Edward7
1865

Utopijny raj – New Age

S. Michaela Pawlik OP, fragment ;
Św. Paweł w wielu swych listach zapewnia, że gwarancją zbawienia jest Jezus Chrystus, który umarł na krzyżu i zmartwychwstał. Zmartwychwstaniem udowodnił swoją Boską moc. Poza Nim nie ma innego człowieka,który byłby jednocześnie Bogiem, a więc bezwzględnie nieomylnym nauczycielem i Zbawicielem. Dlatego trudno zrozumieć katolików, którzy potrafią Go zostawić, a szukać mistrza lepszego... Pewno postępują zgodnie z przysłowiem: „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie”. Krytykuje się dzisiaj duchowieństwo, przypisując mu niejednokrotnie zmyślone winy, ale mało jest tych, którzy próbują stanąć w prawdzie i porównać naszych duchownych z moralnością liderów innych wyznań.

Przy szczerym porównaniu okazuje się, że pomimo różnych zastrzeżeń, nasi duchowni stoją na wyższym poziomie moralnym, są mniej egoistyczni, Bez zmartwychwstania Chrystusa nie byłoby pełnego zwycięstwa nad szatanem i nad grzechem... Niesprawiedliwa krytyka i ośmieszanie świętego Kościoła zniechęca do niego szczególnie osoby infantylne i sugestywne. Duże nieporozumienie wprowadza się też przez błędną interpretację nauki Soboru Watykańskiego II (który wprowadził wieloznaczność dopow.). Zdarza się, że dokumenty soborowe są wykorzystywane przez różnych ludzi w różnych celach, nie zawsze zgodnych z myślą Ojców Soboru.

Jednocześnie pozytywny stosunek Kościoła do religii niechrześcijańskich nie został dotąd oficjalnie skomentowany przez wyznawców tychże religii; za to w Kościele rozpoczęła się swoista „era konieczności” dialogu ze wszystkimi, i to za wszelką cenę. Tymczasem wyznawcy innych religii wcale do naszych dialogów nie podchodzą z entuzjazmem. Jak twierdzą słuchacze zagranicznych duchowych przywódców („mistrzów”) niechrześcijańskich wyznań, niektórzy z nich mówią wprost, że należy porzucić chrześcijaństwo, bo jest religią błędną, a nawet złą, inni zaś, bardziej oględni, nie nakazują odrzucać, ale też nie popierają wyznawania chrześcijaństwa. Oni zdecydowanie dystansują się od chrześcijaństwa.

Tego dystansu brak jest katolikom. A co gorsze, niektórzy z nich powołując się na uznanie przez Ojców Soboru że we wszystkich religiach istnieją jakieś ziarna Bożego Słowa (semina Verbi), mylnie sądzą, że należy studiować niechrześcijańskie księgi uchodzące za „święte”, by znaleźć tam treść objawioną, która może być przez Boga także do nich kierowana. Tymczasem gdziekolwiek te ziarna są, to jednak wszystkie one znajdują się także w „spichlerzu” świętego Kościoła, więc nie trzeba ich szukać poza nim.

Religia katolicka zawiera bowiem całe Objawienie Boże. Nie ma innej religii posiadającej jakieś dodatkowe Objawienia ponad to, które Kościół przekazuje. Szkoda tylko, że na przestrzeni wieków zbyt dużo było czynników występujących przeciw Kościołowi, co przyczyniło się do lekceważenia, odrzucania, fałszowania, a nawet potępiania Jego nauki i szukania Boga oraz większej mądrości w religiach Wschodu, niż we własnej. Zdani na własne rozeznanie, poszukiwacze Boga i „ziaren” Jego Słowa, często trafiają do ateistycznych wspólnot obcej duchowości i, zamiast do Boga, dochodzą – jak np. w buddyzmie – do własnej pustki...

Słynny przedstawiciel japońskiego odłamu zen zwanego rinzai (lub rindzai) całkiem otwarcie przyznaje, że zen nie jest religią, ale stylem ludzkiego życia, który kładzie silny nacisk na życie teraźniejszością. Oświecenie polega na „przebudzeniu się do własnego teraz”, czyli do własnego codziennego życia. Praktyka kontemplacji w kwiecie lotosu zwana zazen jest treningiem ułatwiającym akceptację życia teraźniejszością. Praktyka zazen choć porównywana jest do modlitwy, modlitwą jednak nie jest, gdyż nie jest ukierunkowana na Boga, lecz jest próbą wyłączenia wszelkich form myślenia, z jednoczesnym „otwarciem się na prawdziwego siebie” istniejącego właśnie teraz .

Ocena buddyzmu i hinduizmu w chrześcijańskim świetle

W innych systemach religijnych i filozoficznych istnieje braterstwo plemienne czy kastowe, ale nie ogólnoludzkie. Niestety, podobnie jak w hinduizmie, tak i w innych religiach niechrześcijańskich istnieje wiara w ludzi duchowo wyższych i niższych, czystych i nieczystych, oświeconych i ignorantów, różniących się innymi uprawnieniami. Np. dla hinduisty bramin to „nadczłowiek”, a siudra, to „zwierzę w ludzkim kształcie”; dla muzułmanina grzechem jest krzywdzenie współwyznawców islamu, a cnotą niszczenie tych, którzy nie służą Allachowi; również Żydzi ci, którzy opierają swoją wiarę na poglądach talmudycznych, uznając się za „czystych”, stosują inne prawo dla swych rodaków, a inne dla „goim” uznawanych przez nich za „nieczystych”...

