Edward7
1149

Nie ulegajmy pokusie porzucenia Kościoła, ponieważ jest on najeżdżany przez heretyków i rozpustników: to oni muszą zostać wypędzeni!

Arcybiskup Viganò;

Drogi Doktorze. Kokx,

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem Twój artykuł zatytułowany „ Pytania do Viganò: Jego Ekscelencja ma rację co do Vaticanum II, ale jak myślisz, co powinni teraz zrobić katolicy? », Które ukazało się w Catholic Family News 22 sierpnia ( tutaj ). Ponieważ są to bardzo ważne kwestie dla wiernych, chętnie odpowiem na Państwa pytania.

Pyta mnie: „ Co to znaczy„ oddzielić ”od kościoła soborowego według arcybiskupa Viganò? ”. Odpowiadam ci z kolei pytaniem: « Co to znaczy oddzielić się od Kościoła katolickiego według zwolenników Soboru? Chociaż jest oczywiste, że nie jest możliwe mieszanie się z tymi, którzy proponują fałszywe doktryny soborowego manifestu ideologicznego , należy sprecyzować, że sam fakt przyjęcia chrztu i żywych członków Kościoła Chrystusowego nie oznacza przylgnięcia do struktury soborowej; odnosi się to przede wszystkim do prostych wiernych oraz do duchownych świeckich i stałych, którzy z różnych powodów szczerze uważają się za katolików i uznają Hierarchię.

Zamiast tego należy wyjaśnić stanowisko tych, którzy deklarując się jako katolicy, przyjmują heterodoksyjne doktryny, które rozpowszechniły się w ostatnich dziesięcioleciach, mając świadomość, że stanowią one zerwanie z poprzednim Magisterium. W tym przypadku uzasadnione jest zakwestionowanie ich prawdziwej przynależności do Kościoła katolickiego, w którym jednak pełnią oficjalne role, które dają im władzę. Władza sprawowana nielegalnie, jeśli jej celem jest zmuszenie wiernych do przyjęcia rewolucji narzuconej po Soborze.

Po wyjaśnieniu tej kwestii staje się oczywiste, że to nie wierni tradycjonaliści - to znaczy prawdziwi katolicy, jak mówi św. Pius X - muszą porzucić Kościół, w którym mają pełne prawo pozostać i od którego byłoby niefortunne odłączenie się; ale moderniści, którzy uzurpują sobie katolicką nazwę właśnie dlatego, że jest to jedyny element biurokratyczny , który pozwala nie być uważanym na równi z jakąkolwiek heretycką sektą. To ich roszczenie służy w rzeczywistości uniknięciu znalezienia się wśród setek ruchów heretyckich, które przez wieki wierzyły, że mogą reformować Kościół według własnego uznania, stawiając swoją dumę przed pokorną opieką nad nauką naszego Pana. Ale tak jak nie można ubiegać się o obywatelstwo ojczyzny, której język, prawo, wiara i tradycja nie są wspólne; Dlatego niemożliwe jest, aby ci, którzy nie podzielają wiary, moralności, liturgii i dyscypliny Kościoła katolickiego, mogli rościć sobie prawo do pozostania w nim, a nawet do wznoszenia się na stopnie Hierarchii.

Nie poddawajmy się więc pokusie porzucenia - aczkolwiek z uzasadnionym oburzeniem - Kościoła katolickiego pod pretekstem, że jest on najeżdżany przez heretyków i rozpustników: to właśnie ci muszą zostać wyrzuceni z klauzury świętej w dziele oczyszczenia i pokuty, które muszą rozpocząć się od każdy z nas.

Jest również oczywiste, że powszechne są przypadki, w których wierni napotykają poważne problemy z uczęszczaniem do parafii, podobnie jak niewiele jest kościołów, w których Msza Święta jest sprawowana w obrządku katolickim. Okropności, które szerzyły się od dziesięcioleci w wielu naszych parafiach i sanktuariach, uniemożliwiają nawet uczestnictwo w „Eucharystii” bez niepokojenia i narażania wiary. Tak jak bardzo trudno jest zapewnić katolickie wychowanie, sakramenty sprawowane z godnością i solidnym przewodnikiem duchowym dla siebie i swoich dzieci. W takich przypadkach wierni świeccy mają prawo i obowiązek szukać kapłanów, wspólnot i instytutów, którzy są wierni wszechobecnemu Magisterium. I niech będą mogli towarzyszyć chwalebnej celebracji liturgii w Starożytnym Rycie przez wierne trzymanie się doktryny i moralności, bez ustępstw na froncie soborowym.

