xAlbert
1323

Kiko Argüello wraz z Carmen Hernández Międzynarodowa Kapituła Namiotów -"Panie, przymnóż nam wiary …

Kiko Argüello wraz z Carmen Hernández Międzynarodowa Kapituła Namiotów -"Panie, przymnóż nam wiary!" Kraków, 8 września 2011 r. Kerygmat Kerygmat, ilekroć jest głoszony, realizuje się. To znaczy, …Więcej
Kiko Argüello wraz z Carmen Hernández
Międzynarodowa Kapituła Namiotów -"Panie, przymnóż nam wiary!"
Kraków, 8 września 2011 r.

Kerygmat
Kerygmat, ilekroć jest głoszony, realizuje się. To znaczy, że teraz, jeśli ja Wam głoszę Dobrą Nowinę, Ewangelię, realizuje się. Dlaczego? Bo co ogłasza kerygmat? Że Bóg wie, kim jesteśmy. On zna wszystkie nasze grzechy, nasze niewole: niewolę wobec demona, ze strachu przed śmiercią, zna całą twoją mizerię, biedę, wszystkie nasze grzechy. Wszyscy tutaj jesteśmy jak jeden grzesznikami. A Bóg pełen miłosierdzia i współczucia, z wielkiej miłości, jaką nas ukochał, z gorliwości – bo co jest istotą Boga? Mówi List do Hebrajczyków, że Chrystus ukrzyżowany jest odbiciem, odblaskiem istoty Boga. To słowo, „istota”, „substancja”, jest terminem filozoficznym. Co ono znaczy? Oznacza naturę Boga, oznacza, jaki On jest. Jak masz wosk, świecę, i odciśniesz w niej coś, to ten odcisk, odbicie, co wtedy widzisz? Aby głosić kerygmat, trzeba uznać, że On został przebity …Więcej
xAlbert
Kiko Argüello wraz z Carmen Hernández
Międzynarodowa Kapituła Namiotów -"Panie, przymnóż nam wiary!"
Kraków, 8 września 2011 r.

Kerygmat
Kerygmat, ilekroć jest głoszony, realizuje się. To znaczy, że teraz, jeśli ja Wam głoszę Dobrą Nowinę, Ewangelię, realizuje się. Dlaczego? Bo co ogłasza kerygmat? Że Bóg wie, kim jesteśmy. On zna wszystkie nasze grzechy, nasze niewole: niewolę wobec demona, …Więcej
Kiko Argüello wraz z Carmen Hernández

Międzynarodowa Kapituła Namiotów -"Panie, przymnóż nam wiary!"
Kraków, 8 września 2011 r.


