Edward7
11,2 tys.

Godzina Święta, która daje poczucie sensu mojego dnia -Abp Fulton Sheen

Nie mówimy: "Słuchaj, Panie, bo sługa Twój mówi", ale "Mów, Panie, bo sługa Twój słucha".

"Jesteśmy przekształcani w to, na co kierujemy swój wzrok. W kontemplacji zachodu słońca twarz nabiera złotego blasku. Gdy przez godzinę kontempluje się Pana Eucharystycznego, przemienia On w tajemniczy sposób serce, tak jak przemienione zostało oblicze Mojżesza po Jego towarzyszeniu Bogu na górze. Jest to podobne do tego, co spotkało uczniów w Emaus w wieczór Wielkiej Niedzieli, gdy Pan ich spotkał".

Arcybiskup Fulton Sheen

Godzina, która nadaje sens mojemu dniu


"W dniu moich święceń podjąłem dwie decyzje:

1. Abym w każdą sobotę ofiarował Świętą Eucharystię ku czci Matki Najświętszej, aby ubłagać Jej opiekę nad moim kapłaństwem (List do Hebrajczyków nakazuje kapłanowi składać ofiary nie tylko za innych, ale i za siebie, gdyż jego grzechy są większe ze względu na godność jego urzędu).
2. postanowiłem też, że każdego dnia będę spędzał godzinę świętą w obecności naszego Pana w Najświętszym Sakramencie.


Obie decyzje podtrzymałem w trakcie mojego kapłaństwa. Godzina Święta wywodzi się z praktyki, którą opracowałem na rok przed przyjęciem święceń. Duża kaplica w seminarium św. Pawła była zamykana o szóstej wieczorem; prywatne kaplice były nadal dostępne dla prywatnych nabożeństw i nocnych modlitw. Tego szczególnego popołudnia, podczas przerwy, chodziłem przez prawie godzinę, tam i z powrotem, wokół zewnętrznej strony głównej kaplicy. Przyszła mi myśl - dlaczego nie urządzić Godziny Świętej adoracji w obecności Najświętszego Sakramentu - zacząłem następnego dnia, a dziś ta praktyka trwa już ponad sześćdziesiąt lat.

Pokrótce nakreślę kilka powodów, dla których zachowałem tę praktykę i dla których zachęcam do niej innych.

Po pierwsze, Godzina Święta nie jest nabożeństwem; jest to udział w dziele Odkupienia. W Ewangelii Jana nasz błogosławiony Pan użył słów "godzina" i "dzień" w dwóch zupełnie różnych konotacjach. Dzień" należy do Boga; "godzina" należy do złego. Siedem razy w Ewangelii św. Jana użyte jest słowo "godzina" i w każdym przypadku odnosi się ono do diabła i do czasów, kiedy Chrystus nie jest już w rękach Ojca, ale w rękach ludzi. W ogrodzie Getsemani Nasz Pan przeciwstawił dwie "godziny" - jedną była godzina zła "to jest wasza godzina" - tej, w której Judasz był w stanie zgasić światła świata. Natomiast Nasz Pan zapytał: "Czy nie możecie czuwać jedną godzinę ze Mną?" Innymi słowy, prosił o godzinę zadośćuczynienia, aby zwalczyć godzinę zła; godzinę ofiary - zjednoczenia z Krzyżem, aby pokonać anty-miłość grzechu.

Po drugie, jedyny raz, kiedy Nasz Pan pytał o coś swoich Apostołów, miał miejsce w noc Jego agonii. Nie pytał wszystkich... może dlatego, że wiedział, iż nie może liczyć na ich wierność. Ale przynajmniej oczekiwał, że trzech będzie Mu wiernych - Piotr, Jakub i Jan. Od tego momentu, i bardzo często w historii Kościoła, zło się budzi, ale uczniowie śpią. Dlatego z Jego udręczonego i samotnego Serca wyszło westchnienie:

'Czy nie możesz czuwać tylko jedną godzinę ze Mną?'

Nie modlił się o godzinę aktywności, ale o godzinę towarzyszenia.