Pomieszanie religijnych poglądów jakie niosą ruchy kontrkulturowe wprowadziło już w błąd niejednego katolika, narażając go, oczywiście, na utratę zbawienia. Dziś wiele osób, jakby „na siłę”, chce znaleźć w religiach pogańskich większą wartość niż w chrześcijaństwie. Jest rzeczą zaskakującą, że nawet najgłębsze i najmądrzejsze zdania zawarte w Piśmie świętym i w nauce Kościoła nie są przez nich tak entuzjastycznie przyjmowane i zachwalane, jak przeciętne wypowiedzi wschodnich „mistrzów”, lub tekstów ich religijnych ksiąg. Egzotyka, tajemniczość, a zwłaszcza odległość świata o zupełnie innej kulturze wpływa na wzrost ciekawości i chęć poznania tamtejszej rzeczywistości. Zanim jednak ktoś ma szansę osobiście i bezpośrednio poznać Wschód, wcześniej poznaje go z literatury lub sensacyjnych opowiadań. Na ich podstawie tworzy sobie nieobiektywne wyobrażenia o tamtejszej rzeczywistości.

Niestety, literatura na ten temat dostępna naszym poszukiwaczom jest niejednokrotnie opracowana przez ludzi Zachodu zniechęconych lub wrogo nastawionych do Kościoła, którzy wybiórczo prowadzą selekcję wschodnich tekstów religijnych tak, by móc przekonywać swych czytelników o wyższości niechrześcijańskich poglądów. Poza tym teksty wybrane z indyjskiej literatury nie są przekazywane tak, jak je rozumieją tamtejsi ludzie, lecz interpretowane według intencji tłumacza i dostosowane do mentalności odbiorców tak, by zdobyć sobie popularność szczególnie wśród inteligencji i młodzieży. Reklama i propaganda robi swoje... Dlatego współczesne formy hinduizmu, czy buddyzmu rozpowszechniane na Zachodzie, daleko odbiegają od ich pierwowzorów.

Zwolennicy religii Wschodu często wychwytują wszelkie przejawy zainteresowania się nimi przez duchowieństwo, aby usprawiedliwić siebie... piękne stroje ich wyznawców i wesoła muzyka zwabiła wielu młodych ich sympatyków nie znających indyjskiej ideologii, i... wpadli w sidła – odwrócili się od Prawdy głoszonej przez Jezusa Chrystusa i wiary w zmartwychwstanie, a uwierzyli w bożka Krysznę i w boskość swego guru, który ich traktuje, jak bezwolne istoty oraz wprowadza w błędną wiarę, że istnieje reinkarnacja. W ten sposób naraża ich na potępienie, ponieważ wiara w bożka Krysznę i reinkarnację przekreśla sens Eucharystii oraz Chrystusowej Męki i zmartwychwstania, a tym samym przekreśla wartość wszystkich
Sakramentów św., które z Krzyża Jezusa Chrystusa czerpią swą zbawczą moc.

Nie tylko wiara w reinkarnację jest niezgodna z Bożym Objawieniem, ale błędna jest też hinduistyczna wiara, która głosi, że wszystko, co istnieje, to jeden i ten sam odwieczny, duchowy Byt, który częściowo manifestuje się w zmiennym, złudnym materialnym świecie.

Tego typu wiara stała się podstawą monizmu, panteizmu i magii, co w praktyce doprowadziło do politeizmu i kultu obiektów przyrody (kult matki ziemi - brahmy - gaii - pachamamy ) oraz do traktowania niektórych ludzi jako bogów.

Wśród wielobóstwa i lekceważenia świata materialnego, rozwinęły się różne formy kultu, pośród których na pierwsze miejsce wysunął się kult Wisznu jako „boga” życia, płodności i urodzajów, połączony m.in. z nierządem świątynnym. Kult Wisznu jest tego samego typu co kult Baala, którym Bóg się brzydzi i na kartach Starego Testamentu ostrzega swych czcicieli, by mu nie ulegali. Drugim również bardzo powszechnym jest kult Sziwy i Kali jako „bogów” śmierci, chorób i kataklizmów, połączony m.in. z orgiami i praktyką składania krwawych ofiar nawet z istot ludzkich. Analogicznym kultem potępionym przez Boga, był kult Molocha, któremu składano krwawe ofiary nawet z ludzi, nad czym bolał szczególnie prorok Jeremiasz.


Praktyka krwawych ofiar u czcicieli Sziwy i Kali wypływa z ich wiary, że można osiągnąć nowe życie niszcząc stare – zgodnie z wiarą w reinkarnację. Według głęboko wierzących hinduistów reinkarnacja jest tylko zmianą materialnej formy, przez którą manifestuje się duchowy Byt. Z punktu widzenia wiary w reinkarnację masowa zagłada życia traktowana jest jako sposób na uzyskanie życia nowego, odmłodzonego i doskonalszego, niż poprzednie. Stąd w Indiach istnieje np. doroczna noc zniszczenia zwana „Sziu-ratri” (noc Sziwy), kiedy to grupy młodych mężczyzn, w określoną zwyczajem religijnym noc, podpalają lasy, wycinają sady, niszczą plantacje oraz życie zwierząt, a niekiedy i ludzi. Chociaż praktykowanie zniszczeń podczas Sziuratri na ludziach jest dziś zakazane przez indyjskie ustawodawstwo, to jednak jeszcze występuje w tych rejonach, gdzie zachowała się żywa wiara w reinkarnację i dużo jest gorliwych czcicieli Sziwy i Kali. Inną skrajnością negującą wartość ciała jest wyniszczanie go drogą ascezy dla szybszego uwolnienia uwikłanej w nim duszy.

