Sytuacja była tak skomplikowana, że groziło mi nawet zamknięcie w prawdziwym więzieniu, jeśli nie spełnię ich żądań - presja wyraźnie pochodziła ze strony Stanów Zjednoczonych i chińskiego rządu. Z tego powodu nie mogłem napisać pełnego testamentu i myślałem o napisaniu go w dwóch częściach. Część, która została opublikowana, nazwałem Alfa, natomiast drugą część testamentu nazwałem Omega. Ta druga część została spalona wraz z listami i encykliką, którą napisałem. Ta druga część jest częścią, którą właśnie ci podyktowałem. Dlatego ten dokument jest bardzo ważny i ważne jest, abyście go wydobyli na światło dzienne. To zadanie wymaga twojej odwagi.

Benedykt XVI zamordowany!!!
Objawienie papieża Benedykta kolumbijskiej zakonnicy, objawienie jego prawdziwego Testamentu, potwierdzające, że był ostatnim prawowitym papieżem na ziemi.
21 kwietnia 2023 r
W dniu 2 lutego 2023 r. Matki Bożej Gromnicznej, hiszpańskojęzyczna zakonnica z Kolumbii miała podobno objawienie/wizję papieża Benedykta XVI podczas Mszy św., a następnie kolejną wizję wieczorem, w której Benedykt objawia swój prawdziwy testament (lub: część 2) i ujawnia prawdziwą sytuację w Watykanie. 7 lutego zostało to ogłoszone przez Radio Rosa Mistica Kolumbia, nieco podobne do Radia Domina Nostra Dona Minutelli. Zostało to później przetłumaczone na język niemiecki przez „Apostel der Eintzeit”. Wizja ta nie była oczywiście dalej badana ani zatwierdzana przez Kościół. Nic nie wiadomo o dokładnej tożsamości ani życiu wspomnianej siostry. Ale zakładamy, że kolumbijski prezenter radiowy ma kontakty i bada swoje źródła, a nie tylko ujawnia coś tak ważnego. Nam też wydaje się to autentyczne. W tym testamencie opowiada o zamachu stanu w Watykanie i ujawnia, jaki naprawdę jest Bergoglio; I co powiedział mu tuż przed śmiercią. Przeczytaj i módl się o rozeznanie. Św. Paweł mówi, że musimy wszystko rozeznawać i zachowywać to co dobre.
Krótka wypowiedź tłumacza z języka niemieckiego:
Zostało to przekazane 2 lutego 2023 r. w Kolumbii siostrze Benedykcie od Krzyża Świętego, członkini wspólnoty Sióstr Franciszkanek Krzyża Świętego, w formie dyktanda podczas objawienia papieża Benedykta, z prośbą o dokonanie upublicznienia, w szczególności do poinformowania Kurii Watykańskiej i całego Kolegium Kardynałów. Jest to wstępne, anonimowe tłumaczenie oparte na tekście dźwiękowym wspomnianego wideo z Radio Rosa Mystica, Kolumbia. Na pytanie o autentyczność musi odpowiedzieć sobie każdy, kto zobaczy ten pośmiertny testament zmarłego w grudniu 2022 roku papieża Benedykta XVI. Ujawnia fakty, które są po części niezwykle szokujące w swej demonicznej złośliwości. Ale Testament jest także wspaniałym świadectwem heroicznej wiary w Jezusa Chrystusa, Jedyną Drogę, Jedynego Odkupiciela, które powinno nas wszystkich, zgodnie z wolą Bożą, zachęcić do naśladowania. Wyraźne odniesienie się papieża Benedykta XVI w kilku zdaniach do Mysterium Iniquitatis, tajemnicy niegodziwości, która będzie miała swój bieg po jego śmierci, czyli ostatniego papieża, a także świadectwo suwerennego przywództwa Kościoła w tym czasie próby Naszego Pana Jezusa Chrystusa, „który ma wszystko pod kontrolą”, przygotuje nas do ostatecznej walki dobra ze złem, która zakończy się triumfem wybranych, triumfem Niepokalanego Serca Maryi.
Pierwsza Wizja Siostry Benedykty od Krzyża Świętego, 2 lutego 2023 r., w święto Matki bożej Gromnicznej, podczas Mszy św.:
Podczas gdy ksiądz błogosławił dary chleba i wina, wszystko zostało pochłonięte na moich oczach i zobaczyłam papieża Benedykta XVI. Ubrany był w biało-złote szaty; Błogosławił ofiary i ołtarz, a potem odwrócił się, by błogosławić lud. Mogłam więc widzieć go wyraźnie; Wcześniej widziałam tylko jego plecy. Odprawiał tradycyjną mszę łacińską. Jego szata była lśniąco biała, a na piersi nosił pektorał ze szmaragdami. Na ornacie miał haftowane srebrem lilie, a święte serca Jezusa, Maryi i Józefa oplecione złotym brokatem. Byłam zszokowana, widząc papieża Benedykta XVI w całej okazałości; zupełne przeciwieństwo tego, jakim widziałam go wcześniej w moich snach. Był to dzień jego pogrzebu; był ubrany jak papież, ale nie błyszczał; był jak zwykły człowiek, naznaczony wiekiem. Ale dzisiaj widziałam go inaczej, widziałam go w pełnej okazałości, odmłodzonego, pełnego siły życiowej. Wszystko w nim lśniło, jakby był napromieniowany światłem od wewnątrz. Jego twarz pasowała do twarzy młodych, ale dojrzałych ludzi. Wyglądał na bardzo skupionego. Wtedy usłyszałam, jak Papież Benedykt XVI wypowiedział słowa kanonu w doskonałej łacinie, w rycie tradycyjnej Mszy trydenckiej. Kaplica była wypełniona kadzidłem o wybornym kolorze, z bardzo aromatyczną mieszanką mirry. W powietrzu unosiło się poczucie świętości.
Myślę, że wszyscy obecni mieli takie same spostrzeżenia. Panowała święta bojaźń Boża. Wszyscy byliśmy pełni podziwu. Było bardzo uroczyście, gdy papież Benedykt XVI podniósł Świętą Hostię, która została przemieniona w Ciało Pańskie. Widziałam wiele kadzideł wznoszących się do Nieba. Po jednej stronie ołtarza stał anioł. Był ubrany po królewsku i potężny, ze złotym kielichem w ręku. Ten kielich przepełniony był kadzidłem i wznosił się do tronu Bożego. Jeszcze w ekstazie spojrzałam w górę i zobaczyłam trzy złote wnęki z klejnotami. W prawej wnęce rozpoznałam św. Augustyna z Hippony, a w lewej św. Bonawenturę, świętego z naszego Zakonu Franciszkanów. Obaj są Nauczycielami Kościoła. Wnęka pośrodku była pusta i zobaczyłam, jak papież Benedykt XVI unosi się, by usiąść w tej wnęce. Patrzyłam, jak anioł wypełnił ołtarz dużą ilością kadzidła, a potem widziałam, jak konsekrował papieża Benedykta XVI i innych świętych, którzy byli z nim. Przed każdą kadzielnicą anioł się kłaniał.
Potem zobaczyłam, jak papież Benedykt XVI zdejmuje jarmułkę i poświęca się Bogu. Potem spuścił wzrok ku stopom, ukazało się coś na kształt lustra, przez które spojrzał na kopułę Bazyliki św. Piotra. Widziałam, że patrzył na cały kościół i zakrył twarz rękami, tak jak dwaj inni święci obok niego, św. Augustyn z Hippony i św. Bonawentura. Wyglądało to tak, jakby wstydzili się tego, co dzieje się w kościele. Przyszedł do mnie ksiądz, aby udzielić mi komunii. Wciąż byłam w ekstazie, ale nie widziałam księdza, widziałam Benedykta XVI. Gdy się zbliżył, powiedziałam „Ojcze Święty” i przyjęłam komunię. Wtedy popadłam w coś w rodzaju duchowego spokoju. Powtarzałam: „Ojcze Święty, Ojcze Święty”. Kiedy doszłam do siebie, trzeba było mnie zaprowadzić do celi, bo czułam się słaba i zakłopotana, ponieważ na Mszy 2 lutego 2023 r. byli obecni goście i z tego, co mi powiedziano, wszyscy obecni byli świadomi ekstazy, jaką przeżyłam. Dla zwykłego człowieka, takiego jak ja, takie nadprzyrodzone zdarzenia przekraczają nasze możliwości. Wielu nie ma pojęcia, jak bardzo cierpi się z powodu tych nadprzyrodzonych łask.
Tego samego dnia, 2 lutego 2023 r., o godzinie 23:00, s. Benedykcie ponownie ukazał się papież Benedykt XVI.
Tym razem widziałam go w mojej celi, ubranego w białą szatę papieską, piękny szmaragdowy krzyż na piersi, pierścień rybaka i bardzo jaskrawoczerwone buty. Siedział na krześle, które mam obok łóżka, ale krzesło nie wyglądało na prawdziwe, było to wysokie krzesło, obite białym materiałem, drewno, które go zdobiło, było pięknie rzeźbione i złote, bardzo eleganckie i stonowane, całość lśniła promiennym blaskiem. Biel była bardzo intensywna, a jego skóra różowa. Jego twarz była zdrowa, wypoczęta i świeża, z niezachwianym spokojem.
Zawołałam: „Wasza Świątobliwość, czy to ty?” Jeszcze nie do końca zdążyłam się otrząsnąć. Słyszałam, jak modlił się dźwięcznym głosem po łacinie. To było jak modlitwa za Kościół. Jego wymowa była doskonała, co za wspaniały łacinnik! Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział: „Laudetur Jesus Christ”. Odpowiedziałam: In saecula saeculorum. On kontynuował:
„Powstań, bo nasz Pan chce, abyś napisała to, co chciano ukryć po mojej śmierci. Musisz to zrobić, a ja mam wiele do powiedzenia”.
Jego Świątobliwość przemówił do mnie po łacinie, a ja rozumiałam go doskonale po hiszpańsku. Jakiś czas temu inny święty przemówił do mnie po francusku, a ja rozumiałam go po hiszpańsku. Jak to się robi? Nie wiem. Wiem tylko, że rozumiem, co do mnie mówią. Usiadłam więc z trudem i wzięłam papier i pióro do pisania. Papież Benedykt XVI powiedział do mnie:
„Historia jest długa, a to, co zaraz opowiem, wywoła huragan, który wstrząśnie fundamentami Kościoła, zwłaszcza władzą centralną, Kurią Watykańską. Moi wrogowie czują, że wygrali dzięki swoim sukcesom, ale ich radość nie potrwa długo. Mówią między sobą: wreszcie go uciszyliśmy. Jego głos zaszkodził naszym interesom. Co za ulga! Ale nie biorą jednak pod uwagę woli Boga. Nie spodziewają się, że będę mówił, nie myślą o takiej możliwości, myślą, że umarli nie mówią, ale zapominają, że Bóg jest sprawiedliwy i czasami, jak w moim przypadku, pozwala im mówić, choćby z wieczności i świadczy o prawdzie, którą jest Chrystus. Jestem z Bogiem i żyję na wieki wieków. Nasz Pan umie pisać prosto na krzywych liniach i pozwolił mi objawiać się różnym duszom po mojej śmierci, aby świadczyć, że istnieje życie po śmierci i że bez względu na to, jak bardzo chcą mnie uciszyć, prawda wyjdzie na jaw, chociaż pośmiertnie.