Trzeci powód, dla którego zachowuję Godzinę Świętą, to chęć coraz większego wzrastania na Jego podobieństwo. Jak to ujął św. Paweł: "Stajemy się tym, na co patrzymy". W kontemplacji zachodu słońca twarz nabiera złotego blasku. Kiedy przez godzinę kontemplujemy Pana Eucharystycznego, przemienia to serce w tajemniczy sposób, tak jak przemieniło się oblicze Mojżesza po jego obcowaniu z Bogiem na górze. Jest to coś w rodzaju tego, co spotkało uczniów w Emaus w Wielką Niedzielę wieczorem, kiedy Pan ich spotkał. Zapytał ich, dlaczego są tak smutni, a po spędzeniu pewnego czasu w Jego obecności i ponownym usłyszeniu tajemnicy duchowości - "Syn Człowieczy musi cierpieć, aby wejść do swojej chwały" - czas przebywania z Nim się skończył, a ich "serca płonęły".

Godzina Święta - czy to trudne?

Czasami wydaje się to trudne; może to oznaczać konieczność poświęcenia zobowiązań społecznych lub wstawania godzinę wcześniej, ale w głębi duszy nigdy nie było to ciężarem, tylko radością. Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie Godziny Święte były podniosłe, jak na przykład ta w kościele św. Rocha w Paryżu. Wszedłem do Kościoła około godziny trzeciej po południu, wiedząc, że dwie godziny później muszę złapać pociąg do Lourdes. Jest tylko około dziesięciu dni w roku, kiedy mogę spać w ciągu dnia; i to był jeden z tych. Uklękłam i odmówiłam modlitwę uwielbienia, a potem usiadłam do medytacji i natychmiast zasnęłam. Kiedy się obudziłam, powiedziałam do Dobrego Boga: "Czy odprawiłem Godzinę Świętą?" Wydawało mi się, że Jego anioł mówi do mnie: "Cóż, w ten sposób Apostołowie odprawili pierwszą Godzinę Świętą w ogrodzie Getsemani, ale nie rób tego więcej".

Pamiętam jedną trudną Świętą Godzinę, kiedy jechałem pociągiem z Jerozolimy do Kairu. Pociąg odjeżdżał o czwartej rano; oznaczało to bardzo wczesne wstawanie. Przy innej okazji w Chicago, pewnego wieczoru o godzinie siódmej, poprosiłem proboszcza o pozwolenie wejścia do jego kościoła na Świętą Godzinę, gdyż kościół był zamknięty. Później zapomniał, że mnie wpuścił, a ja spędziłem około dwóch godzin próbując znaleźć sposób na wydostanie się. W końcu wyskoczyłem przez małe okienko i wylądowałem w zasobniku węgla. To wystraszyło właściciela, który przyszedł mi z pomocą.

Na początku mojego kapłaństwa Godzinę Świętą odprawiałem w ciągu dnia lub wieczorem. W miarę upływu lat stawałem się coraz bardziej zajęty i odprawiałem Godzinę wcześnie rano, zwykle przed Mszą Świętą. Księża, jak wszyscy ludzie, dzielą się na dwie klasy: koguty i sowy. Niektórzy działają najlepiej rano, inni w nocy.

Celem Godziny Świętej jest sprzyjanie osobistemu i głębokiemu spotkaniu z Jezusem Chrystusem. Święty i chwalebny Bóg nieustannie zaprasza nas do zbliżenia się do Niego, do rozmowy z Nim, do proszenia Go o rzeczy, których potrzebujemy i do doświadczenia błogosławieństwa przyjaźni z Nim. Kiedy jesteśmy nowo wyświęceni, łatwo jest oddać się całkowicie Chrystusowi, ponieważ Pan napełnia nas wtedy słodyczą, tak jak matka daje dziecku słodycz, aby zachęcić je do pierwszego kroku. Entuzjazm nie trwa jednak długo; szybko poznajemy koszty apostolstwa, które oznaczają pozostawienie sieci i łodzi oraz liczenie rachub. Miesiąc miodowy szybko się kończy, podobnie jak zadowolenie z usłyszenia po raz pierwszy tego porywającego tytułu "Ojciec".