Przeciwko lekceważeniu wartości świata materialnego, a szczególnie życia ludzkiego już w starożytnych Indiach pojawiali się krytycy, którzy głosili odwrotne poglądy, a mianowicie negowali istnienie czegokolwiek poza światem materialnym. Przykładem tego, może być następujący tekst z dzieła pt. Brhaspati-Sutra (z ok. VI w. przed Chr.): „ziemia, woda, ogień i powietrze (czczono jako bóstwa - przyp. red.) są elementami. Ciało, zmysły i obiekty są rezultatem różnych połączeń tychże elementów. Świadomość powstaje z materii, tak jak toksyczność wina powstaje ze sfermentowanego soku. Dusza jest niczym innym jak tylko przytomnym ciałem. Przyjemność jest jedynym celem ludzkiego życia. Tylko śmierć powoduje wyzwolenie...” I dalej: „Jedz, pij i żeń się, bo z chwilą, przerobienia twego ciała w popiół, nie ma nadziei na przyjście tu z powrotem. Nie ma innego niematerialnego świata. Żadna dusza nie ujdzie śmierci. Religia jest po to, by kapłani mieli utrzymanie. Wszystkie religie są wytworem chorego umysłu...” . Ten pogląd powtórzył później Karol Marks.

Dzisiaj tradycyjna etyka indyjska stawia człowiekowi cztery cele jego życia: artha – zdobycie dóbr materialnych, kama – zaspakajanie zmysłów, dharma – pełnienie odziedziczonej po rodzicach funkcji społecznej (stanowiska w hierarchii społecznej), moksha – uwolnienie duszy z więzów ciała. Różni mistrzowie podają różne sposoby realizowania powyższych celów, które przeważnie nie są zgodne z Dekalogiem. Szczególnie przestępcze w świetle Bożych przykazań są sposoby realizowania arthy (zdobywania dóbr) i kamy (zaspakajanie zmysłów) zwłaszcza przez kasty wyższe. Również dziedziczność dharmy jest źródłem niesprawiedliwości społecznej i dyskryminacji kastowej, a ludziom pokrzywdzonym obiecuje się powtórne życia na ziemi, w którym mogą mieć nadzieję osiągnięcia tego, czego obecnie są pozbawieni i tak trzyma się ich w złudzeniu oraz bierności...

Papież Jan Paweł II : „Oświecenie, jakiego doznał Budda, sprowadza się do przeświadczenia, że świat jest zły. Jest on też źródłem zła i cierpienia dla człowieka. Ażeby wyrwać się z tego zła, trzeba wyzwolić się od świata. Trzeba zerwać te więzy, jakie łączą nas z zewnętrzną rzeczywistością – więzy istniejące w naszej ludzkiej psychice i somatyce. Im bardziej uwalniamy się od tych więzów, im bardziej wszystko, co światowe, staje się nam obojętne,

tym bardziej wyzwalamy się od cierpienia, czyli od zła, które pochodzi od świata. Czy w ten sposób przybliżamy się do Boga? W ‘oświeceniu’ przekazanym przez Buddę nie ma o tym mowy. Buddyzm jest w znacznej mierze systemem ’ateistycznym’. Nie wyzwalamy się od zła poprzez dobro, które pochodzi od Boga, Wyzwalamy się tylko poprzez zerwanie ze światem. Pełnia tego zerwania, to nie zjednoczenie z Bogiem, ale tak zwana nirwana, czyli wejście w stan doskonałej obojętności względem świata. Zbawić się, to przede

wszystkim uwolnić się od zła, zobojętnieć na świat, który jest źródłem zła. Na tym cały proces duchowy się kończy. (...)

Nieraz próbuje się tu nawiązać do mistyków chrześcijańskich. (...) Jeżeli jednak św. Jan od Krzyża w swojej ‘Drodze na Górę Karmel’ mówi o potrzebie oczyszczenia, oderwania się od świata zmysłowego, to jednak to oderwania nie jest celem samym w sobie. (...) Doktor Kościoła nie proponuje samego tylko oderwania od świata. Proponuje oderwanie się od świata dla zjednoczenia się z tym, co jest poza- światowe, a to, co jest poza- światowe, nie jest ‘nirwaną’, ale jest Osobą, jest Bogiem. Zjednoczenie z Nim urzeczywistnia się nie na drodze samego oczyszczenia, ale poprzez miłość. (...)

Tak więc przy całej zbieżności jest tu zasadnicza rozbieżność. Mistyka chrześcijańska poprzez wszystkie wieki (...), nie wyrasta z czysto negatywnego ‘oświecenia”, które uświadamia człowiekowi zło, jakim jest przywiązanie do świata poprzez zmysły, poprzez intelekt i poprzez ducha. Mistyka ta rodzi się z Objawienia Boga Żywego. Ten Bóg otwiera się na zjednoczenie z człowiekiem i ten Bóg otwiera też w człowieku zdolność jednoczenia się z Nim, przede wszystkim poprzez cnoty teologiczne, poprzez wiarę, nadzieję,

a nade wszystko poprzez miłość. Chrześcijańska mistyka we wszystkich stuleciach, aż do naszych czasów (...) buduje chrześcijaństwo w tym, co jest dla niego najbardziej istotne. Buduje też Kościół jako wspólnotę wiary, nadziei i miłości. Buduje cywilizację. Jest to owa ‘zachodnia cywilizacja’ naznaczona pozytywnym odniesieniem do świata, zbudowana poprzez osiągnięcia nauki i techniki, które w jakimś sensie mają swój wspólny początek zarówno w tradycji filozoficznej starożytnej Grecji, jak też w Objawieniu chrześcijańskim. Prawda o Bogu Stwórcy i o Chrystusie Odkupicielu świata jest potężną siłą inspirującą, stałą afirmacją stworzenia, stałą potrzebą jego przetwarzania i udoskonalania”


Jak to trafnie Papież określił: „buddyzm jest w znacznej mierze systemem ateistycznym” (satanistycznym dopow.). Dlatego dziś spośród wielu religii Wschodu buddyzm staje się coraz powszechniejszy zwłaszcza w środowiskach zlaicyzowanych i ateistycznych, gdyż nie odwołuje się do ponadludzkich autorytetów, a stwarza warunki do duchowych przeżyć, czego w zlaicyzowanym świecie brakowało. Buddyzm jest również bliższy świeckiej mentalności z tego powodu, że tam, gdzie nie ma pojęcia Boga, nie ma też pojęcia grzechu jako wykroczenia przeciwko Jego woli. Dziś zatracone zostało pojęcie grzechu.