Sytuacja jest z pewnością bardziej złożona w przypadku duchownych, którzy hierarchicznie zależą od swojego biskupa lub przełożonego zakonnego, ale jednocześnie mają święte prawo do pozostania katolikiem i do celebracji zgodnie z obrządkiem katolickim. O ile z jednej strony świeccy mają większą swobodę poruszania się w wyborze wspólnoty, do której zwracają się na Mszę św., Sakramenty i lekcje religii, ale mniej autonomii ze względu na fakt, że i tak muszą polegać na księdzu; z drugiej strony duchowni mają mniejszą swobodę poruszania się, będąc inkardynowani do diecezji lub Zakonu i poddani władzy kościelnej, ale większą autonomię ze względu na fakt, że mogą zgodnie z prawem decydować o celebrowaniu Mszy świętej i udzielaniu sakramentów w obrządku trydenckim oraz głoście zgodnie ze zdrową doktryną. Motu proprio Summorum Pontificum powtórzyło, że wierni i kapłani mają niezbywalne prawo - którego nie można im odmówić - do korzystania z liturgii, która najdoskonalej wyraża naszą wiarę. Jednak dziś z tego prawa należy korzystać nie tylko i nie tyle, aby zachować nadzwyczajną formę obrzędu, ale by zaświadczyć o przestrzeganiu tego depositum fidei, które doskonale koresponduje tylko w starożytnym rycie.

Codziennie otrzymuję serdeczne listy od księży i zakonników, którzy są marginalizowani, przenoszeni lub wykluczani z powodu swojej wierności Kościołowi: pokusa znalezienia ubi Consistam z dala od zgiełku nowicjuszy jest silna, ale musimy czerpać przykład z prześladowań, które cierpiało wielu świętych, w tym św. Atanazego, który daje nam wzór postępowania w obliczu szerzącej się herezji i prześladowczej furii. Jak wielokrotnie wspominał mój czcigodny brat, bp Atanazy Schneider, arianizm, który dotknął Kościół za czasów Świętego Doktora Aleksandrii w Egipcie, był tak rozpowszechniony wśród biskupów, że niemal doprowadził do przekonania, że ortodoksja katolicka była całkowicie zniknął. Ale to dzięki wierności i heroicznemu świadectwu nielicznych pozostałych wiernych biskupów Kościół był w stanie odzyskać siły. Bez tego świadectwa arianizm nie zostałby pokonany: bez naszego dzisiejszego świadectwa modernizm i globalistyczna apostazja tego pontyfikatu nie zostaną pokonane.

Nie chodzi zatem o pracę od wewnątrz czy z zewnątrz: winiarze są powołani do pracy w Pańskiej Winnicy i tam muszą pozostać nawet kosztem własnego życia; pasterze są powołani do pasienia trzody Pańskiej, do trzymania z daleka drapieżnych wilków i wypędzania najemników, którzy nie dbają o zbawienie owiec i jagniąt.

Ta często cicha i ukryta praca została wykonana przez Bractwo św. Piusa X, któremu przypisuje się niedopuszczenie do zgaszenia płomienia Tradycji w czasie, gdy celebrowanie starożytnej Mszy było uważane za wywrotowe i powód do ekskomuniki. Jego kapłani byli zdrowym cierniem w boku ciała kościelnego, uważanym za nieznośny termin porównania dla wiernych, ciągły zarzut zdrady popełnionej przeciwko ludowi Bożemu, niedopuszczalną alternatywę dla nowego kursu soborowego. A jeśli ich wierność uczyniła nieposłuszeństwo Papieżowi nieuniknioną przy konsekracjach biskupich, to dzięki nim Bractwo mogło uchronić się przed wściekłym atakiem nowatorów i pozwoliło samym swoim istnieniem umożliwić liberalizację starożytnego rytu, do tego czasu zabronione. Tak jak pozwoliło na wyłonienie się sprzeczności i błędów sekty soborowej, zawsze mrugającej do heretyków i bałwochwalców, ale nieubłaganie sztywnej i nietolerancyjnej wobec prawdy katolickiej.

Uważam prałata Lefebvre'a za wzorowego wyznawcę wiary i myślę, że teraz jest oczywiste, jak dobrze uzasadnione i bardzo na czasie potępił sobór i modernistyczną apostazję. Nie należy zapominać, że prześladowania, których arcybiskup Lefebvre był przedmiotem Stolicy Apostolskiej i światowego episkopatu, służyły przede wszystkim odstraszaniu katolików, którzy byli oporni na soborową rewolucję.