Zmysłowa miłość lub miłość ludzka zmniejsza się z czasem, ale Boska Miłość nie. Pierwsza dotyczy ciała, które coraz słabiej reaguje na bodźce, ale w porządku łaski potęguje się odpowiedź Boga, na małe, ludzkie akty miłości.

Ani wiedza teologiczna, ani samo działanie społeczne nie wystarczą, by utrzymać nas w miłości do Jezusa Chrystusa, chyba że jedno i drugie poprzedzone jest osobistym spotkaniem z Nim.

Mojżesz widział na pustyni płonący krzew, który nie był zasilany żadnym paliwem. Płomień, żywiąc się niczym widocznym, trwał dalej, nie niszcząc drewna. Takie osobiste poświęcenie się Chrystusowi nie deformuje żadnego z naszych naturalnych darów, dyspozycji czy charakteru; ono tylko odnowi się, nie zabijając. Jak drewno przemienia się w ogień, a ogień trwa, tak my przemieniamy się w Chrystusa i Chrystus trwa.

Przekonałem się, że potrzeba trochę czasu, aby stać się gorliwym w modlitwie. To był jeden z atutów "Daily Hour". Nie jest ona tak krótka, by nie pozwalała duszy zaabsorbować się i otrząsnąć z różnorodnych rozterek świata. Siedzenie w Jego Obecności jest jak wystawienie ciała na słońce, aby wchłonąć jego promienie. Milczenie w Godzinie jest jak tête-à-tête z Panem. W takich chwilach nie tyle wyciąga się napisane modlitwy, ale bardziej się słucha. Nie mówimy: "Słuchaj, Panie, bo Twój sługa mówi", ale "Mów, Panie, bo Twój sługa słucha".

Wielokrotnie szukałem sposobu na wyjaśnienie faktu, że my, księża, powinniśmy wiedzieć więcej o Jezusie Chrystusie.. Wiele przekładów biblijnych używa słowa 'wiem', aby wskazać na cielesne zjednoczenie dwóch w jednym. Na przykład: "Salomon jej nie znał", co oznaczało, że nie miał z nią stosunków cielesnych. Matka Najświętsza powiedziała do Anioła przy zwiastowaniu: "Nie znam żadnego człowieka". Św. Paweł napomina mężów, aby posiadali swoje żony w "wiedzy". Słowo "wiem" wskazuje tu na cielesną jedność dwóch w jednym. Bliskość tej tożsamości pochodzi z bliskości umysłu do jakiegokolwiek obiektu, który zna. Ekstatyczny związek męża i żony opisany jako "poznanie" musi być fundamentem tej Miłości, przez którą kapłan kocha Chrystusa.

Intymność to... otwartość bez zastrzeżeń, nie trzymanie tajemnic i odsłanianie serca otwartego na Chrystusa. Zbyt często przyjaciele są tylko "dwoma statkami przepływającymi w nocy". Miłość cielesna, choć wydaje się intymna, często może być wymianą egoizmu. Ego jest rzutowane na drugą osobę, a to, co jest kochane, to nie druga osoba, ale przyjemność, którą przynosi druga osoba. W ciągu mojego życia zauważyłem, że kiedy odsuwałem się od wymagań, jakie stawiało przede mną spotkanie, stawałem się bardziej zajęty i skoncentrowany na działaniach. To dawało mi pretekst do mówienia: "Nie mam czasu", jak mąż, który potrafi być pochłonięty pracą i zapomnieć o miłości żony.

Nie sposób mi wyjaśnić, jak bardzo Godzina Święta była pomocna w zachowaniu mojego powołania. Pismo Święte dostarcza wielu dowodów na to, że kapłan zaczyna zawodzić w swoim kapłaństwie, gdy nie kocha Eucharystii. Zbyt często przyjmuje się, że Judasz upadł, bo kochał pieniądze. Chciwość rzadko jest początkiem błędu, a upadkiem imperatora. Historia Kościoła dowodzi, że jest wielu z pieniędzmi, którzy w nim pozostali. Zarówno początek upadku Judasza, jak i koniec Judasza, obracają się wokół Eucharystii. Pierwsza wzmianka o tym, że Nasz Pan wiedział, kto Go zdradzi, znajduje się na końcu szóstego rozdziału Ewangelii Jana, który jest zwiastowaniem Eucharystii. Upadek Judasza nastąpił w noc, w którą Nasz Pan ustanowił Eucharystię, w noc Ostatniej Wieczerzy.

