V.R.S.
13751

Nazwali go schizmatykiem (5)

Słowo Biskupa

Na jesieni roku 1971 w Econe pojawiło się 27 nowych seminarzystów, w większości Francuzów. W roku 1972 przybyło 35 kolejnych. Jednocześnie Abp Lefebvre zaczął być coraz częściej zapraszany przez środowiska chcących zachować tradycyjną Mszę Św. kapłanów i świeckich katolików na wykłady do innych krajów. I tak 31 marca 1972 roku, w Wielki Piątek, w Barcelonie wygłosił wykład o Kapłaństwie i kryzysie w Kościele. Jak mówił (tł. za The Bishop Speaks): „(…) Stoimy w obliczu ciągłych ataków na integralność naszej Wiary Katolickiej. Aby skazić prawdę, która zawsze była wiernie przekazywana aż do naszych rąk, użyto dwóch potężnych środków: nowego katechizmu i tak zwanych badań teologicznych wprowadzonych do nauczania uniwersyteckiego. W ten sposób wierni, zwłaszcza młodzi, nie będą już znali Prawdy Katolickiej i wkrótce wyrośnie pokolenie duchownych, księży z całkowicie zafałszowaną i błędną wiedzą w zakresie filozofii i teologii”. Dawał Abp Lefebvre przykład niesławnego katechizmu holenderskiego „przepojonego modernistycznymi ideami”, który „powinien zostać wszelkim kosztem odrzucony. Pozwolić by te katechizmy wpadły w ręce dzieci jest zbrodnią i atakiem na ich wiarę”. Drugie zagrożenie – czające się w seminariach – wspomniane badania teologiczne stanowiły „pretekst by otwarcie nauczać herezji. To oni [tj. tacy teolodzy] psują umysły kandydatów do kapłaństwa i sporządzają schematy przedstawiane na diecezjalnych lub krajowych synodach. (…) Działalność wywrotowa szaleje również na polu liturgii (…) Kluczowe dogmaty naszej świętej religii nie są już wyrażone z taką samą siłą. Wiara wiernych nie jest już chroniona przez formę kultu. Błędy protestanckie szybko szerzą się tak wśród świeckich jak i kapłanów. Tak szacowna tradycja nie może zostać tak radykalnie naruszona bezkarnie, bez narażania na szwank dogmatów w niej zawartych. (…) Konieczność Kościoła Katolickiego jako jedynej arki zbawienia, poza którą nikt nie może zostać zbawiony, została podana w wątpliwość lub jest otwarcie kwestionowana. Troska o aberracyjny ekumenizm wstrząsnęła prawdziwą naturą Kościoła a błąd ten ma katastrofalne następstwa, zwłaszcza dla powołań misyjnych i racji bytu samych misji (…) Nowa teologia skłania się do wprowadzenia systemu demokratycznego i kolegialnego całkowicie sprzecznego z wolą naszego Pana. Nowe synody są przykładem sposobu w jaki idee masońskie przenikają do Kościoła. (…) Z samego wyliczenia niektórych kluczowych punktów kryzysu można poznać jak jest głęboki i jak sprytnie zorganizowany i kierowany, tak bardzo że zaprawdę można dostrzec za tym przedsięwzięciem mistrzowską rękę nie człowieka lecz samego szatana. Zwróćmy uwagę, kończąc ten krótki szkic sytuacji, na to mistrzowskie uderzenie szatana jakim jest doprowadzenie do zasiania nieposłuszeństwa wobec całej Tradycji poprzez posłuszeństwo. Najbardziej typowym przykładem tych znanych faktów jest aggiornamento w zgromadzeniach zakonnych. Poprzez posłuszeństwo skłania się zakonników i zakonnice do nieposłuszeństwa regułom i konstytucjom założycieli, prawom, których przestrzeganie ślubowali przy swej profesji. Stąd pochodzi głęboki nieład, którzy rządzi na łonie tych stowarzyszeń i na łonie Kościoła.
Posłuszeństwem w tym wypadku powinna być kategoryczna odmowa. Władza, nawet prawnie umocowana, nie może nakazywać aktu złego i karygodnego. Nikt nie może nas zmusić byśmy zmienili nasze śluby w zwykłe obiecanki. Nikt nie może nas zmusić byśmy stali się protestantami lub modernistami. Skutki tego rodzaju zaślepienia są tragicznie jasne. (…)
Aby dojść do wszystkich zmian jakie miały miejsce w opisanym czasie [ostatnich 10 latach] kładziono nacisk na ewolucję świata by przekonać kapłana, że także on powinien zmienić swój sposób życia. Łatwo było wprawić go w kompleksy samotności, frustracji, bycia obcym w społeczeństwie. Powiedziano mu że powinien odnowić więzi ze światem i otworzyć się na niego. Obwiniano jego złą edukację, staromodny ubiór i sposób życia. Pod ręką było hasło pomocne w złączeniu się kapłana ze światem: Kapłan jest człowiekiem takim jak inni ludzie. (…) Na rezultaty nie trzeba było długo czekać: porzucenie wszelkich zewnętrznych oznak stanu duchownego, poszukiwanie zajęcia, zmiana kultu by odpowiadał gustom świata oraz – kilka lat później – utrata wiary, która miała punkt kulminacyjny w złamaniu ślubów przez tysiące kapłanów. Jest to z pewnością najbardziej godny ubolewania znak tej reformy: utrata wiary przez kapłanów, gdyż kapłan jest z istoty człowiekiem wiary. Jeśli przestaje wiedzieć kim jest, traci wiarę w siebie, w znaczenie swego kapłaństwa.
