica przesławnych odwiedzin w synagodze rzymskiej

rybiszon
“Jezus Chrystus nie jest opcją” - tylko tyle i aż tyle.
. Leliwa
Asyż to nie był żaden synod, ani spotkanie katolików czy wręcz wyznacznik jak należy wierzyć.
Spotkanie modlitewne w Asyżu było świetnym sposobem aby religie pod przezwodnictwem JPII zbliżyły się do Boga , a w efekcie z czasem poznały Katolicyzm.
To też bardzo ważne żeby bo jeśli na takim spotkaniu przewodnikiem będzie JPII do nie zostaną oni tak łatwo przechwyceni przez masonerię.
Modlitwa w …Więcej
Asyż to nie był żaden synod, ani spotkanie katolików czy wręcz wyznacznik jak należy wierzyć.
Spotkanie modlitewne w Asyżu było świetnym sposobem aby religie pod przezwodnictwem JPII zbliżyły się do Boga , a w efekcie z czasem poznały Katolicyzm.
To też bardzo ważne żeby bo jeśli na takim spotkaniu przewodnikiem będzie JPII do nie zostaną oni tak łatwo przechwyceni przez masonerię.

Modlitwa w Asyżu o pokój choć tak bardzo krytykowana przez Lefebrystów to strzał w 10 , aby nikt nie przejął inny pałeczki nawracania innych religii.
Niestety Franciszek poddał zupełnie Islamowi budowanie takich struktur w Abu Zabi
V.R.S.
"Spotkanie modlitewne w Asyżu było świetnym sposobem aby religie pod przezwodnictwem JPII zbliżyły się do Boga , a w efekcie z czasem poznały Katolicyzm"
---
Odprawiając pogańskie modły na ołtarzu kościoła św. Piotra czy zanosząc wołanie do "Wielkiego Ducha"?
Uderzył się pan w głowę czy tylko tak udaje?
V.R.S.
Jeśli jest pan nieświadomy jak to wyglądało, to zapraszam na film:
Asyż 1986 czyli wylanie ducha czasu na nieszczęsne…
. Leliwa
Mówił językiem tych ludzi ... gromadząc ich przy sobie
A to jest najważniejsze że przejął inicjatywę i stał się konkurencyjną opcją dla tych innowierców od masoneri.Więcej
Mówił językiem tych ludzi ... gromadząc ich przy sobie

A to jest najważniejsze że przejął inicjatywę i stał się konkurencyjną opcją dla tych innowierców od masoneri.
. Leliwa
Najważniejsze jednak że takie wyjście do innych religii na wspólną modlitwę, nie miało żadnych skutków synodalnych czy zmian w prawie kościelnym czy doktrynalnym.
To po prostu było wyjście z chrześcijaństwem do innych religii , uważam że było to bardzo sprytne i bardzo trafne aby ich docelowo nawrócić, ale nie na siłę.
V.R.S.
@. Leliwa
"Mówił językiem tych ludzi ... gromadząc ich przy sobie"
---
Co nie należy do obowiązków papieża. Jednocześnie przyjmował ich jako uprawnionych reprezentantów religii, obok siebie, tworząc faktyczny "panteon". Za odmowę czegoś takiego chrześcijanie kiedyś ponosili śmierć męczeńską.
A propos - czytał pan w ogóle analizę powyżej?
A to jest najważniejsze że przejął inicjatywę i stał się …Więcej
@. Leliwa
"Mówił językiem tych ludzi ... gromadząc ich przy sobie"
---
Co nie należy do obowiązków papieża. Jednocześnie przyjmował ich jako uprawnionych reprezentantów religii, obok siebie, tworząc faktyczny "panteon". Za odmowę czegoś takiego chrześcijanie kiedyś ponosili śmierć męczeńską.
A propos - czytał pan w ogóle analizę powyżej?

A to jest najważniejsze że przejął inicjatywę i stał się konkurencyjną opcją dla tych innowierców od masoneri."
----
Konkurencyjną dla masonerii, realizując założenia odpowiadające tym masońskim? Czyli co kolejną lożę albo tam ryt chciał założyć?

"Najważniejsze jednak że takie wyjście do innych religii na wspólną modlitwę, nie miało żadnych skutków synodalnych"
---
Ależ oczywiście że miało skutki i było skutkiem. Byłoby niemożliwe bez wcześniejszego skandalu Nostra Aetate oraz Gaudium et spes i stanowiło jego rozwinięcie.
Ktoś kto nie wyznawał jak K. Wojtyła nowej, rewolucyjnej ideologii, sprzecznej z wcześniej oczywistymi prawdami wyznawanymi przez Kościół (ot choćby że bogowie pogan to demony - Pismo Św. a nie że w religiach fałszywych należy szukać tego co "prawdziwe i święte" - Nostra Aetate 2), nie poważyłby się na skandal Asyżu.
. Leliwa
Chciałbyś zamknąć papieża w jego pokoiku w Watykanie i żeby nie robił nic co wg Ciebie należy do obowiązków papieża ?
EON udostępnia to
235