Eucharystia jest tak istotna dla naszego zjednoczenia z Chrystusem, że niebawem, gdy nasz Pan ogłosił ją w Ewangelii, zaczęła być sprawdzianem wierności Jego uczniów. Po pierwsze, stracił masy, bo był zbyt ostry w swoich słowach, a oni nie poszli już za Nim. Po drugie, stracił niektórych swoich uczniów: "Nie chodzili już z Nim". Po trzecie, podzielił On swoją grupę apostołów, bo tutaj Judasz jest zapowiedziany jako zdrajca.

Dlatego Święta Godzina, poza korzyściami duchowymi, zapobiegała zbyt dalekiemu błądzeniu moich stóp. Będąc przywiązanym do tabernakulum, sam sznur nie jest wystarczająco długi, aby znaleźć inne pastwiska. Ta przygaszona lampa tabernakulum, choć blada i rozproszona, ma w sobie tajemniczą jasność, która przysłania blask "jasnych świateł". Godzina Święta stała się jak zbiornik z tlenem, aby ożywić tchnienie Ducha Świętego pośród felernej i cuchnącej atmosfery świata. Nawet gdy wydawało się to tak nieopłacalne i pozbawione duchowej intymności, wciąż miałem poczucie, że jestem przynajmniej jak pies u drzwi swego pana, gotowy na wypadek, gdyby mnie zawołał.

Również Godzina stała się magisterium i nauczycielem, bo choć zanim kogoś pokochamy, musimy tę osobę poznać, to jednak potem wiemy, że to Miłość zwiększa wiedzę. Przekonania teologiczne uzyskuje się nie tylko z dwóch okładek formalnej książki, ale z dwóch kolan na klęczniku przed tabernakulum.

Wreszcie, codzienne odprawianie Godziny Świętej stanowiło dla mnie obszar życia, w którym mogłem głosić to, co praktykowałem. Bardzo rzadko w moim życiu głosiłem post w sposób bardzo rygorystyczny, bo zawsze uważałem post za niezwykle trudny; mogłem jednak prosić innych o odprawienie Godziny Świętej, bo ja to robiłem.

Czasami żałuję, że nie zapisałem tysięcy listów, które otrzymałem od księży i świeckich, w których informowali mnie o tym, jak wyglądała praktyka Godziny Świętej. Każde rekolekcje dla księży, które głosiłem, miały Godzinę Świętą jako praktyczne postanowienie. Zbyt często rekolekcje przypominają konferencje zdrowotne. Istnieje ogólna zgoda co do potrzeby zdrowia, ale brakuje konkretnych zaleceń, jak być zdrowym. Godzina Święta stała się wyzwaniem dla księży rekolekcjonistów, a później, gdy filmy z moich rekolekcji stały się dostępne dla świeckich, było to podnoszące na duchu, gdy czytali o tych, którzy odpowiedzieli na łaskę spędzając godzinę dziennie przed Panem. Pewien monsignor, przez słabość do alkoholu, a w konsekwencji skandalu, otrzymał nakaz opuszczenia swojej parafii i został postawiony na próbę w innej diecezji, skąd przybył na moje rekolekcje. Odpowiadając na Łaskę Bożą, porzucił alkohol, został skutecznie przywrócony do kapłaństwa, nadal codziennie odprawiał Godzinę Świętą i zmarł w obecności Najświętszego Sakramentu.