Kerygmat

Kerygmat, ilekroć jest głoszony, realizuje się. To znaczy, że teraz, jeśli ja Wam głoszę Dobrą Nowinę, Ewangelię, realizuje się. Dlaczego? Bo co ogłasza kerygmat? Że Bóg wie, kim jesteśmy. On zna wszystkie nasze grzechy, nasze niewole: niewolę wobec demona, ze strachu przed śmiercią, zna całą twoją mizerię, biedę, wszystkie nasze grzechy. Wszyscy tutaj jesteśmy jak jeden grzesznikami. A Bóg pełen miłosierdzia i współczucia, z wielkiej miłości, jaką nas ukochał, z gorliwości – bo co jest istotą Boga? Mówi List do Hebrajczyków, że Chrystus ukrzyżowany jest odbiciem, odblaskiem istoty Boga. To słowo, „istota”, „substancja”, jest terminem filozoficznym. Co ono znaczy? Oznacza naturę Boga, oznacza, jaki On jest. Jak masz wosk, świecę, i odciśniesz w niej coś, to ten odcisk, odbicie, co wtedy widzisz? Aby głosić kerygmat, trzeba uznać, że On został przebity. Wszystkim misjonarzom wręczam zawsze krzyż. Bo aby głosić Chrystusa, trzeba pokazać krzyż. Spójrz! To jest odcisk, odbicie Jego istoty. Co to jest? Jakaś figurka ukrzyżowana? Nie. Bóg wysłał swojego Syna, aby umarł za ciebie. Chrystus umarł za ciebie i pokazał poprzez swoją śmierć, kim On jest. Istota Boga polega na kochaniu ciebie, On cię kocha w taki właśnie sposób, to jest Jego istota! To jest sztuka Jego bycia. Rzeczywiście, jeśli ten człowiek, który został ukrzyżowany i Bóg go wskrzesił i w Pentecoste zesłał swojego Ducha Świętego, jeśli ten człowiek jest samym Bogiem – Adonai, Kyriosem (to słowo w Starym Testamencie było zawsze odnoszone do Boga Jahwe i Żyd nigdy nie używa tego słowa w odniesieniu do człowieka, fałszywego Mesjasza, bo to podpada pod bluźnierstwo), to tego nie może objawić ani ciało, ani krew, tylko Duch Święty. Ten Duch Święty daje świadectwo mojemu duchowi, że jestem synem Boga, że jestem dzieckiem Bożym. Jeśli ten Duch zstępuje głęboko w moje wnętrze, On daje mi wewnętrzne świadectwo, ale nie racjonalnie, intelektualnie, teologicznie, ale mówi do mnie egzystencjalnie.

Zobaczcie, kiedy byłem ateistą, chciałem się zabić i wszystkie rzeczy, które mówili mi księża, wydawały mi się bajeczkami i głupotami. Nie wierzyłem ani w Adama, ani w Ewę, w nic. Pomyślałem: „Jak sam mam przydać sobie wiary?”. Kto mógłby mi udowodnić, pokazać, że Bóg istnieje? Te wszystkie dowody, drogi św. Tomasza z Akwinu… w ogóle mnie to nie ruszało, byłem na granicy samobójstwa. Jest Bóg, albo Go nie ma. Ty masz gwarancję, że Bóg istnieje? W tym zmaganiu, nie wiem, może to była moja pycha, uklęknąłem i krzyczałem: „Panie, pomóż mi!”. W pewnym momencie poczułem wewnątrz: „Bóg jest”. Duch Święty powiedział mi to w moim sercu, dał mi świadectwo i zacząłem płakać, łzy ciekły mi jak dziecku. Dlaczego płakałem? Bo doświadczyłem tego przejścia ze śmierci do życia, jeśli Bóg jest, to i ja jestem, jeśli Go nie ma, to i mnie nie ma. Ale kto mi to powiedział? Jakaś wewnętrzna obecność. Mówi Paweł: „Duch, sam Duch Chrystusa daje świadectwo naszemu duchowi, że jesteśmy dziećmi Boga”, że On nas kocha jak ojciec, dlatego zbawienie świata przychodzi przez wiarę, czyli przez to spotkanie wewnątrz mojego ducha z Chrystusem.