Jeżeli w ogóle słowo „grzech” jest używane, to rozumiane jest jako czyn szkodliwy dla człowieka, a w buddyzmie pojmowany jest jako przeszkoda do osiągnięcia błogostanu i nirwany. Poza wspólną duchowością pomiędzy buddyzmem i ateizmem, inną
przyczyną przyjmowania buddyzmu na Zachodzie jest szukanie zmiany stylu życia. Europejscy buddyści niejednokrotnie w imię wolności odeszli od tradycji chrześcijańskiej. Tymczasem odrzucając autorytet Boga wcale nie stają się „wolni”, jakby się mogło wydawać, bo ich absolutnym autorytetem moralnym i wyrocznią we wszystkich sprawach staje się mistrz (rosi, guru, lama itp.), od którego uczeń jest całkowicie uzależniony. Dlatego rozwój doskonałości ucznia uwarunkowany jest poziomem intelektualnym i duchowym jego mistrza. Brak autorytetu Boga wpływa na pojawianie się bardzo samolubnych, a nawet przestępczych mistrzów, którzy czując się najwyższą osobą bosko-ludzką stają się panami życia i śmierci swoich wiernych, więc dowolnie nimi manipulują. Ci, którzy porzucili chrześcijaństwo unikając „jarzma” Bożego prawa, wzięli na siebie o wiele cięższe jarzmo, jakim jest prawo egoistycznego człowieka, który nimi włada.

Jest oczywiste, że chrześcijanin przechodzący na buddyzm na pewno
zniża swój poziom duchowy. Jednak wobec hinduizmu buddyzm do dnia dzisiejszego jest wyzwaniem dla panującej w Indiach dyskryminacji kastowej. Przykładem tego może być postawa prof. Ambedkara – jednego z twórców współczesnego ustawodawstwa Indii, który widząc, że nie weszły w życie paragrafy ustawy obalającej dyskryminację kastową, zwątpił w możliwość jej realizacji w hinduistycznym światopoglądzie. Dlatego przeszedł na buddyzm, który nie sankcjonuje kastowego systemu. W 1956 roku poddając się ceremonii przyjęcia buddyzmu prof. Ambedkar zniszczył publicznie hinduistyczną księgę Manusmriti, która jest wedyjską „świętą” księgą prawa sankcjonującą dyskryminację kastową. Wyrażając swój protest przeciwko kastowości, odrzucił hinduizm, mówiąc: „Religia, która dopuszcza aby jej wyznawców dotknąć mogło zwierzę, ale nie pozwala aby ich dotknęła ludzka istota, nie jest religią lecz szyderstwem. Religia, która zmusza ludzi ciemnych do pozostania ciemnymi, a biednych do pozostania biednymi nie jest religią lecz przestępstwem” .

Niezależnie więc od ateistycznej postawy Buddy, nauka jego w hinduistycznym świecie była (i nadal jest) reformatorska, zmieniająca rasistowskie myślenie kastowe na bardziej demokratyczne. Wobec hinduizmu buddyzm jest rzeczywiście wielkim krokiem naprzód i za to Budda zasługuje na uznanie. Ale ponieważ Budda nie znał Boga, więc tak, jak każdy człowiek przy pomocy tylko własnego rozumu nie był w stanie dotrzeć do tajników Boskiej rzeczywistości. Toteż buddyzm, chociaż posiada pewne ziarna prawdy, to jednak nie dorównuje religii katolickiej, która zawiera pełnię Prawdy objawioną przez Boga w Osobie Jezusa Chrystusa. Toteż buddyzm pozbawia człowieka łączności z całą rzeczywistością nadprzyrodzoną. Niestety, Budda nie znał Boga, więc nie miał pojęcia o rzeczywistości nadnaturalnej, dlatego zastanawiając się nad sensem życia i zgłębiając to, co był w stanie poznać własnym doświadczeniem oraz intelektualnym wysiłkiem, odkrył pustkę – bo naprawdę taka jest rzeczywistość...

Rzeczywistość bez Boga jest naprawdę pustką! Widzimy to i dzisiaj, że wiele ludzi nie mających prawdziwej wiary w Osobowość miłującego Boga, zatraca poczucie sensu życia. Myli się więc ten, który myśli, że w buddyzmie znajdzie drogę do Boga. Spróbujmy, z punktu widzenia katolickiego, wyobrazić sobie szansę rozwoju duchowego człowieka i osiągnięcia głębokiego zjednoczenia z Bogiem bez wiedzy o Nim, bez znajomości Jego woli wyrażonej w przykazaniach, bez źródeł łaski, bez korzystania z Sakramentów św. ustanowionych przez Jezusa Chrystusa, bez nieomylnego przewodnictwa Kościoła świętego, bez
znajomości rzeczy ostatecznych człowieka, bez przykładu jaki nam zostawił Jezus – odwieczne SŁOWO samego Boga; i jeszcze ten człowiek zdanytylko na własną intuicję i ślepe posłuszeństwo mistrzowi nie posiadającemu prawdziwej wiedzy o rzeczywistym Bogu... Jaką wówczas będzie miał szansę rozwoju duchowego? Czy na tej drodze będzie miał szanse osiągnięcia wiecznego szczęścia w miłosnym zjednoczeniu z Bogiem, którego ani nie poznał, ani nie kochał?...

Nawet buddyzm gnostycki, który wprawdzie uznaje istnienie „boga” ( ale bezosobowego dopow.) i nieśmiertelnej duszy, nie dorównuje chrześcijaństwu, ponieważ myli prawdziwego Boga ze zwykłym człowiekiem, jakim był Budda oraz głosi złudną wiarę w wędrówkę duszy! Przecież to jest ogromne złudzenie: myśleć, że będzie się żyło jeszcze raz w ludzkim ciele, gdy tymczasem wyraźnie jest napisane, że „postanowione jest człowiekowi raz umrzeć, a potem sąd” (Hb 9, 27). Czy żyć utopią jest radośniej i lepiej niż znać rzeczywistość i być na nią odpowiednio przygotowanym?... Właśnie hinduizm czy buddyzm w stosunku do chrześcijaństwa ma się tak, jak utopia do rzeczywistości...

Czy ten, kto okresowo może wprowadzać się w trans i żyć utopią dającą mu chwilowe poczucie szczęścia, jest bardziej szczęśliwym od tego, kto euforycznego transu nie doświadcza, lecz zna rzeczywistość i w jej świetle widzi swoje realne życie doczesne i wieczne? Poza tym, niezależnie od sympatii czy antypatii do Buddy, Kryszny, Dalajlamy, Sai Baby, Maitreyi czy innych bożków, trzeba zdać sobie sprawę, że przez oddawanie im boskiej czci, obraża się Tego, który naprawdę jest Bogiem. On swoim wyznawcom dał przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych obok Mnie” (Wj 20,3) i ostrzegał mówiąc: „Ktokolwiek by składał ofiary innym bogom poza samym Jahwe, podlega klątwie” (Wj 22,19).

Bóg zakazał czcić bożków, ponieważ ich wyznawcy głoszą błędne poglądy, które nie prowadzą do zbawienia(!) Więc naraża się na utratę zbawienia ten, kto lekceważy Prawdę, a wybiera błędną wiarę, jaką jest np. głoszona przez wyznawców w/w bożków wiara w reinkarnację dusz oraz w boskość guru, czy innych władców. Katolik, który przyjmuje wiarę w reinkarnację oraz w boskość jakichkolwiek „mistrzów”, naraża się na potępienie, ponieważ wiara w reinkarnację jest sprzeczna z wiarą w zbawczą moc krzyżowej ofiary Jezusa Chrystusa i Sakramentów świętych. Gdyby bowiem było to prawdą, że każda dusza samoistnie oczyszcza się przez coraz to doskonalsze wcielenia, to komu byłaby potrzebna ofiara Jezusa Chrystusa? Jaki sens miałyby ustanowione przez Niego Sakramenty święte, których moc płynie właśnie z tej ofiary? W świetle całego Paschalnego Triduum jakże tragiczny jest fakt, że wielu katolików w jakimś duchowym zaślepieniu rezygnuje z realnej drogi do zbawienia, jaką ukazał nam Zbawiciel, a fascynuje się chwilowym przeżywaniem iluzorycznych doznań. Należałoby tutaj przypomnieć sobie pierwszych chrześcijan, którzy apostazję, czyli odejście od chrześcijaństwa zaliczali do najcięższych grzechów. Św. Piotr Apostoł tak pisze na temat chrześcijan odstępujących od chrześcijaństwa: „Jeżeli bowiem uciekają od zgnilizny świata przez pozna- nie Pana i Zbawcy Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej ponownie zostają pokonani, a koniec ich jest gorszy od początków. Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości , aniżeli poznawszy ją odwrócić się od podanego im świętego przykazania...” (2 P 2,20-22).
Wydaje się, że apostazję pierwszych chrześcijan można by wytłumaczyć lękiem przed straszliwymi torturami, jakie zadawali im prześladowcy z polecenia ówczesnych władz. Natomiast apostazję współczesnych chrześcijan trudno usprawiedliwić ...(odawanie czci pachamamie ....)

Wyżej zastanawialiśmy się nad psychologicznymi i socjologicznymi
przyczynami braku wiary i apostazji. Ale zjawisko to może być jeszcze historycznie uzasadnione warunkami XX wieku, gdy wniwecz obracały się największe fortuny, a bogaci często musieli podzielić los do niedawna pogardzanych przez siebie nędzarzy. W tych warunkach bliska stała się myśl, że szczęście dać może jedynie brak pragnień i potrzeb, które, gdy nie mogą być zaspokojone, stają się przyczyną niepokoju, przygnębienia i niezadowolenia z życia. Poza tym, straszliwe cierpienia, które dotknęły milionów ludzi w pierwszej połowie XX wieku, podczas krwawej rewolucji i aż dwóch wojen światowych, doprowadziły wielu do przeświadczenia, że świat jest ze swej natury zły. Ten właśnie pesymistyczny pogląd na świat dobrze koresponduje z przeżyciem Buddy, jakiego doznał on na widok ludzkiej niedoli.

Zdawać by się mogło, że jest tu zbieżność buddyjskiej oceny świata
z poglądami niektórych mistyków chrześcijańskich. W pismach Ojców Kościoła czasem określa się ziemię jako „padół płaczu”, gdzie skażenie wskutek pierworodnego grzechu przejawia się w wielkiej niedoskonałości ludzi i świata. Ale wśród tego skażenia stanął KRZYŻ, w obliczu którego człowiek będący „prochem i niczym” wierzy, że jako stworzony na obraz i podobieństwo Boże, został odkupiony i w Nim ma szansę przezwyciężenia swej znikomości, a współpracując z Nim może mieć udział w Jego zbawczej
mocy i stać się przybranym dzieckiem Boga i dziedzicem nieba! „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” – pisze św. Paweł Apostoł. On z niczego się nie chlubił, lecz – jak sam pisze – „tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa,..” (Ga 6 ,14).
Krzyż nie jest więc symbolem śmierci, lecz życia. Nie śmierć, lecz
zmartwychwstanie jest zakończeniem drogi krzyżowej Jezusa Chrystusa
i dzieła zbawienia. W Chrystusie na Krzyżu ukazała się Boża sprawiedliwość i Boża miłość. Boża sprawiedliwość domagała się kary za grzech, a Bóg, w swojej wielkiej miłości do człowieka, tę karę wziął na siebie w Osobie Jezusa Chrystusa. Już prorok Izajasz o Nim tak pisał: „On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści. On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,4-6).
Tak, chłostę, która nam się należała, On wziął na siebie, aby nas obdarzyć łaską zbawienia. Chrystus na Krzyżu jest więc przede wszystkim objawieniem nieskończonej ojcowskiej Miłości Boga do swych dzieci; Miłości zwyciężającej nienawiść i zło, jako źródła śmierci. Ta zwycięska Miłość objawiła swą moc w wielkanocny poranek. I właśnie wieść o tym zwycięstwie ogłaszali jego świadkowie jako „Ewangelię”, czyli Dobrą Nowinę.
Apostołowie nie żyli więc w cieniu krzyża jako narzędzia tortur, lecz pozostali wierni Krzyżowi, jako drodze do zbawienia, gdyż w nim jest moc zwyciężająca szatana, grzech i widmo wiecznej śmierci. Chrześcijanie dobrze rozumiejący sens Paschalnego Misterium nie głoszą cierpiętnictwa, lecz wieść o zmartwychwstaniu Chrystusa i mocy Ducha Świętego, którego On posłał, dlatego śpiewają: „alleluja” – „radujmy się”. Poczucie słabości i pesymizmu wobec cierpienia obezwładnia tych, którzy nie ufają Jezusowi
Chrystusowi i nie otwierają się na działanie Jego łaski. Zapominają, że On powiedział: „beze Mnie nic uczynić nie możecie”, dlatego nie budują swego życia na Nim, lecz licząc na siebie, w decydujących momentach okazują się bezsilni i nic nie znaczący. Natomiast człowiekowi wierzącemu w moc Krzyża nie wystarcza cierpiętnicza wersja chrześcijaństwa, bo wie, że Krzyż jest największą w świecie Potęgą, bo z niego trysnęło nieśmiertelne Życie, w którym i my mamy udział. Św. Paweł Apostoł pisze: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie (...) Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie” (Rz 6 3-4; 9-11).
Chociaż życie każdego człowieka naznaczone jest cierpieniem, to jednak różna jest jego wartość dla wyznawców różnych religii. Wyznawcy pogańskich religii dążą do ucieczki przed cierpieniem w iluzoryczny trans poprzez ćwiczenia zen, jogi, medytację transcendentalną czy przez inną autohipnotyczną technikę, aż do zatracenia swej tożsamości w martwej, bezosobowej „Jaźni” lub oceanie „kosmicznej Energii”. Natomiast dla chrześcijan cierpienie jest drogą do uświęcenia się i przejściem z doczesności
do realnego, nieśmiertelnego Życia. Źródłem tego Życia jest właśnie Krzyż pełen chwały zmartwychwstania. Dlatego Jezus Chrystus mówi: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci 114 ...” (Łk 9, 23-24). A więc, stoi przed nami wybór: realizowanie siebie szukając własnej „wielkości”, czy realizowanie woli Bożej naśladując najdoskonalszego Mistrza – Jezusa Chrystusa.

...
Monoteizm sam w sobie nie mówi jeszcze nic o tożsamości owego jedynego Boga. Innymi słowy, nie wystarczy po prostu powiedzieć, że jest tylko jeden Bóg, kiedy wskazuje się na niewłaściwego Boga!
Ktoś może utrzymywać, że Ra, Izys czy Ozyrys jest jednym prawdziwym Bogiem, co wcale nie oznacza, że chrześcijańskie i egipskie bóstwa są jednym i tym samym.
Starożytni mogli uczyć, że Baal albo Moloch był jedynym prawdziwym Bogiem. Podobnie Grecy mogli utrzymywać, że Zeus czy Jupiter był jedynym prawdziwym żywym Bogiem. Utrzymywanie tylko, że jest jeden prawdziwy Bóg nie daje jeszcze podstaw do automatycznego utrzymywania, że Bóg, którego się wybrało jest prawdziwy.
W tym wypadku, Bóg, jaki objawił się w Biblii, ukazał Swoją naturę i Swoje imię, aby niemożliwe było mylenie Go z otaczającymi pogańskimi bóstwami.
Kult bożka księżycowego, jaki praktykowali Arabowi za czasów Mahometa został przeistoczony w monoteistyczną religię. Ponieważ Mahomet rozpoczął z pogańskim bóstwem, nie dziwi, że skończył z pogańskim bogiem w koranie.

W tekście pominięte kwestie ; "ziarenek prawdy" z innych religii , niestety z tych ziarenek wyrosły chwasty i zasłoniły prawdę, obecnie w gąszczu różnych "półprawd" Prawda Katolicka jest niszczona ...
Edward7
Ruch New Age opiera się na ogromnej i bardzo dobrze zorganizowanej międzynarodowej siatce skupiającej tysiące różnych grup, fundacji, klubów, lóż i sekt religijnych,
których wspólnym celem jest przygotowanie świata na nadciągającą Nową Erę, „Erę Wodnika.” Oto mała próbka organizacji do nich należących (zachowano angielskie
nazwy oryginalne): Amnesty International, Zero Population Growth, California …Więcej
Ruch New Age opiera się na ogromnej i bardzo dobrze zorganizowanej międzynarodowej siatce skupiającej tysiące różnych grup, fundacji, klubów, lóż i sekt religijnych,
których wspólnym celem jest przygotowanie świata na nadciągającą Nową Erę, „Erę Wodnika.” Oto mała próbka organizacji do nich należących (zachowano angielskie
nazwy oryginalne): Amnesty International, Zero Population Growth, California New Age Caucus, New World Alliance (założony przez Marka Satina), World Goodwill, The
Church Universal and Triumphant (Ascended Master Teachings), The Theosophical Society (Towarzystwo Teozoficzne), the Forum, Planetary Initiative For The World We
Choose, Club of Rome (Klub Rzymski), Christian Science (Stowarzyszenie Chrześcijańskiej Nauki) i Unity School of Christianity. Lista ta prezentuje wszechstronność
całego ruchu i ich wpływ na całą światową ekonomię, politykę i religię.
NAM (New Age Movement – Ruch New Age) uzyskał wielkie wpływy w prawie wszystkich dziedzinach naszej kultury – socjologii, psychologii, medycynie, rządach,
ekologii, nauce, sztuce, edukacji, świecie biznesu, mediach, świecie rozrywki, sporcie a także Kościele. Ruch ten działa poprzez wiele rodzajów aktywności i ugrupowań.
Wyraża się w takich religijnych formach jak Stowarzyszenie Chrześcijańskiej Nauki, Unity czy różne formy czarnoksięstwa. Działa również w inicjatywach sekularnych, na
różnych seminariach dotyczących potencjału ludzkiego, w inicjatywach propagujących medytację transcendentalną, niektóre praktyki medycyny alternatywnej, w niektórych
szkołach prywatnych.NAM oficjalnie nakłania ludzi o do otworzenia się na wszelkie religie (sekty), lecz celem nadrzędnym leżącym u podstaw tych nauk, jest starannie
zaplanowane podważenie wierzeń Chrześcijańskich przy pomocy różnych kombinacji gnostycyzmu i okultyzmu.

Podstawowym celem New Age jest "zaprowadzenie pokoju" na świecie i wkroczenie w Erę Wodnika. Ma to być osiągnięte poprzez rządy antychrysta podającego się za
,,Jezusa'' (ZWIEDZENIE LUDZKOŚCI OPISANE W APOKALIPSIE ŚW. JANA),- tego który ,,nauczy'' ludzi żyć w pokoju z innymi.

Ważną część w środowisku New Age zajmuje termin „świadomości chrystusowej”. Innymi słowy Chrystus staje się dla nich funkcją a nie osobą, w tym wypadku Jezusa
którego chrześcijanie znają jako Chrystusa (z greckiego: namaszczony). Idea ta głosi że Jezus nie był jedynym Chrystusem, lecz dostąpił on możliwości uzyskania
„świadomości chrystusowej” (po ludzku- był wielkim mistrzem duchowym, guru który dostąpił oświecenia) tak jak budda, kriszna czy mahomet. Jest to antyczna gnostycka
religia wywodząca się z Babilonu i z religii tajemnych – Narodziny Pogaństwa). New ago-wcy twierdzą że Jezus „świadomość chrystusową” uzyskał podczas chrztu a
stracił wraz ze śmiercią na krzyżu. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. (8) Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce.Ja Jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony...
(Ewangelia Jana 10:7-8, Biblia Tysiąclecia)

Gnoza jest specyficzną, tajemną wiedzą, dostępną tylko „wybranym", która ma im przynieść wyzwolenie i boskość. Poprzez intuicyjne odkrycia i inicjację w sekretnej
doktrynie”, taki człowiek osiąga zrozumienie (przebudzenie) swojego ''prawdziwego Ja''. Jednak nie chodzi w gnozie o poznanie rozumowe, ale o specyficzne,powstające
w świadomości gnostyka przekonanie o własnej boskości, czyli odkrycie posiadania ducha bożego (boskiej iskry).
Doktryna Gnozy pasuje też do opisu „Planu” ustanowienia światowego rządu i do jednej światowej religii - religii Antychrysta – odrzucenia Chrześcijańskiego Boga, deklaracji że to człowiek jest Bogiem, zwrócenie się do człowieka. Religie które mają dwa kręgi wtajemniczenia, zewnętrzny - znany dla wszystkich i wewnętrzny -ukryty okultystyczny - są religiami czlowieka - szatana który che zmylić ludzi- są to religie w których występuje gnoza.
Gnostycy uważają też; że nie wszyscy ludzie mogą osiągnąć stan boskości, bo nie wszyscy ludzie pochodzą od ich ojca najwyższego. Dzielą oni rodzaj ludzki na trzy
kategorie: duchowych, odczuwających i materialnych.„Materialni" to ludzie-zwierzęta, zanurzeni w codziennym błocie, które jest ich przeznaczeniem i kresem.
W gnozie można odnaleźć z łatwością korzenie judaizmu talmudycznego, wszelkiego nazizmu i wszelkiego rodzaju rasizmu ideologicznego.

Synkretyczny New Age, wyznający naturalizm, panteizm i okultyzm, jest bliski ideowo kabalistycznej doktrynie żydomasooskiej. Wszystko wskazuje na to, że ma
to być jedyna dozwolona religia zjednoczonego Nowego Świata.
Lista kultów i religii związanych z agendą new age przy ONZ jest bardzo duża np;
A Course in Miracles,Adelphi,Astara,Szkoła Tajemna (Alice Bailey),Buddyzm,Dalai Lama,Druidzi,Hinduizm,Hare Krishna,Świadkowie Jehowy,Lucis Trust, ( Na początku
swojego istnienia organizacja nazywała się lucifer trust),Szkoły Tajemnic,Różokrzyżowcy ,Medytacja transcendentalna (TM),Zen,Teozofia,Kulty UFO, Urarius, i wiele innych.

6 podstawowych tez New Age (czyli kłamstwo na całego):
1.Wszystko jest jednym
2.Wszystko jest bogiem
3.Ludzkość jest bogiem
4.Zmiana świadomości
5.Wszystkie religie są jednym
6.Optymizm co do kosmicznej ewolucji
Norman Geisler i jego 14 podstawowych „doktryn” religii New Age:
1.Bóg jest nieosobowy
2.Wszechświat jest wieczny
3.Natura materii jest iluzją
4.Życie jest cyklem
5.Reinkarnacja
6.Ewolucja człowieka w kierunku boskości
7.Ciągłość objawień od istot spoza tego świata
8.Identyfikacja człowieka z bogiem
9.Potrzeba medytacji (lub innych technik zmiany świadomości)
10.Praktykowanie okultyzmu (astrologia, medium itd.)
11.Wegetarianizm i medycyna holistyczna
12.Pacyfizm
13.Jeden światowy porządek
14.Synkretyzm (zjednoczenie wszystkich religii)

Grzech i Zbawienie w sekcie new age

W New Age nie ma miejsca na pojęcie „grzech”. Grzechu nie ma gdyż nie ma transcendentnego Boga przeciwko któremu moglibyśmy się zbuntować. Nie ma żadnych
władców ani moralnych imperatyw. New Age nie przyjmuje do wiadomości że pierwszy człowiek, Adam, zgrzeszył i tym samym wszyscy ludzie są grzesznikami. Sekta new
age uczy, że prawdziwa esencja człowieka jest boska i perfekcyjna. New Age nie rozróżnia grzechu. Zamiast tego mówi o „kłopotliwych pragnieniach” które uznaje za
naturalne ludzkie impulsy które odciągają świadomość od osiągnięcia boskości, tak więc mogą być „kłopotliwe” ale nie są grzechem (np.buddyzm). Ponieważ wierzą oni
że każdy człowiek jest bogiem i posiada nieskończony potencjał do samodoskonalenia, grzech który definiuje Biblia jest przez nich odrzucany (Dlatego też jak przez
jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli tak mówi Biblia).
Grzech jest tutaj tylko nieznajomością ludzkiej „wewnętrznej boskości”. Ponieważ nie istnieje, nie ma potrzeby dla skruchy czy wybaczenia, według tej doktryny każda ludzka
wada jest co najwyżej brakiem w oświeceniu, eliminowana jest więc potrzeba zbawienia czy Zbawiciela. Wierzenia New Age nie różnią się zbyt wiele od doktryn
satanizmu, lucyferian-izmu czy thelemy Aleistera Crowleya.

Termin Zbawienie dla New Age nie istnieje. Dusza jest dla nich częścią wszechświata i nie może umrzeć. Reinkarnuje się w innym ciele.(talmud-żydzi, buddyzm,hinduizm)
Dobra lub zła karma zebrana w poprzednim życiu determinuje nasze nowe wcielenie. Człowiek powinien szukać wyższych stanów świadomości i wyższych planów
istnienia. Nie ma jednej idealnej drogi dla tego celu, oświecenie można osiągnąć na wiele różnych sposobów [tak jak uczy kabała]. Cykl reinkarnacji i zbierania karmy
poprzez swoje czyny(gnoza) stoją w opozycji do Chrześcijańskiej koncepcji zbawienia dzięki Bożej Łasce, którą obdarza nas Bóg przez Jezusa Chrystusa.

Chrześcijanin powinien umieć pokazać że Biblia NIE UCZY o reinkarnacji.
(27) A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, (28) tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują. (List do Hebrajczyków 9:27-28, Biblia Tysiąclecia)

Ugrupowania New Age oferują szereg okultystycznych technik mających "pomóc" pojedynczym ludziom, a w efekcie finalnym całemu światu, wyewoluować w kierunku wspólnej świadomości. Techniki te służą osiągnięciu odmiennych stanów świadomości – medytacja transcendentalna,zen, joga, kryształy, channeling (duchowi przewodnicy), para-psychologia, terapia poprzednich wcieleń, akupunktura.bioenergoterapia -są to opętania przez szatana, który oszukuje człowieka niezwykłymi
możliwościami a nawet fałszywym chwilowym pokojem - wszyscy co traktują Boga jako energie bezosobową, już wierzą i są częścią religii New Age,( oświeceni byli np. otwarci na energie z kosmosu - część bezosobowego boga)- czy szatana .

New age o szatanie: Tradycyjne przedstawienie lucyfera jako diabła czy szatana nie występuje w literaturze New Age. Zazwyczaj jest on przedstawiany jako potężna istota światłości i „władca ludzkości”, swoisty apostoł i główny pisarz ruchu new age. Benjamin Creme, wiodący twórca i propagator new age, mówił: „lucyfer przybył z planety Venus 18,5 miliona lat temu; jest reżyserem naszej planetarnej ewolucji, jest barankiem ofiarnym, genialnym synem. Lucyfer dokonał niezwykłej ofiary, ostatecznej ofiary dla naszej planety.” Jedna z czołowych gnostyczek, rosyjska żydówka, Helena Bławatska (1831-1891),zarazem masonka i założycielka Towarzystwa Teozoficzneg(...) pisała - to wyznają masoni - " On, Lucyfer, jest ogniem, światłem, życiem..."