Podczas mszy pogrzebowej mojego wielkiego przyjaciela Jana Pawła II poczułem wielkie poruszenie w sercu. Jan Paweł II przeszedł operację szyi wyłącznie w celu uciszenia go, a tym samym pogorszenia jego stanu zdrowia, aby uniemożliwić mu podejmowanie decyzji niezgodnych z masonerią kościelną zajmującą wysokie stanowiska we władzy centralnej, a nie jak twierdziły ówczesne media.
Papież Jan Paweł II miał na myśli inny plan władzy, taki, który nie przewidywał zmian, jeśli nie były one konieczne. Początkowo sceptycznie odnosił się do śledztwa przeprowadzonego w Kurii Watykańskiej, raportu zawierającego bardzo ważne i kompromitujące informacje, które wymagały natychmiastowych zmian, bo zagrażały stabilności Kościoła, informacje znane szczegółowo jego poprzednikowi, papieżowi Janowi Pawłowi I, który został zamordowany nie tylko dlatego, że znał te informacje, ale także dlatego, że zainicjował czystkę, która obejmowała pewne zmiany we władzy centralnej i Banku Watykańskim, co było wystarczającym powodem do usunięcia go. Dopiero po zamachu wielki Jan Paweł II zmienił zdanie. Podzielił się ze mną tą informacją i zabraliśmy się do pracy. W tym czasie byłem Prefektem do Spraw Nauki Wiary. Niestety, sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem. Wyrządzone szkody były nieodwracalne, a usunięcie wielu wysokich hierarchów kościelnych było bardzo skomplikowane.
I tak, to prawda, że pewne kroki zostały już podjęte. Masoneria, która dominowała w kolegium kardynałów i w różnych dykasteriach, rozpostarła swoje macki poprzez sojusze nie tylko w Watykanie, ale także poza nim. Po prostu zrobiliśmy to, co mogliśmy, a nie to, co chcieliśmy. Bardzo trudno jest pracować z wrogą władza, tak jak ja to robiłem i z nielicznymi sojusznikami, przeciwko większości, która otwarcie opowiada się za relatywizmem i modernizmem we wszystkich jego cieniach. Szybko zauważyliśmy, że panował klimat otwartego buntu i nieposłuszeństwa wobec Papieża, a wszystko to groziło doprowadzeniem do wielkiej schizmy w Kościele. W ciągu mojego życia, a zwłaszcza w czasie mojego pontyfikatu, przeżyłem chwile straszne i bolesne. Niektóre z nich znane są tylko Bogu. Nigdy nie sądzono, że zło może osiągnąć najwyższe poziomy, a teraz szatan czuje się potężny i panuje nad wszystkim.
Dowiedziałem się, że w Watykanie istnieje bardzo niebezpieczna mafia masońskich kardynałów, realizujących okultystyczne interesy. To zdrajcy Kościoła, którzy zajmują bardzo ważne stanowiska i tworzą sojuszników, a następnie niszczą Kościół i wiarę katolicką od wewnątrz, kardynałowie i biskupi, którzy nie boją się Boga i bez sumienia zabijają dusze z zimną krwią, wszystko z miłości do władzy i pieniądza, i oddalają się coraz bardziej od prawdziwej misji powierzonej nam przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Kiedy patrzyłem na martwe ciało wielkiego Jana Pawła II, pomyślałem o tym. I w tym momencie, w głębi duszy, podjąłem decyzję o wyjeździe z regionu i poświęceniu się pisaniu książek. Poczułem, że moja misja została wykonana. Dałem z siebie wszystko i to w najlepszy możliwy sposób. Poza tym moje zdrowie nie było najlepsze. Chciałem kontynuować mój wkład w Kościół w spokojniejszej i bardziej zrelaksowanej pozycji i trzymać się na uboczu. Byłem przekonany, że po śmierci Ojca Świętego moje zadanie dobiegło końca. Ale plany Boga nie są naszymi planami, a On już zdecydował za mnie. Na konklawe, kiedy z przerażeniem podczas głosowania zdałem sobie sprawę, że wybór padnie na moje biedne człowieczeństwo, z rezygnacją z głębi serca powiedziałem do Boga: „Panie, nie rób mi tego!”, zdanie to, które zostało następnie przyjęte przez media, zmanipulowane przez niektórych masońskich kardynałów, aby wszystko zniekształcić i sfabrykować destrukcyjny i fałszywy obraz mnie aż do mojej śmierci.
Krążyły pogłoski, że zaostrzę prawa Kościoła, ponieważ jestem konserwatystą i tradycjonalistą, i że przeciwstawię się powstającej wówczas nowej modernistycznej atmosferze, a także, że jestem zagrożeniem dla ich planów, ponieważ sprzeciwiam się relatywizmowi. Kiedy zapytano mnie, czy akceptuję wolę Boga, odpowiedziałem: „Tak, akceptuję wolę Boga”. Podczas gdy wszystkie protokoły były opracowywane, pomyślałem sobie, że w gronie kardynałów są ludzie lepiej wykwalifikowani niż ja, ale Bóg w swojej dobroci wybrał mnie spośród wszystkich ludzi, prostego i pokornego pracownika winnicy Pańskiej, zdanie, które podałem do publicznej wiadomości w dniu mojego wyboru na następcę apostoła Piotra. Wiedziałem bardzo dobrze, co mnie czeka, a moi wrogowie stali się silniejsi i liczniejsi. Wiedziałem o niektórych aktach, które papież Paweł VI stworzył podczas swojego pontyfikatu w Kurii Watykańskiej i które później studiowaliśmy razem z moim poprzednikiem Janem Pawłem II. Moim życzeniem było zainicjowanie gruntownego oczyszczenia i wiedziałem, że nie będzie to łatwe, że w Kurii Watykańskiej będzie musiała nastąpić całkowita reorganizacja. Wiedziałem, że najprawdopodobniej będzie mnie to kosztowało życie, tak jak kosztowało to moich poprzedników, ale zdecydowałem się na trudniejszą drogę, wsparty pomocą kilku ludzi wiary.
W tym celu rozpocząłem bardzo potrzebne wówczas oczyszczenie w Legionistach Chrystusa, zmuszając ich założyciela, Marciala Maciela, do wycofania się z wszelkich urzędów publicznych. Samo to przysporzyło mi wielu wrogów, nie tylko w Kościele, ale także poza nim.
Wiedziałem, że czeka mnie największa czystka. Znałem Kurię Watykańską i wszystkie intrygi, jakie się tam kręciły. Wiedziałem, że nie jestem ulubionym kandydatem na tron Piotra, nie z powodu braku jakości, ale dlatego, że nie pomogę masonom w ich celach. W międzyczasie przygotowywali idealnego kandydata zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, potrzebowali kogoś do spalenia przy wyborze kandydata zgodnego z uprawnieniami, a tym stoperem byłem ja.
Tutaj papież Benedykt westchnął głęboko, a jego spojrzenie było jak bezkresne morze pokoju.
Ale Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu dla swojego Kościoła był łaskawy, aby jeszcze trochę odłożyć wielką tajemnicę niegodziwości, wiedział bowiem, że ta tajemnica zostanie ujawniona po mojej śmierci, i że będzie działał w zupełnej wolności, wspierany przez Jego najwierniejszych współpracowników. Wielki niszczyciel Kościoła był już na nogach, jego imię było już słyszane na korytarzach i na potajemnych zgromadzeniach, ale musiał czekać, aż będzie dobrze przygotowany i nadejdzie odpowiedni moment, moment, który Bóg przedłużył w swoim dobroci dzięki modlitwom świętych i dusz sprawiedliwych w Mistycznym Ciele Kościoła, dusz prostych, spokojnych, cichych o niezachwianej wierze, zdolnych oddać życie za Jezusa Chrystusa, dusz, które nie ulegają złu i które wiedzą, gdzie leży wina. Te dusze są kochane przez Pana i są obecne w wielkiej liczbie, są po cichu wyświęcane i tworzą potężną armię, która idzie pod ręką Matki Bożej.
Wtedy na twarzy papieża Benedykta pojawił się anielski uśmiech, a on kontynuował:
„To, że byłem narzędziem niewystarczającym, nie było Bogu obce, bo On daje swoją moc i siłę, aby z miłością nieść krzyż, jak sam to czynił, i to było pocieszeniem dla mojej duszy, która już zaczynała odczuwać odrzucenie przez większość członków Kolegium Kardynałów i władze cywilne, i była świadoma, że walka dopiero się rozpoczęła. Moje cierpienie jako papieża zaczęło się pierwszego dnia mojego wyboru. Kiedy wyszedłem na balkon i zobaczyłem ryk morza dusz, zrozumiałem swój los. Bóg miał mnie w swoim uścisku. Kiedy zostałem ubrany jako następca Piotra, przeszedł mnie dreszcz. W całym ciele czułem się jak kulawy baranek prowadzony na rzeź. W ciągu mojego życia zdałem sobie sprawę, że drogi Pana nie są łatwe i są usłane różami i ostami.
Niebezpiecznie jest wierzyć, że można wybrać dowolną drogę, że wszystkie prowadzą do prawdy. To wielki błąd osoby, która obecnie „przewodzi” Kościołowi. Mówię tu o Franciszku. Może on promować tego rodzaju reżim i podział wewnątrz. W pewnym sensie oznacza to akceptację komunii z relatywizmem, ideologii, którą potępiałem niezliczoną ilość razy, wraz z ideologiami rewolucyjnymi, które dążą do narzucenia władzy świata siłą. Poważne błędy propagowane przez Kościół ze zbezczeszczonego tronu Piotrowego popychają dusze do samobójstwa. W akcie piekielnej przemocy zło już się dokonało i nie da się go cofnąć, tylko Bóg może uratować swój Kościół przed wpadnięciem w przepaść, a ja już to wyraźnie widziałem na sesjach Soboru Watykańskiego II. Tam miałem wizję przyszłości błędów, które powstały od tego momentu, dzięki błędnej interpretacji soboru i wielu wilkom w purpurach, które przeniknęły, a które z pewnością weszły przez schizmę w Kościele za pontyfikatu św. Jana XXIII.
Przez całe życie walczyłem z relatywizmem i w wielu moich pismach potępiałem tego rodzaju rewolucyjne teorie, które są sprzeczne z Bogiem. Osobiście zasmuciło mnie, jak większość kardynałów, z wyjątkiem kilku, przyjęła tę ideologię. I właśnie dlatego tak gorliwie szukali reform w Kościele, reform, które obejmowałyby moją eliminację, bo byłem dla nich największą przeszkodą.