Zgadzam się również z tym, co zauważył JE Bernard Tissier de Mallerais, o współistnieniu dwóch bytów w Rzymie: Kościół Chrystusowy jest okupowany i przyćmiony przez soborowy zespół modernistów, który narzucił się w tej samej hierarchii i korzysta z Jego autorytetu... . Kościół Chrystusowy - który nie tylko istnieje w Kościele katolickim, ale jest wyłącznie Kościołem katolickim - jest tylko przyćmiony , przyćmiony przez dziwny, ekstrawagancki kościół założony w Rzymie, zgodnie z wizją błogosławionej Anny Kathariny Emmerick. Współistnieje, jak pszenica z kąkolem, w Kurii Rzymskiej, w diecezjach, w parafiach. Nie możemy osądzać naszych pasterzy pod kątem ich intencji, ani też przypuszczać, że wszyscy są zepsuci w wierze i moralności; wręcz przeciwnie, możemy mieć nadzieję, że wielu z nich, dotychczas onieśmielonych i milczących, zrozumie wraz z rozprzestrzenianiem się zamieszania i apostazji oszustwo, któremu zostali poddani, i wreszcie otrząśnie się z odrętwienia. Jest wielu świeckich, którzy podnoszą głos; z pewnością pójdą za nimi inni, razem z dobrymi kapłanami, z pewnością obecnymi w każdej diecezji. To przebudzenie walczącego Kościoła - nazwałbym to prawie zmartwychwstaniem - jest konieczne, pilne i nieuniknione: żadne dziecko nie toleruje oburzenia swojej matki przez sługę ani tego, że ojciec jest tyranizowany przez zarządców jego dóbr. W tych bolesnych chwilach Pan daje nam możliwość bycia Jego sprzymierzeńcami i toczenia tej świętej bitwy pod Jego sztandarem: Król zwycięski w błędzie i śmierci pozwala nam dzielić zaszczyt triumfalnego zwycięstwa i wieczną nagrodę. to pochodzi z tego, po tym, jak wytrwaliście i cierpieli razem z nim.

Ale aby zasłużyć na nieśmiertelną chwałę Nieba, jesteśmy wezwani do ponownego odkrycia - w epoce pozbawionej takich wartości, jak honor, wierność słowu, bohaterstwo - fundamentalny aspekt każdego ochrzczonego: życie chrześcijańskie to milicja i przez sakrament bierzmowania jesteśmy wezwani do bycia żołnierzami Chrystusa , pod którego sztandarem musimy walczyć. Oczywiście w większości przypadków jest to zasadniczo walka duchowa; ale w historii widzieliśmy, jak często w obliczu pogwałcenia suwerennych praw Boga i wolności Kościoła trzeba było również chwycić za broń: naucza tego usilny opór w odpieraniu inwazji islamskich w Lepanto i u bram Wiednia , prześladowania Cristeros w Meksyku, katolików w Hiszpanii i do dziś okrutna wojna z chrześcijanami na całym świecie. Nigdy, tak jak dzisiaj, nie możemy zrozumieć teologicznej nienawiści wrogów Boga, inspirowanej przez szatana: atak na wszystko, co przypomina Krzyż Chrystusa - Cnotę, Dobro i Piękność, czystość - musi nas pobudzać do duma, aby domagać się nie tylko prawa by nie być prześladowanym przez zewnętrznych wrogów, ale przede wszystkim do posiadania silnych i odważnych pasterzy, świętych i bogobojnych, którzy robią dokładnie to, co ich poprzednicy czynili od wieków : głoście Ewangelię Chrystusa, nawracajcie ludzi i narody, rozszerzajcie Królestwo Żywych i Prawdziwego Boga na cały świat.

Wszyscy jesteśmy wezwani do wykonania gestu Twierdzy - zapomnianej cnoty kardynalnej, która nie przypadkiem w języku greckim przywołuje męską siłę, ἀνδρεία - w umiejętności przeciwstawiania się modernistom: oporu zakorzenionego w miłości i prawdzie, atrybutach Boga.

Jeśli celebrujesz tylko Mszę Trydencką i głosisz zdrową doktrynę bez wspominania o Soborze, co oni mogą ci kiedykolwiek zrobić? może wypędzą was z waszych kościołów i co wtedy? nikt nigdy nie może przeszkodzić wam w odnowieniu Najświętszej Ofiary nawet na prowizorycznym ołtarzu w piwnicy lub na strychu, jak uporczywi księża podczas rewolucji francuskiej lub jak to się dzieje dzisiaj w Chinach. A jeśli będą próbowali was zdystansować, stawajcie im opór: prawo kanoniczne służy temu, by zapewnić rządowi Kościoła realizację jego głównych celów, a nie jego burzenie. Przestańmy się bać, że wina schizmy leży po stronie tych, którzy ją potępiają, a nie tych, którzy ją dokonują: ci, którzy ranią i krzyżują Mistyczne Ciało Chrystusa, są schizmatykami i heretykami, a nie tymi, którzy jej bronią, potępiając katów!

