O pokoju między ludźmi i miłości do imigrantów w świetle Objawienia Pańskiego.

Czas świąt. Szuka się pokoju pomiędzy ludźmi, bo te święta mają wymiar także głęboko rodzinny, i w dwójnasób czuć samotność, jeśli nie ma z kim ich celebrować, lub kiedy nie ma emocjonalnego ciepła, które by nadało świętowaniu ludzkie ciepło i sens.
W te święta mówiło się najwięcej o ludzkiej jedności, o prostocie i otwartości na drugiego człowieka,o pokoju pomiędzy nacjami, a jakoś niewiele o duchowym i nadprzyrodzonym wymiarze Objawienia się Boga ludziom.

Sam Bóg, gdy się narodził, objawił się tylko prostym pastuszkom. Nie całemu wielkiemu światu, możnym i wszystkim w ogóle, tylko im. Potem mędrcy poszli oddać Mu pokłon. Niewielka grupka wybranych. A co potem? Ten Chrystusowy pokój wyglądał tak, że od razu musiał Józef brać Dzieciąteczko i jego Matkę i uciekać przed siepaczami Heroda. Zostawili za sobą skąpane we krwi niemowląt miasteczko. Niejedna matka, kiedy już się dowiedziała, a z pewnością tak było, dlaczego jej dziecko zostało zabite, mogła jak my dzisiaj nie raz, zapytać: "jak Bóg mógł do tego dopuścić?" Mogła w goryczy zakrzyknąć o Jezusie: "mógłby się nie narodzić by takiego nieszczęścia na mnie sprowadzić!"

Zapomina się więc, także w tych świętach szukając bliskości i ciepła ludzkiego, pragnąc pokoju pomiędzy ludźmi, nawet wrogimi sobie, że te święta mówią o pokoju duchowym, przede wszystkim. Poza Kościołem prawdziwej wiary w Chrystusa, szaleje szatan. I nie będzie tej upragnionej prostoty i miłości, pokoju pomiędzy ludźmi, jeśli nie połączy ich coś większego od nich. To dlatego Święta Bożego Narodzenia są dla ludzi wierzących tak po ludzku ciepłe i pełne życzliwości. Ale są znienawidzone przez wielu, którym ten wydźwięk Bożego objawienia się na świecie, nie pasuje, i oni jedności z wierzącymi w Boga, mieć nie chcą.

Jest wielu ludzi, którzy kochają innych na modlitwie i obdarzają zaufaniem i dobrocią w ciemno. Ale we wszystkim potrzebna jest roztropność. Zdarza się, że nasze dobro nie zostanie potraktowane tak, jak na to zasługuje. I że ktoś zechce nas za nie zniszczyć. Jak choćby "imigranci": nie szanują gospodarzy i niosą im pogardę i zło, gwałty, złodziejstwa i rozboje ale i prześladowania z powodu wiary w Chrystusa. Dlatego trzeba z domu robić swój azyl, i nie wpuszczać każdego, tak z kraju, nie wpuszczać każdego, i ze swojego życia - nie każdego doń wpuszczać, by miał w nim udział. Trzeba umieć odróżniać dobrych od złych i rozsądnie rozporządzać swoim dobrem. Każdy człowiek tęskni za jednością, miłością i pokojem wśród ludzi, ale na Ziemi może je tylko w części tworzyć, zasiewać ziarna, które wzrosną dopiero po tamtej stronie. Człowiek tęskniąc za pokojem i miłością pomiędzy ludźmi, nawet nie zdaje sobie sprawy, że marzy o Niebie. Że marzy o Bogu, który sam jeden jest źródłem wszelkiego pokoju i doskonałej harmonii także pomiędzy ludźmi.

Człowiek tęskni za wewnętrzną prawdą o sobie i świecie, i nazywa tę tęsknotę powrotem do autentyzmu, prawdy o sobie. Pomimo ludzkich doświadczeń i przeżyć, często raniących i pozostawiających blizny na zawsze, prostota ta nie jest powrotem do stanu nieświadomości, niewinności w znaczeniu dzieciństwa, w którym człowiek nie miał wrogów na świecie, bo o nich nie wiedział:

- urodził się, bo mama była wierząca, więc przyjęła kolejne życie i nie uznała, że jej będzie ciężarem. Lekarz nie wyraził przypuszczenia, że dziecko ma zespół Dawna, więc pozwolono mu się urodzić. Islam zatrzymał się u granic, a Ukraińcy jeszcze nie wpadli na pomysł powtórzyć swoje "narodowowyzwoleńcze" wojny z udziałem Polaków w roli ofiar. A nawet, gdyby tak było, nieświadomość dziecięca nic by z tego nie rozumiała, karmiąc ptaki i kopiąc pikę z kolegą z którym przed chwilą biło się na pięści o jakiś kolorowy kamyczek.

Nie o taką prostotę chodzi, nie do takiej prostoty człowiek może powrócić, bo do niej powrotu nie ma. Również ogród Eden jest już zamknięty. Nikt do niego nie wróci.

Naszym ogrodem Eden może być spojrzenie na życie przez pryzmat woli Boga, i złożenie wszystkich swoich spraw, a właściwie samego siebie jako istnienia - w Sercu Boga.

To cierpliwość wynikająca z mądrości, doświadczenia i wierzącego rozumu, który poznając ludzką słabość i ciężar grzechów, jednocześnie ufa, że ostatecznie Bóg ma nad wszystkim władzę. To umysł, który nabiera tego zrozumienia świata i rzeczywistości, jakie ma sam Bóg. Widzieć grzech jakim jest i nie udawać, że zło nie jest złem. To jest prostotą doskonałą, widzieć i rozróżniać dobro od zła poza pozorami, którymi maskuje się zbrodnie, by wyglądały na dzieła cnoty, i ufać, że nad każdą chwilą i bolesną i radosną ma czuwanie Bóg i żaden ludzki oddech nie jest niezauważony.