Jako przykład szeroko zakrojonych skutków Godziny Świętej otrzymałem kiedyś list od pewnego księdza z Anglii, który powiedział własnymi słowami: "Opuściłem kapłaństwo i popadłem w stan degradacji". Znajomy ksiądz zaprosił go do wysłuchania taśmy z Godziny Świętej z rekolekcji, które głosił. Odpowiadając na Łaskę, został przywrócony do kapłaństwa i powierzono mu opiekę nad parafią, Miłosierdzie Boże spowodowało w nim zmianę i otrzymałem ten list:

W ubiegłym tygodniu mieliśmy coroczne uroczyste wystawienie Najświętszego Sakramentu. Zachęcałem sporo osób do przyjścia i czuwania przez cały dzień i codziennie, abyśmy nie musieli zrezygnować (z wystawienia) Najświętszego Sakramentu z powodu braku osób do czuwania. Ostatniego wieczoru zorganizowałem procesję z Pierwszo- Komunijnymi, rzucającymi przed Panem płatki róż. Mężczyźni z parafii utworzyli straż honorową. Rezultat był niesamowity: na pięknej procesji i Godzinie Świętej było obecnych ponad 250 osób. Jestem przekonany, że nasz lud szuka wielu starych nabożeństw, które wiele parafii wycofało, a dzieje się tak dlatego, że my księża nie możemy się przejmować niewygodami. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Uroczyste Wystawienie będzie jeszcze bardziej tłumnie odwiedzane, bo teraz wieści się rozchodzą. W ciągu ostatnich kilku tygodni rozpocząłem grupę studium biblijnego; ma to na celu zachęcenie naszych ludzi do czytania Słowa Bożego. Zaczynamy od czytania Pisma Świętego, które medytujemy tego wieczoru; potem mamy krótkie wystawienie Najświętszego Sakramentu i medytację aż do czasu błogosławieństwa. Zacząłem też chodzić po ulicach wokół parafii i co tydzień modlę się na Mszy św. w jednym domu na każdym bloku i zapraszam wszystkich mieszkańców tej ulicy do uczestnictwa. Odzew był całkiem niezły, biorąc pod uwagę, że dopiero zaczynam. Nie chcę zostać księdzem aktywistą, więc wstaję wcześnie i robię swoją Godzinę Świętą. Mam jeszcze swoje problemy osobiste, z którymi muszę sobie poradzić, ale nabrałam odwagi z Jego słów: "będziesz musiał stoczyć wiele bitew, ale nie martw się, bo w końcu wygrasz wojnę przed Najświętszym Sakramentem".

Wiele osób świeckich, które przeczytały książki lub słuchały kaset, również odprawia Godzinę Świętą. Kolejnym owocem Godziny Świętej jest wrażliwość na Eucharystyczną Obecność naszego Boskiego Pana. Pamiętam, że czytałem u Lacordaire'a, słynnego oratora katedry Notre Dame w Paryżu: "dajcie mi młodzieńca, który potrafi cenić przez dni, tygodnie i lata dar, lub uścisk dłoni przyjaciela".


Widząc na początku mojego kapłaństwa, że kiedy traci się wrażliwość i delikatność, niszczy się małżeństwa i rozdziela przyjaciół, podjąłem kilka kroków, aby zachować tę odpowiedzialność. Jako świeżo wyświęcony student Katolickiego Uniwersytetu w Waszyngtonie nigdy nie wchodziłem na zajęcia bez uprzedniego wejścia po schodach do kaplicy w Caldwell Hall, aby dokonać małego aktu miłości do naszego Pana w Najświętszym Sakramencie. Później, na Uniwersytecie w Louvain w Belgii, wchodziłem do środka, aby odwiedzić naszego błogosławionego Pana w każdym z kościołów, które mijałem, aby dotrzeć na zajęcia. Kiedy robiłem pracę dyplomową w Rzymie i chodziłam na Angelicum i Gregorianę, odwiedzałam każdy kościół po drodze z dzielnicy Trastevere, gdzie mieszkałem. W Rzymie nie jest to łatwe, bo prawie na każdym rogu są kościoły. Fred Allen powiedział kiedyś, że Rzym ma kościół na jednym rogu, żebyś mógł się pomodlić przed przejściem przez ulicę, a kościół na drugim rogu, żeby podziękować Bogu, że ci się udało.