Czułbym ich bezgraniczną nienawiść do mnie i gdyby nie miłosierdzie Boga, który zawsze był ze mną, z pewnością uległbym tym atakom. Mieli kilka okazji, aby mnie zabić, ale Bóg mnie zachował, bo moja godzina jeszcze nie nadeszła, aż do dnia, w którym będę wyeliminowany. Wiedziałem, że wraz z moją śmiercią owce się rozproszą, ale byłem pewien, że Boski Pasterz zgromadzi je w Swoim stadzie. Byłem tylko narzędziem w planie zbawienia, niczym więcej, a wkrótce nastąpi wielkie oczyszczenie. To nasz Pan Jezus Chrystus jest naprawdę odpowiedzialny za Swój Kościół. Po mojej śmierci zapanowało wielkie zamieszanie. W jakiś sposób Bóg pozwolił, by niegodziwość serc tych, którzy twierdzą, że są prawdziwymi uczniami Chrystusa, a którzy w rzeczywistości stali się Judaszami tego wieku, spowodowała jeszcze większe zamieszanie i podziały w Kościele.
W moje 95. urodziny, wśród wielu innych oszczerstw, powiedziano: To jest papież, który nie chciał być papieżem, sam słyszałem to na żywo od kilku kardynałów. Czułem się zmęczony i wyczerpany, pozbawiony wszelkiego oświecenia i komfortu. Byłem w drodze na Kalwarię z Naszym Panem i obejmowałem krzyż Odkupiciela. Wiedziałem, że wkrótce nadejdzie moja godzina, doświadczyłem więzienia samotności, strachu przed tym, że nie będę mógł otwarcie mówić, jak tylko za pomocą kodów i przypowieści.
Doświadczyłem więzienia i pilnowania przez strażnika więziennego, o którym wiedziałem, że nie można mu ufać. Byłem przytłoczony i pozbawiony pociechy, ale starałem się jak najlepiej naśladować naszego Mistrza. I nie odrzuciłem kielicha goryczy, który mi ofiarowano, zawsze z łaską Bożą, z całą ufnością w Jezusa Chrystusa i nieufny we własne siły. Wiedziałem, że Judasz Iskariota był przy mnie dzień i noc i że wkrótce zdradzi mnie zdradzieckim pocałunkiem. Jednak nie odrzuciłem go, bo we wszystkim widziałem rękę Bożą, chociaż jak potulny baranek prowadzony na rzeź byłem niemy i nie otwierałem ust, chyba że pobłogosławiłem i rozgrzeszałem.
Judasz Iskariota był zdumiony Jezusem, boskim Mistrzem, ponieważ nie spełniał jego oczekiwań jako polityczny wojownik, ale był miłującym pokój, pokornym i cichym człowiekiem. W jakiś sposób postrzegałem siebie jako odbicie tego obrazu, byłem cichy i pokorny, byłem człowiekiem pokoju, co dezorientowało wielu, którzy rzucili mi wyzwanie. Wielu wystawiało mnie na próbę, ale najbardziej niepokojący był mój strażnik więzienny, moja własny sekretarz.
W przeszłości miałem straszne doświadczenie bycia zdradzonym przez moich przyjaciół. Mój strażnik udawał mojego przyjaciela, udawał, że żałuje, udawał, że jest obok mnie, ale pod koniec życia zostałem obdarzony przenikliwym rozeznaniem duchów i wiedziałem, że nie mogę ufać jemu i ludziom, którzy ze mną mieszkali dzień i noc. Moim więzieniem na zesłaniu był klasztor Mater Ecclesiae i był ku temu szczególny powód. Bóg dopilnował, abym był w środku jako jego prawowity pasterz, a nie na zewnątrz, aby wspierać Kościół, modlić się i żyć w pokucie, prowadząc pozornie ukryte i ciche życie, bez żadnego pocieszenia, z wyjątkiem okazjonalnych wizyt, na które zezwolił mój strażnik więzienny, ponieważ musiał być posłuszny swemu Panu, który dopilnował, abym był odizolowany, pozbawiony łączności ze światem. Ale nigdy nie mogłem być pozbawiony łączności z Bogiem. Im bardziej cierpiałem, tym bardziej zbliżałem się do bicia serca Chrystusa. Moje życie stało się nieustanną modlitwą wstawienniczą. Odkryłem sposób, aby być naprawdę wolnym, i to dzięki modlitwie. Mój umysł nigdy nie był uwięziony, jak niektórzy by chcieli. Moje rozkładające się ciało było torturowane i leczone lekami, które raczej zagrażały mojemu zdrowiu niż je poprawiały, przybliżając mnie krok po kroku do wieczności.
Byłem świadomy wszystkiego, co działo się wokół mnie. Bóg dał mi jasność w swojej dobroci, mimo że byłem w tak bolesnej sytuacji. Jako prawowity przedstawiciel Chrystusa, jedynego Pasterza, zostałem uwięziony przez moich oprawców. Tych, którzy pewnego dnia mianowali mnie pasterzem pasterzy, byli tymi samymi, którzy niedługo później mieli mnie ukrzyżować, tak jak stało się to z Naszym Panem Jezusem w Niedzielę Palmową.
Właśnie w naszych ludzkich ograniczeniach i słabościach jesteśmy wezwani do upodobnienia się do Chrystusa. Z każdą mijającą minutą mogłem wyraźnie odczytać moje życie w świetle Chrystusa. Krok po kroku widziałem wypełnianie się proroctw, a pod koniec życia widziałem siebie bardziej w niebie niż na ziemi. W pełni zdałem sobie sprawę, że mógłbym być bardziej użyteczny dla Kościoła, gdybym poszedł do Boga, niż gdybym został tutaj, w tej dolinie łez. I już sama ta myśl zachęciła mnie do niesienia krzyża z miłości do Tego, który z miłości do mnie całkowicie oddał się krzyżowi. To jest moja publiczna spowiedź. Ja, Benedykt XVI, Namiestnik Chrystusa, ostatni i prawowity następca Apostoła Piotra, któremu Pan dał klucz do Królestwa Niebieskiego, podobnie jak Piotr zostałem wtrącony do więzienia. Ponieważ głosiłem prawdę, stałem się znienawidzony przez moce tego świata, które z oczywistym okrucieństwem złamały moje gliniane ciało, ale uwolniły mojego nieśmiertelnego ducha, który teraz cieszy się błogosławionym widokiem Boga, nagrodą dla tych, którzy pozostają wierni Jego Synowi Jezusowi Chrystusowi, któremu należy się wszelka cześć i chwała na wieki.
Z szybkością i przebiegłością dokonali zamachu stanu i zwołali konklawe, aby wybrać mojego rzekomego następcę, omijając mój autorytet. W konklawe była większość kardynałów masońskich, od dawna zorganizowana próba podważenia kolegium kardynałów, na co istnieją niezbite dowody z obszernymi informacjami. Infiltracja była prowadzona przez sojuszników masońskich w Stanach Zjednoczonych i na rozkaz ówczesnego prezydenta tego kraju, Baraka Obamy, wywierano presję na konklawe, domagając się zastąpienia mnie przez ich kandydata, ponieważ główne światowe elity, a w szczególności Chiny, zażądały tego. Zamrozili bank watykański, a nawet zagrozili, że mnie zabiją, jeśli następnego ranka nie złożę rezygnacji. To była sytuacja nie do zniesienia, która jak ostry miecz unosiła się w mojej duszy.
Odczuwałem ich bezgraniczną nienawiść do mnie i gdyby nie miłosierdzie Boga, który zawsze był ze mną, z pewnością uległbym tym atakom. Mieli kilka okazji, aby mnie zabić, ale Bóg mnie zachował, bo moja godzina jeszcze nie nadeszła, aż do dnia, w którym będę wyeliminowany. Wiedziałem, że wraz z moją śmiercią owce się rozproszą, ale byłem pewien, że Boski Pasterz zgromadzi je w Swoim stadzie. Byłem tylko narzędziem w planie zbawienia, niczym więcej, a wkrótce nastąpi wielkie oczyszczenie. To nasz Pan Jezus Chrystus jest naprawdę odpowiedzialny za Swój Kościół. Po mojej śmierci zapanowało wielkie zamieszanie. W jakiś sposób Bóg pozwolił, aby niegodziwość serc tych, którzy twierdzą, że są prawdziwymi uczniami Chrystusa, a którzy w rzeczywistości stali się Judaszami tego wieku, spowodowała jeszcze większe zamieszanie i podziały w Kościele.
Jako Najwyższy Biskup stałem sam, bez wsparcia nikogo poza kilkoma lojalnymi kardynałami. Nagle zostałem sama z Bogiem i zdałem sobie sprawę, że kiedy ludzkie słowa nie działają, jest tylko jedno wyjście: modlitwa. I to właśnie zrobiłem. Pogrążyłem się w modlitwie, żyłem w pokucie, która była torturą dla moich modernistycznych wrogów, przyjaciół pederastii i wszystkich tych rewolucyjnych ideologii, które sprzeciwiają się prawu Bożemu i wszelkiej moralności chrześcijańskiej. Ja z pomocą łaski Bożej przemieniłem gorycz w słodycz i wykorzystałem cierpienia dla dobra całego Kościoła i powierzonego mi Mistycznego Ciała. Właśnie w ludzkiej słabości i ograniczeniu jesteśmy wezwani do życia w zgodzie z Chrystusem. Manipulowali biegiem mojego życia i uczynili mnie osobą godną pogardy dla świata, którą trzeba było jak najszybciej zastąpić. Rozpowszechnili nieprawdziwą plotkę, że chroniłem księży pedofilów, podczas gdy rzeczywistość była zupełnie inna.
Naśladując Chrystusa, Boskiego Mistrza, milczałem i ust nie otwierałem, zdałem się na Bożą interwencję, oddałem się w ręce sprawiedliwego Sędziego i jak potulny baranek zostałem poprowadzony na rzeź, abym przelał swoją krew dla dobra Kościoła. Jako prawdziwy pasterz Kościoła katolickiego nie cofnąłem się, mimo że zmanipulowane i hojnie opłacane informacje różnych mediów nazwały mnie zdrajcą. Moi wrogowie mówili, że Kościół przy mnie stwardnieje i że zamierzam powrócić do czasów przed soborowych.
Byłem najbardziej zniesławianym i zdyskredytowanym papieżem. Moje nazwisko wywołało zgrzytanie zębami na korytarzach Kurii Watykańskiej. Wśród wielu oszczerstw, jakie o mnie rozsiewano, było to, że byłem tchórzem, który zszedł z krzyża i uciekł przed wilkami. Wszystko, co powiedziałem publicznie lub prywatnie, zostało przekręcone wyłącznie w celu zorganizowania zamachu stanu. Inny powiedział: To najgorszy papież, jakiego kiedykolwiek mieliśmy, więc miecze jeden po drugim wbijały się w moje serce. W obliczu brutalnej rzeczywistości, którą zobaczyłem, poszedłem swoją drogą, a tą drogą było pójście za Chrystusem na Kalwarię. Nieposłuszeństwo kolegium kardynałów osiągnęło taki poziom, że nie mogłem rządzić.