Mimo ciężarów i cierpień, niezrozumienia i samotności, takie spojrzenie upraszcza duszę ludzką do minimum, pozbawia niepotrzebnych ciężarów nie do uniesienia, pozwala rozeznać co robić by obronić dobro, i daje pewność, że człowiek nie jest nigdy sam. To jest prostota doskonała i niewinność doskonała, kiedy się uznaje, że Panem świata w ostatecznej bitwie, nieuniknionej bitwie, w której się bierze udział, pozostanie samo wszechpotężne Dobro, i Ono ma w naszym życiu i istnieniu świata ostatnie słowo. I że to, co możemy zrobić, to dorastać w wierności Jemu do wszystkiego, co postawi nam na drodze. Myślę, że do takiej prostoty musimy dorastać, wiedząc, że inna jest mitem, oszustwem w imię którego niszczy się pojęcie dobra i zła, żeby w ludzkiej świadomości pozbawić świat sensu. I tak zmieszać dobro ze złem, by z dobra nic nie zostało.

Jednak jest dobro i zło. I pomiędzy nimi nie położy znaku równości żadna miłość, żadna prostota. Nie będzie do końca świata pomiędzy nimi żadnej jedności, bo to są dwie osobowo przeciwstawne rzeczywistości, pomiędzy którymi nie ma żadnych wspólnych punktów. Jeszcze na ziemi potrafi mieć zły człowiek piękne ciało. Być mieszanką dobra i zła. Ale w piekle , poza samym istnieniem, które jest dobrem, nie ma między nimi żadnej wspólnoty.

Nie będzie jedności pomiędzy katem i ofiarą, chyba, że kat się nawróci a ofiara przebaczy a to się dzieje tylko w imię Boga. Trzeba sąd nad katami pozostawiać Bogu ale przede wszystkim bronić ofiarę i samego siebie, żeby kat nie robił ofiary ze mnie, moich bliskich i innych ludzi. Żadna prostota i miłość dobrego człowieka nie nawrócą kata, jeśli sam nie zechce.

Nawoływania do budowania ludzkiej wspólnoty ponad wiarą, ponad dobrem i złem jest zakłamaniem i manipulacją. Ludzie pragną tego, ale jest to wołaniem ludzkiej samotności o prostotę, i zrozumienie świata w świetle miłości, a że każda prawdziwa ma źródło w Bogu, więc jest wołaniem duszy człowieka o zrozumienie swojego życia w świetle miłości Boga.

Więc nie może być trwałej jedności pomiędzy ludźmi i narodami, z których jeden wierzy w Boga a inny w szatana. I nawet najgłośniejsza propaganda, nawet z ambon, tym faktom zaprzeczyć nie może.

Tego się zwyczajnie na Ziemi zrobić nie da. Jedność doskonała możliwa będzie tylko w Niebie, pośród ludzi, którym Chrystus, początek i źródło wszelkiego pokoju, będzie Królem.
Quas Primas
Tymoteusz - Słusznie zauważyłeś. Dlaczego o tym zapomnieli? Przecież dla psoborowców wszyscy są równi!
Jeszcze trochę, a wprowadzą też "Dzień LGBT"
Tymoteusz
Mamy w Kościele Katolickim Dzień Judaizmu, Dzień Islamu, naturalną więc koleją rzeczy powinny też być takie dni:
Dzień Komunizmu;
Dzień Masonerii;
Dzień NWO z nową naszą bliżej jeszcze niedookreśloną religią.Więcej
Mamy w Kościele Katolickim Dzień Judaizmu, Dzień Islamu, naturalną więc koleją rzeczy powinny też być takie dni:

Dzień Komunizmu;

Dzień Masonerii;

Dzień NWO z nową naszą bliżej jeszcze niedookreśloną religią.
Tymoteusz
Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce przemianowałbym na:
Dzień Debilizmu w Kościele Katolickim w Polsce.Więcej
Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce przemianowałbym na:

Dzień Debilizmu w Kościele Katolickim w Polsce.
Oddany Prawdzie
Nie będzie jedności pomiędzy katem i ofiarą, chyba, że kat się nawróci a ofiara przebaczy a to się dzieje tylko w imię Boga. Trzeba sąd nad katami pozostawiać Bogu ale przede wszystkim bronić ofiarę i samego siebie, żeby kat nie robił ofiary ze mnie, moich bliskich i innych ludzi. Żadna prostota i miłość dobrego człowieka nie nawrócą kata, jeśli sam nie zechce.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>…
Więcej
Nie będzie jedności pomiędzy katem i ofiarą, chyba, że kat się nawróci a ofiara przebaczy a to się dzieje tylko w imię Boga. Trzeba sąd nad katami pozostawiać Bogu ale przede wszystkim bronić ofiarę i samego siebie, żeby kat nie robił ofiary ze mnie, moich bliskich i innych ludzi. Żadna prostota i miłość dobrego człowieka nie nawrócą kata, jeśli sam nie zechce.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
......ale " kat > nie ma najmniejszego zamiaru , żeby się nawracac ! - CHCE KRWI !
Rafał_Ovile
Prof. Guz tłumaczy przyczynę i stan głębokiego zsatanizowania heretyków i apostatów, którzy ostatnio zrehabilitowali Lutra i nachalnie propagują przyjmowanie nachodźców. Dokonali prostego fałszerstwa Ewangelicznego. Święta Rodzina to imigranci i uchodźcy. Więc imigranci i uchodźcy to Święta Rodzina. Więc wszystkich imigrantów / uchodźców będącymi "Świętą Rodziną" musi się przyjąć.