Później, jako profesor Uniwersytetu Katolickiego w Waszyngtonie, załatwiłem sobie kaplicę przed moim domem. To po to, abym zawsze, przed i po wyjściu na zewnątrz, mógł zobaczyć lampkę tabernakulum jako sygnał, aby pójść i choć przez kilka sekund adorować Serce Jezusa Chrystusa. Przez całe życie starałem się być wierny tej praktyce i nawet teraz, w mieszkaniu w Nowym Jorku, gdzie mieszkam, kaplica znajduje się między moim gabinetem a sypialnią. Oznacza to, że nie mogę przejść z jednego miejsca, z mojego małego mieszkania, do drugiego bez przynajmniej uklęknięcia i krótkiej modlitwy eucharystycznej do naszego Pana w Najświętszym Sakramencie.

Arcybiskup Fulton J. Sheen

Fulton Sheen zmarł 9 grudnia 1979 roku w Nowym Jorku, NY, a 27 czerwca 2012 roku został ustanowiony przez Benedykta XVI czcigodnym.

Kilka miesięcy przed śmiercią abp Fulton J. Sheen udzielił wywiadu w telewizji:

"Wasza Eminencjo, zainspirowaliście miliony ludzi na całym świecie, kto was zainspirował, czy był to papież?".

Biskup Sheen odpowiedział, że jego największą inspiracją nie był żaden papież, żaden kardynał, żaden inny biskup, nawet żaden ksiądz czy zakonnica. Była to jedenastoletnia chińska dziewczynka.

Wyjaśnił, że kiedy komuniści przejęli władzę w Chinach, uwięzili księdza na jego własnej plebanii w pobliżu kościoła.
Ksiądz z przerażeniem obserwował ze swojego okna, jak komuniści wchodzą do kościoła i udają się do tabernakulum. Zbezcześcili tabernakulum, zabrali cyborium i rzucili je na podłogę, rozrzucając konsekrowane hostie.
Był to czas prześladowań i ksiądz dokładnie wiedział, ile hostii znajduje się w cyborium: trzydzieści dwie.
Kiedy komuniści odeszli, być może nie zauważyli, albo nie zwrócili uwagi na małą dziewczynkę modlącą się z tyłu kościoła, która widziała całe zajście.
Tej nocy dziewczynka wróciła i wymykając się strażnikowi postawionemu na plebanii, weszła do kościoła. Tam dokonała świętej godziny modlitwy, aktu miłości, aby dokonać zadośćuczynienia. Po godzinie świętej weszła do sanktuarium, uklękła i pochylając się do przodu, językiem przyjęła Jezusa w Komunii św. Mała dziewczynka nadal wracała co wieczór, robiąc swoją świętą godzinę i przyjmując Jezusa Eucharystycznego na swój język.

Trzydziestej drugiej nocy, po spożyciu ostatniej hostii, przypadkowo narobiła hałasu, który obudził strażnika.
Pobiegł za nią, złapał ją i pobił na śmierć kolbą swojego żelastwa. Świadkiem tego aktu heroicznego męczeństwa był ksiądz, który w całkowitym przygnębieniu wyglądał przez okno swojej celi - pokoju.
Kiedy Fulton Sheen usłyszał tę historię, był tak zainspirowany, że obiecał Bogu, że do końca życia będzie codziennie robił świętą godzinę przed Jezusem Sakramentalnym.
Jeśli ta mała dziewczynka mogła swoim życiem świadczyć o realnej Obecności swojego Zbawiciela w Najświętszym Sakramencie, to biskup był zobowiązany do tego samego.
Jego jedynym pragnieniem odtąd miało być przyciągnięcie świata do gorejącego Serca Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
Ta mała dziewczynka nauczyła go prawdziwej wartości i gorliwości, jaką trzeba mieć dla Eucharystii; jak wiara może pokonać wszelki strach i jak prawdziwa miłość do Jezusa w Eucharystii musi przekraczać samo życie.

To, co jest ukryte w Najświętszej Hostii, to chwała Jego Miłości.

Całe stworzenie jest odbiciem najwyższej rzeczywistości, jaką jest Jezus Chrystus.
Słońce na niebie jest tylko symbolem Syna Bożego w Najświętszym Sakramencie.
Dlatego wiele monstrancji imituje promienie słońca.

Jak słońce jest naturalnym źródłem wszelkiej energii, tak Najświętszy Sakrament jest nadprzyrodzonym źródłem wszelkiej łaski i Miłości.

La Hora Santa que da sentido a mi día -Arzobispo Fulton Sheen