V.R.S.
1725

Nazwali go schizmatykiem (18)

„Akt schizmatycki” czy "Operacja Przetrwanie"

Każde wydarzenie historyczne posiada swój kontekst. Kontekst decyzji Abp Lefebvre i drogę do niej starano się przedstawić w poprzednich częściach, choć, skupiając się na negocjacjach między Watykanem a SSPX pominięto wydarzenia z końcówki roku 1987 i roku 1988. Tymczasem, jak wskazywał Kard. Ratzinger Abp Lefebvre podczas rozmów, tłumacząc przewlekanie decyzji w kwestii konsekracji Watykan zajmował się też innymi sprawami.

30 kwietnia 1988 roku Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zaaprobowała nowy ryt Mszy – zairski. Wcielał on w życie postulaty rewolucji liturgicznej w postaci „aktywnego udziału wiernych” oraz „inkulturacji” liturgii. Jak opisano ów ryt w jednym z tekstów z zakresu liturgiki (N. P. Chase: A History and Analysis of the Missel Romain pour les Dioceses du Zaire): „Duchowni w procesji posuwają się w rytm pieśni do ołtarza, podczas gdy wierni tańczą w miejscu. Wprowadzenie Ogólne do Mszału Zairskiego wskazuje że ma to na celu ‘wyraźenie udziału w modlitwie całego ciała’. Odpowiada to pragnieniu Afrykańczyków takiego kultu, który obejmuje i celebruje Stworzenie i ludzkie ciału (…) Po wezwaniu świętych i przodków oraz podczas śpiewania aklamacji kapłan okadza ołtarz, podczas gdy duchowni tańczą wokół ołtarza a zgromadzenie tańczy w miejscu. Według Wprowadzenia Ogólnego do Mszału Zairskiego taniec wokół okadzanego ołtarza ‘ukazuje pragnienie przekazania siły życiowej, która emanuje z ołtarza, ofiary Chrystusa’. (…) Podczas procesji z darami zgromadzenie tańczy w miejscu, podczas gdy wyznaczeni do zaniesienia darów do ołtarza tańczą w stronę ołtarza.”

W maju 1988 r., gdy Kard. Ratzinger rozmawiał z Abp Lefebvrem, Jan Paweł II odwiedził Amerykę Południową. Do boliwijskich chłopów w Cochabambie mówił 11 maja 1988 roku (źródło): “(…) Pragnę teraz, z tej ziemi Cochabamba, rolniczej par excellence, zwrócić się do was, chłopów keczuańskich, (…) którzy od niepamiętnych czasów zamieszkujecie te doliny i stanowicie podstawę tożsamości boliwijskiej (…) Pan nadal będzie towarzyszył wam w pracy swoją pomocą. Troszczy się o ptaki niebieskie, lilie polne, trawę wyrastającą z ziemi (por. Mt 6, 26-30). To jest dzieło Boga, który wie że potrzebujemy płodów pochodzących z ziemi, owej złożonej i pełnej wyrazu rzeczywistości, którą wasi przodkowie nazwali “Pachamama” i która stanowi odbicie dzieła boskiej Opatrzności, ofiarowując swe dary dla człowieka. Oto głęboki sens obecności Boga, którą musicie odnajdować w waszych relacjach z ziemią (…)”

Postępował również dialog międzyreligijny. Latem Watykan za pośrednictwem dawnego współpracownika Kard. Bei Kard. Willebrandsa zaprosił notabli żydowskich z Międzynarodowego Komitetu Żydowskiego, B’nai B’rith, Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, Izraelskiego Stowarzyszenia Międzyreligijnego oraz Rady Synagog Ameryki na spotkanie z Papieżem Janem Pawłem II 1 września w Castelgandolfo. Na spotkanie ze strony żydowskiej udała się silna delegacja m.in. rabin Tanenbaum z AJC, przewodniczący B’nai B’rith International Reich, rabin Klenicki z ADL B’nai B’rith, G. Giegner – współprzewodniczący zarządu Światowego Kongresu Żydów, rabin Siegman z Amerykańskiego Kongresu Żydów i rabin Schindler (więcej). Wizytę w Castelgandolfo żydzi określili jako “historyczne i poruszające wydarzenie. Po raz pierwszy w dziejach głowa Kościoła katolickiego zaangażowała się w ogólne rozmowy z członkami żydowskiej wspólnoty, coś nie do wyobrażenia dla wcześniejszych pokoleń” (rabin Siegman). Spotkanie otworzyła wspólna recytacja Psalmu wraz z papieżem. W końcowym komunikacie zapowiedziano przygotowanie we współpracy z żydami watykańskiego dokumentu o Holokauście i “historycznym tle antysemityzmu oraz jego współczesnych postaciach” a także zapowiedziano ściślejszą współpracę między środowiskami żydowskimi a sekretariatem stanu. Jak głosił komunikat strony żydowskiej: “tematy spotkania obejmowały Holokaust, współczesny antysemityzm, katolickie nauczanie o żydach i judaizmie oraz stosunki między Stolicą Apostolską i państwem Izrael. Dyskusja była otwarta i wolna, zaś wszystkie kwestie omawiano ze szczerością i przyjaźnią. (…) W kwestii przedstawiania judaizmu w nauczaniu i kaznodziejstwie katolickim, grupa żydowska wyraziła wdzięczność za postęp jaki dokonał się przez lata. Strona katolicka uznała że potrzeba znacznie więcej pracy by wdrożyć oświadczenia Soboru Watykańskiego II oraz późniejsze oficjalne deklaracje w życie kościoła. (…) Papież przyjął delegację żydowską jako przedstawicieli narodu żydowskiego, dla których istnienie Izraela jest kwestią centralną. Papież potwierdził wagę dla kościoła i świata proponowanego dokumentu o Holokauście i antysemityzmie. Papież mówił o swoim osobistym doświadczeniu w Polsce oraz swych wspomnieniach życia blisko żydowskiej społeczności, obecnie zniszczonej. Przypomniał swoje niedawne spontaniczne przemówienie do żydowskiej społeczności w Warszawie, w którym mówił o ludzie żydowskim jako sile sumienia w dzisiejszym świecie oraz żydowskiej pamięci o Szoa jako ostrzeżeniu, świadectwie i cichym krzyku dla całej ludzkości. (…)” (por. An Historic Meeting - Jewish Telegraphic Agency, John Paul Talks With Jewish Leaders (Published 1987) , stu.edu/ulma/va/3005/1987/09-04-1987.pdf). 11 września 1987 roku, podczas podróży do USA Jan Paweł II spotkał się w Miami z 196 przedstawicielami organizacji żydowskich (więcej), do których mówił: „(…) Właściwym jest na początku naszego spotkania by podkreślić naszą wiarę w Jednego Boga, który wybrał Abrahama, Izaaka i Jakuba oraz zawarł z nimi Przymierze wiecznej miłości, które nigdy nie zostało odwołane (…)Te same podstawowe zasady religijne wolności i sprawiedliwości, równości i solidarności moralnej, potwierdzone w Torze i w Ewangelii, zostały faktycznie odzwierciedlone w wyniosłych ludzkich ideałach oraz ochronie praw uniwersalnych ustanowionych w USA. To w odpowiedzi wywarło silny pozytywny wpływ na dzieje Europy i inne części świata (…) Razem żydzi i katolicy przyczynili się do sukcesu amerykańskiego eksperymentu wolności religijnej i poprzez tę jedną ideę, dali światu żywą formę międzyreligijnego dialogu między dwiema naszymi starożytnymi tradycjami. (…) Wyrażam zadowolenie że Narodowa Konferencja Biskupów Katolickich oraz Synagogalna Rada Ameryki podejmują konsultacje między przywódcami żydowskimi i biskupami, które powinny posunąć do przodu dialog w kwestiach wielkiej wagi dla obu wspólnot religijnych. (…)Straszliwa tragedia waszego narodu poprowadziła wielu żydowskich myślicieli do refleksji nad ludzką kondycją z wnikliwymi przemyśleniami. Ich wizja człowieka oraz zakorzenienie owej wizji w nauczaniu Biblii, które dzielimy w naszym wspólnym dziedzictwie Pism hebrajskich, dają żydowskim i katolickim uczonym wiele użytecznego materiału do przemyśleń i dialogu. I myślę tu przede wszystkim o wkładzie Martina Bubera oraz także Mahlera i Levinasa”. Zapowiedział też Papież wydanie przez Watykan dokumentu o Holokauście i antysemityzmie. Dialog międzyreligijny, wolność religijna, ekumenizm – te hasła powracały. Kontynuowany był również „duch Asyżu” zatwierdzona 18 maja 1986 roku jako „międzynarodowe stowarzyszenie wiernych na prawach papieskich” Wspólnota Sant’ Egido (św. Idziego), o której Jan Paweł II mówił (źródło) że „naśladuje Sobór Watykański II w rozumieniu Nostra Aetate”, zaczęła organizować coroczne spotkania na rzecz pokoju. Dwa pierwsze (1987, 1988) odbyły się w Rzymie. 26 maja 1988 r. (źródło) Jan Paweł II spotkał się z księżmi związanymi z ruchem Focolari, mówiąc o „wielkim darze jaki Duch Chrystusa dał Kościołowi w wydarzeniu soborowym”. 26 czerwca 1988 r. podczas spotkania ekumenicznego w Salzburgu m.in. z przewodniczącycm Ekumenicznej Rady Kościołów w Austrii (źródło) Jan Paweł II wspominał o „stale odnawianym cudzie Pięćdziesiątnicy” oraz o obiecujących owocach, które mogą zostać przypisane „odnowionemu myśleniu”, m.in. wspólnej deklaracji o Chrzcie, Eucharystii i Posłudze. 29 czerwca 1988 r. spotkał się z przedstawicielami „patriarchy” „prawosławnego” Dimitriosa.

W tym samym dniu Abp Lefebvre w Econe dokonał kolejnych święceń kapłańskich - w obecności Biskupa Antoniego de Castro Mayera, którego postać i walkę opisywał podczas homilii. Jak mówił (tł. za): „Co charakteryzuje całość tych studiów, całość seminarium, jego atmosfery? To duch adoracji, duch podległości. Prawdziwe seminarium daje nam pewne pojęcie nieba, w adoracji w obecności Boga, Boga, którym jest Nasz Pan Jezus Chrystus, Jezusa Chrystusa, który jest Bogiem. Ta zależność, posłuszeństwo umysłu, posłuszeństwo woli, podporządkowanie naszych serc, uległość naszego intelektu w przyjmowaniu prawdy Naszego Pana Jezusa Chrystusa, cóż za piękna rzecz.

Moi drodzy przyjaciele, to jest właśnie to co przedstawiają wierni tu obecni (…), to czym jest świat chrześcijański. Świat chrześcijański jest ustrojem zależności od Królowania Naszego Pana Jezusa Chrystusa. On jest naszym Królem i pragniemy by był naszym Królem i podporządkowujemy się naszemu Królowi, przez naszą dobrą Matkę w niebie, która daje nam przykład doskonałej zależności od Jezusa. (…) Wiecie duch niezależności zawsze istniał u wielu począwszy od grzechu pierworodnego. (…) Przez stulecia ujawniała się ta niezależność, lecz szczególnie w protestantyzmie: chcemy być wolni! W imię wolności chcemy być wolni od Kościoła, nie chcemy już Kościoła Katolickiego, Kościoła Rzymskiego, nie chcemy już Stolicy Apostolskiej, chcemy być wolni, robić to co chcemy, intepretować Pisma jak chcemy! (…) Bent bunt niezależności wytworzył w Europie straszliwą zarazę: rewolucje miały miejsce wszędzie - w imię Wolności, niezależności ludzi, praw człowieka by robili to co chcą (…) To był okrzyk grozy, okrzyk piekła, który naprawdę spowodował trzęsienie ziemi w całym świecie chrześcijańskim, rewolucję. Ów duch niezależności ujawnił się w pełen przemocy sposób przy Rewolucji [Francuskiej] wraz z proklamacją Praw Człowieka – niezależności człowieka od Boga. To właśnie nazywa się liberalizmem, fałszywym pojęciem wolności oraz niezdrowym pragnieniem odrzucenia zależności od Boga, odrzucenia praw Bożych. Potem ów liberalizm szerzył się w XIX i XX wieku, nawet wśród samych katolików. Uczyliście się o nauczaniu Papieży XIX i XX w., które pokazuje stałe potępienie liberalizmu przez tych Papieży. A liberalizm ten jest właśnie przeciwstawny Tradycji w jej korzeniach. (…) Niestety ta zasada liberalna została przyjęta przez Sobór Watykański II. Twierdzą że tak nie jest, piszą sprzeczne teksty by bronić się w obliczu zarzutów, które podnieśliśmy. Jednak naprawdę przyjęli liberalną zasadę Wolności Człowieka. Następstwa przyszły szybko. Jeśli ktoś nie wierzy że te teksty są liberalne, wystarczy spojrzeć na konsekwencje: ekumenizm (wszystkie religie na równej stopie), laicyzacja państw. (…) Laicyzacja państw należy do zasad masonerii.

Tu jesteśmy, moi drodzy przyjaciele. Zatem, bądźcie gotowi do walki. Walka ta trwa od początku ludzkości, nie myślcie że skończy się ona za naszych czasów, że nie będziecie musieli walczyć! A ponieważ jesteście przedstawicielami Tradycji będziecie musieli cierpieć wszelkie rodzaje prześladowań i utrapień, które uczynią wam ponieważ przedstawiacie Tradycję, przedstawiacie zależność od Boga a dziś ludzie chcą niezależności od Boga. Niemożliwe jest pogodzenie tych dwóch tez! (…)”

Uwaga świata, także tego, który Arcybiskup określał jako „liberalny” była jedna zwrócona na wydarzenie dnia następnego, 30 czerwca 1988 roku. Zastanawiano się czy Abp Lefebvre dotrzyma swojej zapowiedzi i jak uzasadni podjęty krok. I rzeczywiście takie uzasadnienie padło w homilii (więcej):

„(…) Zebraliśmy się na ceremonii, która z pewnością jest historyczna. Najpierw pozwólcie przekazać mi pewne informacje (…) Wczoraj wieczorem przybył gość z nuncjatury w Bernie, z kopertą zawierającą apel naszego Ojca Świętego, który oddawał do mojej dyspozycji samochód, który miał mnie zabrać do Rzymu wczoraj wieczorem, tak abym nie mógł dokonać dzisiejszych konsekracji. Nie powiedziano mi z jakiego powodu ani gdzie mam jechać! (…) Udawałem się do Rzymu i przebywałem tam wiele, wiele dni w ciągu ostatniego roku, nawet całe tygodnie. Ojciec Święty nie zaprosił mnie abym przybył i się z nim zobaczył. (…)

Przyszli biskupi złożyli już na moje ręce przysięgę (…) ta przysięga została już złożona oraz Przysięga Modernistyczna jak to wcześniej wymagano przy konsekracji biskupów oraz Wyznanie Wiary. (…) Macie do dyspozycji (…) książeczki i broszury zawierające wszystkie niezbędne elementy pozwalające wam lepiej zrozumieć dlaczego ta ceremonia, która pozornie jest dokonywana wbrew woli Rzymu, nie stanowi schizmy. Nie jesteśmy schizmatykami! (…) Nie istnieje kwestia oddzielenia się przez nas od Rzymu lub oddania pod władzę obcego rządu, ani ustanowienia rodzaju kościoła równoległego (…) Nie zamierzamy robić takich rzeczy (…) Przeciwnie dokonujemy tej ceremonii by ukazać nasze przywiązanie do Rzymu. Jest po to by ujawać nasze przywiązanie do Wiecznego Rzymu, Papieża i wszystkich tych Papieży, którzy poprzedzali owych Papieży ostatnich, którzy niestety, począwszy od Soboru Watykańskiego II, uznali za swój obowiązek przylgnięcie do bolesnych błędów niszczących Kościół i Kapłaństwo Katolickie.

Znajdziecie zatem pośród tych broszur oddanych wam do dyspozycji cenne studium przewodniczącego seminarium prawa kanonicznego na uniwersytecie w Moguncji, w Niemczech prof. Grzegorza Maya (więcej o tej postaci), który wspaniale wyjaśnia dlaczego znajdujemy się w stanie konieczności: konieczności przyjścia na pomoc waszym duszom, pomocy wam! Wasze oklaski (…) były duchową manifestacją, wyrazem waszej radości że macie wreszcie katolickich biskupów i kapłanów zaangażowanych w zbawienie waszych dusz, dawanie waszym duszom Życia Naszego Pana Jezusa Chrystusa poprzez dobrą doktrynę, przez Sakramenty, przez Wiarę, przez Świętą Ofiarę Mszy. Potrzebujecie tego Życia Naszego Pana Jezusa Chrystusa by pójść do nieba. Owo Życie (…) znika wszędzie w Kościele Soborowym. Podążają drogami, które nie są drogami katolickimi: prowadzą po prostu do apostazji.

Dlatego właśnie dokonujemy tej ceremonii. Jestem daleki od czynienia siebie papieżem! Jestem po prostu biskupem Kościoła Katolickiego, który dalej przekazuje doktrynę katolicką. Uważam i z pewnością czas tego jest niedaleki, że możecie na moim nagrobku wyryć te słowa św. Pawła: Tradidi quod et accepi – przekazałem wam to co sam otrzymałem, nic więcej. Jestem jak listonosz, który przynosi wam list. Nie napisałem tego listu, przesłania, tego Słowa Bożego. Sam Bóg je napisał, sam Nasz Pan Jezus Chrystus dał je nam. I co do nas, po prostu je przekazujemy poprzez tych drogich kapłanów tu obecnych i przez wszystkich, którzy wybrali stawienie oporu tej fali apostazji w Kościele, zachowując Wieczystą Wiarę i przekazując ją wiernym. Niesiemy po prostu tę Dobrą Nowinę, tę Ewangelię, którą dał nam Nasz Pan Jezus Chrystus, podobnie jak środki uświęcenia: Mszę Świętą, prawdziwą Mszę Świętą, prawdziwe Sakramenty, które prawdziwie dają duchowe życie. (…)

Znajdujemy się zatem w stanie konieczności. Uczyniliśmy wszystko co w naszej mocy by pomóc Rzymowi zrozumieć, że muszą wrócić do stanowiska świątobliwego Piusa XII i wszystkich jego poprzedników. Biskup de Castro Mayer i ja sam udawaliśmy się do Rzymu, mówiliśmy, posyłaliśmy kilka razy listy do Rzymu. Próbowaliśmy przez te wypowiedzi, przez wszystkie te środki sprawić że Rzym zrozumie, że od Soboru i aggiornamento ta zmiana, która nastąpiław Kościele nie jest katolicka, nie jest w zgodności z doktryną wszechczasów. Ten ekumenizm i wszystkie te błędy, kolegialność – wszystko to jest przeciwne Wierze Kościoła i stanowi proces niszczenia Kościoła. Dlatego jesteśmy przekonani, że poprzez te dzisiejsze konsekracje, okazujemy posłuszeństwo wezwaniu wskazanych papieży i – w konsekwencji – wezwaniu Bożemu, gdyż przestawiają oni Naszego Pana Jezusa Chrystusa w Kościele.

Jednak dlaczego, Arcybiskupie, przerwałeś te rozmowy, które wydawały się odnosić w pewnym stopniu powodzenie? Dlatego że gdy złożyłem mój podpis pod protokołem, wysłannik kard. Ratzingera dał mi notę, której proszono mnie bym prosił o przebaczenie za me błędy. A skoro jestem w błędzie, skoro nauczam błędów to jasne że należy mnie przywieść z powrotem do prawdy – według tych, którzy przesłali mi tę notę do podpisania. (…) Czym jest według nich ta prawda jeśli nie prawdą Vaticanum II, prawdą Kościoła Soborowego? W konsekwencji, jasne jest że jedyną prawdą jaka dziś dla Watykanu istnieje jest prawda soborowa, duch soboru, duch Asyżu. To jest prawda dnia dzisiejszego. Jednak nie będziemy mieli z nią nic wspólnego, za nic w świecie! Dlatego właśnie, z powodu tej silnej woli obecnych władz rzymskich zredukowania Tradycji do zera, zjednoczenia świata w duchu Vaticanum II i duchu Asyżu woleliśmy się wycofać i powiedzieć że nie możemy dalej tego ciągnąć. (…) Znaleźlibyśmy się, rzecz jasna, pod władzą Kard. Ratzingera, Przewodniczącego Rzymskiej Komisji, która by nami kierowała, oddalibyśmy się w jego ręce (…)

Nie wiem kiedy Tradycja odzyska swe prawa w Rzymie, lecz uważam za swój obowiązek dostarczenie środków na podjęcie tego co nazwę: „Operacją Przetrwanie”, operacją przetrwania dla Tradycji. Dzisiejszy dzień, ten dzień stanowi „Operację Przetrwanie”. Gdybym zawarł ten układ z Rzymem, opierając się na uzgodnieniach, które podpisaliśmy i wdrażając je w życie, przeprowadziłbym „Operację Samobójstwo”. Nie było wyboru, musimy żyć! Dlatego dziś, konsekrując tych biskupów, jestem przekonany że dalej utrzymuję żywą Tradycję, to jest Kościół Katolicki. Wiecie dobrze, moi drodzy bracia, że nie może być kapłanów bez biskupów. Kiedy Bóg mnie wezwie – a z pewnością będzie to nie za długo – od kogo ci seminarzyści otrzymają sakrament święceń? Od soborowych biskupów, którzy wskutek swych wątpliwych intencji udzielają wątpliwych sakramentów? To niemożliwe. (…) Nie mogę, w moim słusznym sumieniu, pozostawić tych seminarzystów sierotami. Nie mogę również pozostawić was sierotami, umierając bez zapewnienia przyszłości. To niemożliwe. To byłoby przeciwne mojemu obowiązkowi (…)

Zwracamy się do Błogosławionej Dziewicy Maryi. Dobrze wiecie, moi drodzy bracia, musieliście słyszeć o proroczej wizji Leona XIII ujawniającej że pewnego dnia Katedra Piotrowa stanie się stolicą nieprawości. Powiedział o tym w jednym ze swych egzorcyzmów (…) Czy to spełnia się już dziś? Czy jutro? Nie wiem. W każdym razie zostało zapowiedziane (…) Błąd jest nieprawością: zaprzestanie wyznawania Wiary wszechczasów, Wiary Katolickiej jest poważnym błędem. Jest nieprawością. I naprawdę uważam, że nigdy nie było większej nieprawości w Kościele niż Asyż, który jest przeciwny I Przykazaniu Bożemu i Pierwszemu Artykułowi Credo. (…)”

W swojej homilii Abp Lefebvre mówi też że słyszy głos dawnych Papieży – Grzegorza VI, Piusa IX, Leona XIII, św. Piusa X i kolejnych aż po Piusa XII wzywających go by bronił Kościoła. Arcybiskup dokonał następnie przywołania objawień maryjnych, począwszy od tego w Quito po Fatimę. „Tajemnica z Fatimy. Bez wątpienia trzecia tajemnica z Fatimy musi odwoływać się do tych ciemności, które spowiły Rzym, tej ciemności, która spowiła świat po Soborze. I zapewne z tego powodu, nie mam wątpliwości, Jan XXIII uznał że lepiej nie publikować tej tajemnicy: trzeba byłoby podjąć środki, środki, do których przypuszczalnie czuł się niezdolnym, np. całkowicie zmienić kierunki, które rozpoczął, mając na względzie sobór, dla soboru (…) Powierzamy siebie Bożej Opatrzności. Jesteśmy przekonani że Bóg wie co robi. (…) Nagłówki będą oczywiście: Schizma, Ekskomunika! (…) a mimo to jesteśmy przekonani, że wszystkie te oskarżenia, których jesteśmy obiektem, wszystkie kary są nieważne, całkowicie nieważne (…)”

Na początku rytu konsekracji Arcybiskup odniósł się także do kwestii „mandatu” czyli upoważnienia do ich udzielenia (por.): „Posiadamy niniejszy Mandat od Kościoła Rzymskiego, zawsze wiernego Świętej Tradycji, którą otrzymał od Świętych Apostołów. Ta Święta Tradycja to Depozyt Wiary, który Kościół nakazuje nam wiernie przekazywać wszystkim ludziom w celu zbawienia ich dusz.

Od Soboru Watykańskiego II aż po dziś dzień, władze Kościoła Rzymskiego są kierowane duchem modernizmu. Działają w sposób sprzeczny ze Świętą Tradycją. „Nie mogą znieść zdrowej doktryny, odwrócili swe uszy od Prawdy i podążyli za baśniami” – jak mówi św. Paweł w II Liście do Tymoteusza (4, 3-5). Dlatego też uznajemy że wszelkie kary i cenzury nałożone przez takie władze nie mają żadnej mocy. Co do mnie: składam ofiarę albowiem przyszedł czas mego odejścia (2 Tm 4,6). Usłyszałem wezwanie dusz proszących o Chleb Życia, którym jest Chrystus, by został dla nich przełamany. Mam litość nad tłumem (Mk 8,2). Dlatego jest moim poważnym obowiązkiem przekazać łaskę mej godności biskupiej tym drogim kapłanom tu obecnym aby z kolei oni mogli udzielać łaski kapłaństwa innym licznym i świątobliwym duchownym, pouczonym jeśli chodzi o Święte Tradycje Kościoła Katolickiego. To z mocy tego Mandatu Świętego Katolickiego Kościoła Rzymskiego, zawsze wiernego, wybieramy do godności Biskupa Świętego Kościoła Rzymskiego obecnych tu kapłanów jako biskupów pomocniczych dla Kapłańskiego Bractwa Św. Piusa X.”

Biskup de Castro Mayer mówił podczas uroczystości: „Żyjemy podczas nie mającego precedensu kryzysu w Kościele, kryzysu, który dotyka jego istoty, nawet jego substancji, którą jest Święta Ofiara Mszy oraz Katolickie Kapłaństwo – dwie istotowo zjednoczone tajemnice, ponieważ bez świętego Kapłaństwa nie ma Świętej Ofiary Mszy (…) Jestem tu by wypełnić mój obowiązek: złożyć publiczne Wyznanie Wiary (…) Pragnę ukazać moje szczere i głębokie poparcie dla stanowiska JE Abp Marcela Lefebvre, podyktowanego jego wiernością wobec Kościoła wszystkich wieków. Oboje zaczerpnęliśmy z tego samego źródła, którym jest Święty Katolicki Apostolski i Rzymski Kościół”.

Szybkość reakcji Watykanu wskazuje że była ona przygotowana. W niedzielę, 2 lipca 1988 roku Jan Paweł II ogłosił znane motu proprio Ecclesia Dei - Kościół Boży. Już sam incipit dokumentu był nietypowy. Pojęciem takim nie posługiwało się Vaticanum II, które wolało określenie „Lud Boży” oraz dokonało w Lumen gentium 8 konstatacji że „Kościół Chrystusowy trwa w Kościele Katolickim” (unikając stwierdzenia że jest z nim związany). Paweł VI wolał pojęcie „Kościół Soborowy” (Chiesa del Concillo), którym posłużył się m.in. w mowie na zamknięcie Vaticanum II czy które zawarto w jednym z listów do Abp Lefebvre. Sam Jan Paweł II również posługiwał się tym pojęciem np. podczas spotkania z członkami Opus Dei w Castelgandolfo, 19 sierpnia 1979 roku kiedy mówił (źródło): „wasz ideał jest zaiste wielki i od samego początku wyprzedzał ową teologię świeckich, która potem charakteryzowała Kościół Soborowy i Posoborowy”. Jak wskazano w poprzednich odcinkach w kontaktach z prawdziwymi, tradycyjnymi można powiedzieć, schizmatykami Kościół ten zamieniał się w „Kościół Siostrzany”. Wobec żydów talmudycznych Kościół był nazywany „współdziedzicem wielkiego duchowego dziedzictwa” (Redemptor hominis), jedną - z obok judaizmu – „starożytnych religii” „ściśle ze sobą powiązanych” (przemówienie do członków ADL B’nai B’rith w marcu 1984 r. – por. więcej) i „braterskich” (przemówienie do żydów w Moguncji – listopad 1980 – por. więcej) wobec muzułmanów – organizacją, której członkowie adorują razem z nimi jednego miłosiernego Boga (Lumen gentium 16 i oparte na nim teksty Jana Pawła II). W Asyżu Jan Paweł II przedstawiał reprezentowaną przez siebie instytucję jako jedną wśród „Kościołów, Wspólnot Kościelnych i Światowych Religii”, które „ukazują że ochoczo działają na rzecz dobra ludzkości” (por.), nie „Kościół Boży” w opozycji do religii bezbożnych bo fałszywych. Narracja motu proprio Ecclesia Dei miała być inna, bez odwołań do „miłości”, „dialogu”, „pełnej łączności”, dostrzegania tego co „prawdziwe i święte” (por. np. Nostra Aetate) czy „bycia środkami zbawienia” przez różne grupy religijne (Unitatis redintegratio, Catechesis tradendae). Miała być narracją w stylu nie ma wolności dla wrogów wolności (religijnej/liberalizmu).

Pierwsza część motu proprio zawierała zarzut rzekomej schizmy Abp Lefebvre’a. Był to zarzut, patrząc na samą treść Kodeksu Prawa Kanonicznego, uchwalonego przez samego Jana Pawła II, który w kanonie 1382 wyodrębniał konsekracje biskupie bez zgody Papieża jako odrębny czyn zagrożony karą, mocno naciągany:

„Kościół Boży ze smutkiem przyjął wiadomość o nielegalnych święceniach, udzielonych 30 czerwca tego roku przez abpa Marcela Lefebvre'a. Obróciło to wniwecz wszystkie od lat podejmowane wysiłki, zmierzające do zapewnienia pełnej komunii z Kościołem Kapłańskiej Konfraterni św. Piusa X, założonej przez abpa Lefebvre'a. Na nic się zdały owe wysiłki, zwłaszcza podejmowane w ostatnich miesiącach, kiedy to Stolica Apostolska wykazała zrozumienie posunięte do granic możliwości.

Ów smutek odczuwa w sposób szczególny Następca Piotra, na którym spoczywa obowiązek pierwszego stróża jedności Kościoła, bo chociaż ilość osób bezpośrednio zaangażowanych w te wydarzenia jest niewielka, to przecież każdą osobę Bóg kocha dla niej samej i każda została odkupiona krwią Chrystusa przelaną na Krzyżu dla zbawienia wszystkich. Szczególne okoliczności - obiektywne i subiektywne - w jakich spełniony został czyn abpa Lefebvre'a, stanowią dla wszystkich okazję do głębokiej refleksji oraz nowego zaangażowania w wierności Chrystusowi i Jego Kościołowi.

Czyn ten sam w sobie był aktem nieposłuszeństwa wobec Biskupa Rzymu w materii najwyższej wagi, mającej kapitalne znaczenie dla jedności Kościoła, jaką jest wyświęcanie biskupów, poprzez które urzeczywistnia się w sposób sakramentalny sukcesja apostolska. Tak więc tego rodzaju nieposłuszeństwo, zawierające w sobie praktyczną odmowę uznania prymatu rzymskiego, stanowi akt schizmatycki. Spełniając ten czyn - pomimo formalnego upomnienia przesłanego przez Kardynała Prefekta Kongregacji Biskupów 17 czerwca - abp Lefebvre oraz kapłani Bernard Fellay, Bernard Tissier de Mallerais, Richard Williamson i Alfonso de Galarreta ściągnęli na siebie przewidzianą przez prawo kościelne ciężką karę ekskomuniki.”

Innymi słowy, Watykan postanowił nie tylko ogłosić zaciągnięcie przez Abp Lefebvre kary ekskomuniki przewidzianej w Kodeksie prawa kanonicznego za „nieposłuszeństwo wobec Biskupa Rzymu w materii najwyższej wagi (…) jaką jest wyświęcanie biskupów” czyli sytuację opisaną w Kanonie 1382, ale jednocześnie przyczepić Abp Lefebvre łatkę „schizmatyka” mimo iż motu proprio nie zawierało żadnego uzasadnienia w tym zakresie. Twierdzenie Jana Pawła II że „tego rodzaju nieposłuszeństwo, zawierające w sobie praktyczną odmowę uznania prymatu rzymskiego, stanowi akt schizmatycki” jest całkowicie gołosłowne na gruncie Kodeksu prawa kanonicznego, który sam promulgował a który przewidywał w prost że tego rodzaju nieposłuszeństwo (Kanon 1382) jest czynem odrębnym od schizmy (przewidzianej w Kanonie 751). Nie wiadomo czy treść Ecclesia Dei była wynikiem nieznajomości przez Jana Pawła II prawa, które sam ustanowił, czy też po prostu świadomym wprowadzeniem społeczności katolickiej i światowej w błąd.

Od ogłoszenia ekskomuniki przeszedł Papież do pouczenia:

„Korzenie tego schizmatyckiego aktu można dostrzec w niepełnym i wewnętrznie sprzecznym rozumieniu Tradycji. Niepełnym, bowiem niedostatecznie uwzględniającym żywy charakter Tradycji, "która - jak z całą jasnością uczy Sobór Watykański II - wywodząc się od Apostołów, czyni w Kościele postępy pod opieką Ducha Świętego. Zrozumienie przekazanych rzeczy i słów wzrasta bowiem dzięki kontemplacji oraz dociekaniu wiernych, którzy je rozważają w swoim sercu, dzięki głębokiemu, doświadczalnemu pojmowaniu spraw duchowych oraz dzięki nauczaniu tych, którzy wraz z sukcesją biskupią otrzymali pewny charyzmat prawdy". Przede wszystkim jednak wewnętrznie sprzeczne jest takie rozumienie Tradycji, które przeciwstawia ją powszechnemu Magisterium Kościoła przysługującemu Biskupowi Rzymu i Kolegium Biskupów. Nie można pozostać wiernym Tradycji, zrywając więź kościelną z tym, któremu, w osobie apostoła Piotra, sam Chrystus powierzył w swoim Kościele posługę jedności.”

Zwraca uwagę odwrócenie problemu. Abp Lefebvre jedynie, opisując rzeczywistość a nie tworząc ją, zwracał uwagę na przeciwstawienie aktualnego, „udzisiejszonego” nauczania niezmiennemu wcześniejszemu Magisterium Kościoła i zerwanie więzi z tym nauczaniem. Tymczasem zabieg Vaticanum II i idei posoborowych tj. przeciwstawienie nowego nauczania dotychczasowej Tradycji przypisuje się tu Abp Lefebvre. Jan Paweł II cytuje przy tym dokument Vaticanum II - Dei Verbum 8 to jest jeden z fragmentów dokumentów soborowych budzących największe możliwości. Po pierwsze, stanowi on że Tradycja czyni postępy co jest niezgodne z tradycyjną nauką wyrażoną m.in. w konstytucji Dei Filius, cap. 4, na którą Dei Verbum zwodniczo się powołuje, gdzie mowa o postępach zrozumienia [Tradycji], wiedzy i mądrości (intelligentia, scientia, sapientia…) w tym samym znaczeniu i sformułowaniu (eodem sensu, eademque sententia) a nie postępach Tradycji. Nadto, Dei Verbum 8 zawiera tezę iż postęp Tradycji polega na tym iż rzekomo „Kościół z biegiem wieków dąży stale do pełni prawdy Bożej”, co neguje podstawowy dogmat tj. że Kościół otrzymał kompletny Depozyt Wiary – Bożej Prawdy niezbędnej do zbawienia. Wobec powyższego tezę Ecclesia Dei, iż Vaticanum II uczy w Dei Verbum 8 „z całą jasnością” należy uznać za niezwykle śmiałą.

Przechodzi następnie Jan Paweł II do praktycznych postulatów: „Wobec zaistniałej sytuacji poczuwam się do obowiązku uświadomienia wszystkim wiernym Kościoła katolickiego niektórych aspektów, które to smutne wydarzenie ukazuje w sposób szczególnie wyraźny.” Wśród tych postulatów warto zwrócić uwagę na drugi:

„Chciałbym także powiedzieć teologom i innym ludziom biegłym w naukach kościelnych, że obecne wydarzenia także dla nich są wezwaniem. W istocie bowiem zakres i głębia nauczania Soboru Watykańskiego II domagają się dalszych, nowych dociekań, które jasno ukażą nieprzerwaną ciągłość istniejącą pomiędzy Soborem i Tradycją, zwłaszcza w odniesieniu do tych punktów, które, być może ze względu na swą nowość, nie zostały jeszcze dobrze zrozumiane w niektórych częściach Kościoła.”Punkt ten stanowi przyznanie explicite dwóch rzeczy: 1) że „nauczanie” Vaticanum II zawierało nowości, 2) że „nauczanie” Vaticanum II nie zostało zrozumiane dobre mimo upływu prawie ćwierć wieku od jego zakończenia, co jest pewnym probierzem jakości soborowych tekstów.

Ostatnią część motu proprio stanowi nowy rozszerzony, posoborowy indult w stosunku do Mszy Św. w tradycyjnym rycie rzymskim, który był adresowany do zwolenników Abp Lefebvre, w tym związanych z nim duchownych i miał ich zachęcić do odstąpienia od niego (co się w części udało i czego owocem jest m.in. powstanie Bractwa Kapłańskiego św. Piotra)”

„Zdając sobie sprawę z wagi i złożoności poruszonych w tym dokumencie problemów, mocą mojej Władzy Apostolskiej postanawiam co następuje:

a. ustanawia się Komisję, która współpracując z biskupami, dykasteriami Kurii Rzymskiej oraz zainteresowanymi środowiskami, będzie miała za zadanie ułatwić pełną komunię kościelną kapłanom, seminarzystom, wspólnotom zakonnym i poszczególnym ich członkom dotychczas w różny sposób związanych z Konfraternią założoną przez abpa Lefebvre'a, którzy pragną pozostać w jedności z Następcą św. Piotra w Kościele katolickim, zachowując swoje tradycje w zakresie duchowości i liturgii w świetle Protokołu podpisanego 5 maja tego roku przez kardynała Ratzingera i abpa Lefebvre'a;

b. w skład Komisji wchodzą kardynał przewodniczący oraz inni członkowie Kurii Rzymskiej w liczbie ustalonej stosownie do okoliczności;

c. ponadto wszędzie należy uszanować nastawienie tych, którzy czują się związani z liturgiczną tradycją łacińską, poprzez szerokie i wielkoduszne zastosowanie wydanych już dawniej przez Stolicę Apostolską zaleceń co do posługiwania się Mszałem Rzymskim według typicznego wydania z roku 1962.”

Pierwszy punkt dotyczył komisji Ecclesia Dei i w pewnym zakresie wprowadzał w błąd. Otóż Jan Paweł II powoływał się w nim na protokół negocjacyjny z 5 maja 1988 r. jako podstawę doprowadzenia chętnych do „pełnej jedności”. Tymczasem protokół ten przewidywał m.in. – i to był, jak opisano wyżej zasadniczy postulat ze strony Abp Lefebvre’a – wyświęcenie „tradycyjnego” biskupa czego wobec zgłaszających się pod skrzydła komisji Ecclesia Dei nie zachowano. Zmieniono również tekst deklaracji doktrynalnej – w pkt 1 wyraźnie wskazano że chodzi o akceptację instytucji „kolegium biskupów”, w kolejnym punkcie (dotyczącym zastrzeżeń do Vaticanum II) wyraźnie wskazano że chodzi o „doktryny”. Jak należy podkreślić wydanie powyższego motu proprio doprowadziło do zróżnicowaniu stanu rezerwatów tradycyjnej Mszy w Kościele posoborowym na te o szerszym zakresie autonomii (duchowni, którzy opuścili Abp Lefebvre) oraz te na warunkach dotychczasowych, ale mających być odtąd stosowane „szeroko i wielkodusznie”. Tyle Jan Paweł II.

Kard. Ratzinger swój komentarz do wydarzeń wygłosił podczas wykładu do biskupów chilijskich, 13 lipca 1988 roku. Jak mówił m.in. „(…) fakt, że gdy sytuacja stała się dramatyczna Lefebvre odrzucił podpisaną umowę pokazuje że Stolica Święta, dając naprawdę szczodre koncesje, nie dała mu całkowitej swobody, której pragnął. Lefebvre zorientował się że zasadnicza część porozumienia, zakładała że akceptuje Sobór Watykański II i stwierdzenia magisterium posoborowego, stosownie do autorytetu poszczególnych dokumentów. (…) Jedynie jeden punkt stwierdzony w porozumieniu, za Lumen Gentium 25, stwierdzał wiadomy fakt, że nie wszystkie dokumenty Soboru mają ten sam autorytet. Co do reszty, wyraźnie wskazano w podpisanym tekście, że należy unikać publicznej polemiki i że wymagane jest podejście pozytywnego szacunku do oficjalnych decyzji i deklaracji. (…)

Wyjaśnienie jakie przedstawił Abp Lefebvre jeśli chodzi o wycofanie się z porozumienia wiele mówi. Oświadczył że w końcu zrozumiał że porozumienie jakie podpisał zmierzało jedynie do zintegrowania jego dzieła z “Kościołem Soborowym”. Kościół Katolicki w jedności z papieżem jest, wg niego, “Kościołem Soborowym”, który zerwał ze swą własną przeszłością. Wydaje się zaprawdę, że jest on już niezdolny do zobaczenia że mamy do czynienia z Kościołem Katolickim w całości jego Tradycji, do której należy również Sobór Watykański II. Bez wątpienia, problem jaki postawił Lefebvre nie został zamknięty zerwaniem z 30 czerwca. Nazbyt łatwa byłaby ucieczka w rodzaj triumfalizmu i myślenie, że problem przestał istnieć z chwilą, w której ruch kierowany przez Lefebvre’a oddzielił się sam przez wyraźne zerwanie od Kościoła. (…)

Choć jest absolutnie pewne że winy nie można przypisać Stolicy Apostolskiej, jest naszym obowiązkiem zbadanie nas samych, co do popełnionych i nadal popełnianych błędów. Kryteria jakie używamy do osądu przeszłości w dekrecie Soboru Watykańskiego II o ekumenizmie należy – bo to logiczne – zastosować także do osądu obecnej sytuacji. Jednym z podstawowych odkryć teologii ekumenizmu jest to że schizmy mają miejsce jedynie wtedy, gdy pewne prawdy i wartości Wiary Chrześcijańskiej nie są już w Kościele żywe i darzone miłością. Prawda, która jest marginalizowana staje się autonomiczna, pozostaje oderwana od całej struktury eklezjalnej, wówczas wokół niej tworzy się nowy ruch.
Musimy pomyśleć nad tym faktem, że spora liczba katolików, daleko wykraczająca poza ciasny krąg Bractwa Lefebvre’a, postrzega tego człowieka jako, w pewnym sensie, przewodnika, bądź co najmniej użytecznego sojusznika. Nic nie da przypisywanie wszystkiego motywom politycznym, nostalgii czy innym czynnikom kulturowym mniejszej wagi. Nie wyjaśniają one przywiązania odczuwanego nawet wśród młodych – i zwłaszcza wśród młodych – pochodzących z wielu dość różnych narodów, w otoczeniu całkowicie różnych rzeczywistości politycznych i kulturalnych. (…) Nie ma wątpliwości, że zjawisko tego rodzaju byłoby nie do pojęcia, gdyby nie działały tu jakieś dobre elementy, które, mówiąc w ogólności, nie znajdują wystarczającej szansy by żyć wewnątrz dzisiejszego Kościoła. (…)
Mimo że wiele powodów mogło prowadzić dużą liczbę ludzi do poszukiwania schronienia w tradycyjnej liturgii, głównym z nich jest to, że znajdują tam zachowaną godność tego co święte. (…) Pragnę ograniczyć się do przejścia do następującego wniosku: powinniśmy przywrócić wymiar sacrum w liturgii. (…) Poza kwestią liturgiczną głównymi punktami obecnego konfliktu są ataki Lefebvre’a na dekret o wolności religijnej i tak zwanego ducha Asyżu. Tu właśnie Lefebvre ustala granice między jego stanowiskiem a stanowiskiem dzisiejszego Kościoła Katolickiego. (…) Dla Lefebvre’a to kwestia walki przeciwko ideologicznemu liberalizmowi, relatywizacji prawdy. Oczywiście nie zgadzamy się z nim, że – rozumiane według intencji papieża – tekst soborowy czy modlitwa w Asyżu miały relatywizujący charakter.
Koniecznym zadaniem jest obrona przed arcybiskupem Lefebvre Soboru Watykańskiego II jako ważnego i wiążącego Kościół. Oczywiście mamy do czynienia z ciasnotą poglądów, która izoluje Sobór Watykański II i która sprowokowała ów sprzeciw. Istnieje wiele tego przykładów, które dają wrażenie, że począwszy od Soboru Watykańskiego II, wszystko uległo zmianie a to co go poprzedzało nie ma żadnej wartości, lub, najwyżej posiada wartość jedynie w świetle Soboru Watykańskiego II. Sobór Watykański II nie został potraktowany jako część całej żywej Tradycji Kościoła, lecz jako kres Tradycji, nowy początek od zera. Prawda jest taka, że ten szczególny Sobór nie zdefiniował żadnego dogmatu i celowo wybrał pozostanie na skromnym poziomie soboru czysto duszpasterskiego. Mimo to wielu traktują go jak gdyby stał się rodzajem superdogmatu, który pozbawia wagi całą resztę.
Idea ta staje się jeszcze silniejsza w rozpoczynanych właśnie rzeczach. To co wcześniej było uważane za najświętsze – forma, w której została przekazana liturgia – nagle pojawia się jako najbardziej zakazana ze wszystkich rzeczy, jedyna rzecz, której bezpiecznie można zakazać (…) Sam jako profesor widziałem jak ten sam biskup, który przed Soborem zwolnił nauczyciela, który był faktycznie nieskazitelny oprócz pewnej niestaranności w mowie, nie był gotowy po Soborze by zdymisjonować profesora, który otwarcie zaprzeczał pewnym fundamentalnym prawdom Wiary. Wszystko to prowadzi sporą liczbę ludzi do zadawania sobie pytania czy Kościół dnia dzisiejszego jest naprawdę tym samym co Kościół wczorajszy lub też czy nie zmienili go na coś innego, nie mówiąc o tym ludziom. Jedyną drogą do przekonania do Soboru Watykańskiego II jest przedstawienie go takim jakim jest: jedną z części nieprzerwanej, wyjątkowej Tradycji Kościoła i jego Wiary. (…) Jeśli ponownie powiedzie się nam wskazywanie i życie pełnią Religii katolickiej w poruszonych punktach możemy mieć nadzieję że schizma Lefebvre’a nie będzie długotrwała.” (tł. za: źródło)
Tymczasem opinie teologiczne stwierdzały (zgodnie z brzmieniem KPK Jana Pawła II), że konsekracje biskupie bez zgody Jana Pawła II nie stanowią schizmy, co więcej analizowały stan konieczności na który powołał się Abp Lefebvre. Charakter podnoszonej przez Watykan ekskomuniki – latae sententiae tj. bez przeprowadzenia jakiegokolwiek procesu pozostawiał kwestię faktów czyli oceny czy zaistniały przesłanki ekskomuniki czy też nie otwartą. Jak należy zaznaczyć prawo kanoniczne, podobnie jak prawo świeckie (obrona konieczna, stan wyższej konieczności, etc.) zawiera szereg okoliczności wyłączających karalność mimo „literalnego” spełnienia przesłanek danego przepisu (tu kanonu 1382). Jak wspomniano wyżej Abp Lefebvre powołał się 30 czerwca 1988 roku właśnie na stan konieczności (kanon 1324 Kodeksu z roku 1983) i obecnym udostępniono analizę kanoniczną tej instytucji. Jak pisano w niej: „konieczność jest stanem, w którym dobra konieczne do życia są narażone na niebiezpieczeństwo w taki sposób że by wyjść z tego stanu naruszenie pewnych praw jest nieuniknione. Kodeks (z 1983) uznaje konieczność za okoliczność zwalniającą od wszelkich kar w razie naruszenia prawa (kanon 1324.4) pod warunkiem że działanie nie jest złe same w sobie ani szkodliwe dla dusz – w tym drugim wypadku stanowi okoliczność łagodzącą karę, lecz wyłączającą karę latae sententiae (kanon 1324.3). W Kościele, podobnie jak w społeczeństwie świeckim jest do wyobrażenia że powstanie stan konieczności bądź pilnej potrzeby, który nie może zostać przezwyciężony przez zachowanie prawa pozytywnego. Taka sytuacja istnieje w Kościele kiedy przetrwanie, porządek lub działalność Kościoła są zagrożone bądź ponoszą szkodę w znaczący sposób. Zagrożenie to może dotyczyć głównie nauczania Kościoła, liturgii i dyscypliny. Istnienie stanu konieczności uzasadnia prawo konieczności. Prawo konieczności w Kościele jest sumą całkowitą zasad jurydycznych, które mają zastosowanie w razie zagrożenia przetrwania lub działalności Kościoła. Do tego prawa konieczności można się uciec jedynie wtedy gdy ktoś wyczerpał wszystkie możliwości przywrócenia normalnej sytuacji oparte na prawie pozytywnym. Prawo konieczności wyjątkowo usprawiedliwia środki konieczne do przywrócenia funkcji w Kościele. Należy zachować zasadę proporcjonalności.
Kościoł a na pierwszym miejscu jego organy ma prawo, lecz również obowiązek podejmowania wszelkich środków niezbędnych do usunięcia zagrożeń. W stanie konieczności pasterze Kościoła mogą podjąć nadzwyczajne środki by chronić bądź przywrócić działalność Kościoła. Jeśli dany organ nie wypełnia swych koniecznych i niezbędnych funkcji, inne organy mają obowiązek i prawo do skorzystania z władzy jaką posiadają w Kościele tak aby życie Kościoła zostało zapewnione a jego cel osiągnięty. Jeśli władze Kościoła odmawiają tego odpowiedzialność innych członków Kościoła rośnie jak również ich jurydyczna kompetencja” (tł. za)
Inna opinia kanonisty, z listopada 1988 roku (więcej) głosiła: „(…) żadna kara nie zostaje zaciągnięta bez poważnej moralnej winy (Kanon 1323.7). Oznacza to w terminologii teologii moralnej subiektywny grzech śmiertelny. Arcybiskup wielokrotnie wskazywał że jego głównym celem przy konsekracji następców jest zapewnienie przyszłych dodatkowych kapłanów, którzy sprawowaliby dla świeckich Msze i Sakramenty. Podjął działanie po wielu latach przemyśleń i wielu miesiącach przedłużających się negocjacji ze Stolicą Apostolską a podobną intencję i staranne przemyślenie można rozróżnić u pozostałych pięciu biskupów. Nawet jeśli ostateczną decyzję osądzić jako błąd nie może ona oznaczać subiektywnego grzechu śmiertelnego. Po drugie, kanon 1323.4 stwierdza że nawet jeśli popełniono wykroczenie, z którym wiąże się kara, kara nie zostaje zaciągnięta jeśli akt został podjęty z konieczności, chyba że jest wewnętrznie zły lub szkodliwy dla dusz. Ponownie, jest jasne że to konieczność zapewnienia przyszłych kapłanów tradycyjnych doprowadziła do działania Arcybiskupa i jego Współkonsekratora, jak to uczynili, po tym jak wszelkie nadzieje „pojednania” z Rzymem okazały się bezpodstawne.
Istnieje bardzo stara zasada prawna (Regula iuris 15), która w prawie karnym rozstrzyga sytuacje wątpliwe na korzyść: Odia restringi et favores convenit ampliari. Innymi słowy, jeśli istnieje wątpliwość czy w danym przypadku została zaciągnięta kara, oznacza to że nie została zaciągnięta. Nie jest zatem konieczne wykazanie że konsekracje były całkowicie bez moralnej winy i że zostały podjęte w stanie konieczności, wystarczy pokazać wystarczająco poważne argumenty do wykazania że istnieje wątpliwość, zatem sześciu biskupów nie zostało objętych ekskomuniką na podstawie Kanonu 1382. Jednakże dekret Św. Kongregacji Biskupów [z 1 lipca poprzedzający motu proprio Ecclesia Dei] idzie jeszcze dalej, ogłaszając że sześciu biskupów jest schizmatykami – zatem także ekskomunikowanymi automatycznie na podsrawie Kanonu 1364.1. Ostrzega się dalej wiernych, że jeśli będą wspierać „schizmę Abp Lefebvre również zostaną ipso facto ekskomunikowani”. Zarzut ten zakłada wielki i nieuzasadniony przeskok myślowy. Zostaje postawiony przez Papieża w jego liście „Ecclesia Dei” z 2 lipca 1988 roku. (…) Schizma, zdefiniowana w kanonie 751 oznacza odmowę podległości Najwyższemu Pasterzowi lub odmowę łączności z innymi członkami Kościoła. Zwykły akt nieposłuszeństwa przełożonemu nie oznacza zaprzeczenia że ów przełożony sprawuje urząd lub że posiada władzę. Dziecko, które mówi: nie! swojej matce nie zaprzecza że jest jego matką, żołnierz, któremu oficer kazał wypolerować guziki a który zamiast tego pali papierosa nie podważa ważności władzy królewskiej. Ponownie aby zarzut „schizmy” się ostał, musi być pewny, poza wszelkimi rozsądnymi watpliwościami. Słowem, sześciu biskupów nie zaciągnęło ekskomuniki z powodu schizmy, zatem ci, którzy przystają do nich nie mogą być również ekskomunikowani.
Faktycznie jest tu więcej mętnego myślenia. Często używa się zwrotów: „zwolennicy Abp Lefebvre”, „lefebryckie ośrodki mszalne”, „księża lefebryści”. Zakłada się że Abp Lefebvre jest głową Bractwa Św. Piusa X. Nie jest. Ks. Schmidberger jest przełożonym od pięciu lat i posiada pod sobą przełożonych dystryktów.”
Autor tej opinii zwraca uwagę jeszcze na jeden paradoks: „Kanon 844.2 pozwala wiernym na proszenie o Sakramenty Komunii, Pokuty i Ostatniego Namaszczenia nawet od szafarzy niekatolickich (pod warunkiem że ich święcenia są ważne), jeśli jest fizycznie lub moralnie niemożliwe pójście do katolickiego szafarza. Kanon ten wywołał wielkie zgorszenie wśród tradycyjnych katolików, lecz oczywiście Papież go akceptuje.” Jak konkluduje: „To Papież i Biskupi powinni uzasadnić swoje działania. Porzucili tradycyjne ryty Mszy i Sakramentów, pozwolili na nauczanie herezji oraz nadużycia w całym Kościele. Tradycyjni katolicy po prostu pozostali wierni temu co Kościół zawsze nauczał i co zawsze czynił i ta wierność wobec Tradycji jest wyłącznym powodem wszystkich ich problemów z władzami. Mamy teraz groteskowy epizod potępienia przez Stolicę Apostolską sześciu biskupów w Kościele, którzy są wyraźnie katolikami.”
Jak wyżej wskazano oferta Watykanu zadziałała wobec części duchownych związanych dotąd z SSPX. Święcenia kapłańskie w Econe doprowadziły do rozejścia się drogi Abp Lefebvra z niektórymi dotąd współpracującymi z nim kapłanami. Dom Gerrard Calvet – przełożony benedyktynów z Barroux przystąpił jeszcze w czerwcu do osobnych negocjacji z Watykanem, ostateczne porozumienie zawarto 29 lipca 1988 roku.