Jako pasterz byłem zawsze pełen szacunku, serdeczny i uprzejmy w kontaktach z każdym, bez wyjątku. W zamian spotkałem się z pogardą, oszczerstwami i obelgami. Mój tak zwany osobisty sekretarz nie był moim powiernikiem, wręcz przeciwnie, wiedziałem, że nie można mu ufać. Był moim katem, otwartym mikrofonem dla moich wrogów. To Franciszek kazał mnie zamknąć w izolatce i pod silną strażą. Najwyraźniej bał się, że powiem coś, co zaszkodzi jego reputacji. Obawiał się, że ujawnię prawdę i pokrzyżuję jego tajemne plany zniszczenia Kościoła katolickiego. Wyjaśniłem to Georgowi (Gänswein), kiedy powiedziałem mu: Wydaje się, że papież Franciszek już mi nie ufa.
Nawet starannie wyselekcjonowanym i wyszkolonym zakonnicom, które mi towarzyszyły, nie można było ufać. Czułem się bardzo samotny, byłem dosłownie w więzieniu. Nieraz płakałem przed Najświętszym Sakramentem, patrzyłem na Chrystusa i prosiłem o siłę, by się nie poddawać i o mądrość, by we wszystkim pełnić wolę Bożą.
Mój sekretarz Georg widział, jak to robię. Było to w drugim roku mojego zesłania do więzienia, a dokładnie w dniu urodzin mojego sekretarza, kiedy wypowiedziałem te słowa: Georg, dzisiaj jest dla ciebie szczególny dzień. Powiedział do mnie: „Dziękuję, Wasza Świątobliwość” i spojrzał na mnie nieruchomym wzrokiem. Kontynuował: Wiesz, że moim prawdziwym programem rządzenia nie było wykonywanie mojej woli, ale słuchanie słowa i woli Pana, wraz z całym Kościołem i bycie przez Niego prowadzonym. Odpowiedział: „Tak, Ojcze Święty, wiem”. „Otóż dzisiaj chcę ci powiedzieć, że to nasz Pan Jezus Chrystus w tej godzinie naszej historii, w tym momencie mojej pozornej bezużyteczności, prowadzi Kościół i doprowadzi go do szczęśliwego końca, ponieważ obiecał, że moce piekielne nie pokonają Kościoła. Czy wierzysz w to, co ci mówię? Powiedział: „Tak, Wasza Świątobliwość”, a wokół nas zapanowała wielka cisza i spojrzeliśmy na siebie. Po raz pierwszy i jedyny dostrzegłam w jego spojrzeniu ślad prawdziwej przyjaźni. W tym momencie w głębi duszy modliłem się do Pana o nawrócenie Georga i wszystkich moich wrogów, a głębi serca powiedziałem: „Panie przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
Z pewnością byłem w szkole milczenia Maryi, która zachowywała wszystko w Jej sercu, a wśród wielu rzeczy, których nauczyłem się podczas tego bolesnego wygnania, była cisza. Milczenie nie jest słabością, milczenie nie jest strachem ani tchórzostwem, milczenie jest mądrością Boga, jest roztropnością. A prawdziwie mądra osoba to ta, która wie, jak i kiedy się zamknąć, a nie ta, która dużo gada. I są chwile, kiedy Duch Święty podpowiada, aby mówić lub milczeć. Milczenie sprawiedliwych pobudza do działania sprawiedliwość Bożą, ponieważ oddajemy się w… ręce Boga, sprawiedliwego sędziego. Rozpoczynając mój pontyfikat dawałem jasno do zrozumienia, że razem z Kościołem słucham Słowa Bożego, zawsze wykonuję Jego świętą wolę, zawsze jestem posłuszny Jego Słowu, zawsze chętny przebaczać tak często, jak to konieczne i dawać drugą szansę, bo to dusze muszą nalegać na prawdziwego pasterza, który zawsze unika osądu, aby nie być osądzonym i który jest gotów poprawiać, kiedy jest to potrzebne; i chociaż uznaję, że człowiek ma swoje słabości, a ja je miałem, prawdą jest również to, że nigdy nie puściłem ręki Boga, który zawsze był ze mną w łodzi. I chociaż było wiele burz, nigdy nie zwątpiłem w moc Boga. Mimo wielu upadków zawsze pozostałem wierny Panu i powtarzałem w sercu słowa Piotra: Panie Ty wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.
Odkrycie, że powoli mnie zatruwają, było bardzo bolesne dla mojego złamanego człowieczeństwa, ponieważ słyszałem, jak mój mistrz Georg Gänswein, niezauważony przez nich, wydawał instrukcje od Franciszka zakonnicom, które mi służyły. Słyszałem, jak mówił: podawaj mu dalej lekarstwo, rób wszystko tak, żeby wydawało się to naturalne, niczego nie podejrzewaj, nie zadawaj pytań, rozkazy z góry, nie martw się, będziesz sowicie wynagrodzona. Udawałem, że nic nie zauważam i od tego momentu każde jedzenie czy lekarstwo, które mi podawano, było torturą, unikałem jedzenia z obawy, że mogło być zatrute. A ten brak jedzenia był jeszcze bardziej szkodliwy dla mojego już słabego zdrowia. Zawsze błogosławiłem leki, ponieważ byłem pewien, że je zastępują.
Moje więzienne życie, które trwało prawie 10 lat, dobiegało końca. Bóg się ze mną spieszył. Nawet gdybym chciał mówić wyraźnie, nie mógłbym tego zrobić. Nawet by mi nie uwierzyli. Przekręciliby moje słowa, nie miałem wokół siebie nikogo, komu mógłbym zaufać. To była bardzo stresująca sytuacja, więc Bóg mnie oświecił, abym mógł jakoś porozumiewać się za pomocą kodów i przypowieści, za pośrednictwem książek, mając nadzieję, że przynajmniej ktoś zrozumie sposób, w jaki mówię.
Z okazji moich 95. urodzin Franciszek przyszedł mnie odwiedzić, przyniósł butelkę wina z pastą karmelową i zapytał, czy może być ze mną sam na sam. Nigdy nie sądziłem, że jego cynizm i zdolność do czynienia zła były tak jawne. Znowu zobaczyłem jego nienawiść do mnie, do Kościoła, a przede wszystkim bezgraniczną nienawiść do Matki Bożej. Zawsze uważałem się za osobę spokojną i dyplomatyczną: co mogłem zrobić? Tylko cierpienie w milczeniu, w wielkiej samotności, bo pod koniec życia znalazłem się w doskonałej zgodzie z cierpiącym Chrystusem, który również został opuszczony przez wszelką Bożą pomoc. To była część mojego katharsis (oczyszczenia). Zrozumiałem. Mój urząd namiestnika Chrystusa wymagał wielkiego oczyszczenia. Wiele mi powierzono i wkrótce będę musiał odpowiedzieć przed Bogiem za całą moją administrację. Musiałem odpowiedzieć nie tylko za swoją duszę jako ochrzczonego chrześcijanina, ale za cały Kościół. Cóż za wielka odpowiedzialność, jaki ciężki krzyż musiałem dźwigać jako papież. Od tego momentu wszystko było dla mnie jasne, a ta świadomość sprawiła, że poczułem podwójny dyskomfort.
Pod tajemnicą spowiedzi i w swojej zwykłej pochlebnej postawie fałszywego braterstwa, Bergoglio, a raczej Franciszek, powiedział mi szyderczym tonem, bardzo cynicznie i bezwzględny sposób, że lubi mieć Kościół w swoich rękach, że całkowicie go zniszczy i na zawsze pogrzebie Eucharystię. Powiedział: Zetrę waszego Boga z powierzchni ziemi, mam wielu sprzymierzeńców do pomocy, nie tylko z wewnątrz, ale także z zewnątrz. Kuria klęczy u moich stóp, a Kolegium Kardynalskie, jak wiesz, to wierne psy. Nie możesz zaprzeczyć, że są wierni, że są posłuszni, i uśmiechnął się złośliwie. „Przyprowadziłem ich tutaj dla ciebie, a jeśli nie wiesz, potwierdzę to dla ciebie. Potraktuj to jako przysługę z mojej strony. Nie jestem taki zły, jak mówią. Znów się uśmiechnął, tym razem lodowato.
Jego spojrzenie mnie przeraziło, a mając go przed sobą, czułem się, jakbym zobaczył szatana. Wyznał mi, że jednym z jego celów było obrzucanie Matki Bożej błotem, w miarę możliwości wykorzenienie dogmatów i podeptanie Eucharystii. Powiedział mi, że za jednym zamachem wykorzeni nadzwyczajny ryt, pozostawiając tylko obecny ryt z licznymi proroctwami i świętokradztwami. W końcu nowy ryt został opracowany przez masona, który był ekspertem w dziedzinie liturgii i wyznał mi, że czuł radość, kiedy udał się do Tepeyac i twarzą w twarz znieważył Królową Nieba. Mówił o Meksyku. A potem czerpał wielką przyjemność z pantomimy, którą wykonywał z rzekomym poświęceniem Rosji i świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Powiedział do mnie, podchodząc jeszcze bliżej i z ironią: Czy chcesz wiedzieć, kogo wzywałem do ukochanego obrazu Matki Bożej Fatimskiej? Odpowiedziałem mu, że nie jest to konieczne. Powiedział mi, że i tak mi powie, bo wiedział, że to mnie zaboli: Wezwałem Króla Ciemności, rozumiesz? Trwałem w kompletnej ciszy, po czym powiedział: „Och, dziadku, przyznaję, że świetnie się bawiłem, ale czas skończyć z farsą. Katolicy są ignorantami i bezmyślnymi, i dobrze, że tak trwają, posłuszni i ulegli wszystkiemu, co się do nich mówi”. I znowu się uśmiechnął.
Wyznał mi, że największą satysfakcję sprawia mu widok mojego cierpienia. Powiedział mi, że mu się to podoba i że jestem jego ofiarą, że ma moje życie w swoich rękach, że w każdej chwili może mnie zamknąć na dobre, że zrobił to nie pierwszy raz i że nie ma nic przeciwko temu.
Powiedział: Czy wiesz, co to jest eutanazja? A on uśmiechnął się, potrząsnął głową i powiedział ze spojrzeniem: „Czy cierpisz?” Byłem wstrząśnięty wszystkim, co usłyszałem od niego, nie mogłem uwierzyć w taką niegodziwość, w jego sercu była tylko nienawiść, a z jego ust wydobywało się tylko przerażenie. Od razu powiedział do mnie: Ojcze Święty, nie martw się, wkrótce zostanie skrócone twoje cierpienie, obiecuję ci, a ja spojrzałem na niego i odpowiedziałem: Ty Boga się nie boisz. I rzekł do mnie: Nie znam strachu, i dodał: Czym jest strach?
Powiedziałem sobie: On jest niszczycielem Kościoła i jasne jest, że był pod wpływem szatana. Wtedy moje myśli poleciały do Fatimy i łzy napłynęły mi do oczu. Byłem pewien, że moje dni są policzone i kurtyna mojego życia wkrótce opadnie.