Świeccy mogą oczekiwać, że ich ministrowie będą się tak zachowywać, preferując tych, którzy udowodnią, że nie są skażeni obecnymi błędami. Jeśli Msza św. Staje się dla wiernych okazją tortur, jeśli jest on zmuszony do świętokradztwa lub do znoszenia herezji i bycia niegodnym Domu Pańskiego, tysiąc razy lepiej jest udać się do kościoła, w którym kapłan godnie sprawuje Najświętszą Ofiarę, w rycie, który dała nam Tradycja, a wy głosicie zgodnie ze zdrową doktryną. Kiedy proboszczowie i biskupi zdadzą sobie sprawę, że lud chrześcijański żąda chleba wiary, a nie kamieni czy skorpionów nowego kościoła, odłożą na bok swoje obawy i zastosują się do uzasadnionych żądań wiernych; inni, prawdziwi najemnicy, pokażą się takimi, jakimi są i będą mogli zgromadzić wokół siebie tylko tych, którzy podzielają ich błędy i perwersje. Oni sami wyginą: Pan wysusza bagno i wysusza ziemię, na której rosną jeżyny; gasi powołania w skorumpowanych seminariach i klasztorach zbuntowanych przeciwko Regule.

Świeccy mają dziś święte zadanie: pocieszać dobrych kapłanów i dobrych biskupów, gromadząc się wokół nich jak owce do swojego pasterza. Przyjmij ich, pomóż im, pocieszaj w udrękach. Twórzcie wspólnoty, w których nie dominuje szemranie i podział, ale miłość braterska w więzi wiary. A ponieważ w ustanowionym przez Boga porządku - κόσμος - poddani muszą być posłuszni władzy i nie mogą jej powstrzymać, gdy nadużywa ich władzy, nie zostanie im przypisana żadna wina za niewierność jej przywódców, na których zamiast tego ciąży bardzo poważną odpowiedzialność za sposób, w jaki sprawują władzę zastępczą, która została im dana. Nie możemy się buntować, ale przeciwstawiać się; nie możemy być zadowoleni z błędów naszych pasterzy, ale modlić się za nich i upominać ich z szacunkiem; nie możemy kwestionować ich autorytetu, ale sposób, w jaki go wykorzystują.

Jestem pewien pewności, która przychodzi do mnie z wiary, że Pan nie omieszka wynagrodzić naszej wierności po ukaraniu nas za grzechy ludzi Kościoła, obdarzając nas świętymi kapłanami, świętymi biskupami, świętymi kardynałami, a przede wszystkim świętym papieżem. ci święci powstaną z naszych rodzin, z naszych wspólnot, z naszych kościołów: rodzin, wspólnot i kościołów, w których należy pielęgnować łaskę Bożą poprzez nieustanną modlitwę, częstość Mszy świętej i sakramentów, ofiarowanie ofiary i pokuty, które Komunia Świętych pozwala nam składać Boskiemu Majestatowi, aby odpokutować za grzechy nasze i naszych braci, nawet tych, którzy mają władzę. Świeccy odgrywają w tym fundamentalną rolę: strzegą wiary w rodzinie, aby młodzi ludzie wychowani w miłości i bojaźni Bożej mogli być kiedyś odpowiedzialnymi ojcami i matkami, ale także godnymi sługami Pana, jego heroldów w zakonach męskich i żeńskich, apostołów w społeczeństwie obywatelskim.

Lekarstwem na bunt jest posłuszeństwo. Lekarstwem na herezję jest wierność nauczaniu Tradycji. Lekarstwem na schizmę jest synowskie oddanie Świętym Pasterzom. Lekarstwem na odstępstwo jest miłość Boga i Jego Najświętszej Matki. Lekarstwem na występki jest pokorna praktyka cnoty. Lekarstwem na zepsucie moralności jest nieustanne życie w obecności Boga, ale posłuszeństwa nie można zmienić w gnuśną służalczość; szacunku dla władzy nie można zmienić w uprzejmość. I nie zapominajmy, że jeśli obowiązkiem świeckich jest posłuszeństwo swoim pasterzom, to jeszcze poważniejszym obowiązkiem pasterzy jest posłuszeństwo Bogu usque ad effusionem sanguinis.
+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup
1 września 2020 r (tłumaczenie automatyczne - błędy )
chiesaepostconcilio.blogspot.com
woj_tek i jeszcze jeden użytkownik linkuje do tego wpisu