Definicja kapłaństwa podana przez św. Pawła i Sobór Trydencki została radykalnie zmieniona. Kapłan nie jest już tym, który wstępuje do ołtarza i składa ofiarę pochwalną Bogu by uzyskać przebaczenie grzechów. (…) Ewangelizacja bierze teraz pierwszeństwo przed ofiarą i sakramentami. Jest celem samym w sobie. Ten poważny błąd ma tragiczne następstwa. Zaiste, pozbawiona swego prawdziwego celu ewangelizacja ulega ostatecznie dezorientacji i szuka tematów zadowalających świat takich jak fałszywa sprawiedliwość społeczna i fałszywa wolność, które przyjmują nowe miana: rozwój, postęp i budowa świata. Jesteśmy tu przy języku, który prowadzi do wszystkich rewolucji. Kapłan odnajduje wiodącą rolę do odegrania w światowej Rewolucji przeciw strukturom wszelkiego rodzaju – politycznym, społecznym, eklezjalnym, rodzinie i parafii. Ma nic nie pozostać. Komunizm nigdy nie miał tak skutecznych agentów jak tacy kapłani (…) Jak tylko Ofiara ołtarza przestaje być główną przyczyną kapłaństwa wszystkie sakramenty są zagrożone. Kapłan będzie wzywał świeckich, gdyż sam będzie zajęty zadaniami społecznymi czy politycznymi. Chrzest będzie udzielany przez świeckich lub żonatych diakonów. To oni także będą rozdawać Eucharystię i zanosić ją chorym. Ponieważ Spowiedź zabiera zbyt wiele czasu szuka się wszelkich możliwych środków by umniejszyć jej znaczenie i zastąpić wspólnotowymi obrzędami pokutnymi. (…) I tak wraz z destrukcją Mszy następuje stopniowy postęp w kierunku destrukcji wszystkich sakramentów. (…)
Ta fałszywa definicja kapłaństwa jest porównywalna z fałszywą definicją małżeństwa (…) To samo dotyczy definicji Mszy. Zmiana definicji Mszy zgodnie z Art. 7 Wprowadzenia do Novus Ordo stanowi dojście do protestanckiej wieczerzy. Choć definicja ta została zmieniona czy też przynajmniej zmodyfikowana tekst Rytu wydany z tą definicją pozostał bez zmian. (…)
Kapłan posiadający fałszywą koncepcję swego kapłaństwa i postrzegający siebie jako „człowieka podobnego innym ludziom” traci swoje poczucie godności kapłańskiej. Nie powinien być zaskoczony, że świat już go nie szanuje. Wynikiem tej dezorientacji może być tylko pogarda, tak ze strony wrogów Kościoła jaki tych, którzy nadal zachowują prawidłową ideę kapłaństwa. Seminaria, które zaczęły szkolić swych uczniów zgodnie z linią tej fałszywej koncepcji dosłownie same się zatopiły. (…) Jednak możliwość przywrócenia prawdziwych seminariów nadal istnieje albowiem nadal jest wiele prawdziwych powołań. To powinno być główną troską biskupów i kapłanów świadomych obecnego zagrożenia Kościoła. (…)”

W przemówieniach Arcybiskupa coraz częściej i odważniej pojawiał się też wątek otwarcia przez Vaticanum II worka z powyższymi nieszczęściami oraz błędów w dokumentach soborowych, które jak widać Arcybiskup coraz głębiej analizował. W przemówieniu do kapłanów z sierpnia 1972 mówił że „jest niemożliwe wyjaśnienie sytuacji w jakiej się znajdujemy bez cofnięcia się do soboru. Wracam do niego gdyż wydaje się konieczne przeczytanie i staranne przeanalizowanie wszystkich schematów soborowych by ujawnić furtki jakie otworzył modernizmowi (…) Podkreślam fakt że sobór uporczywie odmawiał podania precyzyjnych definicji omawianych kwestii. (…) Nie tylko nie zostały one zdefiniowane lecz bardzo często w toku dyskusji nad tymi kwestiami tradycyjna definicja ulegała zafałszowaniu. Uważam że dlatego właśnie teraz stoimy w obliczu całego systemu, którego nie jesteśmy w stanie uchwycić i możemy sprawdzić jedynie z trudnościami, gdyż tradycyjne definicje, prawdziwe definicje nie są już przyjmowane. (…) Definicja Kościoła również została zafałszowana, nawet definicja Kościoła! Nie chciano oznaczyć Kościoła jako koniecznego środka zbawienia. Zatem niedostrzegalnie, przy redakcji tekstów, Kościół przestał być koniecznym środkiem lecz stał się środkiem użytecznym, jedynie użytecznym. Chrześcijanie powinni wnikać w masę ludzkości, która sama w sobie w całości kieruje się ku zbawieniu i wnieść do niej dodatkowy element jedności, miłości, itd. I to wszystko. To jest niszczenie u korzeni całego misyjnego ducha Kościoła. Cały schemat o misjach został podkopany przez tą ideę. (…) Strzeżcie się prozelityzmu. Powinniście sobie uświadomić że we wszystkich religiach jakie napotykacie znajduje się istotna wartość, misjonarze powinni się zajmować jedynie rozwojem tych