Osobą odpowiedzialną za skrócenie tych dni był mój dozorca. Mój pozornie lojalny sekretarz Gänswein. To zadanie zostało mu powierzone i musiał je wypełnić, nie pozostawiając najmniejszego podejrzenia o morderstwo. Dzień przed moją śmiercią mój sekretarz odebrał telefon. To był Franciszek, który powiedział to zdanie: „Już czas” i odłożył słuchawkę. Słyszałem to, ponieważ był blisko mnie i myślał, że śpię. Nie opierałem się mojemu oprawcy. Cierpliwie czekałem na swój koniec. Co innego mogłem powiedzieć lub zrobić, skoro byłem całkowicie odizolowany i strzeżony 24 godziny na dobę, skoro oni naprawdę rządzili w Watykanie, ci którzy teraz dzięki Franciszkowi są w większości, manipulowali informacjami i publikowali prawdę, która była zmodyfikowana i hojnie opłacona przez sam Watykan.
Nie jest tajemnicą, że w całej historii wielu papieży zostało zamordowanych i otrutych przez tych samych masońskich kardynałów, którzy przeniknęli do władz centralnych. Po tym, jak zostali sekretarzami stanu, wiele z tych morderstw zostało uznanych jako śmierć naturalna lub zawał serca i aby rozwiać wszelkie podejrzenia, zostali kanonizowani. By wymienić tylko jeden przykład: akta papieża Jana Pawła I i wielkiego Jana Pawła II, na którego dokonali kilku nieudanych zamachów, a którego ostatecznie uciszyli niepotrzebną i wygodnie wykonaną laryngektomią (wycięcie krtani). W końcu tu jestem i mogę was zapewnić, że zabijać można na wiele sposobów.
Jego spojrzenie było spojrzeniem w nieskończoność, spojrzeniem Benedykta XVI. Nie mogłam uwierzyć, mówi siostra Benedykta, w to, co usłyszałam. Czułam wielki ból w sercu i wielkie oburzenie, ale siedziałam na brzegu łóżka, w zupełnej ciszy, pisząc jak sekretarz papieski i mówiąc sobie: Co za horror, mój Boże. Co za podłość. Wtedy Ojciec Święty spojrzał na mnie i powiedział:
Bądź silna i pisz dalej. Mam jeszcze wiele do powiedzenia, to wszystko jest już częścią historii. Pisz, córko.
Powiedziałam, słucham Cię, Ojcze Święty, a on kontynuował:
Jako papież zawsze nosiłem białą sutannę, mając nadzieję, że świat zrozumie, że nigdy nie zrezygnowałem i że jestem pod presją działania i podejmowania decyzji dla dobra Kościoła. W nielicznych rozmowach, jakie mogłem odbyć, zawsze wypowiadałem się w sposób zawoalowany, aby nie wzbudzić podejrzeń moich wrogów, którzy stale mnie obserwowali, i musiałem być bardzo ostrożny. Moi wrogowie byli liczni i mieli wiele mikrofonów. Teraz cieszę się wielkim spokojem, bo Bóg jest sprawiedliwy i zawsze wybiera odpowiedni czas. Są to czasy, kiedy wielu myśli, że posiada i zna prawdę. Prawda jest tylko jedna: Chrystus i tylko Jemu musimy zawsze pozostać wierni, nawet jeśli ma to nas kosztować życie, jak to ma miejsce w moim przypadku.
W dniu 8 grudnia 2022 r. w geście zaufania i dobrej woli poinformowałem mojego sekretarza, że napisałem kilka listów i moją ostatnią encyklikę Maryja Współodkupicielka, Pośredniczka i Orędowniczka. Powiedziałem to, usilnie zachęcony przez mojego poprzednika, wielkiego Jana Pawła II, wiernego obrońcę Maryi Współodkupicielki u stóp Krzyża. Powiedziałem mojemu sekretarzowi, gdzie one są. Jego zaskoczenie nie trwało długo. Powiedział mi: Listy?!, a jednocześnie z obowiązkowym uśmiechem powiedział mi, że dziękuje za wotum zaufania. Zwróciłem mu uwagę, że te listy są poufne i adresowane głównie do władz centralnych, Kurii Watykańskiej, Kongregacji Nauki Wiary i Liturgii, Kolegium Kardynałów, kardynałów Gerharda Ludwiga Müllera, Raymonda Leo Burke, kardynała Zen, kardynała Roberta Saraha,
Bractwo Kapłańskie św. Piusa X i św. Piotra.
Napisałem list do księży i seminarzystów, zachęcając ich, aby zawsze starali się być przykładnymi kapłanami, ożywiani nieustanną i żarliwą modlitwą, kultywując czystość i zażyłość z Chrystusem, i podkreśliłem, że kapłan musi być na wzór Serca Chrystusowego i że tylko w ten sposób kapłaństwo może odnosić sukcesy i przynosić apostolskie owoce, i poradziłem im, aby nigdy nie dali się uwieść logice kariery i władzy — słowa, które często powtarzam księżom i seminarzystom. Na koniec zachęciłem ich, aby nie popełniali błędu, jakim jest przyjmowanie komunii na rękę i odbycia pokuty zgodnie z prośbą Matki Bożej.
Napisałem także listy do Instytutów Życia Konsekrowanego, do dziennikarzy na całym świecie i do mojego dobrego przyjaciela, teologa Giulio Colombi. Na koniec skierowałem list otwarty do Ludu Bożego. Nalegałem na Georga, aby te listy zostały opublikowane trzy dni po mojej śmierci, a on dał mi słowo.
W moim zadaniu naśladowania Chrystusa, który miał ze sobą do końca zdradzieckiego i perfidnego Judasza Iskariotę, obraz zdrajców, którzy będą widziani w moim Kościele, miałem także Georga, któremu okazywałem szczerą miłość, zaufanie i cierpliwość, aż do w ostatniej chwili, pragnąc dobra jego duszy i nawrócenia, chociaż wiedziałem, że wkrótce zobaczę, jak popełnia najgorszą zdradę i największe morderstwo. Wiedząc, że mój sekretarz mnie zdradzi, mądrze postanowiłem, aby wręczyć kopie tych listów mojemu wielkiemu przyjacielowi Giulio Colombi podczas jego ostatniej wizyty, co zostało mi udzielone cudem Bożym po wielu błaganiach mojego sekretarza Gänsweina. Dyskretnie i nie wzbudzając podejrzeń, szybko wyjaśniłem Giulio, co się dzieje, i poprosiłem go, aby opublikował te dokumenty po mojej rychłej śmierci i dał kopię każdemu członkowi Kolegium Kardynałów, aby oni z kolei mogli podejmować właściwe decyzje i zwołać legalne konklawe po mojej śmierci.
Zmotywowany tym aktem zaufania, jaki okazałem mojemu sekretarzowi, potajemnie i zdradziecko przekazał wszystko Franciszkowi, listy i encyklikę, encyklikę Maryi Współodkupicielki, którą napisałem i w której dogmatycznie głosiłem współzbawienie Matki Bóg. Bez jego wiedzy i dzięki głośności jego telefonu mogłem usłyszeć, jak Franciszek wydaje rozkaz spalenia wszystkiego, a on dodał: Nie wolno nam zostawiać niczego, co mogłoby być kompromitujące, na co odpowiedział: Tak zrobię, i odłożył słuchawkę. Nie wiedział, że wszystko słyszałem. [Jednak Giulio Colombí zmarł 1 stycznia 2023 r., dzień po śmierci Benedykta, red.]. Wiedząc o zdradzie mojego sekretarza Georga Gänsweina i jako ostatnią szansę na usprawiedliwienie się przed Bogiem, wyraźnie poleciłem mu encyklikę, którą napisałem 25 marca 2022 r., w której po trzech latach, dzień i noc, w głębokiej modlitwie i prosząc Boga, aby oświecił Duchem Świętym swego sługę, uroczyście i dogmatycznie zadeklarowałem tę rolę, znając kompletną i dokładną dokumentację, która znajduje się w archiwach i towarzyszy temu nowemu dogmatowi maryjnemu, objawionemu Najświętszej Maryi Pannie jako duchowa Matka wszystkich narodów, wśród jej trzech głównych aspektów jako Współodkupicielki, Pośredniczki i Orędowniczki, które pozwalają Jej w pełni korzystać z jej duchowego macierzyństwa, daru, który Jej Syn Jezus Chrystus dał jej na krzyżu dla całej ludzkości wszystkich czasów.
Encyklika stwierdza: „Najświętsza Maryja Panna jest naszą Matką w porządku łaski, Współodkupicielką, Pośredniczką i Orędowniczką, której macierzyństwo jest powszechne i skierowane do wszystkich ludów i ras od stworzenia świata, poczynając od zbawienia dokonanego przez jej Syna Jezusa Chrystusa. W obliczu bezprecedensowego kryzysu wiary, rodziny, społeczeństwa i pokoju, który charakteryzuje obecny stan ludzkości, wstawiennictwo Matki Bożej jest dziś potrzebne bardziej niż kiedykolwiek.
Jestem przekonany, że ta papieska definicja duchowego macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny będzie nadzwyczajnym lekarstwem na obecny światowy kryzys, który zagraża ludzkości” i podpisałem to: Benedykt PP. XVI, Pasterz pasterzy.
Kiedy skończyłem pisać tę encyklikę, otrzymałem znak z nieba. W głębi serca byłem pewien, że moja kariera dobiegła końca. To była ostatnia rzecz, jaką zrobię jako papież i od tego momentu zaczęło się odliczanie. Poczułem się w tym momencie jak Omega, który zakończył pewien cykl w Kościele i rozpoczął nowy, silny prześladowaniem wiary.
Ostatniego ranka nie mogłem spać, ciężko oddychałem, moje bezsenne noce stawały się coraz dłuższe. Ale byłem świadomy, że Pan ma kontrolę. Mój stan ducha nie był najlepszy, czułem się zmęczony i bardzo przytłoczony wszystkim, o czym wiedziałem, że się dzieje, spowiedź Franciszka dręczyła mnie dzień i noc, i że nie mogłem mówić, biorąc pod uwagę moją sytuację, a zwłaszcza tajemnicę spowiedzi, która jest nienaruszalna. Dręczyło mnie wywołanie bezprecedensowego skandalu. Moja komunikacja ze światem była zawoalowana, to było jak niemy krzyk w mojej długiej i bolesnej agonii.
Potem nadeszła chwila, kiedy we wczesnych godzinach porannych wszedł mój sekretarz Gänswein. Myślał, że śpię, bo miałem kilka długich nocy. Był przekonany, że oszukał mnie przez te wszystkie lata, kiedy byliśmy zmuszeni mieszkać razem. Ku jego zdziwieniu, obudziłem się. Modliłem się na różańcu do mojej dobrej i drogiej Matki, mojej towarzyszki na tym wygnaniu, Maryi Współodkupicielki. Czy może być lepsza towarzyszka niż ta, która była zawsze wierna swemu Synowi Jezusowi Chrystusowi i która stała u stóp krzyża?
George podszedł do mnie i powiedział: „Wasza Świątobliwość, nie możesz spać? Muszę ci dać to lekarstwo. Skończyłem, a Bóg dał mi znać, że nadszedł czas, aby odejść. Wtedy spojrzałem mu w oczy. Spojrzał na mnie i natychmiast odwrócił wzrok. Jego spojrzenie było zimne, jak u trupa.
Nabrałem otuchy i powiedziałem mu: Georg, czy kiedykolwiek myślałeś o mojej śmierci? Odpowiedział: „Nie, Wasza Świątobliwość”. Powiedziałem: Powinieneś to robić i często robić rachunek sumienia, to jest bardzo zdrowe dla duszy, życie jest bardzo krótkie i kiedyś będziesz musiała odpowiedzieć przed Bogiem za swoje życie. Powiedział do mnie: Wasza Świątobliwość, dlaczego te słowa? Bardzo cicho i z wielkim trudem oddychając, odpowiedziałem mu: „Gänswein, jesteś ze mną od dawna i jeszcze mnie nie znasz? Co masz zrobić, zrób to teraz i bez zbędnych ceregieli, ale pamiętaj, że pewnego dnia będziesz musiał odpowiedzieć przed Bogiem, nie zapominaj o tym” i patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
Wtedy mój sekretarz zdziwił się i zdał sobie sprawę, że zdemaskowałem jego oszustwo i że to on został oszukany. Potem zrobił mi zastrzyk i powiedział mi do ucha: „czas skończyć z tą farsą”. Byłem gotowy i modliłem się, i wbrew jego woli miałem pokój, ten pokój, który tylko Bóg może dać duszy, i szepnąłem do Niego: „Z serca Ci przebaczam” i w mojej agonii moje ostatnie słowa brzmiały: „Panie, kocham Cię. Znasz mnie i wiesz, że cię kocham.” I zasnąłem jak ktoś zasypiający w ramionach swojej matki.
Przez cały mój bolesny pontyfikat, czyli przez osiem lat czynnego urzędowania i prawie dziesięć lat urzędowania kontemplacyjnego, byłem poddawany ostrej krytyce i upokorzeniom. Przez całe życie byłem bezlitośnie wyśmiewany publicznie, ale najboleśniejszego upokorzenia doznałem, gdy przyjechałem do Berlina i niemieccy biskupi i kardynałowie odmówili mi przyjęcia. Drugie i największe upokorzenie jakiego doznałem ze strony moich oprawców w dniu mojego pogrzebu. Kiedy 19 kwietnia 2005 roku przyjąłem posługę Piotrową, miałem tę mocną pewność, która zawsze mi towarzyszyła, pewność życia Kościoła poprzez Słowo Boże. W tym czasie, podobnie jak przy innych okazjach, wypowiadałem się publicznie. Słowa, które rozbrzmiewały w moim sercu brzmiały: „Panie, dlaczego chcesz tego ode mnie i czego ode mnie chcesz? To wielki ciężar, który włożyłeś na moje barki, ale jeśli poprosisz mnie swoim słowem, zarzucę sieci, ufając, że poprowadzisz mnie mimo wszystkich moich słabości”.
Pod koniec życia mogę powiedzieć, że Pan naprawdę mnie prowadził, że był blisko mnie, że każdego dnia czułem Jego obecność, że miałem chwile radości i światła, ale też chwile, które nie były łatwe. Czułem się jak Piotr z apostołami w łodzi na Jeziorze Galilejskim. Pan dał nam wiele dni ze słońcem i lekką bryzą, dni, kiedy było dużo połowów, ale były też chwile, kiedy woda była wzburzona, a wiatr kapryśny, jak w całej historii Kościoła, i Pan wydawał się spać. Ale zawsze wiedziałem, że w tej łodzi był Pan, i zawsze wiedziałem, że łódź Kościoła nie jest moja, nie nasza, ale Jego, i Pan go nie zatapia, tylko On go prowadzi, na pewno także przez ludzi, których wybrał, ponieważ tak chciał. To była i jest pewność, której nic ani nikt nie może zmącić i dlatego dzisiaj moje serce jest pełne wdzięczności wobec Boga, że nigdy nie pozostawił całego Kościoła ani mnie bez swojego pocieszenia, swojego światła i swojej miłości.
Kochałem każdego z was bez wyjątku tą pasterską miłością, która jest sercem każdego pasterza, zwłaszcza Biskupa Rzymu, następcy apostoła Piotra, każdego dnia. Niosłem każdego z was w modlitwie sercem ojca. Pragnę, aby moje pozdrowienie i dziękczynienie dotarło do wszystkich. Chcę, aby moje serce rozszerzyło się na cały świat. Teraz, u schyłku mojej kariery, mogę was zapewnić, że Papież nigdy nie jest sam. Pan był zawsze ze mną. Pracował ze mną. Odpoczywał ze mną. Cieszył się ze mną z obfitego połowu. I płakał razem ze mną. Wszystko to przeżywało moje serce w czasie mojego pontyfikatu, aż do ostatniego dnia mojej śmierci. Moje „tak” było całkowitym poddaniem się Bogu i Jego dziełu odkupienia. To było „tak” na zawsze w Niepokalanym Sercu Maryi. Nigdy nie opuściłem krzyża, jak wielu twierdziło, ale stałem u boku ukrzyżowanego Pana w nowy sposób, mocno z Maryją u stóp krzyża mojego Pana. Teraz chcę cię prosić o ostatnią przysługę.
„Słucham, Wasza Świątobliwość” – odpowiedziała Siostra Benedykta.
Chcę, abyście opublikowali to w mediach, nie pomijając żadnego szczegółu, tak jak napisałem, ponieważ wszystko ma wielkie znaczenie dla Kościoła. Nie bójcie się, rozumiem, że jest to delikatna misja, o którą was proszę. Czy mogę ci zaufać?
A siostra mu odpowiada: Wasza Świątobliwość, oczywiście, że możesz na mnie liczyć, będę twoją sekretarką, jeśli mi pozwolisz. I mówi do niej:
Zrób to i nie bój się odwetu, jaki może spowodować ten list. Chcę, aby dotarła do Kurii Watykańskiej, do każdego członka Kolegium Kardynałów.
„Ojcze Święty, czy mogę zadać Ci pytanie” – mówi siostra, a on odpowiada:
"Słucham."
„Po twojej śmierci opublikowano testament duchowy, przypuszczalnie twój. Czy to prawda, że jest twój? Papież Benedykt odpowiedział:
Jeśli chodzi o mój Duchowy Testament, powiem wam, że został opublikowany w niekompletnej formie. Każdy papież może napisać testament duchowy. Chciałem go napisać w dwóch częściach. Zdecydowałem się to zrobić, ponieważ byłem wtedy w trudnej sytuacji, a zwłaszcza z powodu ryzyka schizmy w Kościele.
Sytuacja była tak skomplikowana, że groziło mi nawet zamknięcie w prawdziwym więzieniu, jeśli nie spełnię ich żądań - presja wyraźnie pochodziła ze strony Stanów Zjednoczonych i chińskiego rządu.
Z tego powodu nie mogłem napisać pełnego testamentu i myślałem o napisaniu go w dwóch częściach. Część, która została opublikowana, nazwałem Alfa, natomiast drugą część testamentu nazwałem Omega. Ta druga część została spalona wraz z listami i encykliką, którą napisałem. Ta druga część jest częścią, którą właśnie ci podyktowałem. Dlatego ten dokument jest bardzo ważny i ważne jest, abyście go wydobyli na światło dzienne. To zadanie wymaga twojej odwagi.
„Rozumiem, Wasza Świątobliwość”, powiedziała siostra.
Jeśli chodzi o mojego sekretarza (Gänsweina), powiem wam, że ponownie wykorzystał mnie dla swojej korzyści. Odwołuję się również do książki, którą sam wydał. Wiele jego wyznań zostało wygodnie zaadoptowanych. On po prostu próbuje zabawiać, nie mówiąc tego, co powinien powiedzieć. Ale to jest teraz nieistotne. Prawdziwym świadectwem i czymś więcej niż świadectwem jest ten dokument, który ci właśnie podyktowałem i który zostawiam na piśmie dzięki tobie, która byłaś sekretarzem Pana, a teraz jesteś moim. Zanim zakończę, chcę za pośrednictwem waszej wspólnoty skierować przesłanie wiary do wszystkich wspólnot religijnych. W tym dniu zapraszam was, którzy uczestniczycie w życiu i misji Kościoła w świecie, przede wszystkim do pielęgnowania wiary zdolnej oświecić wasze powołanie, aby wasze życie było ewangelicznym znakiem sprzeciwu dla świata, który coraz bardziej oddala się od Boga i Jego miłości. Świat, który chce żyć bez Boga, jest światem bez nadziei.
Przyobleczcie się, drogie dzieci, w Jezusa Chrystusa i nieście broń światła, jak napomina apostoł Paweł, i bądźcie czujni i uważni. Zawsze pamiętajcie, że radość życia konsekrowanego koniecznie idzie w parze z uczestnictwem w krzyżu Chrystusa. To samo dotyczyło Maryi Współodkupicielki. W to Święto Światła życzę wam, aby Dobra Nowina w was była przeżywana, świadczona i głoszona oraz aby jaśniała jako słowo prawdy. Jesteś piorunochronem Kościoła i stoisz mocno u stóp krzyża z Maryją, Matką Boga. Powiedz wszystkim, że jestem z Bogiem. Idę, ale trwam i towarzyszę Kościołowi w jego oczyszczeniu aż po Kalwarię, aby mógł być przyozdobiony tą samą chwałą, co Oblubieniec.
Drodzy przyjaciele, Bóg prowadzi swój Kościół, wspiera go zawsze, a zwłaszcza w trudnych chwilach. Nigdy nie traćcie tej wizji wiary, która jest jedyną prawdziwą wizją drogi Kościoła i świata. Niech w sercu każdego z was zawsze będzie radosna świadomość, że Pan jest z nami. On nas nie zawiedzie. Jest blisko nas i napełnia nas swoją miłością. Przyzywam wiecznej opieki Maryi, Współodkupicielki i Apostołów Piotra i Pawła dla całego Kościoła i z miłością udzielam wszystkim dzieciom Bożym błogosławieństwa apostolskiego: Pater et Filius et Spiritus Sanctus. Amen.
Wasza Świątobliwość, mówi Siostra Benedykta, a teraz Twój podpis. Powiedział: „Napisz: „Benedykt PP. XVI'”


Log into Facebook
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Bergoglio, a raczej Franciszek, powiedział mi szyderczym tonem, bardzo cynicznie i bezwzględny sposób, że lubi mieć Kościół w swoich rękach, że całkowicie go zniszczy i na zawsze pogrzebie Eucharystię. Powiedział: Zetrę waszego Boga z powierzchni ziemi, mam wielu sprzymierzeńców do pomocy, nie tylko z wewnątrz, ale także z zewnątrz. Kuria klęczy u moich stóp, a Kolegium Kardynalskie, jak …Więcej
,,Bergoglio, a raczej Franciszek, powiedział mi szyderczym tonem, bardzo cynicznie i bezwzględny sposób, że lubi mieć Kościół w swoich rękach, że całkowicie go zniszczy i na zawsze pogrzebie Eucharystię. Powiedział: Zetrę waszego Boga z powierzchni ziemi, mam wielu sprzymierzeńców do pomocy, nie tylko z wewnątrz, ale także z zewnątrz. Kuria klęczy u moich stóp, a Kolegium Kardynalskie, jak wiesz, to wierne psy. Nie możesz zaprzeczyć, że są wierni, że są posłuszni, i uśmiechnął się złośliwie.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Jan Paweł II przeszedł operację szyi wyłącznie w celu uciszenia go, a tym samym pogorszenia jego stanu zdrowia, aby uniemożliwić mu podejmowanie decyzji niezgodnych z masonerią kościelną zajmującą wysokie stanowiska we władzy centralnej, a nie jak twierdziły ówczesne media.