Kiedy można dostać Ducha Świętego? Kiedy On się objawia? Teraz, właśnie teraz. Ponieważ istotą Boga jest kochać cię. Gdzie jest w tej chwili Chrystus? Jest w Ojcu, jest wiecznym kapłanem. I co robi? Przedstawia Mu swoje chwalebne rany, które odniósł dla ciebie, dla mnie, dla każdego z nas. A dlaczego przedstawia swoje rany? Bo Chrystus chce, żebyś się nawrócił, abyś uznał, przyjął Jego ofiarę za ciebie. Jeśli ty to uznajesz, On, który umiera za wszystkich, nie wiem, może jesteś pedofilem, masz kochankę, może raz na jakiś czas spotykasz się z jakąś dziewczyną, nie wiem, jakie kłamstwa mówisz, jakim jesteś hipokrytą, jakim jesteś fałszywcem, nie wiem, w jakim stopniu jesteś zmuszony, aby przeżywać wszystko dla siebie, jakim jesteś bratem w twojej kongregacji, Bóg to wie, ja tego nie wiem. Zobaczcie, jeśli naprawdę Chrystus ukrzyżowany jest Bogiem, ta miłość jest prawdą. Jest ważne przeżywać nasze życie w prawdzie. List do Efezjan mówi, że łaska Ducha Świętego, świętość, jest w prawdzie. W czym się konkretyzuje ta miłość? W jedności Świętej Trójcy, Bóg chciałby uczynić cię jednym ze sobą, jak Ojciec w Synu i Syn w Ojcu. Czy ty w tej chwili jesteś jednym w Bogu, Świętej Trójcy? Nie. Powiedzmy prawdę. Dlatego ojcowie mówią, że chrześcijanin zaczyna od zera każdego dnia, każdego dnia od nowa. Ale Bóg chciałby mieszkać w tobie, być jedno z tobą w tobie, głęboką jednością. Więc jeśli otrzymujesz dzisiejszego poranka od Boga jakąś łaskę za pomocą moich słów, to Bóg zaprasza cię do tej jedności, abyś zabił tego starego człowieka w sobie, aby on umarł. Ty, który jesteś pełen sądów o kongregacji, przełożonych, wobec Kościoła, nawróć się! Zobacz, otwórz nowe życie na Chrystusa ukrzyżowanego.

Wiecie, co oznacza żyć w Chrystusie? To znaczy być świętym w nowy sposób. Wiecie, że chrześcijanie narodzili się w Chrystusie, wszystko jest nowe, człowiek jest nowym stworzeniem. Łaska Ducha Świętego objawiła się w nas, to jest łaska Ducha, który mieszka w nas i On nas czyni jednym z Ojcem i Synem. Chrześcijanin to nowy święty, jak on żyje? Wiecie, że zdamy sprawę z każdego głupiego słowa, z każdego słowa nieodpowiedzialnego. Chrześcijanie w tym nowym życiu już nie mogą patrzeć na jakąś kobietę pożądliwie, bo stają się cudzołożnikami, nie mogą powiedzieć „imbecylu” na drugiego, bo już są zabójcami. Nie mogą mówić głupich słów. Tu nie chodzi o jakąś perfekcję moralistyczną, tu chodzi o owoc Ducha Świętego, bo sprawiedliwy grzeszy siedem razy dziennie, ale ta nowa sprawiedliwość sprawia coś nowego, dlatego mówi Kościół prawosławny: „Święta pokoro Chrystusa, któż zdoła Cię odnaleźć?”. Być pokornym, a skąd pochodzi pokora? Ojcze, jak się zyskuje pokorę? Spójrz na ręce – ojej, znowu ukradłem, spójrz na ręce – znowu upadłem, spójrz jeszcze raz na ręce – uważaj siebie za ostatniego i najgorszego ze wszystkich. To jest chrześcijaństwo. Uważasz się za gorszego od wszystkich? Jeśli nie, to nie jesteś żadnym chrześcijaninem, brakuje ci do tego bardzo dużo. Na pierwszych katechezach używamy pewnego fragmentu, mówiąc o św. Franciszku: „Idziesz do baru i mówisz do siedzącego tam człowieka – jesteś człowiekiem bardzo pysznym, a ten ci odpowiada – to pan jest pyszałkiem; a jak mu coś jeszcze powiesz, to da ci w mordę. A teraz idziemy do drugiego baru, siedzi tam sobie św. Franciszek i pije kawkę, i mówisz mu to samo: – jesteś pyszałkiem, a on spogląda na ciebie i mówi: – o tak, ty jeszcze nie widzisz dobrze, zobaczyłeś mnie tylko z zewnątrz, a jakbyś zobaczył moje wnętrze, jaką ty masz rację! Kto pozwolił zrozumieć św. Franciszkowi, że jest gorszy od wszystkich, ostatni? Duch Święty, łaska Ducha Świętego, święta pokora Chrystusa, otóż to znaczy być w Chrystusie, być jednym, stanowić jedno w Nim – to jest prawda. Kochać Chrystusa – to jest prawda, a wszystko inne to marność. Więc na koniec, Bracia, jeśli teraz któryś z Braci po moich słowach decyduje, że chce, aby Chrystus dał mu tego Ducha, w tym momencie Go otrzymuje, potem to się przypieczętowuje poprzez sakramenty, ale otrzymuje Go. Więc od tego momentu jesteś ostatnim ze wszystkich, jesteś biedaczkiem, nie sądzisz nikogo. Co powiesz twojemu prowincjałowi, twojemu bratu? – Przebacz mi, bo jestem nie do zniesienia, przebacz mi. Będę przeżywał swoje życie z Chrystusem ukrzyżowanym, kochając wroga.

