agnes_17
71,9 tys.
05:30
Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko. Ksiądz Jerzy PopiełuszkoWięcej
Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko
agnes_17
MichaleArch... o piekle to sobie poszukaj innego miejsca.
Tutaj o niebie i świętości życia Wielkiego Bł. Kapłana.
agnes_17
Ksiądz Jerzy Popiełuszko - biografia
www.zaufaj.com/jerzy-popieluszko-.html
Jeszcze jeden komentarz od agnes_17
agnes_17
Wirtualna wędrówka po pokoju ks. Jerzego:
xj.popieluszko.pl
Krystian10
śp ks. prałat Zygmunt Malacki, proboszcz parafii pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie w latach 1998- 2010, twórca muzeum ks. Jerzego Popiełuszki:
Ks. Jerzego Popiełuszkę znałem z warszawskiego seminarium duchownego. Przez rok mieszkaliśmy w jednym pokoju. Był pogodny, miły i otwarty. Niezwykle wrażliwy na cierpienie innych. Ostatni raz rozmawiałem z Jurkiem kilka dni przed jego śmiercią. Jestem …Więcej
śp ks. prałat Zygmunt Malacki, proboszcz parafii pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie w latach 1998- 2010, twórca muzeum ks. Jerzego Popiełuszki:
Ks. Jerzego Popiełuszkę znałem z warszawskiego seminarium duchownego. Przez rok mieszkaliśmy w jednym pokoju. Był pogodny, miły i otwarty. Niezwykle wrażliwy na cierpienie innych. Ostatni raz rozmawiałem z Jurkiem kilka dni przed jego śmiercią. Jestem przekonany, że był świadom niebezpieczeństwa i był przygotowany przez Boga do oddania życia za wiarę. Mówił: „Jestem gotów na wszystko”, „Ja się poświęciłem i się nie cofnę”. Ks. Jerzy łączył ludzi z Bogiem i łączył ludzi między sobą. Wielu doprowadził do Boga, bo w swoim życiu urzeczywistniał prawdę Ewangelii.
Za św. Pawłem powtarzał: „Zło dobrem zwyciężaj”. Pokazywał zło, które jest w każdym człowieku, w rodzinach i społeczeństwie. Uczył, co czynić, aby siebie i świat przemieniać. Mówił o prawdzie i żył prawdą. Mówił o wolności i był wolnym człowiekiem. Mówił o miłości bliźniego i przychodził z pomocą wszystkim potrzebującym. Mówił o solidarności i potrafił jednoczyć. Miał w sobie tę wielką moc, której źródłem jest głęboka i niewzruszona wiara w Boga i miłość człowieka. Jego grób na Żoliborzu to wołanie o przemianę duchową każdego z nas, to wołanie o przemianę Polaków, o wzajemne przebaczenie, służbę i jedność.

W: Ks. Jerzy Popiełuszko, Zło dobrem zwyciężaj, modlitwy, kazania, rozważania, red. Dariusz Fedor, Warszawa 2010
agnes_17
„Proszę księdza, pomocy, prędko! – ks. Jerzy usłyszał w słuchawce telefonicznej głos zdenerwowanej kobiety. Był środek nocy. Mijała druga. – Co się stało? – zapytał. – Moja córka się dusi. Trzeba zawieźć ją do szpitala, a ja nie mam czym... Ks. Popiełuszko na piżamę wciągnął spodnie, narzucił na siebie kurtkę i wziął kluczyki do samochodu. Po kilku minutach był już w domu swej parafianki.…Więcej
„Proszę księdza, pomocy, prędko! – ks. Jerzy usłyszał w słuchawce telefonicznej głos zdenerwowanej kobiety. Był środek nocy. Mijała druga. – Co się stało? – zapytał. – Moja córka się dusi. Trzeba zawieźć ją do szpitala, a ja nie mam czym... Ks. Popiełuszko na piżamę wciągnął spodnie, narzucił na siebie kurtkę i wziął kluczyki do samochodu. Po kilku minutach był już w domu swej parafianki. Wziął na ręce ośmioletnie dziecko i zaniósł do samochodu. Mocno docisnął gaz. Błyskawicznie byli się w szpitalu. – Nie wiem, czy spotkałam w życiu tak uczynnego i dobrego człowieka – mówi dzisiaj wzruszona matka dziewczynki. Jest przekonana, że żyje ona właśnie dzięki ks. Jerzemu.
Innym razem ks. Jerzy dowiedział się, że w jakiejś rodzinie dziecko choruje na stwardnienie rozsiane. Leczone było wprawdzie w szpitalu, ale lekarstwa nie przynosiły poprawy. – Ratunkiem mogłaby być tylko żywica, którą można okładać kolana – powiedział do księdza zrozpaczony ojciec. – I to wystarczy? – Podobno tak, ale my tej żywicy nie mamy.
Ks. Jerzy zebrał kilku ministrantów i pojechał z nimi w kieleckie lasy, by zebrać trochę żywicy. Zawiózł ją później chorej dziewczynce. A rodzice zaczęli z niej robić dziecku okłady. Wyzdrowiało. Żyje dziś i ma już swoje dzieci” (Milena Kindziuk).
Krystian10
Wspomnienia: W przyjaźni
W przyjaźni
W grupie osób zaprzyjaźnionych z księdzem Jerzym była śp. Marta Urniaż. Nazywał ją „babcią" i traktował jak babcię. Miał do niej wielkie zaufanie.
Marta Urniaż właśnie przynosiła nam do Wydziału wiadomości od księdza Jerzego i o nim, gdy długo nie mógł sam przybyć.
Jeździła też z listami od księdza Jerzego do młodzieży walczącej o krzyże w Miętnem.
Ona …Więcej
Wspomnienia: W przyjaźni

W przyjaźni

W grupie osób zaprzyjaźnionych z księdzem Jerzym była śp. Marta Urniaż. Nazywał ją „babcią" i traktował jak babcię. Miał do niej wielkie zaufanie.
Marta Urniaż właśnie przynosiła nam do Wydziału wiadomości od księdza Jerzego i o nim, gdy długo nie mógł sam przybyć.
Jeździła też z listami od księdza Jerzego do młodzieży walczącej o krzyże w Miętnem.
Ona też wyniosła pod chustą sztandar „Solidarności" z kościoła św. Anny w Warszawie, gdy kościół był obstawiony milicją.
Córka Marty Urniaż - Ligia również była zaprzyjaźniona z Wspomina na przykład, że gdy zgłosił się do księdza Jerzego pewien nie znany Rosjanin z prośbą o kilkudniowy u Niego pobyt, jej matka zaprosiła gościa do swego domu, uważając, że będzie to bezpieczniejsze.
Marcie Urniaż ofiarował ksiądz Jerzy tzw. „Dyplom uznania" zachęcający do modlitwy różańcowej, na rozszerzaniu której bardzo mu zależało. Chciał całą Polskę objąć modlitwą różańcową. Dla różnych grup organizował ją w różnej formie.
Dla młodzieży organizował kółka różańcowe często łączone z wykonywaniem dobrych czynów.

Źródło: S. Jana Halina Płaska USJK: Wspomnienia o Księdzu Jerzym, konsultacje: S. Teresa Janek USJK, Tomasz Wasilczuk, Warszawa 2009.
agnes_17
Wspomnienia z wojska:
"...dowódca plutonu kazał mi zdjąć z palca różaniec, na zajęciach, przed całym plutonem. Odmówiłem, czyli nie wykonałem rozkazu. A za to grozi prokurator. Gdybym zdjął, wyglądałoby to na ustępstwo. Ale ja zawsze patrzę głębiej. (...) O 20.00 zaprowadzono mnie do dowódcy plutonu. Tam się zaczęło. (...) Stałem więc przed nim boso. Oczywiście cały czas na baczność. Starał …Więcej
Wspomnienia z wojska:
"...dowódca plutonu kazał mi zdjąć z palca różaniec, na zajęciach, przed całym plutonem. Odmówiłem, czyli nie wykonałem rozkazu. A za to grozi prokurator. Gdybym zdjął, wyglądałoby to na ustępstwo. Ale ja zawsze patrzę głębiej. (...) O 20.00 zaprowadzono mnie do dowódcy plutonu. Tam się zaczęło. (...) Stałem więc przed nim boso. Oczywiście cały czas na baczność. Starał się mnie ośmieszyć, poniżyć przed kolegami, to znów zaskoczyć możliwością urlopów i przepustek. Boso stałem przez godzinę. Nogi zmarzły, zsiniały, więc o 21.10 kazał mi buty założyć. (...) Ja zbywałem go raczej milczeniem, odmawiając modlitwy w myśli i ofiarując cierpienia, powodowane przygniatającym ciężarem plecaka, maski, broni i hełmu - Bogu, jako przebłaganie za grzechy. Boże, jak się lekko cierpi, gdy się ma świadomość, że się cierpi dla Chrystusa...".