Papież Jan Paweł II miał na myśli inny plan władzy, taki, który nie przewidywał zmian, jeśli nie były one konieczne. …Więcej
,,Jan Paweł II przeszedł operację szyi wyłącznie w celu uciszenia go, a tym samym pogorszenia jego stanu zdrowia, aby uniemożliwić mu podejmowanie decyzji niezgodnych z masonerią kościelną zajmującą wysokie stanowiska we władzy centralnej, a nie jak twierdziły ówczesne media.
Papież Jan Paweł II miał na myśli inny plan władzy, taki, który nie przewidywał zmian, jeśli nie były one konieczne. Początkowo sceptycznie odnosił się do śledztwa przeprowadzonego w Kurii Watykańskiej, raportu zawierającego bardzo ważne i kompromitujące informacje, które wymagały natychmiastowych zmian, bo zagrażały stabilności Kościoła, informacje znane szczegółowo jego poprzednikowi, papieżowi Janowi Pawłowi I, który został zamordowany nie tylko dlatego, że znał te informacje, ale także dlatego, że zainicjował czystkę, która obejmowała pewne zmiany we władzy centralnej i Banku Watykańskim, co było wystarczającym powodem do usunięcia go.''
3 więcej komentarzy od MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Na pytanie o autentyczność musi odpowiedzieć sobie każdy, kto zobaczy ten pośmiertny testament zmarłego w grudniu 2022 roku papieża Benedykta XVI. Ujawnia fakty, które są po części niezwykle szokujące w swej demonicznej złośliwości. Ale Testament jest także wspaniałym świadectwem heroicznej wiary w Jezusa Chrystusa, Jedyną Drogę, Jedynego Odkupiciela, które powinno nas wszystkich, zgodnie z …Więcej
,,Na pytanie o autentyczność musi odpowiedzieć sobie każdy, kto zobaczy ten pośmiertny testament zmarłego w grudniu 2022 roku papieża Benedykta XVI. Ujawnia fakty, które są po części niezwykle szokujące w swej demonicznej złośliwości. Ale Testament jest także wspaniałym świadectwem heroicznej wiary w Jezusa Chrystusa, Jedyną Drogę, Jedynego Odkupiciela, które powinno nas wszystkich, zgodnie z wolą Bożą, zachęcić do naśladowania. Wyraźne odniesienie się papieża Benedykta XVI w kilku zdaniach do Mysterium Iniquitatis, tajemnicy niegodziwości, która będzie miała swój bieg po jego śmierci, czyli ostatniego papieża, a także świadectwo suwerennego przywództwa Kościoła w tym czasie próby Naszego Pana Jezusa Chrystusa, „który ma wszystko pod kontrolą”, przygotuje nas do ostatecznej walki dobra ze złem, która zakończy się triumfem wybranych, triumfem Niepokalanego Serca Maryi.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA udostępnia to
3923
Zostało to przekazane 2 lutego 2023 r. w Kolumbii siostrze Benedykcie od Krzyża Świętego, członkini wspólnoty Sióstr Franciszkanek Krzyża Świętego, w formie dyktanda podczas objawienia papieża Benedykta, z prośbą o dokonanie upublicznienia, w szczególności do poinformowania Kurii Watykańskiej i całego Kolegium Kardynałów. Jest to wstępne, anonimowe tłumaczenie oparte na tekście dźwiękowym …Więcej
Zostało to przekazane 2 lutego 2023 r. w Kolumbii siostrze Benedykcie od Krzyża Świętego, członkini wspólnoty Sióstr Franciszkanek Krzyża Świętego, w formie dyktanda podczas objawienia papieża Benedykta, z prośbą o dokonanie upublicznienia, w szczególności do poinformowania Kurii Watykańskiej i całego Kolegium Kardynałów. Jest to wstępne, anonimowe tłumaczenie oparte na tekście dźwiękowym wspomnianego wideo z Radio Rosa Mystica, Kolumbia. Na pytanie o autentyczność musi odpowiedzieć sobie każdy, kto zobaczy ten pośmiertny testament zmarłego w grudniu 2022 roku papieża Benedykta XVI.
seku26
Wierzyć w to czy nie wierzyć..?
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
seku26
Trzeba się pomodlić o światło Boże do Ducha Świętego.
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Powstań, bo nasz Pan chce, abyś napisała to, co chciano ukryć po mojej śmierci. Musisz to zrobić, a ja mam wiele do powiedzenia”.
Jego Świątobliwość przemówił do mnie po łacinie, a ja rozumiałam go doskonale po hiszpańsku. Jakiś czas temu inny święty przemówił do mnie po francusku, a ja rozumiałam go po hiszpańsku. Jak to się robi? Nie wiem. Wiem tylko, że rozumiem, co do mnie mówią. …Więcej
Powstań, bo nasz Pan chce, abyś napisała to, co chciano ukryć po mojej śmierci. Musisz to zrobić, a ja mam wiele do powiedzenia”.
Jego Świątobliwość przemówił do mnie po łacinie, a ja rozumiałam go doskonale po hiszpańsku. Jakiś czas temu inny święty przemówił do mnie po francusku, a ja rozumiałam go po hiszpańsku. Jak to się robi? Nie wiem. Wiem tylko, że rozumiem, co do mnie mówią. Usiadłam więc z trudem i wzięłam papier i pióro do pisania. Papież Benedykt XVI powiedział do mnie:
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Geminiano Secundo
,,Wciąż byłam w ekstazie, ale nie widziałam księdza, widziałam Benedykta XVI. Gdy się zbliżył, powiedziałam „Ojcze Święty” i przyjęłam komunię. Wtedy popadłam w coś w rodzaju duchowego spokoju. Powtarzałam: „Ojcze Święty, Ojcze Święty”. Kiedy doszłam do siebie, trzeba było mnie zaprowadzić do celi, bo czułam się słaba i zakłopotana, ponieważ na Mszy 2 lutego 2023 r. byli …Więcej
Geminiano Secundo
,,Wciąż byłam w ekstazie, ale nie widziałam księdza, widziałam Benedykta XVI. Gdy się zbliżył, powiedziałam „Ojcze Święty” i przyjęłam komunię. Wtedy popadłam w coś w rodzaju duchowego spokoju. Powtarzałam: „Ojcze Święty, Ojcze Święty”. Kiedy doszłam do siebie, trzeba było mnie zaprowadzić do celi, bo czułam się słaba i zakłopotana, ponieważ na Mszy 2 lutego 2023 r. byli obecni goście i z tego, co mi powiedziano, wszyscy obecni byli świadomi ekstazy, jaką przeżyłam. Dla zwykłego człowieka, takiego jak ja, takie nadprzyrodzone zdarzenia przekraczają nasze możliwości. Wielu nie ma pojęcia, jak bardzo cierpi się z powodu tych nadprzyrodzonych łask.''
Czas ucisku udostępnia to
2814
Geminiano Secundo
Religijna fikcja.
baran katolicki
Geminiano Secundo Każda wiara uzewnętrznia się w religijności. Jak potrafisz swoją religię pojmować w oderwaniu od swojej religijności?
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Moi wrogowie czują, że wygrali dzięki swoim sukcesom, ale ich radość nie potrwa długo. Mówią między sobą: wreszcie go uciszyliśmy. Jego głos zaszkodził naszym interesom. Co za ulga! Ale nie biorą jednak pod uwagę woli Boga. Nie spodziewają się, że będę mówił, nie myślą o takiej możliwości, myślą, że umarli nie mówią, ale zapominają, że Bóg jest sprawiedliwy i czasami, jak w moim przypadku, …Więcej
,,Moi wrogowie czują, że wygrali dzięki swoim sukcesom, ale ich radość nie potrwa długo. Mówią między sobą: wreszcie go uciszyliśmy. Jego głos zaszkodził naszym interesom. Co za ulga! Ale nie biorą jednak pod uwagę woli Boga. Nie spodziewają się, że będę mówił, nie myślą o takiej możliwości, myślą, że umarli nie mówią, ale zapominają, że Bóg jest sprawiedliwy i czasami, jak w moim przypadku, pozwala im mówić, choćby z wieczności i świadczy o prawdzie, którą jest Chrystus. Jestem z Bogiem i żyję na wieki wieków. Nasz Pan umie pisać prosto na krzywych liniach i pozwolił mi objawiać się różnym duszom po mojej śmierci, aby świadczyć, że istnieje życie po śmierci i że bez względu na to, jak bardzo chcą mnie uciszyć, prawda wyjdzie na jaw, chociaż pośmiertnie.''
Maria Skalniak
Księga Prawdy jeszcze potwierdza te słowa ! Jezus mówi w kilkunastu orędziach o prześladowaniu papieża Benedykta za całego jego pontyfikatu! Oraz przedewszystkim o tym iż był on ostatnim żyjącym prawowitym Papieżem! 🙏🙏🙏
jac05
Pan Bóg, Pan Jezus, Matka Boża, aniołowie, święci nie mówią wiele, dlatego dla mnie, opisana tu historia nie może pochodzić z Nieba.
wacula25wp.pl
jac05 I TU MASZ RACJĘ 😊 😇 😂 😍 🤗 🤭 🤭 👏 👏 👏 👏
jac05
Nie wiem czy mam rację. Trzeba być czujnym i czytać zbadane objawienia tzw. prywatne. Boże, kto nadał tak niszczącą nazwę Twoim objawieniom ? Te osoby szybko z Czyśćca nie wyjdą.
WŁADYSŁAW KRÓL udostępnia to
1,1 tys.
To trzeba ogłaszać wszystkim Wierzącym. Amen.
michał kopel udostępnia to
1535
Geminiano Secundo
Religious fiction
M K
w Watykanie istnieje bardzo niebezpieczna mafia masońskich kardynałów, realizujących okultystyczne interesy. To zdrajcy Kościoła, którzy zajmują bardzo ważne stanowiska i tworzą sojuszników, a następnie niszczą Kościół i wiarę katolicką od wewnątrz, kardynałowie i biskupi, którzy nie boją się Boga i bez sumienia zabijają dusze z zimną krwią, wszystko z miłości do władzy i pieniądza, i oddalają …Więcej
w Watykanie istnieje bardzo niebezpieczna mafia masońskich kardynałów, realizujących okultystyczne interesy. To zdrajcy Kościoła, którzy zajmują bardzo ważne stanowiska i tworzą sojuszników, a następnie niszczą Kościół i wiarę katolicką od wewnątrz, kardynałowie i biskupi, którzy nie boją się Boga i bez sumienia zabijają dusze z zimną krwią, wszystko z miłości do władzy i pieniądza, i oddalają się coraz bardziej od prawdziwej misji powierzonej nam przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa.