Jaki będzie jednak osąd historii? Historyk H. Sire w swojej książce Feniks z popiołów tak podsumowuje decyzję podjętą przez Abp Lefebvre: „W procesie podjęcia decyzji przez abp Lefebvre powinniśmy uznać wagę spotkania modlitewnego religii świata zorganizowanego przez Jana Pawła II w Asyżu, w październiku 1986 roku. Ci, którzy uczynili z ekumenizmu w jego niechrześcijańskim znaczeniu swą nową wiarę powinni przynajmniej zdać sobie sprawę jak szokujące było owo wydarzenie dla wiernych, którzy nie odrzucili stuleci chrześcijańskiego poczucia: skandal papieża, który zgromadził pogan aby uprawiali bałwochwalstwo, profanacja miasta św. Franciszka, zbezczeszczenie kościoła św. Piotra, gdzie – z wyraźną symboliką – posąg Buddy umieszczono na ołtarzu św. Piotra. Jako pokaz apostazji modernistycznego Kościoła abp Lefebvre uznał owe działania za na tyle poważne że stanowiące znak od Boga, o który się modlił aby potwierdzić konsekrację (modlił się również by Bóg jeśli była przeciwna Jego woli zapobiegł konsekracji przez jego śmierć). Wobec zdrady przez papieża misji bycia świadkiem Chrystusa, wyświęcenie biskupa mimo zakazu mogło wydawać się jedynie czysto formalnym naruszeniem, uzasadnionym potrzebą, w której znalazł się Kościół. (…) Negocjacje w sprawie uregulowania statusu Bractwa św. Piusa X wlokły się od ośmiu lat. (…) W liście do kard. Ratzingera z lipca 1987 roku abp Lefebvre błagał zatem papieża aby w celu uniknięcia ostatecznego zerwania pozwolił mu i biskupowi de Castro konsekrować biskupów pomocniczych. (…) Powyższe dwie skrajności rodzą szereg pytań, moralnych i dyplomatycznych: czy abp Lefebvre zasadnie rozważał konsekracje bez zezwolenia oraz czy mógł i powinien grozić nimi by uzyskać uregulowanie statusu? Co do pierwszego pytania, chcę powiedzieć że wówczas uważałem że się myli. Dwadzieścia lat po jego śmierci uważam że miał rację. Bez działania z jego strony katolicy tradycyjni stanowiliby dzisiaj nieefektywną małą grupkę księży na łasce Modernistycznego Kościoła. Jeśli dziś uznaje się w pełni tradycyjną liturgię, jeśli istnieją w Kościele w pełni uznane instytuty tradycyjne, to dzięki abp Lefebvre i biskupom konsekrowanym przez niego, pod wpływem Opatrzności. Dodając “pod wpływem Opatrzności” twierdzę że abp Lefebvre był narzędziem jakim Bóg się posłużył aby to sprawić, mimo ekskomuniki. (…)

Negocjacje w sprawie uznania Bractwa jako kapłańskiego instytutu Kościoła toczyły się, ich warunki obejmowały konsekrację biskupią, w związku z którą arcybiskup przedstawił cztery nazwiska do wyboru papieża. Jednakże arcybiskup nie wykazał zdecydowania co do praktycznych szczegółów. Dawał się zwodzić co do daty konsekracji biskupa. 17 kwietnia, który był pierwotnie żądanym terminem, minął. Zaproponował wówczas 30 czerwca, lecz na początku maja kard. Ratzinger poprosił by pozostawił kwestię daty otwartą. (…) 30 maja kard. Ratzinger napisał list do arcybiskupa, proponując nową datę konsekracji – 15 sierpnia. Jednocześnie poprosił abp Lefebvre by wskazał nowych kandydatów do wyboru przez papieża z dołączeniem dossier każdego, nie wskazując jednak dlaczego wcześniej wskazane cztery nazwiska zostały przyjęte niechętnie oraz ilu jeszcze należy wskazać, a także jakie kryteria sprawią że będą bardziej do przyjęcia. (…) Lefebvre dobiegał teraz lat 83 i widział że negocjacje będą przedłużane jeśli nie postawi sprawy zdecydowanie, aż umrze. (…) Impas, który doprowadził do konsekracji bez zezwolenia 30 czerwca tworzy pytanie dlaczego Watykan go nie rozwiązał, aprobując jednego z czterech nominatów abp Lefebvre. (…)

Choć abp Lefebvre był gotowy podczas negocjacji by zaakceptować jednego biskupa, mówił od początku że potrzebuje kilku biskupów pomocniczych. Teraz on i biskup de Castro konsekrowali czterech biskupów. Z szeregu powodów. Pierwszy był duszpasterski: czterej biskupi – Francuz, Szwajcar, Anglik i Hiszpan mieli każdy z osobna zarządzać gałęziami Bractwa rozprzestrzenionymi na świecie. Drugi powód dotyczył kwestii sukcesji: spodziewano się że czwórka przez długi czas nie będzie potrzebowała zastępstwa zaś uderzającą cechą tych ludzi był ich młody wiek – najstarszy miał 48 lat a najmłodszy zaledwie trzydzieści. W razie śmierci któregokolwiek z tej czwórki jego następca mógł zostać konsekrowany przez pozostałą trójkę czyli normalną liczbę kanoniczną. To co mogło się wydawać ekstrawagancją buntownika w rzeczywistości stanowiło minimalną liczbę wymaganą by założyć linię, która może przetrwać, zakładając że Bractwo św. Piusa X będzie musiało pójść własną drogą.
Pragnieniem abp Lefebvre było zapewnienie sukcesji po jego śmierci, nie, w żadnym wypadku, założenie schizmatyckiego kościoła. Postrzegał siebie jako osobę podejmującą nadzwyczajne środki, których wymagały szczególne uwarunkowania w Kościele i odwoływał się do nauczania teologów Kościoła, począwszy od św. Tomasza z Akwinu, o prawie oporu wobec papieża w słusznej sprawie. Św. Robert Bellarmin, pisząc w czasie apogeum autorytetu Trydentu, wydał następującą opinię: “jest uprawnione nie zachowywać nakazów papieża a nawet sprzeciwić się wykonaniu jego woli jeśli naraża dusze na niebezpieczeństwo, zwłaszcza gdyby próbował niszczyć Kościół.” Podobnie jak inni teolodzy, którzy wysuwali takie prawo, Bellarmin bez wątpienia oparł się wyobrażaniu sobie okoliczności jakie powodowałyby jego zastosowanie. Mimo to jeśli ktokolwiek przedstawiłby mu powody sprzeciwu abp Lefebvre – liturgię stworzoną by zadowolić protestantów oraz deklarację przeczącą prawu Kościoła by karać herezję – z pewnością odpowiedziałby że kwestia jest aż nazbyt prosta i nie wymaga to teologa by dostrzec że opór jest uzasadniony. (…)”

marshal76
"Jestem po prostu biskupem Kościoła Katolickiego, który dalej przekazuje doktrynę katolicką. Uważam i z pewnością czas tego jest niedaleki, że możecie na moim nagrobku wyryć te słowa św. Pawła: Tradidi quod et accepi – przekazałem wam to co sam otrzymałem, nic więcej." Dzięki Ci Boże, że w czasie ciemności dałeś nam tego świątobliwego kapłana.