Na koniec, głosząc kerygmat, zrozumieliśmy, że ludzie nas niestety nie słuchają. Wielu z was tych rzeczy nie słyszało nigdy. No jasne, słyszeliście… Potrzeba cudów, jeśli mam później głosić Ewangelię w Rosji, mam tam dokonywać cuda. Ciekawa rzecz , pierwszy cud był w Pentecoste – dar języków, Piotr, potem ta dziewczynka wskrzeszona, paralityk w pięknej bramie itd. Ale w pewnym momencie urywają się cuda, dlaczego? Bo ukazuje się już cud nie fizyczny, ale moralny, prawdziwy cud, który zbawia świat, to cud moralny. W Kościele to jest to właśnie – miłość. Kochajcie się, to jest ten cud moralny, że mogą się kochać ludzie różni. To, co mówił papież Benedykt – jest konieczne, aby wrócić do pierwszego modelu apostolskiego. Byliśmy wyrzucani z wielu parafii pod zarzutem, że dzielimy te parafie, wracamy do pierwotnego modelu, tak jak to było z poganami, co to znaczy? Co dziś robimy? Idziemy do domów, ci, którzy celebrowali po domach Eucharystię, sprawili, że upadło całe Imperium Rzymskie. Więc robimy teraz misje Ad Gentes do Hemnitz, Amsterdamu… dwie rodziny wielodzietne z jednym prezbiterem jadą mieszkać w bloku, w mieszkaniu i na czym polegają te misje? To jest wspólnota – rodziny, które mają po dwanaścioro dzieci, przeszli cały ten okres, całą Drogę Neokatechumenalną, mają misję pokazać tę miłość. Przychodzą poganie, wiecie, dlaczego? Bo są zdumieni relacją, jaką oni mają między sobą, bo to, co ich łączy, to nie wspólne zainteresowania, to nie grupa, która razem gra w golfa, ale miłość, Duch Święty obecny w nas. To jest głoszenie nowej ewangelizacji i mamy w tym już pewne, nazwijmy to, osiągnięcia: przychodzi mnóstwo pogan. Jeśli chcesz dokonywać tej nowej ewangelizacji, prosisz swojego prowincjała i wysyłamy cię ze wspólnotą, czyli dwiema rodzinami, do jakiegoś regionu całkowicie zsekularyzowanego i ty jesteś głową tej wspólnoty w imieniu Jezusa Chrystusa, w Jego osobie. Tak jak w tym Hemnitz. Chcieli zmienić oblicze miasta, dlatego dali mu nową nazwę – Karl-Marx-Stadt i na środku postawili taką ogromną głowę Marksa. Potem odkryli, że to jest całkowita porażka, dzisiaj w tym mieście brakuje pracy, mnóstwo domów jest opuszczonych, komunizm przez te lata zniszczył wiarę. Do szkół przychodzą młodzi i 98% z nich jest nieochrzczonych, więc mamy tam dwie misje Ad Gentes. Te dzieci mają po szesnaście, dziewiętnaście lat – piękne dzieciaki. Jedyna dziewczynka w klasie niemieckiej to dziewczynka z misji i co robią? Te dzieciaki przyciągają inne dzieciaki, swoich kolegów, koleżanki. Wszystkie oczywiście mają rodziców rozwiedzionych i przychodzą do tego domu i widzą, że modlą się razem, śpiewają, odprawiają Eucharystię. Te dzieciaki pytają – co to jest? Ja też tak chcę. Niesamowite. Tyle lat, jak tu jesteśmy, nie ma takiej rodziny. To jest kolejne machnięcie pędzlem, aby mówić o misji Ad Gentes, którą prowadzimy.