M K
Nigdy nie sądzono, że zło może osiągnąć najwyższe poziomy, a teraz szatan czuje się potężny i panuje nad wszystkim.
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Potem nadeszła chwila, kiedy we wczesnych godzinach porannych wszedł mój sekretarz Gänswein. Myślał, że śpię, bo miałem kilka długich nocy. Był przekonany, że oszukał mnie przez te wszystkie lata, kiedy byliśmy zmuszeni mieszkać razem. Ku jego zdziwieniu, obudziłem się. Modliłem się na różańcu do mojej dobrej i drogiej Matki, mojej towarzyszki na tym wygnaniu, Maryi Współodkupicielki. Czy …Więcej
,,Potem nadeszła chwila, kiedy we wczesnych godzinach porannych wszedł mój sekretarz Gänswein. Myślał, że śpię, bo miałem kilka długich nocy. Był przekonany, że oszukał mnie przez te wszystkie lata, kiedy byliśmy zmuszeni mieszkać razem. Ku jego zdziwieniu, obudziłem się. Modliłem się na różańcu do mojej dobrej i drogiej Matki, mojej towarzyszki na tym wygnaniu, Maryi Współodkupicielki. Czy może być lepsza towarzyszka niż ta, która była zawsze wierna swemu Synowi Jezusowi Chrystusowi i która stała u stóp krzyża?
George podszedł do mnie i powiedział: „Wasza Świątobliwość, nie możesz spać? Muszę ci dać to lekarstwo. Skończyłem, a Bóg dał mi znać, że nadszedł czas, aby odejść. Wtedy spojrzałem mu w oczy. Spojrzał na mnie i natychmiast odwrócił wzrok. Jego spojrzenie było zimne, jak u trupa.
Nabrałem otuchy i powiedziałem mu: Georg, c
zy kiedykolwiek myślałeś o mojej śmierci? Odpowiedział: „Nie, Wasza Świątobliwość”. Powiedziałem: Powinieneś to robić i często robić rachunek sumienia, to jest bardzo zdrowe dla duszy, życie jest bardzo krótkie i kiedyś będziesz musiała odpowiedzieć przed Bogiem za swoje życie. Powiedział do mnie: Wasza Świątobliwość, dlaczego te słowa? Bardzo cicho i z wielkim trudem oddychając, odpowiedziałem mu: „Gänswein, jesteś ze mną od dawna i jeszcze mnie nie znasz? Co masz zrobić, zrób to teraz i bez zbędnych ceregieli, ale pamiętaj, że pewnego dnia będziesz musiał odpowiedzieć przed Bogiem, nie zapominaj o tym” i patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
Wtedy mój sekretarz zdziwił się i zdał sobie sprawę, że zdemaskowałem jego oszustwo i że to on został oszukany. Potem zrobił mi zastrzyk i powiedział mi do ucha: „czas skończyć z tą farsą”. Byłem gotowy i modliłem się, i wbrew jego woli miałem pokój, ten pokój, który tylko Bóg może dać duszy, i szepnąłem do Niego: „Z serca Ci przebaczam” i w mojej agonii moje ostatnie słowa brzmiały: „Panie, kocham Cię. Znasz mnie i wiesz, że cię kocham.” I zasnąłem jak ktoś zasypiający w ramionach swojej matki.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Ostatniego ranka nie mogłem spać, ciężko oddychałem, moje bezsenne noce stawały się coraz dłuższe. Ale byłem świadomy, że Pan ma kontrolę. Mój stan ducha nie był najlepszy, czułem się zmęczony i bardzo przytłoczony wszystkim, o czym wiedziałem, że się dzieje, spowiedź Franciszka dręczyła mnie dzień i noc, i że nie mogłem mówić, biorąc pod uwagę moją sytuację, a zwłaszcza tajemnicę …Więcej
,,Ostatniego ranka nie mogłem spać, ciężko oddychałem, moje bezsenne noce stawały się coraz dłuższe. Ale byłem świadomy, że Pan ma kontrolę. Mój stan ducha nie był najlepszy, czułem się zmęczony i bardzo przytłoczony wszystkim, o czym wiedziałem, że się dzieje, spowiedź Franciszka dręczyła mnie dzień i noc, i że nie mogłem mówić, biorąc pod uwagę moją sytuację, a zwłaszcza tajemnicę spowiedzi, która jest nienaruszalna. Dręczyło mnie wywołanie bezprecedensowego skandalu. Moja komunikacja ze światem była zawoalowana, to było jak niemy krzyk w mojej długiej i bolesnej agonii.''
Jeszcze jeden komentarz od MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Chcę, abyście opublikowali to w mediach, nie pomijając żadnego szczegółu, tak jak napisałem, ponieważ wszystko ma wielkie znaczenie dla Kościoła. Nie bójcie się, rozumiem, że jest to delikatna misja, o którą was proszę. Czy mogę ci zaufać?
A siostra mu odpowiada: Wasza Świątobliwość, oczywiście, że możesz na mnie liczyć, będę twoją sekretarką, jeśli mi pozwolisz. I mówi do niej:
Zrób to i …Więcej
,,Chcę, abyście opublikowali to w mediach, nie pomijając żadnego szczegółu, tak jak napisałem, ponieważ wszystko ma wielkie znaczenie dla Kościoła. Nie bójcie się, rozumiem, że jest to delikatna misja, o którą was proszę. Czy mogę ci zaufać?
A siostra mu odpowiada: Wasza Świątobliwość, oczywiście, że możesz na mnie liczyć, będę twoją sekretarką, jeśli mi pozwolisz. I mówi do niej:
Zrób to i nie bój się odwetu, jaki może spowodować ten list. Chcę, aby dotarł do Kurii Watykańskiej, do każdego członka Kolegium Kardynałów.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
...Testament jest także wspaniałym świadectwem heroicznej wiary w Jezusa Chrystusa, Jedyną Drogę, Jedynego Odkupiciela, które powinno nas wszystkich, zgodnie z wolą Bożą, zachęcić do naśladowania. Wyraźne odniesienie się papieża Benedykta XVI w kilku zdaniach do Mysterium Iniquitatis, tajemnicy niegodziwości, która będzie miała swój bieg po jego śmierci, czyli ostatniego Papieża, a także świadectwo …Więcej
...Testament jest także wspaniałym świadectwem heroicznej wiary w Jezusa Chrystusa, Jedyną Drogę, Jedynego Odkupiciela, które powinno nas wszystkich, zgodnie z wolą Bożą, zachęcić do naśladowania. Wyraźne odniesienie się papieża Benedykta XVI w kilku zdaniach do Mysterium Iniquitatis, tajemnicy niegodziwości, która będzie miała swój bieg po jego śmierci, czyli ostatniego Papieża, a także świadectwo suwerennego przywództwa Kościoła w tym czasie próby Naszego Pana Jezusa Chrystusa, „który ma wszystko pod kontrolą”, przygotuje nas do ostatecznej walki dobra ze złem, która zakończy się triumfem wybranych, triumfem Niepokalanego Serca Maryi.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Pod koniec życia mogę powiedzieć, że Pan naprawdę mnie prowadził, że był blisko mnie, że każdego dnia czułem Jego obecność, że miałem chwile radości i światła, ale też chwile, które nie były łatwe. Czułem się jak Piotr z apostołami w łodzi na Jeziorze Galilejskim. Pan dał nam wiele dni ze słońcem i lekką bryzą, dni, kiedy było dużo połowów, ale były też chwile, kiedy woda była wzburzona …Więcej
,,Pod koniec życia mogę powiedzieć, że Pan naprawdę mnie prowadził, że był blisko mnie, że każdego dnia czułem Jego obecność, że miałem chwile radości i światła, ale też chwile, które nie były łatwe. Czułem się jak Piotr z apostołami w łodzi na Jeziorze Galilejskim. Pan dał nam wiele dni ze słońcem i lekką bryzą, dni, kiedy było dużo połowów, ale były też chwile, kiedy woda była wzburzona, a wiatr kapryśny, jak w całej historii Kościoła, i Pan wydawał się spać. Ale zawsze wiedziałem, że w tej łodzi był Pan, i zawsze wiedziałem, że łódź Kościoła nie jest moja, nie nasza, ale Jego, i Pan go nie zatapia, tylko On go prowadzi, na pewno także przez ludzi, których wybrał, ponieważ tak chciał. To była i jest pewność, której nic ani nikt nie może zmącić i dlatego dzisiaj moje serce jest pełne wdzięczności wobec Boga, że nigdy nie pozostawił całego Kościoła ani mnie bez swojego pocieszenia, swojego światła i swojej miłości.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Potem zobaczyłam, jak Papież Benedykt XVI zdejmuje jarmułkę i poświęca się Bogu. Potem spuścił wzrok ku stopom, ukazało się coś na kształt lustra, przez które spojrzał na kopułę Bazyliki św. Piotra. Widziałam, że patrzył na cały kościół i zakrył twarz rękami, tak jak dwaj inni święci obok niego, św. Augustyn z Hippony i św. Bonawentura. Wyglądało to tak, jakby wstydzili się tego, co …Więcej
,,Potem zobaczyłam, jak Papież Benedykt XVI zdejmuje jarmułkę i poświęca się Bogu. Potem spuścił wzrok ku stopom, ukazało się coś na kształt lustra, przez które spojrzał na kopułę Bazyliki św. Piotra. Widziałam, że patrzył na cały kościół i zakrył twarz rękami, tak jak dwaj inni święci obok niego, św. Augustyn z Hippony i św. Bonawentura. Wyglądało to tak, jakby wstydzili się tego, co dzieje się w kościele. Przyszedł do mnie ksiądz, aby udzielić mi komunii. Wciąż byłam w ekstazie, ale nie widziałam księdza, widziałam Benedykta XVI. Gdy się zbliżył, powiedziałam „Ojcze Święty” i przyjęłam komunię. Wtedy popadłam w coś w rodzaju duchowego spokoju. Powtarzałam: „Ojcze Święty, Ojcze Święty”. Kiedy doszłam do siebie, trzeba było mnie zaprowadzić do celi, bo czułam się słaba i zakłopotana, ponieważ na Mszy 2 lutego 2023 r. byli obecni goście i z tego, co mi powiedziano, wszyscy obecni byli świadomi ekstazy, jaką przeżyłam. Dla zwykłego człowieka, takiego jak ja, takie nadprzyrodzone zdarzenia przekraczają nasze możliwości. Wielu nie ma pojęcia, jak bardzo cierpi się z powodu tych nadprzyrodzonych łask.''
M K
ŚwIęty Paweł mówi, że musimy wszystko rozeznawać i zachowywać to co dobre. 🙏 🙏 🙏