krajów i w efekcie – postępem społecznym – już bez prawdziwej ewangelizacji i uświęcenia. Misjonarze ci wcześniej pojechali za granicę by nauczać Ewangelii i ocalić dusze, mówiąc sobie, pewne dusze zostaną zbawione ponieważ wyjechałem na misje. Zawsze nauczano nas że dusze w stanie grzechu pierworodnego i wszystkich późniejszych grzechów osobistych znajdują się w wielkim niebezpieczeństwie braku zbawienia i że musimy zatem uczynić wszystko co w naszej mocy by iść i zanieść im Ewangelię. To już nie jest aktualne! (…) Chrześcijanie powinni stawać się użytecznymi dla ludzkości, ale nie wiedzyć że oni i tylko oni są drogą zbawienia. Taki właśnie duch doprowadził do redakcji Gaudium et spes. Zaczyna się ona od długiego opisu zmian jakie miały miejsce jeśli chodzi o ludzkość. Jest postulatem ciągle powtarzanym by uzasadnić wszystkie zmiany teraz nam przedstawiane: świat ewoluuje, wszystko ewoluuje, czasy się zmieniają, ludzkość się zmienia. Ludzkość postępuje, jest w stanie ciągłego postępu. Dla kompilatorów konsekwencje nasuwają się same: nie możemy już myśleć o religii tak jak wyobrażano ją sobie w przeszłości. Nie możemy wyobrażać już sobie relacji Religii Katolickiej z innymi religiami w taki sam sposób jak w przeszłości. Musimy zatem opracować całkowicie odmienną koncepcję naszej religii (…) To samo dotyczy wszystkich sakramentów. Rozwaqżcie wszystkie sakramenty, jeden po drugim – nie są już definiowane tak jak w przeszłości. Chrzest nie jest już wyzwoleniem od grzechu pierworodnego lecz po prostu sakramentem, który łączy się z Bogiem czy raczej sprawia, że należysz do wspólnoty. (…) Msza jest definiowana obecnie jako Wieczerza Pańska, jako zgromadzenie, już nie jako prawdziwa ofiara Mszy. (…) Ostatnie Namaszczenie nie jest już sakramentem chorych (…), jest sakramentem starych ludzi. Nie jest już sakramentem przygotowującym na naszą ostatnią chwilę, który zmywa nasze grzechy przed śmiercią i prawdziwym przygotowaniem na nasze ostateczne zjednoczenie z Bogiem. A co do Sakramentu Pokuty? (…) Jesteśmy na drodze do zniesienia tego sakramentu.
Szczerze uważam że to sobór stoi za tym wszystkim gdyż wielu z biskupów, zwłaszcza tych wybranych na członków komisji to byli ludzie, którzy studiowali filozofię egzystencjalistyczną i nigdy nie studiowali filozofii tomistycznej i dlatego nie wiedzą czym jest definicja. Dla nich nie ma czegoś takiego jak istota, nic już nie jest definiowalne, wyraża się coś lub opisuje, ale nigdy nie definiuje. Ponadto, ten brak w filozofii był wyraźny podczas całego soboru. Uważam że to jest przyczyna, wskutek której sobór był masą niejasności, ogólników i sentymentalizmów, rzeczy, które teraz wyraźnie dopuszczają wszelkie interpretacje i które pozostawiły wszystkie drzwi otwarte. (…)
Msza jak Sobór Trydencki tak trafnie to wyraził jest sercem Kościoła. Atak na Mszę jest atakiem na Kościół jako całość i przez sam fakt – na kapłana. Kapłan jest osobą, którą w ostatecznym rozrachunku najbardziej dotykają te wszystkie reformy, albowiem znajduje się przy sercu Kościoła z obowiązkiem szerzenia wiary i świętości Kościoła (…) Przyznaję że jestem niezdolny, całkowicie niezdolny do założenia seminarium z nową Mszą. (…) Wątpliwości rzuca się na Realną Obecność, na Ofiarny charakter Mszy: jest wieczerzą, posiłkiem, obecnością Pana jak wtedy gdy gromadzimy się razem (…) Jest warto być kapłanem by składać Ofiarę Mszy, prawdziwą Ofiarę Mszy. Nie jest warto być kapłanem aby przewodniczyć zgromadzeniu, w którym świeccy mogą wszystko oprócz koncelebry, mogą robić wszystko. Nic nie pozostaje w tej nowej koncepcji Mszy, protestanckiej koncepcji prowadzącej nas do protestantyzmu. Dlatego nie wiem jak można zakładać seminarium z tą nową Mszą. Ani nie utrzyma seminarzystów ani nie doprowadzi do wzrostu powołań. (…) Dopóki prawdziwa Ofiara Mszy nie zostanie przywrócona w całej swej Boskiej rzeczywistości nie będzie więcej seminariów i seminarzystów. (…) W takim samym stopniu w jakim nasza ofiara Mszy zanika tracimy źródło naszej kapłańskiej świętości. Obecny problem Mszy jest śmiertelnie poważny dla Kościoła. Uważam że jeśli dziś nasze diecezje, nasze seminaria i nasza działalność religijna są dotknięte bezpłodnością to dlatego że nasze ostatnie odstępstwa ściągnęły na nas Bożą klątwę. Wszystkie wysiłki by odzyskać to co jest tracone, by reorganizować, rekonstruować i odbudowywać są dotknięte jałowością, gdyż brak jest prawdziwego źródła świętości, którym jest święta ofiara Mszy. Ponieważ jest obecnie profanowana nie daje już ani nie przekazuje łask. (…) Są także dziś popełniane profanacje poprzez lekceważenie Realnej Obecności naszego Pana w Świętej Eucharystii. Sobór Trydencki ogłosił że nasz Pan jest obecny w najmniejszych partykułach Eucharystii. Pomyślcie zatem o braku szacunku u tych, którzy biorą partykuły Eucharystii w swoje dłonie i wracają na swoje miejsca, nie dokonując puryfikacji swych rąk! (…) Św. Tomasz wymienia wśród swych przykładów profanacji branie Eucharystii do rąk świeckich. Bez wątpienia uzyskało to teraz autoryzację, lecz kościelne przepisy zabraniające tego były tak ważne, że wiara w Eucharystię została z pewnością wstrząśnięta u wielu katolików, nawet u dzieci. Jak dzieci mogą dalej wierzyć w Rzeczywistą Obecność? Jak mogą mieć szacunek do kapłana skoro kapłan nie szanuje już sam siebie? Jak mogą mieć prawidłowej pojęcie ofiary Mszy skoro nie ma już nawet krucyfiksów na ołtarzach? (…) Musimy trzymać się naszego przedsoborowego stanowiska bez obaw o to że będziemy się wydawać nieposłuszni wobec Kościoła, zachowując Tradycję mającą dwa tysiące lat. Jakie powinno być kryterium jeśli chodzi o nauczanie zwyczajne, gdy nie wiemy czy jest nieomylne? Jego wierność całej Tradycji. W takim stopniu w jakim nie trzyma się Tradycji, w tym zakresie nie jesteśmy związani aktami Ojca Św. To samo dotyczy soboru. W zakresie w jakim sobór jest zgodny z Tradycją jako nauczanie zwyczajne musimy się stosować. Jednakże jeśli nauczanie jest nowe lub niezgodne z Tradycją, jest większa możliwość wyboru. Stąd też nie możemy powstrzymywać się od osądu spraw ponieważ nie możemy sobie pozwolić na porwanie przez prąd modernizmu, ryzykując utratę naszej wiary i bezwiedne stanie się protestantami. (…) Bóg jest. Dlatego nie możemy tracić ducha. Bóg jest i nadal strzeże swojego Kościoła. My powinniśmy zapewnić by przetrwał wszystkie trudne próby jakie nań spadły.”

Wątek przetrwania Kościoła w czasie posoborowego kryzysu powrócił też w przemówieniu Arcybiskupa w Rennes, w listopadzie 1972 roku (tł. za: The Bishop Speaks): „(…) Jakie jest prawdziwe niebezpieczeństwo w sytuacji, w jakiej znajduje się dziś Kościół, w boju jaki toczy, w który został głęboko wplątany i poraniony? Co co w nim chodzi? O naszą wiarę. (…) W całych dziejach Kościoła zawsze poprzez brak wiary rodziły się herezje i schizmy, całe rodziny były odcinane od Kościoła wskutek porzucenia wiary. Ponownie – to w tym aspekcie dzisiejszy kryzys powinien być rozważany jeśli chcemy go dobrze zrozumieć. (…) Jedną z pierwszych sfer, którą dotknął poważny atak jest nauczanie uniwersyteckie (…) Jest uznanym faktem że na wszystkich lub prawie wszystkich katolickich uniwerystetach, przynajmniej jeśli chodzi o te po tej strony Żelaznej Kurtyny, nie naucza się już ortodoksyjnej Wiary Katolickiej w jej pełni. O ile wiem czy to w wolnej Europie, czy w USA, czy w Ameryce Pd. nie istnieje jeden katolicki uniwersytet, który naucza Wiary Katolickiej w jej pełni. (…) Mam przed sobą tekst wykładu o Eucharystii jaki wygłosił dziekan wydziału teologii w Strasburgu: Współczesna myśl i wyraz wiary eucharystycznej. Wykład ten – od początku do końca – jest heretycki. Nie ma już kwestii Realnej Obecności naszego Pana. Rzeczywista Obecność dla dziekana wydziału teologii w Strasburgu jest porównywalna do obecności kompozytora w utworze muzycznym, który ukazuje się w nim, gdy utwór jest grany (…) I mówi o tym czym celebracja Eucharystii będzie za kilka lat. Dla niego to nie jest już kwestia Novus Ordo, jest ono już przestarzałe (…) Poprzez spotkanie razem wspólnoty będą tworzyć Eucharystię, tworzyć poczucie komunii z Chrystusem, który, jak mówią, będzie obecny pośród nich, lecz już nie pod postaciami chleba i wina. Uśmiecha się, patrząc na tę Eucharystię, która jest nazywana „skutecznym znakiem” co jest definicją sakramentu, wszystkich sakramentów. Mówi: to jest całkowicie głupie, takich określeń nie można dziś używać. W naszych czasach są pozbawione znaczenia. (…) Tak samo jest z liturgią. O. Baumgartner, również dominikanin, uczył tego moich własnych seminarzystów we Fryburgu. Sami opowiedzieli mi sposób tworzenia nowych Kanonów. Powiedział im: nie jest bardzo trudno stworzyć nowe Kanony, oto kilka zasad, które łatwo możecie przyjąć, gdy zostaniecie kapłanami. (…) Przykłady można mnożyć. (…)
Święte Oficjum nie jest już Świętym Oficjum z przeszłości. Dlatego nie możemy być zaskoczeni, że nie ma już potępień, skoro nie działa już Trybunał Wiary Kościoła i nie pełni swej funkcji dotyczącej teologów i wszystkich piszących na temat Wiary Kościoła. Nie możemy być zaskoczeni, gdy błędy rosną wszędzie dookoła a teolodzy, tylko z nazwy, mają swobodę publikowania błędów i publicznego ich głoszenia bez obawy o interwencję. I tak trucizna herezji szerzy się w całym Kościele (…) Takie nauczanie pojawia się w naszych katechizmach – z pewnością coś o tym wiecie! (…) Co stanie się z tymi dziećmi, które przez lata uczą się z tych nowych katechizmów? (…)
Podobnie jak ten kryzys wiary ujawnia się w nauczaniu magisterium, staje się równie widoczny w kapłaństwie i liturgii. Koncepcja kapłaństwa i kapłana, którą przekazuje nam Wiara zniknęła. Definicje są stopniowo zmieniane. (…) Dziś mówi się nam: to całe zgromadzenie składa ofiarę. Zgromadzenie oczywiście bierze udział w ofierze, ale jej nie składa, nie jest szafarzem ofiary. Jedynie kapłan jest składającym ofiarę. Tu znajduje się godność kapłana. To dlatego kapłan nie może być zwyczajnym człowiekiem. (…) Jeśli próbuje ukryć swój ofiarniczy charakter zdradza swe powołanie. Owszem, jest zdrajcą swojej misji. Świat potrzebuje kapłana, świat nie może obyć się bez kapłanów a kapłan musi się ukazywać. Nie ma prawa ukrywania swojego „charateru”. Jest kapłanem od świtu do nosy, 24 godziny na dobę jest kapłanem! O każdej porze może zostać wezwani do Spowiedzi, Ostatniego Namaszczenia, porady dla zagubionych dusz. Kapłan musi być obecny. Zatem, profanowanie swej godności, brak wiary w swój ofiarny charakter oznacza koniec kapłana, koniec kapłaństwa. I dochodzimy do tego punktu. Nic dziwnego, że seminaria są puste. Dlaczego kapłan zachowuje celibat? (…) Prawdziwa przyczyna konsekrowanego celibatu kapłana jest taka sama jak przyczyna, dla której Najświętsza Maryja Panna pozostała dziewicą, dlatego że poczęła w swym łonie Pana. Było zatem słuszne i sprawiedliwe by pozostała na zawsze dziewicą. W ten sam sposób kapłan poprzez słowa Konsekracji sprowadza Boga na ziemię. Tak wielka jest jego bliskość wobec Boga – ducha, Najwyższego Ducha, że jest dobre i słuszne, i bardzo właściwe by kapłan zachował dziewictwo i celibat. (…)
Nie dziwcie się że kapłani stają się marksistami. Jest to naturalne, dość naturalne i logiczne. Należy dać wolność ludziom – oto nowy cel kapłaństwa, wyzwolenie ludzkości, jej porwanie. To kapłan powinien głosić! (…) Oto nowa tajemnica, której potrzebuje kapłan, potrzebują młodzi. (…) Jednak stracili tajemnicę ołtarza, ofiary. (…) Tak samo jest z Mszą: jeśli kapłan nie jest już definiowany przez ofiarę, zaś ofiara nie jest definiowana przez oblację Żertwu, którą jest nasz Pan Jezus Chrystus – obecny na ołtarzu, lecz jeśli ofiara jest definiowana jako zgromadzenie zbierające się na posiłek, usuwa się istotny i najważniejszy element – Żertwę. Zaiste, nie ma potrzeby żertwy, bo nie ma ofiary. Jest uczta. Jeśli zatem jest to po prostu uczta, nie ma potrzeby obecności Żertwy a zatem nie ma potrzeby Realnej Obecności naszego Pana. (…)
Nie ma już wiary w święty Kościół, jest tracona z dnia na dzień. Pragnie się podporządkować Kościół ogólnemu prawo, postawić na tej samej płaszczyźnie i poziomie co wszystkie inne religie. Nawet wśród kapłanów, seminarzystów i wykładowców w seminariach występuje wahanie by mówić o Kościele Katolickim jako jedynym Kościele, oświadczać że jest prawdą, że on jeden przynosi ludziom zbawienie przez Jezusa Chrystusa (…) Mówi się teraz otwarcie: Kościół jest jedynie zaczynem duchowym w społeczeństwie, równym z innymi religiami, być może nieco lepszym niż inne. Kościół jest zatem jedynie użyteczny. Nie jest już konieczny i jest to radykalnie sprzeczne z samym dogmatem Kościoła Katolickiego. Kościół jest konieczny, Kościół jest jedyną arką zbawienia – musimy to powiedzieć (…) Błąd jest przeciwny prawdzie, jest zerwaniem z Duchem Świętym. Nie można się zbawić przez coś co nie posiada już Ducha Świętego. Nie można się zbawić przez fałszywą religię. To zawsze było nauczaniem Kościoła. Jak wielu zatem będzie zbawionych? Oto wielka tajemnica przeznaczenia, wielka tajemnica dobrego Boga i Jego miłosierdzia – nie wiemy. Jedna rzecz jednakże jest pewna: Bóg kazał nam byśmy szli i głosili Ewangelię: kto uwierzy będzie zbawiony, kto nie uwierzy – będzie potępiony. (…) Dlaczego przed soborem 170 tysięcy protestantów w USA i 80000 w Anglii rocznie nawracało się na katolicyzm? Dziś bardzo niewielu. Dlaczego? Bo definicja Kościoła została zmieniona i zduszono misyjnego ducha. Nie można mówić że wszystkie religie mają równą wartość. Gdyby tak było, po co w ogóle ewangelizacja? Po co wyruszać za morze? Do Afryki czy Indii? Nie ma już potrzeby skoro ludzie mogą być zbawieni w swej własnej religii. Duch misyjny został ustatecznie zgaszony przez tą złą definicję Kościoła (…)
Sam spędziłem trzydzieści lat w Afryce. Żyłem między tymi ludźmi i mogę wam powiedzieć, że istnieje między nimi, na przykład, bardzo poważna rzecz – nienawiść. Niewielu z tych ludzi nie nienawidzi kogoś. Jedna wioska nienawidzi sąsiedniej wsi. W jednej wiosce ktoś nienawidzi danej rodziny. Dlaczego? Bo wieśniacy wierzą że w przeszłości rodzina ta rzuciła urok na ich własną rodzinę, że przez to ktoś z ich rodziny zmarł i to tworzy złe uczucie. (…) Stąd wyrasta nienawiść, głęboka nienawiść, która może doprowadzić aż do morderstwa czy otrucia (…) Bóg jest zaiste miłosierny. Wie że żyją w powikłanych i dramatycznych zawiłościach życia i społeczności, również że są winni grzechu pierworodnego, musimy zatem iść i zanieść Ewangelię tym ludziom. Bóg prosi nas o to: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Stąd taka poważny charakter owej zmiany definicji Kościoła (…)
Wiecie co wydarzyło się na soborze. W ciągu dwóch tygodni od otwarcia nie pozostał żaden z przygotowanych wcześniej schematów, żaden! Wszystkie zostały odrzucone, wysłane do kosza na śmieci. (…) Podczas zebrań soborowych często chcieliśmy uzyskać definicje idei. Zdefiniujcie wolność religijną, kolegialność, itd. Padała odpowiedź: ale my nie jesteśmy dogmatyczni, nie głosimy filozofii. Zajmujemy się teologią duszpasterską. Zdefiniujcie kim jest człowiek, czym jest godność człowieka. To bardzo pięknie mówić o ludzkiej godności, ale co ona oznacza? Czym jest wolność? Zdefiniujcie te określenia. Nie, nie. Zajmujemy się kwestiami duszpasterskimi. Niech będzie – zajmujecie się kwestiami duszpasterskimi, ale w takim wypadku wasz sobór nie jest podobny do innych soborów. Inne sobory były dogmatyczne. Wszystkie sobory zwalczały błędy. Bóg sam wie ileż błędów należy zwalczać za naszych czasów. (…) Duszpasterski, niedogmatyczny sobór jest kazaniem, które jako takie nie angażuje nieomylności. (…)
Sobór ten nie jest zatem taki jak inne i z tego powodu mamy prawo go oceniać z roztropnością i pewną rezerwą. Nie możemy mówić, że kryzys, przez który przechodzimy nie jest zupełnie związany z soborem, że jest to tylko kwestia przeinaczenia soboru. Były na soborze bomby zegarowe. Uważam że trzy: kolegializm, wolność religijna i ekumenizm. Kolegializm, który odpowiada hasłu: Egalite Rewolucji Francuskiej, posiada tę samą ideologię. Kolegializm oznacza zniszczenie autorytetu osobowego, demokracja jest niszczeniem autorytetu Boga, autorytetu papieża, autorytetu biskupów. (…)
Wolność religijna jest drugą bombą zegarową. Wolność religijna odpowiada hasłu: Liberte Rewolucji Francuskiej. Jest to wieloznaczne określenie, z którego diabeł uwielbia korzystać. Określenie to nigdy nie było wcześniej używane w znaczeniu przyjętym przez sobór. Wszystkie wcześniejsze dokumenty Kościoła, które mówią o wolności religii oznaczają wolność jednej religii, nie wielu religii. Mówiąc o owej wolności Kościół niezmiennie odwoływał się do wolności dla religii i tolerancji dla innych religii. Toleruje się błąd. Przyznać mu wolność oznacza nadać mu prawo, a on nie posiada praw. Prawa posiada tylko prawda. Uznanie wolności religijnej oznacza przyznanie równych praw prawdzie i błędowi. To niemożliwe. Kościł nigdy nie może tak mówić. Takie mówienie jest moim zdaniem bluźnierstwem. Jest przeciwne chwale Bożej – Bóg jest Prawdą, Jezus Chrystus jest Prawdą. Postawienie Jezusa Chrystusa obok Mahometa czy Lutra – czy nie jest bluźnierstwem? (…)
I ostatnia bomba zegarowa: ekumenizm. Jeśli pomyślicie chwilę zdacie sobie sprawę że odpowiada hasłu: Fraternite. Heretyków opisano jako braci, protestantów jako braci odłączonych. Macie zatem Braterstwo. (…) W swojej encyklice Immortale Dei Leon XIII pisał o nowym prawie i starym prawie. Nowe prawo to ideologia rewolucyjna jako całość. Przeczytajcie jeszcze raz te zdania a zdacie sobie sprawę co stało się ze społeczeństwem świeckim a teraz dzieje się z Kościołem. Każdy Papież od czasu Rewolucji Francuskiej stawiał barierę nie do pokonania przeciw błędom Rewolucji. (…) Przez te trzy określenia: kolegializm, wolność religijną i ekumenizm – moderniści uzyskali to co chcieli. (…)
Cóż zatem powinniśmy czynić? (…) Musimy spojrzeć na rzeczy w kategoriach nadprzyrodzonych. Diabeł dziś góruje – być może to jedna z jego ostatnich bitew, ostateczny konflikt. Chce atakować na wszystkich frontach. (…) Występują teraz znaki i symptomy mogące prowadzić nas do podejrzeń, że w najwyższych kręgach, w Rzymie znajdują się teraz ludzie, którzy stracili wiarę. Jestem gotów potwierdzić, uczynić i przyznać wszystko to co władze Rzymie – od samego papieża do najniższych sekretarzy Kongregacji pragną, pod warunkiem że nie zabierają nam naszej wiary. Nie zmuszajcie mnie do zmiany tego co ogłosił Sobór Trydencki. Nie zmuszajcie mnie do zmiany Credo. Nie zmuszajcie do zmiany istoty sakramentów. Jeśli anioł z nieba mówi ci coś co jest przeciwne prawdzie, wskazuje św. Paweł, nie słuchaj go. Musimy się modlić. Musimy czynić pokutę. Tak powiedziała nam Święta Dziewica. Jednak musimy to wcielić w praktykę. Musimy odmawiać Różaniec jako rodzina. Musimy się modlić przed Najświętszym Sakramentem. Do naszego Pana, do Matki Bożej, do naszych Aniołów Stróżów. Musimy się modlić do św. Michała Archanioła, musimy żyć pośród tych w niebie, którzy mogą się za nami wstawiać i pomóc nam w naszej cięzkiej niedoli. (…) Jednak żyjemy w czasie kiedy spada na nas deszcz bomb i jesteśmy w obliczu zagrożenia utraty wiary. (…) Módlmy się zatem i czyńmy pokut. Powinniśmy nauczyć się żyć bez telewizji i zerwać z pożądliwością ciała, pożądliwością oczu, pychą żywota i zaszczytami. (…) Wreszcie powinniście zorganizować wasz apostolat oraz dać pomoc i wsparcie waszym kapłanom. Dobrze zdaję sobie sprawę z ich obecnymi problemami jeśli chodzi o opór, zwłaszcza dla tych w posłudze, tych, którzy sprawują urzędy. (…) Wasi kapłani potrzebują wsparcia. Jeśli znajdą się w gronie wspierających chrześcijan kapłani odnajdą ponownie odwagę i zwrócą się ku adoracji Najświętszego Sakramentu, ku odmawianiu Różańca, przestaną dawać Komunię na rękę, nie będą zapraszać przypadkowych osób by głosiły kazania lub wybierać przypadkowych czytać. Powoli nastąpi powrót do dobrych i zdrowych tradycji (…)
Kiedy mówi się nam: nie macie do tego prawa. Papież św. Pius V wprowadził jedną Mszę, Papież Paweł VI inną. Powinniście przyjąć Mszę Papieża Pawła VI i porzucić tę Papieża św. Piusa V – to nie chodzi o to samo. Msza, którą się nam daje jest zmienioną Mszą. Najlepszy tego dowód znajduje się w jej definicji w Art. 7 [Wprowadzenia], która nie jest definicją Soboru Trydenckiego. Papież św. Pius V nic nie zmieniał. Przeciwnie, po prostu skodyfikował praktykę sięgającą czasów apostolskich. (…) Modlitwy Kanonu i wiele innych należą do tradycji apostolskiej. Papież św. Pius V nie zmienił nic. To teraz, z powodu ekumenizmu, z powodu pragnienia wspólnej modlitwy z protestantami, zmusza się nas do zmiany. (…)
Katechizacja powinna zostać zorganizowana w taki sposób, że wszędzie powstaną grupy by wykładać prawdziwą doktrynę i zapewnić by dzieci były dobrze nauczane. Bóg wam pobłogosławi (…) Nauczajcie wasze dzieci Wiary a wszystko będzie dobrze. Bóg pewnego dnia otworzy drzwi. (…) W każdym razie mogę was zapewnić, że moi seminarzyści trzymają się mocno Wiary, jestem podbudowany tymi młodymi ludźmi. Są pobożni, radośni. (…) Jestem przekonany, że gdybym mógłbym dziś otworzyć seminaria w USA, Anglii, Włoszech a nawet w niemieckiej Szwajcarii, napełniłbym je prawdziwymi powołaniami. (…) Jeśli wam to mówię to po to by zachęcić was byście nie tracili ducha i mieli żarliwą nadzieję, że wy również będziecie mogli powiedzieć razem ze św. Pawłem o zmierzchu waszych dni, tak jak mówił, gdy oczekiwał na nagrodę od Pana: „Wiary ustrzegłem”. (…)”


Quas Primas
A ty jak mantra powtarzasz to samo. Nie masz racji i sama kłamiesz, albo NIC nie rozumiesz, bo Ksiądz Bańka nie mówi tak, jak to wy - złośliwcy interpretujecie.
Nowa msza jest ważna i to mówią również księża z Bractwa, ale jest niegodna, wyrugowano z niej wszystko co najświętsze....
ps. I nie porównuj NOM do Mszy Wszechczasów, bo to karygodne.
--------------------------------------
@Natalia …Więcej
A ty jak mantra powtarzasz to samo. Nie masz racji i sama kłamiesz, albo NIC nie rozumiesz, bo Ksiądz Bańka nie mówi tak, jak to wy - złośliwcy interpretujecie.
Nowa msza jest ważna i to mówią również księża z Bractwa, ale jest niegodna, wyrugowano z niej wszystko co najświętsze....
ps. I nie porównuj NOM do Mszy Wszechczasów, bo to karygodne.
--------------------------------------
@Natalia Teresa
@Anieobecny Kłamiesz swoim wpisem ,,pod V.R.S.,,. I oby to było tylko to... Kapłani Kościoła Katolickiego odprawiają Mszę Świętą w swoich parafiach ważną sakramentalnie, tak jak Msza Trydencka, ponieważ powtarzają podczas Mszy słowa Chrystusa dokładnie za Apostołami, tak jak nakazał. To słowa przeistoczenia, a potem jest udzielana Komunia Święta. Ale Ks. Bańka pozwala sobie na recenzowanie tych słów, słów Chrystusa. Czy to nie jest gorszące religijnie?
Kwestia braku nawróceń to kwestia ekumenizmu doprowadzona niemalże do szaleństwa przez Franciszka, ale kapłani Bractwa milczą na ten temat i podobno mają z nim dobre układy.
Anieobecny
Chodzę również na posoborową mszę - czemu...?
Bo tam jest Chrystus, i nigdy temu nie zaprzeczałem...
Anieobecny
...i nigdy nie zaprzeczę...
Anieobecny
,,...Dlaczego przed soborem 170 tysięcy protestantów w USA i 80000 w Anglii rocznie nawracało się na katolicyzm? Dziś bardzo niewielu. Dlaczego?..."
,,...Kapłan nie jest już tym, który wstępuje do ołtarza i składa ofiarę pochwalną Bogu by uzyskać przebaczenie grzechów..."
Więcej
,,...Dlaczego przed soborem 170 tysięcy protestantów w USA i 80000 w Anglii rocznie nawracało się na katolicyzm? Dziś bardzo niewielu. Dlaczego?..."

,,...Kapłan nie jest już tym, który wstępuje do ołtarza i składa ofiarę pochwalną Bogu by uzyskać przebaczenie grzechów..."
Quas Primas
NOM zna wiekszość z nas na pamięć, więc można sobie porównać i zobaczyć ogromną różnicę.
Wyrugowano z Mszy wszystko, co najświętsze....
MSZA TRYDENCKA + ORDO MISSAE + Obrzędy stałe Mszy św. + SANCTUS.pl
Anieobecny
Bogu dziękować wszystkiego nie...
Nie wyrzucili Chrystusa, On tam jest...
Quas Primas
Jeszcze jest, ale w wielu nowoczesnych kościołach pousuwali Tabernakula na bok, bo na środku musi być tron dla człowieka.
Anieobecny
Tym bardziej gorliwi na modlitwach być mamy...
To przecież wojna...
Walczmy więc, mamy RÓŻANIEC - a to potężna broń...
Quas Primas
Abp Marcel Lefebvre, to święty Kapłan.
Anieobecny
Jak i Wojownik...
Choć to powinna być cecha każdego kapłana...
Anieobecny
Jakaż tam była walka:
,,Wiecie co wydarzyło się na soborze. W ciągu dwóch tygodni od otwarcia nie pozostał żaden z przygotowanych wcześniej schematów, żaden! Wszystkie zostały odrzucone, wysłane do kosza na śmieci. (…) Podczas zebrań soborowych często chcieliśmy uzyskać definicje idei. Zdefiniujcie wolność religijną, kolegialność, itd. Padała odpowiedź: ale my nie jesteśmy dogmatyczni, nie …Więcej
Jakaż tam była walka:
,,Wiecie co wydarzyło się na soborze. W ciągu dwóch tygodni od otwarcia nie pozostał żaden z przygotowanych wcześniej schematów, żaden! Wszystkie zostały odrzucone, wysłane do kosza na śmieci. (…) Podczas zebrań soborowych często chcieliśmy uzyskać definicje idei. Zdefiniujcie wolność religijną, kolegialność, itd. Padała odpowiedź: ale my nie jesteśmy dogmatyczni, nie głosimy filozofii. Zajmujemy się teologią duszpasterską. Zdefiniujcie kim jest człowiek, czym jest godność człowieka. To bardzo pięknie mówić o ludzkiej godności, ale co ona oznacza? Czym jest wolność? Zdefiniujcie te określenia. Nie, nie. Zajmujemy się kwestiami duszpasterskimi..."
Quas Primas
No i do dziś tak "pasterzują", że ich śmierdzące owoce widać jak na dłoni...
Anieobecny
Nasze tu zatem pole do popisu, mamy w rękach potężną broń - RÓŻANIEC...
I obowiązek otaczania modlitwą pasterzy naszych...