Zrobiliśmy już wiele konwiwencji z prezbiterami w Polsce i na całym świecie z głoszeniem kerygmatu, z liturgią pokutną, z wyjaśnieniem, co to jest Droga, wielu prezbiterów było dotkniętych. Wiele razy zapraszaliśmy też rodziny z misji, jedno, dwa małżeństwa. Kiedy te rodziny przekazują własne doświadczenie, opowiadają o wszystkich problemach, które mamy, pojawia się w sposób jawny wiara, zmienia się nastawienie tych ludzi, którzy słuchają, księży. To jest doświadczenie misji – te rodziny są wydarzeniem, które objawia miłość Boga w sposób bardzo konkretny i namacalny. Dlatego Bóg od samego początku stworzenia i ludzkości chciał właśnie tak, czyli małżeństwo chrześcijańskie otwarte na życie. To dotyka ludzi nie w sposób ideologiczny czy intelektualny, ale otwiera serca nawet ateistom. Widzą, że Bóg istnieje, jest obecny, troszczy się i działa. Widzieliśmy wielkie nawrócenia dzięki świadectwom tych rodzin, polskich, włoskich, hiszpańskich, które przekazują wiarę. W Holandii natomiast wyrzucili wędrownych, których wysłaliśmy bez pieniędzy, bez trzosa. Kiedy odwiedzaliśmy rodziny w Holandii, ten sam proboszcz widział te dzieci, jak z rodziną dzielą się Słowem, i został dotknięty wiarą tej rodziny. Zmienił wszystko, on się zmienił, mamy tam teraz dwa seminaria, bo wielu księży nie wie, co to znaczy prawdziwa wiara. Studiowali teologię, byli w seminarium, wydawało się, że mają wiarę, zakładało się tak. Ale co to jest wiara? Mamy osiemset rodzin na misji, są w Chinach, w Madrycie, wszystkie zostawiają swój piękny dom, samochód, firmę, prace w banku i co sprawia, że one porzucają wszystko, że otwierają się na dwanaścioro, piętnaścioro dzieci? Mamy najwyższy procent dzietności, wyższy niż muzułmanie. Mówił Paweł VI w „Humane Vitae”: każdy akt małżeński ma być otwarty na życie, i przekazaliśmy to, i wszyscy są temu posłuszni.

Carmen
Św. Franciszek Ksawery – wiecie, co mówił? Że piekło jest pełne wielkich przepowiadaczy, mówców, kaznodziejów. Mówię Kiko, żeby się nawrócił. W barakach, raz, jak chcieli go zabić, to uciekł stamtąd na zawsze. Rzecz bardzo ważna – Drogi Neokatechumenalnej nie wymyślił Kiko Argüello, nie stworzył jej swoimi historyjkami, ale jest ona dziełem soboru watykańskiego drugiego w Kościele. Paweł VI poleciał do Izraela, aby wrócić do źródeł. Z tym natłokiem łaciny zginęło gdzieś, zostało przytłoczone Słowo Boże z całym swym bogactwem. My teraz mówimy o inicjacji chrześcijańskiej, bo „logos” stał się ciałem. To wszystko, co mówimy, to jest historia, czterdzieści lat na pustyni, góra Synaj, ja jestem Pan, twój Bóg, nie będziesz miał Boga cudzego przede mną, będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem – to są przykazania i to robimy na Drodze. Skoro Kiko nie może powiedzieć wszystkiego i mówi ten kerygmat, który mnie zupełnie nie przekonuje, trzeba naprawdę uruchomić Drogę.

Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska