"Gniewało to od zawsze nieprzyjaciół Kościoła, że nie pozwala on w nabożeństwach liturgicznych używać języków pospolitych. Snadź zmiana ta była dla nich wielce pożądaną. Żądali jej Waldensowie, i Albigensowie, w końcu XII i początkach XIII wieku, Wicklef i Husyci, w wieku XIV, Protestanci XVI wieku i Janseniści. Znane są usiłowania zwolenników Józefinizmu w celu wprowadzenia języka ludowego …Więcej
"Gniewało to od zawsze nieprzyjaciół Kościoła, że nie pozwala on w nabożeństwach liturgicznych używać języków pospolitych. Snadź zmiana ta była dla nich wielce pożądaną. Żądali jej Waldensowie, i Albigensowie, w końcu XII i początkach XIII wieku, Wicklef i Husyci, w wieku XIV, Protestanci XVI wieku i Janseniści. Znane są usiłowania zwolenników Józefinizmu w celu wprowadzenia języka ludowego w Niemczech i północnych Włoszech; dowodem tego synod w Pistoi. Nawet w Polsce w XVI wieku domagania się o mszę w języku ojczystym były tak silne, że poseł królewski imieniem narodu i króla zaniósł to żądanie do stóp Pawła IV, który źle je przyjął i odrzucił. I nie mógł ojciec święty inaczej uczynić, gdyż prawo, od którego żądano zwolnienia nie pochodzi od zwyczaju kościelnego, któremu poddać się trzeba ale z ducha Kościoła wypływa. Dlatego Najwyższa władza kościelna zawsze w ten sposób odpowiadała, a najdosadniej na powszechnym soborze Trydenckim. Nie uwzględniając bowiem w szczegółach swej wypowiedzi odmownej reformatorom, sobór Trydencki uchwalił tylko krótko: "non expedire visum est Patribus, ut vulgari passim lingua Missa celebraretur", tych zaś, którzyby twierdzili, że msza święta wszędzie w języku ludowym odprawiana być winna, kościelna obłożył klątwą.
Kościół miał najzupełniejsze prawo do tego, choćby z tego powodu, że żądanie przez kacerzy wprowadzenia języka ludowego do liturgii, było tylko następstwem odrzucenia przez nich sakramentu kapłaństwa i ofiarnego charakteru Eucharystii Świętej. Oni w liturgii nie widzieli czynności kapłanów, zamiast Chrystusa je spełniających, ale czynności przedstawicieli zebranych współwyznawców, w których języku należało przemawiać. Ich ofiara polegała nie na oddaniu należnej czci Bogu, ale przede wszystkim nauczaniu, które wymagało zrozumiałego języka. Tymczasem w liturgii katolickiej kapłan, zamiast Chrystusa, niebieskiego Ofiarnika, sprawujący ofiarę, jak dla oznaczenia tego charakteru swego w urzędowych występuje szatach, różniących się od wiernych i materia i formą, i nadających mu cechę arcykapłana; jak ofiarę swą spełnia nie w przestrzeni wyznaczonej dla ludu w kościele ale zwykle w położonym wyżej prezbiterium, tak samo przemawia do Boga w innym, aniżeli cały lud, językiem umarłym, którym żaden lud nie mówi teraz, który jako taki jest najodpowiedniejszym do przedstawienia kapłana, wziętego z ludzi lecz Boży urząd sprawującego.
Języki umarłe, z codziennego życia usunięte, stanowią jakby rodzaj zasłony dla tajemnic wzniosłych, ponawiających się w liturgii, gdy tymczasem kult, odbywany w języku używanym codziennie, na liczne byłby wystawiony profanacje. Kiedy wśród żydów palestyńskich po niewoli babilońskiej język chaldejski stał się ludową mową, w nabożeństwie utrzymywali oni starohebrajski język, czytali wśród służby Bożej wyjątki z Pisma św. po starohebrajsku bez wątpienia dlatego, że język ten, w którym otrzymali objawienie Boże, uważali jako święty i jako najodpowiedniejszy do czci składanej Bogu. (...)
Już w kolebce Kościół, aby świętość tajemnic osłonić należytą czcią, ustanowił tak zwane "prawo tajemnicy" - "disciplina arcani". A choć już nie ma katechumenów, których stopniowo należałoby przyuczać i przygotowywać do chrztu świętego, bo w jednym dniu można się narodzić z łona matki i odrodzić dla życia łaski, choć nie ma publicznie pokutujących, aby ich usuwać ze świątyni wraz z rozpoczęciem ofiarowania - wszakże jest zawsze ta sama głębokość tajemnic, taż sama słabość serca ludzkiego do ziemi ciągnącego, taż sama potrzeba osłaniania rzeczy świętych. W Starym Zakonie najświętsze miejsce w świątyni było oddzielone zasłoną i nikomu, tylko arcykapłanowi , nie wolno było tam wejść. Prorocy pod przenośniami przepowiadali. A w Nowym Testamencie Słowo Boże ukryło się w ciele człowieka a później w Eucharystii pod postaciami chleba i wina. Kościół więc naśladuje w swej liturgii postępowanie Boga Ojca i Jezusa Chrystusa. "Mojżesz - powiada św Bazyli - wiedział w swej mądrości, że rzeczy zwykłe i codzienne są wystawione na wzgardę, a te, które są rzadkie i odosobnione, pobudzają do poszanowania i czci. Za przykładem jego, apostołowie i ojcowie ustanowili od początku pewne obrzędy w Kościele, i przez tajemnicę i milczenie utrzymywali ich godność. Nie jest już bowiem żadną tajemnicą, co uszy pospolite rozumieją. Przypomnieć tu sobie warto, co naucza syn męczennika Leonidasa, wielki Orygenes, gdy tak tłumaczy jeden z ustępów księgi Liczb:
"Gdy zbliżał się czas dla synów izraelskich zwijania obozu, zabrano się do złożenia namiotu. Aaron i kapłani jego synowie, wszedłszy do Świętego Świętych, okrywali każdą rzeczy przykryciem; i tak wszystko przykryte pozostawiwszy na swych miejscach, wprowadzają synów Kaath, przeznaczonych do tego i wkładają na ich barki to, co ręka kapłańska okryła..."
Jeżeliście zrozumieli to opowiadanie historyczne, podnieście się teraz do świętości tajemnicy, i jeżeli oko waszej duszy jest czystym, patrzcie na światło prawa duchowego. ten, któremu tajemnice powierzone zostały, wie, iż nie ma prawa odkryć ich tym, którym nie mogą być widzialnymi, lecz je zakrywszy, oddaje na ramiona tych, którzy choć nie mogą na nie patrzeć, są wszakże zdolnymi do ich niesienia. Tak i w przepisach Kościoła wiele jest rzeczy takiej natury, które trzeba czynić, ale powód ich, przyczyna nie jest okazaną. My te obrzędy i zakryte i osłonione, dźwigamy na barkach naszych; spełniając je, odbieramy z rąk arcykapłana i jego synów. Pozostają one ukrytymi, choć mamy między sobą Aarona lub synów jego, którym dozwolone jest patrzeć i widzieć bez okrycia.
(...)Tak tedy nie dziwnym nam już powinno być, że Kościół wybrał na języki liturgiczne - języki martwe, już nieżyjące. Bo właśnie te języki, zamarłe, bez wyłącznej ojczyzny, przyjęte na służbę Boga, aby służyć wszystkim krajom, ludom i pokoleniom... "
Fragment "Wykładu Liturgii Kościoła Katolickiego" , J., Nowowiejski, tom III, str 324-326.